Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Jak ratować (uzaleznienie w malzenstwie) |
Autor |
Wiadomość |
ak70 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 08:51
|
|
|
Grzegorz.. mare... z całym szacunkiem... przenieście swoją dyskusję (bardzo interesującą nota bene ) na temat pasji do innego wątku, oki?
To temat Mrówki... to ona jest tu najważniejsza, to ona tutaj weszła, aby dostać wsparcie...
Nirwanna napisał/a: | Jeśli pasja i jej miejsce w życiu człowieka przybliża do Boga - to ok, jeśli oddala od Boga - to już mocno nie ok. Jeśli pasja przeradza się w nałóg jest to jeszcze bardziej nie ok, bo skrajnie oddala od Boga i ludzi. Proste. | Myślę, że to krótkie, acz treściwe, podsumowanie tematu "pasja" - dzięki Nirwanna
To, co mnie uderzyło, kiedy zaczęłam czytać ten wątek to natychmiastowa lawina rad: wyprowadź się, idź do psychologa, zrób tak czy tak...
Grzegorz od razu "z buta": "Mrówka,
Ilu jeszcze psychologów musi powiedzieć to samo, abyś posłuchała? 10?"
Tiliana: "W tej sytuacji chyba najlepszym, co możesz dla męża zrobić jest właśnie wyprowadzka i zostawienie go samego z nałogiem."
No i na koniec (dla mnie totalna rozwałka!) użytkownik ja_tez: "Mrówka, ja tylko w kwestii formalnej: jesteś kobietą, a w profilu masz co innego"
Szczerze? Jestem w szoku... tym bardziej, że dawno nie wchodziłam na forum ogólne.. oj, pozmieniało się
Mrówka... od siebie dla Ciebie: mam w domu syna, z którym mam podobny problem, jak Ty z mężem. Czytam mądre książki, stawiam granice, nie ustaję w modlitwie... tyle mogę. Co więcej? Nie wiem... ale Bóg wie. I to Jemu ten problem oddaję każdego dnia, bo sama sobie nie potrafię poradzić.
Wspieram Cię modlitwą!! Mądrze napisała na początku Nirwanna: módl się o rozeznanie... |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 09:27
|
|
|
ak70 napisał/a: |
Mrówka... od siebie dla Ciebie: mam w domu syna, z którym mam podobny problem, jak Ty z mężem. |
Ak, z szacunkiem, ale porównywanie sytuacji dziecka uzależnionego od gier (tak nawiasem dzisiaj to problem powszechny) do dorosłego człowieka uzależnionego od gier nie jest zasadne.
Dziecku możesz powiedzieć : grasz od 18 do 19 , gdy autorka wątku powiedziałaby mężowi, że gra do 18 do 19 to by pewnie ją wyśmiał. |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 09:57
|
|
|
ak-70 - dziękuję za wsparcie, niestety właśnie wszystkei mądre ksiązki które czytam mówią jedno - wyprowadzka, co do granic to u dorosłego człowieka jest to zupełnie inne - właściwei u mnie sprowadza sie do 'demaskowania' typu: mamy jechać na weekend od piątku - mąż stwierdza, że jedziemy w sobotę, bo jest zmęcozny - w tej sytuacji proponuję ze ja poprowadzę, wtedy on, że ma coś do zrobienia ważnego - ja na to ' dobrze, pomogę CI i zrobimy to w godzinę i pojedziemy', a on wtedy ze ejszcze chial się zrelaksować - pytam wiec go ' nie chcesz jechac na wpsolny weekend bo wolisz pograc?' - czasem takie demaskowania przynosza skutki i np. jak w tej sytuacji - pojedziemy juz w piatek, ale czasem maz powie; tak chce pograć - mam do tego prawo! I ja wtedy już nic nie moge zrobic - ewentualnie moge sama pojechac ale to tlyko robi mu wiekszy komfort grania. Synowi mozesz powiedziec - jedziemy i juz, nie ma dyskusji. Dzieki za wsparcie - uwazaj na synka :)
Kinga2 - ja tez uważam że za tym stoi szatan - gdy zaczełam nosić cudowny medalik mój mąż (pierwszy raz w życiu) bardzo obrazliwie sie o nim wyrazil - jak nosiłam krzyzyk to mu nie przeszkadzalo. Modle się, chodze na MSze o uzdrowienie, z tym olejem chetnie sprobuje tylko czy mam kupic np oliwe i dac do poswiecenia czy jak sie to praktycznie czyni? :)
Odnosnie rozeznania - z tym mam klopot bo skad wiedziec ze jakas decyzja to wlasnie ta z rozeznania a nie ta 'od siebie samego'? Czy sie czuje wtedy spokoj kiedy mysli sie o tej decyzji?
[ Dodano: 2014-04-03, 11:08 ]
I jeszcze mam taki dylemat szerszy - czy ufać Pan Bogu to znaczy nic w tej sprawie nie robić tylko się modlić i czekać, aż Pan Bóg wszystko załatwi sam? Jeden ksiądz dałmi 2 takie przykłądy: pani lat blisko 90 modli sie w jego parafi już od 40 lat o wyjście męża (lat ponad 90!!) z alkoholizmu i nic - ten ksiądz mówi - dlaczego Panie Boże poprostu już nie zabierzesz tego człowieka do siebie i nie ulżysz tej kobiecie.... I drugi - syn jego krewnego popadł w narkotyki, wracał do domu naćpany - ojciec siedział przy łóżku i odmawiał różaniec... po nocach się modlił, prosił itd. i nic się nie działo. W końcu poszedł do terapeuty - postawił granicę synowi - wracasz naćpany to nie możesz spać w tym domu (serce mu się krajało), a syn raz, drugi przespał się na klatce schodowej i podziałało - zwrócił się do rodziców o pomoc i wyszedł z tego.
Z drugiej strony znam historie, że modliła się żona na Jesnej Górze i po roku mąż przestał pić, któs odmawiał Nowenne Pompejańską i syn przestał pić, ktoś modlił się koronką do Bożego MIłosierdzia i brat się nawrócił i wyszedł z alkoholu i narkotyków.
Kiedyś stanę przed Panem i on mi powie: 3 psychologów Ci postawiłem na drodze a TY żadnego nie posłuchałaś.... ale może tak nie powie - tylko odwrotnie - dobrze, że nie uległaś ich pokusom :) Szkoda, że nie można do Pana Boga zadzwonić i się zapytać co robić :) |
|
|
|
|
ak70 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 10:21
|
|
|
grzegorz_ napisał/a: | Ak, z szacunkiem, ale porównywanie sytuacji dziecka uzależnionego od gier (tak nawiasem dzisiaj to problem powszechny) do dorosłego człowieka uzależnionego od gier nie jest zasadne. | Grzegorz... w którym miejscu porównałam te sytuacje? Napisałam tylko, że mam podobny problem i co ja z tym robię. Tyle...
grzegorz_ napisał/a: | Dziecku możesz powiedzieć : grasz od 18 do 19 | Acha... jaaasneee... a co, jeśli jednak Cię wyśmieje? Pójdziesz na wojenną ścieżkę? Wyniesiesz (jego własny, kupiony za uskładana kasę) komputer do piwnicy? Wygonisz dziecko z domu? Bo wiesz... żadne hasła ani zabezpieczenia przed włączeniem nie stanowią już dla mojego dziecka problemu... do pewnego czasu byłam mądrzejsza od niego, teraz jestem "100 lat za murzynami"...
grzegorz_ napisał/a: | gdy autorka wątku powiedziałaby mężowi, że gra do 18 do 19 to by pewnie ją wyśmiał. | A czy ja coś takiego sugerowałam??!! Wręcz przeciwnie... wpływ to Mrówka ma jedynie na siebie samą...
Grzegorz... czytaj, co piszę...
Mrówka... mój synek ma 17 lat i 194 cm wzrostu... raczej ciężko powiedzieć "siadaj i jedziemy, nie ma dyskusji" Ma już praktycznie swoje życie, swoje towarzystwo i zajęcia, w domu bywa raczej ciałem niż duchem, uważa, że wszystko wie lepiej (choć słucha, kiedy mówię, dzięki Bogu... często jednak robi po swojemu, a ja pozwalam mu ponosić tego konsekwencje) - czyli jest typowym nastolatkiem, o co przecież nie mogę go winić, wszak ja tez kiedyś miałam naście lat
Mrówka napisał/a: | z tym olejem chetnie sprobuje tylko czy mam kupic np oliwe i dac do poswiecenia czy jak sie to praktycznie czyni? :) | A na czym smażysz mężowi kotlety? A tak poważnie to raczej olej... zabierasz ze sobą na Mszę o uzdrowienie i uwolnienie, ksiądz egzorcyzmuje go w czasie Mszy... ja zabieram też wodę, sól i świecę... a także zdjęcie męża i syna (jeśli nie jedzie ze mną)...
Pogody Ducha
[ Dodano: 2014-04-03, 11:24 ]
Co do tych dwóch przykładów, które podałaś to myślę, że jedno drugiemu nie przeszkadza: modlitwa + granice. |
|
|
|
|
moc nadziei [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 10:44
|
|
|
Mrówka napisał/a: |
czy ufać Pan Bogu to znaczy nic w tej sprawie nie robić tylko się modlić i czekać, aż Pan Bóg wszystko załatwi sam? |
Napiszę Ci tylko to, czego doświadczyłam sama w życiu: modlić się z ufnością o opiekę nad tą osobą, o jej uratowanie. Ale z ufnością, że Bóg sam wybierze moment i metodę. Mnie pomogło takie opisowe wytłumaczenie tutaj zawarte: http://www.chce.org.pl/in...nia-si-jezusowi
Jednocześnie to nie wyklucza działania. Przynajmniej u mnie tak było.. Robiłam mnóstwo, robiłam rzeczy które być może na moim etapie były bezcelowe, i tak się nie mogły udać. Ale robiłam je, bo wierzyłam i dalej wierzę, że nawet jeśli jakiś kawałek drogi prowadzi donikąd i wracamy do punktu wyjścia, to i tak przebyta droga zmienia nas. A jak wiadomo, zmiana drugiej osoby jest możliwa tylko poprzez zmianę siebie.
Jesienią zeszłego roku pojechałam na rekolekcje, w sumie pierwsze prawdziwe wyjazdowe rekolekcje w moim życiu. Kilka osób opowiadało mi o swoich odczuciach, jak rekolekcje wpływają na ich życie. Wpływają bardzo mocno, tylko nie od razu. I nie w momencie gdy się tego spodziewają, gdy tego oczekują.
Ze mną było tak samo. Pół roku po rekolekcjach stanęłam w sytuacji, w której wróciły do mnie wszystkie cenne informacje, dary, przemyślenia z tamtej jesieni. Zostałam przygotowana, tylko sama nie wiedziałam wtedy do czego i kiedy.
I jeszcze spotkałam się gdzieś z cytatem z któregoś ze świętych Kościoła (niestety nie pamiętam którego):
"Działaj tak, jakby wszystko od Ciebie zależało, ale módl się i ufaj jakby wszystko zależało od Boga".
Trudne.
Edit: Ajajaj, znalazłam. To oczywiście św. Ignacy Loyola.
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" . |
Ostatnio zmieniony przez 2014-04-03, 12:19, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
ak70 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 10:56
|
|
|
KN dzięki za tego linka... miałam to oddanie w formie artykułu w gazecie, czytam co rano przy śniadaniu... właśnie się zastanawiałam jak to przesłać naszej Mrówce... tak jak napisałaś: Bóg czasem działa z opóźnieniem, a czasem natychmiast - tym razem przez Ciebie
Chwała Panu... |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 11:49
|
|
|
Mrówka :
Cytat: | I jeszcze mam taki dylemat szerszy - czy ufać Pan Bogu to znaczy nic w tej sprawie nie robić tylko się modlić i czekać, aż Pan Bóg wszystko załatwi sam? .................. itd. |
Powódź przyszła nagle. Zalała domy po same dachy. Ludzie odpływają zabierani przez pontony. Przy jednym domu siedzi człowiek - uznawany za bogobojnego.
- Wsiadaj Zenek!
- Zostaję - wierzę w Opatrzność boską.
Tymczasem woda się podnosi dalej, do połowy dachu. Opodal przepływa drugi ponton:
- Możemy Cię zabrać, Zenek!
- Eeee, co wy, wierzę w Opatrzność boską - zostaję!
Woda podniosła się już pod samą kalenicę, tak że Zenek trzyma już stopy w burej wodzie. Przepływa kolejny ponton.
- Ratuj się Zenek - zginiesz tutaj
- Zostaję - wiecie... Opatrzność boska...wierzę w nią.
Jednak woda podniosła się jeszcze bardziej, zalała dom, a Zenek się utopił i staje przed obliczem boskim.
- Panie Boże, czemuś mnie nie uratował, gdzie Twoja Opatrzność?
- Nie uratował?! Gdzie moja Opatrzność?! A kto trzy razy po Ciebie ponton wysyłał?!
Bóg działa nie często wielkimi cudami , a zwyczajnie posługuje się ludźmi ,
naukami i wiedzą , którą przecież sam stworzył . |
|
|
|
|
ja_tez [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 11:52
|
|
|
Tu właśnie Mrówka wyraziła swoje wątpliwości: Mrówka napisał/a: | Kiedyś stanę przed Panem i on mi powie: 3 psychologów Ci postawiłem na drodze a TY żadnego nie posłuchałaś.... |
|
|
|
|
|
Samboja [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 12:39
|
|
|
Jeśli mogę się wypowiedzieć. Jeśli jest problem i mamy możliwość, aby go rozwiązać to należy to zrobić. nie należy sie poddawać, tylko walczyć. Póki sił starcza, a jak nie starcza to prosić Boga o siłę. I walczyć, aż do ostatniej kropli krwi. Póki jest nadzieja. Ale walczyć z głową, znaczy nie walić nią w mur tylko podjąć sensowne kroki adekwatne do problemu. Sprawdzić jak się to robi i zaimplementować. Nie bać się, może byc tylko lepiej, wystarczy tylko chcieć zacząć iść tą drogą. Bóg chce abyśmy walczyli o swoje życie, nawet jesli to wymaga nieludzkiego wysiłku, jego ten wysiłek cieszy a nas uzdrawia. No to się wypowiedziałam :) |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 19:27
|
|
|
Dzięki, znam to przesłanie 'Jezu Ty się tym zajmij'. Tylko własnie zawsze to rozumiałam jako: nic nie rób - Pan Bóg to załatwi. A teraz myślę, że chodzi o to żeby się nie martwić bo Pan Bóg będzie wspierał moje działania (oczywiście te dobre). Dlatego chcę działać. Ale wpierw dobrze to przemodlę :) |
|
|
|
|
gota [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-03, 20:50
|
|
|
Witaj Mrówka
Jeśli chodzi o działanie, to Panu Bogu podoba się to, co robimy z miłością.
Mam podobny dylemat do Twojego. Mąż uzależniony od alkoholu i też nie wiem co by bardziej mogło mu pomóc, czy trwanie przy nim stosując twardą miłość i stawianie granic, czy może wyprowadzka bardziej by nim wstrząsnęła... Długo się nad tym zastanawiałam jak postąpić. Doszłam jednak do wniosku, że niezależnie co zrobię powinno to wypływać z miłości, czyli jeśli wybiorę wyprowadzkę, to jeśli zrobię to dla własnej wygody i dla "świętego spokoju" wtedy taki czyn na pewno nie będzie podobał się Bogu, ale jeśli mój czyn będzie wypływał z miłości dla męża i dla jego ratowania, wtedy Pan Bóg to przyjmie.
Takie są moje przemyślenia.
Jeśli chodzi o mnie, to jak na razie wybrałam to pierwsze rozwiązanie, czyli trwanie przy nim z twardą miłością (nie jest to siedzenie i czekanie aż Pan Bóg rozwiąże problem tylko stawianie granic). Ale każdy przypadek jest inny. Ja w trudnych decyzjach pytam Boga, czytając Pismo Św. korzystam z porad specjalistów czy księdza, bo uważam że Pan Bóg nie przypadkowo stawia nam tych ludzi na naszej drodze i dopiero po tym dokonuję wyboru. Bo działać trzeba |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-04, 02:49
|
|
|
Mrówka napisał/a: | z tym olejem chetnie sprobuje tylko czy mam kupic np oliwe i dac do poswiecenia czy jak sie to praktycznie czyni? :) |
Ja osobiście miałam olej z dwu źródeł tak jak pisała ak70 z Mszy św. odprawianej przez ks.egzorcystę lub bezpośrednio prosiłam podczas egzorcyzmów. Trzeba kupić olej lub oliwe i pójść z nią do księdza. Możesz poprosić ks. egzorcystę lub każdego księdza proboszcza, powinni mieć modlitwę z rytuału. Tak samo z wodą, solą, świecami, kadzidłem.
Mrówka napisał/a: | Szkoda, że nie można do Pana Boga zadzwonić i się zapytać co robić :) |
I tu się mylisz, można.
Dla mnie gorąca linia to Adoracja , Msza Św., modlitwa i otwarte uszy, zawsze otrzymuję odpowiedź tylko usiska mi czasem urastają jak ośłicy trzeba nastawić je na słuchanie, a serce mieć ufne i otwarte, zawsze działa.
Każdy ma trochę inaczej, ale kto wierzy ten sie nie zawiedzie. Pamietasz?
(9) Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam.
Ew. św. Łukasza 11;9
(23) Jezus mu odrzekł:[...] Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy. Ew.św. Marka 9;23
Wierzysz Mu? To sprawdź. |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-04, 03:17
|
|
|
grzegorz_ napisał/a: | kinga2 napisał/a:
Nie wiem w co gra twój mąż, ale czytałam swiadectwa księzy egzorcystów, że gry typu RPG potrafia doprowadzić do poważnych zniewoleń duchowych, które bez pomocy kapłana , tylko sama psychoterapią nie daja sie wyleczyć.
Trudno mi uwierzyć Kinga, że piszesz to poważnie |
Tu masz o tych gierkach komputerowych na biegiem co mi w ręce wpadło:
http://zagrozeniaduchowe.pl/?tag=gry-komputerowe
http://milosierdzie.brzes...rozenia-duchowe
cyt:"Jakich gier używałeś? {gry komputerowe stanowią pomost pomiędzy wyobraźnią a rzeczywistością, często przekazują określoną treść i wymuszają zaprogramowane działanie, komputer staje się niejako elektronicznym czarownikiem, duża część gier zawiera treści satanistyczne, przynajmniej jako tło, coraz więcej gier zawiera treści bluźniercze mocno angażujące gracza; w części gier wymaga się wczuwania się w rolę diabła lub wirtualnie angażuje się w zabijanie, gry sieciowe MOD}
Czy grasz w gry RPG (role-playing game)? {jest to specyficzny rytuał, ceremonia, gracze są zaangażowanie, kieruje wszystkim Master (Mistrz, Pan, Gospodarz), poprzez te gry bardzo często nie jest już zabawa w magię, ale realne praktykowanie okultyzmu}"
cyt. z listy autorstwa ks. Sawy z ww linku
Ks. Przemysław Sawa – doktor teologii, adiunkt w Zakładzie Teologii Dogmatycznej na Wydziale Teologicznym UŚ.
http://mateusz.pl/pow/040606.htm
http://www.fronda.pl/a/swiadectwo-eweliny-w-grze-to-ty-jestes-bogiem-czyli-jak-gry-rpg-zniewalaja-czlowieka,30276.html
https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2013/01/06/opetania-wsrod-dzieci-to-nie-fikcja-ksiadz-egzorcysta-michal-olszewski-scj-ostrzezenie-przed-bajkami-gadzetami-okultystycznymi-energiami-magicznymi-kamieniami-zaklinaniem-i-in/
Ostatni artykuł jest wywiadem z ks. egzorcystą.
Są tez opisy konkretnych przypadków zniewoleń, ale do tego trzeba przerzucić sporo materiału, więc zapraszam do kacika zagrożeń duchowych na forum, moze jeszcze zyskasz jakieś informacje ważne dla siebie. |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-04, 19:33
|
|
|
I tu się mylisz, można.
Dla mnie gorąca linia to Adoracja , Msza Św., modlitwa i otwarte uszy, zawsze otrzymuję odpowiedź tylko usiska mi czasem urastają jak ośłicy trzeba nastawić je na słuchanie, a serce mieć ufne i otwarte, zawsze działa.
Mam z tym kłopot - myslę, ze dlatego, iż mam natłok myśli i nie umiem się tak mega uspokoić i oddać adoracji. I potem sie zastanawiam czy to co przyszło to przyszło ode mnie czy z góry :)
Dziękuje za wsparacie wszystkim. Im więcje o tym myślę, tym bardziej widzę, że wszystko to w rękach Boga - że tylko On jest kompetentny i ma moc by tu cokolwiek zmieniać. Ale działac też będę :) |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|