Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Proszę o pomoc
Autor Wiadomość
PaulaK
[Usunięty]

  Wysłany: 2014-03-25, 14:19   Proszę o pomoc

Dzień dobry.

Jestem z wami od jakiegoś miesiąca. Wcześniej nie miałam odwagi napisać bo jak dalej zauważycie mam dużo na sumieniu. Pod koniec stycznia wyprowadził się od nas mój mąż. Mamy ze sobą dwie wspaniałe córki( 6 i 3 lata).
Może zacznę od początku. Jesteśmy małżeństwem od 7 lat i wsumie to między nami nie było nigdy kolorowo. Zawsze tłumaczyłam sobie to tym, że nie umiemy ze sobą rozmwiać , może jest to spowodowane tym, że ja biore wszytsko do siebie i unosze się jakimś głupim honorem. W styczniu tamtego roku zaczęłam pisać z męszczyzną pomagało mi to, ale teraz patrząc to nie wiem w czym. Czułam się jakaś taka zauważona przez kogoś. Po jakimś czasie mąż do odkrył ale dał mi szanse pojechaliśmy na rekolekcje i wydawało mi sie, że one mi pomogły mówiono tam, że w związku trzeba rozmawiać rozmawiać. U nas tego zawsze brakowało . Przez jakiś czas po rekolekcjachy było ok potem znowu prysło wszystko ja zaczełam pisać z kolejnym dla własnego dowartościowania się zaczeło mi nawet na nim zależeć ale nigdy nie chciałam zostawić dla niego rodziny.
Swoje zachowanie tłumaczyłam sobie tym, że mąż długo pracuje i nie ma dla mnie czasu.
Przytłaczało mnie to z dnia na dzień coraz bardziej a to pisanie było dla mnie taką odskocznią. Po jakimś czasie spotkałam się z tym męszczyzną . Mąż sie o tym dowiedział prosiłam go o kolejną szanse ostnią dał mi ją . Po czym wykorzystał moment, i wyprowadził się ok dwa miesiące temu. Po tym zdałam sobie dopiero sprawe jaka ja byłam niwna i głupia uciekając z życia relanego do wirtualnego i szukając tam wsparcia a nie u boku swojego męża.
Czuje sie okropnie i tak bardzo za nim tesknie. Prosiłam go o wybaczenie ale nic do niego nie dociera. Jak przyjedzie do mnie jest inny rozmawia ze mną a jak wraca do swojego domu rodzinnego tam gdzie teraz jest zmienia sie zupełnie pisze mi, żebym dała mu święty spokój. Nie wiem co mam robić ja go tam bardzo kocham.
Dodam jeszcze , że mieszkamy w domu który nie jest na mnie zapsiany tylko na moich rodziców i zawsze mu to przeszkadzało. Czy to były słuszne jego pretensje.
Błagam pomóżcie sama już nie daje rady

PS.
Przepraszam jesli to chaotycznie napisałam ale inaczej teraz nie jestm wstanie.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 15:33   

Witaj Paula.
Piszesz, że rekolekcje na jakiś czas coś poprawiły. Jeżeli to Twój mąż zaproponował te rekolekcje to myślę, że nie jest tak źle. Będąc bliżej Boga łatwiej jest wybaczyć.

Nie wiem jaki masz obecnie z nim kontakt, ale jeżeli jakiś masz to podeślij mu te linki:

http://www.cda.pl/video/2...proof-Lektor-PL
(sama też obejrzyj)

oraz

www. kryzys.org

Nie dziw się Twojemu mężowi. Dawał Ci szanse nie jeden raz. Wybaczał.
Czy Ty na pewno zdajesz sobie sprawę z tego jak skrzywdziłaś męża?
Teraz to Ty musisz mu udowodnić, że go naprawdę kochasz. Jeżeli go kochasz naprawdę?
Czytaj nadal to forum, posłuchaj nagrań z rekolekcji. Szczególnie tych:

http://sychar.org/przysiega/

Popełniłaś błędy w swoim życiu. Każdy ma prawo popełniać błędy, ale ważne aby z nich wyciągać wnioski. Aby potrafić wynagrodzić osobie którą się skrzywdziło. Próbuj tego nieustannie.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 15:38   

PaulaK napisał/a:
Dodam jeszcze , że mieszkamy w domu który nie jest na mnie zapsiany tylko na moich rodziców i zawsze mu to przeszkadzało. Czy to były słuszne jego pretensje.


Jeżeli nie odpowiada mu, że dom nie jest zapisany na Ciebie, to powinien zakasać rękawy, zarobić na swój (wasz) dom, a nie narzekać na to, że mieszka w domu na który nawet nie musiał zapracować. Pretensje absolutnie niesłuszne, ale teraz macie inny problem.
Nie szukaj jego winy, a naprawiaj swoją.
 
     
jrg
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 15:42   

Paula dobrze ze jestes, ze widzisz swój blad, smutno czytac ze to sie tak rozwinelo, odpowiedz sobie czy bylo warto?. Czy w tym czasie od tego kiedy dal Ci szanse zawiodlas znów jego zaufanie, czy doszło coś co mogło wywołac to że "wykorzystal moment"? Czy zadbalas o to zeby mógl odbudowac do Ciebie zaufanie? zeby czul sie kochany? Trudno bedzie teraz Ci odbudowac zaufanie w oczach twojego meza i dluga droga przed Toba, zwlaszcza ze to recydywa, nie poddawaj sie jednak. Wydaje sie to oczywiste jednak musisz byc pewna siebie, tego ze chcesz z mezem odbudowac wasze relacje i co najwazniejsze musi to byc widoczne w twoich gestach a nie tylko slowach. Uwazaj tez na to zeby twoi "wirtualni" przyjaciele nie stanowili dla Ciebie oparcia i nie byli doradcami w tym czasie, wiem ze to pokusa, bo moze i podniosie Cie to na "duchu" i poczujesz sie wazna, ale to równia pochyla która moze sprowadzic was znacznie nizej niz teraz jestescie.
Jesli dane bedzie Ci ze wróci trzeba naprawde popracowac nad tym co szwankowalo, nie mozesz liczyc ze on sam bedzie w stanie ocenic czy juz jest dobrze, musisz próbowac do niego dotrzec z twoja potrzeba komunikacji, musisz zadbac zeby wiedzial o tym ze taki brak odczuwasz ale tez co Ci pomaga go zaspokoic, dac mu szanse (ja tej szansy od zony nie dostalem i wszystko sie posypalo nie dlatego ze nie bylo we mnie woli tylko ze nie dostrzegalem). Ktos powiedzial mi kiedys: zburzenie zaufania jest jak wyplata kredytu, bierzesz raz wszystko, a splacasz po malej kwocie latami (z odsetkami), w twoim wypadku (i mojej żony) zaciągnełaś kolejndy kredyt zanim pierwszy spłaciłas, ale głowa do góry, jeśli tylko szczerze chcesz odbudować małżeństwo i zabierzesz się do tego z Bogiem będzie dobrze :). To co powatrzaja tu wszyscy - wazne jest tez zadbanie o relacje z Bogiem, dac mu miejsce do dzialania.

Co do zachowania meza - tak to juz jest ze wielu wokól doradców, a rozwiazania najczesciej teraz podsuwane to "zostaw i znajdz sobie nowa/nowego, ulóz sobie zycie...". Z drugiej strony to moze byc dobry znak, jak tez jak bylem zdala od zony to mysli mialem destrukcyjne, ale kiedy juz bywalismy razem wtedy milosc brala góre i chyba dlatego jeszcze tak dlugo razem bylismy. Wiec widac jakas szanse. Napewno staraj sie okazywac mu milosc i nie oczekuj że od razu przymmie twoje starania, na to trzeba czasu. Spróboj postawić się w jego sytuacji - z praktyki wiem ze to niezmiernie trodne, ale sproboj sie wczuc w to co on teraz czuje, łatwo jest to spłycać osobie która zawiodła wiec to dość trudne ćwiczenie.

Ja niestety mam takie doswiadczenia jak twój maz, choc "realne". Za pierwszym razem udalo sie wrócic do siebie, z trudem i dlugo odbudowywalem zaufanie, jednak zona nie otworzyla sie na mnie, nie chciala dac wskazówek choc o nie prosilem i nabralem przekonania ze jest dobrze, a ona zyla w poczuciu braku i oddalania sie tak jak Ty sie czulas, o efekt - taki jak u Ciebie, tylko zaszedl znacznie dalej. Dlatego przestrzegam przed zbyt powierzchownym potraktowaniem tematu bo się to szybko może zemścić.
Pomodle sie o Was.
 
     
PaulaK
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 15:49   

Ale ja tym pytaniem nie chce szukać jego winy bo wiem, że jest dużo mojej i jego nie osądzam. Wiem jaką mu krzywde zrobiłam jestem tego bardzo świadoma ale jak mam to naprawić jak nie mam z nim normalnego kontaktu tylko sms i to pełne wyrzutów z jego strony . :-(

[ Dodano: 2014-03-25, 15:54 ]
Ja go bardzo kocham i wiem jakie mu świństwo robiłam i że nie czuł sie przezemnie kochany tylko zapóźno się ocknełam.

[ Dodano: 2014-03-25, 15:56 ]
I właśnie nie było nic takiego że wykorzystał ten moment bo ja naprawde sie starałam w tym czasie dawałam z siebie wszystko co mogłam;(
 
     
jrg
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 17:00   

PaulaK napisał/a:
Ale ja tym pytaniem nie chce szukać jego winy bo wiem, że jest dużo mojej i jego nie osądzam. Wiem jaką mu krzywde zrobiłam jestem tego bardzo świadoma ale jak mam to naprawić jak nie mam z nim normalnego kontaktu tylko sms i to pełne wyrzutów z jego strony . :-(

Z doświadczenia wiem że łątwiej wyrzucić właśnie przez sms, musisz to jakoś znieść i wyczytać z tych treści co tak naprawdę najbardziej boli męża, nie jest to łatwe bo odbierasz to jako ataki pewnie, ale tak to już jest i warto sprobowac wczytac w to co nimi chce przekazac, daj mu mozliwosc wyrzucenia tego zalu z siebie. Jednak jesli podczas spotkań jest lepiej może coś zaaranżuj, na to trzeba czasu wiec staraj się wyczuć odpowiedni moment, może jakiś pretekst się znajdzie. Niestety trzeba czasu, nie bądz zbyt natarczywa bo efekt może być odwrotny od zamierzonego, ale dawaj sygnały. Módl się i daj czasowi i Panu zadziałać.

PaulaK napisał/a:
[ Dodano: 2014-03-25, 15:54 ]
Ja go bardzo kocham i wiem jakie mu świństwo robiłam i że nie czuł sie przezemnie kochany tylko zapóźno się ocknełam.

// Chciał bym żeby moja żona to dostrzegła tak jak Ty. Ty pewnie też nie czułaś się kochana, ale on o tym prawdopodobnie wogole nie wiedzial, lub nie wiedział co z tym z robić, może nawet próbował ale mogło to nie trafiać. W miedzyczasie polecam lekturę "Pięć języków miłości" - Gary Chapman i nie poprzestanie na lekturze a stosowanie.


PaulaK napisał/a:
[ Dodano: 2014-03-25, 15:56 ]
I właśnie nie było nic takiego że wykorzystał ten moment bo ja naprawde sie starałam w tym czasie dawałam z siebie wszystko co mogłam;(

Czasem jest tak że zyjacy wewnatrz zal dojrzewa, może twoje strania nie wydały mu się szczere? Albo zabrakło czegoś w tych staraniach? Moja zona ostatnio starała się na różne sposoby, a mi ciągle brakowało jednego - szczerości, przyznania się do błedu, nie odczułem szczerej chęci zmiany, a tylko maskowanie problemu przez miłe gesty.

PS.
Jakis czas temu szukałem spisanych 40 dni (The Love Dare) - to co jest przedmiotem filmu Ognioodporny znlazłem w koncu w wersji polskiej: http://www.familiachristi...z-wyzwania.html
Moja żona stosować próbowała to na podstawie tego co ogladała w filmie, działa, tylko w moim wypadku to była "przykrywka" niestety.
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-25, 17:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
PaulaK
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 17:09   

jrg napisał/a:
Czasem jest tak że zyjacy wewnatrz zal dojrzewa, może twoje strania nie wydały mu się szczere? Albo zabrakło czegoś w tych staraniach? Moja zona ostatnio starała się na różne sposoby, a mi ciągle brakowało jednego - szczerości, przyznania się do błedu, nie odczułem szczerej chęci zmiany, a tylko maskowanie problemu przez miłe gesty.


Teraz zauważyłam, że chyba tu tkwił problem, że nie umiałam go szczerze za to przeprosić wtedy tylko chciałam dobrym słowem dobrymi gestami to zamaskować. Dziękuje za większe otwarcie mi oczu.
Czy uważacie, że powinnam tam jechać do niego gdzie teraz jest i spróbować rozmawiać czy czekać jak przyjedzie do naszego domu.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 17:11   

jrg napisał/a:
Moja zona ostatnio starała się na różne sposoby, a mi ciągle brakowało jednego - szczerości, przyznania się do błedu, nie odczułem szczerej chęci zmiany, a tylko maskowanie problemu przez miłe gesty.


No właśnie, Twój maż musi odczuć z Twojej strony chęć szczerej zmiany.
Jak to zrobić?
Jeśli będziesz miała serce na dłoni w kontaktach z mężem to on to zauważy.

Piszesz, że nie masz kontaktu z mężem po za SMS-em. To już lepsze niż nic. Nie narzucaj się, ale jeden, szczery do bólu z Twojej strony SMS to powinnaś mu wysłać.
Długo jednak się zastanów nad jego treścią. Poradź się kogoś. Możesz i tu jeśli chcesz.
 
     
PaulaK
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 17:25   

twardy napisał/a:
Długo jednak się zastanów nad jego treścią. Poradź się kogoś. Możesz i tu jeśli chcesz.


Czy to nie będzie jakiś problem jeśli tu poradze się odnośnie tego sms. Nie ufam osobą z mojego otoczenia, żeby chcieli szczerego powrotu mojego męza do mnie .
Bardzo dziękuje za te słowa nawet nie wiecie jakie to dla mnie kierunkowskazy
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 19:40   

Paula, a nie masz do niego adresu mailowego?
 
     
PaulaK
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 19:54   

twardy napisał/a:
Paula, a nie masz do niego adresu mailowego?


Mam ale on na meila wchodzi bardzo rzadko
 
     
magdalena2013
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 19:59   

Paula, a co zrobisz jak znowu będziesz się czuła niekochana? Teraz gonisz króliczka i chcesz go oczarować, tak jak czarowałaś tamtych facetów. Ale co zrobisz potem, kiedy znowu nudna codzienność będzie głównym gościem w Waszym domu? Myślę, że musisz sama sobie szczerze odpowiedzieć. To może być trudne i może łatwiej by było to przejść z terapeutką. Myślę, że te same pytania chodzą po głowie Twojemu mężowi i ma prawo do tego. Rozumiem Twój ból bycia samej w małżeństwie - rozumiem Twoją potrzebę szukania łatwej i ekscytującej akceptacji . Niedawno czytałam, że Pan Bóg tak długo powtarza sytuacje- pokusy w naszym życiu , dopóki nie przejdziemy tej sytuacji( okazji do grzechu) z Nim. Może warto byłoby najpierw zająć się relacją z Nim, zanim zaczniesz z mężem.
Pomysł z listem nie jest zły. Tylko może zanim go wyślesz przeczytaj jeszcze raz po przespanej nocy. Ja wierzę, że Wam się uda . Poomodlę się dzisiaj w Waszej intencji.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 20:16   

magdalena2013 napisał/a:
Paula, a co zrobisz jak znowu będziesz się czuła niekochana? Teraz gonisz króliczka i chcesz go oczarować, tak jak czarowałaś tamtych facetów.


Magdalena trafiła w sedno.
Paula , dlaczego Twój mąż miałby uwierzyć, że teraz gdy odszedł to dopiero odkryłaś
jak bardzo go kochasz ?
Ile w tym szczerego uczucia, a ile strachu przed samotnością i koniecznością zmierzenia sie z życiem w pojedynke?
 
     
jrg
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-25, 20:58   

podpisuje sie pod tym co napisała Magdalena i Grzegorz, te pytania powinnaś sobie zadać, bo to przede wszystkim Ty musisz to w jaki sposób radziłaś sobie z samotnościa przewalczyć i popracować nad swoją postawą i faktycznie dobrym krokiem może być udanie się o pomoc do terapeuty, dlatego pisalem o tym że nawet jesli wydaży się powrót to bez WASZEJ pracy długo ten zachwyt nie potrwa tak jak po rekolekchach, to Ty musisz wziąć odpowiedzialność za swoje działania i uczucia i dbać o to żeby nie ulegać pokusie łatwego i ekscytujacego podbudowania swojej wartości jeśli naprawdę nie chcesz powtórki z lektury. Wierzę że to trudne ale musisz się z tym zmierzyć, wesprzeć się na Bogu jeśli faktycznie chcesz odbudować małżeństwo na dobrych fundamentach. Mi właśnie jest trudno uwierzyć że to nie strach przed samotnościa żonę do mnie zawraca a nie miłość, twojemu mężowi też w to będzie trudno uwierzyć i trudno mu się dziwić.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9