Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
"o rozwód wystąpila żona" |
Autor |
Wiadomość |
babel [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-13, 12:33 "o rozwód wystąpila żona"
|
|
|
Witam.
Jestem tu nowym użytkownikiem. Odnalazłem Was poprzez księdza z Pogorzelca, przy mojej spowiedzi polecił mi Sychar. Nie wiem co mam robić w poniedziałek mam sprawę rozwodową o rozwód wystąpiła żona. Nie mieszkamy razem od 3 miesięcy, zostałem wyrzucony z domu przez jej rodziców, z tym sobie jakos poradziłem, kupiłem i wyremontowałem mieszkanie w końcu mam gdzie spać , zjeść i się umyć. Nie daję sobie rady z myślami o tym rozwodzie ja tego nie chcę ze względu na małego Michałka i dorosłego już syna Bartka. Co mam robić... Wspominałem żonie o Sychar ale ona nie chce nawet o tym słyszeć. |
Ostatnio zmieniony przez 2014-09-13, 13:07, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
moc nadziei [Usunięty]
|
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-13, 13:28
|
|
|
Poczytaj świeże wątki ,
"obok" gdzie też żony wystapiły .
Przecież mnóstwo mozna wyczytać w internecie .
ODPOWIEDŹ do sądu dałeś ?
Jak nie , to pisz , jeszcze zdążysz , dasz na początku rozprawy .
3 miesiace to mało na ROZPAD ZUPEŁNY , a juz na pewno TRWAŁY .
Małżeństwo z długim stażem .
Małe czy niepełnoletnie dziecko - jako ujemna przesłanka .
Napisz że zostałeś wyrzucony .
Za co ?
W zasadzie nie mogli tego zrobić ,
bo to wbrew prawu .
Wnoś w odpowiedzi - o MEDIACJE !
itd .
No i módl się .
No i jak mantra wychodzi - mieszkanie z teściami
nie wychodzi na dobre .
A jakieź to winy twoje ? |
|
|
|
|
babel [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-13, 15:35
|
|
|
Dzięki za wsparcie.
Co do mojego związku to po narodzinach Michałka zaczęło dziać się źle, czyli 4 lata temu 4 listopada Misiaczek będzie miał 4 latka. Żona zaczęła twierdzić że jestem pijakiem, faktem jest, że niekiedy się upijałem, dla niej nie było ważne czy wypiłem 1 piwo czy kilka poczuła alkohol i już miałem zadymę. Wiosną tego roku sam się już zacząłem obawiać że z tym moim piciem jest coś nie tak i zacząłem chodzić do psychologa od uzależnień, chodzę tam do dziś.
Co do wyrzucenia mnie z domu, żona pojechała w delegację z pracy zostałem z małym w domu. Mieszkałem nad teściami, wszystko osobno kuchnia łazienka liczniki itp. ale to było na zasadzie użyczenia. Właśnie tego dnia po powrocie ze spaceru Michałek zjadł kolację u dziadków, bo tak tam jest a ja na górze za dużo opowiadać... Później go wykapałem pobawiliśmy się poczytałem mu bajki Tuwima no i zasnął a ja w swojej głupocie otworzyłem butelkę wina i siedząc przed TV wypiłem całą a później otworzyłem druga i wypiłem jeszcze pół ( zachowałem się jak idiota ale tego juz nie cofnę ). Zadzwoniłem do żony z pytaniem jak tam na delegacji bo wieczorem mieli imprezę. Wyczuła przez telefon że chyba coś wypiłem i zadzwoniła do swojej mamy żeby to sprawdziła.
Do góry przyszła teściowa no i poczuła wino chciała zabrać mi dziecko które już spało bo ja jestem pod wpływem alkoholu. Zaczęła się szamotanina, przyleciał teściu zabrali mi Michała i zamknęli się w swoim mieszkaniu. Zwyzywałem ich przez drzwi i chciałem żeby oddali mi dziecko.
Wezwali policję nie chciałem z nimi iść więc tak mnie spałowali że straciłem na chwilę przytomność, wsadzili mnie do aresztu w samej piżamie. Miałem całe sine plecy nerki i nogi.
Po niecałych 12 godzinach wypuścili mnie do "domu" Nie mogłem wejść nawet na podwórze, przeskoczyłem przez płot z domu wyleciała żona i rzucając do mnie torba z kilkoma ciuchami kazała "spadać" bo zrobiłem krzywdę jej rodzicom. W torbie były klucze od garażu i samochodu, dużo opowiadać co było dalej, mam to wszystko spisane...
Nie chcą mnie tam widzieć, to trwa od maja, mieszkałem tam 22 lata przebudowywałem inwestowałem opiekowałem się rodziną i zostałem z samochodem i z konta pobrałem 60 000 zł na zakup mieszkania do remontu, to następna długa historia...
Nie myślcie że chcę się usprawiedliwiać.
Nie chcę tego rozwodu nie wiem co mam zrobić, prawdopodobnie żona mnie nie kocha, kompletnie nie interesowało ją co się ze mną dzieje naprawdę zero na początku miałem utrudniane kontakty z Michałkiem. Po wizycie mojej żony u adwokata już tak nie było mogłem sie z nim spotykać częściej.
Starszy syn Bartek ma 22 lata studiuje na studiach dziennych, jest całkowicie za mną
Oderwali mnie od Michałka jak rolnika od pługa, tak mnie serce boli że nie macie pojęcia. Pracuję na zmiany więc miałem dużo czasu żeby się nim zajmować spacery, zabawy w piaskownicy, bibliomaluch itp.
Teraz żona twierdzi że ja się nim nie zajmowałem... szok.
Jestem załamany nie wiem jak pojadę do Opola w poniedziałek.
Starszy syn chce jechać ze mną nie wiem czy mam mu pozwolić. |
|
|
|
|
babel [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-13, 15:54
|
|
|
Nigdy nie zdradziłem mojej żony.
Przed poczęciem Michałka moja żona w uniesieniu w łóżku powiedziała do mnie Grzesiu aż mnie zatkało wiem o kim myślała, na pewno nie o mnie, jestem Wiesław, jej zmieszanie było straszne.
Później nabrałem podejrzeń (chyba chorych), że Misiek nie jest mój ale jest mój i nigdy go nie zostawię, tyle, że nie mogę mu poczytać bajek na dobranoc i rano go budzić. Na szczęście poszedł do przedszkola, które notabene załatwił tatuś. Jestem taki rozżalony że szkoda gadać. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-13, 18:37
|
|
|
Nic nie napisałeś jak było pomiedzy wami przez te 18 lat .
Masz prawo mieszkać , tam gdzie i żona .
Wyjatki sa 2 :
a- zakłócanie miru domowego
b- stosowanie przemocy
Tak czy siak dopiero wyrokiem sadu mogłbyś być eksmitowany .
Fakt , ze zapracowałeś na na punkt b , własną głupotą i PICIEM .
Nie znam się na piciu , ale raczej JESTEŚ alkoholikiem , sorry ,
sam wiesz może .
Inna rzecz , że mogłeś być jednocześnie i dobrym ojcem ,
choć to żadki przypadek raczej .
Starszego syna KONIECZNIE daj na świadka !
Ja go wpuszczą na salę to niech jedzie .
Niestety podejrzewam , że w waszym małżeństwie nie było
za dobrze przez te 18 lat ......... ale pewnie napiszesz .
Niestety podejrzewam , że żona ma kogoś .
Nawiasem , jak ona się tłumaczyła z tego ........ "grzesia" ?
Grzesiu a Wiesiu ........... może źle usłyszałeś ?
Czy piłeś wtedy bo podejrzewałeś , "że się dobrze bawi w kimś" ?
Czy masz załozoną niebieską kartę ?
Jak wasze i twoje relacje z Bogiem ?
--------------------------------------------------------------------------------- |
|
|
|
|
babel [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-13, 19:22
|
|
|
mare dzięki
Moje picie ???
Nie chodziłem po knajpach zdarzało mi się jak pisałem wcześniej "uwalić się" zawsze po kłótni z żoną, dobijałem się, żeby nie myśleć i nie mieć wyrzutów, czy to buło 1 piwo czy więcej.
Cigle powtarzam że nie chcę się usprawiedliwiać.
Moja żona na pierwszym miejscu ma swoich rodziców.
Zawsze wsztstko im meldowała, każda nasza rozmowa o spornych sprawach była komentowana na "dole" czyli u dziadków. Przez 22 lata małżeństwa tylko raz się za mną wstawiła.
Ale muszę jej przyznać rację, chciała się wyprowadzić na tzw swoje od samego początku, a ja z bloku więc mi sie podobało mieć swój plac ogródek itp. choć teściowa zawsze mi mówiła że tu nic nie jest moje.
Nawet w tym roku na sylwestra żona mówiła żebyśmy się wypriowadzili, zignorowałem to...
teraz za to płacę,
Kupiłem mieszkanie wyremontowałem od podstaw, wszystko, piece kaflowe poszły na złom, nowe centralne ogrzewanie gazowe, nowe rury z wodą i ściekowe całość wymieniłem wszystko. Kosztowało mnie to dużo pracy zdrowia nie mówiąc o pieniądzach.
Zgodziłem się na płacenie na Michałka 800 zł miesięcznie, za barddzo pochopna decyzja teraz brakuje mi na utrzymanie.
Starszemu przelałem 450 zł
I tak od maja ( w czercu Bartek dostał 1000 zł bo studjuje we Wrocławiu )
od paźsziernika muszę go jeszcze bardziej wspomagać.
Co mam móć w sądzie żeby się nie rozwieść, żona tego pragnie... |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-13, 20:28
|
|
|
Cytat: | Nawet w tym roku na sylwestra żona mówiła żebyśmy się wypriowadzili, zignorowałem to... |
To bardzo dobra wiadomość .
Zatem , w tym czasie JESZCZE żona nie myślała o rozwodzie !
Koniecznie to wtrąć gdzieś w Odpowiedzi , albo na rozprawie , tej lub kolejnej .
Przygotuj się na TRUDNE PYTANIA .
Głownie o piciu !!!!!!!!!!!11
Nie mów "tylko jedno piwo" itp.
Bądź jak TEN CO ZROZUMIAŁ , żę picie to przestępstwo prawie .
Nie umniejszaj , nie kłam ( żona da świadków , a ty ich NIE MASZ
......... poza synem , ale żona bedzie że do PRZEKUPIŁEŚ kasą ! )
Jak chdzisz na jakieś AA i masz papiery że chodzisz
to dobrze by było .
Bądź grzeczny i kulturalny , nie najeżdząj zbytnio na zonę .
W końcy CHXCESZ SIĘ POGODZIĆ i nie chcesz rozwodu !
Podkreślaj dobre rzeczy .
Mieszkanie kupiłeś z myślą o WAS i przeprowadzce ,
masz nadzieję że zamieszkacie tam z zoną .
Masz bardzo dobry kontakt z dzieckiem , jest MAŁE
i potzrebuje was obojfga .
Owszem WSTYD co za tamto zajście zwłaszcza !
Przyznaj i wyraź "czynną skruchę" .
WYGLĄDAJ na tej rozprawie , nie daj się sprowokować .
Z żoną dalej szukaj kontaktu .
Np. listownie , telefonicznie itd.
Przyznaj że miała rację z tą wyprowadzka
i że jesteś durniem .
( może to ją zmiekczy .......... sorry ale to niewielkie koszty ,
a w sumie to przecież prawda )
Dajesz żonie na utrzymanie dobrowolnie i to sporo , utrzymujesz kontakt .
Nie powinna dostać tego rozwodu ZBYT SZYBKO moim zdaniem .
A więc bedziesz miał szansę na dogadanie się z żoną . |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-13, 20:50
|
|
|
No i pierwsze a najważniejsze - wnosisz o oddalenie pozwu w całości = nie zgadzasz się na rozwód, jesteś otwarty na pojednanie i pracujesz nad sobą; precyzyjne przykłady mare podał wyżej |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-13, 21:16
|
|
|
babel napisał/a: | Co mam móć w sądzie żeby się nie rozwieść, żona tego pragnie... |
Witaj!
Prawdę. Nie tak łatwo się rozwieść. Moja żona dostała rozwód po dwóch latach... Co do zdrady małżeńskiej to wysłuchaj sobie katechez ks. Marka Dziewieckiego. Moment kiedy przestajesz okazywać znaki miłości jest już formą zdrady. Ale to za daleko dla ciebie. Skup się na najprostszych rzeczach.
1. Nie mścij się.
2. Nie namawiaj syna do świadczenia nieprawdy-nie wykorzystuj swojej pozycji i nie manipuluj swoją rodziną.
3. Skończ z piciem alkoholu ("0" tolerancji).
4. Mów prawdę.
swietne katechezy ale na tym etapie to za dużo dla Ciebie:-). Witaj na drodze rozwoju osobistego . Koniecznie polecam ognisko Sychara.
Trzymaj się! |
|
|
|
|
babel [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-14, 00:28
|
|
|
Może dla Was jest to prostrze ale ja mam rozwód w poniedziałek o ciągle to do mnie nie dociera. To jassne że jej odmówię, będzie ciężko zdziwiona ale dziećmi nigdy nie będę grał,
'To jest rzecz między mną a żoną ... a Ona chce w to bagno mieszać dzieci... |
|
|
|
|
babel [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-14, 00:51
|
|
|
Ciężko się trzymać...
Ja na początku tego wszystkiego miałem myśli samobójcze...
Tak jak pisałem wcześniej, żona zaczyna grać tym maluszkiem...
Nie potrafię sobie z tym poradzić.
Co do picia, skończyłem już dawno, nic to nie dało ciągle jestem podejrzewany...
------------
Sala samobójców...
------------
I będzie święty spokój ...
------------
Slawo dzięki.
Ale i tak jest mi ciężko.
------------
Podchodząc do mojej sprawy materialistycznie ... wiecie co czuję ... murzyn zrobił swoje murzyn morze odejść.
(babel, połączyłam wiele Twoich postów w jeden, ze względów czysto technicznych. można wejść w swój post przez przycisk Edycja i dopisywać - m.n.) |
Ostatnio zmieniony przez 2014-09-14, 01:08, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
moc nadziei [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-14, 01:15
|
|
|
krótki ten czas na uspokojenie myśli jeśli to już ten poniedziałek
a Ty jesteś w kiepskim stanie
przemyślałeś rady mare1966?
tu jest wielu ludzi, którzy przeszli piekło rozwodu i nie dość, że przeżyli (choć poturbowani), to są w stanie dalej działać i żyć - nie wyrzekając się Boga, wiary, miłości ani małżeństwa
ja rozwodu akurat nie mam na koncie, dlatego też nie umiem Ci nic doradzić
może poza przeczytaniem tego:
http://sychar.org/dla-tyc...iedzi-na-pozew/
oraz spowiedzi i Eucharystii i polecenia sprawy Matce Boskiej...
a po ludzku działaj tyle, co Ci podpowiadają bardziej doświadczeni. |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-09-14, 06:19
|
|
|
babel napisał/a: | wszystkiego miałem myśli samobójcze...
Tak jak pisałem wcześniej, żona zaczyna grać tym maluszkiem...
Nie potrafię sobie z tym poradzić.
Co do picia, skończyłem już dawno, nic to nie dało ciągle jestem podejrzewany... |
Witaj!
pierwsza sprawa to takie ogolne zapoznanie sie To jest maraton.
1. Sad musi sprawdzić że nastapil rozklad pozycia malzenskiego.
2. Pewnie strona wystapi o ograniczenie widzen z dziecmi i przejdziesz badanai RODKa.
3. Ubierz sie dobrze, ogól, przeczytaj tresc odpowiedzi na pozew (dostepna na tej stronie). Naucz sie jej zebys mogl to przed sadem powtorzyc...
4. Przygotuj sie do rozprawy i zastanow nad argumentami i oskarzeniami zony. Np powiedziales ze jak polozyles dziecko to wypiles dwa wina, doszlo do awantury. Po pierwsze zona miala zaufanie do ciebie bo zostawila jednak dziecko pod twoja opieka. Awantura doszla na tle nieporozumien z tesciami a nie z zona. Powiedz ze kochasz zone , pracujesz nad soba itp...
jak mialy miejsce 'inne zdarzenia" ktore zona przywola postaraj sie przygotowac kontrargumenty jak w przykladzie powyzej.
5. Przygotuj sobie swoje zarobki, wydatki (zrob nawet odrecznie taka liste).
6. Sad zapyta sie czy placisz na dzieci.
7. Pokaz ze zalezy ci na dzieciach (mozesz sie poplakac w sadzie) moja zona robila to na zawolanie
8. Ze dla nich zrobisz wszystko i podjales leczenie i terapie (np. chodzisz do grupy AA
do ogniska sychar) zrob to w tygodniu . Sad nie uwierzy ze juz nie pijesz .... da wiare wypowiedzi zony ktora ma niezle kwity. wiec lepiej uznaj swoja slabosc moj drogi.
Karteczka - zanotuj sobie wszystko i naucz sie zebys sie nie jakal.
Uwazasz siebie za niewinnego ? to nie zadziala. Teksty ze juz nie pijesz schowaj do kieszeni. Uzywaj ze przestales pic i ze pracujesz nad soba...
Bedzie i tak wywiad srodowiskowy:-)
9. Dajesz zonie jakies pieniadze? Opisz to ze.
Chlopie nabroiles to nie zalatwisz tego od reki. To jest droga. Ale jak wypadniesz dobrze to sprawa moze trwac dlugo. Popros o mediacje/separacje.
tak jak cie czytam to wielka laska cie spotkala bo mozesz stac sie lepszy! witaj na drodze Sychara
Ps. Jak siebei przeczytalem to tknelo mnie ze po czterech latach napisze list do tesciowej z przeprosinami Chociaz zgodnie ze slowami policjanta trzeba ja bylo zrzucic ze schodow:-)
I jeszcze jedno - do szczesliwych malzonkow sie wraca.
Jak dasz rade to przepros tesciow za swoje zachowanie (chyba ze maja psy:-)) to tez mozesz powiedziec na rozprawie skoro jutro..
Tak ogolnie to zycie jednak jest dlugie a w grupie jest razniej jak ochloniesz to wpadnij. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11 |
|
|