Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Do kiedy można trwać? |
Autor |
Wiadomość |
silverado [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-12, 21:56
|
|
|
Dabo napisał/a: | No to panie popisaly po Bozemu to ja zapytam, tak jak sie pyta tu wiekszosc pan w takiej sytuacji, co wy tam jeszcze robicie panowie????
Niedawno taka malolata sie slinila do mnie , wiec jej zapytalem co moze mi zaoferowac??
Co te wasze żony wam dzis oferują? Domyslam sie ze nawet slonej zupy.
Pisac o separacje z ich win, wczesniej majac dowody i swiadkow. Ludzie sami zwariujecie i dzieci pogubicie.
Bycie samodzielnym jest niebo lepsze niz bycie deptanym..
Silwerado tez mam 3 z przodu i jakos leci. Czasem sie zgrzeszy ale pan Bog Milosierny wybacza. Uwierz że samemu mniej i żadziej niz w takim systemie , jaki opisujecie z Józefem. |
O tym właśnie mówiłem. Samemu dużo latwiej |
|
|
|
 |
silverado [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-12, 21:59
|
|
|
4xAS napisał/a: | silverado napisał/a: | 4xAS napisał/a: | Gdyby jej było tak źle z Tobą to sama by się wyprowadziła, nieprawdaż? Bo jeżeli tak się męczy a ty jak ten uparty osioł nie chcesz jej zrobić więcej miejsca w domu, to jakie ma inne wyjście?
A jeżeli jednak wciąż się zamęcza mieszkaniem z Tobą, to coś tu nie tak, nie uważasz? No to o co tu chodzi? A czy ona wie o co jej chodzi ? |
As simple as that: dzieci
A święty spokój to tez słyszę od zony. |
Jeżeli tak się męczy z Tobą to by zawinęła dzieci i poszła do wynajętego mieszkania i b. szybko upomniała się o alimenty. Miałaby dzień codzienny bez Ciebie i święty spokój też.
Is not it? |
Czyli co, kocha mnie bezgranicznie tak? To takie kijowe zawieszenie... Ni to w lewo, ni to w prawo |
|
|
|
 |
4xAS [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-12, 22:09
|
|
|
A któż to wie czy kocha czy nie? Pewnie ona sama też nie wie i weź bądź tu mądry i coś zrób. Ale zrobić coś trzeba.
Kto wiem jak weźmiesz sprawy w swoje ręce i pomyślisz o separacji jak Daboo pisał, to może to beznadziejne zawieszenie się skończy. Albo tak albo siak.
Chyba lepiej jakiś konkret niż takie gnicie we dwoje, hę? |
|
|
|
 |
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-12, 22:27
|
|
|
Silvrdo nie jest tak ze samemu jest kolorowo. Jest przesrane, rano w dzien i wieczorem..
Ale durnia nikt nie bedzie ze mnie robil.
Bylo fajnie i przyjemnie ale teraz rzegnam czule..
Wole sie budzic i widziec swoja nie dokonca poukladana facjate i wierzyc ze dzis bedzie dobrze, niz budzic sie i patrzyc czy slyszec gdzies w lazience to moje slubne wiedzac ze bedzie draka..
Feministki tak pieknie opisuja wolnosc i wyzwolenie..
Nie jestem feminista, aleeeeeee..
Nie dajcie sie chlopy zwariowac..
Jak jedna z druga zobacza że nie chodzi o drobne, tylko że sie dzieci zabiera i kasa poleci to szybciej zaczna nawrocenia szukac.
Niestety nawet pieniadze dal nam Pan Bog jako srodki platnicze ale i karne czy wychowawcze.l |
|
|
|
 |
silverado [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-12, 22:37
|
|
|
4xAS napisał/a: | A któż to wie czy kocha czy nie? Pewnie ona sama też nie wie i weź bądź tu mądry i coś zrób. Ale zrobić coś trzeba.
|
Tak źle tak niedobrze. Jak mawiała moja babcia ...... Zawsze z tylu.
Skąd wiadomo, ze nie kocha? Powtarzała wielokrotnie, ze nie kocha, nienawidził i dałem ciała przez lata małżeństwa i trzeba było sie starać a teraz to juz po ptokach |
Ostatnio zmieniony przez 2014-12-12, 23:35, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-12, 23:51
|
|
|
Silverado zadam ci bezczelne pytanie,. Sam je kiedys dostalem od kuzyna A co masz do zaoferowania swojej zonie????
Ale tak serio, odchodze od modlitw i sycharu i kosciola i mszy i rosołu po niej, CO??
Jak nas widza tak nas pisza..
Konkretnie sobie odpowiedz, Bog - tam gdzie trzeba -ok; ogolony, uczesany, ładny, pachnacy-ok; praca, kasa.... ma nie ma , umie ogarnac , czy szaleje-ok . Inne laski , zaglada - nie zaglada,-okk
Kobitki sa w sumie proste do obslugi, tylko cos namataczyles. |
|
|
|
 |
silverado [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-13, 00:52
|
|
|
Odpowiem tak:
Co chciałbym
- miłość
- wierność
- uczciwość małżeńska
- przyjaźń
- wsparcie
- zrozumienie
- lojalność
- dobry seks
- by mogła na mnie zawsze liczyć
- stabilność finansowa
- wakacje na Marsie
A co moge na dzis i teraz?
- pretensje, ze nie jest jak bym chciał
- żal, ze nie kocha
- wyrzuty za kłamstwa
- żal ze miała drugi telefon
- żal ze wrzeszczy
- żal ze nie ma ciepła
- żal ze nie ma łóżka
- zaborczosc
- kontrolowanie i zuchwałowsc
Zadowolony? Taki podły jestem
Kłopot w tym, ze nie widzi, ze jest zmiana. Ma taki filtr na oczach- silverado = bad guy, a mówiąc Twoim Dabo językiem, sąsiadka uważa caaaaaaalkiem inaczej.
Moi Drodzy,
Nie kłopot analizować przeszłość. Klucz w tym, jak ogarnąć, by przyszłość była weselsza |
|
|
|
 |
hubcia576 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-13, 07:33
|
|
|
Aaaaa skąd sąsiadka? I co robi w Waszym małżeństwie?
Dabo czy nie za bardzo się rozpędzasz w stronę :
"Jak jedna z druga zobacza że nie chodzi o drobne, tylko że sie dzieci zabiera i kasa poleci to szybciej zaczna nawrocenia szukac" ??????
To ma być rozwiązanie i sposób: zemsta?
Silverado - czytałam co piszesz i z tego rozumiem, że Twoja żona w swoim zachowaniu dziś pokazuje krzywdę i rany, które w sobie ma prawdopodobnie z przeszłości. Takie rany mogą pochodzić od bliskich z domu rodzinnego, mogą być z teraz, krzywdy doznajemy też jako skutek własnego postępowania, a Twoja żona je tak pokazuje jak piszesz - w tym co robi.
Człowiek, który krzywdzi, sam kiedyś doznał krzywdy. |
|
|
|
 |
Jacek-sychar [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-13, 11:26
|
|
|
Joozef, Silverado
Wiem, że jest Wam ciężko. Macie wolną wolę. Możecie wybrać życie lekkie (?) i przyjemne (?). Możecie również trwać w wierności. Wybór należy do Was.
Chciałbym Wam coś przed wyborem drogi zaproponować. W dziale "Świadectwa" jest wątek Rubina. Zajrzyjcie tam i przeczytajcie go. Szczególnie wpis z 11 grudnia. Gorąco polecam.
I życzę Wam siły na Waszej drodze. |
|
|
|
 |
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-13, 11:53
|
|
|
Cytat: | Nie kłopot analizować przeszłość. Klucz w tym, jak ogarnąć, by przyszłość była weselsza
|
Silverado,
przeszłość to przeszłość, przyszłości jeszcze nie ma. A co z Twoim TERAZ? Przecież tylko to "masz".
Chyba szkoda zatruwać chwilę obecna pretensjami i żalem i jednocześnie naiwnie oczekiwać, że być może w przyszłości leży klucz do Twojego szczęścia - nie sądzisz?
Czy Twoje osobiste doświadczenie Silverado wskazuje na to, że serwując komukolwiek swoje żale, pretensje, zaborczość w pakiecie z kontrolowaniem, można uzyskać od niego miłość, czy choćby zwykłe zainteresowanie? Bo moje doświadczenie wskazuje, że jest wręcz odwrotnie.
Twoje żale, Twoje pretensje do Ciebie należą. Nikt z nimi nie zrobi porządku poza tobą samym.
Sytuacja w jakiej się znalazłeś to jedno, natomiast twoja reakcja na tą sytuację to drugie.
Potrafisz to oddzielić?
Jak długo będziesz myślał, że za Twoją reakcję odpowiadają inni, tak długo będziesz pogrążony w żalu i pretensji.
Wiem coś o tym, bo zbyt wiele cennego czasu straciłam by użalać się nad sobą i przekonywać siebie że jak inni się zmienią, to DOPIERO ja się zmienię. Och, trudno uwierzyć, że coś takiego może urodzić się w umyśle ludzkim ale sama jestem tego dowodem. Dziś wiem, że to jeden z większych błędów, który zapoczątkowuje lawinę innych.
bardzo lubię słowa Mahatma Gandhi:
Cytat: | Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie | - są bardzo wymowne.
Cytat: | Co chciałbym
- miłość- wierność - uczciwość małżeńska - przyjaźń - wsparcie - zrozumienie - lojalność - dobry seks
- by mogła na mnie zawsze liczyć - stabilność finansowa - wakacje na Marsie |
Rozumiem, ze dobry seks może przy takim obopólnym nastawieniu być teraz trudno wykonalny.
Ale co z innymi?
Dlaczego nie miałbyś JUŻ, TERAZ...nie w przyszłości zaoferować swojej żonie takiej postawy?
Dlaczego żale i pretensje są dla Ciebie bardziej ATRAKCYJNE niż to co chciałbyś jej dać, ale z jakichś tylko tobie znanych powodów, nie potrafisz (nie chcesz ?)?
Przemyśl to
ps. To wątek joozefa. Do moderacji : może sensownie byłoby umieścić moją odpowiedź w wątku Silverado? |
|
|
|
 |
silverado [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-13, 13:15
|
|
|
Kenya, piszesz "Dlaczego nie miałbyś JUŻ, TERAZ...nie w przyszłości zaoferować swojej żonie takiej postawy?
Dlaczego żale i pretensje są dla Ciebie bardziej ATRAKCYJNE niż to co chciałbyś jej dać, ale z jakichś tylko tobie znanych powodów, nie potrafisz (nie chcesz ?)? "
Odpowiedz jest prosta. Nie, ze nie chce. Chce i próbuje. Lecz żona wszystko odtrąca. I to powoduje moją frustrację, i wtedy robię błąd za błędem.
Pisze w wątku Joozefa bo pewnie temat podobny. Jesli Joozef nie chce- prosze o przeniesienie. |
|
|
|
 |
renta11 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-13, 14:00
|
|
|
Napiszę coś, czego jeszcze dwa miesiące temu nie napisałabym.
Największym przegranym wyprowadzki mojego męża jest on sam. To wiedziałam, wiem, a on dowie się pewnie za kilka miesięcy.
Ale teraz dociera do mnie inna refleksja.
Ta separacja okazuje się dobra dla mnie. Bo ja w walce o rodzinę zatraciłam siebie, przestałam siebie szanować i doceniać.
A teraz szanuję siebie, zaczynam się doceniać, ba nawet z przyjemnością patrzę w lustro. Lubię siebie. Radzę sobie dobrze, jestem samowystarczalna. Relacje z dziećmi mam lepsze, niż kiedyś. My tworzymy rodzinę. A ja jestem jej opoką. Takim koniem pociągowym, jak pisał Dabo. Pozdrawiam Cię mój Sokole.
Przez to moje zabieganie o męża, o to by nie rozwalał rodziny, utwierdzałam go w tym, jaki jest świetny. Jaki wspaniały. I on w to uwierzył: że on jest świetny, a wszystko co złe to ja. I z tym przekonaniem zaczął nowe życie.
A przecież nie jest ani świetny, ani dobry, ani wspaniały. Bo krzywdząc najbliższych nie może taki być. Bo po owocach go poznacie. I tak nie ucieknie od siebie. Będzie musiał zmierzyć się z sobą - Krzywdzicielem. I tego mu nie zazdroszczę. On teraz żyje życiem, jak z serialu "Przyjaciele". Tyle, że na dłuższą metę, jest to puste życie. I do tego też dojdzie. I do tego, że inne pastwisko wcale nie jest bardziej zielone.
A to wymaga czasu.
I tutaj zmierzam do tego, co pisał Dabo: co mam/mamy do zaproponowania ludziom?
A o tym możemy się przekonać właśnie w separacji.
Ja mam do odkrycia same dobre rzeczy. Bo mój mąż robiąc mi łaskę i negując mnie całkowicie doprowadził do zupełnego zaniku mojej wartości. Więc teraz ją odbudowuję i robię to z przyjemnością. Dzięki Bogu, Wam, temu forum, krokom - zyskuję i buduję głębokie i prawdziwe relacje z ludźmi. Moje relacje z ludźmi w realu też się pogłębiły. Wiem, że buduję na skale. Było i jest to trudne i żmudne, ale w dłuższej perspektywie przyniesie dobre owoce. Już przynosi.
Nie miałabym tego będąc z mężem. Dorabiam się tego będąc sama.
Nie gloryfikuję separacji, bo to nie jest dobre rozwiązanie dla rodziny.
Ale w mojej konkretnej sytuacji - jest dobre dla mnie.
Jeszcze trochę, a już nie pozwolę się źle traktować, bez szacunku, jak tolerowałam to przez ponad 20 lat. Tylu wyzwisk nie doznałam od żadnej innej osoby, a tylko od mojego męża.
Zmierzam do tego, że w przypadku odrzucenia przez małżonka osoba odrzucona/porzucona/zdradzona postępuje nieracjonalnie. Chcąc zatrzymać małżonka nie szanuje siebie, poniża się, prosi itd. Wiele tych zachowań jest nam znanych.
W takich sytuacjach separacja może być pomocna przy odbudowywaniu poczucia własnej wartości, szacunku do siebie, wiary w siebie, odbudowie własnej atrakcyjności, poczucia godności, siły itd.
Przecież chłopacy, nikomu innemu nie pozwolilibyście, aby Was tak traktował? I w takich sytuacjach separacja może być dobra. |
|
|
|
 |
hubcia576 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-13, 14:49
|
|
|
Czasem separacja jest koniecznością, ale warto pamiętać, że to ostateczność, kiedy inne możliwości zostały już wykorzystane. |
|
|
|
 |
Bety [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-13, 20:01
|
|
|
Przychylam się do tego, co napisała Renta i Hubcia.
Mój małżonek odszedł.
A ja teraz po 2 latach separacji na kolanach dziękuję Bogu ze tak się stało.
Bo to, co było, to była patologia- wyzwiska, przemoc, poniżanie, życie na tykającej bombie, która nie wiadomo kiedy i dlaczego wybuchnie.
Dopiero teraz wiem, że żyję, bo mam spokój.
Żyję sobie z Synami wygodnie i radośnie.
I tego spokoju nie zamienię na nic na świecie. |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"

"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
     
   
   W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>


| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|