Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
kryzys wieku średniego u męża
Autor Wiadomość
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 18:43   

renta11 napisał/a:
Ja sobie życia już nie chcę układać. Czuję się zbyt zraniona.
- to na dzień dzisiejszy,nie wszyscy sa przecież nastawien na zranienie.Może zabrzmi to jakos zle z mojej strony ale mimo wielkiego bólu masz jakby łatwiej,może to zycie kiedys ci sie wyprostuje.Obiecuje modlitwe.
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 20:21   

Gabi

Tak, masz rację. Kiedyś przeszkadzało mi, że nie mamy ślubu kościelnego. Kiedy weszłam na strony sychar-u to jakby odczucie to powróciło. Więc chociaż tego dylematu już nie będzie. Mam potrzebę powrotu do korzeni, prostej kategoryzacji spraw na biało-czarne. Prostoty w życiu, nierelatywizowania postaw. Dzisiaj łatwiej wyrzucić, niż naprawić. A ja jednak wolałabym naprawiać, ale nie ma z kim. Żyłam ponad 20 lat z człowiekiem, którego jak się okazuje, nie znałam.
W tej rozmowie, która się rano odbyła mąż powinien podziękować mi za wspólne lata. Powiedzieć dzieciom, że szanuje ich matkę, że będzie ją zawsze wspierał itd. A odbyło się tylko oskarżanie mnie i festiwal egoizmu.
To chyba taki psychologiczny mechanizm. On nie może znieść tego, że zrobił takie samo zło, jakie otrzymał, kiedy był dzieckiem. Nie umie wziąć odpowiedzialności. Łatwiej mu było mówić, ona zła kobieta była i zmusiła mnie do tego. I że zupa stale była za słona ;-) O córce źle mówić nie mógł, więc to ja ją zmanipulowałam. I tyle.Więc, gdzie nie spojrzeć - ja to samo zło. :-P
Muszę zająć się córką, bo za miesiąc ma maturę. A dzisiaj była zła na nas oboje. I taka strasznie skrzywdzona. Syn powiedział tylko, że powinnam być na to przygotowana. Ale męźczyzna, który przyrzekał, powinien dotrzymywać przyrzeczeń. A w dzisiejszych czasach dotrzymywanie przyrzeczeń jest niemodne, modne za to jest realizowanie siebie, bo jestem tego wart i życie jest tylko jedno. Są ludzie i ludziska. Najważniejsze, że mam dzieci. Chcę cieszyć się życiem i nie być zgorzkniałą, starą babą. :-D
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 20:50   

renta11 napisał/a:
A odbyło się tylko oskarżanie mnie i festiwal egoizmu.
- bo inaczej nie umie,najłatwiej oskarża sie innych niz widzi swoje wady :!: nawet adam w raju oskarzył Ewe ,ze dała mu jabłko i Boga ,ze to ta niewiasta ,która stworzyłes-grzech ten idzie za nami przez całe zycie.

renta11 napisał/a:
On nie może znieść tego, że zrobił takie samo zło, jakie otrzymał, kiedy był dzieckiem. Nie umie wziąć odpowiedzialności
- no własnie

renta11 napisał/a:
Chcę cieszyć się życiem i nie być zgorzkniałą, starą babą.
- tego zycze ci z całego serca i dodałabym swoja modlitwe w twojej intencji.A nie patrzyłas na te sytuacje jako twój powrót do Boga :?:
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-06, 16:47   

Krawędź
Domyślałam się tego z Twoich wpisów. Ale nie śmiałam pytać.
Tak, jest to bardzo przykre być odrzuconą także jako kobieta. Gdyby mój mąż na prawdę chciał ratować to małżeństwo, to mogłoby się to udać. Ale to musiałoby być z głębi serca pragnienie. A on wrócił z poczucia obowiązku i z poczucia winy, a nie z poczucia serca. A to żadna motywacja. Żeby usprawiedliwić swoje działania i zmniejszyć poczucie winy, musiał na mnie przerzucić wszystkie negatywne emocje. Stąd tak totalna krytyka mojej osoby. Bo cały czas mówił, że to się "podziało poza nim" bo ja "nienawidzę wszystkich, a najbardziej..." Z taką oceną mojej osoby i bez motywacji z serca (a wcale nie chodzi mi o romantyczne uczucie) - to nie miało prawa się udać. I ja to dosyć szybko zrozumiałam, ale nie umiałam tego ... puścić.
Mój mąż nie ma kochanki, bo jego ojciec miał. Ale jest w nim ogromne pragnienie romantycznej miłości i znalezienia baśniowej "drugiej połówki". A jak wiadomo z dwóch połówek robi się tylko ... litr :-D No to chce mieć czyste konto na szukanie, albo już znalazł i ściemnia. I dlatego nie mogło się udać, bo on już mnie nie chce chcieć :-)

U Ciebie raczej wynikało to z tego, że kochanka zajęła Twoje miejsce niestety wszędzie. I zabrakło go dla Ciebie. I dlatego nie było pożądania i pragnienia dotyku. Dla Ciebie jest nadzieja, bo kochanka może Twojemu mężowi spowszednieć. I może wtedy znajdzie się miejsce dla Ciebie, które może się powiększać z czasem. Jeśli Ci zależy, to możesz poczekać. Jesteś jeszcze bardzo młoda.

Ja już czekać nie zamierzam, bo: po pierwsze - za długo (zanim znajdzie, pójdzie do łóżka, pomieszka i się znudzi), po drugie - mam 51 lat i czuję się zmęczona tragediami, które się w moim życiu wydarzyły, a po trzecie - wiele lat upłynie, zanim wybaczę wyrządzoną moim dzieciom krzywdę. Może nawet już zdążę... zejść 8-)

[ Dodano: 2014-04-06, 22:16 ]
No to i ja podzielę się swoim doświadczeniem w tej delikatnej materii. Mąż w styczniu ubiegłego roku odsunął mnie od siebie w nocy. Spaliśmy w jednym łóżku, ale ocean lodu był pomiędzy nami. We wrześniu powiedział, że mnie nie kocha i się wyprowadził. Po 6 tygodniach wrócił do domu. Intuicyjnie zapytałam, czy będziemy ze sobą sypiać. Oczywiście. W nocy spaliśmy przytuleni, jak brat z siostrą. W ciągu dwóch miesięcy były dwa nieudane podejścia. Potem powiedział, że ma problemy i żebym jemu pozostawiła inicjatywę. Przez 3 kolejne miesiące w nocy ciepło i bezpiecznie jak z bratem. Intuicyjnie czułam, że on nie widzi we mnie kobiety. Wczoraj odbyła się rozmowa rozwodowa (w obecności dzieci).
Podsumowując: mu mąż przestał mnie kochać, nie odczuwa pożądania. I choćbym założyła koronę Królowej angielskiej, to już nic się w nim fizycznie nie obudzi. Bo najpierw musiałoby drgnąć jego serce. Nie drgnęło, bo on tego nie chciał.
_________________

[ Dodano: 2014-04-06, 22:17 ]
Cholipa, coś mi się dziwnie porobiło z wpisami. Kopiują się. Sorry

[ Dodano: 2014-04-07, 06:54 ]
Od kilku dni znowu budzę się o 3 w nocy i już nie mogę spać, pomimo brania leków. Masakra.
Jak ja mam to znieść?
On się nie wyprowadził. Nie wiem, co mam z tym zrobić. Córka ma maturę za miesiąc. Zapytałam jej, jak dla niej będzie lepiej, czy on ma się wyprowadzić natychmiast, czy po jej maturze? Ma się zastanowić.
Boję się, że ona jego pobyt będzie interpretować jako nadzieję, że się nie rozwiedziemy.A potem będzie znowu tragedia. Ja już wiem, że to jego decyzja ostateczna. Innej wcześniej też nie było. Ja to intuicyjnie wyczuwałam. Było tylko wcześniejsze oszukiwanie i gra przed dziećmi.
Jak ja to wytrzymam?
Codzienne patrzenie na człowieka, który rozdziera mi serce? Jemu łatwo. Nie kocha, więc co za problem. Ma dzieci, dom i dla niego super.
Miałabym ochotę go zabić za te 15 miesięcy czołgania mnie i 6 miesięcy przeczołgiwania także i dzieci. On już w listopadzie był pewien, że mnie nie kocha i nie chce. I że jego "próbowanie" to udawanie ze strachu przed konfrontacją z dziećmi. On mówił, że nie mógł podjąć decyzji. Ale mógł zabijać mnie oszustwem, zabijać na raty.I dzieci w tym wszystkim.
Ich nadzieje na pogodzenie rodziców. Życie na huśtawce. To na zakończenie zafundował nam mąż i ojciec.
Moje uczucia oscylują od nienawiści do żalu i miłości. Jak ja przeżyję jeszcze przynajmniej 2 miesiące z nim pod jednym dachem? Jak nie zwariować i się nie zabić?
Módlcie się za mnie i za dzieci.
 
     
Blada
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-07, 06:05   

Pomodlę się kochana! ratuj swoje zdrowie! daj ujście emocjom, może rower, intensywny spacer? jak lubisz jakieś ćwiczenia (ja ich nie cierpię)
musisz wytrwać ten najgorszy czas...przyjdzie spokój...z Bogiem
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-07, 19:30   

Blada
Bardzo dziękuję za wsparcie. Na razie jakoś się trzymam.

[ Dodano: 2014-04-10, 20:24 ]
Muszę to ogłosić publicznie, bo zaczyna mnie to już nużyć.

Koniec z rolą OFIARY.

Zamierzam zajmować się tylko sobą i swoimi błędami. A mojego męża i jego błędy zostawić jemu.

Zamierzam iść przez życie głownie sama ze sobą. Będę miała dobre towarzystwo i raczej nie będę się nudzić.
 
     
Basia23
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-10, 19:56   

jak masz zamiar to zrobić?
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-10, 20:33   

W bardzo prosty sposób.

Nie tyle jest ważne to, co nas spotyka. Ważne jest to, co my robimy z tym, co nas spotyka. :-D

Co ja takiego złego zrobiłam mojemu mężowi, że krzywdzi swoje dzieci, byleby tylko nie być ze mną? :-(
Ano, już wiem.

Przeszłości już nie zmienię, nie da się.

Ale mogę zmienić dzisiaj, mogę również zmienić przyszłość.

Pewnie mój mąż już nigdy nie otworzy na mnie swojego serca. Tragedia.

Ale ja żyję dalej. I będę bardzo się starała żyć lepiej.

[ Dodano: 2014-04-12, 09:52 ]
Córka mi powiedziała, że ona nie podzieli się z ojcem jajkiem i nie zasiądzie z nim przy jednym stole. Porozmawiałam z bratem, zaprosił nas na śniadanie wielkanocne. Ale córka nie chce nigdzie jechać (nie chce litości) i nie zamierza obchodzić Świąt. Powiedziała, że jak chcę mogę sama jechać, ona będzie się uczyć do matury. Syn zachowuje stoicki spokój.

Porozmawiałam więc z mężem. Poprosiłam, aby wyjechał nawet na tydzień sam, najlepiej aby zahaczyło to o Święta. Prosiłam, aby przemyślał w samotności swoje życie. Dzieci miałyby spokój. Mąż wczoraj powiedział, że wyjeżdża na 2 dni do kuzyna. Nigdzie indziej nie zamierza wyjeżdżać, bo tutaj jest jego dom. I wyjechał.

No i mam zagwozdkę. Oczywiście dzisiaj skończę myć okna (kolejnych 8), jutro skończę porządki przedświąteczne. Ze święconką mogę iść sama. Ale co ja zrobię ze śniadaniem wielkanocnym? To jakieś panopticum. Córka zbuntowana przeciwko ojcu, niedługo matura. Ojciec się nie usunie z domu. Syn się dostosuje.

Jakieś propozycje?
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-13, 21:47   

Śniadanie robisz i ten kto przyjdzie zje z Tobą :mrgreen:
kto nie jego strata
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-15, 05:48   

Dziękuję Mirakulum

Może to się jakoś rozejdzie po kościach. Przecież ja chcę, aby córka miała dobre kontakty z ojcem.

[ Dodano: 2014-05-07, 12:49 ]
Od dwóch dni czytam "Urzekającą" i zrodziło to we mnie tęsknotę za tą piękną spokojną kobiecością.

Zobaczyłam oczyma z zewnątrz swoje zachowanie z ostatniego pół roku. Nie były to fajne obrazki. Wiem, że moje działania były typowe dla wielu osób w tej sytuacji, ale zdrowe nie były. I takie bez szacunku dla siebie, niezależności, mojej wartości jako człowieka i kobiety.
I pełne incydentów walki, złości, manipulacji. Trudno, stało się. Ale najwyższy czas to zmienić.

Napisałam do męża maila z przeprosinami za moje zachowania z ostatniego pół roku, za miotanie się od bandy do bandy, za manipulacje, złość wynikające ze strachu. O tym, że jednak kocham go i nic nie mogę na to poradzić. I jestem wobec tego uczucia bezsilna. że bardzo potrzebuję jego miłości, wsparcia, ciepła i serdeczności. I jedyne co mogę to prosić go o danie ostatniej szansy naszemu małżeństwu. Choć sama nie wiem, czy się uda.

Wiem teraz, że należy odbudowywać związek bardzo wolno, cierpliwie, z szacunkiem do drugiej osoby i dla siebie. Dać mężowi prawo do robienia tego w swoim tempie, bez nacisków i manipulacji z mojej strony. Teraz ja również czuję ze swojej strony dystans i może nawet brak ochoty na dotyk. Tak - co nagle to po diable. :evil: Widzę teraz, że jak ja to próbowałam przyspieszać, to również ja sobie z tym nie radziłam. Zacznę modlić się o cierpliwość, siły, ufność.

Ile razy można zaczynać od nowa? Tyle, ile będzie trzeba. :-D




--
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-07, 15:11   

renta11 napisał/a:
Wiem teraz, że należy odbudowywać związek bardzo wolno, cierpliwie, z szacunkiem do drugiej osoby i dla siebie


rento11, jesli juz będziesz na to gotowa, kiedy się "zreanimujesz" Urzekajacą, to polecam "Kobieta. Kapłaństwo serca" Jo Croissant (trudna propozycja życia) oraz "Granice w relacjach małzeńskich" H Cloud, J Townsend.
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-07, 16:51   

Zeniu

Dziękuję za wskazówki, granice już przerobione. :-)

[ Dodano: 2014-05-10, 19:30 ]
Wczoraj miałam rozmowę z mężem. Mówi, że nie wierzy, że nam się uda. Boi się toksyczności (oczywiście raczej nie swojej, belka 8-) ). Na moje pytanie, czy chce być ze mną? Odpowiedź: Nie wiem. Powiedziałam mu, że on przez te pół roku od początku postawił mur obojętności i uprzejmości i za niego się schował. Chociaż były momenty, w których zbliżał się do mnie i czułam, że nie jestem mu obojętna. Budował więc ciepłe uczucia do mnie. Podjęcie przez niego decyzji z głębi serca dałoby realną szansę na otwarcie dojrzałego, pięknego małżeństwa.

A dzisiaj rano pobiegłam na stałą trasę przez żółte pola rzepaku, jakoś trudno i ciężko. Bieganie i jazda na rowerze trzymają mnie przy życiu. Po południu obejrzałam kolejny raz "Dwoje do poprawki". Po tej rozmowie początkowo smutno mi było. Ale to taki piękny, życiowy, dojrzały film. I końcówka taka realna, budująca. Wprost idealna przez swoją prostotę. A Meryl Streep - wspaniała aktorka i myślę, że bardzo ciekawy człowiek.Ona jak zwykle była doskonała :-D Co rola, to kreacja. Jestem fanką tej kobiety. Gdyby była wolna, poruszyłabym niebo i ziemię, aby zostać jej mężem i podnóżkiem. :-D
Medytowało mi się potem świetnie.
Czy i kto usłyszy pukanie ?
 
     
Jarek70
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-10, 20:02   

Renta11 ja mysle ze pukanie Twój mąz słyszy.
Był taki czas, ze powiedzmy moja żona podobnie pukała do mnie. Przypominam sobie, ze ja słyszałem i czułem ale nie mogłem odpowiedziec. Wiesz co mnie trzymało? Mury, które sam sobie ustawiłem. A raczej kłamstwa w które uwierzyłem, a które rodziły sie w głowie w postepie geometycznym. A zrozumiałem to kiedy po pierwsze powiedziałem sobie stop i zaczałem myslec o co tu tu tak naprawde chodzi. Mysle ze sam Pan Bóg zadziałał - kiedys ni stad ni zowad kolega przypomniał mi kazanie ksiedza na naszym slubie - ze jestesmy dla siebie darem.Od tego się zaczeło . Kiedy podjąłem wysiłek podejscia do Pana Boga to nie pomóż ale ODKŁAM. A potrzebowałem naprawdę duuuzo czasu.
A teraz ja powiedzmy w miarę odkłamany i mniej wiecej juz wiem jak reagowac gdy odswiezaja sie stare lub pojawiaja sie nowe. I czekam az sie żona odkłamie....
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-11, 11:20   

Jarku
Coś w tym jest. Mój mąż wszędzie wietrzy moje spiski i manipulacje. Często się dziwię, jak on widzi różne sytuacje i moje zachowania. Mnie nawet przez myśl nie przeszły te myśli, a on buduje na swoich chorych domniemaniach wielopoziomowe konstrukcje. Mata Hari to przy mnie Pikuś :-D
A jak jest przywiązany do tych konstrukcji myślowych. Nic sobie nie daje przetłumaczyć, choć staram się nie usprawiedliwiać (bo najczęściej nie mam czego), a tłumaczyć, że np. do rozwodu nie potrzebowałam rozmowy jego z dziećmi. Bo to jest logiczne. Ale dla niego nie jest. Bo on zmniejsza swoje poczucie winy widząc we mnie samo zło. No, bo wtedy, to nie on jest zły i on nie krzywdzi. To ja jestem zła, a on tylko reaguje na moje zło. :evil:
Nie widzi logicznej prawdy. Że on się odkochał i dlatego chce odejść. A wszystko inne jest racjonalizacją tej decyzji. Choć zastanawiam się, czy on rzeczywiście chce odejść. Pewnie on sam tego nie wie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9