Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Poważny Kryzys
Autor Wiadomość
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-14, 11:46   

Tak zastanawiam się czy ja mogę coś napisać.
Amelio, pytam się bo nie chce wchodzić z butami. Jak coś nie tak z mojej strony, napisz, a ja zniknę.
Co mnie skłania by napisać coś do Ciebie? Doświadczyłem dużo... Wydaje mi sie, z ejestem empatyczny, pewnie kilka osób teraz pęka na tym forum ze śmiechu :mrgreen: , inne czytają to z zarzenowaniem :oops: .
Ale jednak ;-) stać mnie na współczucie dla Ciebie dla, może wyda się to dziwne, przede wszystkim dla Twojego męża. Dziecka też.
Domyślam się co możesz czuć Amelio. Być może jesteś tak wspaniałą kobietą i Bóg roztoczy nad Tobą swoją opiekę. To jest bardzo możliwe. Ale po ludzku rozpatrująć szanse byś sobie poradziła z tymi dylematami, by nakłonić męża do zawrócenia ze złej drogi są nikłe. Ty sama nie dasz sobie rady, no chyba że przez modlitwę. Modlitwa może wszystko.
Ale co na ludzki rozum można zrobić. Moim zdniem bez pomocy z zewnątrz, pomocy innego meżczyzny będzie cieżko. Mężczyzny, który by twardo porozmawiał z Twoim mężem. Twardo ale mądrze i z miłością. Idealną sytuacją byłoby gdyby np. autorytet ojcowski Twojego męża mógł zadziałać. Ale także autorytet Twojego Amelio ojca. Czy zdrowie któregokolwiek z tych mężczyzn na tyle dopisuje by mógł stanać na wysokości tego zadania? A może bracia męża, Twoi. Może jakiś przyjaciel, znajomy?
Nie ma czegoś takiego, że meżczyzna sie odkochał. Ja mógłbym się odkochać. I w zasadzie się to stało, ale można z tym powalczyć.Na coś innego Twój mąż cierpi. Może gnuśność, może brak ideałów. Nie wiem.
Kończe. Nie wiem czy pomogłem, jak nie to przepraszam.
Amelio, powodzenia.

[ Dodano: 2014-02-14, 11:54 ]
Jeszcze coś w sprawie stawiania granic.
Systuacja nieporównywalna nasza z Wasza, ale mi żona nie stawiała żadnych granic. Mogłem wszystko. Jakokolwiek granica mogłaby skutkować natychmiastowym moim odejściem z rodziny. Istnieje chyba takie niebezpiczeństwo. Nie kwestionuje granic, ale wszystko to są środki na konkretne przypadki.
Granice są niezbędne choćby w sytuacjach przemocowych.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-14, 13:07   

Orsz napisał/a:
ale mi żona nie stawiała żadnych granic. Mogłem wszystko. Jakokolwiek granica mogłaby skutkować natychmiastowym moim odejściem z rodziny. Istnieje chyba takie niebezpiczeństwo.

Ja z kolei mysle, że zbyt późno postawiłam granice. Skoro zdradził emocjonalnie i nie zadośćuczynił mi za te krzywdy powinnam byc bardziej stanowcza. Owszem starał się, ale było baaardzo ciężko, bo szybko poszukał pocieszenia u innej koleżanki. A teraz to już jest walka na noże i ostrza, bo w końcu zaczęłam siebie szanowac i bardzo, ale to bardzo mu się to nie podoba. Więc ryzyk fizyk. Niech odejdzie, a wtedy przyciągnę go do siebie idealną żoną, no bo teraz oboje potrzebujemy wyciszenia i zrozumienia samych siebie.
Dlatego mysle, że powinnam postawic granice wcześniej. Ale byłam zbyt uzalezniona od męża. Kiedyś mi swallow napisała: faceci lubią wyzwania. Powinnam byc wyzwaniem, nie ciepłą kluchą.
 
     
NiebieskaAmelia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-14, 17:21   

Dziękuję za wpisy kochani. dziękuję Orsz, na początku tak sobie myślałam, poproszę naszego znajomego, żeby porozmawiał, rodziców męża, moich rodziców, albo kogoś z mojej rodziny.

Jedynym autorytetem chyba dla niego jest rodzina i ta dziewczyna właśnie.

Moniko, byłam typem kobiety słabej, tzw. bluszczem. Teraz to zmieniam, wytyczam granice, nie wszystko mąż dostaje co chce, nie prasuję jego koszul, nie układam, on sprząta i ja sprzątam, teraz równo dzielimy swoje obowiązki i się tak da żyć :-) i nikomu się krzywda nie dzieje. Muszę jeszcze wiele rzeczy się nauczyć ale ważne, że jestem na dobrej drodze.
Wcześniej o wszystko męża prosiłam, on z wszystkim mi pomagał, teraz najpierw ja próbuję zrobić sama a w ostateczności go proszę, gdy jestem pewna, że sobie nie poradzę. Chwalę go, gdy coś zrobi, sprzątnie, kupi, nigdy nie krytykuję (przedtem zawsze coś mi nie pasowało). Zmieniam się, chcę być kobietą zaradną, pewną siebie, mającą silne poczucie swojej wartości, szczęśliwą, jak pisałam długa przede mną droga, ale warto nią kroczyć.

[ Dodano: 2014-02-27, 08:06 ]
nie mam już siły kochani. Mąż nadal zamyślony, nie zmienił zdania i chce odejść.

A ja poddaję się, niech się dzieje Wola Twoja Jezu, uratuj mnie
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-12, 19:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-27, 11:44   

NiebieskaAmelia napisał/a:
Podziwiam Was, ja mam ogromne poczucie winy i już myślałam, że trzymam to wszystko w garści a tu po kolejnym ciosie od męża, znowu ból, poczucie winy, żal, rozdarte serce. Proszę was o modlitwę, żebym się wzmocniła i przeszła to wszystko z honorem


Witaj Amelio.
Wycięłam ten wpis z innego wątku, ale odpowiem Ci tutaj, w Twoim.

Dobrze, ze tu jesteś, dobrze, że się zmieniasz... Zastanów się jednak proszę, dla kogo to robisz. Dla męża, żeby zobaczył Twoją przemianę i wrócił? Dla siebie, bo uważasz się nieusatysfakcjonowana swoim zycie? Czy dla Boga, bo chcesz wzrastać w swoim człowieczeństwie, w miłosci? Kim jest dla ciebie Bóg? Jakie miejsce w twim życiu zajmuję? Jaki Jego obraz nosisz w swoim sercu? Wierzysz?
Kazdy z nas swoją przemianę zaczął od naprawiania swoich relacji z Bogiem, od dostrzeżenia Jego obecnosci w naszym życiu...
Droga przemiany, zmiany siebie, naprawiania siebie, nie jest łatwa... Wiele na niej potknięć i upadków... Dlatego dobrze jest wiedzieć na Kim można się w tej podroży oprzeć i na Kogo liczyć.
Dobrze jest też mieć grupę osób, które w tej podrózy są już nieco dalej i mogą służyć radą i pomocą. Dlatego zapraszam Cię do najbliższego Tobie ogniska Sychar (na stronie gównej masz miasta, w których działają), tam otrzymasz wsparcie od takich własnie osób, nauczysz się wielu nowych rzeczy i przede wszystkim zobaczyć, że mimo kryzysu w jakim się te osoby znajdują, jest w nich wiele radości, spokoju i szczęścia...

Zapraszam również na najbliższe ogólnopolskie rekolekcje w maju

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=10852

oraz na te (jeśli masz taką mozliwosc)

http://www.kryzys.org/vie...=10487&start=42

Poznaj nas osobiście. Forum to dobre miejsce, jednak nie zstapi ono osobistego kontaktu, dzięki któremu cała nasza praca przebieg o wiele szybciej.

Jesteś juz z nami trochę. Czy słuchałaś rekolekcji zamieszczanych tu na naszej stronie?

http://www.rekolekcje.sychar.org/

Link z nagraniem Mieczysława Guzewicza "Zdrada małżeńska i rozstanie": http://www.youtube.com/watch?v=aYAJIiY7xWk

Czytałaś polecane tutaj ksiązki?

Wiem jak się teraz czujesz, jaki ból przezywasz. Pamiętaj jednak. że Bóg przychodzi 15 min. za pózno i zawsze zdąży

A tu dla pokrzepienia

http://sychar.org/swiadectwo-mirki-i-jarka/

Pozdrawiam Cię Amelio i będe pamiętała w modlitwie
Ostatnio zmieniony przez zenia1780 2014-03-07, 20:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
NiebieskaAmelia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-27, 12:15   

Dziękuję, jestem po prostu zbyt słaba. Nie mam wsparcia w bliskich osobach, muszę szukać wsparcia u obcych. ALe proszę o pomoc, jest mi potrzebna. Boję się przyszłości. Kocham mojego męża. Tak bardzo chciałabym mieć szczęśliwego męża przy sobie, dziecko, rodzinę po prostu, a nie udało mi się tego im dać....
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-27, 12:33   

NiebieskaAmelia napisał/a:
Nie mam wsparcia w bliskich osobach, muszę szukać wsparcia u obcych. ALe proszę o pomoc, jest mi potrzebna


Rozpatrz poważnie moją propozycję spotkań, a jeszcze poważniej moje pytania i odpowiedz na nie w swoim sercu. Łaska bazuje na naturze. Bóg daje Ci wiele możliwości, kładzie je przed Tobą, jednak jeśli Ty nie podejmiesz żadnych działań, to nic po Jego łasce.

Przeczytaj sobie URZEKAJĄCĄ J&S Eldredge, a przede wszystkim skorzystaj ze spotkań ogniskowych.

Pozdrawiam
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-27, 12:37   

w tej samotnosci tak naprawde jest siła.. mozna ja odnalezc.. i to taka prawdziwą która zostaje juz na zawsze...
 
     
NiebieskaAmelia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-28, 18:26   

I uderzyłam o dno, muszę wszystko przemyśleć. Proszę Was i chcę Waszej modlitwy


P.S. Jezu, mimo bólu, dziękuję, że sprawiłeś, że przejrzałam, że mi otworzyłeś oczy.... Z Bogiem!
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-11, 13:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-28, 22:04   

Amelio, wspomnę w modlitwie.
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-28, 22:27   

jestem z modlitwą.............. Pogody Ducha
 
     
NiebieskaAmelia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-07, 17:48   

Tak bardzo mi źle. Rozmawiałam z mężem. Wiem, że kłamie..... o wszystko mnie obwinia, to przeze mnie wszystko
Bardzo mi go żal, modlę się za niego, za siebie.
Boję się, że już długo tak on nie wytrzyma, ja nie wytrzymam.
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-12, 19:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-07, 19:25   

A co chcesz uzyskać tą rozmową z teściową? Czy po cichu masz nadzieję,że jako matka wpłynie na swojego syna i nakaże mu zostanie z wami ? ... Twój mąż jest dorosłym mężczyzną i sam decyduje ...
To prawda ,że może rozmowę Twoją z jego matką uznać za skargę na niego niż za poszukiwanie wyjścia z problemu ...
 
     
jrg
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-07, 21:54   

Helenast ma słuszność. Fakt jeśli teściowa ma krytyczne podejście do tego typu zachowań to może próbować wywrzeć wpływ na syna, jednak nie zawsze tak jest, zreszta nie jedna osoba z forum potwierdzi, zwykle dla tesciowej wazniejszy jest syn niz to czy jest z toba czy inna, aby mu sie "ukladalo". Druga sprawa to reakcja męża na to że wyjawisz to teściowej, zaczniesz byc jeszcze bardziej wrogiem ktory proboje mu bruzdzic w jego planach, trzecia to ze jego moze wcale to nie obchodzic co mamusia powie, w tym stanie raczej nie bedzie sie na to oglądał. No i w koncu lepiej gdy powrot malzona jest szczery a nie podytkowana tym ze go mamusia "przycisnie". Fakt moze to byc kop w tylek zeby ktos sie opamietal, ale ze swojego doswiadczenia powiem ze to tak nie zadzialalo. Mi tez chodzilo po glowie zeby z tesciowa porozmawiac, ale w koncu uznalem ze to nic nie da, wrecz powiedzialem tesciowej ze jest miedzy nam roznie (bez wnikania dlaczego) ale zeby sie nie wtracala, bo jej presja przyniesie albo odwrotny skutek (byl taki okres buntu małzonki, "ze co dzieci najwazniejsze? a ja?") a dwa ze chcialem miec pewnosc ze jakiekolwiek ruchy nie sa podyktowane naciskami z zewnatrz. Niestety w klutni przy tesciowej, ktora zaczela mnie z zona atakowac tym to jak to co powiedzialem czy jak sie zachowywalem wplynelo na nasza relacje, wykipialem i wylalem z siebie dlaczego to tak miedzy nami zle jest w tej chwili i pierwszy raz od poczatku zwiazku watpie w jego dalszy sens. Efekt taki - zona - olewka, powiedziala mamusi zeby sie nie wtracala, zreszta ja tez przeprosilem ze niepotrzebnie ja w to wtajemniczylem (brak opanowania w zlosci), wytlumaczylem ze jej slowa - raz nie trafia, dwa jak wyjdzie cos z presji to zaraz znow sie zawali. Tesciowa zaplakana pozegnala nas z rana, niepotrzebnie kobiecie bol sprawilem, przeprosilem, bo to nieszczesne skutki mojego braku opanowania w emocjach, zona - olewka, a przynajmniej tak bylo wczoraj, wszyscy w rodzinei to teraz raczej wrogowie dla niej. Widac tez zagrywki taktyczne na dluzsza mete - mam juz swoja niebieska karte, choc policja stwierdzila ze nie ma podstaw to tak dlugo ich przerabiala ze zalozyli.
 
     
NiebieskaAmelia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-08, 10:39   

Moja teściowa to bardzo mądra osoba i wierząca.


Ale jeżeli tak odradzacie.....nic nie można zrobić, naprawdę, trzeba się na wszystko godzić i nie szanować przez to? bo się przecież wie o takim ciężkim grzechu męża i naprawdę nic???
Tylko cud???
Nie mogę tego ogarną, nie mogę przestać myśleć teraz, czy mam się na to godzić, czy zacząć normalne życie nie patrząc już na te grzechy, oszustwa....nie umiem żyć w kłamstwie.
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-12, 19:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 12