Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Coelho i okolice |
Autor |
Wiadomość |
Filomena [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 00:46
|
|
|
Art, nie miałam na myśli przyjmowania ciosów i udawania, że nic się nie dzieje, ale powiedzenie osobie, która robi coś, co nas boli, że tak właśnie czujemy. To jest informacja o skutkach działań tej osoby do niej skierowana i opatrzona odpowiednim komentarzem odnośnie tego, co jest dobre, a co złe. Niekoniecznie za informacją ma iść działanie odwetowe.
Oczywiście ban to nie odwet w klasycznym rozumieniu tego słowa. Jednak dla mnie nie została zachowana ani zasada przejrzystości podejmowania decyzji przez osoby dysponujące specjalnymi uprawnieniami, ani podjęte środki nie są adekwatne do "winy".
Pisała o tym Kenya, słusznie wskazując, że Norbert w tym wątku nie otrzymał konkretnych zarzutów od administracji i moderatorów.
Jest pewien rodzaj konfliktu trudny do rozwiązania: konflikt systemów wartości. Może warto się temu przyjrzeć. Zwłaszcza, że na tym forum przynajmniej z pozoru większość wyznaje jeden system wartości. Co więc jest pod spodem?
Jakby ktoś był zainteresowany małą pigułką danych ;)
http://nop.ciop.pl/m5-2/m5-2_2.htm
oraz trochę większą
http://mediacje.pracodawc...8-9-09-2012.pdf
Kenya, może i tak, sytuacja wydobywa z człowieka jego prawdziwe ja. Tyle, że w badaniach trudno to sprawdzić. Dlatego wnioski ograniczają się do tego, że władza psuje... Co może wskazywać na to, że człowiek jako gatunek jest bardziej samolubny, bezrefleksyjny i narcystyczny, niż byśmy chcieli. Jeżeli ten artykuł i materiał o konflikcie komukolwiek pomoże w przeanalizowaniu tego, co się dzieje naokoło i z nim samym, będę bardzo zadowolona. Dostarczyłam dodatkowych danych, to jedna z metod uspokajania konfliktu ;) |
|
|
|
|
Orsz [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 01:09
|
|
|
Norbercie, ja mam bardzo poważne wątpliwości...
Moim zdaniem nie powinieneś powoływać się na autorytet O. P. Nie jestem pewien czy ta organizacja by tego sobie życzyła. Czy masz prawo ją tu reprezentować? Odnosiłeś się do duchowości, działalności O. P. już wiele razy i przedstawiłeś w dość dziwnym dla mnie świetle i w dość kontrowersyjnej formie.
Nie podoba mi się to. Czy nie powinieneś po prostu wypowiadać się jako Ty, jako zwykły katolik, który ma prawo do błędów? Zakresu dopuszczalności tych błędów nie mi oceniać. Ale niech to będą błędy tylko na Twoje konto.
[ Dodano: 2014-02-14, 01:31 ]
kenya napisał/a: |
Jakoś sobie nie potrafię wyobrazić by Jezus Chrystus czy np. Gautama Buddha mogli w zły sposób wykorzystać daną im władzę - to niemożliwe. |
Do tego też się muszę odnieść. Piszę to w wersji 2, bo wersja 1 była dość mocno pozbawiona miłości. A więc droga Kenio, moim zdaniem Chrystus jest Bogiem. Dla prawie wszystkim tu zgromadzonych jest Istotą Jedyną w swoim rodzaju. Jest jedynym naszym Ojcem, oczywiście w ramach Trójcy Najświętrzej. Jest Osobą przepojoną doskonałą Miłością do nas. Jest też Odkupicielem, który nas zbawia. Jest jedynym miejscem we wszechświecie, gdzie możemy znaleść życie, szczęście, dobro, sprawiedliwość.
I całe szczęście, że to On jest Królem!
My nawet nie możemy Mu dziękować za to, że jest. Bo On jest który jest. Możemy się rozpłynąć w błogości i radości. Jakie mamy niesomowite szczęście, że jestesmy tak blisko Niego będąć katolikami. Inni tyle szczęścia nie mają. Inni niestety mają Budde. Naszym zadaniem jest im pomóc.
Przepraszam wszystkich za to, że jestem taki strasznym grzesznikiem. A przecież tak dobrze znam Pana.
[ Dodano: 2014-02-14, 01:38 ]
Filomeno, chyba jednym z największych źródeł konfliktów na świecie jest Chrystus. On sam o sobie powiedział, że nie przynosi na ziemie pokoju, lecz syn wystapi przeciw ojcu itd. |
|
|
|
|
Filomena [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 02:09
|
|
|
Orsz, sprawa występowania syna przeciwko ojcu oraz posiadania w nienawiści swojej matki i brata jest trochę bardziej skomplikowana, niż wynika z tłumaczenia oryginału Ewangelii.
Użyte tam słowo oznacza w kontekście semickim "kochanie mniej", "nie stawianie na pierwszym miejscu".
o. J. Salij dobrze to tłumaczy:
Cytat: | Ochrona przed zaślepiającą mocą miłości
Ażeby odsłonić sens Chrystusowego wezwania do nienawiści nawet własnych rodziców, Ojcowie Kościoła zestawiali je nieraz z Jego nakazem miłości nieprzyjaciół. Przykazanie to ma nas chronić przed zaślepiającą mocą nienawiści. Przed krzywdą wolno nam się bronić, krzywdziciela wolno ukarać, a czynione przez niego zło napiętnować. Ale nie wolno nam go nienawidzić. Trzeba zauważać, że zło, jakie on czyni, to nie jest on cały.
Otóż tak jak słowo o miłowaniu nieprzyjaciół ma nas chronić przed zaślepiającą mocą nienawiści, tak słowo o tym, żeby mieć w nienawiści tych, których najbardziej kochamy, ma nas chronić przed zaślepiającą mocą miłości. To, że kogoś bardzo kocham, nie może oznaczać, że kocham wszystko, co on czyni. Jeśli naprawdę kocham, to bardzo boli mnie zło, jakie czyni osoba przeze mnie kochana. A jeżeli ojciec lub matka, mąż lub żona albo rodzone dziecko, oczekują ode mnie jakiegoś zła, nigdy na to nie pójdę. Tylko wtedy prawdziwie kocham moich najbliższych, jeżeli kocham ich w Bogu.
Zgoda między ludźmi, a szczególnie między ludźmi mieszkającymi w jednym domu i stanowiącymi jedną rodzinę, jest wielkim dobrem i wiele dla tej zgody warto poświęcić. Ale nie jest ona dobrem najwyższym i jest cena, której dla jej osiągnięcia płacić nie wolno. To o tym mówił Pan Jezus w innym, również trudnym swoim pouczeniu: Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej (Łk 12,51-53). |
|
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 07:31
|
|
|
Kenya:
,,...Rozumiem halenast, że jesteś pełnomocnikiem Administracji...,,
Nie ... Nie jestem niczyim pełnomocnikiem ... Niepotrzebna była ta uwaga Kenya...
=========================================================
miodzio63
Dołączył: 06 Wrz 2013
Posty: 311
Wysłany: 2013-12-18, 09:35 sprawa regulaminu i ostrzeżeń-prosze o wyjasnienie!!
Poniewaz w dniu wczorajszym otrzymałem ostrzeżenie,rozumiem tak postrzegana była moja wypowiedz -choc kilka razy powtarzałem że
NIE POPIERAM ROZWODÓW.
Ale nie o tym
otrzymałem ostrzeżenie od Andrzeja (patrz administratora forum)
1 ostrzeżenie o wartości liczbie: 2
W sytuacji gdy inni uczestnicy za ten sam punkt regulaminu(jaki złamią)
otrzymuja od moderatorów
1 ostrzeżenie o wartośc liczba: 1
Na czym zatem polegaja kryteria okreslania tych liczb(wartosci),
czy mam rozumiec że to jest:
dowolność interpretacji.
Norbert
=======================================================
Myślę,że już sobie to wyjaśnili ... To sprawa między Norbertem, a adminem... |
|
|
|
|
nałóg [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 07:36
|
|
|
Co do Opus Dei przywoływanej tu przez co poniektórych ...... pisanie o "tajnych" czy odrębnych mszach...policji opusowskiej .....jakichś tajnych hasłach..... jest pisaniem w stylu Kodu da Vinci .
Jak każda wspólnota ma swoje rekolekcje ,miejsca rekolekcji, są dość ostre wymogi co do praktykowania codziennej Mszy Św. ale nie jest to żadna tajna organizacja. |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 07:48
|
|
|
Orsz napisał :
,,... Jakie mamy niesomowite szczęście, że jestesmy tak blisko Niego będąć katolikami. Inni tyle szczęścia nie mają. Inni niestety mają Budde. Naszym zadaniem jest im pomóc... ,,
Orsz , nie można tak ... Odwracając sytuację czy chciałbyś by o nas tak mówiono?... Zachowajmy tolerancję i szacunek dla odmienności innych, dla ich wyboru zasad, drogi życia, wyznania... |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
|
|
|
|
Orsz [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 10:56
|
|
|
helenast napisał/a: | Zachowajmy tolerancję i szacunek dla odmienności innych, |
Nie rozumiem tego zdania. Jedyne co mogę to starać się jeszcze bardziej kochać bliźnich. Jeszcze bardziej zwracać uwagę na swoje grzechy.
Wolę się zastanowić jak tu być solą. To jest problem. A być 'karaibami', 'światłem'?
Przyznaję sie, że wersja 1 mojego wpisu o Buddzie była by zgorszeniem dla świata. Staram się, ale jestem grzesznikiem.
[ Dodano: 2014-02-14, 11:09 ]
Przyznam sie szczerze, jest mi głupio. Ten moje sowa sprzed chwili być moze znów złe.
Więć czemu ja cokolwiek piszę.
Masz rację Helu, że nie chciałbym by inni tak pisali i mowili o mnie. Chciałem tylko na jedno zwrócic uwagę, na synkretyzm religijny. Chciałem powiedzić, że Budda nie daje wolności. I przyznam się, odsłonię swoją wrażliwość. Ale to znów moja, może wynikajaca z grzechu. Zabolało mnie zestawienie Chrystusa z Buddą. Kenia nie miała na pewno zych chceci więc to Chrystusa nie obraża. Więc czego ja chce? Czy problem jest tylko we mnie?
Może.
Ale ja boją się owego synkretyzmu. Jest przecież wielu chrześcijan którzy łapią się na tę pułapkę. Chcę tylko zwrócić uwagę na ten problem. Nic więcej. |
|
|
|
|
Wilkoo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 11:57
|
|
|
Stwierdzenie faktu nie jest obrazą.
Tyle w temacie.
Już po pierwszych zdaniach w odpowiedzi - nie mam ochoty czytać dalej.
Tu już nie zaglądam.
Pozdrawiam. |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 12:45
|
|
|
Wilkoo
==========
1. Wysłany: 2014-02-12, 11:36
OPUSZCZAM TO FORUM..
Na stałe - czy tymczasowo - pomyślę jeszcze.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
2.
Wysłany: Dzisiaj 11:57
Stwierdzenie faktu nie jest obrazą.
Tyle w temacie.
Już po pierwszych zdaniach w odpowiedzi - nie mam ochoty czytać dalej.
Tu już nie zaglądam.
------------------------------------------------------------------------------------------------
.................. ???????
I nie mąć i nie przeinaczaj słów proszę, bo nikt nie napisał i nie stwierdził, że to obraza ... Zaznaczyliśmy tylko wagę i potrzebę tolerancji oraz szacunku wobec wyborów drogi życiowej drugiego człowieka jak i jego woli co do wyboru wyznania... |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 14:05
|
|
|
Chyba nie złamię regulaminu cytując ?
"Helenast piszesz bardzo pięknie i doszukujesz się wielkich czynów ,wspaniałych na miare katolickiego forum
Prawda jest trochę inna:
Na zadane moje pytanie oficjalnie na forum do administratora -jak widać nikt nie raczył się
odezwac.
Moja prywatna wiadomośc wysłana do admina o wytłumaczenie tej sytuacji wisiała 2,5 tygodnia nie odczytana,wkońcu ja wywaliłem skoro nikt nie chce rozmawiać.
Jak dobrze widać moderator Teresa tez się nie pokusiła na wypowiedzenie się,ba nawet nie napisała wprost na forum wcześniej zwracając uwagę że cos robie nie tak,nie skorzystała z wiadomości priv dając tam wczesniej ostrzeżenie.
Moderatorzy na tym forum sa różni-sa tacy jacy w pełni spełniają powierzone funkcje ,jak i tacy jakim to nie wychodzi
Moja pierwsza blokada na forum-(dostępna w historiach starego forum )
nick Norbert....
Pierwsze blokada i zbanowanie-była za to że pozwoliłem sobie oficjalnie na forum wkleic
prywatną wypowiedz do mnie moderatorki, nie zbyt ciekawą
Koncząc to
Helenast w skrzynce od 3 dni widnieje do ciebie moja wiadomośc
tłumacząca wiele, pytająca o sprawy.
Bo skoro jak napisałaś Norbert cię skrzywdził na tym forum i dlatego musiałaś przez moja osobe opuścić je
To chciałem znać konkrety
przepraszam bardzo ale prywatnie mam już awersję do oskarżeń zazwyczaj bezpodstawnych.
A ostatnio w moim zyciu tego wiele nawet i w prywatnym
zero konkretów a same ogólniki
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Nałogu ja dopiero powoli raczkuje w Opus Dei-zgadza sie nie jest to organizacja ani sekta..ani..co tam piszą w necie
jest to dzieło i tyle .
Mnie zafascynowali swoją postawa codzienną, zreszta w dziele jest jeden z kolegów z pracy
i to on mi o Opus Dei wiele powiedział.
zresztą do O.D dowiedziałem się że należy Art. i jest mi miło z tego powodu
a ja jedynie mam nadzieję że będę w tym trwać..i tyle
dziekuje Grzechowi że za jego zgoda miałem ta mozliwośc
cos wyjasnić " |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-14, 14:20
|
|
|
Oj przepraszam ... nie miałam powiadomienia ... Wejdę po południu, poczytam i odpowiem ... |
|
|
|
|
Wilkoo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 15:31
|
|
|
Na przyszłość? Proponuję stworzenie "śmieciowego wątku", tzw. Hyde Parku. Ale to tak małym druczkiem, tak, by Moderatorzy nie mieli za dużo pracy.. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|