Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Stwierdzenie nieważności małżeństwa-ratowanie |
Autor |
Wiadomość |
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-27, 21:03
|
|
|
jolatwardowska napisał/a: | mąż złożył dokum na unieważ.Przyszła skarga na mnie oczywiście że to moja wina , pełno kłamstw i wszystkiego , brak słów...Jak można takie głupoty pisać bez podstaw...pierwsze przesłuchanie |
Trzymaj się!
Pewnie, że boli.. Ale też zaufaj Bogu. Na wszystko potrzeba czasu. wielu było takich co walczyli, a później na kolanach Boga błagali o wybaczenie. Nawet król Dawid zbłądził. To nie jest tak łatwo dostać zwykły rozwód a co dopiero przejść badania w Sądzie Biskupim.
Bóg jest większy od wielu zamysłów mądral i wielu planowalo obmyslalo knulo i spiskowalo a teraz nie ma po nich śladu...
Trzymaj ale też badź otwarta na Boże działanie i wsłuchaj sie w głos swojego męża. Obok oczywistych nieprawd może coś chce Ci przekazać. Jest to pewnie wykrzyczane ale porozmawiaj z nim (jezeli jeszcze komunikujecie sie ze soba). Czy naprawdę tak mysli, czy chce tylko tego unieważnienia.
Trzymaj się! i witaj na nowej drodze z Sycharem |
|
|
|
|
jolcia [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-27, 21:21
|
|
|
Mam taką nadzieję iż się nawróci i będzie żałowal swoich czynów i decyzji,doceni żonę i moją walkę o sakrament.Ja wiem że broniąc małż podoba się to Bogu, a przecież niema dla Boga rzeczy niemożliwych.A Duch Sw.da światłość sądowi biskupiemu.Mąż chce się dowiedzieć czy to małż było prawdziwie zawierane ajk zdradzał itp. bo on nie wie i chce prawdy.W ten sposób uzyskać.Bo cywilny to nie rozwód, bo musi z Bogiem poukładać życie i sparwy...czyli ja rozumię iż jak orzekną że małż jest ważne to będziemy razem, a jesli nieważne to do widzenia... |
|
|
|
|
JakubekKaz [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-27, 22:51
|
|
|
Witaj na DRODZE
1. Trybunal Metropolitalny w Twojej DIECEZJI dziala niesamowicie EKSPRESOWO! W mojej sprawie na przesluchanie czekalem prawie rok... ale w międzyczasie bylo przede wszystkim moje przystapienie do procesu (jako pozwanego) i moje stanowisko w sprawie: na pismie. Procedury sa raczej identyczne we wszystkich Sadach Biskupich... poniewaz wynikaja z KKanonicznego, ktory jest bardzo SUROWY w temacie procesow o "stwierdzenie, ze SLUB zostal zawarty w sposob niewazny lub wazny"!!
2. Kazdy SBiskupi ma doradcow prawnych, do ktorych masz prawo BEZPLATNIE jako POZWANA sie udac... po porade jak napisac (i jak postepowac w czasie procesu) odpowiedz na zapytanie = powiadomienie z Trybunalu, ktore powinnas otrzymac.
3. Po trzecie i najwazniejsze: nie slyszalem jeszcze o przypadku by SBiskupi otworzyl proces bez ROZWODU (chociaz prawo kanoniczne tego nie wymaga). Hm... naprawde trudna jest Twoja sytuacja.
4. W zwiazku z powyzszymi punktami w ogole nie powinnas sie martwic, poniewaz wyglada na to, ze zostalas wezwana na rozmowe wstepna przed przystapieniem do procedury OTWARCIA PROCESU, gdzie wystarczy, ze powiesz o Twojej pewnosci, ze zlozylas przysiege malzenska w sposob swiadomy i odpowiedzialny czyli wazny i... po temacie Skarga Twojego MEZA zostanie po prostu odrzucona, a proces w ogole sie nie rozpocznie!!
Chyba, ze Twojemu MEZOWI chodzi o separacje...
Pogody DUCHA i glowa do gory |
|
|
|
|
jolcia [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 06:57
|
|
|
Dziekuję za informację jak to wyglada. Ja jestem zaskoczona negatywnie że tydzien po złożeniu przychodzi na przesłuchanie...i miałam nadzieję iż to będzie dlugo trwało , będzie czas na przemyślenia mężą.I oby było na wstępną rozmowę, tym bardziej iż mamy na ten sam dzień przesłuchanie,mąż na 9,30 a ja na 10,30 i to też nie wiem dlaczego tak jest?zagadka..Może o moje obecne stanowisko czy chce unieważnienia czy nie...jasne że nie chce i to powiem niema podstaw ku temu..ja i dom czekamy na mężą, mimo wszystko, i on o tym wie.Powinni odrzucić ten wniosek na dzień dobry i mam taką nadzieję...Aby mi Bozia dała siły aby wszystko wyjaśnić i powiedzieć przed sądem ... |
|
|
|
|
landis85 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 08:36
|
|
|
JakubekKaz napisał/a: | nie slyszalem jeszcze o przypadku by SBiskupi otworzyl proces bez ROZWODU |
u nas otworzył, nie mamy rozwodu, obecnie przesłuchiwani są świadkowie
u nas nie było żadnego spotkania przed przesłuchaniem, od razu wezwano nas na przesłuchanie, wcześniej dostałam pismo tylko że po rozpatrzeniu przyjęli skargę |
|
|
|
|
zen77 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 14:18
|
|
|
Jestem w trakcie unieważniania małżeństwa od 3,5 roku. Wiem, że sąd biskupi inaczej ten proces nazywa, ale to określenie (unieważnianie) oddaje istotę rzeczy. Dla ścisłości – to nie ja składałem pozew a żona.
Na forum są moje posty sprzed lat odnośnie stwierdzania nieważności małżeństwa. Kiedyś myślałem, że gdzie jak gdzie, ale w sądzie biskupim na pewno uznają moje racje, w końcu to żona odeszła i do dnia dzisiejszego nie odcięła pępowiny od matki. A ja nadal oczekuję na żonę. Naczytałem się wielu „tekstów natchnionych” na temat pracy sądów biskupich, działania tam Ducha Św. itp. Dziś mdli mnie jak widzę podobne teksty. Reasumując - podobnie jak autorka wątku „JolaTwardowska” sądziłem, że odrzucą żony pozew na wstępie. Jakże byłem naiwny. Zresztą gdyby mi wtedy jakaś mądra i doświadczona dusza powiedziała, że tak nie jest pewnie trudno byłoby mi uwierzyć.
Dlatego dzisiaj, bogatszy o 3,5 letnie doświadczenie z sądem biskupim czuję się w obowiązku wyprowadzić z błędu tych co myślą, że sąd biskupi broni sakramentu małżeństwa.
Cały proces jest pisemny. Świadkowie mogą Was w życiu na oczy nie widzieć, a zeznawać przeciwko Wam i sąd biskupi nie ma nic przeciwko temu. Wyrokiem jest w zasadzie opinia psychologa, bo sprawy toczą się w ogromnej większości z „niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich”. Ja miałem nieprzyjemność być badanym przez młodą i bardzo źle wychowaną panią psycholog. Pytała mnie ze zdziwieniem np. dlaczego noszę obrączkę ślubną? O zgrozo - ona naprawdę nie wiedziała i dziwiła się temu. Można odpowiedzieć coś w stylu, że czekacie na męża/żonę, sakrament jest dla Was ważny itp. ale liczcie się z tym, że już na starcie jesteście nadgorliwym religijnie. Jak się dowiedziałem potem pani psycholog sama też jest po „unieważnieniu” swojego małżeństwa. Pani psycholog w rozmowie po prostu mnie obrażała.
Przede wszystkim w trakcie rozmowy z psychologiem trzeba mieć na uwadze, że głównym jego zadaniem nie jest obrona sakramentu małżeństwa jak się poniektórym, szczególnie na tym forum wydaje, ale znalezienie w naszej osobowości cech, na podstawie których po odpowiednim wyolbrzymieniu można uznać nasze małżeństwo za nieważne.
Każda, najlepsza nawet nasza cecha może być przez psychologa obrócona na naszą niekorzyść – np. jeśli ktoś jest pracowity to dobrze, ale jeśli psycholog napisze, że nadmiernie pracowity to obróci się to na naszą niekorzyść. Podobnie z innymi cechami.
[ Dodano: 2014-02-28, 14:19 ]
Jednak koronnym argumentem za nieważnością małżeństwa będzie coś co może się przydarzyć szczególnie bywalcom tego forum. Broń Boże, nie mówcie psychologowi, że tak kochacie, tęsknicie za swoim mężem/żoną, który Was zdradził, opuścił, że po prostu sobie bez niego życia nie wyobrażacie. W zasadzie bez pardonu psycholog uzna Was za niezdolnych do życia w pojedynkę, a tym samym do życia w małżeństwie. I Wasze małżeństwo przestaje istnieć – w każdym razie zdaniem sądu biskupiego.
Przestrzegam tych, którzy nie chcą być uznani za niezdolnych psychicznie do wypełniania istotnych obowiązków małżeńskich i przez to za niezdolnych do małżeństwa, aby w testach zakreślali, że np. od czasu do czasu eksperymentują z kuchnią chińską lub jakąś inną egzotyczną (lub podobne pytania – chodzi o gotowość do zmian), bo psycholog określi ich jako skrajnie konserwatywnych, zamkniętych na zmiany i zaściankowych. Generalnie nie należy zakreślać nawet jeśli to prawda zbyt wielu swoich pozytywnych cech, bo biskupi psycholog uzna, że usiłujecie się przedstawić w lepszym świetle niż rzeczywiste. Oczywiście testy mogą być różne, ale podaję o co może mniej więcej chodzić.
Nie liczcie też na obrońcę węzła małżeńskiego. Nie broni małżeństwa, tylko opinii psychologa. Adekwatna nazwa to pogromca węzła małżeńskiego.
Proces unieważniania małżeństwa poznałem na własnej skórze – obecnie już jestem w II instancji. I dziś nie zależy mi już na tym wyroku, bo księża i biskupi psycholog w sądzie kościelnym pokazali mi jak proces wygląda od środka. Jednak 3,5 roku temu nie miałem tej wiedzy i byłem podobny do wielu obecnych tu na forum – opuszczonych, zdradzonych a mimo to kochających współmałżonka i broniących sakramentu – podziwiam ich i dla nich poświęciłem trochę czasu aby to napisać. |
|
|
|
|
JakubekKaz [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 17:08
|
|
|
Z wielka przykroscia przyznaje, ze zgadzam sie z opinia Zen77, poniewaz przezywam podobna historie... juz od 6-ciu lat ale "akurat" dzisiaj na pierwszej stronie e-goscia jest nastepujacy artykul:
http://gosc.pl/doc/1865610.Notatki-bardzo-osobiste
a liturgia dnia to:
http://ewangelia.org/main...aldate=20140228
i dlatego chcialbym napisac, ze dla mnie osobiscie proces w Trybunale niczego nie zmienil w sprawie mojej przysiegi malzenskiej, poniewaz to ja ją skladalem i ja jestem odpowiedzialny za konsekwencje jej zlozenia w sposob swiadomy i dla mnie WAZNY.
Bardzo szanuje ludzi, ktorzy mierza sie z tematem procesu w SBiskupim, poniewaz najczesciej spotykaja sie wlasnie z atmosfera zupelnie odwrotna od tej, ktorej sie spodziewaja po tej Instytucji, a to prowadzi do bardzo trudnej konfrontacji duchowej (przynajmniej tak bylo u mnie). Ale ten ciezki czas proby byl dla mnie doswiadczeniem niezbednym na mojej drodze nawrocenia. Zrozumialem, ze ja nie wierze w ludzi tylko wierze w Boga
Oczywiscie, ze nie mam pojecia jak sie zachowam po orzeczeniu II Instancji (a od niedawna juz wiem, ze jezeli potwierdzi sie orzeczenie I Instancji, to bedzie orzeczeniem ostatecznym), ale naprawde nie sadze bym zmienil moje zdanie na temat zawarcia mojego MALZENSTWA!
Po przeczytaniu wpisu Landis85... moge tylko napisac: JoluTwardowska - jedz do Trybunalu i umow sobie KONIECZNIE porade prawna w ciagu najblizszego miesiaca!
Pogody DUCHA |
|
|
|
|
landis85 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 18:37
|
|
|
zen77 ja póki co mam zupełnie inne zdanie nt tego procesu, co prawda moja sprawa trwa "dopiero" rok z małym groszem
póki co wszystko jest rzeczowe i skrupulatnie sprawdzane, ilość świadków zatrważająca - bo zażyczyli sobie aż 8 w sumie
zobaczymy jak to dalej będzie |
|
|
|
|
jolcia [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 19:07
|
|
|
Kochani .dziękuję za inform.Jestem bardziej zestresowana tym bardziej obecnie po komentarzach iż to mało co ma wspólnego z Bogiem w rzeczywistości..przykre... Tylko czego ja mam wezwanie odrazu 1 miesiąc po złożeniu dokum,.pytam... |
|
|
|
|
katalotka72 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 21:03
|
|
|
pojedz i się dowiedz wszystkiego i juz |
|
|
|
|
jolcia [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 21:09
|
|
|
jasne pojadę tylko pewnie dopiero w pon lub wtorek bo u nas kuria od wtorku jest czynna, bo do kwietnia zgłupieję z myślenia...Bo wiadomo że człowiek to emocjonalnie przechodzi... |
|
|
|
|
landis85 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 21:25
|
|
|
z tego co czytałam to w Lublinie wszystko szybko idzie, miesiąc po miesiącu i wyrok po około roku |
|
|
|
|
jolcia [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-01, 06:15
|
|
|
niestety tak ...chociaż ja miałam nadzieję iż to będzie długo trwało...aby mąż na trzeźwo pomyślał co robi.. |
|
|
|
|
JakubekKaz [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-03, 14:02
|
|
|
Wlasnie otrzymalem ORZECZENIE II-giej Instancji:
Moje MALZENSTWO zostalo zawarte w sposob WAZNY!!!!
Chwala Panu i... warto bylo czekac prawie 6 lat
Jestem przeSZCZESLIWY!!!!!!!!!! |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|