Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Prośba o solidna porade
Autor Wiadomość
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 15:54   

Orsz napisał/a:
Jest łajdaczką i to bardzo zepsutą

Orsz, wyhamuj. Nie oceniamy innych ludzi. Możemy natomiast oceniać zachowania. Ale inaczej wtedy piszemy, i inny też jest odbiór, prawda?
Orsz napisał/a:
Chroń dzieci przed ta kobietą, która być może wcale nie jest Twoją żoną. Jest matką Twoich dzieci, ale tylko biologiczną.

Dopóki sąd biskupi nie orzeknie inaczej, małżeństwo silverado jest ważne, a jego żona pozostaje jego żoną. Poza tym wedle prawa wciąż jest matką nie tylko biologiczną, nikt jej praw rodzicielskich nie zabrał.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 16:08   

Orsz napisał/a:
silverada, nie siedzę w Twoim temacie. To co czytam jest straszne.
Jak Twoja baba może się tak rządzić i jak możesz być tak bezradny? Jest łajdaczką i to bardzo zepsutą, do szpiku kości, a Ty się boisz. Czy ona nie wstydzi się tego co robi? Przed rodziną własna, przed znajomymi? Poza tym, Ty masz po swoje stronie prawo polskie. Korzystaj z tego. I najważniejsze. Chroń dzieci przed ta kobietą, która być może wcale nie jest Twoją żoną. Jest matką Twoich dzieci, ale tylko biologiczną. Ona swoich dzieci wcale nie kocha. Mam nadzieje, że Ty je kochasz, bo inaczej to one są sierotami.
Ogarnij się.


Tak, jestem bezradny, ale co mam zrobic? Wyrzucic na zbity pysk za drzwi i zaraz wroci z policją?

wszyscy piszą o stawianiu granic- jak postawic granice w takiej sytuacji skoro ona nic nie chce mi wyjasnic? Jedyne co moge zrobic to sam sie wynieść, ale to będzie jej na rękę. Oficjalna separacja? Tez będzie jej na rękę bo sie nie wyprowadzi i wtedy już w ogóle będzie mogła robić co chce bo przecież jakie będę miał prawa wobec niej?

mowi, ze nie bedzie ze mna na temat np. tych nieszczesnych smsow rozmawiac. twierdzi, ze ten telefon mial ktos inny wczesniej i ze ona nic mi wyjasniac nie bedzie, ale wiem ze w czasie wyslania tych smsow telefon byl w jej posiadaniu.

Nikt nic nie wie- a swoim koleżankom pewnie mówi co chce. Nie sądzę, ze opowiada ze szczegółami. Rodzina na razie nie wie. To by była woda na młyn, ale wczesniej czy pózniej powiem jej rodzicom.

Dzieci? Oczywiście ze kocham. Myśle, ze jestem dobrym ojcem.

Generalnie wszystko to moja wina- wyrzuca mi wszystkie moje błędy z przeszłości i ze to jest przyczyna sytuacji, a nie koleżanka.

Jak postawić te granice?
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 16:15   

Nirwano, pewnie że masz rację. Ale w praktyce czasem trzeba się wspomagać pewnymi określeniami. Jak to w życiu. Żona silverado jest Dzieckiem Bożym i Pan Bóg ją bardzo kocha, pragnie Jej zbawienia. My też tak powinniśmy myśleć. Chrystus też czasem używał słów dosadnych wobec konkretnych osób, np mówił 'obłudnicy' (to o mnie :oops: ). To czasem służy zbawieniu.

Oczywiście, że sąd biskupi jest ostateczną wyrocznią. Ale gdyby okazało się, że moja żona była lesbijką wówczas wiedziałbym że moje małżeństwo jest nieważne i tylko czekałbym na werdykt. Takie skłonności nie biorą się nagle, z niczego. Jest wysoki poziom prawdopodobieństwa, że silverado został oszukany. Tylko silverado jest od tej kobiety uzależniony, jest ubezwłasnowolniony przez samego siebie.
Oczywiście zawsze można modlić sie o nawrócenie tej kobiety. To było by najwspanialsze gdyby ona pokochała swoje dzieci. Bo teraz nie kocha. Kto tak się zachowuje nie ma mowy by kogoklwiek kochał. Nie zna tego terminu. Kto ma siły i czas niech modli się za żonę silverado. Niech ta rodzina będzie szcześliwa. Niech w cudowny sposób się odrodzi lub zaistnieje z obecnego niebytu. Ale na razie nic na to nie wskazuje. Silverado musi to pojąć. Mam nadzieje, że te dzieci mają choć kochajacego ojca.

Jak piszę coś nie tak to przepraszam. Czynie to nieświadomie i mogę wykasować.

[ Dodano: 2014-01-25, 16:17 ]
silverado napisał/a:
Jak postawić te granice?

Dowody i do sadu.
Skompromitować ją na arenie międzynarodowej ;-) lub przynajmniej wystawić takie armaty.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 16:19   

Orsz napisał/a:
Nirwano, pewnie że masz rację. Ale w praktyce czasem trzeba się wspomagać pewnymi określeniami. Jak to w życiu. Żona silverado jest Dzieckiem Bożym i Pan Bóg ją bardzo kocha, pragnie Jej zbawienia. My też tak powinniśmy myśleć. Chrystus też czasem używał słów dosadnych wobec konkretnych osób, np mówił 'obłudnicy' (to o mnie :oops: ). To czasem służy zbawieniu.

Oczywiście, że sąd biskupi jest ostateczną wyrocznią. Ale gdyby okazało się, że moja żona była lesbijką wówczas wiedziałbym że moje małżeństwo jest nieważne i tylko czekałbym na werdykt. Takie skłonności nie biorą się nagle, z niczego. Jest wysoki poziom prawdopodobieństwa, że silverado został oszukany. Tylko silverado jest od tej kobiety uzależniony, jest ubezwłasnowolniony przez samego siebie.
Oczywiście zawsze można modlić sie o nawrócenie tej kobiety. To było by najwspanialsze gdyby ona pokochała swoje dzieci. Bo teraz nie kocha. Kto tak się zachowuje nie ma mowy by kogoklwiek kochał. Nie zna tego terminu. Kto ma siły i czas niech modli się za żonę silverado. Niech ta rodzina będzie szcześliwa. Niech w cudowny sposób się odrodzi lub zaistnieje z obecnego niebytu. Ale na razie nic na to nie wskazuje. Silverado musi to pojąć. Mam nadzieje, że te dzieci mają choć kochajacego ojca.

Jak piszę coś nie tak to przepraszam. Czynie to nieświadomie i mogę wykasować.

[ Dodano: 2014-01-25, 16:17 ]
silverado napisał/a:
Jak postawić te granice?

Dowody i do sadu.
Skompromitować ją na arenie międzynarodowej ;-) lub przynajmniej wystawić takie armaty.


Dziękuje za modlitwe
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 17:27   

Silverado Twoja sytuacja jest naprawde trudna.

Żona się solidnie pogubiła, ja myślę, ze Ty juz nie patrz na nią, co ona myśli, robi,zajmij sie soba i dziećmi.
Odetnij sie emocjonalnie- w jednym domu to bardzo trudne, ale musisz zebrac siły. Po prostu bądź tylko dla dzieci, dla żony już nie.

Ja na Twoim miejscu powierzyłabym się Matce Bożej i odmówiła Nowenne Pompejanską i czekała.
Sprawa na pewno bedzie miała dalszy ciag, żona tez tak długo nie wytrzyma- robi jakis ruch, to tak zwykle bywa.

Najważniejsze- ogarnij się, nabierz Mocy. jak byłam na rekolekcjach Ksiądz nas pobłogosłwił i powiedział : Nabierzcie Mocy, bo jesteście w walce.
To jest taka duchowa walka, nie mozesz dac sie złamać, podłamać i patrzec tylko w stronę żony, na co ona akurat ma ochotę. Ty mozesz wiele.

proś o Łaskę, aby Bóg pokazał Ci jak możesz współpracowac z Nim dla ratowania swojej rodziny- przeciez są dzieci, one sa najważniejsze.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 17:46   

Bety napisał/a:
Silverado Twoja sytuacja jest naprawde trudna.

Żona się solidnie pogubiła, ja myślę, ze Ty juz nie patrz na nią, co ona myśli, robi,zajmij sie soba i dziećmi.
Odetnij sie emocjonalnie- w jednym domu to bardzo trudne, ale musisz zebrac siły. Po prostu bądź tylko dla dzieci, dla żony już nie.

Ja na Twoim miejscu powierzyłabym się Matce Bożej i odmówiła Nowenne Pompejanską i czekała.
Sprawa na pewno bedzie miała dalszy ciag, żona tez tak długo nie wytrzyma- robi jakis ruch, to tak zwykle bywa.

Najważniejsze- ogarnij się, nabierz Mocy. jak byłam na rekolekcjach Ksiądz nas pobłogosłwił i powiedział : Nabierzcie Mocy, bo jesteście w walce.
To jest taka duchowa walka, nie mozesz dac sie złamać, podłamać i patrzec tylko w stronę żony, na co ona akurat ma ochotę. Ty mozesz wiele.

proś o Łaskę, aby Bóg pokazał Ci jak możesz współpracowac z Nim dla ratowania swojej rodziny- przeciez są dzieci, one sa najważniejsze.


Dziękuje Bety, ale nie mam już siły. Płacze i nie wiem co ze sobą począć. Teraz żona oskarża mnie ze jej coś (nie wiem co) zainstalowalem w telefonie i nijak nie da sobie przetłumaczyć. Mówi nawet ze ma na to dowody ale nie moze mieć bo ja NIC tam nie instalowalem. Albo próbuje mnie w coś wmanewrowac. Najbardziej rozkłada mnie na łopatki fakt, ze ona na podstawie właśnie takich pomysłów buduje w sobie obraz mojej osoby jako złego człowieka. I tu jest wielki problem, bo ja WIEM ze to o co mnie oskarża jest nieprawda i chciałbym ZA WSZELKA CENĘ pokazać jej ze sie myli i popełnia błąd tak o mnie myśląc, co z kolei doprowadza do dalszego oddalania sie, nienawisci z jej strony. Wiem, ze popełnia błąd, ale ona jest zaparta, uparta i za nic w świecie nie chce słuchać moich zapewnień ze nic tam nie wsadzilem. I to buduje negatywne emocje.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 18:14   

Mój mąż nie mieszka ze nami od 1,5 roku
prawie nie mamy juz wspolnych spraw, unikam go, nie szukam go

ostatnio przysłal mi maila, w którym napisał, że miał kontrole urzędu w firmie i pewnie to ja nasłałam,
chociaz wie, ze nigdy bym czegos takieg ie zrobiła, zwłaszcza, że w firmie pracje równiez nasz syn, wiec niszczac firmę zniszczyłabym tez prace dla syna
oczywiscie za chwilę oskarzy mnie, że jestem winna,bo jest zima....

i co?

i nic

jak mozna sie przed tym bronić?

spokojem

biedny mój mąz, biedna twoja zona- zyja obsesją, zaburzeniem....

ale czy to znaczy, że my mamy usiąść i płakać?

to jest własnie odciąc się od tego- odcinam sie - powtórz sobie to kilka razy i zobaczysz ze przyjdzie spokój

nie masz siły bo Twoja siłe pochłania własnie spalanie sie na takich "pierdołach"

odwróc sowja uwage na inny tor, a nie na to co akurat żoneczka powiedziała

zainstalowałes podsłuch?
nie!
i tyle!
koniec piesni!

o czym ty jeszcze chesz dyskutować Facet?
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 18:15   

Orsz napisał/a:
Ale gdyby okazało się, że moja żona była lesbijką wówczas wiedziałbym że moje małżeństwo jest nieważne i tylko czekałbym na werdykt. Takie skłonności nie biorą się nagle, z niczego. Jest wysoki poziom prawdopodobieństwa, że silverado został oszukany. Tylko silverado jest od tej kobiety uzależniony, jest ubezwłasnowolniony przez samego siebie.


Orsz, to nie tak.... Nie jest lesbijka. Myśle, ze sie po prostu pogubila. Trafiła na kogoś, w kim ma oparcie i kurczowo sie tego trzyma bo sądzi, ze to jedyne szczęście na świecie. A ze tamta homo jej takie smsy wysyła.... No cóż, na to wpływu ja nie mam- zona moze powiedzieć stop. Ale nie mówi.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 18:19   

i kurcze! jak nie wiesz co ze sobą począc?
normalnie- bierzesz dzieci na spacer, idziesz na basen, na siłownie, czytasz ksiązkę, robisz pranie, spotykasz sie z innymi rodzicami, bierzesz dzieci do kościoła jutro, wieczorem czytasz im bajkę, jak spią słuchasz fajnej muzyki, oglądsz fajny film, modlisz się przed snem, spokojnie zasypiasz.....

to zona ma problem, nie ty
Ty masz trzymać fason

zrozum to wreszcie, ogarnije się nabierz klasy i do przodu
 
     
dorwdow
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 18:20   

Z orzeczeniem niewazności małżeństwa wcale nie jest tak prosto. Przesłuchuje się strony, świadków, jest tzw. obrońca węzła małżeńskiego... A sedno dotyczy momentu zawarcia sakramentu. Żadne schorzenia, czy sklonności nabyte w trakcie małżeństwa nie powodują przecież nieważności jego zawarcia. Liczy się to, czy w momencie ceremoni oboje się kochali i zakładali wspólne wytrwanie, aż do śmierci.
Powodami do orzekania nieważności może być ( jak to zauważył Orsz) m. in. zatajenie prawdy. Sprawy ciągną się najczęściej latami, by nie doszło do pomyłki. Od wyroku można się odwołać. Znam osobę, która 11 lat walczyła o unieważnienie.
Na przedmałżeński homoseksualizm trzeba mieć świadków lub dowody, co mogłoby wykazać zatajenie pewnych sklonności. Nie mam pewności, ale zdrada emocjonalna, to nie to samo co fizyczna, więc ocena też może być różna.
Faktem jest, że nawet środowisko medyczne nie jest w stanie podać źródła homoseksualizmu. To, że teraz są takie podejrzenia, może wynikać faktycznie z pomocy, którą żona znalazła akurat u homoseksualistki.
Myślę, że najlepiej udać się do Sądu Metropolitalnego w diecezji i zapytać o realne szanse i podstawy.
Nie polecam separacji cywilnej z Twojej inicjatywy, gdyby miało się to przysłużyć w przyszłości do rozwodu.
Może zainteresowanie się separacją kościelną pozwoli Ci podjąć odpowiednie decyzje - zostać, czy odejść (bo żona chyba z dobrej woli nie odejdzie). Może da do myślenia żonie, że nie pozwolisz się dręczyć.
I myślę, że jest racja w tym, co było powiedziane wcześniej. Wasze życie sprzed kryzysu biegło już oddzielnymi torami. Ona tu, dom, dzieci, praca zawodowa i inne obowiązki. Ty w rozjazdach. Cały problem to brak wzajemnej komunikacji. Paradoksalnie, nie chodzi o wymianę informacji, wydanie poleceń, ale rozmowę o swoich uczuciach.
Pisałeś wcześniej o pretensjach żony, że Ty hotele, wyjazdy..., a ona harówka. A Ty przecież tęskniłeś, czekałeś na telefon itp. A powiedziałeś jej WTEDY o tym? Jeśli tak, to zabrało jakiejś rekcji, zmiany postaw. Myślę też (i znam z doświadczenia wielu kobiet), że kiedy wraca wreszcie do domu ukochany mąż, to, żona liczy na pomoc w codziennych obowiązkach i nie tylko, żeby pomóc, ale żeby robić coś razem.
No i sprawa też ważna. W katolickich małżeństwach dostosowanie współżycia seksualnego do praw biologicznych. Czasami jest też tak, że kobieta (choć kocha i tęskni) nie chce podjąć wspołżycia z bardzo wielu przyczyn. Jest zmęczona, są chore dzieci, itp, Mąż wraca do domu i pragnie połączenia z żoną. A u niej zapala się czerwona lampka: czy mąż nie traktuje jej jak prostytutki. Większość kobiet tego nie mówi, ale tak czuje. I to też brak komunikacji. To wszystko narasta przez lata i w końcu pęka.
Każdy niewysłuchany, niezrozumiany, odczuwający samotność w końcu się zamyka i podświadomie szuka zrozumienia i akceptacji, a nawet uznania u innych. Jak my wszyscy! Grunt, żeby szukać w odpowiednim miejscu, a nie w przysłowiowym bagnie.
Są też tacy, co pozostają w samotności i próbują zagłuszyć to nałogami.
Niestety na zamknięcie drugiej osoby nie jesteśmy w stanie nic poradzić. Przemodlić i przeczekać. Na razie rana jest świeża i dlatego tak bardzo boli.
Wspieram modlitwą.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 18:21   

sorry, ale to jest wypieranie

Twoja żona jest homo- ma z tym problem
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 19:00   

Bety napisał/a:
Twoja żona jest homo

Nie za szybko z tym diagnozowaniem obcego człowieka przez internet?

Bety napisał/a:
i kurcze! jak nie wiesz co ze sobą począc?
normalnie- bierzesz dzieci na spacer, idziesz na basen, na siłownie, czytasz ksiązkę, robisz pranie, spotykasz sie z innymi rodzicami, bierzesz dzieci do kościoła jutro, wieczorem czytasz im bajkę, jak spią słuchasz fajnej muzyki, oglądsz fajny film, modlisz się przed snem, spokojnie zasypiasz.....

A z tym się zgadzam w zupełności :-)
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 19:45   

Bety napisał/a:


zainstalowałes podsłuch?


kiedys coś na miarę tego miało miejsce, ale nigdy w telefonie i nie teraz.... pewnie dlatego tak teraz sądzi że w telefonie też....


Bety napisał/a:
o czym ty jeszcze chesz dyskutować Facet?


chciałbym uratować małżeństwo. Oprócz tych spacerów, ksiażek, muzyki, dzieci itp chciałbym jeszcze mieć się do kogo przytulić, by ktoś był mi życzliwy, ciepły a nie mówił mi że mnie nienawidzi i że jestem sku......em. Ot co....
 
     
dorwdow
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 19:47   

Jest, albo będzie, czas ferii. Jeśli masz możliwość, to wyjedź gdzieś z dziećmi. Dobrze Ci zrobi zmiana otoczenia. Przetestujesz jak to jest żyć bez żony, lepiej czy gorzej dla Ciebie. I co najważniejsze będziesz z dziećmi. Tylko Ty i dzieci.
Jeśli żona nie będzie się Wami interesować, to co dzień, dwa wyślij wiadomość co robiliście, co zobaczyliście, jak było. Jeśli dzieci będą tęsknić to też napisz. I nie spodziewaj się odpowiedzi.
Albo wyjedź choć na weekend.
Nie rozdrapuj ran. Przestań płakać. Zajmij się czymś, nie siedź bezczynnie. Inwestuj w siebie. Nie marnuj ojca swoim dzieciom.
Niewątpliwie przyda Ci się 12 kroków.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8