Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ostrozność, czy dzialanie złego?
Autor Wiadomość
Oli
[Usunięty]

  Wysłany: 2014-01-21, 16:24   Ostrozność, czy dzialanie złego?

Mąż zostawił mnie pięć lat temu, pisałam już o tym kilka razy, od 3,5roku jesteśmy po rozwodzie. Nie interesował się rodziną, a jednak od roku próbujemy poukładać naszą rodzinę od początku i zacząć życie razem , dla nas dla naszych dzieci. Przecież ciągle jest moim sakramentalnym mężem. Jednak ciągle dręczy mnie pytanie, nie daje mi ono spokoju. Chodzi o reakcję ludzi. Wszyscy ostrzegają mnie próbują odwieść od zamiaru pogodzenia się z nim, choć widzę w nim prawdziwą i szczerą zmianę. Przecież zawsze jest jakieś ryzyko. Boli mnie to, ponieważ jestem przekonana ,że gdybym znalazła sobie kogoś innego i z kimś nowym próbowała poukładać sobie życie byłoby gratulowanie i twierdzenie,że to świetnie,że układam sobie życie, że dzieci potrzebują ojca i td. Tak było w przypadku mojej koleżanki, która obecnie jest w związku cywilnym i nikt jej nie ostrzegał,że może zostać skrzywdzona, wszyscy jej gratulowali. Co jest w tym świecie,że życie z dala od Boga w cudzołóstwie jest chwalone a jeśli ktoś próbuje poskładać sakramentalne małżeństwo to wszyscy są przeciwko niemu. Od nikogo nie usłyszałam,że mnie będzie wspierać,że będzie się za nas modlić, tylko ciągle uważaj, ja bym tego nie robiła itd. Takie wsparcie by się przydało ale go nie ma, może dlatego też wielu rodzinom się nie udaje, bo wszyscy są przeciwko... W naszych czasach po prostu niczego się już nie naprawia tylko wymienia się na nowe... czy u Was też jest taki problem? czy ludzie was wspierają?
Ostatnio zmieniony przez Oli 2014-01-21, 16:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-21, 16:29   

masz racje, ale ja mysle ze to tez po czesci wynika z tego ze Ci ludzie troche zle pojmuja dobro drugiego człowieka, oni patrza tak bardzo wąsko - jak ktos raz zranił, zdradził, odszedł, oszukał to zrobi tak drugi raz i najlpiej trzymac sie z daleka... ostrożność, nieufność... to silne emocje
ludzie ogólnie chyba wola łatwiejsze wyjscia a znalezc kogos innego pozornie jest łatwiej bo nie ma wspólnego bagazu przeszłości.. ale przeciez jakis bagaz jest kazdy ma swój...
u mnie jest podobnie, wszyscy mi mówia zebym zpaomniała, zaczęła sie umawiac na randki, nawet osoby "wierzące"... mysle ze częśc z nich robi to bo chce bym sie znów uśmiechała a nie wierzą w to ze mozemy do siebie wrócić więc chca bym jak najszybciej stanęła na nogi...
wiesz oni zapewne nie chca zle.. maja dobe intencje według swojego rozumowania... Ty masz swoje i jego sie trzymaj, a tutaj Ci z pewnościa wsparcia nie zabaraknie :)
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-21, 16:34   

Dziękuję, może kiedy zamieszkamy już razem będzie łatwiej, może udowodni,że nie jest już taki , jaki był. Ja widzę zmianę, podsuwa mi książki o tematyce religijnej, on dawniej nigdy niczego nie czytał, teraz czyta i to te dobre. Codziennie czyta i rozmyśla nad fragmentem Ewangelii, ostatni widziałam na własne oczy jak się spowiadał. Zajmuje się dziećmi, dba o nie. Jednak świat twierdzi,że to gra pozorów. Co trzeba zrobić żeby przekonać świat, że jest się nowym człowiekiem?
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-21, 16:48   

Wiem, że trudno się odciąć od głosów "świata", nie da się żyć w izolacji.
Ale czy to świat ma Ci mówić co robić? To "oni", ci doradzający, będą ponosili konsekwencje Twoich decyzji? Oni wezmą za nie odpowiedzialność? To ich życie, czy Twoje?

Słuchaj siebie i staraj się usłyszeć głos Boga w Tobie. Módl się do Ducha Świętego o rozeznanie. Nie pytaj ludzi, których Ty nie cenisz jako autorytetów. Pytaj tych, których cenisz. Z nimi o tym rozmawiaj. Nie ze wszystkimi. Resztę poinformuj o swojej decyzji, gdy już ją podejmiesz i nic więcej. Nikt nie ma prawa Cię oceniać.

A co do ogólnego stwierdzenia, że panuje mentalność rozwodowa: łatwiej powiedzieć "Skoro nie wychodzi, to po co się męczyć?" niż "Praca nad związkiem jest czymś, co jest ważniejsze od egoizmu".
 
     
Tomek_Radom
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-21, 18:27   daj mu szansę

Chciałbym, żęby moja żona widziała też taką zmianę we mnie, odrzuć tę ostrożność, zaufaj Bogu, na pewno się Wam uda!!!
Zły może kusić cię, zebyś na zawsze pogrzebała szansę, którą zauważyłaś... Zufaj Bogu...
Pozdrawiam... i tradyjnie proszę o modlltwę w intencji mądrych decyzji mojej kochanej żony Ani....
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-21, 18:33   

Oli, jestem w podobnej sytuacji. Ja podjęłam decyzję o budowaniu na nowo (nie naprawianiu) małżeństwa i rodziny (tej najbliższej - mąż, ja, dziecko). Moja szeroko pojęta rodzina jest przeciw, ale wiem, że przynajmniej modlitwę ich i ja i mąż mamy. Wierzę, że oni się po prostu boją powtórnych zranień, nie ufają, nie wierzą w szczerość tej drugiej strony. I dlatego im nie łatwo nas wspierać.

Ja się modlę
"Panie, skoro dałeś mi szansę na budowę tego małżeństwa, to ja w to idę. Całą sobą i z Tobą! Ufam Ci i rzucam się jak ze skał, głową w dół, a Twoja w tym głowa bym się o te skały nie poobijała. Dziękuję. Gosia"
Uda się, na pewno się uda. Amen :mrgreen:

Spróbuj i Ty, jak poleca wyżej krawędź - módl się do Ducha św. Warto.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-21, 20:08   

Oli napisał/a:
Co trzeba zrobić żeby przekonać świat, że jest się nowym człowiekiem?

do czego potrzebujesz swiata ??
to Twoje zycie (Wasze), Twoje decyzje i ich konsekwencje
swiat niech zajmie się swoja "swiatowoscia", a Ty rob wszystko w zgodzie ze sobą sama i ze swoim sumieniem
tylko tyle i AZ tyle
pozdrawiam
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-21, 22:54   

ZŁY DUCH W RODZINIE- Ks. Marian Rajchel, egzorcysta

Diabeł pewnie wiele robi , żeby do piekła
szło się przyjemnie i wygodnie .
A jak człowiek próbuje iść inną drogą ,
to mu to utrudnia , stawia przeszkody .

Ważne , czy na pewno chęci męża są szczere .
Może w tym niektorzy widzą problem , część pewnie nie dowierza ,
część zazdrości
a sporą grupę RAZI TWOJA POSTAWA , bo przypomina im samym ,
że może oni postąpili inaczej ,
bo w ogóle przypomina o Bogu , dekalogu , sądzie .
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-21, 22:56   

Ja o swoim kryzysie mazenskim rozmawiałam tylko z siostrami i tesciami,z moimi rodzicami nie umiem rozmawiac,wiec oni tylko wiedza to co widzieli co sie dzialo,nie wiedzą,ze mąż praktycznie 3 razy mnie zostawiał,nie wiedza,ze zyje w takim paskudnym poczuciu swojej wartosci,nie wiedza i narazie nie chce aby wiedzieli,pomimo,ze mama jest osoba"bardzo"wierzacą,to nawet nie potrafie z nia o Bogu rozmawaić,tak bardzo mnie irytuje,czasem sie zastanawiam,czy to jest normalne,bo z kazdym potrafie i lubie rozmawiać o Nim,a z nią nie umiem.
WSzyscy,którym powiedziałam o problemach,sa za tym aby próbować,chociaz ostatnio jedna siostra mi powiedział już,ze co z tego,ze zaluje,ze narobił tyle syfu na urlopie jak był,skoro za kazdym razem ajk jest robi to samo.Tak samo mówi mój teść,jego ojciec,ze powinnam sobie dać z nim spokój,on go juz skreslił,więć czasem a nawet coraz czesciej przychodzi taka pokusa,ze skoro nawet jego ojciec mi mówi,ze powinnam to juz zostawić,to nachodzi mnie taka ochota,aby pomimo miłości do męża,zostawic to wszystko,poradzic sobie jakos z samotnoscią,porozmawiac z dziecmi,ze taty juz nie bedzie z nami,a w zamian odzyskac równowagę i spokój,spokój,spokój.....
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-21, 22:56   

Dziękuję wszystkim, Tomek będę się za Was modlić, a do czego potrzebuję świata? w sumie do niczego, a jednak trudno jest przejść do normalności kiedy wiesz,że wszyscy są przeciwko Tobie, jedni z zazdrości,że coś się układa inni dlatego,że strach w nich silniejszy niż zaufanie do Pana Boga...Kiedy trudno wyjść na ulicę i nie mieć wrażenia,że ktoś Cię obserwuje o Tobie mówi... Kiedy ciągle ktoś powtarza ,że kolejny raz trzeba się zastanowić, że przecież znowu może nas skrzywdzić... dlaczego takich reakcji nie ma kiedy ktoś wchodzi w zupełnie nowy związek, zwykle niesakramentalny, przecież zna tę drugą stronę zapewne o wiele mniej niż ja mojego męża... wtedy są gratulacje, radość i przekonanie,że wreszcie będzie szczęście, a tutaj ciągłe ostrzeżenia, ciągłe uważaj... mam wrażenie ,ze w tych nowych związkach zły już nie miesza bo nie ma po co i tak w grzechu a tutaj rzuca kłody pod nogi w postaci troskliwych przyjaciół, aby tylko rozbić rodzinę do końca... Ja wiem ,że to moje życie i nie wolno patrzeć na innych ale mam chyba trochę żalu w sercu,że zamiast wsparcia, pomocy żeby się udało, otrzymuję te niby "dobre" rady. Przestałam już z kimkolwiek o tym rozmawiać bo w sumie nie warto... usłyszę znowu,że lepiej by było dać sobie spokój...
Jest jeszcze jeden problem, którego się bardzo boję, mąż jest chory, na szyi ma guza i małe guzki na całym ciele, zauważyliśmy to dopiero ostatnio, boję się,że to poważna sprawa, błagam Pana Boga żeby mi go nie zabierał teraz kiedy mamy szansę odbudować naszą rodzinę.... ale bardzo się boję...
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-22, 01:11   Re: Ostrozność, czy dzialanie złego?

Mąż zostawił mnie pięć lat temu, pisałam już o tym kilka razy, od 3,5roku jesteśmy po rozwodzie. Nie interesował się rodziną, a jednak od roku próbujemy poukładać naszą rodzinę od początku i zacząć życie razem , dla nas dla naszych dzieci. Przecież ciągle jest moim sakramentalnym mężem. Jednak ciągle dręczy mnie pytanie, nie daje mi ono spokoju. Chodzi o reakcję ludzi. Wszyscy ostrzegają mnie próbują odwieść od zamiaru pogodzenia się z nim, choć widzę w nim prawdziwą i szczerą zmianę. Przecież zawsze jest jakieś ryzyko.

Chciałam Cię wesprzeć abyś kroczyła z mężem do przodu i niczego się nie bała. Zaufaj Panu!!! i razem koroneczkę mówcie.
Codzienna transmisja z Łagiewnik. http://www.milosierdzie.p...ml#.Ut_Pi_s1jwd
W roku 2012r Ja ze swoim mężem dobrneliśmy do Sądu toczyły się sprawy rozwodowe , sprawy karne i cała rozkręcona machina walki i nienawiści do siebie. Praktycznie WOJNA NA NOŻE :-) walczyliśmy ząb za ząb.
Wiem ,że Pan Bóg nad tym czuwał i zawrócił nas z tej drogi sądowej.
Ponieważ to nie moja zasługa ani mojego męża że jesteśmy nadal małżeństwem tylko Pan Bóg mógł to uczynić po takiej wojnie.
Dodam jeszczę ,że zadnemu adwokatowi nie jest na rękę aby strony sie pogodziły i żadnemu sędziemu w sądzie .Ponieważ odbieramy im robotę i bardzo duże pieniądze. Wręcz przeciwnie mecenasi i fundacje wspomagające przemysł rozwodowy co raz bardziej jątrzą i nastawiaja strony do większej walki i nienawiści do Siebie .Sprawy wtedy coraz dłużej się ciągną czasami latami wyniszczaja rodziny w całości. Tak naprawdę w końcowym finale nikt nie jest wygrany oprócz adwokatów, poniewaz po każdej sprawie trzeba zapłacić niemałe pieniądze czasami ostatnie jakie się ma. Dajemy osądzać instytucjom , fundacjom o naszym życiu,małżeństwie o naszych dzieciach przy kim mają potem żyć.
Dla nikogo te walki nie będą wygrane.

Kiedy wróciłam do męża cały batalion znajomych i innych wtajemniczonych osób znających nasza sprawę ostrzegali mnie .
Wręcz śmiejąc się ze mnie i pukając w czoło co ja robię :-)że za parę miesięcy będę płakac :-) że chora jestem na głowę, że po takich przeżyciach, że dziwią się że jestem z nim i wogóle wszystko na NIE.
Ja Zaufałam Panu :-) .

Chciałam też wspomnieć i cofnąć się trochę w czasie.
W czasie tego okresu rozwodowego w któryś grudniowy wieczór 2012r usiadłam przy komputerze tak jak zazwyczaj coś posprawdzac. Przeglądając internet wyskoczyła mi strona Sycharu z wielkim zainteresowaniem weszłam na tę stronę zobaczyłam napis Każde Trudne Małżeństwo Sakramentalne Jest do Uratowania! Boże nawet nie wiedzialam ,że jest taka wspólnota :-) zajeło mi wtedy całą noc.
Wszystko co mogłam to przeczytałam. Czytałam i łzy mi leciały.Po jakimś czasie przyszły również mysli, o pogodzeniu się z mężem i przerwaniu tej toczącej sie z ninawiścią walki która nas wyniszczała. Myślę ,że tu zadziałał DUCH ŚWIĘTY jakby dał kierunek działania :-)
Chciałam podziękować ,że jest taka strona i wspólnota , która pomaga przetrwać te najgorsze chwile i daje nadzieję :-)
W styczniu 2014 r minął rok od mojego powrotu z córką do męża i kroczymy wytrwale. Jesteśmy nadal małżeństwem :-) .
Z ludzkiego punktu widzenia nikt nie dawał nawet 1procenta ,że będziemy razem ponownie. Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga.
W takim szybkim skrocie to napisała aby się NIE BAĆ, że wszystko jest możliwe i że będzie dobrze :-)
Przepraszam za moją stylistykę.

Chciałam wam polecic abyście mieli pomoc duchową : na pierwszym miejscu spowiedź i przyjmowanie Pana Jezusa, rekolekcje, jak są prowadzone 12 kroków dla małżeństw i par narzeczonych, spotkania małżeńskie
( http://www.spotkaniamalzenskie.pl/) coś w tym stylu.
Kwestia Waszego wyboru co wybierzecie.

Uda się tylko będzie potrzeba trochę wytrwałości :-) i nie zrażajcie się problemami dnia codziennego bo napewno będą. NIE BÓJ SIĘ :-) .

Jezu Ufam Tobie .
Ostatnio zmieniony przez Rebeka 2014-01-22, 15:39, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-22, 10:14   

Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają, wreszcie spotkałam kogoś kto wierzy,że się uda,że może być dobrze... Czuję się,że muszę podziękować serdecznie jednej osobie z tej wspólnoty - Andrzejowi, który 3 lata temu tłumaczył mi wytrwale sens prawdziwej miłości, kiedy to chciałam iść do Sądu Biskupiego i prosić o orzeczenie nieważności tego małżeństwa, chciałam to wszystko skończyć...a teraz Andrzeju DZIĘKUJĘ! Bo nie poszłam tam choć wiele osób ze wspólnoty było za , a na Ciebie Andrzeju byłam zła,że tak się upierasz, bo przecież prawdziwa miłość, która wszystko zwycięża to tylko w bajkach...a jednak nie tylko, miałeś rację , więc dziękuję. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie wtedy na pw. skorzystałam z waszej pomocy, nie odpisywałam, bo dużo było tych wiadomości, a ja byłam w takim stanie,że nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Dziękuję Wam za tamten czas i za teraz, bo tutaj są ludzie, którzy myślą inaczej a w moim świecie takich nie spotykam.
Rebeko zaczynam wierzyć,że to ma sens,że się uda... będę próbować, choć trudno jest z zaufaniem względem osoby, która zrobiła wiele złego ale wierzę,że może się udać, ja widzę tą zmianę i to jest ważne... mąż ma teraz mądrego szefa, który ma na niego bardzo dobry wpływ, a i życie mu pokazało chyba,że to nie ta droga... zobaczymy...
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-22, 11:57   

Napewno Oli się UDA!!!
Zawierz to wszystko Panu :-) On działa Wielkie RZECZY .
Napewno zaufanie pomału też się odbuduje małymi kroczkami :-)
O powrocie męża narazie niech wiedzą Ci którym ufasz i co zrozumieją. Nie tłumacz tym LETNIM w Wierze :-) poniewaz oszczędzisz sobie różnych opini od nich, przykrości i nabijania się z Ciebie jak na ten moment.
Cieszę się i zyczę Wam Wspaniałego kroczenia :-) na NOWO .To będzie inne życie przekonasz się sama :-)
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-22, 16:03   

To ten świat jest teraz taki porąbany! A ludzie dają się w nim rąbać.
Jest takie zdjęcie, para dziadków siedzi na ławeczce i trzyma się za ręce, Widać miłość i napisz pod spodem.
"Dziś jeśli coś się zepsuje, wyrzuca sie i kupuje nowe, za naszych czasów wszystko sie naprawiało".
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9