Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomimo,że kocham,strach staje się coraz silniejszy ;(
Autor Wiadomość
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 08:24   Pomimo,że kocham,strach staje się coraz silniejszy ;(

...
Ostatnio zmieniony przez 2014-08-05, 22:57, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 08:47   

Lila,

Wiem co czujesz. Ale popatrz, skoro on mówi ze kocha, ze żałuje- to daj mu czas. Zobacz, po tym 1.5 miesiąca sam wrócił. Wycisz sie, modlitwa i ZADBAJ przede wszystkim o siebie. Na męża nie masz wpływu- możesz go do siebie jedynie swoją postawa przyciągnąć. To tak jak u mnie było- zachowywalem sie podobnie jak Ty. Pretensje, żale, kłótnie, płacz i to moja żonę jeszcze bardziej ode mnie odsunelo.

Przeczytaj inne posty- na moim jest wiele cennych odpowiedzi na moj klopot bardzo doświadczonych forumowiczów.

MUSISZ mu pokazać, ze sama tez jesteś w stanie funkcjonować. Nie uzależniają sie od męża. Ja to,zrobiłem i dziś gniję...

A z drugiej strony, przepraszam, ze tak napisze..... A moze warto sie zastanowić, czy problem istnieje tylko u Ciebie? Jak u Ciebie z zazdroscią? Moze skoro mąż zapewnia ze nic sie nie dzieje to moze nic sie nie dzieje?

A co do hazardu- moze zaproponuj mężowi pomoc terapeutyczną? To niestety choroba podobna do alkoholizmu i na tym trzeba sie rowniez skupić.



Dużo modlitwy.....jestem pewien, ze inni lepiej Cimpomoga niż ja....




A tu taka lista, którą ktoś podrzucił dotycząca najczęstszych błędów, ale ona ma zastosowanie przy głębokich kryzysach, realnych zdradach i nie stosuj jej dosłownie- bardziej do przemyslenia. Np. Pkt 11- skoro mąż mówi ze kocha, tez mów mu ze go kochasz.

Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2. Nie dzwoń często.
3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny - masz wsparcie w tesciach poki sa po Twojej stronie
7. Nie proś o wsparcie duchowe - z tym bym trochę polemizował jeśli ktoś Nas faktycznie i szczerze wspiera.
8. Nie kupuj prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
10. Nie szpieguj jej. To cię zniszczy.
11. Nie mów “Kocham Cię”.
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14. Nie siedź i nie czekaj na żonę – bądź aktywny, rób coś, idź do kina, wyjdź z przyjaciółmi, itp.
15. Będąc w kontakcie z nią (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła w ciągu dnia twoja żona, PRZESTAŃ PYTAĆ.
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowa żyć dalej, z nim lub bez niego.
18. Nie bądź opryskliwy czy oziębły – po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj jej jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących związku do chwili, gdy Ona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.
22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia).
24. Bądź cierpliwy.
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie ona.
26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).
28. Bądź silny i pewny siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.
30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteś zagubiony.
31. Rozmawiając z nią, nie koncentruj się na sobie.
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz. Ona będzie wszystko negowała, ponieważ jest zraniona i przestraszona.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 09:13   

Ja naprawdę sie staram uwierzyć w to co mówi,ja poprostu nie wiem jak mam postępować w stosunku do niego,skoro wiem,że ta dziewczyna dalej do niego pisze,a on tez nie potrafi zostawić tego bez odzewu,mam udawać,ze kompletnie mnie to nie boli,narazie staram sie udawać,ale to jest nieszczere i nie w porzadku.NIe wiem,jak mam sie zachowywać,aby zrozmiał,że gdy się chce budować razem dobry związek,to potrzeba uczciwości i lojalności,a wu niego tego nie ma.

Uff,jakie to wszystko trudne,a może ja za duzo chcę,bo chce bezwzglednej szczerosci i lojalności?
Ostatnio zmieniony przez 2014-08-05, 22:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 11:59   

Lila83 napisał/a:
Ja naprawdę sie staram uwierzyć w to co mówi,ja poprostu nie wiem jak mam postępować w stosunku do niego,skoro wiem,że ta dziewczyna dalej do niego pisze,a on tez nie potrafi zostawić tego bez odzewu,mam udawać,ze kompletnie mnie to nie boli,narazie staram sie udawać,ale to jest nieszczere i nie w porzadku.NIe wiem,jak mam sie zachowywać,aby zrozmiał,że gdy się chce budować razem dobry związek,to potrzeba uczciwości i lojalności,a wu niego tego nie ma.
Jest mi bardzo przykro równiez z tego powodu,że zablokował mi dostep do konta,gdzie wczesniej nie było problemu,stwierdził,ze tak jest wygodniej,jemu pewnie tak,ale dla mnie jest to bardzo-nawet nie umiem tego ująć-w pewnym sensie krzywdzace,bo dla czego nie chce aby to było wspólne,skoro zyjemy razem z tego,to dlaczego tylko on moze miec wgląd?
Uff,jakie to wszystko trudne,a może ja za duzo chcę,bo chce bezwzglednej szczerosci i lojalności?


Nie, nie chcesz za dużo, ale jak męża zmusisz? Konto- było wspólne w sensie formalnym? Możesz tez mu powiedzieć, ze pozbawia rodzine środków a macie wspólnotę majątkowa, prawda?
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 12:17   

To nie jest tak,że pozbawia nas środków,poprostu on przesyła mi pieniadze ale nie chce abym ja miała dostep do jego konta,ja czuje się z tym bardzo żle,ponieważ wczesniej to było wspólne,nie było problemu abym miała wgląd w nie.
Dla mnie najgorsze jest to,ze nie czuje takiego bezpieczeństwa,bo mam wrażenie,że dla niego byłoby najlepsze gdybym była ale o nic nie pytała,tak aby to on decydował o wszystkim,a ja mam byc takim pantofelkiem bez swojego zdania najlepiej.
Chciałabym mu powiedziec o tym,ale wiem,ze z tego pewnie rozwinie sie niedobra rozmowa,bo stwierdzi,ze chce go kontrolowac,a mnie nie o to chodzi,che zeby zaczął traktowac mnie tak jak sie traktuje żone,aby nie było zadnych niejasności,bardzo chce abym odzyskała do niego zaufanie,a z drugie strony robi to co robi,jak ja mam z nim rozmawiać?
Wg mnie,nasze rozmowy sa o wszystkim i o niczym,bo gdy schodzimy na bardziej osobiste rzeczy,to on sie spina i nie ma szans abym potrafiła zmienic jego decyzję.
To jest chory układ,którego nie umiem zmienic,bo sama niczego nie dam rady zrobić,bez jego woli zmiany ja sama nie dam rady-ale gdy mu o tym mówie to jak grochem o ścianę.
Wiem,też,że muszę skorzystać z pomocy psychiatry,nie dam rady tak dłużej,mój stan z tygodnia na tydzień się pogłebia,straciłam poczucie jakiegokolwiek sensu,gdy przychodzi popoludnie,ogrania mnie niesamowity starch,lęk,zaczynam płakać niewiadomo dlaczego,nie mam siły nic robić,a musze zająć sie moimi dziecmi-a to jest takie trudne.
Te 5 lat zycia w ciągłym stresie daje teraz o sobie znać i wiem,ze sama sobie z tym nie poradzę,a tak bardzo sie boję.
Ostatnio zmieniony przez 2014-07-01, 12:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 12:22   

Lila jak daleko masz do najbliższego Ogniska Sychar ?

jak jest możliwość, to zapraszam na spotkanie ,potrzebujesz grupy wsparcia

popatrzeć na to od innej strony ,zdobyć nową wiedzę.


Pogody Ducha wspomnę w modlitwie
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 12:30   

Witaj,
Nie mogę czytać postów, gdzie ktoś każe Ci akceptować sytuację a potem czekać. Po pierwsze musisz zdac sobie sprawę, że jeżeli macie naprawić coś, to on musi zerwać wszelkie kontakty z tą kobietą, nawet zmienić pracę. Nawet jeśli nie doszło do zdrady, to po tym, co opisujesz przeżywasz to samo, co kobiety zdradzone, bo to jest zdrada emocjonalna. Jeśli on do niej pisze i robi coś za Twoimi plecami, to on Cię oszukuje i w ten sposób zdradza: bo zdrada to też występowanie przeciw danemu słowu, gdzie tu jest troska o Ciebie i o prawdę. Nawet jeśli on jest świety, a nie jest, to sama obecnośc kogoś kto mu wyznaje miłość, jest dla Ciebie cierpieniem i to juz powinno być argumentem, że nie ma mowy o ich dalszym kontakcie.
Nie odbudujesz niczego, jeżeli nie sprawisz swoim zachowaniem, że on poczuje motywację, żeby odejść od tamtej. Można to zrobić tylko zdeterminowaną postawą stawiając wszystko na jednej szali. Musi poczuć, że nie będziesz znosić takiej sytuacji, to dla Ciebie poniżające, nigdy nie wyjdziesz ze strachu - w ten sposób zadbasz o siebie. Sprawa jest taka: albo koniec tego pseudoromasnu, a w zasadzie to jest romans albo odchodzisz (separacja). On musi poczuć szok, że zostanie sam, jeżeli tego nie zrobisz i będziesz ulegała, to będziesz ciągle żyła w strachu, a wiem, że to nie jest miłe, mam to od 3 miesięcy, tylko u mnie to juz kwestia budowania zaufania. Tylko mój mąż na dzień dobry dostał "patelnią w gębę" słowami: jeżeli natychmiast tego nie zakończysz nie masz czego tu szukać i wynocha do rodziców, bo nie chce Cię znać. To trwa u Was już pare mięsięcy, nie wierz, że Twój mąz ciągnie to bez powodu. Ta kobieta powoduje, ze on czuje się z nia świetnie, jest zauroczony i może nie zdawać sobie nawet z tego sprawy, nie postępuje racjonalnie, ciągnie go niej na tyle spora siłą, że nie mysli logicznie. Dlatego Twoje działanie musi nieśc za sobą sporą siłę rażenia, tak aby dotrzeć do niego. Obrazowo: jeżeli ktoś jest w amoku, wpadł w szał, czy samą łagodna prośbą jesteś w stanie wymóc na nim by Cię posłuchał? Raczej musisz zastosować ostrzejsze środki przekazu. Czy robisz mu tym krzywdę? Wątpie, tylko tak możesz dotrzeć. I dotrzesz. Gdy coś od kogoś chcemy, zeby dla nas zrobił to prosimy, gdy chcemy żeby przestał musimy żądać. Popatrz na Jezusa w świątyni, on też nie prosi, tylko robi zadymę. Jezus nie chce, abyśmy sie dawali ranić, chce abysmy walczyli o swoje. Nie pozwól siebie tak traktować. Przeczytaj książkę Miłość wymaga stanowczości koniecznie zrozumiesz dlaczego tak mówię.
Jest kilka zasad, które jeśli stosowane powinny pomóc:
1. Zadnych kontaktów w tym widzenia i gadania, zmiana numeru, maila, itp.
2. Totalna transparentość, wiesz co robi, co pisze, gdzie jest - masz teraz prawo, bo jak masz sobie udowodnić, jeśli nie będziesz potwierdzać, że jest ok.
3. Nigdy nie robicie niczego, co drugiej osobie, by sie nie spodobało
4. żadnych niespodzianek, wszystko wiesz co się dzieje
5. Absoltuna szczerość lepsza najgorsza prawda niż kłamstwo
6. żadnych znajmości z kobietami, przyjaciókę ma miec w żonie, żadnych intymnych relacji z kobietami
7. poznajcie swoje niespełnione potrzeby, pogadajcie o tym, czym sie ranicie, zrozumcie dlaczego tak sie stało, coś nie zadziałało, gdzieś był brak, poszukajcie początku kryzysu

Wierze, że Twoje życie to teraz koszmar - byłam tam, ale masz dwa wyjścia: zaakceptuj to i nic z tym nie rób i módl się, że mu samo minie (prawie niemożliwe), i wmawiaj sobie, że jestes za bardzo zazdrosna (???o inną kobietę, która mówi kocham) i żyj dalej w niszczącym Cię strachu (stresie) i narastającej depresji albo weź swoje życie w swoje ręce i potrząśnij mężem, żeby się obudził, walcz o swoje małżeństwo za niego, bo jest ślepy i módl sie do Boga, żeby się ocknął a Tobie dał siłę w Twojej stanowczości, bo płynie ona z miłości i ma na celu uratowanie Waszego małżeństwa a nie ograniczenie jego wolności. Wtedy jest szansa, że odbudujecie małżeństwo, a Ty po jego staraniach i zapewnieniach, że będzie lepszym mężem (łącznie z tym, ze bedzie sie starał z Toba wszystko ustalać i pracował nad rozrzutnością) zaczniesz ufać mu na nowo. Sam też oczywiście będziesz musiała poznać swoje błędy, ale to sie dowiesz, jak juz będzie chciał Ci powiedzieć, bo na razie zajęty jest czymś innym.
I nie wieszajcie na mnie psów. Nie namawiam jej do rozwodu, nigdy, tylko do radykalnego cięcia, które jak widać choćby w wątku KrawędzNadzei działa. U mnie zadziało, u koleżanki zadziałało. To jedyne wyjście. Wierze, że podejmiesz dobą decyzję. Powodzenia.
ps. zasatanawiałaś się może co dla Twojego męża jest definicja zdrady? Może on nie widzi, ze robi cos źle, bo w końcu nie doszło do niczego fizycznego? Wszystko co jest intymne między Twoim mężem a nią i rani Ciebie jest zdradą, robi coś czego nie chcesz żeby robił i robi to, nawet jeśli wie, że Ciebie to rani...
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 12:51   

Samboja,tak bardzo dziekuje Ci za te słowa,tego mi było potrzeba,ja naprawdę nie wiedziałam jak sobie z tym radzic i pewnie nadal będę jescze się gubić w tym,bo nawet nie wiem jak zaczac taka rozmowę,ale wiem juz ,ze takie podejscie jest dobre,nie mogę godzic sie na wszystko,pomimo,ze kocham,a moze przede wszystkim dlatego..Kompletenie pogubiona jestem i jest coraz gorzej.
Złe w moim postepowaniu jest to,ze nie wiem jak wogóle powinnam sie zachowac,jakie zachowanie jest w porzadku,czego ządać aby scalac małżeństwo,a nie odpychac go od siebie.Czuje sie niesamowicie upokorzona i to wszystko teraz wpłyneło na mój stan depresyjny,za duzo złych myśli i obaw.
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-17, 21:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 13:33   

Dobrze, że o tym piszesz. Szacunek do siebie. On też go nie ma do Ciebie, dlatego tak Cię traktuje. Nie ma ograniczeń w podejmowaniu decyzji, co jest właściwe: wszystko to, co sprawi, że on po pierwsze zrozumie swój błąd, czyli przyzna że zawiódł Twoje zaufanie, nie był lojalny wobec Ciebie. Dopóki nie zrozumie, że Cię rani, nadal będzie to robił. Musisz wymusić na nim szacunek do swoich uczuć i zacząc wracać do szacunku do siebie, bo jest ważne o czujesz zawsze. Nie bój się, że zostaniesz sama. Mówi, że Cię kocha, nadal będzie, tylko sie pogubił, ta kobieta zaburza mu myślenie i priorytety, to Ty jako jego żona jesteś jedna i jedyna i to mu powiedz. To co pisze, te ostre słowa, są ostatecznością, nie musisz tak jak ja mu uświadamiać, ale niektóre kobiety wiele zyskują na tym jak tak mówią, bo inaczej facet chce miec i żone i kochankę, bo nie wie kogo wybrać...jakaś totalna miazga nie do zniesienia. Wystarczy szczera spokojna rozmowa, o tym co czujesz, o definicji małżenstwa, o pojęciu lojalności, czasem odwracanie kota ogonem, czyli jeśli Twój mąż ma problem ze zrozumieniem Twoich uczuć, zrób mu w czasie rozmowy wizualizację Ciebie i jakiegoś kolegi w tej samej sytuacji, i rób to bardzo opisowo i dokładnie, wtedy jest szansa, że to dotrze. Taki przykład: ja pozwoliłam zostać mężowi w miejscu pracy, tam gdzie jego kochanka. Mąż nie kontaktuje sie z nią, wierze mu, co z tego, jak ciągle czułam się źle, ze ona tam jest. Ciągle jest w moim zyciu, ciągle strach gdy idzie do pracy. Poprosiła go o zmianę, pojawił sie gniew, bo on juz myslał, ze sobie to poukładałam, no chciałam, nie wyszło, nie moja wina, ze nie umiem czuć inaczej. No to mu powiedziałam: jak bys sie czuł, gdybym codziennie chodziła do pracy, gdzie jest mój były kochanek, któremu robiłam to i to a on mi to i to. A on na to: zabiłbym go chyba. No dobrze mówię, a ja muszę to znieść i znoszę od 3 miesięcy. Zadziałało: zrozumiał, jakie to trudne. I teraz ilekroć coś robi, robie ten sam trik i działa, od razu rozumie. Ktoś by powiedział, że manipuluje jego uczuciami, nie prawda. Robię tak, aby zrozumiał, że swoim postępowaniem mnie krzywdzi. Tak wychowuje się dzieci na wrażliwe istoty.
Sam list to dopiero początek, zrozumienie, że Cię rani to drugi punkt, musi widzieć też konwekcję: jeżeli nie podejmie próby jak Ty naprawy ze wszystkimi Twoimi warunkami, to to po prostu nie wyjdzie. Przestaniecie istnieć. Zniknie miłość i nie będzie już nic. Gdy ktoś Cię notorycznie rani, przestajesz w końcu dawać się ranić...on musi to zrozumieć. Potem odbudowa: jak znacie angielski to polecam Marriage Builders...tysiące uratowanych par. Autor książek to chrześcijanin. Podążam jego zaleceniami, wychodze ze zdrady, jestem szczęśliwa jak nigdy przedtem z moim mężem, ale nie jest lekko, ale warto.
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 13:48   

Samboja napisał/a:
No to mu powiedziałam: jak bys sie czuł, gdybym codziennie chodziła do pracy, gdzie jest mój były kochanek, któremu robiłam to i to a on mi to i to. A on na to: zabiłbym go chyba. No dobrze mówię, a ja muszę to znieść i znoszę od 3 miesięcy. Zadziałało: zrozumiał, jakie to trudne. I teraz ilekroć coś robi, robie ten sam trik i działa, od razu rozumie. Ktoś by powiedział, że manipuluje jego uczuciami, nie prawda. Robię tak, aby zrozumiał, że swoim postępowaniem mnie krzywdzi. Tak wychowuje się dzieci na wrażliwe istoty.

Masz szczęście, że takie przykłady pozwalają Twojemu mężowi wczuć się w daną sytuację i zrozumieć Twoje zarzuty.
Niestety, nie w każdym przypadku to działa. U mnie było tak, że mąż na podsuwanie podobnych rozwiązań (co prawda związanych z innymi wydarzeniami), po przedstawieniu sytuacji z zamianą osób - wyrażał aprobatę i zgodę tak nonszalancko, jakby to było oczywistością. Łatwo przychodzi tak mówić, rzecz jasna, bo to tylko hipotetyczne i teoretyczne rozważanie. Używając swojej inteligencji, szybiutko filtruje w głowie takie "zamiany", gdyż dokładnie wie, że swoją wypowiedzią strzela do siebie samego. Więc kalkuluje, co najlepiej powiedzieć w takiej sytuacji...
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 14:10   

Samobojo, z tym się zgodzić nie mogę, że nei ma zanczenia czy zdrada była czy tez nie.
Przestrzegałbym przed tym też Lidie. Jeśli mąż nie zdradził to traktowanie go na równi ze zdradzaczami jest niesprawiedliwe. Nie wolno postępować niesprawiedliwie, choćby dlatego bo można oberwać rykoszetem. I na odwrót. Nie pobłażać jeśli zdradził.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 14:25   

Lila , ostre, jasne granice, tak jak to opisała Samboja. Natomiast dodałabym do tego, że trzeba zawalczyć o pracę na miejscu lub zdecydować się na wspólny wyjazd całej rodziny tam gdzie jest praca, gdyż obiektywnie rozłąka sprzyja zdradom małżeńskim i rozpadom rodzin. Twój mąż nie jest z kamienia, Ty również nie jesteś z kamienia i niestety można ulec pokusie, gdy samotność da się we znaki. Lepiej mieć mniej pieniędzy, ale być razem. W przeciwnym razie szybko staniecie się dla siebie obcymi osobami, nie będziecie siebie potrzebować. A dzieci potrzebują taty na co dzień, potem nie będzie dla nich kimś bliskim, jeśli rzadko będą się z nim widzieć. Pojawi się szereg dalszych problemów. Wyobrażam sobie, że to wszystko jest bardzo trudne, ale Bóg może podesłać jakieś dobre rozwiązanie, więc gorąca modlitwa!
Pomysł z psychiatrą czy psychologiem jest ok, nie pozwól żeby depresja Cię obezwładniła. Musisz mieć teraz siłę, by działać.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 14:45   

Orsz napisał/a:
Samobojo, z tym się zgodzić nie mogę, że nei ma zanczenia czy zdrada była czy tez nie.
Przestrzegałbym przed tym też Lidie. Jeśli mąż nie zdradził to traktowanie go na równi ze zdradzaczami jest niesprawiedliwe. Nie wolno postępować niesprawiedliwie, choćby dlatego bo można oberwać rykoszetem. I na odwrót. Nie pobłażać jeśli zdradził.


Musiałeś mnie nie zrozumieć. Ma znaczenie czy zdradził czy nie. Może sie niejasno wyraziłam. Jeśli nie zdradził, ale swoim zachowaniem krzywdzi, bo przecież skoro ktoś cierpi to ktoś krzydzi, to i tak musi przestać krzywdzić. Podejście jest to samo, nie wazne czy zdradza fizycznie, emocjonalnie, czy tylko toleruje i otacza się adoratorkami, musi przestać jeśli druga osoba cierpi. Bo czy w tej sytuacji można przestać czuć strach, gdy ktoś jest daleko i nie ma się wpływu na sytuację. Nie mówię, żeby ostro podchodzić do tych, którzy rozumieją, ten przykład jest w ostateczności, gdy totalnie nic nie dociera. Ale zadam Ci tez pytanie, czy Lili może poczuć sie zdradzona? Mąż jej poświęca uwagę innej kobiecie? Ja bym sie poczuła oszukana, bo to mnie jest to winien. Nie ważne jaka jest definicja zdrady, każdy może miec inną, dla mnie liczy się, że ktoś jest lekkomyslny, nie patrzy na uczucia innych, rani, jest nielojalny, bo ślubował miłość, a takie zachowanie to nie miłość tylko ogoizm. Zachowanie jest to samo, tyko czasem kaliber się zwiększa (i można nazwać zdradą), więc i stanowczość musi być ta sama, i dostosować kaliber...
Popieram Kari w 100% także.

Ja_też zgodzę się z Tobą, że to nie zadziała zawsze, ale chodzi o podejście, jeśli ktoś z góry zakłada, że nie chce Cię zrozumieć, to nigdy nie przyzna, że Cie rani...stąd nonszalanckie odpowiedzi, taka osoba nie jest w Twojej drużynie a strzela do innej bramki, i też bym tu nie stosowała tego, bo nie zadziała. Chodzi mi o kogoś, kto mówi, że mu zależy, chce dobrze, ale poprzez brak wyobraźni i empatii rani swoim zachowaniem.
Ostatnio zmieniony przez Samboja 2014-01-20, 14:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 14:49   

Jak ja wam bardzo dziekuje za te słowa,samo to ,ze wygadałam sie przed kims,bardzo,bardzo mi pomogło.Dziękuje wam,że jesteście! :-)
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-17, 21:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 13