Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Załatwianie papierów.
Autor Wiadomość
Louis
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-17, 08:43   Załatwianie papierów.

Witam,
może to nie jest jakiś temat na dyskusje, a bardziej prośba o pomoc i radę. Jak już pisałem we wcześniejszych swoich tematach, żona chce abym wyprowadził się z mieszkania. Za Waszą radą postawiłem się i powiedziałem, że jeśli tego chce to musi napisać pismo i prawnie trzeba to wszystko udokumentować, abym później nie był posądzony o porzucenie rodziny z własnej woli. Zdaję sobie sprawę, że żona w ten sposób chce mieć podstawę o rozwód, bo jak do tej pory takowej nie ma. Na domiar złego, chce abym to ja się dowiedział jak to wszystko zrobić, bo Ona nie ma czasu. Pomyślałem, że to już jest szczyt chamstwa. Tylko teraz to daje mi pewne możliwości np. czasowe.
Czy wiecie może jak się do tego zabrać?

Pozdrawiam Was w Panu.
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-17, 09:14   Re: Załatwianie papierów.

Mówisz po prostu, że nie przyłożysz ręki do rozpadu rodziny, że są inne sposoby, aby wam pomóc. Nie sugeruj, co ona ma robić (nie mów więcej, żeby prawnie to załatwiała, po co to sugerować i skupiać jej uwagę w tym). Mów o sobie i od siebie- nie zgadzam się i tyle. Masz prawo mieszkać z rodziną, dbaj o dom, o siebie. I tyle :)
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-17, 10:21   

Louis napisał/a:
Na domiar złego, chce abym to ja się dowiedział jak to wszystko zrobić, bo Ona nie ma czasu.

- komu zalezy na uzyskaniu tych informacji ? komu są one potrzebne ?
żonie czy Tobie ?
z tego co piszesz wnioskuję, że tylko zonie, Tobie nie są one potrzebne.
Odwrotnie.
Uzyskanie tych informacji byłoby wbrew temu na czym Ci zależy - na utrzymaniu rodziny.

Dlaczego masz działac wbrew sobie Twoim przekonaniom - tylko dlatego ze żona nie ma czasu ? :-D
A Ty ? popychadło ?? :lol:

Zajmij się raczej budowaniem dobrej atmosfery w domu, wychowywaniem syna, pracą.
Dawanie przykładu swoim postępowaniem, życiem.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-17, 10:42   Re: Załatwianie papierów.

Louis napisał/a:
Czy wiecie może jak się do tego zabrać?



Tak, wcale.


Nie rób kompletnie nic- masz prawo tam mieszkać (bo masz, prawda?) W imię czego masz pozbawiać się kontaktu z dzieckiem/dziećmi?

Lecz grzecznie ale stanowczo zakomunikj żonie, że nie widzisz takiej zasadności a żona niech z tym zrobi co uważa za stosowne.

Tę kwestię moznaby teoretycznie rozważyć tylko i wyłącznie przy rażących zachowaniach małżonków (nie wiem jak jest między Wami.... ) mających negatywny wpływ na dzieci, gdzie np. wskazana jest sepracja, ale to też potem kwestia prawna co do uregulowania podziału majątku i kto w mieszkaniu zostaje a kto out (z reguły przy braku porozumienia lokal otrzymuje osoba, z którą zostają dzieci lecz zobowiązana jest do splaty drugiego malżonka w wysokości 50% wartości majątku wspólnego
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-17, 11:35   

Louis napisał/a:
Jak już pisałem we wcześniejszych swoich tematach, żona chce abym wyprowadził się z mieszkania. Za Waszą radą postawiłem się i powiedziałem, że jeśli tego chce to musi napisać pismo i prawnie trzeba to wszystko udokumentować, abym później nie był posądzony o porzucenie rodziny z własnej woli. Zdaję sobie sprawę, że żona w ten sposób chce mieć podstawę o rozwód, bo jak do tej pory takowej nie ma. Na domiar złego, chce abym to ja się dowiedział jak to wszystko zrobić, bo Ona nie ma czasu. Pomyślałem, że to już jest szczyt chamstwa.

Louis zobacz sam jak to wygląda???

Jest kryzys toczy się gra dwóch zwaśnionych stron....
żona rozpoczyna grę.....a brzmi masz się wyprowadzić....przecież to tylko jakas tam sugestia -jedynie słowna bo w naturze by usunąć cie z mieszkania musza być mocne podstawy.
Nie wiem co i jak ci ktoś radził...ale zobacz co się dzieje....ty wchodzisz w tą grę zwana wyprowadzka, mało tego sam składasz ofertę-a brzmi ona owszem mogę się wyprowadzić ale zgodnie i z prawem i na piśmie.
Czy widzisz że wchodzisz w grę??
do tego składasz propozycję....a gdy żona przyjmuje twoją deklarację, a skoro to twój pomysł zrzuca na twoje barki odpowiedzialność a w zasadzie ustalenie tego-ty się wkurzasz i nazywasz to chamstwem.

A gdzie konsekwencja za własne słowa???...za propozycję????

Nie mówi się Louis czegoś by powiedzieć to tylko jako straszak, lub coś co ma wywrzeć jakiś wpływ na drugim(patrz do zmiany decyzji).

Zatem skoro to był twój pomysł- to teraz zachowaj się jak odpowiedzialny dorosły facet, ustal -bo przecież masz tylko ustalić-nie załatwić , jedynie ustalić.
Ustal rozpisz co i jak złóż to na ręce żony i jeżeli faktycznie chcesz pozostać w domu
To powiadom ją że realizacja tego co ustaliłeś- bedzie to tylko i wyłącznie jej decyzja i tylko i wyłącznie jej za to odpowiedzialnością.....

Bo jak to wygląda teraz???

w sercu już nosisz żal i słowa chamstwo, dodatkowo wzbogacony odpowiedziami w twoim temacie do buntu i złości....wchodzisz w walke, to wzbudza nienawiść, złość, a także żal i poczucie skrzywdzenia......i tak dalej....

I tu następuje moje pytanie.....
czy w takim stanie, z takim podejściem do żony....
nadal chcesz byście byli razem????.....

wiesz o co chodzi???
jak można chcieć z kimś być i go nienawidzić????................

zatem nie podsycaj się buntem...krzykami zagrzewania do ripost.....jeno rozsądnie spójrz na sprawę i bez emocji.....ustal fakty...i ewentualne możliwości rozwiązania problemu.


pozdrawiam
 
     
Louis
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-17, 11:40   

No i właśnie o to mi chodziło, żeby ktoś kopnął mnie w d... i powiedział to co Wy.

Odpowiadając na pytania, to oczywiście żonie zależy na tym rozwodzie, mi zależy na utrzymaniu rodziny i budowaniu lepszych relacji, przynajmniej z synem, bo z żoną na tym etapie to już sam nic nie wskóram.

Prawo mam tam mieszkać, tyle że to nie jest mieszkanie ani moje, ani żony, ani wspólne tylko teściowej. Niestety, teściowa obstaje za córką, chociaż doskonale wie, ile to złego wyrządzi. Więc w ostateczności nawet gdyby doszło do separacji, czy rozwodu mam mniejsze szanse opieki nad dzieckiem ze względu na braki w mieszkaniu. Pochodzę z innego województwa, a tu rodziny z mieszkaniem nie mam.

Od listopada mieszkamy z teściową, która zajęła swój dawny pokój (kiedy nie mieszkała, my tam urzędowaliśmy), teraz siedzimy z dzieckiem w jego pokoju. Żona, albo ja na zmianę mamy spać z synem, a jedno samo, decyzja żony.

Negatywnym wpływem na dziecko może być to, że teraz diametralnie odsunęliśmy się od siebie. Co prawda, kiedy jeszcze było dobrze jak gdzie indziej pisałem, ja nie potrafiłem podejść do żony i jej przytulić, ot tak, ale Ona to robiła tyle że z odwzajemnieniem. Wiem, że mu brakowało tego u swoich rodziców. Również wiem to, że gdybym miał szanse robiłbym wszystko żeby zapamiętał rodziców inaczej. Teraz tylko rozmawiamy, staramy się nie kłócić, a na pewno nie przy dziecku.
Na pewno więcej szkody na psychikę dziecka wyrządziłoby odejście jednego z rodziców.
 
     
dorwdow
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-17, 11:48   

Ja też myślę, że należy z czułością w głosie zakomunikować, że to właśniej jej przysięgałeś nie opuścić aż do śmierci. Opuszczenie domu byłoby złamaniem słowa i wyszedłbyś dodatkowo jeszcze na kłamcę. Ze względu na miłość do niej i dzieci tego nie zrobisz.
 
     
Louis
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-17, 12:11   

miodzio63 napisał/a:


Czy widzisz że wchodzisz w grę??
do tego składasz propozycję....a gdy żona przyjmuje twoją deklarację, a skoro to twój pomysł zrzuca na twoje barki odpowiedzialność a w zasadzie ustalenie tego-ty się wkurzasz i nazywasz to chamstwem.


No można to nazwać taką grą.

Co do propozycji, jak to nazwałeś, to nie było to propozycja tylko informacja, że nie wyprowadzę się, a jeśli będzie się upierała to jedynie na takiej podstawie. Teraz czytając to wszystko, widzę że źle zrobiłem mówiąc, że po załatwieniu takiego pisma wyprowadzę się. Niestety nie znam prawa na ten temat, więc palnąłem to bez sensu.

miodzio63 napisał/a:

Bo jak to wygląda teraz???

w sercu już nosisz żal i słowa chamstwo, dodatkowo wzbogacony odpowiedziami w twoim temacie do buntu i złości....wchodzisz w walke, to wzbudza nienawiść, złość, a także żal i poczucie skrzywdzenia......i tak dalej....

I tu następuje moje pytanie.....
czy w takim stanie, z takim podejściem do żony....
nadal chcesz byście byli razem????.....

wiesz o co chodzi???
jak można chcieć z kimś być i go nienawidzić????................

zatem nie podsycaj się buntem...krzykami zagrzewania do ripost.....jeno rozsądnie spójrz na sprawę i bez emocji.....ustal fakty...i ewentualne możliwości rozwiązania problemu.


To za dużo powiedziane, że w sercu noszę żal za to w jaki sposób Ona chce to załatwić. To mnie tylko wkurzyło, ale żadnej zadry nie mam.
Nigdy nie powiedziałem, że nienawidzę żony, kocham ją i chcę z nią być. Nie potrafię tylko do niej dotrzeć, bo według niej jest już za późno.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-17, 12:57   

wracając do kwestii "papierów" - nie ma takich.
Twoim obowiązkiem (również wg KRiO) jest dbanie o rodzinę.
Jedynie formalne orzeczenie sadowe może Ciebie zwolnic z tego obowiązku.
Czasowa rozłąka spowodowana pracą OK. Ale nie przeprowadzka w obrębie tej samej miejscowości :)

P.S.
Teściowa pewnie marzy o odzyskaniu przestrzeni w swoim mieszkaniu.
Wam współczuję...
Jeżeli teściowa jest zadowolona z tak bliskiej obecności córki i wnuka... to może przerazi ja perspektywa zamieszkana w pokoju za ściana, zupełnie obcego faceta po Waszym rozwodzie... Został już jej przedstawiony ? Zaakceptuje jego obecność ?
 
     
Louis
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-17, 13:58   

dorwdow napisał/a:
Ja też myślę, że należy z czułością w głosie zakomunikować, że to właśniej jej przysięgałeś nie opuścić aż do śmierci. Opuszczenie domu byłoby złamaniem słowa i wyszedłbyś dodatkowo jeszcze na kłamcę. Ze względu na miłość do niej i dzieci tego nie zrobisz.


To samo jej powiedziałem, ale niestety nic do niej nie dociera. Jest zamknięta na inne rozwiązania. Pod choinkę dostała książkę "Sychar. Ile jest warta Twoja obrączka?", nawet jej nie przekartkowała. Przyniosłem do domu nawet broszurę z Sycharu, położyłem na widocznym miejscu, może wzięła, może nie nie wiem, ale nie komentuje.

GregAN napisał/a:
wracając do kwestii "papierów" - nie ma takich.
Twoim obowiązkiem (również wg KRiO) jest dbanie o rodzinę.
Jedynie formalne orzeczenie sadowe może Ciebie zwolnic z tego obowiązku.
Czasowa rozłąka spowodowana pracą OK. Ale nie przeprowadzka w obrębie tej samej miejscowości :)


To widocznie coś źle usłyszałem :) Bardzo dobrze, że nie ma.

GregAN napisał/a:
P.S.
Teściowa pewnie marzy o odzyskaniu przestrzeni w swoim mieszkaniu.
Wam współczuję...
Jeżeli teściowa jest zadowolona z tak bliskiej obecności córki i wnuka... to może przerazi ja perspektywa zamieszkana w pokoju za ściana, zupełnie obcego faceta po Waszym rozwodzie... Został już jej przedstawiony ? Zaakceptuje jego obecność ?

Wiesz, teściowa jeśli ma już swój pokój, to nie interesuje jej co się dzieje za ścianą, byle spać mogła. A tak na marginesie dodam, że ona też szuka faceta.
 
     
dorwdow
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 16:46   

Znam z autopsji zamknięcie współmałżonka. Robiłam wszystko, by nie wyprowadzał się, ale stało się tak, jak zaplanował.
Ty mieszkasz z żoną pod jednym dachem, więc może łatwiej ocieplić wzajemne relacje. A z Twojego podpisu wnioskuję, że nie zamierzasz tylko ludzkimi siłami walczyć o odzyskanie żony.
Może nie nachalnie i bez natarczywości zacząć akcentować jej kobiecość. Wiesz przecież co lubi. W roku są urodziny, imieniy i inne okazje, by coś podarować. Ulubione czekoladki, ulubione perfumy, ulubione kwiaty... Ważne, żebyś pokazał, że jej osobowość jest dla Ciebie ważna. Z drugiej strony - warto też wykorzystać to, co ona lubi w Tobie i wyakcantować co jakiś czas. Lubi jakiś zapach Twojej wody po goleniu- co kilka dni go użyj i przemknij blisko, by poczuła. Podoba się któraś z koszul, zakładaj na ważne dla Was okazje...
Ważne, by teraz sobą nie zamęczać, nie osaczać. Co kilka dni zrób Wam kawę, a nawet jeśli razem nie wypijecie, to niech widzi, że zauważasz jej potrzeby. Wyręcz czasem w najzwyklejszym zmywaniu, zakupach (niech Ci przygotuje listę)itp.
Wciągnij w te rzeczy też swoje dziecko. Dla Was to zacieśnianie więzi, a chyba większość kobiet wymięka, gdy mężczyzna zajmuje się dzieckiem ( dlatego wiążą się z kolejnymi facetami, którzy udają dobrych tatusiów po to, żeby zdobyć mamusię).
Jeśli w domu nie macie tradycji wspólnej wieczornej modlitwy, to może zacząć to robić najpierw z dzieckiem, jeśli żona nie zechce.
Modlitwa, cierpliwość, wytrwałość...
 
     
Louis
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 18:54   

Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisałaś. Tylko jest jeden problem, żona w zdecydowany sposób twierdzi, że już nie chce być ze mną, że interesuje ją tylko jako człowiek, znajomy, na równi ze znajomymi. Jakiś czas temu powiedziała, widzi że się zmieniłem, ale dla niej jest już za późno. Naczynia zmywam, przynajmniej wtedy kiedy mogę, dzieckiem często się zajmuję, ale Ona tego nie widzi. Wspólne modlitwy wieczorne kiedyś były, ale od paru lat już tego nie ma. Wydaje mi się, że jest zaślepiona kimś innym, a wiadomo jak to działa. Ona boi się nawet skorzystać z informacji,które swoim przekazem mogą zmącić jej myśli. Nawet dziecku już chce powiedzieć o naszej sytuacji i że się będę wyprowadzał, co nie wiem kiedy nastąpi. Nie wiem, czy w ten sposób chce na mnie to wymusić? Nie rozumiem tego wszystkiego. Widocznie za głupi jestem.
 
     
dorwdow
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 22:13   

Przerobiłam to na własnej skórze. Znam upór maniaka,który po trupach realizuje swój plan.
Absolutnie nie daj się wyrzucić z domu. Myślę, że jeśli żona będzie domagać się Twojej wyprowadzki, to grzecznie zwróć jej uwagę, że to jest maltrewtowanie psychiczne. Dopóki masz prawo tam mieszkać, to tak będzie, choćby dla dobra dziecka. Możesz ją ostrzec, że jeśli powie dziecku, że się wyprowadzasz, to Ty powiesz, że mama kłamie, bo wcale nie masz takiego zamiaru, zwłaszcza, że kochasz ich oboje, nawet jeśli mama sobie tego już nie życzy.
A może wyskocz z dzieckiem do kina, zapytajcie mamę czy pójdzie z Wami. Za jakiś czas będzie wiosna (oczywiście najpierw musi NADEJŚĆ zima) może wyjazd rowerowy, może pooglądać zamki w okolicy, wesołe miasteczko, park dinozaurów... Za każdym razem próbować zabrać też żonę. Może euforia dziecka da jej do myślenia. Będzie też pewnie niepokoić ją fakt, że zyskujesz w oczach dziecka. Jeśli coś Ci zarzuci, to odpowiesz, że skoro wcześniej wedłg jej oceny nie byłeś dobrym tatą, to teraz zgodnie z życzeniem zmieniłeś postępowanie.
I chyba to, co teraz najważniejsze - nie dać się sprowokować, zastraszyć, zniechęcić.
Modlitwa to najlepsza szkoła wyciszenia, opanowania, cierpliwości i wytrwałości. Każdą sprawę, ważną i mniej ważną decyzję złóż u stóp Pana. Sam jako człowiek nic nie wskórasz. Pan znajdzie odpowiedni czas i metody, by skruszyć skałę najtwardszego serca. Wytrwaj w dobrym i cierpliwie oczekuj!
 
     
Louis
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 23:22   

dorwdow napisał/a:
Przerobiłam to na własnej skórze. Znam upór maniaka,który po trupach realizuje swój plan.


Dokładnie, tak jest i w moim przypadku, ten sam schemat.

dorwdow napisał/a:

Absolutnie nie daj się wyrzucić z domu. Myślę, że jeśli żona będzie domagać się Twojej wyprowadzki, to grzecznie zwróć jej uwagę, że to jest maltrewtowanie psychiczne. Dopóki masz prawo tam mieszkać, to tak będzie, choćby dla dobra dziecka. Możesz ją ostrzec, że jeśli powie dziecku, że się wyprowadzasz, to Ty powiesz, że mama kłamie, bo wcale nie masz takiego zamiaru, zwłaszcza, że kochasz ich oboje, nawet jeśli mama sobie tego już nie życzy.
A może wyskocz z dzieckiem do kina, zapytajcie mamę czy pójdzie z Wami. Za jakiś czas będzie wiosna (oczywiście najpierw musi NADEJŚĆ zima) może wyjazd rowerowy, może pooglądać zamki w okolicy, wesołe miasteczko, park dinozaurów... Za każdym razem próbować zabrać też żonę. Może euforia dziecka da jej do myślenia. Będzie też pewnie niepokoić ją fakt, że zyskujesz w oczach dziecka. Jeśli coś Ci zarzuci, to odpowiesz, że skoro wcześniej wedłg jej oceny nie byłeś dobrym tatą, to teraz zgodnie z życzeniem zmieniłeś postępowanie.


Na szczęście jeśli idzie o dziecko, to kino z nim, czy jakieś wyjście, jest wspólne. Żona doskonale zdaje sobie sprawę, że syn jest zżyty bardziej ze mną, i tak jest już od dawna, chociaż mówi,że mu mało poświęcam czasu.
Niestety moje zamieszkiwanie z nią strasznie ją wnerwia, i wszystkim dookoła o tym daje znać. A podnoszenie głosu jest tego efektem, bo to przecież prze zemnie. W sumie wcale się jej nie dziwię, jakbym z kimś nie chciał być to też by mnie jego obecność denerwowała, tyle że ja nie jestem kimś tylko mężem, któremu przysięgała miłośc i wierność aż po grób.

Wiesz tak analizowałem dlaczego to wszystko się stało i doszedłem downiosku, że tej prawdziwej modlitwy w naszym małżeństwie było bardzo mało, życia z Bogiem też było mało. Pacierz rano i wieczorem, w Niedzielę msza, byłem takim niedzielnym katolikiem, oddalałem się od Boga. I dlatego to się stało, bo jak to napisała w swojej książce "Sychar. Ile jest warta Twoja obrączka" Anna Jedna, Bóg się o mnie upomniał. Teraz uczę się modlitwy od nowa, idzie opornie, ale mam nadzieję że idzie ku dobremu.

Widzę, że prawie w tym samym okresie przysięgaliśmy :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8