Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
kilka słów
Autor Wiadomość
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-22, 11:08   

rozumiem Cie Filomeno, dla mnie tez rozwód nigdy nie bedzie czyms co trzeba uczcić czy z czego trzeba sie cieszyć.
dla mnie to porazka, porazka moja mojego meza, nasza wspólna.. przegraliśmy cos waznego bardzo waznego i tu nie sie kompletnie z czego cieszyć.
nie ma sie co oszukiwac rozwód, rozpad małżenstwa to jest jak śmierc, totalny rozpad zycia jakie sie miało jakie sie planowało, całkowita demolka
jedni sobie z tym radzą lepiej inni gorzej, jedni ide na przód szukajac szczęscia gdzie indziej inni stawiaja na inne roziwązania.. dróg jest tyle ile ludzi..
ale z pewnoscią to nie jest ani miłe, ani lekkie ani przyjemne... gdybym mogła zrobiłabym wsyztsko by tego uniknąć
 
     
Kaemka2009
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-22, 14:12   

Jasminko,

Zgadzam się z osobami, które twierdzą, że rozwód niczego nie zmienia.
Jestem już ponad rok po rozwodzie , w kwietniu będą 3 lata jak odkryłam "koleżankę z pracy" i był koniec.
Długo "walczyłam" w Sądzie o nasze małżenstwo. wiem, słowo walczyć jest niedodpowienie, ale spraw w sądzie , kied mąż mnie psychicznie deptał inaczej nazswać nie można. Ja mowilam kocham, a on nie nie kocham. Ja prosiłam o terapię, on nie widzo potrzeby bo nigdy nie bedzie z tą ! osobą. Była inna - a jak się okazało ta "koleżanka z pracy" była w 7 miesiącu ciązy. Była też już złozona skarga o stwierdzenie ważności malzenstwa. Ogromna złośc męża.
Nauczyło mnie to, że trzeba postępować w zgodzie z ty m co się czuje. Szczerze mówiąc ja w swoje małżenstwo nie wierzę. Nie wiem, moze cywilnie mąż mój ma już żonę, dziecko ponad roczne z nią to na pewno. Jak mam wierzyć, ze wróci? Nie wierzę. Ale kocham. Niestety albo stety kocham.
Nie dawałam rozwodu, bo nie czułam tego. Byłam pewna, ale na ostaniej rozprawie po ok. 2 latach złamałam się. Ciąża mnie przygniotła i skarga też. Nie wiem moze wted tak naprawde przestalam wierzyc ,z e się jeszcze coś zmieni. Staciłam nadzieję na odbudowę. Nie wiem co będzie, ale pamietaj proszę, ze my osoby po takich przejściach mamy różne stany. Raz myślimy tak, raz inaczej. Czasem się złościmy na męza/ zonę , innym razem ich kochamy i nie potafimy zrozumieć jak mogli.
Wiem, co czujesz, bo teraz mam czas kiedy czuję, ze juz nic dobrego mnie nie spotka. Taka wewnętrzna beznadzieja. Ale proszę poczekaj , daj się sobie wewnętrznie poukładac i daj sobie czas na tę decyzję o rozwodzie.
Nie wiem czy coś mój wpis wniesie, ale miałam potrzebę podzielenia się z Tobą tym , że na wszysko przychodzi czas. A decyzja o rozwodzie musi być naprawde przemyslana, jesli w ogole chcesz całą sobą tego rozwodu.
Ja , jak większośc tutaj nie chcemy, nie chcialiśmy takiej ecyzji, bo faktycznie po rozwodzie nie jest lepiej.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-22, 17:46   

Kaemka2009 napisał/a:

Ja , jak większośc tutaj nie chcemy, nie chcialiśmy takiej ecyzji, bo faktycznie po rozwodzie nie jest lepiej.


a gorzej jest?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 10:27   

Jasmina, Kaemka, co mówi Pan Jezus na temat rozwodu? Przeczytajcie słowa Jezusa. On się nie myli. Wierzycie Mu, czy nie? Czy napiszecie, że Jezus żył dawno i teraz czasy sie zmieniły. Pozdrawiam i życzę owocnych przemyśleń w Panu Jezusie. To jedyna droga, żeby wiedzieć na czym polega małżeństwo - zwrócić się do Jezusa, który pierwszy swój cud uczynił dla małżeństwa w Kanie Galilejskiej.
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 10:33   

Elzbieto ale przecież nikt z nas tu na forum nie chce rozwodu... to nasi męzowie/zony tego chca... nie my do tego dazymy ale oni...
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 10:36   

jasmina44 napisał/a:
nikt z nas tu na forum nie chce rozwodu... to nasi męzowie/zony tego chca... nie my do tego dazymy ale oni...


http://www.kryzys.org/vie...p=324170#324170
odp. cytat: "Nie da się trwać w dobrych, ale trudnych postanowieniach inaczej, jak tylko we wspólnocie z Bogiem i innymi wierzącymi. Przyjedź i zaproś znajomych, potrzebujących wsparcia duchowego. "

To zdanie nie ja układałam, ale inni zaagażowani całym sercem w pomoc dla małżeństw sakramentalnych (czyli redakcja "Miłujcie się!")
 
     
Kaemka2009
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 15:49   

Elzbieto,

Ale czy uważasz, że nie wiem czym jest małżeństwo?
Ja długo trwałam w swoim i nadal w nim trwam. Nadal jestem sakramentalną żoną.
Nie chciałam rozwodu. Długo walczyłam w Sądzie. Tak walczyłam, bo tak jak napisałam inaczej tego nie można nazwać. I używam słowa walki w Sądzie Cywilnym z pełną świadomością. Tam się liczą suche fakty. Ale ja walczyłam swoim argumentem : miłością. Bo w Sądzie nie liczyła się moja wiara tylko suche fakty. Wierz mi, ze długo i tak udało mi się utrzymać moje cywilne małżenstwo, w sytuacji kiedy mąz rzucał w moim kierunku bardzo niemiłe słowa. Bolało , ale się nie poddawałam.
Nadal wierzę, że moje małżenstwo jest ważnie zawarte i Ufam Bogu, że ma być jak jest.
Jest czasem cięzko, ale ufam. Bo gdybym nie Ufała to dawno bym chyba zwariowała, bo tylko w Bogu można pokładać swoje myśli i wszelkie troski. Wszelkie niewyjaśnione pytania, które nurtują głownie na początku.
Ja już nie zadaję pytania dlaczego. Ufam też, że Pan Bóg wie co robi.
Nurtuje mnie raczej pytanie czy jesli naprawdę się okaże , że moje małzenswo zostanie uznane za zawarte nieważnie to wtedy związek mojego męża z koleżanką zostanie uznany za "legalny".?
Pzecież po coś wystąpił ze Skargą - mają dziecko poczęte jeszzce jak byliśmy malzenstwem cywilnym - wezmą Ślub.
Wybacz - ja wiem co to malzenstwo i trwam w nim. tak , trwam, ale gdzieś wewnętzrnie nie wierzę w to, że poskaładamy to kiedyś. Mąż pała do mnie ogromnie negatywnym uczuciem. Wysłał do mnie w Wigilię życzenia - pomyłkę ...podpisał A. z rodziną. Tylko ja wiem jak mnie o zabolało i co przeżyłam w Święta, po tym wspaniałym pełnym radosci smsie odebranym od męża i jego fajnej rodziny.
Wiem, że moja przysięga obowiązuje , ale nie wierzę, że będziemy razem.
Po prostu nie umiem na tę chwilę myślec inaczej- tak czuję. Ale nie znaczy to Elżbieto, że byłam za rozwodem i chciałam tego rozwodu. To, że jestem po rozwodzie cywilnym nie znaczy też, że nie trwam w tym wszystkim przy Panu Bogu.
Zresztą w takiej sytuacji trzeba tez mysleć o sobie - o swoim stanie psychicznym. Mnie kolejne sprawy wyniszczały, słowa męza mnie wyniszczały, bo mozna powiedzieć, że nie wolno się przejmować. Ale uderzał prosto w serce za każdym razem. Ile można wytrzymywać upokorzenia człowieka, który aby się od kogoś uwolnić powie wszystko? Ale wytrzymywałam to właśnie między innymi dlatego, że ufałam i powierzyłam się Panu Bogu. Z nim wszystko.
Nie wyobażam sobie tego ,ale kiedyś też chciałabym przytulić do serca swoje dziecko. Bardzo kocham dzieci, one lgną do mnie. Chciałam urodzić dzieci swojemu mężowi. To niewobrażalny ból jak wiem, ze on tuli dziecko swoje, ale nie moje tylko koleżanki. A ja pewnie nigdy nie doznam takiego szczęścia. Ale widać taka moja droga wyznaczona przez Pana :)
Ale wiem też, że Pan Bóg lubi spełniać marzenia swoich dzieci , więc zobaczymy :)

Nie wiem co będzie kiedyś, póki co noszę w sercu milość do męża. Ale ufam, więc bedzie dobrze...

Grzegorzu,
Pytasz czy jest gorzej?
Szczerze Ci odpowiem, że czasem jest. Ja i tak nie mogłam poradzić nic na to - rozwód i tak zostałby orzeczony, dziecko miało zaraz przyjść na świat.
Nie czuję ulgi po rozwozie, dlatego napisałam, że nie jest lepiej. Gorzej jest, bo mąż pewnie jest już mężem cywilnym tamtej kobiety.

K.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 16:10   

Kaemko,
z Twojego postu przebija dojrzałość, którą niewątpliwie daje Ci Bóg.

Chodzi o to, abyś nawet na moment nie straciła z oczu Jego Syna!


Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem i nie piszę tego jako pusty slogan, tylko jako doświadczenie, i uwierz, że może być jeszcze gorzej niż masz Ty, nie chodzi jednak o licytowanie się kto ma gorzej,
ale chodzi o to, że każdy ma swoją indywidualną drogę do Boga - poprzez Jezusa Chrystusa.
Osobiście innej drogi nie znam.
Przeczytaj też moje zdanie o wspólnocie :-)
Pozdrawiam serdecznie.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 16:20   

Kaemko, bardzo bliskie jest mi to, co opisałaś. Ja już nie mam siły walczyć dalej, bo zniszczę siebie i szanse na stworzenie dobrego domu dla mojej córki. Każdy ma indywidualną odporność psychiczną. Ja swoją wyczerpałam.

Też wiem, co to małżeństwo. Dzisiaj jeszcze raz spytałam męża, czy jest pewny swojej decyzji. Więc to nie tak, że do końca nie próbuję. Ale teraz to już tylko czekać, aż Pan Bóg przyjdzie o te 15 minut za późno. Pytanie, ile w rachubie Boskiej trwa 15 minut...

Za 13 dni pierwsza rozprawa.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 16:24   

Filomena napisał/a:
Za 13 dni pierwsza rozprawa.

W tym mieści się Nowenna do Ducha Swiętego.
 
     
Kaemka2009
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 16:36   

Elu,

Wiem, wiem, że są gorsze przypadki. Czasem niestety też tak sobie myślę, że nie mogę tak "biadolić" :) bo ludzie mają gorzej. Są dzieci, nie ma pracy, choroba i mąz albo żona co czyni jeszcze gorzej... no ogólnie gorzej, już nie będę tutaj się rozpiswała. Ja i tam mam sytuację w miarę dobrą, wiem, że to tylko dzięki Bogu. Z NIm wszystko:)
I tak samo nie będę się licytować, bo absolutnie współczuję wszystkim cierpiącym. Każdy inaczej odczuwa swoje stuacje życiowe. Dla mnie cieżkie było odejście męż, bo zabrał mi moje marzenia. Taki mój scenariusz legł i wiem teraz, że nie ma co go pisać.
Wiem, że Boga w naszym życiu było zbyt mało - Kosciol, modlitwa były , nie mieszkalismy przed Ślubem ze sobą, nie współżyliśmy. Co nawet aktualnie w skardze mój mąz zarzuca mi jako złe - moja wina, a on chciał uszanowac moją wiarę. Tylko, że on jest - był ...nie w iem jak to napisać mam wrażnie bardziej czuł wiarę niż ja. Inaczej był bliżej Boga...a teraz ja wiem co znaczy być z Bogiem w dobrych relacjach :)

Choć Elu już tę chwilę pretencji też już zaliczyłam :) No miałam taki moment chwilowej pretensji, żalu do Boga dlaczego tak mógł. Po rozwozie to już było.
Ale poprosiłam Pana Boga by pomógł mi wrócić na dobrą drogę, bo przejść na stronę zła jest bardzo łatwo.
Nie dałam się paskudnemu :) chociaż już delikatnie kładł na moim secu swoje wstrętne łapsko.
Ja wiem, że mimo, że jestem po rozwodzie to Bóg jest ze mną. Wiem, ze nie chciałam tego i wie, że kocham swojeo męża i chciałabym z nim być. Ale widać ma inną drogę dla mnie :)

Piszę tutaj szczerze co czuję na temat swojego małżenstwa i na temat tego, ze uwazam, ze maz nie wroci. Serce mi biło jak odczytałam od niego te dwa "pomyłkowe" smsy...

ściskam ;) i dziękuję Elu:)
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 16:57   

Obraz Jezusa jest Ci bliski... to jest niesamowite :-) prawda?
powtarzasz Jezu Ufam Tobie! Żaden człowiek nie wypełni TEJ PUSTKI, która należy się dla Boga -
ludzie mają pewną pustkę i myslą, że ją wypełni drugi człowiek, a to nie jest ani dobre, ani mozliwe.
Mężowie/żony nie są bożkami wypełniający TO MIEJSCE, które jest przeznaczone na MIŁOŚĆ dla Ciebie od Boga.
Kiedy dotrzemy do tej pustki, po prostu trzeba prosić Stwórcę o miłośc, a nie człowieka męża/żonę - to niemożliwe, nie mają takiej mocy i siły, by dać nam to, czego oczekujemy od Boga, a my myślimy, że jakiś człowiek nam da. Ot, cała "filozofia"...
Przez to potem cierpienie, przez nie zrozumienie SIEBIE SAMEGO i nie zrozumienie tej relacji własnej z Bogiem Ojcem. Pozdr :-)
przepraszam za literówki, spieszę się już.....
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 22:36   

Elżbieto ja naprawdę zazdroszczę Ci twojej wiary.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-24, 13:59   

Cytat:
Znam i takich również....ale to pozorne szczęście, iluzja.....poczytaj świadectwa tych, którym ta "iluzja" szczęścia nie dała.......


Bo chyba nikt nie jest szczęśliwy po rozwodzie. Jakby nie patrzeć rozwód to porażka życiowa, jak kiepska inwestycja, były plany miało być dobrze, nie wyszło. Nawet jak się znajdzie kogoś następnego to przecież nie wymaże to przeszłości i złych wspomnień. A pewnie im dłuższa i brudniejsza walka w sądzie tym gorsze wspomnienia zostają. Jak ktoś chce rozwód to i tak prędzej czy później do niego dojdzie, nawet po 3 latach jak widać.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8