Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozwód - cięzko przebić mur
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 21:13   

Cyś
Bardzo łatwo przychodzi Ci ocenianie kogoś kogo nigdy nie widziałeś, z kim nigdy nie rozmawiałeś.
 
     
cyś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 21:18   

grzegorz_ napisał/a:
Cyś
Bardzo łatwo przychodzi Ci ocenianie kogoś kogo nigdy nie widziałeś, z kim nigdy nie rozmawiałeś.


Fakty opisane w postach powyżej zdają się mówić same za siebie. Niestety znam z poziomu rodziny takie typy "osobowościowe" ,ale zapewne każdy jest inny i nie ma co idealizować. Co zatem Ty być doradził?
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 00:42   

Bardzo łatwo przychodzi Ci ocenianie kogoś kogo nigdy nie widziałeś, z kim nigdy nie rozmawiałeś.

Zgadzam się i powiem wiecej....wielce zniesmaczona jestem wywodami użytkownika o nicku "cyś".

Niedorosła,rowydrzona,nieodpowiedzialna paniusia itp....

Nie fajnie tak mowić o kimś kogo się kompletnie nie zna.
Nie fajnie też ,ze strony kochającego męża,ze łyka i nie reaguje.

Mężu.......cos jest na rzeczy bez wątpienia,bo nikt nie odchodzi ot tak.
Co?......sam rozeznać musisz.....
Może cos w Tobie,może w niej,może inny facet.....
Wszystko jest możliwe....

Nerwica?....powszechna choroba,dosyć uciażliwa,ale nie zwalałabym na nią.

Na ten czas pozostaw myśli o kurii i adwokacie,skup sie na sobie bardziej.
Ochłoń ,wycisz,Boga o rozeznanie i wskazówki proś.
W ciszy i spokoju zwykle podpowiedź przychodzi.

...a tak po ludzku.....może odsuń sie od zony troche.....nie dzwoń,nie pisz...... spróbuj....
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 01:21   

Kriss - Twój przypadek jest bardzo podobny do sytuacji mojego kolegi. Żona odeszła bo zaczęła robić wielką karierę, rozkręciła własną firmę, zaczęła zarabiać naprawdę konkretną kasę, poznała bogatych ludzi i wciągnął ją ten świat. Dlatego pzwolę sobie zabrać głos w tej sprawie.

Czy jest jakiś powód, z powodu którego twoja żona tak się zachłysnęła tym, że jest teraz niezależna finansowo?
Czy kiedy jeszcze nie pracowała, uczyła się, a Ty byłeś jedynym żywicielem rodziny to miała jakąkolwiek możliwość decydowania o Waszych wydatkach w takim samym stopniu jak Ty? Nie chodzi o to, że miałeś być jej sponsorem! ale o to, czy traktowałeś ją po partnersku, czy ona mimo, że nie pracowała, miała mozliwośc pójścia na zakupy i nie rozliczania się z Tobą z każdej złotówki? dodam, że nie chodzi mi o zakup nowego samochodu pod kolor torebki za Twoją wypłatę :), chodzi mi o taką zwykłą, szarą codzienność.
Wiedziałeś, że bierzesz sobie za żonę młodą dziewczynę, która jeszcze nie pracowała, czy nie okazywałeś jej wyzszości z tego powodu?
Nie mówiłeś nigdy: nie, w tym miesiącu nie kupisz sobie tego, bo ja wole to i tamto, może w przyszłym miesiącu pozwolę ci to kupić. Krótko mówiąc, czy ona była zalezna finansowo od Ciebie czy byliście jednością pod każdym względem? Mieliście wspólne konto, czy tylko Ty miałeś do niego dostęp a jej wydzielałeś "kieszonkowe"? Oczywiście nie odpowiadaj mi (jak nie chcesz) bo to nie moja sprawa, zadaję te pytania tylko po to by zwrócić Twoją uwagę na to, że niektóre kobiety czułyby się bardzo upokorzone w takiej sytuacji (np. ja). Uważam że i zona i mąz powinni pracować, ale jeśli jedno traci pracę, albo kończy studia więc jeszcze nie pracuje itp. to nie powinno być tak, że jest odsunięte od wspólnych pieniędzy i dostaje tylko "kieszonkowe" tak jak dziecko.
Jej zachowanie świadczy o tym, że BARDZO jej brakowało tej niezależności finansowej, ze daje jej to ogromną satysfakcję. A może miała do Ciebie ukryty żal, za to że zbyt krótko ją trzymałeś, jesli chodzi o kasę, ale duma nie pozwalała jej się do tego przyznać, a teraz wyżywa się na Tobie, tak jakby chciała Ci pokazac, że już nie potrzebuje Twoich pieniędzy, że nikt nie będzie jej mówił co i kiedy może sobie kupić.
Nie chodzi o to, żebyś rozdrapywał przeszłość ale o to, że może jak odpowiesz sobie na te pytania to będzie Ci łatwiej zrozumieć żonę i szybciej dojdzieicie do porozumienia?

To wszystko co napisałam może nie pasować do Twojego życia, piszę to tak hipotetycznie, nie chcę żebyś to tak odebrał, że ja Cię krytykuję albo wmawiam, że źle traktowałes żonę. Absolutnie nie! Piszę pod wpływem doświadczen mojego kolegi i innych znajomych, wiem że u Ciebie mogło być zupełnie inaczej, ale może trochę by pomogło gdybyś spojrzał na to wszystko pod tym kątem. Oczywiście nie musisz odpowiadać na te pytania, ja to napisałam po to, żeby pokazać jak to czasem wygląda, a nie po to, żebyś się tu na forum tłumaczył. Po prostu mój kolega jest w bardzo podobnej sytuacji, więc przez to Twoja sytuacja też wydaje mi się bliska i chciałabym Ci jakoś pomóc. Pozdrawiam :)

Musze coś dopisac bo się boję, że zaraz ktoś mnie zaatakuje :) Ja nie usprawiedliwiam odejścia żony Krissa. Próbuję tylko zrozumiec motywy jej postępownia, w tej sytuacji jest to chyba klucz do pojednania - zrozumiec o co chodzi, dlaczego ta niezależność finansowa daje jej tyle szczęścia, mimo ze ma tylko umowę zlecenie, więc nie jest to pewna i stała praca - a mimo to, ta praca daje jej tyle satysfakcji.
Ostatnio zmieniony przez Marta86 2014-02-04, 14:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
cyś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 10:53   

Marta86 napisał/a:

Musze coś dopisac bo się boję, że zaraz ktoś mnie zaatakuje :)

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Świetnie to ujęłaś ;-)
Co do spostrzeżeń to może ono być trafne. Odnosząc się do opisanej przez Ciebie historii dziwi mnie jak niskimi pobudkami kierują się ludzie w stosunku do bliźnich. Takie postępowanie to oznaka buntu po poczuciu wolności. Tak jak jakaś część pełnoletnich z dowodem rzuca się do monopolowego, jak kierowca po odebraniu prawa jazdy "testuje" auto tak niezależni finansowo oddają hołd mamonie. Tak to jest jak człowiek stawia sobie w życiu na pierwszym miejscu wszystko poza Bogiem. Osobiście "uwielbiam" te domy i sklepy gdzie zamiast obrazka świętego czy krzyża wyeksponowany jest żyd liczący monety.

Napiszę pod Twoją wypowiedzią ale nie odnosi się to do Ciebie :-D

Są w życiu rzeczy które trzeba nazwać po imieniu. Ja wiem że przepisy odgórnie narzucają nam wszelaką poprawność (dzięki temu mamy akceptować wszystko i wszystkich) ale czasem człowiek potrzebuje zimnego prysznica. Sam z własnego doświadczenia wiem że jak człowiek jest zauroczony/omamiony/zakochany to świata poza drugą osobą nie widzi i nikt i nic nie jest mu wstanie przemówić do rozumu. Jeśli ktoś w którykolwiek z moich wpisów odebrał znajdujące się tam treści jako obrazę pod jego adresem to przepraszam, bowiem istotą mego udzielania się tutaj nie jest obrażanie zarówno tych uczestniczących w sposób czynny sposób jak i tych którzy stanowią jego bierną stronę.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 12:37   

Cyś,
Człowiek sam siebie czasem nie zna i nie rozumie, a co dopiero innego człowieka
o którym przeczytał kilka zdań, subiektywnej opinii męża lub żony.

Obok jest inny wątek o teściowej i maminsynku.
Gdyby ten wątek opisał własnie ten maminsynek, to co by napisał:
że żona go oszukała i potajemnie kupiła mieszkanie
że żona nie szanuje jego matki
że żona chce złamać przysięgę małzenska i go opuścić
....
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 12:53   

cyś napisał/a:
Marta86 napisał/a:

Musze coś dopisac bo się boję, że zaraz ktoś mnie zaatakuje :)

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Świetnie to ujęłaś ;-)
Co do spostrzeżeń to może ono być trafne.



Zauważyłam ostatnio, że trzeba być bardzo uważnym na forum, bo jedno nieostrożne zdanie potrafi spowodowac lawinę ;-) Dlatego musiałam zaznaczyć, że niczego nie usprawiedliwiam tylko staram się zrozumieć - po to, zeby łatwiej było im się porozumiec i pogodzić.

Ja mam dość silnie rozbudowaną potrzebę niezalezności. Od dawna sama się utrzymuję. Gdybym nagle straciła pracę, zaszła w ciązę, czy coś tam innnego by się stało, że nie mogłabym pracować a mąż zacząłby mnie traktować jak nastoletnie dziecko, tzn. "masz tu kotku xyz złotych na swoje wydatki a do reszty decyzji finansowych się nie wtrącaj BO TO JA ZARABIAM" to poczułabym się strasznie. Małżeństwo powinno być jednością w każdym aspekcie. Oczywiście każdy może sobie odładać swoje własne pieniądze itd. ale powinna być też wspólna część pieniędzy i wspólne rozmowy: na co je wydajemy, czy możemy sobie pozwolić na samochód w przyszłym roku, na jakie wakacje nas stać itd. - jesli jedna osoba czuje się uzależniona od drugiej, czuje że jej głos jest niesitotny, że i tak musi się pytać czy może cos sobie kupić - to w końcu te tłumione emocje w niej pękną. Jest różnica pomiędzy wspólną rozmową na temat kupna czegoś a pomiędzy pytaniem się "czy mogę...?". Rozmowa - jak najbardziej jest potrzebna, ale już konieczność pytania się ciągle o pozwolenie czy mogę coś kupić jest po prostu poniżająca.

Co do Twojego przykładu Cyś z tymi nastolatkami, którzy po osiągnięciu pełnoletności zaczynają szaleć - najbardziej chyba szaleją ci, którzy byli krótko trzymani :) Moja mama (bardzo wierząca, przemiła osoba) zawsze traktowała mnie z nalezytym szacunkiem i pozwalała naprawdę na wiele. Mogłam chodzić na imprezy, mogłam wyjeżdżać z koleżankami na wakacje itd. (oczywiście zawsze wiedziała gdzie i z kim, o której wrócę itd.) Efekt? Nie czułam żadnej potrzeby buntowania się :) Bo niby przeciwko czemu miałam się buntować? :-) Kiedyś tata dał mi pieniądze na imprezę i powiedział, że to dlatego żebym nigdy w zyciu nie przyjmowała drinka od jakiegoś chłopaka bo może mi tam wrzucić jakieś prochy, ze daje mi pieniądze, zebym sama sobie kupiła piwo. To było tyle lat temu, a ja nadal nie wyszłam z szoku :) bo to zachowanie do moich rodziców nie pasuje (oni - zero imprez, zero alkoholu w domu itd.) - ale wiedzieli jak mnie podejść ;-)
Przemyśl to Kriss, może Twoja żona była niezadowolona z tego jaką rolę pełniła w małżeństwie, może chce Ci teraz pokazać, że nikt nie będzie jej mówił co może a czego nie może kupić? Nie skarżyła się nigdy? To tylko moje luźne przemyslenia, nie mówię ze tak musiało być , powody jej zachowania moga być zupełnie inne, ale jesli ma charakter podobny do mojego to myslę, że to może być to.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 13:36   

Marta86 napisał/a:
Nie mówiłeś nigdy: nie, w tym miesiącu nie kupisz sobie tego, bo ja wole to i tamto, może w przyszłym miesiącu pozwolę ci to kupić. Krótko mówiąc, czy ona była zalezna finansowo od Ciebie czy byliście jednością pod każdym względem? Mieliście wspólne konto, czy tylko Ty miałeś do niego dostęp a jej wydzielałeś "kieszonkowe"? Oczywiście nie odpowiadaj mi (jak nie chcesz) bo to nie moja sprawa, zadaję te pytania tylko po to by zwrócić Twoją uwagę na to, że niektóre kobiety czułyby się bardzo upokorzone w takiej sytuacji (np. ja)


Marta86, nawet jeśli tak było i nawet jeśli autor wątku sam sobie twierdząco odpowie to niestety, fakt jest taki, ze jest juz "po ptokach".

Sądzę, że teraz autor musiałby się zastanowić jak to ewentualne zajście naprawić, o ile to w ogóle możliwe.....bo po co ma rozdrapywać przeszłość. Ona już minęła. Teraz musi się zastanowić nad dziś i jutro..... a może na juz nigdy... nie wiem...
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 14:00   

Silverado - Nie chodziło mi przecież o to, żeby bezcelowo rozdrapywał przeszłość. Chodziło mi o to, że jeśli zrozumie motywy żony to może będzie mu łatwiej z nią pogadać, wyjaśnić sobie ich wczesniejsze relacje. Myslę, że podstawą do pogodzenia się jest zrozumienie tej drugiej osoby. Jesli Kriss odpowie sobie twierdząco na pytania, które zadałam, to będzie miał jakiś punkt zaczepienia w rozmowach z żoną, będzie wiedział czego jej brakowało w małżeństwie, może będzie mu łatwiej przewidzieć jej reakcje. To co napisałam miało pomóc mu zrozumieć kobiecą psychikę, a nie dokopać mu na zasadzie: rozmyslaj teraz o swojej przeszłości a i tak nic nie zmienisz. Mi się wydaje, że jest odwrotnie: wiele może się jeszcze zmienić.

Nie jest jeszcze "po ptokach" ;-) Jeszcze wiele może sie wydarzyć.

Weźmy taki przykład:

Jak żona odchodzi od męża alkoholika to chyba ważne jest żeby on zrozumiał, że odeszła przez jego nałóg. Nawet jeśli już są po rozstaniu. Jak zrozumie, że miłość do alkoholu była powodem rozstania, to już będzie wiedział co musi zrobić, żeby pokazać żonie, że się zmienił. I tak jest, moim zdaniem, z każdym kryzysem: zawsze warto wiedzieć dlaczego do niego doszło.
---------------------------
Dopisałam w moim pierwszym poście do Krissa, że nie chodziło mi o bezcelowe wracanie do przeszłości, tylko skupienie się na tym co można teraz z tym zrobić. :)
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 14:20   

Marto ile miałaś lat jak Ciebie rodzice tak puszczali na imprezy? Jakie to były imprezy, jakie towarzystwo?
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 14:30   

Marta86 napisał/a:
Silverado - Nie chodziło mi przecież o to, żeby bezcelowo rozdrapywał przeszłość.


tak, ja dobrze odczytałem Twoje intencje... niestety- ułomność słowa pisanego... ja też nie chciałem jakby kwestionować Twojego komentarza :-D
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 14:30   

Ech.... niepotrzebnie podawałam ten przykład. Orsz, pozwól, że nie będę zaśmiecać wątku Krissa opowiastkami z mojej młodości :) Normalne imprezy, normalne towarzystwo, byłam w okolicach 18stki albo tuż po :) I na tym zakończmy ten temat.

-------------------------

Silverado - tak to już jest z pisaniem w Internecie :) Trzeba by było pisać wypracowania, żeby mieć pewność, że każdy nas dobrze zrozumie, a na to nie ma ani miejsca ani czasu :) Myślę, że oboje mysleliśmy o tym samym: co teraz może zrobić Kriss. Ale ja się boję doradzać tak bezpośrednio: np. zadzwoń do żony i zapytaj ją o to i o tamto. Nie czuję się kompetentna, żeby tak bezpośrednio doradzac komuś jak ma ratować swoje małżeństwo, bo po pierwsze ktoś może sobie tego nie życzyć a po drugie ja mogę się mylić. Wiesz o co chodzi :)
Ostatnio zmieniony przez Marta86 2014-02-04, 14:38, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 14:32   

Widzisz Marto, w większości przypadków takie podejście się nie sprawdza.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 14:35   

Orsz

Jak dzieci są dobrze wychowane to nie trzeba ich na smyczy trzymać
ograniczając im wolność.
Poza tym jak długo tak mozna trzymać?
Dziecko kończy 18-19 lat idzie na studia i co wtedy? Monitoring w akademiku/stancji założyć?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8