Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
jak dalej żyć?
Autor Wiadomość
mary key
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 00:25   

Mare czy mam sobie coś do zarzucenia to w tej chwili to że tak długo nic z tym nie robiłam że moje dzieci powielą taką rodzinę, bo przecież brak decyzji to też decyzja. Mam swoje wady i zdaję sobie z tego sprawę staram się nad nimi pracować. Pewnie gdy pójdę na dwanaście kroków oczy bardziej mi się otworzą.

Jeśli chodzi o zarzuty które napisałam to wierzchołek góry, nie potrafię jeszcze mówić o wszystkim bo to zbyt bolesne i trudne dla mnie.

Nirwanna Miodzio wyrzucając męża powiedziałam mu dlaczego, wymieniłam spokojnie bez poniżania by zostawić mu furtkę.

W czwartek gdy był u dzieci jego zajmowanie polegało na oglądaniu telewizji,ogoleniu sie zajrzeniu do lodówki i zostawieniu brudnych rzeczy do prania.
dziś gdy przyjechał postanowiłam że może lepszy będzie spacer ale po 1.5 godz. gdy była pora snu maluchów mój mąż zrobił mi awanturę ponieważ chce pobawić się jezcze z dziećmi w domu nie biorąc pod uwagę potrzeb dzieci.
Nie wiem co zrobić oznajmił mi że w niedziela zabiera dzieci do siebie. Boję się że coś się stanie z dziećm albo po prostu ich nie przywiezie( często się tak odgrażał ). Co powiedzieć policji kiedy wezwie i powie że zabraniam mu kontaktów?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 00:35   

Nie rozumiem tego pokrętnego myślenia jakie się czasami na forum pojawia.
Jeśli ktoś zdradzi to wszyscy są zgodni (i słusznie), że jest ostatnim ....synem, bo łamie przysięgę małżeńska.
Jak ktoś latami łamie przysięgę małżeńska poprzez nieszanowanie małżonka, przemoc, nie dbanie o rodzinę, wpędzanie dzieci i małżonka w stres, depresję to.....ma widocznie jakiś problem, bo może DDA, bo może biedny żuczek miał trudne dzieciństwo, bo może nerwy go ponoszą....
Takie myślenie jest chore !

Nie rozumiem też sytuacji
gdy ktoś latami niszczy małżeństwo, a gdy małżonek/ka się w końcu uwolni i chce ratować
to wyciąga argument,....ale przecież mi przysięgałaś.
Chciałoby się powiedzieć "a ty człowieku przez 5 czy 10 lat czemu nie pamietałeś o przysiędze, o tym, że trzeba kochać, szanować, dbac..."
 
     
Elżbieta1974
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 06:38   

wow, Grzegorz, chyba za duży galop????


grzegorz_ napisał/a:
Jeśli ktoś zdradzi to wszyscy są zgodni (i słusznie), że jest ostatnim ....synem, bo łamie przysięgę małżeńska.


Czy ktoś mi dał do tego prawo, aby tak ocenić drugiego człowieka?????

Ok, zdradził, ale co to dla mnie oznacza? Ano może tyle, ze mam znaleźć swój udział w kryzysie, zmienić siebie i pofdjąc próby ratowania małżeństwa....
Czy w takim przypadku, też lecząc siebie i uznając swój udział w kryzysie nie odkrywam przy okazji, że mąż/żona są DDA????


grzegorz_ napisał/a:
Jak ktoś latami łamie przysięgę małżeńska poprzez nieszanowanie małżonka, przemoc, nie dbanie o rodzinę, wpędzanie dzieci i małżonka w stres, depresję to.....ma widocznie jakiś problem, bo może DDA, bo może biedny żuczek miał trudne dzieciństwo, bo może nerwy go ponoszą....


Tu nie chodzi o bniednego żuczka tylko o mądre postawienie granic... Mary Key chce bronić siebie i swoje dzieci przed znęcamiem sie męża, czy mądre granice nie są przypadkiem na miejscu,
a czy odkrycie że mąż kjest DDa nie ułatwi postawienia takich właśnie mądrych granic????

Nie sądźcie, byście nie byli sądzeni!

Pozdrawiam
Mary Kay wspomnę w modlitwie
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 08:07   

Mary Key przede wszystkim czy ktoś z twojego otoczenia, rodziny wie o tym wszystkim? Nie bój się o tym mówić, to naprawdę wiele pomaga ,gdy wiesz,,że nie jesteś sama. W ośrodku opieki społecznej, powinien być punkt interwencji kryzysowej. Jeśli masz taką możliwość, to idź tam, nie bój się.Mówię to na swoim przykładzie. Tam doradzą Ci co masz robic, pomogą.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 08:29   

grzegorz_ napisał/a:
Jak ktoś latami łamie przysięgę małżeńska poprzez nieszanowanie małżonka, przemoc, nie dbanie o rodzinę, wpędzanie dzieci i małżonka w stres, depresję to.....ma widocznie jakiś problem, bo może DDA, bo może biedny żuczek miał trudne dzieciństwo, bo może nerwy go ponoszą....

Takie myślenie jest chore !

A co proponujesz Grzegorzu???

ośrodki odosobnienia i utylizacji???
czy przeprowadzanie czystości rasy???(wszak już była w historii)

Grzegorz nie czytasz artykułów, nie czytasz o problemie, nie zapoznałeś się z tym co proponują dane ośrodki zajmujące się problemem-a jedynie działasz emocją
zwaną oburzenie, a ta nie daje możliwości na rozsądne spojrzenie na problem bo jest ograniczona własnie spontaniczną reakcją.

Zgadzam się że jest grupa zaliczana do kategorii zwyrodnienia-są to socjopaci, psychopaci.
Ale nawet i w tej grupie badania prowadzone latami wykazały że za takie a nie inne zachowania tych ludzi odpowiada błąd konstrukcyjny w mózgu.
Nie od dziś wiadomo że większość naszych zachowań, wzorców na życie wynosimy z domu, to jest kolebka naszych zachowań-i gdy nie mamy jako młodzi ludzie propozycji wyborów między tym właściwym zachowaniem, a niewłaściwym-bierzemy to co jest.
Czy rozmawiałeś kiedyś z kimś kto wyszedł z tego problemu???
zakładam że nie-bo jakbys przeprowadził tą rozmowę to byś wiedział jedno że ktoś taki działał przez lata dokładnie tak jak Grzegorz ,ze swoimi przyzwyczajeniami, reakcjami, zapotrzebowaniem itd..itp.
Działał w przekonaniu że to jest prawidłowe ba naturalne
-i zapewniam że długo ci ludzie nie przyjmują do wiadomości że zachowania ich sa zle,zreszta tak samo jak alkoholik nie przyjmuje do wiadomości że alkohol powoduje w nim to i to.
I nikt nie pisze że ktos taki to jest biedny zuczek-a jedynie okazuje się zrozumienie problemu
a takiego-że ten człek musi się nauczyć innych zachowań, nauczyć Grzechu bo dokładnie tak to wygląda.
Wiesz co pierwszego czują przemocowcy-jak już otrzymają świadomośc, po tym jak zaczna terapie???

Ogrom krzywd jakie dokonali-i zazwyczaj nie wiedza co z tym zrobić i jak naprawić ten świat.
mary key napisał/a:
W czwartek gdy był u dzieci jego zajmowanie polegało na oglądaniu telewizji,ogoleniu sie zajrzeniu do lodówki i zostawieniu brudnych rzeczy do prania.

A czemu masz prać jego rzeczy??
Mary K musisz dokładnie wskazać i określić mu sytuacje-to że w danej sytuacji jest bo zachowania jego niszczą was jako rodzinę, że ma możliwości wyboru
1.zbagatelizowania jego problemu i dalsze zycie poza domem
2.podjęcie skutecznych kroków w rozwiązaniu własnego problemu i stopniowa asymilacja ze środowiskiem rodzinnym.
Nie ma prania gaci, ciągania go za rączke-czy chcesz czy nie musza powstać surowe warunki by uczył się żyć sam ,a dzięki temu wyciągała wnioski czemu tak się dzieje.
mary key napisał/a:
Co powiedzieć policji kiedy wezwie i powie że zabraniam mu kontaktów?

A czego obawiasz się przy policji???
ma niebieska kartę ??-ma,
czy problem był w rodzinie??-jest
Mary K ..gdzieś wyczytałem o 12 krokach, to fajnie ale same 12 k-bez terapii jaka jest tobie potrzebna ,nie wyjdziesz z własnego bagienka.
Obawy jakie w tobie tkwią to zapewne wynik wieloletniego systemu zastraszania, terapia pozwoli ci stanąć mocno na nogi a przede wszystkim wyzbycie się lęku i starchu.
To jest pierwszy i podstawowy aspekt jaki powoduje w osobach stosujących przemoc ,czyli rozwalenie ich schematu
-usłyszenie slów
JUZ SIĘ CIEBIE NIE BOJĘ,JUZ MNIE NIE ZASTRASZYSZ,JUZ MNIE NIE SKRZYWDZISZ......
pierwszą ich reakcja na to...jest coraz dalsze zastraszanie , a kiedy dostrzegą że nie przynosi to skutków.. rozwala się ich dotychczasowy wewnętrzny świat....
i zaczyna się już dobrze dziać.... ;-)

pozdrawiam
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 09:33   

mary key napisał/a:
W czwartek gdy był u dzieci jego zajmowanie polegało na oglądaniu telewizji,ogoleniu sie zajrzeniu do lodówki i zostawieniu brudnych rzeczy do prania.
dziś gdy przyjechał postanowiłam że może lepszy będzie spacer ale po 1.5 godz. gdy była pora snu maluchów mój mąż zrobił mi awanturę ponieważ chce pobawić się jezcze z dziećmi w domu nie biorąc pod uwagę potrzeb dzieci.
Nie wiem co zrobić oznajmił mi że w niedziela zabiera dzieci do siebie. Boję się że coś się stanie z dziećm albo po prostu ich nie przywiezie( często się tak odgrażał ). Co powiedzieć policji kiedy wezwie i powie że zabraniam mu kontaktów?

Mary key - to jest właśnie ta manipulacja (np. nie przywiezie dzieci, pobawi się z nimi kiedy muszą iść spać), o której pisałam, i Twoje współuzależnienie. MUSISZ mieć grupę wsparcia u siebie na miejscu, forum jest przydatne, ale w drugiej kolejności.
MUSISZ mieć opracowane scenariusze np. na taką niedzielę, czysty i klarowny system granic, konsekwentnie przestrzegany! Musisz mieć scenariusze i gotowość ich realizacji, kiedy np. będzie konieczność wezwania policji, lub mąż ich wezwie.
W niedzielę zabiera dzieci.... czy pokazał swoim postępowaniem, że można mu zaufać? Granice!
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 10:16   

Mary podąż za radą Nirwanny proszę- nie dasz sobie rady bez grupy wsparcia. Ewidentnie wykazujesz cechy współuzależnienia. Teraz jest ważny moment Twojego "budzenia się ze snu". Uwierz mi, że dzieci będą miały kiedyś do Ciebie pretensje że nie byłaś im oparciem i nie broniłaś przed przemocą jeśłi nie podejmiesz stosownych kroków. To nie znaczy, że męża masz wyautować na wieki, to znaczy że Twoje działania mają przywrócić mu zdrowy rozsądek i być pierwszym krokiem do jego przemiany na lepsze a co za tym idzie do zmiany jakości Waszego życia jako rodziny.

miodzio-sorry, nie traktuj tego osobiście. Chciałam raczej ukazać, że rzeczy należy nazwać dosadniej by oddać dogłębnie ich wpływ na losy rodziny. Być może, że terapeuci określają podobne zachowania jako niewłaściwe a nie patologiczne. Owszem jest wielce prawdopodobne, że przyczyną takich niewłaściwych zachowań są wzorce wyniesione z rodzin, lecz jakie ma to znaczenia dla dzieci, które wzrastaja w atmosferze pozbawiającej je godności, czy ten fakt coś zmienia w ich życiu? W ten sposób tworzy się przyszłe pokolenia wychowane na takim samym wzorcu i błędne koło się zamyka a należałoby je przerwać, tak myślę. Niewłaściwe może być podniesienie głosu kiedy należałoby zwrócić uwagę spokojnie, ukazane przez Mary zachownia męża kojarzą mi się z czymś gorszym, ale to mój osobisty odbiór.
Patologia to nie tylko zachowania głęboko psychopatyczne. Czyż trzeba dziecko zbić na kwaśne jabłko, dokonać na nim przemocy seksualnej by dopiero nazwać to patologią?



Filomena pisze:

Cytat:
A pytanie ostateczne - dlaczego czyny, które by oburzały, jeśli popełnione w stosunku do osoby obcej, podlegają interpretacji i ogólnemu rozmyciu w ocenie, jeżeli mają miejsce w rodzinie?


OTÓŻ TO!!!
To istotne pytanie na które KAŻDY absolutnie rodzic powinien sobie odpowiedzieć. Zadać sobie pytanie, zrobić rachunek sumienia : czy aby i ja nie mam na sumieniu przemocy wobec moich dzieci w jakiejkolwiek formie?
Ta przemoc może przybierać różne, nawet subtelne formy. Wyśmiewanie dziecka, umniejszanie jego osiągnięć, brak pochwał a za to częste ganienie, wyładowywanie swoich osobistych frustracji na dzieci, są jak trucizna którą dozuje sie systematycznie małemu człowiekowi. Dorośli często traktują swoje dzieci jak swoją własność, dobytek, coś co się posiada i odnośnie czego można podejmować każdą decyzję.
To wielki błąd - dzieci przychodzą na świat przez nas ale do nas nie należą.
Często niestety się zdarza, że największa destrukcja człowieka odbywa się na wstępie jego życia, w jego rodzinie. Dlatego też podkreślanie jakoby małżonek zawsze i wszędzie był po Bogu sprzyja takiej patologii.
TAk się dzieje kiedy mąż i ojciec dzieci dopuszcza się czynów moralnie nagannych wobec potomstwa a MATKA I ŻONA mając w pamięci zakodowaną kolejność ważności nie jest zdolna do koniecznych działań lub przygląda się im biernie - wszak małżonek zaraz po Bogu się plasuje.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 10:53   

miodzio63 napisał/a:

A co proponujesz Grzegorzu???
ośrodki odosobnienia i utylizacji???


Samotne życie, do czasu aż przemocowiec się ze swojej "choroby" nie wyleczy.
Ważne jest to co napisała Filomena.
Jeśli oburza nas przemoc wyrządzana przez łobuza wobec jakieś obcej osoby, to podwójnie powinna nas oburzac przemoc wobec bliskiej osoby (małżonka, dzieci)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 11:47   

Mary , tak się zastanawiam
dlaczego Ty w ogóle wyszłaś za takiego typa ? :roll:

Cytat:
Mam swoje wady i zdaję sobie z tego sprawę staram się nad nimi pracować. Pewnie gdy pójdę na dwanaście kroków oczy bardziej mi się otworzą.


Idź .

Cytat:
Jeśli chodzi o zarzuty które napisałam to wierzchołek góry, nie potrafię jeszcze mówić o wszystkim bo to zbyt bolesne i trudne dla mnie.


Moim zdaniem , wyciaga się kilka najcięższych konkretnych sytuacji
opisanych rzeczowo , bez emocji i własnych interpretacji owych zajść ,
bez "malowania uczuciami" .
Na taką relację - konieczne jest wysłuchanie drugiej strony .

Przykład :
Pani w szkole postawiła dziecku +4 .
Dziecko zawsze dostawało tylko piątki .
Poczuło się głęboko zranione , bardzo to przeżywało .
Czuło , że to niesprawiedliwe , że zostało skrzywdzone itd.
Płakało , dla niego świat się kończył , prawdziwy dramat .
Reakcje , przeżycia dziecka są prawdziwe ......... ale
no właśnie


Mary , możesz powiedzieć o mężu coś dobrego ?


____________________________________________________________________

Kenya
Cytat:
TAk się dzieje kiedy mąż i ojciec dzieci dopuszcza się czynów moralnie nagannych wobec potomstwa a MATKA I ŻONA mając w pamięci zakodowaną kolejność ważności nie jest zdolna do koniecznych działań lub przygląda się im biernie - wszak małżonek zaraz po Bogu się plasuje.


mąż i ojciec ....................... MATKA I ŻONA


Cytat:
To istotne pytanie na które KAŻDY absolutnie rodzic powinien sobie odpowiedzieć. Zadać sobie pytanie, zrobić rachunek sumienia : czy aby i ja nie mam na sumieniu przemocy wobec moich dzieci w jakiejkolwiek formie?


Jeżeli tak zdefiniujemy przemoc , to absolutnie KAŻDY rodzic ją stosuje .
I dojdziemy do czego ?
Do absurdu .

Rodzic ma całkiem naturalną przewagę nad dzieckiem .
Może czegoś zabronić , nakazać itd .............. stosuje przemoc ?
Jezus zrobił rozróbę w światyni - cały katalog zachowań przemocowych .

Cytat:
Ta przemoc może przybierać różne, nawet subtelne formy.

Przyjmuje się ( chyba nie zawsze słusznie )
że subtelniejsze są kobiety .
Odbierają ale i potrafią zadawać przemoc
bardziej subtelnie , słowem właśnie .
A po słowach nie ma śladu na ciele ,
ale w duszy są .
Kobiety mają skłonność do skrajności , trudniej im zachować obiektywizm ,
bo trudniej odciąć się od uczuć .


Cytat:
Dorośli często traktują swoje dzieci jak swoją własność, dobytek, coś co się posiada i odnośnie czego można podejmować każdą decyzję.
To wielki błąd - dzieci przychodzą na świat przez nas ale do nas nie należą.


Tu pełna zgoda .



Kolejny przykład :
We wszystkich "prymitywnych ludach"
istnieje rodzaj inicjacji "na meżczyznę" .
Dziecko jest "brutalnie wydzierane" spod troskliwych ramion MATKI
i "wysoce nieodpowiedzialnie" pozostawiane przez przemocowców ojców
w ciemnym lesie
narażone na ataki dzikich zwięrząt .
Dziecko doznaje poważnych cierpień psychicznych , strachu itd.
Więcej , ojcowie zmusząją je do upolowania "groźnej zwierzyny" .
Wszystkim "niebieska karta" .


A może tak odrobina zdrowego rozsądku ?
 
     
K_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 12:39   

Mare, nie każdy w każdym temacie powinien pomagać. Czy jesteś pewny, że w tym temacie umiesz mądrze pomagać? Albo przynajmniej nie szkodzić? Nikt nie namawia tu nikogo do pochopnych, krzywdzących oskarżeń o przemoc. Nikt nie namawia, aby odtrącić drugą osobę i jej nie rozumieć. Czy Ciebie kiedyś ktoś oskarżył o zachowania przemocowe i nie mogłeś tego zaakceptować? Może tego kogoś kochałeś bardzo, tak jak umiałeś? Czy czułeś się zagrożony, niezrozumiany, skrzywdzony? Nie wiem, to są pytania retoryczne. Nie mam oczywiście bladozielonego pojęcia. Nie jest to też chwyt ad personam, raczej troska o potencjalne szkody. Może otworzysz swój wątek na ten temat. Albo przynajmniej dyskusyjny wątek. Swój dyskusyjny wątek. Bo aby pomagać w czyimś wątku trzeba wyczucia, wrażliwości, nieustannego przepracowania siebie, świadomości co rzutujemy na daną sytuację itd.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 12:56   

mare1966 napisał/a:

Kobiety mają skłonność do skrajności , trudniej im zachować obiektywizm ,
bo trudniej odciąć się od uczuć .


Stereotypizacja poprzedza użycie rozumu, Walter Lippman, Opinia publiczna

Teraz kwestia interpretacji: kobietom trudniej zachować obiektywizm? Jeżeli obiektywizmem nazwiemy osąd, który najlepiej odzwierciedla rzeczywistość, a emocje ludzkie wpływają na rzeczoną rzeczywistość, czy tego chcemy, czy nie (np. ujęcie fenomenologiczne, czy też prosta zasada akcji-reakcji), to branie pod uwagę warstwy emocjonalnej obok rozumowej daje pełniejszy obraz rzeczywistości. Ergo - to mężczyźni są mniej obiektywni, bo wykluczają z analizy istotną dawkę danych.

Powyższe nie odzwierciedla mojej osobistej opinii, chciałam tylko pokazać, że można dowolną tezę udowodnić, wychodząc z odpowiednich założeń.



mare1966 napisał/a:

Kolejny przykład :
We wszystkich "prymitywnych ludach"
istnieje rodzaj inicjacji "na meżczyznę" .
Dziecko jest "brutalnie wydzierane" spod troskliwych ramion MATKI
i "wysoce nieodpowiedzialnie" pozostawiane przez przemocowców ojców
w ciemnym lesie
narażone na ataki dzikich zwięrząt .
Dziecko doznaje poważnych cierpień psychicznych , strachu itd.
Więcej , ojcowie zmusząją je do upolowania "groźnej zwierzyny" .
Wszystkim "niebieska karta" .


Czy osoby rozmawiające na forum są członkami prymitywnego plemienia? Bo jeśli tak, to argument na miejscu, jeśli nie, to wybacz, ale tania erystyka.

Członkowie prymitywnego plemienia, wyprowadzając dziecko 7 -9 letnie do puszczy - niech będzie, że Białowieża po stronie białoruskiej- i pozostawiając je tam samo, popełniliby przestępstwo związane z nieodpowiednim nadzorem i pozostawieniem dziecka bez opieki oraz narażeniem go na uszczerbek na zdrowiu i życiu. Ponadto nakaz upolowania zwierza można by było interpretować w świetle prawa łowieckiego, ale też w świetle wykorzystywania pracy dzieci, założywszy, że łowiectwo traktujemy w tymże prymitywnym społeczeństwie, jako rodzaj pracy służącej utrzymaniu rodziny przy życiu.

Pewne zachowania, które były normą kilka tysięcy lat temu, teraz są uznawane za przejaw barbarzyństwa. Pierwszy przykład z brzegu: Księga Rodzaju 19, 4-8: Lot proponuje tłuszczy, iżby zabawiła się z jego dwiema córkami, aby wywiązać się z obyczaju gościnności wobec dwójki aniołów, którzy przybyli do niego jako wędrowcy.

Przykład całkiem nie tak stary: komentarz do angielskiego prawa zwyczajowego z końca XVIII w.: luźne tłumaczenie - "skoro męża uczyniono odpowiedzialnym za postępowanie żony, rozsądnym jest, aby prawo dopuszczało jej poskromienie w formie chłosty z zachowaniem umiaru, podobnie jak ma to miejsce w stosunku do dzieci i służby."

Zanim wyciągniemy argument spoza naszego kontekstu kulturowego i historycznego, lepiej się zastanowić.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 13:11   

Filomena
Cytat:
Zanim wyciągniemy argument spoza naszego kontekstu kulturowego i historycznego, lepiej się zastanowić.


Ok. "Nasz" krąg kulturowy .
Kulturalne Niemcy , druga wojna światowa , obozy koncentracyjne .
Związek Radzecki , drugi wielki naród europejski i skrajne barbarzyństwo i ludobójstwo .
Mam pisać o szczegółach ?
Wiek XX .

........ reszta potem
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 13:13   

Ale czy my tu dyskutujemy o ludobójstwie i totalitaryzmach, czy o przemocy domowej?

Widać, że nie ja jedna mam wrażenie, że Twój punkt widzenia jest wypadkową być może doświadczeń indywidualnych.


Cytat:
Od 30 czerwca 1933 roku, kiedy uchwalono specjalne prawo, w III Rzeszy rozpoczął się proces usuwania kobiet ze służby państwowej, później zabroniono im być adwokatkami i sędzinami. 25 kwietnia 1933 roku przyjęto prawo o „przepełnieniu szkół i uniwersytetów”, zgodnie z którym kwotę dla kobiet na wstęp do wyższych zakładów naukowych ustanowiono na poziomie 10%. Dobrego wykształcenia dla kobiet nie uważano za główny priorytet polityki państwowej, przyczyniała się ona do swoistego rodzaju „epidemii głupoty” w nazistowskich Niemczech. Istniał nawet projekt „oświatowy” usunięcia algebry, geometrii i literatury, jako niepotrzebnych przedmiotów szkolnych dla dziewcząt.

http://www.istpravda.com....10/12/29/11244/ tłum. Dariusz Wierzchoś




W przypadku Rosji Stalinowskiej nie istniało nawet prawne pojęcie przemocy domowej, wprowadzono je dopiero w 1990, ciekawe, czy nie było to spowodowane staraniami o przyjęcie do Rady Europy. Kulturowo natomiast przedstawiało się to tak: Domostroj z XVIw.: „Jeżeli zaś żona, syn czy córka słowa nie usłucha i lekce je sobie waży, nie boi się i nie czyni tego, czego naucza mąż lub ojciec lub matka wychłostać kańczugiem wedle winy; oćwiczyć zaś nie przy ludziach, lecz na samotności: pouczyć, rzec dobre słowo i pożałować; a żona niech się bynajmniej nie gniewa na męża ani mąż na żonę. A za żadną winę nie bić ani po uchu, ani po oczach, nie uderzać pod serce kułakiem, nie szturchać kijem, nie bić niczym żelaznym ani drewnianym /…/ a bić należy ostrożnie kańczugiem: rozważnie i boleśnie, straszno i zdrowo. A jeno za winę wielką i sprawę poważną, straszliwe nieposłuszeństwo i lekceważenie, zdjąwszy koszulę uczciwie według winy oćwiczyć za ręce trzymając i rzec dobre słowo aby gniewu nie było.” We współczesnej Rosji 43% Rosjan uważa, że przemoc domowa jest prywatną sprawą.

http://www2.rosjoznawstwo.uj.edu.pl/studzesz4.pdf
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 14:52   

kenya napisał/a:
sorry, nie traktuj tego osobiście.

Nie traktuje Kenya -mimo że sam zostałem dopisany do tej społeczności
i z perspektywy czasu mogę napisać tylko to......nic miłego.
grzegorz_ napisał/a:
Samotne życie, do czasu aż przemocowiec się ze swojej "choroby" nie wyleczy

Grzechu a o czym pisza wszyscy inni-co??
o czym pisze ja sam-czyż nie dokładnie to
grzegorz_ napisał/a:
Jeśli oburza nas przemoc wyrządzana przez łobuza wobec jakieś obcej osoby, to podwójnie powinna nas oburzac przemoc wobec bliskiej osoby (małżonka, dzieci)


Grzesiek oburza nas ludzi wiele spraw i rzeczy w życiu......
a mimo to: zmuszeni jesteśmy z rozsądkiem do nich podchodzić.....

Bez napięcia emocjonalnego....

dlatego i w takim przypadku trzeba mieć zdrowy rozsądek....
Mery K -wskazywać poprawna drogę do obrony siebie i rodziny.......do zrozumienia własnych praw....do wzrostu własnej wartości.....i do tego by spojrzała rozsądnie na przypadłośc męża....nie usprawiedliwiała jej ,a jedynie starała się temu zaradzić
Oddzielamy Grzechu człowieka od czynów
bo przyjmujemy że mąż to człowiek-jaki być może nie jest do końca świadom tego co robi(można to założyć??)
z drugiej oceniamy jego czyny jakie są złe, raniące, krzywdzące, szkodzące.
Zrozumienie tego Grzechu to bardzo ważna sprawa
może po to -by przyszedł czas że chłop zechce sam ten problem w sobie uleczyć...

A tak na marginesie -niewiele jest kobiet jakie podejmują wyzwanie na wyleczenie tego problemu w rodzinie, niewiele jest kobiet jakie potrafią oddzielić męża od czynów.

Ja wiem tylko jedno o czym mogę z ręką na sercu napisać Mary K(zresztą wspomniał to Mare -choć niezręcznie).

Mery K
jak poczytasz większość wypowiedzi na forach odnośnie przemocy to wyczytasz jedno........

od tych typowych zwyrodnialców ucieka się w popłochu samemu, niekiedy nawet nie da się przed nimi skryć bo odnajdą wszędzie....
ja uważam ze skoro twój mąz dał się wyrzucić i usunąć ...to będą jeszcze z niego ludzie....potrzebny jest tylko czas na oszlifowanie jego i dobra szlifierka :-o
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 9