Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
jak dalej żyć?
Autor Wiadomość
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 10:04   

Mary key, o tym juz pisała wcześniej Kari. Otocz się ludźmi życzliwymi i mądrymi, taką grupą wsparcia. Ludźmi którzy znają Ciebie i męża, i będą na bieżąco mogli Ci powiedzieć, co oznaczają dane sytuacje.
Bądź świadoma, że przemocowiec (jak i każdy nałogowiec) z automatu stosuje manipulację, aby wrócić do wygodnego dla niego stanu poprzedniego. Wiesz, jak sobie z tym radzić? Masz opracowane scenariusze i sposoby postępowania na wszystkie prawdopodobne reakcje męża?
mary key napisał/a:
Co otym myślicie? Czy to wystarcz by zrozumiał że nas krzywdził?

Od zrozumienia tego faktu do podjęcia regularnej pracy nad sobą droga daleka. Miej świadomość, że te granice które teraz postawiłaś, będziesz musiała mieć postawione konsekwentnie jeszcze bardzo długo...
Wspieram modlitwą!
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 10:27   

Cytat:
Czy to wystarcz by zrozumiał że nas krzywdził?


Jest taka opcja , ale jest i opcja ,
że to pogłębi konflikt .
Upokorzyłaś go - raczej tak to odbierze .

A Ty masz coś SOBIE do zarzucenia czy nic ? :roll:
Maż ( jak i każdy człowiek ) widzi zapewne tą sytuację całkiem inaczej .
"Wybaczam ale i proszę o wybaczenie " .
Czy Ty sama przyznałaś się przed nim , do jakichkolwiek błędów
czy tylko wytykasz mu jego ?

Cytat:
Nie chce chodzić po sądach chciała bym załatwić to ugodowo nie chcę zamykać mu furtki.


Rozumiem , że to "ugodowo" ma polegać na tym ,
że ma przystać na warunki jakie mu Ty postawisz .
Zgaduję : ma płacić tyle a tyle i trzymać się od Was z daleka .
Ostatecznie , jak Ty to uznasz za stosowne
możesz mu przydzielić prawo do "widzenia" się z dziećmi .
W przyszłości bliżej nieokreslonej
może liczyć ewentualnie na "ułaskawienie" .

Wg. mnie nie przyjmie takiej "ugody" .


Cytat:
od siódmego stycznia nie mieszkam z mężem, zrobiłam to wbrew jego woli wystawiając jego rzeczy za drzwi.Mąż szantażuje mnie odebraniem dzieci.Domaga się codziennych wizyt z dziećmi.Uważa że znęcam się nad nim bo nie ma gdzie mieszkać, mówi że śpi pod mostem


Wg. mnie jeżeli nie masz decyzji sądu
działasz poza prawem .
Maż wystarczy , że zadzwoni na policję ,
i musiałabyś go wpuścić .
Do dzieci ma puki co takie samo prawo jak Ty .
( Nawiasem , to że dał się "wyrzucić" świadczy o tym
że strasznie wielki z niego "przemocowiec" raczej nie jest .
Gdyby nim był w życiu nie przyszło by ci nawet do głowy "wystawiać mu walizki" .
Dlaczego ? Bo za mniejsze rzeczy "lał" .
Powyższe podpowiada logika i UMIAR )

Tak nawiasem , gdyby literalnie traktować definicję "przemocy" ,
to każdy ją stosuje . Samo krytykowanie podpowiada już pod przemoc .
Największym przemocowcem jest samo państwo , właściwie jego organy władzy .


Powyższe wynika z kodeksu cywilnego ( w tym równość rodziców
w prawach i obowiązkach ) .
W praktyce , w Polsce tej równości nie ma , więc masz dużą przewagę .


Żeby było jasne .
Nie bronię zachowań męża i nie oceniam Waszej sytuacji .

Wg. mnie przyjęłaś ( i narzuciłaś ) rozwiązanie "siłowe" .
Czy maż ulegnie ? Sygnały masz raczej przeciwne - odgraża się .
Z drugiej strony pewne szanse na "otrzeźwienie" męża też istnieją .
Widzi , że sytuacja poważna .

Trudno powiedzieć , nie znając dobrze sytuacji i Was obojga .
Nie myśl Mary ,
że mam coś do Ciebie , ja widzę tylko pewien utarty schemat .
 
     
mary key
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 16:24   

Cytat:
"że strasznie wielki z niego "przemocowiec" raczej nie jest ." poiedz mi co sądzisz o trych zachowaniech : -za rozlane mleko podnoszenie dziecka za uszy szarpanie wyzwiska
-wyśmiewanie trzynastolatka przy jego kolegach ze ma gruczoły jak baba i powinien nosić stanik
-kontrolowanie osobistych rzeczy kolegów
-wyzwiska za to że dzieci wypiły pepsi
-zanurzanie dziecka pod wodę za to że został ochlapany latem na podwórku
-wydawanie ostatnich pieniędzy na papierosy i piwo zamiast kupić chleb
-wyzywanie ,poniżanie że musi wstać do dzieci o ósmej rano gdy jestem na zakupach
-gdy byłam w ciąży i zgorączkowałam byłam dla niego ostatnią ......bo zaplanował sobie wypad na ryby
-w jednym z postów trafiłeś w sedno określając go" katem w domyśle...."raz to zrobił


Mogła bym pisać bardzo wiele ale to bardzo boli od 1,5 roku proszę by się wyprowadził. Ostatnio poprosiłam przed Świętami obiecał że zaraz po nich się wyprowadzi ale oczywiście słowa nie dotrzymał.
Tylko w wigilię udało mu się zachować spokój a potem codzienność.
Moje starsze dzieci mają do mnie żal że dopiero teraz to zrobiłam(i słusznie)
Myślę żę miłość polega na stawianiu granic.Dopiero teraz dotarło do mnie że dzieci mają PRAWO do życia w atmosferze spokoju, bez lęku w szacunku i akceptacji.
Wiesz mare 1966 twoje posty odbieram jako przyzwolenie na przemoc
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 17:11   

mary key napisał/a:
Cytat:
"że strasznie wielki z niego "przemocowiec" raczej nie jest ." poiedz mi co sądzisz o trych zachowaniech : -za rozlane mleko podnoszenie dziecka za uszy szarpanie wyzwiska
-wyśmiewanie trzynastolatka przy jego kolegach ze ma gruczoły jak baba i powinien nosić stanik
-kontrolowanie osobistych rzeczy kolegów
-wyzwiska za to że dzieci wypiły pepsi
-zanurzanie dziecka pod wodę za to że został ochlapany latem na podwórku
-wydawanie ostatnich pieniędzy na papierosy i piwo zamiast kupić chleb
-wyzywanie ,poniżanie że musi wstać do dzieci o ósmej rano gdy jestem na zakupach
-gdy byłam w ciąży i zgorączkowałam byłam dla niego ostatnią ......bo zaplanował sobie wypad na ryby
-w jednym z postów trafiłeś w sedno określając go" katem w domyśle...."raz to zrobił


Mogła bym pisać bardzo wiele ale to bardzo boli od 1,5 roku proszę by się wyprowadził. Ostatnio poprosiłam przed Świętami obiecał że zaraz po nich się wyprowadzi ale oczywiście słowa nie dotrzymał.
Tylko w wigilię udało mu się zachować spokój a potem codzienność.
Moje starsze dzieci mają do mnie żal że dopiero teraz to zrobiłam(i słusznie)
Myślę żę miłość polega na stawianiu granic.Dopiero teraz dotarło do mnie że dzieci mają PRAWO do życia w atmosferze spokoju, bez lęku w szacunku i akceptacji.
Wiesz mare 1966 twoje posty odbieram jako przyzwolenie na przemoc

Nie ulega to żadnej kwestii dyskusyjnej że te zachowania sa niewłaściwe.....

I do mementu az mąz nie załapie że sa niewałaściwe i krzywdzące-niestety ale winien być
odseparowany .

A to ze płacze iż mieszka pod mostem???
Mary key to typowe zachowanie dla ludzi z tymi problemami......wzbudzanie litości....
czyli gra na uczuciach.....
Mary key pamiętaj tylko o jednym-jasnych komunikatach!!!
czyli wskazanie że ta zaistaniała sytuacja to konsenkwencje,aby to zmienić jest owszem możliwość -czyli zmiana zachowania i terapia.
Dajesz mu wybory-decyzja jest jego

I tak jak napisała Nirwana raz postawione granice musza być konsekwentne by dały rezultaty
___________________________________________________________________________

Mare trochę błądzisz proponuje Ci abys poczytał o formach i zachowaniach przemocowych i okołoprzemocowych..........

a przekonasz się że interpretacja jest jedna i zawsze ta sama bez względu na okoliczności....

I człowiek jaki nieświadomie wdepnie w takie zachowania-zazwyczaj potrafi to zrozumieć i właściwie to przerobić by w przyszłości nie popełniać takich błędów,inny musi przejść terapie aby się z tego wyleczyć,inny jeszcze nigdy nie zrozumie swego złego zachowania,inny jeszcze podporządkuje wszystkich pod swoje dyktando.....

Rozumiem tez co chcesz wyrazić..zapewne to że temat przemocy jest sprytem nadużywany.

Mare już padło w tym temacie wiele odpowiedzi......
że sa i tacy co to wykorzystują.......

ale nie mylmy pojęc i nie wkładajmy do jednego wora...

p.s Mare wiele razy to pisałem

nie jestem przmocowcem-a mimo to wiele moich zachowan było krzywdzących,mimo że nawet mi się wydawało że takowe nie sa.
Należe do tej grupy jaka to zrozumiała,przekonała się i zmieniła to sama(fakt z pomocą innych jacy mi wskazali to i owo)

Mam tez znajomego jaki był dotknięty ta przypadłością głębiej i musiał przejść długa terapie aby dzień po dniu to zmieniac.

Mam tez kumpla jaki został w to wrobiony....

tak ze sam widzisz na świecie jest różnie....i dlatego trzeba do tego pochodzić ze zróżnicowaniem......

I nie sądzę aby Mary Key to kolorowała.....

pozdrawiam
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 18:13   

mare pisze:

Cytat:
Czy Ty sama przyznałaś się przed nim , do jakichkolwiek błędów
czy tylko wytykasz mu jego ?


LITOŚCI MARE powtórzę za Krasnobarem.


Cytat:
poiedz mi co sądzisz o trych zachowaniech : -za rozlane mleko podnoszenie dziecka za uszy szarpanie wyzwiska
-wyśmiewanie trzynastolatka przy jego kolegach ze ma gruczoły jak baba i powinien nosić stanik
-kontrolowanie osobistych rzeczy kolegów
-wyzwiska za to że dzieci wypiły pepsi
-zanurzanie dziecka pod wodę za to że został ochlapany latem na podwórku
-wydawanie ostatnich pieniędzy na papierosy i piwo zamiast kupić chleb
-wyzywanie ,poniżanie że musi wstać do dzieci o ósmej rano gdy jestem na zakupach
-gdy byłam w ciąży i zgorączkowałam byłam dla niego ostatnią ......bo zaplanował sobie wypad na ryby
-w jednym z postów trafiłeś w sedno określając go" katem w domyśle...."raz to zrobił


Mary Twój mąż dopuszcza się OCZYWISTEJ przemocy fizycznej i psychicznej.
Te zachowania nie są niewłaściwe jak lakonicznie ujął miodzio- one są PATOLOGICZNE.
I nie daj się Mary wrobić w poczucie winy że jakoby ty też pewnie masz sobie coś do zarzucenia -zatem powiem, że to coś do zarzucenia sobie ma każdy ale to nie jest ŻADEN powód by akceptować wyraźnie patologiczne zachowania wobec Ciebie i przede wszystkim wobec waszych dzieci.
Nawet gdybyś sobie emocjonalnie nie radziła, wszak urodziłaś i wychowujesz sporą grupkę dzieci to masz prawo być nerwowa jeśli mąż jest skrajnie nieodpowiedzialny a jednocześnie dopuszcza się czynów które godzą w dzieci i Twoją godność.
Nie ma we mnie ŻADNEGO obiektywizmu, nie stać mnie na takowy, jeśli dorosły mężczyzna GNĘBI własne dzieci - to obrzydliwe.
A także nie jest prawdą , że wina zawsze leży po środku. To slogan, nic nie znaczący. Owszem tak zdarzyć się może. Ale zdarzyć się może także, że wina leży całkowicie po jednej stronie. Mówienie o winie po obu stronach sugerować może, że ofiara jest przewrażliwiona, lub że jej się TYLKO wydaje, bądź jej opowiadanie przez swoją sugerowaną subiektywność niewiele z prawdą ma wspólnego, poddajac w wątpliwość zasadność zarzutów lub nawet osobistego odbioru.
Tak podchodząc do sprawy można by było wszystkie tutaj posty w taki sposób potraktować.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 18:19   

Cytat:
Wiesz mare 1966 twoje posty odbieram jako przyzwolenie na przemoc


Masz problem z ODBIOREM , albo chcesz mnie po prostu wyłączyć z dyskusji .
A może jedno i drugie .
W zasadzie mógłbym "odpuścić" i dać pola głosom
w stylu "jesteśmy z tobą" , "jesteś wspaniała" , "szok , szok , szok - prawdziwy tyran" itp.

Ale to byłoby coś takiego - "a mam to gdzieś , nie moja sprawa" .

Zanim rozlegnie się "święte oburzenie" przypatrzmy się tej Twojej liście zbrodni męża .
Zakładam , że macie staż małżeński powiedzmy 10 lat i wymieniłaś najcięższe zbrodnie ( skoro kat ) .
Cytat:
-za rozlane mleko podnoszenie dziecka za uszy szarpanie wyzwiska
Ani za uszy , ani nawet za głowę oburącz NIE DA SIĘ człowieka podnieść no chyba , że chcemy go zabić , konkretnie przerwać kręgi szyjne .
Osobiście sam byłem raz "podnoszony za uszy" i to z podkręcaniem tychże
przez pewną nauczycielkę - za bieganie po korytarzu .
Taki miała styl i nakręciła wieeele uszu .
Skutecznie zapamiętałem niewiastę i unikałem .
W szkole średniej ( dość dobrej ) matematyczka kręciła i wyzywała .
Nie miałem przyjemności , ale nikt nie podał jej do sadu za przemoc .
NIE POCHWALAM TAKICH METOD , ale o umiar proszę !


-wyśmiewanie trzynastolatka przy jego kolegach ze ma gruczoły jak baba i powinien nosić stanik
GŁUPOTA
-kontrolowanie osobistych rzeczy kolegów
( ? ) telefonu ?
-wyzwiska za to że dzieci wypiły pepsi
naprawdę mega zarzut
-zanurzanie dziecka pod wodę za to że został ochlapany latem na podwórku
zapewne chciał je utopić
-wydawanie ostatnich pieniędzy na papierosy i piwo zamiast kupić chleb
i rozumiem dzieci pomarły
-wyzywanie ,poniżanie że musi wstać do dzieci o ósmej rano gdy jestem na zakupach
CHAM , ale nie przestępca
-gdy byłam w ciąży i zgorączkowałam byłam dla niego ostatnią ......bo zaplanował sobie wypad na ryby
nie za dużo emocji w tym ?
-w jednym z postów trafiłeś w sedno określając go" katem w domyśle...."raz to zrobił
ZROBIŁ CO ??????




Nie pochwalam żadnego z zachowań męża ( wg. Twojej wersji przedstawionych ! )
ale nie widzę tu "powalających" wydarzeń .



Zadałem Ci też pytanie :
Cytat:
A Ty masz coś SOBIE do zarzucenia czy nic ?

Dalej czekam na odpowiedź .
:?:



____________________________________________________

Miodzio napisał :
Cytat:
Nie ulega to żadnej kwestii dyskusyjnej że te zachowania sa niewłaściwe.....

............ głupie , bezmyślne , chamskie , nie powinny mieć miejsca



Kenya napisała :
Cytat:
LITOŚCI MARE powtórzę za Krasnobarem.


Za Krasnobarem nie radzę powtarzać ,
zapędził się kiedyś .
A Ciebie Kenya stać na własne myśli .
Nie musisz się "podpierać" innymi .



Zwykle , gdy ktoś "nowy" wchodzi na forum
prędko uświadamiamy mu jego udział w kryzysie .
Skąd ten wyjątek ?
:roll:

Wystarczy podać hasło - PRZEMOC
i taka osoba jest natychmiast "nietykalna" .
Ostatnio zmieniony przez mare1966 2014-01-18, 18:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 18:23   

mare,
Twoje komentarze powyżej są żenujące.
Nie użyję innych określeń bo musiałabym być niegrzeczna.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 19:15   

żenujący

1. wprawiający w zakłopotanie, świadczący o zakłopotaniu;
2. w odniesieniu do poziomu czegoś: bardzo niski, bardzo zły

Kenya ,
nie oceniaj przymiotów adwersarza ( subiektywnych )
tylko odnieś się do sprawy .
Nawiasem właśnie zastosowałaś działanie PRZEMOCOWE .
Dokonałaś oceny , krytyki , próby ośmieszenia .




POGRUBIŁO - mi sie w poprzednim poście trochę za dużo .
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 22:13   

kenya napisał/a:
mare,
Twoje komentarze powyżej są żenujące.
Nie użyję innych określeń bo musiałabym być niegrzeczna.


Mare w każdej sytuacji radzisz kobietom, aby się zastanowiły
czy same nie są winne.
Czy po tym co napisała autorka wątku o wyczynach jej męza nie jest Ci zwyczajnie
głupio ?
Jeśli kobieta z 5 dzieci decyduje się "wyrzucić" męża to uwierz , że to nie może być jej
wydzimisie, tylko desperacja i wymagająca olbrzymiej odwagi decyzja.
Chyba to powinno być oczywiste!

Ps. Tak, wystarczy hasło PRZEMOC i kobieta jest nietykalna i ma prawo wywalić przemocowca na tzw zbity pysk
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 22:18   

Mare, kenya użyła określenia, że "Twoje komentarze są żenujące". Określiła Twoje słowa, zachowanie - nie Ciebie. Nie użyła słów "Ty jesteś żenujący". Ty i twoje słowa to nie jedność. Słowa można oceniać, człowieka nie oceniamy.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 22:40   

Mary, oczywiste, że zachowania Twojego męża to przemoc i patologia. Bardzo mi żal dzieci, które doświadczyły takich upokorzeń, poniżania i braku miłości ze strony taty. Będzie to dla nich zawsze traumatycznym wspomnieniem. Dobrze, że działasz. Poczytaj o przemocy, o "cyklu przemocowym". Myślę, że trzeba działać zgodnie z prawem i wnieść o separację, zabezpieczyć rodzinę i postawić mężowi twarde warunki, na których może do was wrócić. I to rzeczywiście długa droga, nie wierz obietnicom- to musi być konkret -terapia. I musisz naprawdę zobaczyć w nim przemianę, żebyś mogła zaufać i powierzyć mu siebie i dzieci.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 23:09   

grzegorz
ja zadałem Mary pytanie następujące :
Cytat:
A Ty masz coś SOBIE do zarzucenia czy nic ?


Ty zarzucasz mi to :
Cytat:
Mare w każdej sytuacji radzisz kobietom, aby się zastanowiły
czy same nie są winne.


........ winne ( w domyśle PRZEMOCY )


Uważasz , to uczciwe ?

Grzegorz , łatwo kreować się na obrońcę "w słusznej sprawie" ,
trudniej zadawać pytania .

"Wyczyny" skomentowałem powyżej .
Wyczyn - to coś naprawdę szczególnego , ekstremalnego wręcz .
Nie widzę TAM nic zasługującego na to miano .

Nie takie wyczyny dzieją się w tysiacach zapewne rodzin .
Pobicia , poniewieranie itd.
I tam JEST potrzebna interwencja , z osadzeniem w areszcie , procesem i skazaniem od zaraz .
Tu takiego dramatu nie widzę
i mam prawo do swojej opinii .
( opinii na podstawie tego co napisała sama Mary ,
a juz przynajmniej do posiadania wątpliwosci )


Grzegorz , mnie hasło nie zadowala .
Ja do "skazania kogoś na etykietkę przemocowiec"
potrzebuję DOWODÓW , twardych dowodów .

Samo określenie "przemocowiec" niszczy czyjąś godność ,
tak jak "dziwka" w odniesieniu do prostytutki .
Nie znasz tego konkretnego faceta , ja też nie znam ,
dlatego nie krzyczę z "tłumu" - przemocowiec .
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-18, 23:43   

Miałam nic nie pisać, ale się wypowiem, chociaż zapewne to niczyjego stanowiska nie zmieni.

Po pierwsze Mary Key, jeżeli chociaż część z podtapianiem jest prawdą, plus całokształt atmosfery krytyki, poniżania i wybuchów to spełnia to przesłanki przemocy i stanowi podstawę do przyjrzenia się sprawie. Bardzo życzę Tobie i Twoim dzieciom, żebyście dotarły do takiego punktu, w którym będziecie się w domu czuły bezpiecznie pod względem emocjonalnym, psychicznym i fizycznym.

Po drugie, to już do Mare, jeżeli jedna osoba mówi Tobie, że coś nie tak z Twoim rozumowaniem, to może bzdury gada, jeżeli dwie, to może są w zmowie, ale jeżeli kilka, to chyba można się zastanowić, czy przypadkiem Twój punkt widzenia nie ma jakiejś usterki.

Pytanie poza konkursem: gdyby rzeczony ojciec, obywatel powiedzmy, że Symplicjusz X. podszedł do kogoś spoza rodziny - dorosłego, czy dziecka i zanurzył je pod wodę, będąc wzburzonym, to byłaby to przemoc i naruszenie nietykalności cielesnej, czy nie?

Czy gdyby rzeczony Symplicjusz X. przeglądał rzeczy osobiste niespokrewnionej osoby pełnoletniej, to byłoby to naruszenie prawa do prywatności, czy nie?

Czy gdyby cały czas ten sam obywatel wyraził w obecności osób trzecich w sposób obcesowy opinię odnośnie wyglądu/tuszy/sylwetki/inteligencji, czy innych cech niespokrewnionej osoby, to mogłoby to spełniać przesłanki publicznego znieważenia, czy nie?

Pomijam fakt, że zaspokajanie potrzeb indywidualnych (piwo i in. w sytuacji braku środków na inne rzeczy), kosztem uprawnionych potrzeb rodziny może być odpowiednio zinterpretowane przed sądem w świetle KRO.


A pytanie ostateczne - dlaczego czyny, które by oburzały, jeśli popełnione w stosunku do osoby obcej, podlegają interpretacji i ogólnemu rozmyciu w ocenie, jeżeli mają miejsce w rodzinie?

A na koniec - długotrwały stres wywołany przemocą psychiczną, poniżaniem, krytyką, stawianiem nierealistycznych wymagań, wzbudzaniem poczucia winy skutkuje m.in. stałym podwyższeniem poziomu kortyzolu, a w konsekwencji zmniejszaniem obszaru hipokampa w mózgu. Rezultat to spadek koncentracji, trudności w zapamiętywaniu, zaburzenia pamięci.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-19, 00:05   

kenya napisał/a:
Te zachowania nie są niewłaściwe jak lakonicznie ujął miodzio- one są PATOLOGICZNE.

Kenya te zachowania sa niewłaściwe -tak je ujmują nawet terapeuci i psychologowie.
Nawet w ośrodkach leczących te zachowania nie traktuje się tych ludzi jako bandziorów,zwyrodnialców czy podgatunek-jedynie jako ludzi z problemami
Większość z tych problemów to zazwyczaj przywary z domów rodzinnych (wzorce postepowania)jakie właśnie da się rozwiązać za pomocą terapii.
Patologia kenya -to już zwyrodnienie w pełnej świadomości i z czerpaniem z tego satysfakcji.

A nikt z nas nie był obecny przy stawianiu jakiejkolwiek diagnozy męża autorki.
Zatem zatrzymajmy się na etapie że te zachowania sa złe i nie winny mieć miejsca
mare1966 napisał/a:
Samo określenie "przemocowiec" niszczy czyjąś godność


Mare ale to jest tylko określenie.....i jeżeli człek się faktycznie w czymś pogubi ma zawsze sznase to wyprostować -taką zapewne ma i mąz Mery k

a tu link opisujące dokładnie przemoc psychiczna

http://parenting.pl/porta...a-w-malzenstwie
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8