Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dyskusja o wyższości morderstwa nad łamaniem Sakramentu
Autor Wiadomość
oaza
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-02, 21:01   

Elżbieta napisał/a:
oaza napisał/a:
Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów - jak na przykład wychowanie dzieci



Elżbieto,małe sprostowanie:to nie są moje słowa,ale Jana Pawła II z adhortacji "Familiaris Consortio"... Zaznaczyłam też,że o dopuszczeniu do sakramentów w wyjątkowych sytuacjach osób żyjących w związkach cywilnych,wspominał też Papież na zakończeniu Synodu Biskupów w 1980 r..

Więcej na ten temat możemy przeczytać w "Problem dostępu do sakramentów osób żyjących w małżeństwach niesakramentalnych". Ks. Janusz Gręźlikowski pisze tam:
"Kościół jednak w pewnych wypadkach dopuszcza do Komunii świętej małżonków będących po rozwodzie, a żyjących w nowym związku cywilnym, jeśli ich rozejście się jest moralnie niemożliwe. Jeżeli osoby te godzą się zaprzestać pożycia małżeńskiego (seksualnego) i żyć jak brat z siostrą. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów – jak na przykład wychowanie dzieci – nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymać się od aktów małżeńskich, które przysługują jedynie małżonkom. W tym wypadku Kościół może udzielić im rozgrzeszenia i dopuścić do Komunii. W przypadku takim duszpasterz, zanim podejmie decyzję na korzyść, musi być przekonany o spełnieniu przez zainteresowanych następujących warunków: a) została naprawiona krzywda w stosunku do współmałżonka i małżeństwa sakramentalnego oraz dzieci zrodzonych w tym małżeństwie; b) istnieje moralna pewność, że powstrzymanie się obydwu stron od współżycia seksualnego zostanie zachowane; c) zostanie usunięte niebezpieczeństwo zgorszenia".( Studia Wrocławskie 2 1999 s.95-110 )

A propos: Profesor nadzw: ks. dr hab. Janusz Gręźlikowski jest Kierownikiem Katedry Historii Kościelnego Prawa Polskiego na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW

Oczywiście nauka Kościoła na temat nierozerwalności jest niezmienna. Dla mnie też ...
I tak na marginesie:dołączyłam do dyskusji nie dlatego,że żyję,albo mam "w planach białe małżeństwo".
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-02, 21:21   

Zauważmy, że wypełnienie wymienionych przez oazę punktów a,b,c jest niemal niewykonalne i wydaje się, powinno być czymś ekstremalnie wyjątkowym. Tymczasem to powszechność o ile powszechnością można nazwać taką determinację by żyć w czystości, jak brat z siostrą.
Przepaszam, za głupie pytanie, ale przed ślubem z powodu ważnych okoliczności, choćby braku pieniędzy na dwa mieszkania, czy pary nie moły by zamieszkać razem i do ślubu żyć w czystości. Ponoć nie, bo to jest zgorszenie a poza tym świadectwo wielu osób mówi nam, że dochowanie czystości w takich warunkach jest niemal niewykonalne. Skoro to mówią osoby głęboko wierzące i te które jednak dochowały czystości, to śmiem twierdzić że tak właśnie jest. A spowiednicy nie powiedzą nam, jakie grzechy mają owe białe małżeństwa. Ale ciekaw jestem jaka jest teoretyczna praktyka rozgrzesznia z nieczystości w takich przypadach. Czy to tajemnica? Czy nie na podobnej zasadzie jak np stosowanie antykoncepcji w małżeństwie? Z tym problemu chyba nie ma. Ja tego z autopsji nie znam, ale tak myślę, rozglądając się wokół siebie.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-02, 21:21   

oaza napisał/a:


Elżbieto,małe sprostowanie:to nie są moje słowa,


"Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów – jak na przykład wychowanie dzieci – nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymać się od aktów małżeńskich, które przysługują jedynie małżonkom.



Wiem,
co nie oznacza, że zmieniam zdanie - uważam nadal, że dzieci to przykrywka.
Oni się nie rozstają, bo się kochają - po ludzku, jak w tym filmiku,
więc po co pisać o dzieciach?
Konsekwencja (albo raczej sprawiedliwośc) nakazywałaby pisać o WSZYSTKICH dzieciach - np. "dla dobra dzieci, ci, którzy porzucili swoje prawowite dzieci powinni naprawić krzywdę i próbować pojednać się ze współmałżonkiem = dążyć do przebaczania wzajemnego tak jak uczył Pan Jezus."
Ale rozumiem, że w tych slowach, które cytujemy, byli ujęci tylko ci porzuceni, więc dlatego pomija się wszystkie dzieci. A szkoda, bo miłość zawiera się w wierności, ale sprawdza się w przebaczeniu.
I tego nauczył Jezus wiszący na Krzyżu - i to jest celem życia - uczyć się przebaczać WZAJEMNIE. A tak szansy na wzajemne przebaczenie będzie brak. Chociażby ze względu na krzywdę dzieci pominiętych w cytowanych zdaniach. One też muszą się nauczyć przebaczenia, bo rodzic umrze kiedyś i nie zazna spokoju po śmierci - czytałam o cierpieniach tych dusz, którym nie przebaczono - męczą się okrutnie, a dzieci które nie przebaczyły rodzicom NAWET tego nie wiedzą... chyba, że taka dusza da im znak za zgodą Boga, np. we śnie.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-02, 23:31   

Skupiliście się na białym małżeństwie,ale nikt nie ośmielił
sie wyrazić swojego zdania na temat wyższości morderstwa nad łamaniem sakramentu.

Doświadczyłam zdrad i zniewagi sakramentu,ale na litość boską......jak można porównywać
to do morderstwa?

[ Dodano: 2014-01-03, 00:19 ]
Spokoju mi daje ów temat.....bo tak łatwo powiedzieć,wyrokować,póki samych nas nie spotka.
Mnie nie spotkało dzięki Bogu.
Zdrada ,znieważenie sakramentu i owszem,ale morderstwo?

Wystarczy sobie wyobrazić,że ktoś zabija nam męża,żonę dzieci.........i jakże zmienia się percepcja.

Dla mnie gorsze morderstwo.
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-03, 02:40   

Bo chyba właśnie kwestia "białego małżeństwa" stanowiąca próbę pogodzenia czysto ludzkiej potrzeby bycia w związku, ucieczki przed samotnością, poukładania sobie życia osobistego, etc z wypełnieniem wszystkich 10 przykazań budzi najwięcej emocji w dyskusji jaką prowadziła KN z kuzynką.
Chyba nie ma osoby, która uznałaby że morderstwo ma w każdym wypadku tożsamy ciężar gatunkowy, co cudzołóstwo i to w sytuacji porzucenia. I nie wiem skąd kuzynka KN ma wiedzę, że często wybaczone jest morderstwo. To chyba tajemnica spowiedzi jest... Poza tym do wybaczenia grzechu wymagane jest spełnienie określonych warunków. Pewnie tak samo często będzie otrzymywał rozgrzeszenie cudzołożnik, morderca, złodziej jeżeli spełnią warunki dobrej spowiedzi (skrucha, zadośćuczynienie, postanowienie poprawy). A co dana osoba zrobi z tym rozgrzeszeniem, czy da jej to spokój sumienia to inna kwestia. Ktoś chciałby być na miejscu mordercy, który otrzymał rozgrzeszenie?
Poza tym rozmowa, w której przeciwstawia się dwa skrajne przypadki, tj. morderca i ojciec, który został porzucony z dzieckiem i na tej podstawie rozważa się funkcjonowanie kościoła jest nieuczciwa. Zestawisz i zrównasz kogoś kto obgadał sąsiada z kimś kto okrada staruszki metodą "na wnuczka'? Zrównasz kogoś kto zabija siebie paląc papierosy z tym prowadzącym samochód po pijaku, który zabija 6 osób? Są przykazania, piękne i mądre, naruszamy je z różnych powodów, o różnym stopniu nasilenia, poraża nas siła ich naruszenia też z różnym natężeniem i mamy szansę, w sytuacjach, które po ludzku nas przerastają dostać rozgrzeszenie.
Św. :http://www.fara.rawicza.pl/informator-parafialny/97-grzechy-i-przykazania/175-rodzaje-grzech%C3%B3w.html
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-03, 10:38   

lena napisał/a:
nikt nie ośmielił
sie wyrazić swojego zdania na temat wyższości morderstwa nad łamaniem sakramentu


Ośmieliłam się wyrazić swoje zdanie.
I dodam, że gdybym była Moderatorem tego Działu zmieniłabym natychmiast tytuł.
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-03, 19:25   

Chcialabym pojsc troche w inna strone dyskusji.

Nasuwa mi sie mysl w zwiazku z tematem poszukiwania partnera po rozstaniu ze slubnym, ze my jako katolicy mamy po prostu pecha (biore pod dyskusje tylko aspekt wyzej wymieniony!).
Zydzi, swiadkowie jehowi, niektore koscioly protestanckie dopuszczaja rozwody i ponowne zwiazki wiernych. Jezeli ludzie wychowuja sie w takiej rodzinie, to nie maja naszej mentalnosci, przekonania, ze slubowali przed Bogiem i Bog od nich oczekuje, ze do konca zycia beda sie meczyc w zwiazku i starac dniami i nocami, latami, aby malzonek laskawie ich ponownie pokochal, jak on ma nas gdzies etc.
Sadze, ze gdy przytrafi im sie kryzys, beda probowac ratowac malzenstwo i im nie wyjdzie, rozwioda sie, to ze spokojem w sercu wchodza w kolejny zwiazek.

Milosc jest miloscia pod kazda szerokoscia geograficzna na ziemi i nie ma wzgledu na wyznanie czy kolor skory. Jesli po rozwodzie katolik spotka kogos, zakocha sie i go pokocha, to to moze byc taka sama gleboka milosc, jak milosc osoby z innego wyznania, ktora bedzie mogla po rozwodzie zawrzec ponowny zwiazek malzenski.
Teoretycznie moga byc to tak samo szczesliwe zwiazki. Pelne milosci i caritas.
Praktycznie jednak katolik bedzie obciazony chrztem i jego konsekwencja i jesli jest katolikiem nie tylko z nazwy, ale i gleboko wierzacy (ale z poplatanym zyciem), to nie bedzie mogl do konca byc szczesliwy, bo nie bedzie mogl zyc w pelnej komunii z Bogiem.
Pomijam biale malzenstwa i katolikow, ktorzy i tak nie chodza do kosciola lub "niedzielnych" katolikow, bo takich miedzy nami niewielu ;)
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-03, 20:06   

Czyli równie dobrze jak ktoś nie jest szczęśliwy w małżeństwie może zakochać się w kimś innym i wszystko gra ... i wtedy znajdzie szczęście .
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-03, 21:03   

dla tego co się zakochuje pewnie dobrze, ald tego co zostaje i dla dzieci niedobrze
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-03, 21:17   

juana napisał/a:
Praktycznie jednak katolik bedzie obciazony chrztem i jego konsekwencja i jesli jest katolikiem nie tylko z nazwy, ale i gleboko wierzacy (ale z poplatanym zyciem), to nie bedzie mogl do konca byc szczesliwy, bo nie bedzie mogl zyc w pelnej komunii z Bogiem.


A ja sądzę, że jeśli jeśli katolik jest osobą naprawdę głęboko wierzącą (a nie głęboko religijną) to żyje w komunii z Bogiem i jest dzięki niej szczęśliwy, a co za tym idzie nie będzie szukał "szczęścia" gdzie indziej...
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-03, 22:18   

Zenia, gdyby katolikowi do szcześcias wystarczała komunia i modlitwa, to nie byłoby bikogo na tym forum
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-03, 22:20   

Zeniu jesli nie zalozy nowej rodziny, to w komunii z Bogiem moze zyc szczesliwie. Choc na pewno jest to bardzo bardzo trudne, zwlaszcza, jesli np. maz zostawi cie, gdy bedziesz jeszcze mloda i przed Toba cale zycie z obraczka na rece i pustym domem.
Jesli jednak katolik po rozwodzie (nawet jesli na niego sie nie zgadzal) na swojej dalszej drodze pozna kogos i pokocha (slabi jestesmy), to zawsze bedzie miec to rozdarcie miedzy miloscia ludzka i ludzkim pragnieniem szczescia, a poddaniem sie woli Boga i prawu KK.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 23:56   

Czy człowiek istnieje by być szczęśliwym na ziemi?
Czy człowiek może być szczęśliwy na ziemi?
Co mówi na ten temat Pismo Święte, np Księga Hioba?
Czy można próbować być szczęśliwym w oderwaniu od prawdy?
Które wyznanie religijne jest prawdziwe?
Które wyznanie religijne poważnie traktuje człowieka?
Które wyznanie religijne nie robi sobie kpin z tego co przyżekamy?
Proszę wymienić religie które dostosowują przesłąnie Boga do zapotrzebowani społęczeństwa. Łatwiej będzie wymienic te które tego nie czynią. Podpowiem. Ja znam tylko jedną taką religię. No zgadnijcie.
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 00:45   

Orsz Bog stworzyl czlowieka, by ten zyl i byl szczesliwy. Nigdzie w Biblii nie ma napisane, ze ziemia to raj, ani tez ze ziemia to pieklo, a potem nas czeka niebo.
Osobiscie uwazam, ze "w zyciu piekne sa tylko chwile". I mozna byc szczesliwym na ziemi, jednak nie jest to stan permanentny.
A jeszcze co do cytatow z Biblii, to mnostwo znajdzie sie w Ksiedze Psalmow. Wole ta Ksiege niz Hioba :-D
http://www.biblia.info.pl...&zak=1-100&st=i

A ten cytat, czyz nie powinnismy sobie wszyscy go wygrawerowac na scianie?
(2) Szczęśliwy, którego własna dusza nie potępia i kto nie stracił swojej nadziei.

(Mądrość Syracha (w) 14:2, Biblia Tysiąclecia)

Jesli chodzi o druga czesc pytan, to ruszajac temat wyznan zaznaczylam, ze chodzi mi o pewien tylko aspekt, nie o calosc i mnogosc roznic miedzy wyznaniowych, bo to temat rzeka.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8