Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Ratowanie małżeństwa |
Autor |
Wiadomość |
Grażka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-12, 11:03
|
|
|
Polak,bardzo mi przykro .Pomodlę się za Was. |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-12, 13:42
|
|
|
Masz moją modlitwę. |
|
|
|
|
polak [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-12, 18:07
|
|
|
Szczęść Boże. Bóg zapłać za modlitwę i proszę o więcej. Rozprawa 05.03.2014. z góry Bóg zapłać.
[ Dodano: 2014-02-17, 09:05 ]
Szczęść Boże. Kochani doradźcie mi co mam robić, bo już nie wiem jak mam się zachowywać. Żona traktuje mnie jak największego wroga chociaż żadnej krzywdy jej nie wyrządziłem, teściowie też czekają na moje jakieś potknięcie aby móc wezwać w razie czego Policję. Żona jest pod tak wielkim wpływem rodziców, że odnoszę wrażenie jak tam jadę, że panują tam takie zwyczaje jak w sekcie. Mówiąc o sekcie mam na myśli to iż żona wykonuje tylko obowiązki rodzicielskie wobec córki, a obowiązków małżeńskich w każdym aspekcie, czy to praca, czy szacunek dla mnie, czy utrzymywanie solidarnie rodziny, czy w końcu wierność przysiędze małżeńskiej i w łóżku nie chce wykonywać, a rodzice każdą jej nawet najgorszą podłość usprawiedliwią i w razie czego to biegną córce na ratunek, a ja nigdy jej nie wyrządziłem najmniejszej krzywdy za wyjątkiem tego, że zacząłem domagać się wypełniania przez nią wyżej wymienionych obowiązków. Relacja jaką żona ma ze swoimi rodzicami właśnie do tego mnie skłania. Widzę, że jest zazdrosna , że córka przesiaduje u mnie na kolanach do tego stopnia, że zrobiła się agresywna w stosunku do mnie. Teściowie, zresztą też do tego stopnia zrobili się agresywni, że nie pozwalają mi usiąść gdzie mi będzie wygodnie tylko mam siedzieć w wyznaczonym miejscu i teść ciągle rzuca wyzwiskami pod moim adresem. Kochani doradźcie jak mam uratować naszą rodzinę. |
|
|
|
|
Grażka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-17, 19:07
|
|
|
Polak,podbijam Twój wątek.Może Ktoś Tobie doradzi |
|
|
|
|
Lil [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-17, 21:43
|
|
|
A dlaczego nie miałbyś zabierać dziecka do siebie i na swoim gruncie, swobodnie spędzać z nim czas?
Jeśli żona się nie zgodzi, pozostaje prawne uregulowanie widzeń z córką i nie zwlekałabym za długo, bo rodzina Twojej żony zdaje się zbierać jakieś dowody przeciwko Tobie (może nawet kamerkę mają i dlatego każą Ci siedzieć w jednym miejscu).
Polak, ogólnie doradziłabym tak: zaprosić żonę gdzieś poza jej dom i przeprowadzić na osobności rozmowę, powiedzieć jej, że postarasz się spełnić jej wymagania (i naprawdę zabrać się za remont własnej części domu, w którym żona mogłaby czuć się wreszcie jak u siebie oraz pracę nad tymi aspektami, które żona ma przeciwko Tobie i oczywiście są sensowne). Potem jasno określić jakie oczekiwania Ty masz webec niej, ale skupić się jedynie na tych najbardziej podstawowych, bezdyskusyjnie potrzebnych związkowi, żeby nie zrazić jej ich nadmiarem, czy drobiazgowością (jak już przemyślisz, to możesz się podzielić na forum, może pomożemy określić, czy są OK). Następnie dać jej czas na przemyślenie np. 2 tygodnie, po czym ponowna rozmowa i jakieś ustalenia. Jeśli żona kategorycznie odmówi jakiejkolwiek współpracy na rzecz małżeństwa, pozostanie prawne uregulowanie widzeń z dzieckiem i wysokości alimentów. Jedak wtedy nadal Twoje stanowisko powinno być niezmienne, żona powinna być zapewniona, że ją kochasz i pragniesz z nią być, pracować nad sobą, by czuła się przy Tobie szczęśliwa, ale też oczekujesz zmiany w jej postawie i jej pracy nad własnymi niedoskonałościami. Nawet jeśli ona będzie daleko, Ty rób wszystko tak, by być gotowym na jej ponowne przyjęcie. Cała rozmowa powinna być wcześniej porządnie przemodlona, zawierzona Bogu, zachęcam, by prosić Ducha Świętego o dar mądrości i obecność w rozmowie.
Także modlitwa do Anioła Stróża żony będzie pomocna, a już idealnie byłoby odmawiać w jej intencji codzienny różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia (zwłaszcza, że jak piszesz, żona igra sobie z szatanem, a w ten sposób pomożesz ją bronić).
Jedna sprawa nie bardzo mi się tu zgrywa - do tej pory zapewniałeś, że nie oczekujesz od żony pracy zarobkowej, ale teraz chyba coś się zmieniło? Czy aby na pewno nie wypominałeś jej, że nie zarabia? Musisz się jasno określić, jakie ostatecznie masz te oczekiwania.
Polak dołączyłeś do jakiejś wspólnoty? Trudno jest samemu radzić sobie w tak trudnej sytuacji... A masz kierownika duchowego? Z jakichś rekolekcji już skorzystałeś? Potrzebujesz się umocnić, bo to nie będzie łatwy i przyjemny czas... I jeszcze jedno - póki co nie spodziewałabym się od żony wsparcia i dobrego słowa, jak nie będziesz na nie liczył, mniej się rozczarujesz i mniej będzie bolało. Jezusa proś, by pokazywał Ci prawdę o sobie, u Niego szukaj aprobaty, tu się nie zawiedziesz |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-17, 21:52
|
|
|
polak napisał/a: | doradźcie mi co mam robić, bo już nie wiem jak mam się zachowywać. Żona traktuje mnie jak największego wroga chociaż żadnej krzywdy jej nie wyrządziłem, teściowie też czekają na moje jakieś potknięcie aby móc wezwać w razie czego Policję |
Witaj drogi Polaku!
To co przezywasz to nic nowego
1. Sluchaj co inni mowia.
2. Stalo sie.
2. Szukaj w sobie to co mozesz zmienic i przestan skupiac sie na wine tesciow czy tez zony. Blogoslaw ich i zycz dlugiego szczesliwego zycia. A Pan odmieni twoje zycie.
3. Nie ma komunikacji pomiedzy wami.
4. Zamiast na JG wyjedz i odpocznij. Bog przemawia do Ciebie tylko ty nie sluchasz tego co inni mowia.
5. Rob co mozesz i powierzaj to Bogu. Bog dziala przez ludzi.
6. Corka zawsze zostanie twoim dzieckiem, to ona cie potrzebuje jak nie mozesz byc dla niej teraz to cala przyszlosc dla ciebie i dla niej (szkola, studia, praca - pomoc taty finansowa sie przyda a moze i do wnukow:-)
7. Idz do psychologa lub do ogniska Sychar na spotkanie. Twoje oczekiwania co do zony czy tesciow nie pasuja delikatnie mowiac do sytuacji w ktorej sie znajdujecie. Ja tez kupilem zonie kwiaty na spotkanie a ona je polamala i na oczach dzieci wyrzucila do kosza... ale to byla moja wina bo naiwnosc i moje zaslepienie nie pozwalalo mi zobaczyc jej stanu. Ale to powiedzial mi psycholog i mial racje !! A ja patrzac przez swoje waskie spojrzenie mialem do nie pretensje
8. No i co z tego ze masz rozwod? to nie koniec swiata a zycie jest bogate w niespodzianki. moja sedzina powiedzial panie ja nie daje wam rozwodu koscielnego tylko cywilny. Sa małzenstwa ktore sie pozniej schodzą.
9. W aktualnym stanie psychicznym zachowujesz sie jak osoba potracona przez samochod. Musisz sie wyciszyc, zachowywac sie roztropnie i nie wchodzi do jaskini lwow bo tam tylko ryk i mozna zostac pozartym. A ty masz jeszcze o to pretensje...do lwow?
10. Dystans. To Bog zmienia ludzi nie ty.
11. Zostaw i odrzucaj oskarzenia, pretensje - modl sie o przemiane ale wlasnego serca w pierwszej kolejnosci
Trzymaj sie zaczynasz nowa droge przemiany jak ją wykorzystasz wyjdziesz umocniony, zmezniejesz i bedziesz oparciem dla corki w przyszlosci. Zyjesz dla dziecka, siebie innych. A zonie wysylaj pozytywne sygnaly. |
|
|
|
|
GregAN [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-17, 23:58
|
|
|
polak napisał/a: | Mówiąc o sekcie mam na myśli to iż żona wykonuje tylko obowiązki rodzicielskie wobec córki, a obowiązków małżeńskich w każdym aspekcie, czy to praca, czy szacunek dla mnie, czy utrzymywanie solidarnie rodziny, czy w końcu wierność przysiędze małżeńskiej i w łóżku nie chce wykonywać, a rodzice każdą jej nawet najgorszą podłość usprawiedliwią i w razie czego to biegną córce na ratunek, a ja nigdy jej nie wyrządziłem najmniejszej krzywdy za wyjątkiem tego, że zacząłem domagać się wypełniania przez nią wyżej wymienionych obowiązków. |
Przypuszczam, że kwestia wierności przysiędze małżeńskiej nie dotyczy jednak zdrady.
Jeżeli tak jest...
Może mniej wymagaj od niej spełniania wobec Ciebie obowiązków małżeńskich.
Lepiej wymagać więcej od siebie, jako rodzic, jako małżonek, dać przykład.
Egzekwowanie "praw", jest mieczem obosiecznym. Lepiej by te prawa, stały się dla darem danym z miłości, bez ich egzekwowania.
Rozmawiajcie ze sobą, okaż zrozumienie, pomóż bezinteresownie. Okaż jej że cieszysz się z przebywania z nią, że ją cenisz, szanujesz, szanujesz jej opinię lub decyzję nawet kiedy jest sprzeczna z Twoimi oczekiwaniami.
Zaproś żonę na wspólną wycieczkę np do kościoła . a potem ciastka,
Może na rekolekcje małzeńskie ? |
|
|
|
|
polak [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-18, 00:20
|
|
|
Wierzcie mi, że w porównaniu z tym co miałem jeszcze 2 m-ce temu to się wyciszyłem, a to dzięki modlitwie za żonę; omawiam za nią i nasze małżeństwo Nowennę Pompejańską, modlitwę o Dary Ducha Świętego i modlitwę za małżeństwa zagrożone rozpadem, a także modlę się do Michała Archanioła, a na Jasnej Górze już 2 razy zawierzyłem naszą rodzinę Matce Bożej. Poprosiłem was o radę bo wczoraj żona bezpodstawnie na mnie agresywnie napadła. Opiszę jak to się stało. Bawiłem się z córką na podłodze między segmentem a stołem. W pewnym momencie mała się zachwiała i mogła uderzyć się w główkę o rant stołu, ale, że ją mocno trzymałem, nic się nie stało. Żona z wielkim krzykiem i nerwami napadła na mnie, żebym ją trzymał bo mogła się uderzyć. Ja na to, aby nie krzyczała, bo nic się nie stało. Ona, że mogło się stać. Ja na to, że nic się nie stało i, żeby nie krzyczała na mnie, bo nie będę się z nią kłócił i jak dalej będzie krzyczała to wyjdę. Ona , że będzie krzyczała bo jest u siebie. Więc wyszedłem, ale na pożegnanie jeszcze ją ucałowałem, chociaż tego nie chciała. Wiem, że gdybym nie wyszedł doszłoby do awantury między nami, wtrąciłby się jej ojciec i w końcu wezwaliby policję. Zawsze gdy witam się i żegnam, to caluję żonę i zachowuję się spokojnie, nerwy są już za mną; nie zamierzam się więcej na nią denerwować. Ostatnio już po otrzymaniu pozwu dałem żonie kwiaty na imieniny, których nie wyrzuciła, tylko przyniosła do domu, bo widziałem je tam. Nic w tym aspekcie się nie zmieniło. Od żony nie koniecznie oczekuję aby poszła do pracy, ale chciałbym aby uszanowała moją pracę i mnie samego no i kochała mnie. Widzę, że przez ten rozwód chce sama sobie strzelić gola. Nie pracuje, nie ma własnego mieszkania a do pracy wątpię aby poszła bo to taka kobieta co lubi mieć wszystko gotowe podane na tacy, bo tak ją nauczyli rodzice. Dla mnie po ewentualnym rozwodzie nie wiele się zmieni, co najwyżej mogę na tym zyskać, bo przestanę płacić za nia KRUS i Sąd może ustalić wizyty małej u mnie, a alimentów też może mieć mniej niż jej obecnie daję na córkę, a daję 800 zł/m . W pozwie napisała, że chce 1200 zł na córkę i 600 zł na siebie. Sąd też nie powinien mnie raczej źle potraktować, bo wywiązuję się ze swoich obowiązków względem utrzymania rodziny i nie stosowałem nigdy żadnej przemocy, a na córkę nawet nie podniosłem nigdy głosu. |
|
|
|
|
gogol [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-18, 10:59
|
|
|
Cytat: | Sąd też nie powinien mnie raczej źle potraktować, bo wywiązuję się ze swoich obowiązków względem utrzymania rodziny i nie stosowałem nigdy żadnej przemocy, a na córkę nawet nie podniosłem nigdy głosu.
| -to jak dla mnie jest usprawiedliwianiem sie,moze masz i racje .Jednak pamietaj ,ze w kryzysie małżenskim maja udział oboje małzonków ,nigdy nie jest tak ,ze winna tylko jedna strona.Zamiast szukac obrony skup sie na swoim rozwoju,samopoczuciu.Dostałeś wyżej bardzo duzo wskazówek dla siebie
polak napisał/a: | Dla mnie po ewentualnym rozwodzie nie wiele się zmieni | - a ta wypowiedż jak dla mnie jest co najmniej dziwna i smutna.Jeżeli rozwód według ciebie w twoim zyciu niewiele zmieni,to zle jest z toba .
Rozwód dla kazdego katolika to zło,które wprowadza w zycie kolejne smutne konskewncje a ty tak lekko do tego podchodzisz
Wyżej forumowicze duzo dobrego ci napisali wiec ja moge obiecac modlitwe za ciebie i twoja rodzine.
Dziś jest piękna ewangelia (jak zawsze), a słowa Jezusa napełniają radością i nadzieją (ewangelia Mk 8, 14-21).
"Jeszcze nie rozumiesz,że zawsze jestem z tobą, że troszczę się o ciebie?" - z rozważań |
|
|
|
|
polak [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-18, 21:52
|
|
|
Wielkie Bóg zapłać za Wasze rady są dla mnie bardzo cenne i przemyślę sobie je. Właśnie zamówiłem 30 Mszy Świętych za nasze małżeństwo |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-19, 22:19
|
|
|
polak napisał/a: | za Wasze rady są dla mnie bardzo cenne i przemyślę sobie je. Właśnie zamówiłem 30 Mszy Świętych za nasze małżeństwo |
Witaj Polaku,
Czy ktos poradzil Ci zamowic 30 Mszy Świetych?
Trzymaj się w czasie rozprawy sadowej ! ale też słuchaj innych. |
|
|
|
|
polak [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-19, 23:23
|
|
|
Byłem na Jasnej Górze i jak już pisałem zawierzyłem już dwukrotnie rodzinę NMP KP i rozmawiałem z Panią Marią Emanuel Dziemian przewodniczącą Bractwa Królowej Polski i to Ona mi tak doradziła. 01.03 znowu pojadę i zawierzę jeszcze raz rodzinę Maryj. Bardzo się modlę za żonę i za nasze małżeństwo. Bardzo kocham żonę , ale przez to wszystko targają mną skrajne emocje, co nie zmienia faktu iż ją kocham i tęsknię za nią.
[ Dodano: 2014-02-21, 01:32 ]
Może mi ktoś napisze jak można do siebie wrócić po rozwodzie.
[ Dodano: 2014-02-28, 20:20 ]
Na stronie Katolik.pl natrafiłem na artykuł pod tytułem "Lenistwo fizyczne i duchowe'' , który dokładnie opisuje to co się dzieje w naszym małżeństwie (ja jestem stroną aktywną, a żona bierną) i w związku z tym mam pytanie czy mogę coś z tym zrobić, gdy zły duch lenistwa niszczy nasze małżeństwo ? Bardzo proszę o radę. |
|
|
|
|
annezcka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 20:51
|
|
|
Polak to, że Ty chcesz i wiesz jak tak naprawde nic nie da i nie zmieni. Musi byc chociaż minimalna chęc tej drugiej strony a jak jej nie ma to Tobie nie pozostaje nic innego jak się wycofac, nie naciskac i jedynie modlic się. Wydaje mi się że myslisz jak oddam wszystko Bogu to zaraz się odmieni. Też miałam taki etap kiedy myslałam, że oddam moje małżenstwo Bogu, przeczytam kolejną książkę, podę na kroki to wsxystko się odmieni...a jest tylko gorzej międxy nami. Musisz odpuscic i zajmując się sobą poczekc aż żona dorosnie do zmisn...innej drogi nie ma |
|
|
|
|
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-28, 22:12
|
|
|
annezcka napisał/a: | Musisz odpuscic i zajmując się sobą poczekc aż żona dorosnie do zmisn...innej drogi nie ma |
A ja od siebie chcę dodać, że to nie powinno być bierne czekanie, ale aktywna praca nad sobą i swoim rozwojem. Na żonę wpływu nie masz, na siebie tak. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|