Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ratowanie małżeństwa
Autor Wiadomość
polak
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-21, 00:49   

Widze, że pisanie na jakimkolwiek forum nie ma najmniejszego sensu. Wiem ,że nie jestem doskonały , ale przynajmniej się starałem ratować nasze małżeństwo i szukałem pomocy , i prbowałem coś zrobić , aby nie doszło dom rozwodu, a żona nastawiona była zawsze tylko na branie i chciała abym wszystko zrobił ja i nic nie zrobiła aby nie było rozwodu, a tego co mi radzicie już próbowałem i nic z tego nie wyszło, było wręcz jeszcze gorzej. Widzę ,że jedyny ratunek przychodzi z nieba i dzięki wierze otrząsnąłem się z najgorszego. w naszej sytuacji może nam pomóc tylko Pan Jezus.
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-21, 11:33   

Polak nie zniechęcaj się tak szybko :)
Ciężko Ci tu coś radzić gdy 90% Twoich postów to litania o żonie - a że tak zorbiła, a to powiedziała itd. I co my CI mamy na to poradzić? NIkt CI żony nie odczaruje :) (NIKT - Pan Bóg też bo szanuje jej wolną wolę).
Jeśli jest to możliwe postaraj się te posty inaczej formułować np. żona zmiania godziny moich spotkań z córką - co robić albo 'żóna niedocenia mojej pracy - jak z nią o tym rozmawiać' albo 'zona nie zgadaza sie na cos tam,mowi ze cos tam ,a ja uwazam cos innego -jak mozna by to rozwiazac' czy jakos podobnie, lepiej to zapiszesz - ogólnie tak mniej więcej stawiane pytania w odpowiedzi pokażą Ci konkretne DZIŁANIA. A sprawy zapisane tak:
A co powiesz o tym iż moja żona o rozwodzie zaczęła mówić już 2 tyg. po ślubie ? Kto normalny tuż po ślubie rozważa takie możliwości ?
sugerują, ze oczekujesz od innych jedynie oceny postepowania Twojej żony. Dlatego zapytałam co Ty chcesz usłyszeć w odpowiedzi ? Bo może tylko tego akurat potrzebujesz - by inni Ci napsiali, że żóna to np. jędza - jeśłi o to Ci chodzi to pisz otwarcie, że o to.
Inne moje pytanie to to czy chcesz ratowac małżeństwo czy też chcesz żeby żona się odmieniła i tyle? Bo wbrew pozorom to zupełnie inne rzeczy (akurat ja gdy trafiłam na to forum dopiero to zrozumiałam) - więc jeśłi checsz zorbić krok do przodu to musisz się nad tym zastanowić.
Piszesz:
przynajmniej się starałem ratować nasze małżeństwo i szukałem pomocy , i prbowałem coś zrobić
podaj konretne dizałania jakie TY podjąłeś oprócz oczywiście modlitwy i Mszy Św. - wtedy będzie można się zastanowić tu wspólnie czemu to nie zadziałało itd. Możesz to np wypisac od myślników - zrobiłem to i to, żóna zareagowała tak i tak i wtedy możńa bedzie CI napsiać co mogło źle pójść.
POlak musisz zrozumieć, ze nie ma sposobu by odmienić drugiego człowieka - zmienić możesz siebie i to może wpłynąć na inną osobę - że on też się zmieni i to jestw szystko co możemy zorbić. Więc działajmy :)
Na koniec (ja to lubie konkrety) wypisz jakie to zarzuty ma zona - o co? Czy o to ze nie macie swojego lokum, czy o to, ze za malo czasu znia spedzasz - co ona mówi, czym uzasadnia tę chęć rozwodu? No, to masz co robić :) I postaraj sie nie pisac żona jest taka, owaka bo to zaśmieca temat :)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-21, 11:45   

Polak
Pan Jezus nie załatwi twoich relacji z rodziną.
Nie urządzi osobnego mieszkania, nie odetnie pępowiny od matki itp

Jeśli pan Jezus miałby już się mieszać w ziemskie sprawy to pewnie w pierwszej kolejności
zakończyłby wojny na świecie, uzdrowiłby chore na raka dzieci, nakarmiłby głodnych w Afryce....
a dopiero gdzieś na końcu zająłby się tym, że się mąż z żoną dogadać nie potrafią.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-21, 18:53   

Polak, skoro żona ma Tyle wad a Ty mimo to, pragniesz uratować małżeństwo, to mniemam że jest w niej także dobro.

Może byłoby dobrze spróbować znaleźć 10 cech żony, tych które szczególnie cenisz.
Zachęcam Cię gorąco do podjęcia takiej próby i napisanie o tym na forum.

W innym wątku Krasnobar sugerował autorce by spróbowała znaleźć 10 pozytywnych cech w swoim mężu, co finalnie nie okazało się trudne a raczej nieoczekiwanie łatwe, wystarczyło przestawić swoje myślenie z negatywnego na pozytywne.

Nasze nastawienie jest kluczowe. Zwykle przeciętny człowiek jest mieszanką cech różniastych, tylko nasza percepcja decyduje o tym co widzimy.
Nasze postrzeganie jest obarczone błędem - zawsze i Ty Polak na pewno nie jesteś wyjątkiem, jesteś przecież człowiekiem - zatem szukaj tej ZŁOTEJ DZIESIĄTKI. Powodzenia!
 
     
polak
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-10, 23:44   

Jeżeli mogę prosić Was o pomoc w zrozumieniu tego co się dzieje w naszym małżeństwie , morze znacie jakiegoś dobrego terapeutę działającego przy kościele w Poznaniu lub Wielkopolsce , może pomoże mi zrozumieć i rozwiązać nasze problemy. Mieszkam koło Konina. Wieżę ,że dzięki Bogu możemy osiągnąć sukces , niezależnie od tego ile czasu nam to zajmie. Pozdrawiam Jarek
 
     
polak
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-27, 21:03   

Witam po dłuższej nieobecności. Teraz już wiem, że niema czego ratować . Moja już była żona zachowuje się skandalicznie. W wyroku rozwodowym jest napisane, że moje spotkania z córką mają odbywać się w miejscu jej zamieszkania, bez jej , a co za tym idzie również teściowej i siostry żony. Ale żona nic sobie nic sobie z wyroku nie robi. Choć umożliwia mi kontakty w godzinach wyznaczonych przez Sąd, to nie pozwala mi się bawić z córką tak jak córka tego chce i ciągle się wtrąca Ona , jej matka i siostra. Doradźcie proszę jak mam się temu przeciwstawić , jak zdyscyplinować żonę. Zaczęła już nawet kiełkować w mojej głowie myśl , aby porzucić córkę i mieć święty spokój . Nie potrzebuję przecież tam jeździć , aby się z trzema niemądrymi kobietami kłócić . mam już tego serdecznie dość. Pozdrawiam Jarek.
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-03, 12:35   

Jarku to Twój kontakt z dzieckiem pamiętaj , chcą Cię z zniechęcić Ty rób swoje.
na czas nieobecności żony przy widzeniach Ty jesteś prawnym opiekunem swojej córki.
Jak będą Ci przeszkadzać podczas widzenia , możesz zawsze napisać do Sądu pismo i o tym powiadomić sąd.
 
     
polak
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-13, 20:27   

Dziękuję Ci Rebeka za odpowiedź. Bardzo ciężko przeżyłem to co się stało, gdy byłem ostatnio u córki. Nie będę więcej jeździł do tamtego domu. Jestem traktowany tam jak wróg. Ciekawostką jest to, że moje spotkanie z córką przypada akurat w porze kolacji wigilijnej, i pojadę wtedy tam aby dać córce prezenty ode mnie i mojej rodziny, a gdy nie będą chcieli mnie wpuścić do córki to po prostu zadzwonię na Policję. Napisałem już wniosek do sądu o zmianę miejsca spotkań z córką , Tylko teraz chwilowo brak mi gotówki aby skonsultować go z adwokatem. Myślę że krótko przed świętami .,lub zaraz po nowym roku pójdę do adwokata i złoże wniosek w sądzie. Jest tylko taki problem, że nie mam na nic świadków, bo jeżdżę do córki sam i nie wiem czy uda mi się uzyskać zmianę miejsca spotkań. Jeżeli ktoś coś wie na ten temat to byłbym wdzięczny za podpowiedź.

Jarek
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-13, 23:00   

Jarek nie wolno ci dopuscic mysli ze nie bedziesz jexdzil do tego domu.
Rozumiem cie dobrze, bo sam jadac po syna , miewam mieszane uczucia.
Wczesniej kiedy wchodzilem do tego ich zapyzialego m 1/2 siadajac na sofie gdzie moja zona pewnie wczesniej albo pozniej oddawala sie rozkosza . Wierz ze brzydzilo mnie to przeokropnie..
Nieraz realnie jezyk mnie bolal od zagryzania.
Ale ktos mi podpowiedzial ze moze mezem nie jestem , ale od ojcostwa nikt mnie nie zwolni..
Dzieci nie uslysza ani nie zrozumieja o czym sie mówi, one patrza, sluchaja i czuja..
Wiec musisz przelamac siebie dla córki, ona zapamieta ci to jako dobre..
 
     
polak
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-14, 18:58   

Dobrze, więc napiszę co zaszło i dlaczego nie chcę tam już jeździć.

Gdy przyjechałem ostatnio do córki to spóźniłem się 10 min. . Na wstępie moja żona zrobiła mi o to awanturę i powiedziała ,że zgłosi to do sądu. odpowiedziałem jej grzecznie, że nie wszystko da się przewidzieć i ,że też pracuję i nic wielkiego się nie stało. Ona na to ,że następnym razem mnie nie wpuści, gdy się spóźnię, to ja na to grzecznie , że musi mnie wpuścić , bo mam do tego prawo, bo sąd tak wyznaczył w wyroku. Żona była już wtedy mocno podenerwowana i widziałem, że szuka tylko pretekstu do awantury. Gdy byłem z córką w pokoju to słyszałem jak jej matka namawiała ją do złożenia doniesienia na mnie do sądu. W całą sytuacje wmieszała się jeszcze siostra żony , zaczęła na mnie krzyczeć. Ja już też podniesionym trochę głosem zażądałem , aby mi nie przeszkadzano. Siostra zony weszła do pokoju, gdzie byłem z córką i nie chciała wyjść. Prosiłem ją o opuszczenie pokoju i nie przeszkadzanie mi ale ona na mnie krzyczała, że śmierdzę potem i nie będę rządził w ich domu i uderzyła mnie w twarz. Międzyczasie jeszcze tańczyłem z córką , bo tak chciała się ze mną bawić , ale żona nie kazała nam tańczyć, dlatego , że śmierdzę potem i ona nie będzie wietrzyła pokoju , a poza tym mała się spoci. Gdy siostra żony uderzyła mnie w twarz , to nie wytrzymałem i oddałem jej też w twarz. Żona niezwłocznie zadzwoniła po Policję . Przyjechała Policja badali mi trzeźwość i powiedzieli , abym nie robił awantur, a żonie zapowiedzieli, że na drugi raz ma nie robić mi problemów, bo mam prawo zadzwonić na Policję , oni przyjadą i i tak będzie musiała mnie wpuścić. Nie dodałem jeszcze, żę przed każdą wizytą u córki się kąpię, bo o tym ,że śmierdzę potem żona mówiła mi już latem , gdy kiedyś przyjechałem do córki a było wtedy 35 st. ciepła.

Więc teraz wiecie już dlaczego nie chcę tam jeździć . Po całym zajściu byłem chory od nerwów 2 tyg. Zona powiedziała Policjantom, że nie utrudnia mi kontaktów z córką . Ale stwarza taką atmosferę ,że nie czuję się wtedy swobodnie i nie mogę się bawić swobodnie z córką tak jak ona tego chce ,bo żonie może się coś nie spodobać . Gdy próbowałem żonę uspokoić i prosiłem , aby na mnie nie krzyczała powiedziała , że będzie krzyczała bo jest u siebie. W całym zajściu brała jeszcze udział moja teściowa więc byłem sam przeciwko trzem kobietom. Bardzo żałuję , że dałem się sprowokować , ale nie wytrzymałem presji i stało się.
Dlatego pojadę do córki we wigilię , tak jak przypada mi wizyta , a później złożę wniosek w sądzie o zmianę miejsca widzeń .

Czytam właśnie książkę " Godzina Szatana" o. Livio Fanzanga i Diego Manetti, pięknie tam jest opisane skąd się to wszystko bierze, polecam każdemu, kto mocno wierzy w Pana Boga.

Dodam jeszcze, że po mimo tego co mnie spotkało w tamtym domu modlę się z żonę i jej rodzinę co dzień.
Pozdrawiam Jarek.
 
     
4xAS
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-22, 11:16   

Ten szatan to pewnie te 3 kobiety opętał, że robią takie problemy. Dlaczego one tak Cię nienawidzą? O co chodzi z tym "potem" - to takie słabe jest. Pewnie dbasz o siebie pod tym kątem (prysznic przed wizytą u córki, zmiana bielizny itd.) ale jak się chce uderzyć to kij się znajdzie a one biją tam gdzie wiedzą, że zaboli.
Twoja relacja potwierdza najgorsze stereotypy o rozstaniach w złości.
Agresją pewnie nic się nie da załatwić i dlatego myślę, że Twój wniosek o zmianę miejsca widzeń z córką jest zasadny a notatka z interwencji Policji będzie na to dowodem.
Bez względu na to co się stanie, musisz podtrzymywać kontakty z córką. Pewnie "nie buntujesz jej" przeciw mamie, babci i ciotce, bo to też byłoby słabe, choć nerwy na wodzy utrzymać jest b. trudno.
Dzieci ponoć myślą b. prosto: Tato nie przychodzi, znaczy nie kocha mnie. Nie trafiają do nich skomplikowane tłumaczenia.
Zmiana miejsca widzeń (Twoje mieszkanie?) na pewno dobrze Ci zrobi i Twojej córce też, bo mała przecież widzi co się dzieje.
Ja sam jestem ojcem 7latki i 16latka i gdyby tak się stało, że żona by utrudniała kontakt z małą (z synem już jest inna sprawa, jemu nie może przeszkodzić - jest za duży), to byłby to drugi cios i pewnie silniejszy niż odrzucenie wspólnego życia.
Wiekszość ojców, uwielbia swoje córki. Ja mam dokładnie tak samo, co nie przeszkadza mi jej "karcić" jak trzeba, inaczej owinęła bym mnie sobie wokół palca a choć ma tylko 7 lat tu już próbuje takich sztuczek z "tatikiem" .
Spokojnie i z rozwagą bo inaczej się nie da.
Będę śledził uważnie Twoje perypetie, bo kto wie jak potoczą się moje sprawy.
Trzymaj się i Wesołych Świąt.

P.S.
Przypomniała mi się historia brata mojego szwagra. Jego żona chcąc mu utrudnić kontakty z córką, w stosownym wniosku, zarzuciła mu molestowanie ale jakoś to chyba sąd odrzucił.
 
     
polak
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-22, 21:56   

Dziękuję za odpowiedź i zrozumienie 4xAS. Moje spotkanie z córką przypada akurat w czasie kolacji Wigilijnej, ciekawe co żona zrobi, czy mnie wpuści ? Napiszę co mnie tam spotkało. Ale powiedz co mam o tym wszystkim powiedzieć , gdy nie można się z nimi w żaden sposób porozumieć ? A taka ciekawostka. Moja teściowa należy do koła różańcowego w swojej parafii
 
     
4xAS
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-22, 22:27   

Nie wiem co można powiedzieć. To tak jak w sytuacji gdy Ty chcesz naprawiać małżeństwo a Twoja żona położyła na wszystkim "laske".
Chyba tylko można czekać, robić coś ze sobą i kto wie może Najwyższy coś pozytywnego "namota".
A czy te kobiety mają rozwodowe doświadczenia? A może, którąś z nich zostawił kiedyś facet i teraz już wszystkich mierzą tą samą miarką a Tobie się dostaje bo jesteś pod ręką?
Ja chce wierzyć, że z perspektywy czasu wszytko będzie wyglądało inaczej. Emocje opadną i trzeźwy ogląd będzie możliwy.
A jeżeli chodzi o teściową to może spróbuj, zagadnąć do opiekuna tego kółka różańcowego, że masz taki problem, delikatnie, grzecznie, nawet w formie pytania o radę co robić. Kto wie jeżeli ma autorytet to na jakiejś spowiedzi, może poprowadzi Twoją teściową tak, że zrozumie, co złego robi swojej wnusi. To przecież nic złego zapytać o radę. Spróbować warto.

Mojej matce, wdowie, ksiądz nagadał, właśnie na spowiedzi, że nie może tak sobie żyć z facetem bez ślubu pod jednym dachem i "przyjaciel" się ewakuował po kilku dniach.
Trzymaj się i Wesołych Świąt.

P.S.
Żonie może też kup coś pod choinkę, nawet jakby to miała wyrzucić do kosza. Ja tak właśnie zrobię, a jak on się zachowa, to już jej wola.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-23, 08:51   

zanim wejdziesz na spotkanie z córką modlitwa do Ducha św.:

"Przyjdź Duchu św.
przemień nasze wewnętrzne napięcie- w świete odprężenie
przemień nasz niepokój- w kojącą ciszę
przemień nasze zatroskanie- w spokojną ufność
przemień nasz lęk- w nieugiętą wiarę
przemień nasza gorycz- w słodycz Twej Łaski
przemień mrok naszych serc - w delikatne swiatło
Wyprostuj nasze krzywe drogi,
oczyść nas z pychy,
rozpal w nas miłość
Spraw, abyśmy widzieli siebie, jak Ty nas widzisz"

i tak "uzbrojony" idziesz sobie spokojnie na wizytę
raczej jest pewne, że będzie spokój :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 8