Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Idą święta... |
Autor |
Wiadomość |
Karmel [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 00:04 Idą święta...
|
|
|
Jutro 1-wsza niedziela adwentu i za chwilę Święta.Targają mną różne uczucia bo to będą pierwsze Święta bez męża.Głęboki smutek mnie ogarnia jak o tym myślę...puste miejsce przy stole...tam gdzie zwykle siedział mąż. Życzenia, których nie będę mogła mu złożyć, córki ze łzami w oczach mówiące o świętach już nie w komplecie....zupełny brak kontaktu z jego strony. Ciężko to wszystko ogarnąć..
Już prawie 10 miesięcy mija od momentu jak się wyprowadził.Podobno najgorszy jest pierwszy rok....nie wiem co będzie dalej ale nic na to nie wskazuje by miał wrócić.
Są dni, kiedy czuję się potwornie samotna.Brak współmałżonka tworzy taką wielką wyrwę w sercu i choćby się ją chciało nie wiem jak wypełnić to i tak jest... |
|
|
|
|
bosa [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 10:17
|
|
|
To prawda,Karmel, to jest takie straszne uczucie,że rodzina rozwalona i nigdy już nie będzie tak jak było, ale czy oni też płaczą z tego powodu ,ci nasi mężowie? "Czemu zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie to Mnie.." tak mówi Jezus do duszy. Więc nie zamartwiajmy się ,już Pan Jezus sobie z tym da radę . Chociaż sama też wciąż płaczę w duchu.. |
|
|
|
|
katalotka72 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 13:16
|
|
|
pierwsze Swieta bez meza był placz, bol i zaskoczenie, ze tak się stało, ze tak jest.....
drugie były spokojniejsze chociaż gdzies tam cos.... w srodku..........
teraz trzecie Swieta i mysle, ze będzie spokojnie, cicho i dobrze
pozdrawiam |
|
|
|
|
Filomena [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 17:11
|
|
|
Idą święta i teściowa zaprosiła mnie na Wigilię, bo dziecko ma tam być, jako, że mąż mieszka w tym samym domu.
Nie chcę iść, bo to znaczyłoby, że akceptuję to, co się stało i wszystko jest w porządku. A mąż np. dzisiaj znowu pisze do tamtej i docenia jej urodę...
Dla mnie moje małżeństwo spoczęło w grobie, i to nie ja je zasypałam. |
|
|
|
|
Nula [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 18:54
|
|
|
no tak,,, :( mój mąż też z nami nie mieszka, dopiero od 5 miesięcy... i w ogóle nie chcę myśleć o świętach, bo... jak to wszystko ma wyglądać?! nie wiem co robić... on niby nikogo innego nie ma... do dzieci przychodzi... to co? próbować spędzić święta razem czy każde u swoich rodziców a dzieci trochę tam a trochę tu?... ale to przecież fikcja... nie jesteśmy razem, nie mieszkamy razem... być tak tylko dla dzieci?... ból, smutek, bezradność i bezsilność... |
|
|
|
|
AJA [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 19:22
|
|
|
moje drugie Święta... wcale nie jest łatwiej... "tam" nowe dziecko... może oni będą się cieszyć wigilią w gronie pełnej rodziny... a ja już nigdy... ja jak ja... moje Dziecko już nigdy...
są takie dni w roku, które powinny omijać samotnych... Święta nie są dla samotnych... |
|
|
|
|
roman33 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 19:45
|
|
|
właśnie,,,,, święta! a myślę że to jest najwspanialszy moment aby pomyśleć o przebaczeniu, pojednaniu się, przemyśleniu nad tym co się stało, co zrobiliśmy źle, a przecież każdy z nas jakiś błąd popełnił. Pan Jezus umarł za grzechy całego świata, a my nie możemy przebaczyć często jednej najbliższej osobie żonie/mężowi.......? i dlatego ma się rozpaść rodzina?....to nie poważne... tak nie można postępować, rozumiem że są różne sytuacje i różne zdania w tym temacie, ale zakłada się rodzinę nie po to aby krzywdzić innych....... |
|
|
|
|
Bell [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 20:03
|
|
|
Jak ja Was rozumiem.....moj mąż nie mieszka z nami od 4 miesiecy, też przychodzi do dzieci, spedza z nimi czas. Świeta....najchętniej gdyby to tylko było możliwe zapadłabym w sen i obudziła się dopiero w Nowym Roku. A tak zastanawiam się jak to zrobić, czy zaproponować aby spedził z nami ten czas (mąż twierdzi ze obecnie nie wie czego chce, potrzebuje czasu aby zastanowic się co dalej).....Tak, święta nie są dla samotnych... |
|
|
|
|
enbe [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 20:14
|
|
|
To będą 3 święta po odejściu męża. Poprzednie 2 wigilie spędzaliśmy ...RAZEM. Dorosła Córka przejęła organizację wigilii, przy stole zasiedli wszyscy jak zawsze: teść, szwagier, mąż, ja i córka z mężem, połamaliśmy się opłatkiem, zjedli 12 potraw, zaśpiewali kolędy, wyjęli prezenty spod choinki. Smutne to było, ale z iskierką nadziei. Łamiąc się opłatkiem w drugim roku powiedziałam mężowi, że wybaczam i proszę o wybaczenie. W tym roku nie wiem, jaki scenariusz będzie. Przedtem wszystko się działo w naszym domu, obecnie przepisanym córce, ale mieszkał w nim cały czas mąż, corka mieszka we Wrocławiu. To ja przyjeżdżałam z wynajętego mieszkania na wigilię. Obecnie ja mieszkam w naszym domu od pół roku. Po ostatnich świętach na sylwestra przyjechała przyjaciółka męża, wpadłam i wyrzuciłam babę, urażony małż. poszedł za nią, wyprowadził się do teścia i szwagra (sąsiedni dom, jedno podwórko) i tam już spokojnie nową partnerkę przyjmuje. Ja od maja zamieszkałam w pustym domu, żeby nie marnial. Więc nie wiem, czy mąż przyjdzie na wigilię z ojcem i bratem, czy sami ją sobie zrobią (pani jest chyba niewierząca, więc raczej na nią nie mają co liczyć). Natomiast u nas, JAK BÓG DA, będzie nowy członek rodziny: CZEKAM NA WNUKA! |
|
|
|
|
AJA [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 20:26
|
|
|
wrócił mój Synek od taty... właśnie się dowiedziałam, że ma NOWĄ BABCIĘ... no cóż... nowe dziecko w drodze... jeszcze mnie tylko czeka awans z byłej żony na pierwszą... |
|
|
|
|
dorotakm [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 21:08
|
|
|
Ja też do niedawna nie chciałam nawet myśleć o świętach. Bałam się jak to będzie, pierwsze święta bez męża. Na pewno będą inne, ale....Tak sobie myślę. Będą inne ale niekoniecznie gorsze. Może bardziej przeżyję je duchowo, skupię się na tym co najważniejsze. Przecież to Boże Narodzenie. Więc trzeba się radować, narodzi się Dzieciątko, Bóg nasz najukochańszy, najlepszy Ojciec, który nas nigdy nie opuści, nie odejdzie, nie zawiedzie. Poza tym spędzę je z moimi kochanymi dziećmi. A mąż...To może dla niego chwila do zadumy, refleksji. Cieszmy się tym co my mamy, a naszych małżonków oddajmy Bogu. |
|
|
|
|
Karmel [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 21:29
|
|
|
Prawie 2 miesiące mąż nie kontaktował się ze mną czy córkami. Życzyłabym sobie tylko tyle aby na święta nie wyskoczył z jakimiś ,,atrakcjami". Nasze ostatnie spotkanie zakończyło się groźbą rozwodu i od tamtej pory codziennie patrzę z biciem serca do skrzynki na listy...
Ale pomimo wszystko mam NADZIEJĘ, że uda się przezwyciężyć smutek, bolesne wspomnienia i będziemy się cieszyć w tej naszej małej rodzinie. Jak co roku będą moi rodzice i córki oraz..nasz kot . Wyślę życzenia teściowej- choć może nie będą tak wylewne jak do tej pory- zerwała z nami kontakt...
Czasem zastanawiam się z kim spędzi ten czas mój mąż....czasem płaczę nad nim a czasem ból rozdziera mi serce bo włącza mi się wyobraźnia w temacie jego nowej fascynacji...być może ma już z nią dokładnie zaplanowane wszystko...Takie myśli na szczęście pojawiają się coraz rzadziej. Życie tak szybko się toczy i tyle na co dzień trzeba spraw ogarnąć, że nie ma czasu ,,kręcić" filmów na temat męża. |
|
|
|
|
DominikaS [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 21:29
|
|
|
Dziewczyny a ja swieta spedze z synem i nie zamierzam sie smucic :*) nie podjelam jeszcze ostatecznej decyzji umowilam sie na rozmowe z ksiedzem w tej sprawie, ale postanowilam ze swieta spedzimy w domu moze zaprosze meza zobacze ale to jest jego decyzja ja nie odeszlam z domu i nie bede sie stresowac tym jak to bedzie wygladac. Postaram sie synowi zoorganizowac takie swieta jakby mial normalna rodzine bo to przeciez nie on jest winny ze rodzice sie rozstali. Moze popelniam blad nie wiem ale czasem tez trzeba sluchac wlasnej intuicji. I dlaczego mialyby byc smutne :) najwiecej to traci moj maz !!!!! |
|
|
|
|
salvia [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-01, 22:07
|
|
|
Masz rację Dominika ja też podjęłam podobną decyzję do ciebie też spędze te swięta sama z córką , nawet nie zamierzam jechać do mojej mamy , zaproszę natomiast mojego męża na kolację wigilijną jak będzie chciał nakrycie przy stole zawsze dla niego będzie , jeżeli nie skorzysta jego sprawa i wybór myśle że ta druga opcja raczej ale nie przesądzam ... czy będą smutne tak w moim sercu będą bo nie będziemy razem ale nie zamierzam płakać i się nie cieszyć Bożymnarodzeniem. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|