Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dzieci
Autor Wiadomość
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-08, 23:10   

Dwóch dorastających chłopców-zaraz mężczyzn... z trudnym wzorcem ojca... z trudnym wzorcem rodziny. U progu chyba najtrudniejszego okresu rozwoju (w sensie relacji z rodzicami).

Aniu, może najpierw sama maksymalnie poszerz swoją wiedzę o tych młodych, upartych i buntowniczych istotach. Ja bym chyba od tego zaczęła. Np. książka "Dzikie stwory" czyli jak wychować chłopca i nie zwariować - mnie otworzyła bardzo oczy na kolejne etapy rozwoju chłopięcej psychiki, na to co w danym okresie jest najważniejsze a co najtrudniejsze a co niezbędne.
Ale możliwe, że np .już to wszystko wiesz i masz takie książki w małym palcu.

Jesteś w bardzo trudnej sytuacji.
Z jednej strony nie możesz niestety działać wspólnie z ojcem (bo się nie dogadujecie).
Z drugiej strony nie powinnaś zajmować miejsca po przeciwnej stronie barykady, nie powinnaś moim zdaniem dawać się wciągac w jakiś wyścig atrakcyjności..
Z trzeciej strony w Waszej nie da się np. przekazywać powiedzmy zastępczych wzorców mężczyzny (których np. może Twoim zdaniem brakuje synom i nie otrzymali ich od ojca) bo przecież ojciec z nimi się widuje i mieszka o ile rozumiem. Więc np. znajdywanie zastępczych męskich autorytetów (trener, krewny, itp) odpada...

Ja bym chyba w Twojej sytuacji działała na paru frontach naraz (jak to ja :roll: )
Najpierw głębokie i ufne zawierzenie synów Matce Boskiej. Codziennie i jak najszczerzej. I błogosławienie im przy każdej okazji, codziennie (nie muszą wiedzieć).
Potem pogłębienie wiedzy o tym co się dzieje w duszach, sercach i ciałach chłopaków w tym wieku. I jak docierać...żeby w ogóle zwrócili uwagę..
Potem może propozycja wspólnego wyjazdu???? - tutaj bardzo delikatna sprawa, na pewno rozważyłabym zaproponowanie mimo wszystko wyjazdu całą rodziną, nawet jeśli mąż na pewno odmówi.. W każdym razie widzę Was w górach albo na rejsie październikowym na Śniardwach albo zawodach modeli szybowców albo na szkoleniu w powożeniu sportowym parą koni ;) A najlepiej gdybyś Ty miała jakąś zajawkę np. ze szkolnych lat, albo swoją pasję albo coś takiego....
Ale nie chodzi o rywalizację z atrakcjami które oferuje tata, tylko o spędzie wspólnie jakiegoś wyjątkowego czasu... odkrycie czegoś czego oni jeszcze nie znają.. Pokazanie im że można tak. Może dzięki temu złapali by się jakiegoś nowego sportu/hobby. Ale przede wszystkim odkryliby Mamę :) i zaczęliby z Tobą rozmawiać.
Rozmowa jest chyba jedyną drogą dotarcia do nastolatka. Tylko trudno przetrzeć te pierwsze szlaki.

(Wszystko piszę na czuja, jesli ktoś wychowujący nastolatki zauważy jakąś głupotę, proszę mnie korygować.)
 
     
kasiorek
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-08, 23:12   

Anusiu.
Masz ciężko, wiem... I myślę, że tu nie chodzi wyłącznie o "fajny film z tatuśkiem". Niektórym tatusiom (tatusiowi moich dzieci też) najprościej puścić filmik, włączyć komputer. Prosto, łatwo, przyjemnie, bo nie trzeba stawiać wymagań, ustalać granic, rozstrzygać kłótni. Mamo. Ty masz robotę. Pranie. Zniszczone spodnie. Znów lekcje nie są odrobione. Daj kasę. Daj jeść... Jesteś zmęczona, a Twój mąż miło spędza czas z dziećmi. Też tak możesz robić, ale to do niczego dobrego nie doprowadzi... Jak Robert jest od przyjemności, chociaż Ty musisz wymagać. Wiem, jak boli, gdy Tatko dobry, a mamusia "gorsza".
Nie pozwól sobie na utratę kontaktu emocjonalnego z dziećmi. Są w trudnym wieku, buntowniczym. Rozmawiaj z Nimi. Na różne sposoby okazuj Im zainteresowanie, miłość. Małżeństwo Grzelaków (dzielą się swoim doświadczeniem, piszą książki) proponuje rodzicom stworzyć alternatywne do "światowych" (komputer, szalone grupy rówieśników....) sposoby spędzania czasu z rodzicem. Wspólnie coś robić... Rower? Basen? Kino? To pewnie obciach, by iść w takie miejsca z rodzicem, ale może próbuj.... A może wspólna pizza w domu? Wkurzą się Twoimi pomysłami, to może sami coś zaproponują. Powiem Ci, łatwo nie będzie... Może rozpracuj chłopaków na osobności. W pojedynkę będzie łatwiej, a potem opinia jednego syna na temat pomysłu matki, może być dużym wsparciem w podjęciu decyzji przez drugiego.. Tak tu wymyślam strategię po ludzku. Bóg przede wszystkim da Ci wsparcie.

A chociaż chłopaki Ci w domu trochę pomagają? Też jakoś musisz o to zadbać.
Skąd kryzys? Nie musisz pisać, ale jakby było "przemocowo", trzeba podjąć jakieś kroki.
Rozmawiaj z Młodymi, bo się wymkną, gadaj do znudzenia, że Ich kochasz, że są ważni dla Ciebie, że szanujesz Ich uczucia, ale chciałabyś, by też szanowali Twoje. ... Nie wiem. Może po prostu powiedz, gdy okazują swoją niechęć: Jest mi teraz źle/przykro, chcę się do Ciebie Synu przytulić.
Trudne to wszystko, ale bądź dzielna.
kasiorek
 
     
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-09, 12:12   

Bardzo Wam dziekuję za ciepły odzew..

Przemoc, ale psychiczna, taka w białych atłasowych rękawiczkach, którą mąż nazywa "miłościa i szacunkiem"....

Syn młodszy był ze mną w Tatrach niedawno, super było!!!... ale ten starszy to juz chyba przegrana..... Nic go nie interesuje prócz kompa i filmów.. Chyba zebym go na samoobrone zapisala.... nie omieszkam zresztą.

Tymczasem jest juz tak grząsko, ze postanowiłam szukac mieszkania (nie mając pracy) dla mnie i dzieci... Jade do prawnika zeby sie dowiedziec co z tą cienką przemoca da sie zrobic, zeby go wyprosic z domu.... I co z kredytem którym wspolnie mamy obciązone nasze mieszkanie.... Wydaje sie to wszytsko nie do przejscia.......
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-09, 14:52   

To wszystko, co już wiesz plus wrzuty, typu:
"synu, nie dam sama rady- z zakupami, odkurzaniem,żarówka... jak dobrze, że mam Ciebie.."- nie patrzeć na ich durne miny, grymasy, nie słuchać durnych komentarzy, ale jak tylko pomagają- chwalić. Każdy facet uwielbia być chwalony, nawet jak udaje, że to po nim spływa.
Nie dać się nabrać, że im nie zależy na prawdziwym (!) zachwycie matki. Uważać na ton głosu, ma być neutralny, autentyczny (nawet jak Cię nosi).
Przyłap dzieciaka na dobrym zachowaniu, PRZYŁAP !!! i zauważ, i chwal do babci, siostry, koleżanki- jakich masz dżentelmenów, tak, żeby słyszeli. Do ojca- niekoniecznie, bo wyśmieje.
Zmiana zachowania jest naprawdę możliwa, ale wymaga czasu- kilka miesięcy, myślę, jeśli będziesz konsekwentna. Wmawiaj im, że są dobrzy, nawet jak sami w to nie wierzą i nie wiedzą o tym. To bardzo "plastyczny" wiek, można naprawdę wiele "wmówić" nastolatkowi.
Najważniejsza jesteś Ty, bo jak będziesz w spokojnym nastroju- nie będziesz się zamykać w swoim żalu i nie poddasz się.
 
     
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 13:53   

Dziękuję. Staram sie tak robić, odpuszczam tak wiele z wychowywania..... ze to wygląda jak poddanie się

Jest mi bardzo trudno....

Nie dostałam alimentów, nie mam siły do walki, niedługo sprawa o rozdzielnośc z tą samą sędziną a ja juz bez nadziei na zrozumienie... jakas zachwycona ona moim meżem, bez jednego dowodu wierzyła mu na słowo...... a on tak pięknie mówi :( tylko ze nic za tym nie idzie.... głucha na dowody, na argumenty, na łzy... Ech.....

Chcę sie wyprowadzić i nie chcę (bo chłopcy chyba ze mną nie pójdą)
Chcę mieć rodzinę pełna..... ale nie za wszelką cenę......

Nie widzę otwartej drogi, tak mi cieżko....
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 21:54   

anusia76 napisał/a:
(bo chłopcy chyba ze mną nie pójdą)
Chcę mieć rodzinę pełna..... ale nie za wszelką cenę......

Pamiętam jak na początku mojej obecności pisałem że cyca jątrzyłem przeciw.
Dostałem za swoje że tak nie wolno i to nie po ludzku i nie wychowawcze itp.
W każdym razie , żonie nie poszły romanse bo syn jadł czipsy i trzaskał drzwiami auteczka jej dupka.
Więc perfidia też wskazane.
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 21:59   

Dabo, co ja się namęczyłam by zrozumieć, że w Twoim poście cyc=dziecko. Ech!
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 22:01   

GosiaH napisał/a:
Dabo, co ja się namęczyłam by zrozumieć, że w Twoim poście cyc=dziecko. Ech!


Mnie to też zajęło parę miesięcy, ale jakiś czas temu już załapałem ;-) :mrgreen:
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 22:37   

Anusia 76
a może tak czas zastanowić się nad sobą???
dlaczego to piszę??
mąż okropny i przemoc w rękawiczkach.
synowie nie rozumieją i są z dala.
Pani sędzina jest stronnicza.
zobazc jak to wygląda-oni trzymają stronę???

Czasem trzeba głęboko się zastanowić,czasem ostro rozpoznać otoczenie i czasem trzeba zajrzeć w siebie-czy zbytnio nie jestem przewrazliwiona na swoim punkcie.

Bo czasem:
Żal,poczucie krzywdy,wykorzystania,niedoceniania-tak mocno przesłania oczy że nie widać innych.

Czemu to piszę???
Bo coś takiego zniszczyło moją rodzinę ,rozwaliło na maxa małżeństwo, pozamykało drogę
zreperowania czegoś.
I co gorsza to wciąż rośnie i narasta-końca nie widać!!
I mimo że nic się nie dzieje, mimo że człek nie włazi w drogę , mimo że człek nie pyta, nie narzuca się -staje się bierny.
To wciąż jest żle , wciąż człek jest sk.........
Nie liczy się nic i nikt -poza poczuciem włąsnej krzywdy

Aniusia 76 nie chce i nie jest moim zamiarem umniejszać cokolwiek(pragnę byś to zrozumiała)
-ale może przez pryzmat mego spojrzysz na swoje.
bo ja długo ubolewałem ze w naszym otoczeniu nie pojawił się nikt kto mógł żonie pokazac to od innej strony, nie było nikogo kto by powiedział -a może robisz błędy.
Długo czekałem na jakieś zbawienie-tak długo aż stało mi się wszystko obojętne

pozdrawiam
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 23:01   

Aniu, pisałas o kuratorze - a jakie jest jego stanowisko? W końcu widzi co się u Was dzieje - co mówi?
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 21:08   

DHL1 napisał/a:
bo ja długo ubolewałem ze w naszym otoczeniu nie pojawił się nikt kto mógł żonie pokazac to od innej strony, nie było nikogo kto by powiedział -a może robisz błędy.
Długo czekałem na jakieś zbawienie-tak długo aż stało mi się wszystko obojętne


Witaj!

To prawda ze nastepuje taki moment. Ale on jest danny aby czlowiek nie zwariowal :-)
Posluchalem sobie ks, Dziewieckiego i wyslalem mojemu Sloneczku przelew z okazji rocznicy zawarcia sakramentu malzenstwa. W tytule umiescilem link do rekolekcji.
No i na spotkaniu z dziecmi dostalem. Ze jestem chory i ze mam dwupolową chorobe psychiczna:-) i nie mam jej pouczac...
Poczytalem sobie forum i wyslalem pismo z przeprosinami do tesciowej chociaz mialem ochote wyslac cos innego :-)
ustawilem w co msc przelew z linkiem do sychara (kazdego 4) jak pisze sms-ato w stopce www.sychar.com.....
Moj synek dal mi reke na spotkaniu i zblizyl ja do reki mojego Sloneczka... Kocham go bardzo. Udalo mi sie dac mu kominiarke jaka mam na motocykl. Cieszyl sie niesamowicie!! Udalo sie bo na poprzednim spotkaniu moje sloneczko wyrwalo dziecku prezent i oddalo .... Mialem ochote (...) ale zlapalem za rozaniec i 20min stalem jak zamrozony ....
Najchetniej to kopnalbym ja w 4l :-) ale tak sobie tlumacze ze to chyba w jakims celu no nie? A bardzo sie tez ciesze z pisma do tesciowej...
Kazdy w koncu przejdzie na tamta strone :-) przynajmniej bede mogl powiedziec ze rozbilem cos zeby naprawic to malzenstwo...
W miedzyczasie moje sloneczko poinformowalo mnie ze ma partnera... tez mialem ochote je k w 4l ale wykrzyczelem jej to tylko. To moja wina za ktora przepraszam ze nie umialem utrzymac slow na uwiezi...
Zgodnie z rekolekcjami mamy chyba jednak obowiazek dawac pozytywne sygnaly...
Trzymaj sie !
 
     
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-19, 12:09   

Byłam teraz na Sycharze.... Bóg mnie uziemił w domu tym brakiem alimentów i ze wszech stron mi daje sygnały żeby się skupić na sobie, na swoich błedach....

Z drugiej strony maz teraz byl wyjechal na 3 dni, Boze, jak mi dobrze bez niego w domu z dziecmi!!!! Nieprzyzwoicie dobrze mi bylo bez jego pogardy.

Prawnik mnie stopuje z separacją, mowi ze za wczesnie na to, pociesza ze rozdzielnosc moze sie udac....
Teraz doszło załatwianie zmiany szkoły dla dzieci... z porzadnej szkoly posle je chyba do publicznej... bo w katoliku nie ma na teraz miejsca..... boje sie bardzo, a moze sie myle... moze sie nie powinnam bac.... Moze to lepiej...

Najgorsze takie zawieszenie..
 
     
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-20, 21:02   

Pochwale sie :)

Byłam dzis z chłopakami na trillerze w kinie (Więźniowie labiryntu), z cola i chipsami :P
BARDZO DOBRA DECYZJA!!

Zachwyceni!
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 20:56   

Witam!

W niedzielę mialem widzenie z dziecmi. Moja polowka pozwolila sie spotkac po Mszy swietej...Zajechalem motocyklem Yamaha 1.3 + 100KM +. Zostawilem ja pod kosciolem poszedlem na Msze.

Po Mszy moje dzieci i malzonka pytaja sie gdzie stoi moj motocykl (stojac przy tej yamashe) :-) bo do tej pory przyjezdzalem honda. Podszedlem do bagaznika i wyciagnalem prezenciki. nie wiem co zrobilo wieksze wrazenie na mojej zonie... Smutne i zarazem smieszne. Tak nisko mnie ocenia a takie gadzety tak bardzo jej imponuja... Usiadla na motocyklu i dzieciaki takze. Nawet podobno proboszcz wygladal a wikary podszedl zagaic (mam fotki :-) ).... Szkoda że na moje rozpaczliwe listy i prosby tak nie odpowiadali....zeby pomoc w rozmowie z zona...

Zazwyczaj nie odprowadzali mnie do pojazdu. Tym razem wszyscy i machanie do nastepnego spotkania.

Troche przez ten kryzys wzialem sie za siebie. To prawko kat. A i te motocykle to raczej dla maluchow ale i tez dla niej. Prawde mowiac ja wole spacerowac i biegac (ale to oddzielna historia).

To taka mala radosc...choc dluga jeszcze droga. Smutne i troche radosne.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8