Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
jestem winna ale przeszlości już nie zmienię
Autor Wiadomość
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 22:46   

AWS napisał/a:
Oczywiście, ale , czy to nie Bóg czasem wymyślił dla szczęścia człowieka małżeństwa?

Jak dobrze kojarzę to Pan Bóg dla szczęścia mężczyzny stworzył kobietę, zaraz po stworzeniu wszystkiego innego po to żeby i ona była szczęśliwa.
A małżeństwo "ustanowił" Jezus po wielotysiącletnich katorgach kobiet i mężczyzn a usankcjonował to Kościół Świety nadając rangę sakramentu. Jakoś tak to było, nie??
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 23:05   

Dabo napisał/a:
Jak dobrze kojarzę to Pan Bóg dla szczęścia mężczyzny stworzył kobietę, zaraz po stworzeniu wszystkiego innego po to żeby i ona była szczęśliwa.

Ale jedną! :mrgreen: Napisałam małżeństwo, by uprościć, iż Bóg zobaczył, że Adam mimo, że był w bardzo dobrych relacjach z Bogiem, to i tak nie był "kompletny", a tutaj na sycharze czasem każą nam zamrozić tę ludzka potrzebę bycia blisko z drugim człowiekiem - patrz mężem! Nie zgadzam się z tym, że mam sobie wmawiać, że jak mąż sobie poszedł, to ja już będę żyła tylko Bogiem i innej tęsknoty już nie będę odczuwać. Oczywiście, że nie mam wpływu na decyzje drugiego człowieka, ale też nie będę udawać, że mi to nic nie robi, a nawet jest lepiej , bo już tylko się mogę Bogiem zająć. Przecież Bóg pobłogosławił nasze +wasze małżeństwa i zależy Mu na nich tak samo, jak nam! :-D
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 23:14   

Ajajajaj, wiedziałem że tak może być. Taki piękny dzień, urodziny żony, tyle towaru na mieście, dyskoteki pełne, rodzina z małżonkami się rozpycha drzwiami i oknami, więc wymyśliłem że siedzę w domu na kryzysowej stronie, bo i mnie tęsknoty i smutki dopadną.
A tu prawie nikogo :-( wszystcy szaleją na majówkach
A szefowa to myśli że te myśli pesymistyczne to skąd? To dopiero czwartek a gdzie do niedzieli?
AWS jutro ma padać, to Ci się polepszy. :->
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 23:36   

Dabo napisał/a:
AWS jutro ma padać, to Ci się polepszy.

Dabo juz mi sie polepszyło! :-D
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 23:45   

grzegorz_ napisał/a:
Zenia
nie kazdy potrafi wpasc w religijne uniesienie w ktorym
pierwotny lem przed samotnoscia likwiduje relacja z Bogiem.
Wiekszosc ludzi stapa po ziemi i tu na ziemi chce szczescia


Widzisz Grzegorzu, a mnie właśnie relacja z Bogiem sprowadziła na ziemię. To dzieki tej relacji potrafę dostrzec wiele moich zachowań, które ranią innych. W tej relacji Bóg pokazuje mi coraz trudniejsze dla mnie sytuacje, relacje (małżeńskie rodzinne,międzyludzkie), zaniedbania, których się "dopuściłam" ( i wciaż dopuszczam) i nad którymi powinnam pracować i je naprawiać. To jest realna, trudna i nieraz bardzo bolesna praca do wykonania...
Nigdy nie stałam na ziemi tak twardo jak teraz.
Nigdy.
I nigdy nie byłam w życiu szeczęśliwsza niz teraz...

Jeśli to jest dla Ciebie religijne uniesienie, to zapraszam
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 00:04   

Gzegorz , w związku że unikam priw. to ci powiem , a co mi tam. W zwiazku że jestem tu już ponad rok i dziś jest rocznica jak żona poleciała, a właśnie Ty i Mare byliście moimi guru i sprowadziliście mnie wirtualnie w realu na ziemię na tyle bezpiecznie że dalej tu jestem i już nie psuje tylko buduje , to ja sam się pomodlę za ciebie ale i proszę innych o wsparcie. Mam wrazenie ze ty niby stażem starszy odemnie, ale ciągle gdzieś bładzisz sam niewiesz po co i naco. Weź stań ,stań na chwilę .Życie jest fajne a żona to sam wiesz sam kłopot.( sam bym chciał tego kłopotu ,oj tak z 7razy ... ....... :shock: )
Ostatnio zmieniony przez 2014-05-02, 11:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 00:07   

AWS napisał/a:
a tutaj na sycharze czasem każą nam zamrozić tę ludzka potrzebę bycia blisko z drugim człowiekiem - patrz mężem! Nie zgadzam się z tym, że mam sobie wmawiać, że jak mąż sobie poszedł, to ja już będę żyła tylko Bogiem i innej tęsknoty już nie będę odczuwać. Oczywiście, że nie mam wpływu na decyzje drugiego człowieka, ale też nie będę udawać, że mi to nic nie robi, a nawet jest lepiej , bo już tylko się mogę Bogiem zająć.


AWS, cóz mogę Ci napisać? Ty dobrze znasz moją sytuację, ja odrobinę znam Twoją...
Ty bardzo mi pomogłaś i nadal pomagasz. Smutno mi i boli mnie, kiedy widzę jakie trudnosci przeżywasz...
Nie wiem czy wysłuchałaś tego podanego przeze mnie linka.
Myślę, ze on również jest dla Ciebie... Dla każdego z nas...
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 11:40   

Oj Dabo, Dabo, rozumiem, ze bardzo tęsknisz za żoną zarówno emocjonalnie jak i fizycznie :roll:
No chyba, ze ja przewrażliwiona jestem i źle zrozumiałam...
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 15:37   

Smutno mi i boli mnie, kiedy widzę jakie trudnosci przeżywasz...

Zeniu to nie o to chodzi, jakie ja przeżywam trudności, bo przez 5 lat czas przywyknąć. Buntuję się tylko przeciw temu, że ludziom, którzy przychodzą tu po wsparcie mówi się, że mają zapomnieć o tym, co ich boli (upraszczam) i zająć się Bogiem. Uważam, że Bóg właśnie ich po to do nas przysłał, byśmy najpierw dali zrozumienie, a dopiero uczyli budowania relacji z Bogiem . Odrzucony , zraniony człowiek bardzo osobiście przyjmuje krytykę i czego się dowiaduje, że;
1) jest winny, bo ma swój udział,
2) ma zostawić męża, zająć się sobą i budować relacje z Bogiem.
Uważam, że do takiej postawy trzeba czasu, sama potrzebowałam około 2 lat, zanim usłyszałam, co do mnie mówiło wiele osób. Wcześniej po prostu nie rozumiałam, dlaczego mam odpuścić sobie na razie męża, skoro chciałam ratować to małżeństwa. Nie mówię tego personalnie do Ciebie, ale mam zwyczaj czytać pojawiające się posty i czasem odnoszę wrażenie, że stali bywalcy tych stron lubią się niekiedy powymądrzać przed nowymi, jakimi są specami od kryzysów, a przecież każdy przypadek jest inny. "Nowi" to zwykle ludzie w szoku po rozstaniu, po odkryciu zdrady, w trakcie rozwodu....apeluję o uważność, bo jak mówił jeden ksiądz i Biblią można zabić!
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 16:58   

AWS napisał/a:
Uważam, że do takiej postawy trzeba czasu, sama potrzebowałam około 2 lat, zanim usłyszałam, co do mnie mówiło wiele osób.


AWS napisał/a:
a przecież każdy przypadek jest inny.


AWS,witam Cię serdecznie..........a może gdybyś nie słyszała od początku tych wszystkich przemądrzałych rad,to może zajęłoby Ci to trzy lata,a może pięć?masz rację!każdy przypadek jest inny,śmiem twierdzić,że u mnie-gdyby nie Sychar,babrałbym się w rozpamiętywaniu krzywdy jeszcze długo,bo moje otoczenie lało młyn na moją wodę:żona jest be,ty jesteś cacy,ty nie jesteś niczemu winien.........oj,lepiej mi się tego słuchało,ale jak się za długo tego słucha,to można zatrzymać się na tym miejscu i nie robić nic ze sobą,a życie ucieka.........kto wie,kto wie,kto wie..........gdybym był wcześniej tutaj,gdybym od razu wziął do swego serca wiele tutaj słów z czasów,kiedy jeszcze nawet nie byłem zarejestrowany,a tylko podczytywałem sobie to forum,może moje życie wyglądałoby inaczej,lepiej?wolę nie gdybać.AWS,a skąd wiesz,czy wówczas nie wkurzające Cię rady,słowa nie kiełkowały w Tobie,nie dojrzewały?przecież każdy "doradzający" czuł to samo co ty,przeżywał to,co Ty,toż tu w 95% sami odrzuceni,skrzywdzeni,zdradzeni..........ja też!na pewno masz słuszność,że nie w każdym przypadku rady są "wczas",ale są też takie osoby,które wspierają jeszcze inaczej, modląc się,czy pocieszając.................masz na pewno słuszność jeszcze w jednym,żeby myśleć,czy każdy wpis jest na forum potrzebny(to znaczy zadać to pytanie sobie)i ja na pewno sobie je zadam,nie ma nic gorszego,niż nietaktowny przemądrzalec......... :oops: pozdrawiam Cię serdecznie,Szymon.
 
     
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 17:58   

To ja Wam coś napiszę z własnego podwórka odnośnie tego co napisała AWS. Kiedy wyłam z bólu i rozpaczy, "przygarnął" mnie mój proboszcz. Boże dziękuję Ci za cierpliwość jaką dałeś temu człowiekowi, bo tak po ludzku to miał mnie ochotę zabić, do czego się przyznał niedawno :roll: Pamiętam jeden wieczór, kiedy siedzieliśmy i gadaliśmy i ja ciągle gadałam coś o Piśmie Świętym. Dał mi tę niezwykle mądrą ksiegę do łap, kazal otworzyć w dowolnym miejscu i przeczytać. Tak też zrobiłam i kiedy skończyłam, on zapytał o czym czytałam. Bóg mi świadkiem, że nie wiem do dziś co czytałam. I wtedy ten człowiek, zabrał mi z łap Pismo Świete i walnął mnie nim w łeb, ale tak że aż mi ten leb odskoczył. Z uśmiechem na ustach zapytał... Bolało? Ja totalnie zaskoczona jego reakcją zrobiłam tylko głupią minę, no bo to raz że człowiek mądry, dwa ze mój proboszcz to jakoś tak głupi było się wściec, więc on mi przywalił jeszcze raz i znów pyta... Bolało? No i wtedy ja sie rozdarłam, że "se" nie życzę takiego traktowania mnie, biednej kobiety, którą zostawił mąż. Na co on spokojnie kazał mi usiąść i powiedział. Pamiętaj, Biblia to nie jest księga czarów, w której znajdziesz zaklęcia na wszystkie bolączki, Biblia to atlas życia, ale trzeba się go nauczyć czytać. Cieszę się, że sie wściekłaś, bo w tym momencie przebudziłaś się i mam nadzieję, że zaczniesz życ, bo do tej pory byłaś żywym trupem, latającym z różańcem i Biblią pod pachą ale nie umiałaś z tych darów korzystać. Były to tylko przedmioty w Twoich rękach. Prawda jest taka, że faktycznie wtedy nastąpiło moje przebudzenie, zaczęłam się modlić ale świadomie i przede wszystkim żyć. Był czas na śniadanie, obiad i kolację, na rozmowę z synem, na pójście do kina, ale był też czas na modlitwę, tym razem już swiadomą. Juz nie klepałam całymi dniami różańca, nie przekopywałam internetu w poszukiwaniu kolejnych cudownych modlitw. Przestałam traktować modlitwę jako cudowne zaklęcie na poprawę mojego życia. Bo moje życie mogłam zmienić tylko ja, będąc świadoma tych zmian. I tak oto przy pomocy ręcznego wykładania Biblii zmieniłam się na plus :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 19:39   

Olga1968 napisał/a:
I tak oto przy pomocy ręcznego wykładania Biblii zmieniłam się na plus


:lol: :lol: :lol:

poczta.onet.pl napisał/a:
Wszyscy jesteśmy tutaj w kryzysie a czy jest ktoś kto z kryzysu dzięki chceniu tylko jednej osoby wyszedł???


myślę, by wyjść z kryzysu małżeńskiego potrzebne są chęci dwóch osób, to prawda......ale często jest tak,że jakaś tam praca nad sobą jednej osoby,powoduje często zmiany u tej drugiej...........nie zawsze,ale często.........polecam wątek Świadectwa,tam ludzie dzielą się tym jak wyszli z kryzysu małżeńskiego lub....osobistego,bo często kryzys małzeński pokazuje nam,że i osobisty kryzys mieliśmy..........np. niejedna kobieta odkrywała,że poświęciła się rodzinie,domowi,zapominając o sobie,kryzys pomógł jej np. w odkryciu wielu fajnych cech,których sobie nie usiadamiała,przygnieciona obowiązkami i zranieniami,polecam,masz moją modlitwę,pozdrawiam,Szymon.
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 20:46   

[quote="Olga1968"]zaczęłam się modlić ale świadomie i przede wszystkim żyć. Był czas na śniadanie, obiad i kolację, na rozmowę z synem, na pójście do kina, ale był też czas na modlitwę, tym razem już swiadomą. Juz nie klepałam całymi dniami różańca, nie przekopywałam internetu w poszukiwaniu kolejnych cudownych modlitw. Przestałam traktować modlitwę jako cudowne zaklęcie na poprawę mojego życia.
Dziękuję. Własnie o to mi chodziło, że każdy ma swój czas na przebudzenie! :-D

[ Dodano: 2014-05-02, 20:58 ]
[quote="krasnobar"]AWS,witam Cię serdecznie..........a może gdybyś nie słyszała od początku tych wszystkich przemądrzałych rad,to może zajęłoby Ci to trzy lata,a może pięć?
Krasnobar jestem w Sycharze od 5 ,lat, znam Twoją historię i bardzo sobie akurat cenię Twoje komentarze i nigdy nie nazwałabym ich wymądrzaniem. Sama też sporo się tutaj nauczyłam i trochę boli mnie, że forum przez te ostatnie miesiące zmieniło swój charakter.Jestem za nierozerwalnością małżeństwa, co potwierdziłam postawą podczas spraw rozwodowych, ale nie o mnie tu chodzi, ale o"nowych", których często odstraszają niektóre "pyskówki' i poglądy.

[ Dodano: 2014-05-02, 21:04 ]
poczta.onet.pl napisał/a:
Jestem bardzo zmęczona proszeniem i poniżaniem się ale nie na tyle aby jeszcze próbować

Droga Mario! Nie naprawisz małżeństwa proszeniem, ani poniżaniem , a co najwyżej jeszcze bardziej zniechęcisz do siebie męża. Piszę z własnego doświadczenia, że nic tak później nie boli, jak utrata własnej godności. To, co robi Ci mąż to jedno, a to, co robisz sama sobie to drugie. Zastanów się, czy chciałabyś, by mąż przed Tobą się poniżał?

[ Dodano: 2014-05-02, 21:09 ]
poczta.onet.pl napisał/a:
Miałam i mam znaki od Boga że warto.

Mario, jaki to byłby Bóg, który dawałby Ci znaki, że warto poniżać się przed mężem? :shock:
Mario warto bronić małżeństwa, ale w mądry, dojrzały i godny sposób. Przede wszystkim wyciszenie emocji, bo one są w czasie ostrego kryzysu największym wrogiem. Poczytaj trochę to forum i na pewno znajdziesz wiele odpowiedzi na dręczące Cię teraz pytania i wątpliwości.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 15:30   

grzegorz_ napisał/a:
Zenia
nie kazdy potrafi wpasc w religijne uniesienie w ktorym
pierwotny lem przed samotnoscia likwiduje relacja z Bogiem.
Wiekszosc ludzi stapa po ziemi i tu na ziemi chce szczescia


http://www.langustanapalm...a-nienormalnych

grzegorzu moje "uniesienie religijne" wygląda w ten sposób. W taką rzeczywistosc weszłam i staram sie w niej trwać. Tak wybrałam. Na to się zgodziłam.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 9