Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
jestem winna ale przeszlości już nie zmienię
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-30, 09:31   

zenia1780 napisał/a:


"I co z tego, ze mąz Cię nie kocha? Teraz tak ma". Zastanów się jednak nad tym jak jego brak miłości wpływa na Twoją do niego miłosc. Czy przez ten fakt, Ty nie możesz, albo nie chcesz go kochać?


Wszystko można sobie wmówić, nawet to że ziemia jest płaska
(na taką wygląda).
"I co z tego że nie kocha..."....
Gdyby wzajemność uczuć nie miała znaczenia, nie byłoby tego forum.
Można by się zakochać w jakimś G.Clooneyu i powiedzieć sobie i co z tego ze mnie nie kocha, on jest cudowny i jak go kocham.
Trąci hipokryzją..
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-30, 10:04   

renta11 napisał/a:
Kochanie bez oczekiwań, dawanie z siebie ... pomimo.

bardzo trudne i bardzo dojrzałe. Do tego trzeba po prostu ..... dorosnąć


Przede wszystkim jednak do tego trzeba poznać i Miłość Boga do nas samych. Własnymi siłami trudno jest to osiągnąć, a jeszcze trudniej utrzymać ten stan. Popatrz Tobie zajęło 10 lat "zdrowienie", a teraz wszystko powraca...
Moją potrzebę miłosci wypełnia Bóg, a miłosć którą On dajej, jest miłościa której ani się nie chce, ani nie potrafi zatrzymać dla siebie... To nie jest kochanie pomimo, to jest kochanie wynikające z chęci dzielania się tym co się otrzymałao. To jest wolnosć kochania, a nie przymus...
Dlatego ciągle piszemy i mówimy tutaj o naprawieniu przede wszystkim relacji z Bogiem, bo dopiero wtedy potrafimy układać wszystkie inne relacje, a nasze działania nie są kierowane naszym uzależnieniem od drugiej osoby, od jej reakcji i zachowań. Wtedy "karuzele" emocjonalne nam nie grożą...

Jak Bóg na pierwszym miejscu, to wszystko na swoim miejscu.

Sama długo nie potrafiłam tego pojać...

Reniu i tak, masz rację, to jest miejsce, w którym mamy buforować swoje emocje. Czasem jednak dobrze, aby ktoś nas na chwile zatrzymał, bo to pomaga również nam zastanowić się nad pewnymi sprawami, przemyśleć je, a nie tylko zapędzać sie w swoim bólu. Sama dobrze wiesz, ból trzeba przeżyć i oddać, najlepiej Bogu. Zreszta Chrystus już nas od niego uwolnił, zanosząać go na krzyż... Więc nie trzymaj go dla siebie... Oddaj...

PS.
Czy 12 kroków robiłaś w oparciu o Pismo Świete, tak jak my tutaj?
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-30, 10:31   

grzegorz_ napisał/a:
Gdyby wzajemność uczuć nie miała znaczenia, nie byłoby tego forum.


Tak masz rację. To forum jest po to aby pomóc osobom będącym w takiej sytuacji, jak sobie z tym radzić, poprzez układanie swoich reacji z Bogiem. Kazdy człowiek może nas zranić brakiem swojej miłosci do nas. I najprawdopodobniej w jakiś sposób to zrobi. Bóg jednk jest wierny w swojej do nas Miłosci, a my poznając i doświadczając tej Miłości jesteśmy w stanie wyjść poza własne pragnienia bycia kochanym przez drugiega człowieka, potrafimy przekraczać siebie w wielu kwestiach, stajemy się otwarci na innych... Nie ograniczamy się tylko do brania... Dzięki temu zarówno my i jak inni wokól nas są szcęsliwsi...

grzegorz_ napisał/a:
Wszystko można sobie wmówić, nawet to że ziemia jest płaska
(na taką wygląda).


Taka jest Twoja wiara? To smutne...
Wiesz, według naszej wiary wszyscy tu przyszliśmy po to aby nauczyć się kochać, my sami, a nie po to żeby nas kochano...
Jakie przykazanie zostawił nam Chrystus? Po czym ludzie według Niego mają rozpoznawać chrześcijan?
Sądzisz, że małzeństwa stanowia wyjatek, będę cię kochać tylko wtedy, kiedy i ty będziesz mnie kochać?

Rzyczę ci Grzegorzu, aby Bóg dotknął również Twojego serca i abyś Ty miał wreszcie odwagę otworzyć się na Niego.

Pozdrawiam
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-30, 13:53   

Zeniu

"nauczyć się kochać, my sami, a nie po to żeby nas kochano... "
po ludzku, to bardzo trudne.

Ja się czuję chyba wypalona, tak po prostu. I raczej myślę o spokoju, a nie o życiu z człowiekiem, który jest nieprzewidywalny i "nie dorasta". Kiedy była obustronna miłość - miało to sens, pomimo wszystkiego. Przy jego obojętności, i unieważnianiu tego co wspólnie budowaliśmy 20 lat, tego sensu coraz częściej nie widzę.

12 kroków realizowałam w Al-Anon z "siłą większą niż nasza własna", w to miejsce wystarczy wstawić Boga, ja-Świadomość-Boga.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-30, 16:24   

renta11 napisał/a:
12 kroków realizowałam w Al-Anon z "siłą większą niż nasza własna", w to miejsce wystarczy wstawić Boga, ja-Świadomość-Boga.


no nie wiem czy wystarczy wstawić ???
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-30, 17:56   

zenia1780 napisał/a:
według naszej wiary wszyscy tu przyszliśmy po to aby nauczyć się kochać, my sami, a nie po to żeby nas kochano..

Ej , a ja myślałem że mnie choć trochę, tutaj kocha??? :cry:
Dopowiem może że kiedy mówiłem koleżance żeby pokasowała moje numery i żadnego kontaktu wiecej, słysząc że i tak mi z żoną nie wyjdzie, ze ona to i tamto i sramto, i wiedząc ze u nas jest lipa, bo miłości nie ma, bo jest małżeństwo, bo jest związek dwóch osób, które razem mieszkają, które wsolnie dbają o dziecko i tradycje to wracam w próżne. Wtedy żona nic nie wiedziała i musiała wydażyć sie rewolucja informacyjna, ciężkich przeżyć psychicznych zony jej zemsty itp.
Ale dziś po 4 latach wiem że być może wtedy uczuć nie było, ale udało mi sie niewiem skąd zostawić sobie resztkę postawy miłosci. A to dzięki chyba tradycji i jednak przywiązania do wiary w rodzinę i Boga.
A nie kochając tych którzy nas nie kochają, jutro podpiszemy deklarację o eutanazji.
Eutanazja małzenska jest też wygodna i kusząca, tylko czy nam wolno, czy my sobie poradzimy mordowaniem bezbronnych. A kim są nasi współmałżonkowie jak nie bezbronnymi owocami 21 wieku.
 
     
rona
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-30, 18:38   

Zeniu, Dabo.. Macie rację, zgadzam się z Wami, ale tylko teoretycznie. W praktyce jednak nie potrafię tak żyć. Wcześniej też było między nami różnie, były dni milczenia, jakieś przykre słowa, ale prędzej czy później słyszałam, że mnie kocha, że mu na mnie zależy. Dzieci widziały nas rozmawiających, śmiejących się.
Mur obojętności, który nas teraz od siebie oddziela sprawia, że codziennie coś we mnie umiera. Na początku tego głębokiego kryzysu zachowywałam się bardzo emocjonalnie, błagałam, krzyczałam, prosiłam, szantażowałam.. Nic to nie dało.. Teraz czuję jak codziennie narasta we mnie większy żal do męża, bo to właśnie on z wszystkich ludzi na świecie jako jedyny przysiegał mi miłość. Boję się, że też ogromny żal wkrótce przerodzi się w obojętność.
Moja wiara jest zbyt słaba chyba, by Zeniu potrafić przejąć Twoje myślenie. A może żal zbyt duży? Bo ja dla męża byłam w stanie zrobić wszystko, a on nie robi teraz nic.
Bo nawet gdybym chciała nie mam za bardzo gdzie odejść, a on wciąż daje mi do zrozumienia, że nie jestem u siebie. Potrzebuję oddechu, czasu, zatęsknienia, a tymczasem siedzę wciąż z nim w tym samym pokoju..
 
     
aatka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-30, 21:08   

Rona, wiesz, coraz częściej myślę że takie oddalenie pomogłoby i nam. Mieszkając razem nie mamy szans zatęsknić, zapomnieć o tym co było nie halo. Wciąż budzą się te same żale i urazy.
Tylko..... jest też niestety taka możliwość iż okaże się że jednak łatwiej (nie lepiej) żyć osobno.... zwłaszcza naszym potłuczonym mężom. No i przede wszystkim - nie zrobię tego dzieciom. Niby duże, ale już i tak porządny zakręt mają za sobą, i nie zamierzam im następnego fundować. Skutki widać gołym okiem do dzisiaj. A z trzeciej ;-) strony - jeszcze kilka miesięcy temu widziały nas często przytulonych, całujących się. Widziały czułość i bliskość, to co przez całe swoje życie. Tak bardzo mi zależało żeby właśnie ten obraz rodziców w sobie zachowały. A mojemu małżonkowi tak bardzo to wisi, że mój żal do niego przybiera niebezpieczne rozmiary.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 08:28   

renta11 napisał/a:
Ja się czuję chyba wypalona, tak po prostu.


A więc teraz jesteś "pustym naczyniem". To bardzo dobrze, bo więcej Bozej łaski miłosci w sobie pomieścisz. Otwórz się na Niego i pozwól napełnić po brzegi.
Robiłaś 12 kroków i wiesz, ze jest tam miejsce, w którym masz rozpoznać i uznać włąsną bozsilność względem tego co nas spotyka, w którym stajesz przed Bogiem z opuszczonymi rękami i Jemu pozwalasz działać...

rona napisał/a:
Zeniu, Dabo.. Macie rację, zgadzam się z Wami, ale tylko teoretycznie. W praktyce jednak nie potrafię tak żyć.


A chcesz?
Nie musisz tutaj odpowiadać, odpowiedz sobie na to pytanie.
Na jednej szali masz meża, który z róznych, mniej lub bardziej wiarygodnych i rzeczywistych dla Ciebie powod, odmawia Ci swojej miłości, bez której ty w tym momencie żyć nie potrafisz i nie chcesz, której brak powoduje w Tobie ogromny ból, zal, bunt, gniew (i pewnie wszystkie te emocje naraz).
Na drugiej masz Boga, który cię kocha bezgranicznie i nigdy Ci tej Miłosci nie odmawia, który potrafi zapełnić w Tobie tę otchłań , który przez tę Miłosc potrafi uleczyć Twoje zranienia...
I ja wiem, ze to nie odbywa się z dnia na dzień (choć u niektórych róznie z tym bywa).
Pytanie brzmi czy chcesz trwać w tym bólu i oczekiwaniu na zmianę męza nastawienia (masz na na nią wpływ?), czy wolisz uwolnić się od tego i chociaż spróbować być szczęsliwą, choć na ten czas bez miłości meza.

Jeśli jeszcze tego nie słuchałaś, to grąco polecam, a jęsli tak, to posłuchaj jeszcze raz i pomyśl czy tego chcesz, bo od odpowiedzi na to pytanie zaczyna się wszystko.

http://adamszustak.pl/mlo...-z-samotnoscia/

Ja tym wszystkim co tu piszę i polecam nie chcę Cię namówić do odejścia od męża, do samotnosci, ale do tego abyś spróbowała być szczęśliwa, bo tak jak głosi jeden z linków na stronie głównej, Do szczęśliwych ludzi wracają małżonkowie (tego również radzę posłuchać, a jak będziesz na rekolekcjach, to porozmawiać z Mirką).
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 10:37   

renta11 napisał/a:
"nauczyć się kochać, my sami, a nie po to żeby nas kochano... "
po ludzku, to bardzo trudne.


Dlatego nie po ludzku masz to robić, ale z Bożą pomocą. Dlaczego ograniczasz się tylko do własnych mozliwości?

12 Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. 13 Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.

Flp. 4, 13


A nawet robiąc to z Jego pomca ciągle możesz napotykać w sobie problemy i opór w dązeniu i osiaganiu tego. :evil: nie tak łatwo chce popuścić.
Czy dlatego mamy tego nie robić, bo trudno?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 17:19   

Zenia
nie kazdy potrafi wpasc w religijne uniesienie w ktorym
pierwotny lem przed samotnoscia likwiduje relacja z Bogiem.
Wiekszosc ludzi stapa po ziemi i tu na ziemi chce szczescia
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 17:24   

Grzegorz relacja z Bogiem nie polega na religijnym uniesieniu

I tu na ziemi można być szczęliwym w relacji z Bogiem
 
     
DHL
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 17:42   

Mirakulum napisał/a:
I tu na ziemi można być szczęliwym w relacji z Bogiem

Mirakulum przecież to oczywiste że z tej relacji można czerpać szczęście.
Ale gdyby tylko to miało wystarczyć-to przecież nikt by nie miał nadziei i nie modlił się o reanimację związku.
Czasami żyjąc tą nadzieja do ostatnich dni.
Był czas kiedy myślałem sobie tak wiara jest lekarstwem na wszystko,dziś wiem że pomaga wiele ale lekarstwem nie jest.
Zatem staram się wierzyć by móc przetrzymać wiele, ale problemy nie znikają,życie toczy się dalej w postaci niezmiennej.
I tylko tyle że dzięki Bogu coś w tym mogę zrozumieć.
Dlaczego tak jest,dlaczego nie da się tego rozwiązać,dlaczego ......???

Jako ludzie mamy zwyczajne ludzkie potrzeby,marzenia,wspomnienia-i po ludzku mamy pragnienie na ich rozwiązanie

pozdrawiam
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-01, 22:36   

Mirakulum napisał/a:
I tu na ziemi można być szczęliwym w relacji z Bogiem

Oczywiście, ale , czy to nie Bóg czasem wymyślił dla szczęścia człowieka małżeństwa?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9