To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Co robic .....albo co robie zle

Anonymous - 2014-12-29, 10:39
Temat postu: Co robic .....albo co robie zle
Witam , jestesmy mlodym malzenstwem, 4 lata po slubie. W pazdzierniku wszystko sie posypalo.... ja stwierdzilem ze to chyba nie ma sensu ciagnac ze sie klocimy brak wspolnych tematow itd. I pierwszy raz zona przyznala racje... to byl jak kubel zimnej wody na glowe. Dopiero po 4 latach przejzalem ile zlego wyrzadzilem mojej rodzinie. Po mojej stronie glownie byly klotnie z blachych powodow w ktorych cisza trwala nawet miesiac .... bylem zadufany w sobie i liczylo sie tylko moje szczescie. Okazalo sie rowniez ze zona spotkala sie kilka razy z kims innym , calowali sie. W miedzyczasie probowalismy 2 razy ale dowiedzialem sie ze Ona nadal utrzymywala z nim kontakt .... stracilem zaufanie calkowicie .... bylismy u przyjaciol ktorzy mieli podobna sytuacje. Im sie udalo, sprobowali , kolezanka przyznala ze na poczatku sie przymuszala do wszystkiego a z czasem uczucie samo przyszlo. Od okolo 1 grudnia probujemy jeszcze raz .... ale mi coraz bardziej w glowe w chodzi ze zona ktoregos dnia powie mi znowu ze sie poddaje i nic do mnie nie czuje i nie ma to sensu. Przeprowadzilem z nia dzisiatki godzin rozmow, Boga wkoncu postawilem na 1 miejscu i czesto z nim rozmawialem. Czesto powtarzam zonie ze ja Kocham jak nigdy wczesniej bo naprawde sie zmienilem i sama mi to przyznala ale widze ze angazuje sie bardzo powoli albo wogole. Ogolnie widze jej smutek a tym samym i mi jest przykro ... Widze ze chcialaby chyb pokochac ale nie potrafi. 20 stycznia jestesmy umowieni na spotkanie malzenskie. Wiele razy jej okazuje milosc, dzien w dzien kilka razy jej powtarzam ze ja kocham ale slysze tylko -wiem. Tyle ile wyryczalem sie przez ostatni kwartal to nigdy nue wyryczalem. Ufam Bogu ze nas sie rozlaczy, wystawil nas na probe ale cholernie ciezka. Pomozcie chociaz dobrym slowem.
Anonymous - 2014-12-29, 11:13

Witaj Beniek,
wygląda na to, że jest duża nadzieja na lepsze. Piszesz, że zwracasz się do Boga, że się starasz, chcecie razem odbudować, tylko jakby nie wychodzi.
Jeśli postawiłeś Boga na piewszym miejscu, to wiesz, że On działa, że ludzkimi siłami nie dajemy rady. Może zacznij się modlić o miłość- przecież nawet w modlitwie różańcowej jest intencja o wiarę nadzieję i miłość.

Anonymous - 2014-12-29, 11:31

Ja staram sie codziennie rozmawiac z Bogiem, razem modlimy sie o odrodzenie malzenstwa modlitwa ktora jest na portalu. Ufam Mu jak nikomu innemu, kilka razy w zyciu udowodnil mi ze istnieje i czuwa nademna, nigdy mnie nie zawiodl. Jestem tym ktory chcialby widziec postepy i okazywanie uczuc z jej strony. Jak poprosze to przytuli sie do mnie, wieczorem kladziemy sie przytuleni, staram sie kazdego dnia pokazywac ze sie zmienilem i jestem mezem ktoremu moze ufac i byc szczesliwa przy mnie. Wczoraj mi powiedziala ze wiedziala ze bedzie ciezko ale nie sadzila ze az tak ciezko. Potwierdzila tez ze raczej przymusza sie do uczuc ze mna. Jest miedzy nami seks , ze tak powiem malo wymyslny ale jest, spytalem sie jej czy robi to bez uczucia a Ona powiedziala ze roznie, zalezy od dnia. Niechce aby traktowala seksu jak obowiazku malzenskiego tylko jak cos co nas scala. Spytalem sie jej wprost wczoraj czy cos do mnie czuje, odpowiedziala ze nie wie, daje mi to nadzieje ze powoli sie przekonuje ale nie wiem czy nie jest to moja nadinterpretacja ....
Anonymous - 2014-12-29, 11:58

tak, jak piszesz- trzeba zaufać Bogu, iść w kierunku miłości i wsparcia dla żony i przetrzymać ten czas kryzysu

chyba dobrze by było, żeby ten kolega zony już nie mieszał między wami

Anonymous - 2014-12-29, 12:14

Bety napisał/a:
tak, jak piszesz- trzeba zaufać Bogu, iść w kierunku miłości i wsparcia dla żony i przetrzymać ten czas kryzysu

chyba dobrze by było, żeby ten kolega zony już nie mieszał między wami


Kolega teoretycznie juz nie miesza. Kolo tego 1 Grudnia jak stwierdzila moja zona ze warto sprobowac poprosilem ja aby zadzwonila do niego i definitywnie zakonczyla znajomosc.
Niestety nie odebral ale nagrala mu sie na poczte glosowa. Z przykroscia stwierdzilem tez jej ze bede musial ja kontrolowac (dwa razy wczesniej obiecala mi ze zerwie z nim kontakt). I tak sie dzieje aczkolwiek coraz rzadziej bo chce wkoncu nabrac do niej zaufanie.
Ale tak naprawde jak bedzie chciala badz ma to moze miec z nim kontakt jak jest w pracy i nie widze co Ona robi. Wczesniej utworzyla sobie fikcyjne konto do rozmowy z nim. Blad ktory popelnilem jak mi sie wydaje to po odkryciu jej konwersacji z nim to wykrzyczenie ze jezeli jej nie zalezy na naszym zwiazku to zrobie wszystko aby corka byla tylko ze mna, porobilem zdjecia jej rozmow z nim, mam je schowane u rodzicow na komputerze. Jak sama przyznala to byl impuls dla niej aby znalezc sile w sobie i sprobowac naprawde.... Z jednej strony moze i dobrze zrobilem ale z drugiej okazalem swoja slabosc i to ze liczy sie tylko moje szczescie. Probowalem jej przemowic do rozsadku wczesniej ile jest do stracenia.... ale moje monologi do niej wogole nie trafialy. Zona boi sie teraz spowiedzi, chcialem zebysmy razem sie wybrali ale stwierdzila ze na placz w kosciele nie jest gotowa ani na to co ksiadz do niej powie.... (nie dziwie sie , niemalze dostala ekskomunike od ksiedza gdy ten dowiedzial sie ze zona bierze pigulki antykoncepcyjne). Zawsze ludziom doradzalem gdy o rade prosili gdy ja jej potrzebuje rowniez ja dostalem od przyjaciol ale ..... ale nie dostalem odpowiedzi czy nam sie uda ..... a tego sie boje .... Utracenia osoby ktorej zalety i piekno odkrylem dopiero teraz ..... zniszczenia zycia dziecku ktoremu niczemu nie jest winne a byc moze bedzie musialo odpokutowac za moje bledy ...... za nie wybaczenie sobie swoich bledow :/

Ps. Sciagam na wieczor film ognioodporni , mam nadzieje ze to bedzie strzal w dziesiatke :)

Anonymous - 2014-12-29, 13:15

Benek

Już nie raz tu była o tym mowa, że trzeba sobie samemu odpowiedzieć
na ile Twoja przemiana jest głęboka.
Pewnie nie jest , bo człowiek nie zmienia się z dnia na dzień.
Wcześniej mogłeś się nie odzywać miesiąc do żony (tak nawiasem w głowie mi się to nie mieści jak można mieszkać razem w jednym domu i się nie odzywać tygodniami) a teraz gdy pojawił się konkurent to od razu ...wielka miłość.

Anonymous - 2014-12-29, 20:51

grzegorz_ napisał/a:
Wcześniej mogłeś się nie odzywać miesiąc do żony (tak nawiasem w głowie mi się to nie mieści jak można mieszkać razem w jednym domu i się nie odzywać tygodniami) a teraz gdy pojawił się konkurent to od razu ...wielka miłość.


Grzegorzu, tu na forum staramy się przede wszystkim pomagać, a pomaganie to nie postawa sędziego, który szufladkuje i dołuje.
Pomoc to miłość, która podnosi, pokazuje nowe perspektywy, daje nadzieję, wzmacnia. Tego człowiek potrzebuje, gdy che się zmienić, siebie i swoje życie.

Anonymous - 2014-12-29, 21:36

Teresa
Nikogo nie osądzam i nie krytykuje.
Wskazuję tylko na mechanizm, który wybacz rozumiem lepiej niż Ty (bo jestem facetem).
Prawie w każdym facetem drzemie atawizm, który powoduje, że traktuje kobietę trochę jak własność. Może być byle jak w małżeństwie, facet może w ogóle nie dbać i wydaje się , że mu w ogóle nie zależy na kobiecie....do czasu aż pojawi się innym samiec na horyzoncie.
Jesteśmy ludzmi, ale gdzieś tam w głębi drzemie jakaś cząstka, która wiąze nas ze światem zwierząt. Żeby nie było....pewnie jestem taki sam.

Anonymous - 2014-12-29, 22:31

Nie zawężałabym tego do jednej płci 8-)
Sama też widziałam w sobie ten mechanizm i jest to dość paskudne uczucie - zobaczyć to.

Myślę, że w zasadzie nie ma co zawężać tego do relacji międzyludzkich. Niedocenianie tego co się osiągnęło, co się otrzymało, jest chyba obecne w naszym życiu bardzo często.
Czyż nie o tym mechanizmie pisał wieszcz: "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz".

Za późno. Za późno robimy różne rzeczy w życiu, za późno dostrzegamy wartość tego czy tamtego.
Mieliśmy, to nie cieszyliśmy się. Tracimy, to zaczynamy doceniać.

Tak już jest. To ludzkie. "Nic co ludzkie .." itd.
Ale Bóg może ze wszystkiego wyprowadzić dobro. On i tylko On. Nawet gdy my po ludzku wszystko już spapraliśmy. Jest powiedzenie, że Bóg może pisać prosto po krzywych liniach.
I tak jest.

Bez zawierzenia Bogu jako Stwórcy i Odkupicielowi, bez zmiany życia na nowe, zgodne z Bożymi wytycznymi, nie poradziłabym sobie z poczuciem winy, żalu i krzywdy.

No właśnie, a Bóg..? Ile razy ja Go odrzucałam, zamiast budować z Nim relację? Nieskończoną ilość razy. A On zawsze jest gotowy by mi przebaczyć i zawsze na mnie czeka.
To jest sens tego wszystkiego.

Anonymous - 2014-12-29, 23:47

Nie odnosząc się teraz do konkretnej sytuacji Benka
zastanowiłbym się czy rzeczywiście zawsze sychar powinien głaskać po głowie
nawróconych grzeszników. Czy czasem nie warto pomyśleć o drugiej stronie?
Zalóżmy sytuację:
Mąż bije , pije i zdradza.
Zona po latach w końcu zdobywa się na odwagę aby od takiego skarba odejść, ratując siebie i dzieci. Mąż.... w szloch i na kolana litanie klepać. Nawrócił się w ciagu kilku dni.
Trafia na Sychar i co mu tu radzimy?
Walcz, masz prawo bo sakrament. Kup kwiaty, przetestuj te 42 tricki aby zdobyć serce żony.
A co z żoną?
Może lepiej powiedzieć..."chłopie nabroiłeś wiec daj żonie spokój"
na kilka miesiecy, może na rok. W tym czasie rzeczywiście ochłoń i zmień się tak naprawde a nie cudowna tygodniowa przemiana.

Anonymous - 2014-12-30, 00:45

Cytat:
Mąż.... w szloch i na kolana litanie klepać. Nawrócił się w ciagu kilku dni.
Trafia na Sychar i co mu tu radzimy?
Walcz, masz prawo bo sakrament. Kup kwiaty, przetestuj te 42 tricki aby zdobyć serce żony.


Niech walczy. Niech się stara. Niech staje na głowie, próbuje, działa. Choćby i gorącą modlitwą. I będziemy mu niestrudzenie pisali - "Nie martw się, że nie wita Cię z szerokim uśmiechem. Uleczenie potrzebuje czasu, a ty trwaj." I będziemy takiego podtrzymywali na duchu i odwodzili od pomysłów by sobie poszukać łatwiejszego celu. I krzepili. I czasem klepali po główce (potrzebne - rola jednych), a czasem kopali w [....Edit: wulgaryzmom mówimy nie] i walili z plaskacza w gębę dla opamiętania (też potrzebne i też są tu takie osoby).
Bo co to znaczy "zmienić się tak naprawdę". Kto to zmierzy, policzy, zważy i stwierdzi, że już?
Myślę, że jest dobrze. Każdy ma swoją rolę i po coś się tutaj znalazł.

grzegorz_ może ten post wyglądać jak pisany przeciw Tobie, ale tak nie jest. Jesteś tutaj bardzo potrzebny.
Pozdrawiam

Anonymous - 2014-12-30, 10:50

Grzegorz ma podobne myslenie jak ja dawniej .... Ze wolalem odejsc niz sie zmienic, nic nie robic niz probowac zmieniac na lepsze.... Bo sadzilem ze jezeli powiedzielismy sobie tak w kosciele to jestesmy nierozerwalni juz nigdy .... Dopiero gdy pojawilo sie magiczne slowo rozwod i dostrzezenie powagi sytuacji, wtedy wystarczylo 48 godzin aby zrobic rachunek sumienia przypomniec sobie 4 lata spieprzone zonie (klotnie najbardziej) i zeby docenic co mam. I w jednej chwili uswiadomilem sobie ze ucieczka w w wir pracy i pieniadza nie sluzy malzenstwu, ze nie odzywanie sie to dobra metoda (wyciagnieta z domu rodzinnego).
Zmienilem sie i sam to po sobie widze i mozna powiedziec ze momentami sam siebie zaskakuje. Co jakis czas staram sie zone zaskakiwac jak nigdy wczesniej ale gdy odbiera to chlodno to mi poprostu przykro. Film ktory polecacie ognioodporni dal mi naprawde bardzo wiele do myslenia, wiele dni o ktorych czytal autor jak nie wszystkie wprowadzilem juz w zycie i pozostaje mi tylko oczekiwac na cud przebaczenia i odzyskania wiary zony. Cierpie codziennie ale skoro jest to potrzebne aby nasze malzenstwo bylo lepsze niz wczesniej to zrobie co trzeba :)

Anonymous - 2014-12-30, 11:16

Beniek,
Dlaczego uważasz,że Bóg który jest miłościa chciałby Was rozłączyć?
Bóg chce Waszej jedności o wiele bardziej niż Ty. Nikt tu nie pociąga za sznurki w teatrze kukiełkowym.
Ani też nie kierują Wami jakieś kosmiczne siły. Od Was i tylko od Was zalezy czy będziecie razem czy nie. I Ty i żona musicie pracować nad Waszym wspólnym"MY". Tak aby to bycie razem zastąpiło dotychczasowe życie "obok siebie".

Jeszcze nie przegrałeś więc walcz. I zapamiętaj ,że każda kłotnia w granicach szacunku jest lepsza niz wrogie milczenie.
Masz moją modlitwę.

Anonymous - 2014-12-30, 14:37

Anita11 napisał/a:
Beniek,
Dlaczego uważasz,że Bóg który jest miłościa chciałby Was rozłączyć?
Bóg chce Waszej jedności o wiele bardziej niż Ty. Nikt tu nie pociąga za sznurki w teatrze kukiełkowym.
Ani też nie kierują Wami jakieś kosmiczne siły. Od Was i tylko od Was zalezy czy będziecie razem czy nie. I Ty i żona musicie pracować nad Waszym wspólnym"MY". Tak aby to bycie razem zastąpiło dotychczasowe życie "obok siebie".

Jeszcze nie przegrałeś więc walcz. I zapamiętaj ,że każda kłotnia w granicach szacunku jest lepsza niz wrogie milczenie.
Masz moją modlitwę.

@Anita11

Nie uwazam ze to Bóg chcialby nas rozlaczyc ale zona ktora jest teraz zagubiona, byc moze ingerencja (podpowiedzi) osob 3 ktore niekoniecznie wiedza co dla nas dobre moze spowodowac ze ktoregos dnia zona powie mi ..... dosc , nie wytrzymam dluzej.
Mimo ze nie klocilismy sie ani razu, zawsze mowie zeby zona uspokoila podniesiony glos itd. Gdzie o milczacych dniach nie wspomne to zona i tak uwaza ze zbyt wiele sie nie zmienilo :O I ze klotnie jak byly tak sa dalej. A ja jestem PEWNY ze zmienilo sie o 180 % i gdy mamy odmienne zdania powtarzam 100x znajdzmy kompromis. Nie wiem dlaczego jest nastawiona negatywnie az tak. Jestem z natury niecierpliwy i moze dlatego chcialbym wszystko widziec na JUZ. Ale jezeli kazdego dnia bede widzial chociaz maly kroczek bede przeszczesliwy. Najbardziej brakuje mi jej usmiechu ktory byl dla mnie zawsze baaardzo wazny. Dodawal mi sily w wielu sytuacjach zyciowych. Czy codzienne rozmowy o tym co mnie boli , nurtuje jest dobre? Staram sie ja wypytywac czy nadal sie kontaktuje z nim, czy chodzi jej cos po glowie z czym nie jest pewna. Za mocno nie naciskac? Dac czasowi leczyc rany i byc bardziej pasywnym ?

Dziekuje wszystkim za modlitwe, jest to bardzo pokrzepiajace gdy osoby "trzecie" wierza w szczescie innych bezinteresownie. Dziekuje raz jeszcze.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group