To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Co dalej....?

Anonymous - 2014-10-27, 13:20
Temat postu: Co dalej....?
Witam, od jakiegoś czasu podczytuje wasze Forum.
mam na imię Agnieszka, moje małżeństwo rozpadło się 4 lata temu. Jestem z mężem w sądowej separacji, w siadzie Kościelnym toczy się proces o orzeczenie nieważności zawarcia sakramentu małżeństwa. Mam troje dzieci, 22, 17, 4 lata.Moja historia jest podobna do wielu tu opisywanych.Kochałam mojego męża, starałam się ratować małżeństwo , od samego początku jego trwania. Myślałam że to moja wina, że mój mąż nie jest szczęśliwy, przez pierwsze 10 lat naszego związku,robiłam wszystko dla niego, starałam się jak mogłam, dbałam o dom o dzieci o niego, a on traktował mnie jak służącą, wiecznie mnie odtrącał.Mówił że jestem za głupia by liczyć się z moim zdaniem, słowami , potrzebami.Był wiecznie zmęczony, apatyczny,i tak potwornie egoistyczny że nawet trudno sobie wyobrazić. Nigdy nie myślał o mnie o dzieciach, tylko o sobie, no i o swojej mamie.Do tego jeszcze wszystkie smutki topił w alkoholu, a że smutków miał wiele robił to niemal codziennie. Walczyłam o jego miłość, o to by się zaczął leczyć, ale to nic nie dawało...po 10 latach byłam w ogromnej depresji i powiedziałam dość, teraz ja zaczynam ratować siebie. Próbowałam kochać go mądra miłością, modliłam się za niego , pokutowałam, przestałam się kłócić z nim, mieć pretensje o cokolwiek. Jednoczenie zaczęłam myśleć o sobie o swoich potrzebach i marzeniach. Ale to nic nie dawało, bo chyba przez to, że stałam się wobec niego konsekwentna,wkurzałam go jeszcze więcej. Mąż uciekł z domu do swojej matki po 19latach małżeństwa , zostawiając mnie w 8 miesiącu ciąży z ogromnymi komplikacjami zdrowotnymi. od tego momentu nigdy się do mnie nie odezwał, ani do dzieci . swojego najmłodszego syna nie chciał nawet zobaczyć . Nie utrzymuje z nikim kontaktu. Nasza najstarsza córka córka przeszła chorobę nowotworową i serię chemioterapii.On nawet tym się nie zainteresował. Ja nigdy nie zabraniałam mu kontaktów z dziećmi, dzwoniłam, prosiłam aby się nimi spotykał, żeby zobaczył, pisałam sms - bo odrzucał ode mnie telefony.... Próbowałam może przez rok albo półtora zabiegać o nawiązanie kontaktu z dziećmi, teraz dałam sobie spokój
Obecnie jestem w separacji orzeczonej przez sąd, to ja wystąpiłam z pozwem. Sąd orzekł separacje z jego winy i ograniczył mu prawa rodzicielskie. Wiosną tego roku,złożyłam pozew do Sadu Kościelnego. Jest już po przesłuchaniach świadków i stron. Z tego co wiem to mój mąż ma iść na badania do biegłego psychologa i psychiatry...
Czyli sprawa jest już zaawansowana...
A ja ostatnio mam poważne wątpliwości czy dobrze robię.... czytam wasze posty, wasze historie i zastanawiam się czy zrobiłam wszystko, aby ratować nasz związek. A może powinnam jeszcze próbować jakoś dotrzeć do niego, ale nie wiem jak...
Od wczoraj zaczęłam Nowennę Pompejańską w intencji nawrócenia się mojego męża.
Nie wiem co mam zrobić...do tej pory wydawało mi się, że dobrze robiłam ,teraz sama nie wiem .... Zdaje sobie sprawę że on jest alkoholikiem, uzależnionym od matki,niezdolnym do ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny, a co dopiero za życie innych. Ale pytam się czy nie ma innej drogi dla mnie.... Bo czy te wszystkie lata były tylko zmarnowanym czasem, niepotrzebnym poświęceniem, nie mogłam uczynić nic, aby mu pomóc,a z drugiej chce aby był szczęśliwy aby wreszcie zaczął żyć...i cieszyć się tym życiem. Nie wiem co dalej?

Anonymous - 2014-10-27, 13:50

Witaj!
Wg mnie dobrze postępujesz. Zadbaj o siebie i dzieci, bo jesteście wszyscy bardzo zranieni. Bardzo Wam współczuję. Dodalabym do tego terapię dla osób współuzależnionych dla Ciebie i starszych dzieci . Twój mąż naprawdę jest chory, ale to co możesz dla niego teraz zrobić to tylko modlitwa. Walcz o to by dzieci mimo tak strasznego odrzucenia przez ojca mogły szczęśliwie żyć.

Anonymous - 2014-10-28, 15:01

Agnieszko.
Trudną masz tą swoją sytuację... Nie umiem powiedzieć, czy dobrze robisz czy źle.
Nie chcę tego oceniać. Może nawet Ty nie musisz? Po co?
Próbowałaś już separacji, sytuacja się nie zmieniła. Nie dążysz do rozwodu, tylko masz wątpliwości czy sakrament przez Was zawarty był "ważnie" zawarty. Sąd Kościelny to sprawdzi i będziesz po prostu wiedzieć.. Decyzję przyjmiesz... tak myślę. Tu nic nie będzie zakłamane. Ty będziesz miała jasność. Bardzo możliwe, że Twój małżonek w chwili ślubu nie był dojrzały albo były inne przeszkody. Poczekaj spokojnie. Decyzja Sądu wyznaczy Ci kierunek.
Piszesz: "Bo czy te wszystkie lata były tylko zmarnowanym czasem, niepotrzebnym poświęceniem, nie mogłam uczynić nic, aby mu pomóc..." Czyniłaś dużo, aby Mu pomóc. Absolutnie nie obwiniaj się. I na pewno Czasu nie zmarnowałaś ;-)
kasiorek

Anonymous - 2014-10-28, 19:39

Wybacz Agnieszka , ale się nie przyłączę do "chórku" . ;-)
Zbyt jednostronnie to wyglada .

Po co wogóle wyszłaś za tego potwora ?
( piszesz , ratowałam od początku )

Czemu uciekł , skoro miał tak dobrze ? :roll:

Cytat:
starałam się jak mogłam, dbałam o dom o dzieci o niego, a on traktował mnie jak służącą, wiecznie mnie odtrącał

Czemu weszłaś w tą rolę służącej ?


Cytat:
Nigdy nie myślał o mnie o dzieciach, tylko o sobie, no i o swojej mamie


Nie wiadomo o czym myślał , bo tego się jeszcze nie da sprawdzić nawet urzadzeniami specjalistycznymi .
NIGDY ?
A skąd wiesz ?


Twoje wątpliwości są raczej naturalne .
W końcu to szmat czasu życia ze sobą jak maż i żona , jako małżeństwo
i 3 dzieci .
Uznanie za niebyłe jakoś dziwnie by zabrzmiało .
Bo to tak jakby wyjąć sobie z zyciorysu zasadnicza część zycia .
Dziura w zyciorysie , maskarada , nieprawda ?
Chyba wiem o czym mówisz , w końcu podobny staż i dylematy .

Po mojemu jakikolwiek wyrok sądu i tak nie da pewności w sercu
ani umysle .

Anonymous - 2014-10-28, 20:04

Ancilla5 napisał/a:
Mąż uciekł z domu do swojej matki po 19latach małżeństwa , zostawiając mnie w 8 miesiącu ciąży z ogromnymi komplikacjami zdrowotnymi. od tego momentu nigdy się do mnie nie odezwał, ani do dzieci . swojego najmłodszego syna nie chciał nawet zobaczyć . Nie utrzymuje z nikim kontaktu. Nasza najstarsza córka córka przeszła chorobę nowotworową i serię chemioterapii.On nawet tym się nie zainteresował.


Słów brakuje...
i słów brakuje na to , że w tej sytuacji Ty Agnieszko nadal się wahać czy nie ratować tego skarba jakim jest Twój mąż.
Masz separację, czekasz na wyrok Sadu Biskupiego i tego się trzymaj.
Nie porównuj swojej sytuacji do sytuacji innych z forum, bo to TWOJE życie a nie życie anonimów piszących na forum.

Anonymous - 2014-10-28, 20:38

Grzegorz
Ona myśli sercem ........ ty umysłem .
To jest jej mąż ........ dla ciebie jakiś facet .

Anonymous - 2014-10-28, 21:07

grzegorz_ napisał/a:
Słów brakuje...
i słów brakuje na to , że w tej sytuacji Ty Agnieszko nadal się wahać czy nie ratować tego skarba jakim jest Twój mąż.

Ano słów brakuje.
Ja niestety też się uważałem za "chodzący ideał" jak piłem i całą winę za "nieład" w naszym małżeństwie zrzucałem na swoją żonę... :-( zaślepiony totalnie alkoholem....
Nawet po odstawieniu chodziłem wściekły na nią, że mnie nie szanuje....
Dopiero w trakcie pracy na programie 12 kroków AA zaczęły otwierać mi się oczy....
mój egoizm, egocentryzm, pycha, niecierpliwość i zawziętość to główne przyczyny tego, że nie chciałem zrozumieć żony.
Ale nie wiem, czy dotarłbym w swoim myśleniu tu gdzie jestem, gdyby nie stanowczość mojej żony. Dziś jestem po rozwodzie........

Anonymous - 2014-10-29, 11:27

mare1966 napisał/a:
Wybacz Agnieszka , ale się nie przyłączę do "chórku" . ;-)
Zbyt jednostronnie to wyglada .

Po co wogóle wyszłaś za tego potwora ?
( piszesz , ratowałam od początku )

Czemu uciekł , skoro miał tak dobrze ? :roll:

Cytat:
starałam się jak mogłam, dbałam o dom o dzieci o niego, a on traktował mnie jak służącą, wiecznie mnie odtrącał

Czemu weszłaś w tą rolę służącej ?


Cytat:
Nigdy nie myślał o mnie o dzieciach, tylko o sobie, no i o swojej mamie


Nie wiadomo o czym myślał , bo tego się jeszcze nie da sprawdzić nawet urzadzeniami specjalistycznymi .
NIGDY ?
A skąd wiesz ?


Twoje wątpliwości są raczej naturalne .
W końcu to szmat czasu życia ze sobą jak maż i żona , jako małżeństwo
i 3 dzieci .
Uznanie za niebyłe jakoś dziwnie by zabrzmiało .
Bo to tak jakby wyjąć sobie z zyciorysu zasadnicza część zycia .
Dziura w zyciorysie , maskarada , nieprawda ?
Chyba wiem o czym mówisz , w końcu podobny staż i dylematy .

Po mojemu jakikolwiek wyrok sądu i tak nie da pewności w sercu
ani umysle .


Dziękuję za wasze odpowiedzi,
Pytanie po co wyszłam za tego potwora, fakt to była moja decyzja za która zapłaciłam wysoką cenę. W chwili wyjścia za mąż byłam młoda miałam21 lat, studiowałam w odległym o 300 km.mieście, spotykaliśmy się co 2-3 tygodnie, ukrył przede mną alkoholizm, zaburzenia psychiczne, i chorobę genetyczną. Pół roku po ślubie, gdy byłam z pierwszym dzieckiem w ciąży, próbował się zabić, zresztą poraz ostatni. Tak ratowałam od początku, weszłam w rolę służącej, bo tak pojmowałam miłość- chciałam aby on mógł żyć normalnie, mieć dom. A on albo źle się czuł psychicznie ,albo pił. Wiem żę powinnam odejść zaraz po ślubie, ale ja postanowiłam , że będę z nim pomimo wszystko, aby być wierną sakramentowi małżeństwa. Dla mnie miłość znaczy na,, całe życie".
Przez ostatnie 4 lata po jego odejściu, właściwie nie miałąm takich dylematów jak obecnie, ,,czy nie jest jeszcze coś do uratowania"Chyba trudno mi przyjąć porazkę, bo wszystko to co robiłam i tak na nic się nie zdało,bo mój mąż nie chce nikogo pokochać, ani mnie, ani dzieci.. :cry:
Przeszłam terapię, która wiele mi pomogła, żyje szczęśliwie... nawet samotność mi nie przeszkadza,bardziej samotna byłam w małżeństwie, bo mąż próbował mnie odizolować od świata. Teraz mam czas na przyjaciół, wyjazdy, czytanie...na zaangażowanie się w działalność społeczną. Założyłam też firmę , od 3 lat prowadzę przedszkole i żłobek, praca ta daje mi wiele satysfakcji, także i tej finansowej. Z dziećmi dogaduje się dobrze, pomimo tak toksycznego domu nie sprawiały mi nigdy problemów.

Anonymous - 2014-10-29, 22:58

Mare1966
Jakoś mojej wypowiedzi nie traktuję w kategorii "chórku"... Dziwi mnie, że tak to określasz... staram się nie wartościować decyzji Agnieszki, bo nie mam do tego prawa. Tak jak pisze Grzegorz, nie można Jej życia porównać z życiem innej osoby.

Piszesz: "Po mojemu jakikolwiek wyrok sądu i tak nie da pewności w sercu
ani umyśle". Myślę, że rzeczywiście Pewności nie da. Pisząc "będziesz po prostu wiedzieć..." "będziesz miała jasność" chodziło mi raczej o określenie przyczyn, powodów, przeszkód dla których małżeństwo było od początku w wątłej kondycji. Uważam, że jest to ważne, bo Agnieszka obwinia siebie, że nie umiała pomóc mężowi, czuje, że zmarnowała czas. Skoro podjęła decyzję i sprawa jest już w Sądzie, usłyszy być może, że przyczyny nie leżą po Jej stronie..., że Jej mąż nie tyle "nie chce pokochać Jej i Dzieci", ale tego po prostu nie potrafi, nie może, nie umie.
Wybacz, ale napisałeś Grzegorzowi
"Ona myśli sercem ........ ty umysłem .
To jest jej mąż ........ dla ciebie jakiś facet", ale to Ty nazwałeś Go potworem. Twoje pytania: dlaczego to, po co tamto, a skąd wiesz? skierowane do Agnieszki, brzmią dla mnie trochę jak oskarżenie. Apeluję o trochę delikatności.



Wreszcie Agnieszko!
Nie wiesz, co dalej. Nikt z nas tu nie wie. Prawdopodobnie zrobiłaś wiele, dużo, by małżeństwo trwało.. To jest ważne i tego się trzymaj. Proszę, nie wartościuj tego w kategoriach porażki...
Wspieram modlitwą
kasiorek

Anonymous - 2014-11-02, 17:22

W piątek, byłam Sadzie Kościelnym, miałam możliwość zapoznania się z aktami, sprawy, przeżyłam lekki szok opinia psychologa , wynik testów osobowości mojego męża- schizofrenia prosta, osobowość psychopatyczna, uzależniona. Nie wiem jakie będzie orzeczenie sadu, ale tak bardzo mi żal mojego męża, to chory człowiek i tak bardzo zal mi siebie samej, bo 19 lat walczyłam w nierównej walce i przegrałam.
Anonymous - 2014-11-02, 18:08

Ancilla5 - mój mąż ma podobne schorzenia. U nas minęło 18 lat od ślubu i na dziś mąż mieszka z rodzicami a ja wynajmuję mieszkanie i mieszkam z dziećmi sama.

Dla mnie sprawa naszego małżeństwa to sprawa do załatwienia z Górą - z Panem Bogiem.

Nikt inny nie zna lepiej naszych serc - jak Pan Bóg. A po ludzku też warto uporządkować i poznać prawdę.
Dla mnie wiadomość, że te zachowania męża to skutek jego chorób były uwolnieniem od poczucia winy i wreszcie dawały odpowiedź na to, co tak naprawdę dzieje się w naszym życiu.

Przytulam z modlitwą.

Anonymous - 2014-11-02, 21:41

Agnieszko, może warto spojrzeć na to jak na łaskę - pewnie modliłaś się za Wasze małżeństwo, za męża i może to jest ta łaska - to, że poznałas prawdę? Tyle spraw, zachowań, wypowiedzi staje się w tym świetle jasne i zrozumiałe,a Ty możesz 'odetchnąć' - koniec tej walki - można iść dalej z Panem Bogiem za rękę i odrzucić to wieczne poczucie winy. Wspomnę w modlitwie!
Anonymous - 2014-11-03, 09:20

Dzięki Mrówko, tak właśnie , ta prawda daje mi wolność. Bo wcześniej to ja reż jestem mimo wszystko gdzieś we mnie pozostawało to poczucie winy, że to ja nie zrobiłam wszystkiego, aby ratować małżeństwo. A teraz wiem, rozumiem, dlaczego mój mąż była zawsze za murem. To choroba odgrodziła go od życia, od rzeczywistości, ode mnie i i od dzieci.Tyle razy prosiłam aby poszedł do psychiatry, aby się leczył, ale on tylko bardziej zapadał się w siebie i w alkoholizm.Nie wiem czy ta diagnoza nie będzie też przebudzeniem dla niego, może podejmie leczenie?Może jego matka, która uważała zawsze , że to ja jestem winna temu, że jej syn jest nieszczęśliwy, zmusi go do leczenia. Nie mam na to wpływu, co on zrobi. Mnie ta prawda dała wiele pokoju. Nie wiem co będzie dalej, czy sąd uzna, że to małżeństwo był zawarte nieważnie? Ale cokolwiek by się nie stało mam nadzieję, że będzie to Wola Boża.
Anonymous - 2014-11-03, 16:57

Ancilla, a jeśli się okaże, że małżeńswo zostało zawarte nieważnie, to co wtedy? Pytam, bo nie rozumiem. Ja nie miałam z " mężem" ślubu sakramentalnego. Nie było takiej możliwości. Mamy dzieci, nie jesteśmy razem od 3 lat, bo on żyje z kochanką. I nie wiem jak mam dalej żyć. Nie wiem co daje unieważnienie małżeństwa. Co ono daje?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group