To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Artykul na "onecie" - pochwala niesakramentalnych

Anonymous - 2014-10-17, 15:20

"Grzesznicy i cudzołożnice przed wami ....... "

Czy to nie zastanawiające i niepokojące ?

Adoracja , rozwój duchowy itd.
Przeciętny kowalski chyba nie koniecznie o tym myśli , czy nawet słyszał .
Nie tym żyje .
Dlaczego jeden rodzi się taki a drugi całkiem inny ?
Gdzie tu "sprawiedliwość" , równe szanse ?
Jeden ma "kurzy móźdżek" i dość nieskomplikowane podejście do życia ,
a inny roztrząsa potęgę wszechświata , kontempluje itd.
Msza - mało kto naprawdę cokolwiek rozumie .
Nie wspomnę jak była po łacinie .
A jaki stosunek miał do mszy chłop pańszczyźniany powiedzmy z XVIII wieku ?
Jaki stosunek , obraz Boga ?

A teraz te zmiany idą niesamowicie szybko .
Teraz jedno pokolenie to przepaść .
Jak tu głosić kazanie choćby do takiej różnorodności "wiernych" ? :roll:

Anonymous - 2014-10-17, 15:31

Gianna pisze:
Cytat:
Jeśli nie o możliwość przyjmowania Komunii chodzi, to o co właściwie?
Przecież nikt nie wygania z kościołów ludzi w niesakramentalnych związkach, mają dostęp do wszystkiego oprócz Komunii właśnie..


Też takie mam odczucia.
Nie wdaję się w dyskusję czy należy zezwolić niesakramentalnym na uczestnictwo w Komunii Świętej, nie o tym chciałam.
Mam natomiast po przeczytaniu niektórych postów pewne mieszane odczucia.

Zupełnie teoretycznie, wyobraźmy sobie że "niesakramentalni" uzyskują" jednak od KK prawo do legalnej Eucharystii i co związku z tym się zmienia u tych, którzy trwają w celibacie czekając na sakramentalnego małżonka aż powróci do domowych pieleszy?

Czy wartość ich oczekiwania jakoś cierpi na tym, czy jest jakoś wyraźnie zdeprecjonowany ciężar ich wysiłków, czy też może sami boją się, że wobec takich zmian mogą stracić sens tegoż oczekiwania w celibacie?
Bo jeśli oczekiwanie w celibacie wynika z przekonania to w jaki sposób zmiany o których mowa mogłyby zagrozić sensowi oczekiwania na małżonka w takim wymiarze jak Sychar proponuje?
Czy dostęp do Eucharystii ma być wyróżnieniem a brak dostępu rodzajem napiętnowania?
By wreszcie zapytać, czy lepiej się czujemy będąc wyróżnionymi ale tylko wtedy gdy inni są odsunięci.
To tak jakby wierzyć że trwam niezłomnie, zatem spotyka mnie to wyróżnienie, a kiedy owo wyróżnienie jest dostępne także dla tych którzy wg nas nie zasługuję na nie, wartość wyróżnienia jakoś dziwnie spada....
To tylko moje luźne przemyślenia.

Anonymous - 2014-10-17, 15:36
Temat postu: Re: Artykul na "onecie" - pochwala niesakramentaln
Slawomir napisał/a:


Wypowiedź O. Pawla Gużyńskiego dla onetu jest co najmniej niewlasciwa. O jakich "bialych malzenstwach" ksiadz opowiada? A co z sakramentalnym malzonkiem ktory czeka? Co to za zalecanie, aby komunie przyjmowali ludzie zyjacy w konkubinacie w innej parafiii? ? A gdzie ma komunie przyjmowac malzonek sakramentalny, ktory trwa w wiernosci wezlowi malzenskiemu!?



Gdzie jest obowiazek powrotu do malzonka sakramentalnego??


Wypowiedz o. PG jest sprzeczna z nauka kosciola . Prosze sie zapytac ks. dra Marka Dziewieckiego!!!



Czy Dominikanie przestrzegaja nauki kosciola katolickiego i nauczania świętego Jana Pawła II?

Sławku a co takiego znowu napisał O.Dominikanin co jest sprzeczne z naukami kościoła???

I tego co zresztą określił(a w zasadzie przypomniał) sam Jan Paweł II

czyli:
Adhortacja "Familiaris consortio" (n. 84), oraz w cytowanym dokumencie Kongregacji Nauki Wiary z dnia 14 września 1994 r. (n. 4).


zatem zanim zagra w nas uniesienie emocjonalne-czasem trzeba zapalić sobie czerwona lampkę(wewnętrzne światełko)
i w spokoju dojść prawdy i przestudiować temat

a poniżej link tłumaczący dokładnie i problem po problemie

http://www.zabno.diecezja...sakramentalnych

i chyba najważniejsza odpowiedz na to
Gdzie jest obowiazek powrotu do malzonka sakramentalnego??


brzmi:

Małżonek żyjący w nowym związku cywilnym może opuścić konkubinariusza i pogodzić się z małżonkiem sakramentalnym. Na to potrzebna jest zgoda obu partnerów pierwszego związku sakramentalnego i konieczne jest przebaczenie chrześcijańskie oraz wielkoduszność serca.


Zatem zgodnie z powyższym NIE MA OBOWIĄZKU!!!!!
a skoro nie ma -a nas to gryzie, a to gryzienie wewnętrzne jest sprzeczne z tym co powinno nami dyktować faktycznie
czyli???
bez względu jak jest i co jest pragnę szczęścia współmałżonka i dobrze mu życzę.

To mimo słów jakie czasem padają na zewnątrz -bo zazwyczaj tak ładnie się to jawi.
A tu środek nasz mówi wciąż inaczej...
na zasadzie
ok...
ale to szczęście ma być tylko ze mną i tylko wówczas będzie to prawdziwe szczęście.
Pytanie tylko ile w tym faktycznej miłości??? a ile zaborczości???

Zatem czytając artykuły:
bulwersujemy się kolejny raz...wypisujemy potok słów i ocen kolejny raz, ogłaszamy prawie światu nasz
brak zgody.

A Bóg stoi z boku i wciąż widzi....
i zastanawia się

czy to co sobą prezentujemy:
.prawda to li???
czy sztuczności światło???

pozdrawiam

p.s

Miałem kiedyś taki czas....
wkurzało mnie że zona jest szczęśliwa
i w zasadzie dlaczego ma być szczęśliwa???
skoro ja jestem nieszczęśliwy...
i doszedłem

1.sam sobie odbieram prawo do szczęścia -wstawiając się w pozycję nieszczęśliwego
2.a gdzie jest zapisane takowe prawo że moje nieszczęście ma odbierać innemu szczęście.

Zatem...gdy się do tego dojdzie-świat przestanie nas bulwersować -nawet wówczas gdy wydaje się nam że chcemy go widzieć inaczej.

I może dopiero wówczas Bóg zapuka do naszych drzwi...gdy zrzucimy powierzchowny stan
i zaczniemy w środku żyć prawdą

Anonymous - 2014-10-17, 15:53

DHL nie ma obowiazku ..
pewnie ze nic na siłe ,trudno, zeby zrobić obowiązek
ale jest powinność nie życia w grzechu - tak czy nie?

porzucenie małzonka lub życie z kim, kto zostal porzucony/sam porzucił - jest grzechem tak czy nie


Kenya, ja myslę, że nie chodzi o traktowanie Eucharystii jako wyróżnienia (w ogóle dziwnie mi to brzmi... jakos totalnie w oderwaniu od Ewangelii)
tylko o to, że porzucenie rodziny i nowy zwiazek nie będzie juz grzechem

bo gdyby było, to by nie można było uzyskać rozgrzeszenia i odzyskac stan łaski uświęcającej
co jest o ile dobrze rozumiem, warunkiem przystąpienia do Stołu Pańskiego

więc po prostu coś co grzechem obecnei jest, grzechem być przestaje
pstryk
bo jest bardzo niewygodne i zaprawde słychać głośne narzekanie


a jeśli grzechem nie jest zycie z nowym małżonkiem, to znaczy że cała ta nierozewalnosc małzenstwa to było wielkie naciaganie

to co jeszcze jest naciągane......?

Anonymous - 2014-10-17, 16:15

DHL
Cytat:
i chyba najważniejsza odpowiedz na to
Gdzie jest obowiazek powrotu do malzonka sakramentalnego??



Tutaj . :mrgreen:
I przysięgam ci miłość , WIERNOŚĆ i uczciwość małżeńską .
Ktoś kto odchodzi nie dotrzymuje przysięgi wierności .
Dla mnie to jakby dość oczywiste .
A kto nie powraca TRWA w tej niewierności .

-------------------------------------------------------------


Kenya , sprawa Eucharystii
jest tak naprawdę szczytem góry lodowej
a nazwie "trwać albo o trwać oto jest pytanie" ?
Jeżeli nie będzie takiej "konieczności"
to góra się stopi .

--------------------------------------------------------------------------





Cytat:
"Tym, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża. Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotna, albo niech pojedna się ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony" (l Kor 7,10-11).



No więc jak ?
Nie może odejść a potem , że jak odejdzie to niech pozostanie sama .
Czyli wychodzi , że odejść może .
I tu z kolei nie ma słowa o konieczności powrotu .

To jak się ma do tego : "niech nie odchodzi" ?
To w końcu nakaz ( nakazuję ) czy zalecenie ?

---------------------------------------------------------------

Z Żabna
To wystarczy zrobić sobie wspólne dziecko
i już jest "ważny powód " trwania w tym układzie
i można nie śpiąc ze sobą
przystępować do Komunii
No tak tylko pewnie trzeba by to wszystko "nieświadomie" zaplanować .
W końcu współżyjąc nie mamy pewności , że dziecko się pocznie .
Jakoś to wszystko pokręcone .

Anonymous - 2014-10-17, 16:16

moc nadziei napisał/a:
DHL nie ma obowiazku ..

pewnie ze nic na siłe ,trudno, zeby zrobić obowiązek

ale jest powinność nie życia w grzechu - tak czy nie?



porzucenie małzonka lub życie z kim, kto zostal porzucony/sam porzucił - jest grzechem tak czy nie



Moc nadziei nie załamuj mnie...... :-P

przeczytaj artykuł jaki załączyłem...

.porzucenie nie jest grzechem!!!
porzucenie to także to na co kościół przyzwala

gdy nie ma możliwości żyć razem -każde żyje osobno...
Jest tu porzucenie???
dla mnie jest.
Grzech pojawia się dopiero poprzez cudzołożenie....i na to jasno zwraca uwagę kościół...

STOP życiu cielesnemu-alternatywa białe małżeństwo.
Brak kontaktów cielesnych i nie w wydaniu i płytkim pojmowaniu tego jako sex...
tylko niejako konieczny warunek (powiedzmy pokuty) za cudzołożenie....
warunek do odpuszczenia za ciężki grzech....

i dlatego pojawia się to:
białe małżeństwo....

czy ktoś choćby przez chwilkę zastanowił się nad jednym???

jak to trudne wyzwanie-
żyć z kimś ale bez bliskości.
Warunek -jaki musimy dopełnić (podejmując wybór) do ostatnich dni...

by móc przyjmować łaskę Eucharystii.................

i co ???
czasami
łatwo to się nazywa bzdurą...łatwo ośmieszy słowem

ale stanąć ..pomyśleć ..pochylić się
już trudniej....

Moc nadziei.......

zrozumienie przychodzi poprzez poznanie tematu......
poznanie idzie w parze z chęciami....
a chęci nadchodzą gdy gubimy zaślepienie ...

A zaślepienie nijak nie jest wiarą...

słowa powyższe są istotne dla OD.............

Anonymous - 2014-10-17, 16:27

DHL mówisz o separacji, nie o porzuceniu
ja mówię o porzuceniu
i związaniu sie z kims nowym
albo o kimś stanu wolnego kto zwiazał się z porzuconym.

separacja koscielna - co prawda nie mam jej na koncie, ale zaryzykuję stwierdzenie ze na pewno celem jej nie jest rozpoczecie nowego chocby i białego małżeństwa czy zwiazku czy jak to zwał

przecież nie o takie sytuacje idzie na synodzie
idzie o tych, którzy zyją z nowymi partnerami i nie mogą/nie chcą/uważaja za zbyt trudne (niepotrzebne skreślic) rozstać sie z nimi lub podjąc decyzje właśnie o białym zwiazku

a co do wyzwań jakie stawia nam wiara katolicka - czyż łatwe wyzwanie jest jeszcze w ogóle wyzwaniem?
wyzwanie ma być trudne ze swej natury

Anonymous - 2014-10-17, 16:47

moc nadziei napisał/a:
DHL mówisz o separacji, nie o porzuceniu

ja mówię o porzuceniu

i związaniu sie z kims nowym

albo o kimś stanu wolnego kto zwiazał się z porzuconym.



separacja koscielna - co prawda nie mam jej na koncie, ale zaryzykuję stwierdzenie ze na pewno celem jej nie jest rozpoczecie nowego chocby i białego małżeństwa czy zwiazku czy jak to zwał



przecież nie o takie sytuacje idzie na synodzie

idzie o tych, którzy zyją z nowymi partnerami i nie mogą/nie chcą/uważaja za zbyt trudne (niepotrzebne skreślic) rozstać sie z nimi lub podjąc decyzje właśnie o białym zwiazku



a co do wyzwań jakie stawia nam wiara katolicka - czyż łatwe wyzwanie jest jeszcze w ogóle wyzwaniem?

wyzwanie ma być trudne ze swej natury

Przepraszam ale wydaje mi się że wciąż mylą się pojęcia....
Separacja dopuszczana przez kościół ma inne walory i o czym innym
nam mówi....

zresztą w necie jest wiele tego.. kiedy i jak dopuszcza ją kościół.
Tak na marginesie każde odejście małżonka -nawet emocjonalnie jest już separacją.

A odejście w inny związek to nie separacja -to grzech ewentualnie cudzołożenia...
zatem warunek konieczny...
jeżeli brak możliwości pojednania(dwie strony musza tego pragnąć)

kościół widzi tych dwoje sakramentalnych -jako żyjących już oddzielnie.

Dopuszcza to ale bez bliskości cielesnej-jaka jest grzechem cudzołożenia.

Mam wrażenie że gdzieś wdało się przekłamanie -a w zasadzie brak logicznego rozumowania.

Wiara Chrystusa mówi nam ..co Bóg .....człek niech nie.....
i to jest jasne.....
dalej....
co Bóg złączył istnieje i jest nierozerwalne....

i to jest jasne....
zatem małżeństwo sakramentalne...wciąż jest...
warunek spełniony bo nikt na ziemi ze śmiertelnych nie ma prawa....
ale dwójka już nie pragnie razem....wiara dopuszcza alternatywę....

powstają wybory.....
jakie wiadomo....
dochować wierności sakramentowi i żyć osobno
pojednać się z czasem -ze sobą i z Bogiem przed Bogiem

wybrać alternatywę zła (grzechu)....

I to ostatnie jest rozpatrywane przez kościół
na zasadzie by o czymś była mowa
masz zaprzestać żyć w grzechu-grzechu cudzołożenia
nie tego że z kimś jesteś razem.....

Moc nadziei do czasu jak będzie się spoglądało na małżonka -jak na własność.
To do puty będzie się widziało jako grzech samo to ze jest gdzie indziej niż nami

pozdrawiam

Anonymous - 2014-10-17, 16:57

moc nadziei napisał/a:
a co do wyzwań jakie stawia nam wiara katolicka - czyż łatwe wyzwanie jest jeszcze w ogóle wyzwaniem?

wyzwanie ma być trudne ze swej natury

I dlatego ci co je podejmują ..zasługują na chwilę zastanowienia się nad tym jaka idą drogą.....

I w moim pojęciu nawet nie wypada...
by brzmieć moja droga jest właściwa i najwłaściwsza ..a innych już nie....

jak to ktoś kiedyś powiedział...
bo ten kto zadufan w sobie...idzie jako ślepiec i słuch traci po drodze

pozdrawiam

Anonymous - 2014-10-17, 17:00

Witam,


Staram się słuchać kazań ks. dra Marka Dziewieckiego - stad moje oburzenie.
Mogę zapewnić co niektórych ze nie odmawiam szczęścia innym :-)

Mając sam wiele możliwości mógłbym spokojnie pójść inną drogą.
Miłość to decyzja. Ja mam obowiązek okazywać znaki miłości swojej małżonce. Przysięgałem jej wierność i miłość. Nawet żyjąc bez drugiej połówki.

Staram się o odbudowanie sakramentu i o nawrócenie i o powrót małżonki.
Brak reakcji, brak działań sprzeciwia się temu co Bóg dla nas zaplanował.
Ja mam obowiązek dążyć do pojednania i dawać jej konkretne znaki.
i nikt nie może odmówić mi tego prawa :-)

Anonymous - 2014-10-17, 17:04

DHL1 napisał/a:
Miałem kiedyś taki czas....
wkurzało mnie że zona jest szczęśliwa
i w zasadzie dlaczego ma być szczęśliwa???
skoro ja jestem nieszczęśliwy...


Witaj!

jakie znaki miłości okazujesz swojej małżonce?

Anonymous - 2014-10-17, 17:13

mare1966 napisał/a:
Tutaj .

I przysięgam ci miłość , WIERNOŚĆ i uczciwość małżeńską .

Ktoś kto odchodzi nie dotrzymuje przysięgi wierności .

Dla mnie to jakby dość oczywiste .

A kto nie powraca TRWA w tej niewierności .

Mare...oki masz fragmenciki

z mojego podwórka.....

Ślubuję ci wierność...



WSTĘP

Gdyby ktoś nas zapytał, czy jesteśmy wierni swojemu współmałżonkowi, większość z nas odpowiedziałaby natychmiast, że tak, w ogóle co za pytanie! Ale czyż nie dlatego udzielilibyśmy takiej odpowiedzi, że wierność pojmujemy wąsko, po prostu jako nie zdradzanie seksualne



PUENTA

Tymczasem wierność oznacza coś znacznie więcej. Jest ustawicznym "byciem przy", wzajemnym towarzyszeniem, dążeniem do pogłębienia więzi, słuchaniem, gotowością do rozmowy, która będzie spotkaniem w prawdzie, wzajemnej akceptacji i zaufaniu. Wierność oznacza wspólne, we dwoje, szukanie rozwiązania trudności, jakie pojawiają się w małżeństwie, I szukanie ich rozwijania w małżeństwie, a nie poza nim.

Wierność zostanie poddana próbie w chwili, gdy przyjdą rozczarowania, gdy pojawi się osądzanie współmałżonka o nieuczynność, nieżyczliwość, niedojrzałość, ciągły krzyk, pretensje o wszystko, gdy odczujemy, ze lepiej się nie odzywać, a najlepiej spakować swoje manatki i się wynieść albo jego rzeczy wystawić na korytarz.

Właśnie wtedy wierność przestaje być uczuciem, pięknym słówkiem, staje się sprawdzianem własnej dojrzałości. Powtarzam - własnej - a nie tylko współmałżonka. O gotowość do takiej wierności warto siebie samego / siebie samą zapytać przed podjęciem decyzji o małżeństwie. Czy będę gotowy / czy będę gotowa szukać zawsze porozumienia, nie rezygnować i nie dezerterować? Ale nie można pomijać i tej wąsko pojmowanej wierności, w aspekcie seksualnym.


i jeszcze to
Wierność

jest naturalnym wyrazem prawdziwej przyjaźni i miłości. W ścisłym swym znaczeniu wyraża się ona w niepodejmowaniu kontaktów płciowych z osoba trzecią. Kontakty takie są wielką krzywdą dla współmałżonka i dlatego noszą nazwę zdrady małżeńskiej. Wierność jest prawdziwym wyrazem miłości do współmałżonka i szacunku do współżycia płciowego, które prawdziwym znakiem miłości może być tylko w małżeństwie.

Nie tylko o wierność fizyczną chodzi. Małżonkowie których serca nie tworzą jedności, ale chodzą swoimi drogami, nie mogą realizować ideału doskonałego związku, mimo zewnętrznej wierności. Nieobecność duchowa w ognisku domowym jest równie niebezpieczna jak niewierność fizyczna.

Ślubowana wierność zobowiązuje małżonków do pielęgnowania, rozwijania i pogłębiania uczuć, ponieważ nie ma wierności bez miłości. Z drugiej strony wierność nie może być chciwa, zaborcza, nie może ranić przez całkowite uzależnienie drugiej osoby, traktowanie jej jako swojej własności. Taka postawa sprzeciwiałaby się rozwojowi i godności drugiej osoby.

Wierność nakłada obowiązek odpowiedzialnego dobrania sobie partnera, aby można było z nim iść wspólną drogą. Decyzja ta musi być więc poprzedzona poważną refleksją.


pozdrawiam

Anonymous - 2014-10-17, 17:15

renta11 napisał/a:
- dopiero teraz dałam sobie prawo do odbycia spowiedzi z całego życia i przyjęcia eucharystii. Bo decyzja o rozstaniu jest tylko decyzją "męża". Ja nigdy bym jej nie podjęła. Ale stało się. I dopiero decyzja męża i idące za nią działania jednoznaczne dały mi prawo do zgodnej z sumieniem spowiedzi i przyjmowania eucharystii.
.


Witaj!

Jesteś niesamowita! Za Twój powrót bardzo Bogu dziękuje!!
Pamietam nasze pierwsze dyskusje ;-)

Anonymous - 2014-10-17, 17:24

DHL
Cytat:
.porzucenie nie jest grzechem!!!
porzucenie to także to na co kościół przyzwala

gdy nie ma możliwości żyć razem -każde żyje osobno...
Jest tu porzucenie???
dla mnie jest.
Grzech pojawia się dopiero poprzez cudzołożenie....i na to jasno zwraca uwagę kościół...


Dla mnie same "nowości" .
Owszem na odejście z BARDZO ważnych powodów ( np. zagrożenie zycia i zdrowia , zagrożenie zycia duchowego , jakieś przymuszanie do nienaturalnego współżycia )
Kościół zezwala i to się zwie separacją ,
ale nie na odejście z powodu własnego widzimisię , bo to jest dla mnie porzucenie
czyli niewierność
i wcale nie trzeba mieć partnera i sypiać z nim .


----------------------------------------------------------------

DHL
Cytat:
powstają wybory.....
jakie wiadomo....
dochować wierności sakramentowi i żyć osobno
pojednać się z czasem -ze sobą i z Bogiem przed Bogiem



Jakaś dziwna ta wierność . :roll:
To tak jakby sługa uciekł od pana
ale twierdził że pozostał mu wierny
bo służy teraz tylko sobie sobie
i nie znalazł innego nowego pana .
Czy "wierność" to tylko brak seksu z kimś innym ?

Wreszcie po co wchodzić w FORMALNY związek niesakramentalny .
Teoretycznie żyć samotnie , a od czasu do czasu ostro nagrzeszyć , a potem do spowiedzi .
Potraktować to jak zwykłą zdradę , a przecież zdradę ksiądz rozgrzeszy .
Jasne , Boga się nie oszuka - prawo choćby i kanoniczne
oraz siebie się da .
[/quote]


--------------------------------------------------------------------------

DHL
Cytat:
Mare...oki masz fragmenciki

z mojego podwórka.....

Ślubuję ci wierność...



Ależ ja tak właśnie "czuję" wierność , tym jest ona trudniejsza .
Przeciwieństwem jest taka - ok , nie nie śpię z nikim , ale poza tym mam cię gdzieś .

DHL , ta wierność nasza nie jest constans .
I nigdy nie była i nie będzie 100 % owa .
Trudna zwłaszcza w wypadku porzucenia .
To , ze czyjaś zina "jest szczęśliwa" bez małzonka
o niczym nie stanowi i niczego nie legitymizuje .
Grzech jest słodki , inaczej kto by go chciał .
........ na poczatku przynajmniej



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group