To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Artykul na "onecie" - pochwala niesakramentalnych

Anonymous - 2014-10-16, 21:34
Temat postu: Artykul na "onecie" - pochwala niesakramentalnych
Witam,

Zbulwersowałem się wypowiedzią Dominikanina na "onecie"
napisałem maila o ponizszej tresci do sekretariat@dominikanie.pl

polecam zapoznac sie z artykulem i wyslac stosowny komentarz.

********************************************
Witam!


Jestem mężem walczącym o swoje małżeństwo sakramentalne. Jestem w kosciele katolickim i naleze do wspolnoty katolickie trudny malzenstw "Sychar".

Wypowiedź O. Pawla Gużyńskiego dla onetu jest co najmniej niewlasciwa. O jakich "bialych malzenstwach" ksiadz opowiada? A co z sakramentalnym malzonkiem ktory czeka? Co to za zalecanie, aby komunie przyjmowali ludzie zyjacy w konkubinacie w innej parafiii? ? A gdzie ma komunie przyjmowac malzonek sakramentalny, ktory trwa w wiernosci wezlowi malzenskiemu!?



Gdzie jest obowiazek powrotu do malzonka sakramentalnego??


Wypowiedz o. PG jest sprzeczna z nauka kosciola . Prosze sie zapytac ks. dra Marka Dziewieckiego!!!



Czy Dominikanie przestrzegaja nauki kosciola katolickiego i nauczania świętego Jana Pawła II?



http://wiadomosci.onet.pl...scielnych/m4162

Anonymous - 2014-10-16, 22:00

Czytałam ten atykuł i naprawdę zawiodłam się na o.Górzyńskim,zawsze ceniłam go za mądre podejście do wielu aspektów,a tutaj....szkoda gadać,aż mi sie wulgaryzm wypsnął jak to czytałam.
Jak to ks.Kaczkowski powiedział u Lisa,że chciałaby spotkać w swoim zyciu takich księzy,którzy maja prawdziwą wiarę,bo o takich NAPRAWDĘ trudno-jakie to smutne,coraz więcej ludzi,którzy uważani byli za autorytety,spadaja z piedestału.
Trzeba miec w tych czasach naprawdę mocną i mądrą wiarę,albo inaczej-trzeba sie o taką gorliwie modlić aby nie popłynąć z tym duchem czasu.

Anonymous - 2014-10-16, 23:01

Nie wszystcy są sycharami, a wszystcy jak jeden chcą być szczęśliwi i uczciwi i nie samotni TU NA ZIEMI.
Nas jest niewielu i patrzymy subiektywnie. Być może zakonnik w ascezie lepiej rozumie nasze potrzeby za kilka lat.

Anonymous - 2014-10-17, 00:15

Staram sie zrozumieć co Ci ludzie chcą osiagnąć przyjmując ten sakrament,przeciez powinni zdawać sobie sprawę,że przecież,nawet gdyby Kosciół zgodził sie na takie rozwiązanie,to przeciez jest to w sprzeczności z nauką Jezusa,wg mnie oni chca usprawiediwienia od Niego samego,że sytuacja w jakej sie znajdują jest wyjatkowa,tylko,ze takich wyjatków sa setki i co dalej?

Stwarzając takie warunki nie bedzie szansy na odbudowe sakramentalnego małżeństwa,a jesli juz to bedzie to graniczyło z cudem-wiem,juz graniczy ale po co P.Bogu tak utrudniać?

Anonymous - 2014-10-17, 01:40

Lila83 napisał/a:
Czytałam ten atykuł i naprawdę zawiodłam się na o.Górzyńskim,zawsze ceniłam go za mądre podejście do wielu aspektów,tutaj....szkoda gadać,aż mi sie wulgaryzm wypsnął jak to czytałam.


Też czytałam ten dziwaczny tekst, nie wiem czemu, ale cos mi tam nie pasuje. Odnoszę wrażenie, że wypowiedź ojca została zręcznie zmanipulowana przez redaktora i podana w formie poprawnej politycznie na obecne czasy, zdaje mi się , że na żywo przypominała bardziej tekst jaki wygłosił o. Leon Knabit. Nie mamy mozliwości porozmawiania osobistego z o. Górzyńskim i weryfikacji tego tekstu, a nic o autoryzacji wywiadu tam nie dojrzałam, więc może rozpatrzeć wątpliowosci na korzyść udzielającego wywiadu , chyba że On sam potwierdzi lub zdementuje w innych mediach taki sposób przekazania jego wypowiedzi. Jak uczy historia nie każdy redaktor uczciwie przekazuje powierzone mu tresci, a to dla własnej korzysci a to z powodu nacisków redakcyjnych czy innych... Walka z Kościołem trwa, a media mają wielka moc i moga nieżle skłócić katolików z ich pasterzami jeśli nie wykażemy sie rozumem i sercem.

Ojca Leona słów kilka… Sakramenty dla rozwiedzionych?

http://bogtube.pl/ojca-le..._028fc83e2.html

Anonymous - 2014-10-17, 08:12

Witajcie, też czytałem ten artykuł i jestem zaskoczony wypowiedziami tego dominikanina. Jakie białe małżeństwa? Od kiedy małżeństwo to tylko seks? A więzi emocjonalne, relacje, wspólne życie, dom? Przecież sam rozwód jest wielkim grzechem. To co oni piszą i do czego chcą dążyć to się kupy wszystko nie trzyma. A jeśli takie rozwiązania nie wystarczą to co za kilkadziesiąt lat dadzą zgodę na współżycie?
Anonymous - 2014-10-17, 08:38

Mnie również nie podoba się część z tego co przeczytałem w tym artykule. Musimy jednak pamiętać, że tzw. białe małżeństwa to w Kościele nic nowego. Instytucja "białego małżeństwa" (jeśli "instytucja" to właściwe słowo) istnieje już od dawna i jest faktem w Kościele Katolickim - również w Polsce.
Anonymous - 2014-10-17, 09:33

A mi się podoba postawa tego księdza. Szczególnie to, jak mówi o tym, że trzeba z ludźmi intensywnie pracować, być blisko nich i nakładać na nich takie ciężary, jakie są w stanie unieść. I tu można by się odnieść do tego, o czym niejednokrotnie na forum pisał Grzegorz - o krzywdzie dzieci pochodzących ze związków niesakramentalnych na przykład, o tym, żeby również te dzieci brać pod uwagę - myślę, ze między innymi takie sytuacje ten kapłan brał pod uwagę mówiąc o tych "białych małżeństwach" niesakramentalnych, bo mówił wyraźnie o ludziach, którzy w takich związkach żyją od lat i nie chcą rozbijać tej nowej, niesakramentalnej rodziny.

I zgadzam się z tą jego wypowiedzią, pod którą można podpiąć powyższe głosy świętego oburzenia:

Cytat:

Podstawowa zasada duszpasterska samego Jezusa jest taka: - Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. Tymczasem zdaje się dominować postawa obrażania się na rzeczywistość. "Skoro ludzie nie chcą żyć w 100% wg Ewangelii, to Kościół nie będzie się nimi specjalnie zajmował! Dopiero jak się przed nami wystarczająco upokorzą, to łaskawie z nimi porozmawiamy". Taka postawa, niestety, jest bardzo częsta w praktyce.


Jak chcecie przyprowadzić do Kościoła ludzi, którzy nie są gotowi na przyjęcie Ewangelii w całości? Potępić ich za o że nie chcą, zamiast przygotować? To jest często PRACA na LATA, a powiedzenie im, co powinni, bo tak jest właściwe i tak ma być, przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego. Jak można mówić, że grzeszy komuś, kto w ogóle nie rozumie, czym jest grzech? W ten sposób zamyka się przed ludźmi drzwi, tylko dlatego, że nie mają jeszcze siły do nich podejść...

Co da grzmienie z ambony, jeżeli ktoś w sercu swoim jeszcze nie doszedł do takich wniosków jak wy? Tylko odstraszy na dobre....

Anonymous - 2014-10-17, 10:04

No cóż, ja jako "nie żona" myślę, że mogę z czystym sumieniem zabrać głos w tej sprawie.

Nie lubię takiego relatywizowania spraw.

Mój "mąż" jest w związku sakramentalnym. Czy był on ważnie zawarty, nie mnie osądzać. Mąż kilka razy wybierał się do księdza, aby o tym porozmawiać. Z tego co wiem, nie doszedł przez 22 lata naszej znajomości. Ja powiedziałam mu, że jeżeli uważa że to małżeństwo było ważnie zawarte to nie róbmy głupków z siebie przed Bogiem. Bo kto lepiej wie, niż Bóg?

Uważam, że stwierdzenia nieważności małżeństwa powinny być bardzo rzadkimi przypadkami.
Dzisiaj KK zdecydowanie nadużywa tego rozwiązania. Bo zgodnie z tym, co mówi ten Dominikanin, kto jest wystarczająco "obiektywnie" dojrzały do zawarcia małżeństwa? Możę 5 %, a może nikt? Bardzo łatwo tutaj o nadużycia.
Do tego problem "białych małżeństw". Albo małżeństwo, albo nie małżeństwo. Seks to tylko jeden z elementów małżeństwa. Czy to ma oznaczać, że sakramentalne małżeństwa, które nie uprawiają seksu nie są małżeństwami? Bzdura. Dochodzimy w takich interpretacjach do jakiegoś absurdu.
Albo coś jest białe, albo czarne.

Od prawie dwóch lat prawie nie uprawiałam z "mężem" seksu. Ale nie uważałam, że daje mi to prawo do przyjmowania eucharystii. Miałam iść do spowiedzi i mówić, że co prawda jestem w związku, ale nie sypiam i OK? Albo, że raz, czy dwa się przespałam, żałuję i obiecuję, że więcej nie będę? Kogo cholipka miałam oszukiwać, siebie, spowiednika i Boga?

Dopiero kiedy mąż podjął ostateczną decyzję o rozstaniu, wyprowadził się, płaci mi alimenty na córkę (kiedy się pierwszy raz wyprowadził płacił na dom, jak podkreślał), przystępujemy do notarialnego podziału majątku - dopiero teraz dałam sobie prawo do odbycia spowiedzi z całego życia i przyjęcia eucharystii. Bo decyzja o rozstaniu jest tylko decyzją "męża". Ja nigdy bym jej nie podjęła. Ale stało się. I dopiero decyzja męża i idące za nią działania jednoznaczne dały mi prawo do zgodnej z sumieniem spowiedzi i przyjmowania eucharystii.

Czasami podejmujemy w życiu trudne decyzje. Nie zawsze moralnie dobre i zgodne z naszym pojęciem dobra, wiary itd. Ale ZAWSZE należy wziąć odpowiedzialność za konsekwencje tych decyzji. I nie szukać usprawiedliwień i dróg na skróty.

Innym tematem, o którym mam za mało wiedzy jest to, jak Jezus odnosił się do małżeństwa i sakramentu. Bo w piśmie świętym różnie jest napisane. Ale nie mnie oceniać i interpretować. A KK zmieniał zdania czasami (choć bardzo rzadko) w innych sprawach. I to jest dla mnie osobiście jakaś niejasność.

Anonymous - 2014-10-17, 10:05

kinga2 napisał/a:
Też czytałam ten dziwaczny tekst, nie wiem czemu, ale cos mi tam nie pasuje. Odnoszę wrażenie, że wypowiedź ojca została zręcznie zmanipulowana przez redaktora i podana w formie poprawnej politycznie na obecne czasy,


Kingo,mam nadzieje,że tak jest faktycznie,bo takie mysli mi tez przyszły do głowy,to jest jeden z moich ulubionych dominikaninów :)

Anonymous - 2014-10-17, 12:13

Temat bardzo szeroki a wypowiedzi nieprecyzyjne ( Gużyńskiego i Knabita )
W zasadzie kilka tematów : m.in. stwierdzanie nieważności , białe małżeństwa i eucharystia .
Przeczytałem i przesłuchałem 2-3 razy . :mrgreen:

Ja bym zajął na ten czas stanowisko gdzieś pośrodku ( czekając na argumenty obu , czy wielu "stron" ) .
Biskup zasadniczo dobrze napisał , fakt mało kto właściwie zrozumie
na czym owo "okaleczenie" polega i tu Gużyński ma rację .
Przecież nawet tutaj na forum nie wszyscy czują
na czym polega "zło" współżycia przedmałżeńskiego .
Biskup to rozumie , część tutaj tak w tym i ja np.
ale zwyczajna większość młodych zwłaszzca już nie rozumie !


Reszta jest już o wiele bardziej skomplikowana .
Knabit wyraźnie na wstępie wyodrębnij to co ustanowił Bóg
i to co ustanowił KOŚCIÓŁ .
Problem w tym , że i spór idzie co Bóg naprawdę ustanowił a także o samą już interpretację .
I z tego właśnie mamy podziały w samym Kościele .
I tak było od początku zapewne .
Prawo Kościoła jest stanowione przez 2000 lat , zmienia się .
A niby skąd podziały : prawosławie , protestanci itd.
Chyba pychą jest zakładać , że wyłączną i całkowitą rację we wszystkim ma jedynie Kościół Rzymskokatolicki .
Zresztą , podziały , spory , są i w samym Kościele .
I to uważam za NORMALNE .
Małżeństwa które się nie kłócą ( czyli nie ma w nich dialogu ) rozpadaja się nagle a niespodziewanie i
z wielkim hukiem .



Knabit w nagraniu 4.80 - 6.30 ( chodzi o porzucenie i winę wyłączną , jakiś brak chęci do współpracy )

cytuję" No i taki człowiek nie jest skazany , jest skazany ( ? ) :roll: ...... niewyraźnie mówi , nie powinien być skazany na celibat , bo zasadniczo ........( ? ) sie jego małżeństwo "

No to takich osób tu jest sporo chyba .
A wiek ?
21 lat to tak , a 30 już nie ?
A jak 30 jeszcze tak ....... to dlaczego nie 35 ?
itd.
A może 21 latek szybciej "zejdzie" niż ten starszy ? :mrgreen:
A gdzie jakieś indywidualne predyspozycje psychiczne ?

Wreszcie mówi jakby ta 21 osoba porzucona nie mogła przystępować do Komunii .
Jak to , przecież może .
Rozwód został orzeczony bez jej zgody i udziału .

Więcej , z wypowiedzi Knabita wynika , że "nie powinna być skazana na celibat" .
A co to oznacza ?
....... dla mnie tylko to
Tamto małżeństwo uznajemy za nieważnie zawarte ,
bo jaki inny tok rozumowania przyjąć ?
A skoro tak , to normalny kościelny drugi związek
i gdzie tu problem z Eucharystią wtedy ?


Prawdą jest też i to , że Jezus nie przyszedł leczyć "zdrowych"
i jadał z grzesznikami , co już wtedy wzbudzało kontrowersje w ówczesnym "Kościele" .
Z drugiej strony wszystko można "podporzadkować" pod człowieka ,
jego "zdolność udźwignięcia ciężaru" , relatywizować .
Rezygnacja ze współżycia np. fakt jest wielkim czynem ......... no jeśli nie po 80 siątce :mrgreen:
ale jednak związek ma nadal charakter małżeństwa .
Ok - to może będą nocować w oddzielnych mieszkaniach , a do 23 przebywać razem ?
Wtedy można to traktować jako przyjaźń ?
itd.
No więc co jest istotą małżeństwa ?
Czy seks ?
Dlaczego małżeństwo nieskonsumowane uważa się za niedopełnione ..... czyli nie zawarte w zasadzie ?


Trzeba by sobie też zadać pytanie i odpowiedzieć :
co jest , co ma być , powinno być
największym dobrem i celem człowieka ?
:?:



==========================================


Tiliana napisała dosadnie , ale zasadniczo
zgadzam się co do takiego podejścia .
Jest logiczne i praktyczne .

Są jednak i wątpliwości .
Takie mianowicie , że jednych Kościół może ( ? ) i przyciągnie ,
ale inni mogą odejść .
Przyciągnie tych z poza Kościoła ale i odejdzie część tych z Kościoła .
Inna rzecz , na ile jedni i drudzy rozumieją własną wiarę
i na ile jest ona prawdziwa .

Pozostaje też wielkie niebezpieczeństwo RELATYWIZMU wszelakiego .
"Niech wasz język bedzie Tak , albo Nie ,
a co nadto ......... od złego pochodzi " .
Trudno to wszystko właściwie rozeznać .



Cytat:
......bo mówił wyraźnie o ludziach, którzy w takich związkach żyją od lat i nie chcą rozbijać tej nowej, niesakramentalnej rodziny.


Tak Tiliano ,
tylko dziś , jutro i za 5 , i 10 lat
wciąż nowi ludzie mają dylemat , wchodzić czy nie w takie związki .
I będą się rodziły , albo nie takie dzieci .
Uznać prawo do takich związków dla obecnych
to PRZYZNAĆ prawo do wchodzenia w takie związki dla innych .

Anonymous - 2014-10-17, 12:37

mare1966 napisał/a:

Z drugiej strony wszystko można "podporzadkować" pod człowieka ,
jego "zdolność udźwignięcia ciężaru" , relatywizować .


Tyle że nie chodzi o to, aby relatywizować i w ten sposób usprawiedliwiać... ale żeby wychodząc od tego, co dany człowiek jest w stanie w tym momencie udźwignąć... pomagać mu wzrastać i ciągnąć go w górę. A nie przekreślać za to, czego udźwignąć nie jest w stanie.

Czystość... nie wstrzemięźliwość... według KKK jest cnotą, która przychodzi stopniowo i często po wielu błędach i upadkach. Potępiając człowieka za to, że upadł, możemy powstrzymywać jego rozwój. A do wszystkiego i tak trzeba dojść samemu, na własnej skórze się przekonać, co jest dobre, a co złe, bo jak tylko usłyszymy to od kogoś... to nie uwierzymy do końca... jeżeli będzie się to kłócić na przykład z naszymi potrzebami.

Anonymous - 2014-10-17, 12:48

tiliana napisał/a:

jak tylko usłyszymy to od kogoś... to nie uwierzymy do końca... jeżeli będzie się to kłócić na przykład z naszymi potrzebami.


Tak naprawdę, to chyba tylko świadectwo życia i czynów ma sens. Mówienie komus że tak czy tak - nie bardzo w to wierzę.
Natomiast pokazanie, ze to działa jest o wiele mocniejsze.

Co do kłócenia się pewnych wartości z potrzebami.
Cóż, zawsze wartości będą się kłócić z naszymi niektórymi przynajmniej potrzebami.
Duch jest bardzo często w konflikcie z ciałem.... -> List do Galatów.

Poza tym uważam, że owszem jako wierzący nie możemy odrzucać słabszych w wierze, bo są słabi. Oczywiście. Ale bardzo łatwo może wkraść się tutaj właśnie dopasowanie wymagań do danego przypadku.
A wymagania mają być te same zawsze i wszędzie. Droga do nich zajmie jednemu rok, innemu całe życie.

Anonymous - 2014-10-17, 12:50

Witam wszystkich

Jestem tutaj z Wami od dłuższego czasu, ale dopiero teraz zdecydowałem się coś napisać.

Wywiad z o. Pawłem Gużyńskim wcale mnie nie zdziwił. Od dłuższego czasu słuchając ojca Pawła miałem dziwne wrażenie, że bardziej jego wypowiedzi są skierowane do "postępowej" części naszego społeczeństwa niż do tak "konserwatywnej" jak SYCHAR.

Pojawia się jednak tutaj pytanie, czy kończąca się pierwsza część Synodu nie przyniesie tak rewolucyjnych zmian, że SYCHAR straci sens? Słysząc o wielu propozycjach biskupów i ojców Kościoła zaczynam się zastanawiać, czy ja jestem za bardzo zacofany, czy oni "trochę" przesadzają z tą nowoczesnością.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group