To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Życie duchowe - POwiedział: Religia jest dla mas, które nie używają rozumu&q

Anonymous - 2014-09-04, 10:07
Temat postu: POwiedział: Religia jest dla mas, które nie używają rozumu&q
Witajcie,
Wczoraj po raz pierwszy uczestniczyłam w rozmowie o Bogu, religii, podejściu do pewnych życiowych decyzji w sytuacji problematycznej. Pewien Pan zdradził zonę (nie pierwszy raz), ona go w końcu zostawiła. Po jakimś czasie na jego prośbę przyjęła go z powrotem. Okazało się, że kochanka jego jest w ciąży. Zapytano mnie co myślę na ten temat, jak powinni sie wszyscy zachować. Powiedziałam, że powinien zostać z żoną, płacic alimenty i nie kontaktować się z matką dziecka, ani z dzieckiem, ze względu na zonę, którą bardzo zranił. Nie brac udziału w wychowaniu. Zarzucono mi, że to uciekanie od odpowiedzialności, że dziecko na tym ucierpi, nie mając ojca. Próbowałam tłumaczyć, że jest przysięga małżeńska, że to żonie jest winien dochować wierności, i że musi ponieść konsekwencję wyborów i życ w poczuciu winy do końca życia. Ewentualna zgoda na wychowanie mogłaby wyjść ze strony żony, która to znosząc ten ból zdecydowałaby się ponieść konsekwencję za męża. Zapytano mnie: gdzie w Biblii jest to napisane, że tak ma być...zrobiło mi się przykro, ale nie spodziewam się, że ktoś zrozumie. NIe wiem, gdzie to w Biblii jest napisane...określono moje poglądy jako fanatyczne, że religia jest dla mas, które nie używają rozumu, że Bóg dał ludziom serce i rozum, i że nimi mają się kierować, i jak serce i rozum mówi, że dziecko będzie cierpieć, to należy dziecko wychować, że ono jest niewinne. Odpuściłam. Jak można rozmawiać, czy warto rozmawiać? Po takich rozmowach człowiek nie wie co ma myśleć...

Anonymous - 2014-09-04, 10:31

Samboja napisał/a:
gdzie w Biblii jest to napisane, że tak ma być...zrobiło mi się przykro, ale nie spodziewam się, że ktoś zrozumie. NIe wiem, gdzie to w Biblii jest napisane..



3 Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: "Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?" 4 On odpowiedział: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? 5 I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. 6 A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela". 7 Odparli Mu: "Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?" 8 Odpowiedział im: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. 9 A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo".
(Mt 19, 3-9)


Co Bóg złaczył niech człowiek nie rozdziela, żaden człowiek (nawet dziecko)
To tak gwoli wyjaśnienia, gdzie to w Biblii znaleźc mozna.
Wiesz jednak sama, że ten temat budzi wiele kontrowersji nawet tu na forum i jest niezmiernie trudny, a osoby myślace w taki sposób jak Ty uważane są za fanatyków religijnych.

Anonymous - 2014-09-04, 10:35

Ale co ma do tego religia?

Mamy do czynienia z notorycznym wiarołomcą. Jego żona to akceptuje, przyjęła go z powrotem. Zapewne ów pan zdradzi ponownie.

Dziecku takiego ojca nie życzę, kochanka właśnie ponosi konsekwencje wejścia w cudze małżeństwo.

Dla dziecka będzie korzystniej, jak nieodpowiedzialny dawca nasienia poniesie koszty utrzymania dziecka, tak aby jego matka mogła je wychować. Jak rozumiem jest niezwiązana z innym, więc ma szansę na związek z kimś, kto zaakceptuje ją i jej nieślubne dziecko.

Z Twojego rozwiązania są same korzyści, o ile można o tym mówić w takiej sytuacji.

Jeżeli zaś ojciec pała uczuciami rodzicielskimi, to albo odchodzi od zony sakramentalnej, a Bóg go kiedyś rozliczy, albo niech z nią negocjuje, jak grać rolę rodzica, a żony nie wykończyć.

Ja bym powiedziała, że to nie religia jest dla mas, ale nowa "religia" pt. moje życie jest mojsze i ma być przyjemne. Dla mas natomiast nie jest poczucie odpowiedzialności, lojalność, wierność, uczciwość i miłość bliźniego.

Tu nie ma nic do rozumienia - facet postąpił źle, chce sobie "zrobić dobrze" jako fatalny mąż, ale dobry tatuś in spe. A z żoną sakramentalną ma dzieci?

Anonymous - 2014-09-04, 10:57

Dzieci ma juz dorosłe...a kochanke zostawił mąż sakramentalny po tym co zrobiła...historia zapewnie sie skonczy kolejna zdradą...facet nie ma żadnych potrzeb rodzicielskich, będzie szczęśliwy w tym związku z żoną, która mu setny raz wybacza...najlepiej dla niego byłoby gdyby go żona zostawiła, dzieci sie od niego odwróciły, został by sam...ale nawet wtedy kto wie, czy coś do niego dotrze...
Nazywanie kogoś fanatykiem dla mnie jest oceną wyrażona w braku szacunku. Nieważne kto jak myśli, należy sie szacunek. Z jakis powodów myśli co myśli, i skąd pewnośc, że to co my myślmy jest lepsze? Jedyny więc sposób, to nie brac takich słów do siebie i nie ranić się nimi...nie mój problem, że ktoś myśli, że wie lepiej...a kto to wie...

Anonymous - 2014-09-04, 12:12
Temat postu: Re: POwiedział: Religia jest dla mas, które nie używają rozu
Samboja napisał/a:

Powiedziałam, że powinien zostać z żoną, płacic alimenty i nie kontaktować się z matką dziecka, ani z dzieckiem, ze względu na zonę, którą bardzo zranił.


Może żona po tym n-tym wyskoku pana powinna się jednak zdobyć na refleksję i stwierdzić, że
tworzą z mężem teatrzyk. Dla kogo? dla ludzi? otoczenia? bo dla dzieci już chyba nie (jeśli są dorosłe).
Facet pewnie wróci do domu, gdzie ma obiadki i opierunek a może i łóżkowe usługi,
a za kilka mies, czy rok historia się powtórzy id nowa...

Anonymous - 2014-09-04, 12:52

Grzogorzu,
Zgadzam się z Tobą...w tym przypadku lepiej dla niego, gdyby go zostawiła...

Anonymous - 2014-09-04, 21:35

Nie ma sensu z kimś kto nie wierzy w dyskusji przytaczać argumenty wynikające z wiary ;/ Po co tamci ludzie Cię o to pytali - niby chcąc znac stanowisko Kościoła - skoro nie potrafią tego przyjąć (niekoneicznie zgodzić się z tym). Gdyby powrócił temat to możesz dodać argumentację 'ludzką' jaką przytacza np. Dziewiecki: takie 'podwójne' życie czyli powrót do żony przy jednoczesnym uczestniczeniu w życiu kochanki i dziecka kończy się tym często, że kochanka 'kusi' dalej - czyli znowu może się rozpaść sakramentalne małżeństwo, a 'weekendowe' wychowywanie dziecka to rozpeiszanie a nie żadne wychowanie. Łożyć kase i służyć pomocą w razie sytuacji wyjątkowych czyli nie wymiana żarówki ale np. pobyt dziecka w szpitalu. Akurat w tej histori zastanawia to, że ten pan chyba 'zwiał' od kochanki przed odpowiedzialnością i ciężarem wychowania w tym wieku małego dziecka. Ale to Pan Bóg nasze serca bada i on nas będzie rozliczał nawet jeśłi wg prawa jest ok (tak jak u faryzeuszów).
Anonymous - 2014-09-04, 23:25

Ciężko jest wytłumaczyć ból cierpienia po zdradzie komuś kto miał ileś tam partnerów seksualnych w życiu. Podejrzewam że w tym towarzystwie byli właśnie tacy. Dla nich wierność znaczy tyle co kry lodowe spływające wiosną do Bałtyku. Za rok będą nowe.
Anonymous - 2014-09-05, 11:04

Cytat:
Zarzucono mi, że to uciekanie od odpowiedzialności, że dziecko na tym ucierpi, nie mając ojca.


:mrgreen:
A skąd niby "ci myślący" twoi rozmówcy
spodziewają się nagle odpowiedzialności za to dziecko
od tego akurat faceta ,
skoro wykazał , że jest nieodpowiedzialny
( wobec żony i własnych dzieci ) ?
Gdzie tu logika ?
........ no chyba , że tak wierzą w człowieka , jego przemianę :mrgreen:

Cytat:
Zapytano mnie: gdzie w Biblii jest to napisane, że tak ma być

A gdzie jest napisane , że tak nie ma być ,
albo że ma być tak jak oni twierdzą .
Czy w Biblii ma być opisany szczegółowo każdy możliwy przypadek ?
Skad ta ich niewiara w możliwości rozumu ludzkiego ?
Coż z nich za wyznawcy wielkości człowieka ?

-------------------------------------------------

Kwestia kluczowa .
Ktoś uznajacy się za niewierzącego żyje i myśli
w perspektywie tego zycia , do śmierci .
Wierzący zasadniczo myśli o tym drugim etapie .
Zatem całkowite rozminięcie się , inne światy .
Inna logika i argumenty .


Wg. mnie dla niewierzącego
najbardziej naturalną , logiczną formą zycia
powinien być jakiś skrajny hodonizm .
Uznanie , że nie ma czegoś takiego jak jakiekolwiek normy moralne .
Odrzucenie wszystkiego co nas ogranicza .
Skoro ktoś uważa , ze ma jedno skończone życie ,
to powinien brać ile zdoła , na co się ogląda ?
Praca jest głupotą i stratą czasu .
Uczciwość :mrgreen:
frajerstwem lub nieudacznictwem
Po co pozawierali związki małżeńskie ? :shock:
Nie lepiej się "bzykać" z kim się spodoba i bez zobowiazań ?
itd , itd.
Dlaczego oni nie uzywają rozumu ?
Dlaczego tak się ograniczają , są ograniczeni czy co ?
Dlaczego nie są konsekwentni w rozumowaniu ?
Czymże jest jakaś tam "odpowiedzialność" ?
A niby przed kim to oni chcą ODPOWIADAĆ ??????????? :shock: :shock: :shock:

Boga nie ma , sumienie to wymysł kościoła ( rodzaj straszaka , czegoś w rodzaju wbijania w poczucie winy ) .
Przed innymi ?
A gdzież ich "wolność" ? :mrgreen:

A przede wszystkim , gdzie ich rozum ? :mrgreen:


Żyją w kulturze , które jest przesycone wartościami wyższymi ,
które nie przynoszą bezpośredniego "zysku" .
Gdzie tu logika , żyć według ducha w materialistycznym świecie ? :mrgreen:
Bezsens jakiś .
Żyć według ducha , jednocześnie zaprzeczając istnieniu świata duchowego ?
Żyć prawie "po bożemu" negując jednocześnie Boga ?
( bo zasadniczo kierują się zachodnią mentalnością , wyrosłą przecież na gruncie chrześcijaństwa )

Anonymous - 2014-09-05, 12:14

Samboja, fanatyczką nie jesteś, uważasz przecież, że żona powinna zamknąć drzwi przed wiarołomnym, tak jak mąż kochanki.
Sytuacje, które opisałaś są megatrudne. Przyznam, że początkowo jak spotkałam się właśnie tutaj z rozwiązaniem wskazanym przez Ciebie, to nie budziło to mojej aprobaty. Taki odruch: bo niewinne niczemu dziecko. I pewnie dlatego spotkałaś się z taką reakcją. Dzisiaj podejście do dzieci, ich sytuacji, wychowania dość istotnie się zmieniło na rzecz koncentracji na tzw. dobru dziecka. Stąd pewnie reakcja Twoich znajomych. Dorośli bez znaczenia, tylko dziecko. I argument sakramentalne małżeństwo kontra dziecko może budzić sprzeciw. A w tej całej sytuacji jest jednak ogrom argumentów wskazujących na to, że podane przez Ciebie rozwiązanie uwzględnia również właśnie dobro tego nieślubnego dziecka, którego sytuacji z chwili poczęcia zmienić i tak się nie da. Rozmawiać zawsze warto, tylko argumenty dobierać odpowiednio do interlokutorów. Dość zadziwiające jednak bywa, że osoby, które tak domagają się udziału takiego ojca w życiu dziecka z kochanką same dokładają swoje do utrudnienia życia tego dziecka przez jego piętnowanie, czy też jego matki.
Mare, kiedyś, kiedyś odczułam większe uprawnienie do świętowania Bożego Narodzenia niż zagorzali antyklerykałowie, z którymi rozmawiałam. Dziś mi to minęło, zbyt wielu znam wspaniałych ludzi, ateistów, którzy mają niebo błękitne nad sobą a prawo moralne w sobie.
Orsz, ból cierpienia po jakiejkolwiek stracie ma uwarunkowania charakterologiczne, a nie tylko związane z przeżytą historią. Posiadanie jednego partnera seksualnego wynikać może z przekonań, podejścia do seksu i wierności a może być tak jak w tym wierszyku: brak okazji, odwagi i ochoty przyczyną niejednej cnoty. Cierpienie ma wymiar indywidualny i nie zgadzam się z twierdzeniem, że ból nie do opisania po zdradzie towarzyszy w większym stopniu tym, którzy mieli tylko jednego partnera. To może być jedynie formą szukania uzasadnienia dla cierpienia, z którym sobie poradzić nie można. Zresztą nie istotne jak mocno się cierpi ale co się z tym cierpieniem zrobi. Można nie mieć siły do tego stopnia, że człowiek sobie życie odbiera. Można chcieć je zniszczyć razem z sobą, innymi osobami, relacjami. Można podświadomie czerpać z takiego stanu korzyści. Można też zaakceptować życiowe straty jako element życia, dokonać wyboru.

Anonymous - 2014-09-05, 12:40

mare1966 napisał/a:

Wg. mnie dla niewierzącego
najbardziej naturalną , logiczną formą zycia
powinien być jakiś skrajny hodonizm .
Uznanie , że nie ma czegoś takiego jak jakiekolwiek normy moralne .
Odrzucenie wszystkiego co nas ogranicza .
Skoro ktoś uważa , ze ma jedno skończone życie ,
to powinien brać ile zdoła , na co się ogląda ?
Praca jest głupotą i stratą czasu .
Uczciwość :mrgreen:
frajerstwem lub nieudacznictwem


Mare, a masz znajomych niewierzących?
Ja mam i wcale nie są gorszymi ludźmi od tych wierzących.
Czy jak się do kogoś uśmiechniesz, pomożesz komuś, powiesz coś miłego,
wesprzesz rodziców, nie kradniesz, nie zabijasz....to robisz tak ponieważ takie są nakazy kościoła i ponieważ boisz się piekła?
Czy raczej z ludzkiej humanistycznej dobroci.
Albo mówiąc kolokwialnie, z dobrego serca.
Można być dobrym człowiekiem nie będąc katolikiem, z kolei wśród katolików też jest
sporo złych ludzi.

Niewierzący odrzuca nakazy związane z Bogiem (chodzenie do koscioła itp), ale nie odrzuca
wartości zwiazanych z relacjami z innymi ludźmi, bo zyje wsród ludzi.
Tak samo pragnie miłości, przyjaźni , sympatii....

Anonymous - 2014-09-05, 12:44

złamana napisał/a:
Samboja, fanatyczką nie jesteś, uważasz przecież, że żona powinna zamknąć drzwi przed wiarołomnym, tak jak mąż kochanki.
Sytuacje, które opisałaś są megatrudne. Przyznam, że początkowo jak spotkałam się właśnie tutaj z rozwiązaniem wskazanym przez Ciebie, to nie budziło to mojej aprobaty. Taki odruch: bo niewinne niczemu dziecko. I pewnie dlatego spotkałaś się z taką reakcją. Dzisiaj podejście do dzieci, ich sytuacji, wychowania dość istotnie się zmieniło na rzecz koncentracji na tzw. dobru dziecka.


W takich sytuacjach często górę bierze biologia (nie ja to wymysliłem, tylko wyczytałem).
Jeśli facet kocha matkę nowonarodzonego dziecka, a jego "poprzednie" dzieci są juz duże i nie wymagają opieki to wybierze kochankę.
W tym konkretnym przypadku ten pan to pewnie nie kocha ani matki tego dziecka ani nie kocha sakramentalnej żony. Pewnie głównie kocha siebie i może najlepiej byłoby aby był sam ze soba i nie zatruwał innym zycia.

Anonymous - 2014-09-05, 15:16

grzegorz_ napisał/a:
Mare, a masz znajomych niewierzących?

Ja mam i wcale nie są gorszymi ludźmi od tych wierzących.

Czy jak się do kogoś uśmiechniesz, pomożesz komuś, powiesz coś miłego,

wesprzesz rodziców, nie kradniesz, nie zabijasz....to robisz tak ponieważ takie są nakazy kościoła i ponieważ boisz się piekła?

Czy raczej z ludzkiej humanistycznej dobroci.

Albo mówiąc kolokwialnie, z dobrego serca.

Można być dobrym człowiekiem nie będąc katolikiem, z kolei wśród katolików też jest

sporo złych ludzi.

No właśnie a gdzie zostało powiedziane że niewierzący jest gorszy od wierzącego.
Skoro Bóg kocha wszystkich równo i każdy ma szansę.
Mare skrajne poglądy katolickie są niebezpieczne- powstają najczęściej w skutek
inwazyjnego nawrócenia pod wpływem własnych ciężkich (osobistych) doznań.
W skutek czego powstaje efekt że skoro jestem katolik -to jestem lepszy.
Napisze tylko tak :
ludzie jacy wierzą od bardzo dawna- w zasadzie od lat gdy maja już pełną świadomość,gruntują styl,sposób życia od lat.
A wiara eksternistyczna i szybka ...no cóz łatwo odgadnąć jaka to wiara.
Czasami bardziej to zaślepienie i dolepianie sobie znaczka jestem wierzący....jakby to było co najmniej zdobyciem Mont Everest.
A to Mare jest zwyczajność życia-
i dlatego że jesteśmy czasem niedouczeni....to wydaje nam się co wydaje , łakniemy tematy ,słowa ,zdania -jakie nam pasują adekwatnie do chwili i sytuacji-lub by wytłumaczyć stan w jakim się znajdujemy.
Ja prywatnie nigdy bym sobie nie pozwolił na wypowiedzi o niewierzących -bo identycznie znam ludzi całkowicie nie wierzących w Boga a o bogatych wartościach wewnętrznych.
Takich jakich czasem nawet brak niektórym katolikom.
I jak nic odnajduje się tu dokładnie to:

nie wydawaj fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu......
a skoro się o tym zapomina ...
no cóż może czas na
KOREPETYCJE

Anonymous - 2014-09-05, 15:58

mare pisze:
Cytat:
Wg. mnie dla niewierzącego
najbardziej naturalną , logiczną formą zycia
powinien być jakiś skrajny hodonizm .


Skąd takie przekonanie? Na dodatek skrajny...

Cytat:
Uznanie , że nie ma czegoś takiego jak jakiekolwiek normy moralne .
Odrzucenie wszystkiego co nas ogranicza .


Nie rozumiem, dlaczego zakładasz że człowiek niewierzący w Boga nie żyje wg norm moralnych i że są one przypisane tylko wierzącym a szczególnie katolikom?


Cytat:
Skoro ktoś uważa , ze ma jedno skończone życie ,
to powinien brać ile zdoła , na co się ogląda ?
Praca jest głupotą i stratą czasu .
Uczciwość :mrgreen: frajerstwem lub nieudacznictwem


mare to są TYLKO Twoje założenia, na dodatek błędne.
Wyrażają tylko Twój pogląd.
Na podstawie tego krótkiego fragmentu powyżej cytowanego można by było domniemywać, że Ty byś uznawał za logiczne by tak postępować, gdybyś był niewierzący. Szczęśliwie jesteś katolikiem i hedonizm na dodatek skrajny jest Ci obcy. W zamian pewnie oczekujesz możliwości hedonistycznego życia lecz po śmierci, w nagrodę za umartwianie się tutaj, na ziemi.
Już widzę jak duma Cię rozpiera, że nie jesteś taki jak Ci.....nie daj Boże ateiści. Czyżbyś czuł się kimś lepszego gatunku? ;-)


grzegorz pisze:

Cytat:
Niewierzący odrzuca nakazy związane z Bogiem (chodzenie do koscioła itp), ale nie odrzuca wartości zwiazanych z relacjami z innymi ludźmi, bo zyje wsród ludzi.
Tak samo pragnie miłości, przyjaźni , sympatii....


Owszem, to prawda.
Choć potrafię sobie wyobrazić, że ktoś wierzy w Boga, nie będąc częścią żadnej religijnej społeczności, nie chadzając do żadnego kościoła, synagogi ani meczetu, tudzież innych przybytków kultu.

Złamana wspomniała, ja autora dopisuję. Bardzo wymowne. Prawo moralne jest w nas, znikąd do nas nie przybywa - zgadzam się z autorem.

Cytat:
"Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie"
-Immanuel Kant-



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group