To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - zdrada, rozwód, nieślubne dziecko

Anonymous - 2014-08-02, 11:20

Nie obrażaj się na innych, bo cię tak surowo oceniają. Piszesz do ludzi, którzy sami zostali odstawieni na boczny tor, zostali oszukani, poniżeni, zdradzeni. Nie ma tu za wielu szczęśliwych małżonków (są w ogóle?). Każdy z nas może się wczuć w rolę twojej żony (ja mogę) bo wiem jak zdrada boli, to jest umieranie człowieka ale i tak żyjesz dalej. Jeśli liczyłeś, że cie tu będą głaskać po główce to zmień myślenie o tym forum. Najpierw ci wygarną a potem ewentualnie doradzą.
Ja bym ci doradziła, udaj się natychmiast do jakiejś sprawdzonej, dobrej, katolickiej poradni rodzinnej. Sam tego nie udźwigniesz, za dużo tego. Ważne że zdajesz sobie sprawę z tego bajzlu, który narobiłeś i chcesz to naprawić. Ale efekty nie zawsze są takie jak byśmy chcieli. Niestety.

Anonymous - 2014-08-02, 12:27

pycha, pycha i jeszcze raz pycha......co za ton i po co się tak unosić?Kenya nazwała po imieniu Twoje zachowanie,nikt tu Ciebie nie oceniał,tylko Twoją monstrualną niedojrzałość i egoizm,który krzywdzi innych ludzi po drodze.....spójrz na swoje życie?czy polega na uszczęśliwianiu siebie i tylko siebie?co z innymi?co zrobiłeś z życiem tych dwóch kobiet?
nie ruszysz dalej ze zmianami,zanim nie staniesz przed lustrem i nie zapytasz SIEBIE,co ja zrobiłem?
nie zasłaniaj się dzieciństwem,bo o ile ono ma wpływ w jakimś stopniu na ukształtowanie naszych charakterów,to już na zachowanie w życiu dorosłym-nie bardzo....piszesz bardzo patetycznie,masz bogate słownictwo,więc sądzę,że nie jesteś człowiekiem ograniczonym intelektualnie....sprytnie potrafisz znaleźć wszelkie wytłumaczenie na zło,które w życiu popełniałeś....do tego stopnia-że szantażujesz nas tu między wierszami emocjonalnie,byśmy przypadkiem nie grozili za bardzo paluszkiem,bo sobie coś zrobisz.....
ochłoń,przeczytaj to, co napisałeś.....
wyobraź sobie,że masz córkę....a teraz przeczytaj swoje słowa,swój pierwszy post,jakbyś czytał wpis swojego przyszłego zięcia....rodzi się współczucie,a ręka wyciąga się do głaskania,jaki to on biedny?
a potem mów o rzucaniu kamieniami..........

spójrz na swój ton:

Ty nie rozumiesz, dlaczego się zalogowałem na tą stronę
Ty nawet nie znasz mojej historii,
nie masz prawa wydawać wyroki
Ty tego nie zrozumiesz.

i dalej,jak to znasz cierpienie innych-śmiem twierdzić,że niewiele na ten temat wiesz,abstrahując od tego,jakie miałeś motywacje,logując się na forum...

rozwiązanie honorowe?jak najszybciej doprowadzić do stwierdzenia nieważności małżeństwa i zwrócić wolność kobiecie,którą najbardziej skrzywdziłeś,niech ma szansę na uczciwy związek z mężczyzną,który doceni jej miłość

a jeśli chodzi o drugą kobietę-no cóż,wiedziała,że bierze się za żonatego....takie pocieszycielki zazwyczaj kończą z dzieckiem,które nazywane jest potem przez jego ojca "owocem grzechu"......to są konsekwencje ich wyborów,że wchodziły w takie relacje....

jeśli masz taki problem z erotyzmem,zgłoś się na terapię dla seksoholików, w każdym większym mieście znajdziesz namiary na terapeutów....masz moją modlitwę....

Anonymous - 2014-08-02, 15:09

Apate, proszę Cię, czy Ty siebie samego słyszysz i czy widzisz co piszesz? Przecież patrząc na bezmiar zła, które jednak przez swoisty egoizm wyrządzieś nikt nie będzie Cię głaskał po głowie.
kenya wyraża swoje zdanie, jako kobieta i ja jako kobieta też je wyraże.
Od lat tkwię w toksycznej relacji, ale usilniej staram się z niej wydobyc. Dla mnie dziecko to owoc miłosci, szczęscie, które choc trudne, rozswietla zycie ludzi. Jak możesz okreslac dziecko owocem grzechu? Czy myslałes tylko o orgaźmie uprawiając pozamałżeński seks? Przecież nie masz 10 lat, by nie wiedziec co może byc konsekwencją współzycia. dziecko, które przez głupotę powołaleś na świat, to nie jest owoc grzechu. TO TWÓJ GRZECH i TY ZGRZESZYŁES i to ciężko. Obejrzyj film " Odważni" tam padają pewne słowa, które utkwiły mi w pamięci; "Już i tak mam duże poczucie winy" " odpowiedz "przecież JESTEŚ WINNY."
Nie ma usprawiedliwienia na siłę, nie znajdziesz go w otoczeniu, w postawie żony czy też środowisku rodzinnym. To TY DECYDUJESZ O TYM, CO ROBISZ W ŻYCIU.
Piszesz o faryzeuszowej postawie kenyi. Nie zgadzam się. Mi też się krew zagotowała, jak to czytałam.
Zacznij od modlitwy, skruchy, rozmowy z księdzem. Żyjesz tak. Namotałes. Ale nigdy nie jest za późno, by wszystko naprawic. Skoro jesteś tu, dostaniesz siłę. I wsparcie. I często Ci, co krytykuja, mają rację. Nie piszę o sobie bo wciąż się uczę. Ale wspieram Cie, bo cieszę się, ze chcesz naprawic swoje życie. nie dostaniesz gotowej recepty, bo tak, jak piszesz, wiemy o Tobie tylko to, co chcesz powiedziec. Ale i tak moje, choc jeszcze słabe i nieudolne wsparcie, pomimo nerwów na poczatku, masz. Bo CHCESZ NAPRAWIC. A to znaczy wiele.

Anonymous - 2014-08-02, 15:14

krasnobar napisał/a:
rozwiązanie honorowe?jak najszybciej doprowadzić do stwierdzenia nieważności małżeństwa i zwrócić wolność kobiecie,którą najbardziej skrzywdziłeś,niech ma szansę na uczciwy związek z mężczyzną,który doceni jej miłość


Krasnobar, z tym się nie zgodzę. Badanie ważności małżeństwa ma mało wspólnego z honorem, za to dużo więcej z prawdą i szukaniem jej. Jakośtam to się zazębia, ale główną motywacją wystąpienia o stwierdzenie nieważności małżeństwa powinno być wewnętrzne, dobrze przemodlone przekonanie, taka wewnętrzna i z Bogiem obgadana prawda, że wedle mojej wiedzy małżeństwo może nie być ważne. W takim kontekście słowa o "zwracaniu wolności" brzmią podobnie do "rozwodu kościelnego", a takiego wszak nie ma.

Anonymous - 2014-08-02, 17:00

Wasze wpisy przypominają reakcję bodźców zewnętrznych maszynek do produkcji winy. Mojej winy. Dajecie mi do zrozumienia, że jestem zły gdyż złamałem kod moralny i reguły obowiązujące osoby dorosłe. Myślicie, że moje złe samopoczucie zmieni to co się stało? Otóż nie. Po co więc ten wysiłek Moją reakcją jest złe samopoczucie staje się maszynką do produkcji winy. Chodzącym oddychającym urządzeniem, które reaguje poczuciem winy, gdy tylko dostarcza mi się odpowiedniego paliwa. Uważacie za niewłaściwe jeśli nie okazuje poczucia winy, lub za nieludzkie jeśli nie potrafie się niepokoić - mówicie pycha i egoizm, Za tym wszystkim kryje się TROSKA. Czuje się tak jakbym miał wykazać się swoją nerwicą, aby zostać uznanym za osobę, która troszczy się o innych. Poczucie winy jest najbardziej bezużytecznym rodzajem emocji. Z pewnością stanowi ono największe marnotrastwo energii emocjonalnej. Nie ma sensu karmić sie tymi oktanami bo uwierzcie mi żadna, żadna i raz jeszcze żadna wina nie zdoła zmienić przeszłości.
Anonymous - 2014-08-02, 17:03

A poczucie winy to nie tylko zajmowanie się przeszłością jest to co powtarzam uczucie niemocy. Ja tutaj jestem bo chciałbym uczyć się na błędach co jest zdrowym i nieodzownym elementem rozwoju. Poczucie winy jest niezdrowe, gdyż powoduje nieefektywne zużywanie własnej energii w teraźniejszości. Żadna wina nie zmieni tego co zrobiłem.
Anonymous - 2014-08-02, 18:21

Uuuuu chłopie, jeśli myślałeś, że wchodząc na katolickie forum, otrzymasz od nas rozgrzeszenie i głaskanie po głowie, to źle trafiłeś, bo po pierwsze, my rozgrzeszenia nie dajemy, tylko ksiądz, po drugie, nikt tu nie będzie się nad Tobą litował i rozkminiał co Cię pchnęło do tego by w swej podłości skrzywdzić dwie kobiety, a po trzecie, wybacz, ale tu nikt nie płacze i nie głaszcze biednych misiów zdradzaczy. I albo przyjmiesz z pokorą, to co ludzie doświadczeni przez życie Ci radzą, albo to jeszcze nie pora na Ciebie, bo zasłaniasz się nerwicą, depresją i grom wie jeszcze czym, a nie widzisz bagna, które Cię wciąga i powstało tylko z Twojej winy. Sam sobie na to zapracowałeś. Jeśli kiedyś, dzielnie zniesiesz krytykę, to będzie oznaczało, że jesteś gotowy na zmiany, bo w tej chwili to Ty oczekujesz od nas złotego środka, ale takiego nie ma, gdy prezentujesz postawę taką, a nie inną
Pozdrawiam

Anonymous - 2014-08-02, 18:43

Apate79 napisał/a:
A poczucie winy to nie tylko zajmowanie się przeszłością jest to co powtarzam uczucie niemocy. Ja tutaj jestem bo chciałbym uczyć się na błędach co jest zdrowym i nieodzownym elementem rozwoju. Poczucie winy jest niezdrowe, gdyż powoduje nieefektywne zużywanie własnej energii w teraźniejszości. Żadna wina nie zmieni tego co zrobiłem.


po pierwsze...żeby nauczyć się na swoich błędach,podstawową sprawą jest wiedza na temat co się złego zrobiło.... w tej chwili tego nie wiesz.kreujesz się na człowieka, który nie miał woli, za którego podejmowano wszystkie decyzje,sponiewieranego przez dzieciństwo, który przypadkiem znalazł sie w obecnej sytuacji....i który dodatkowo czuje się w zasadzie ofiarą....oczekuje współczucia,zrozumienia...zrozumienie masz,naszą modlitwę i ostre znaki stopu,byś nie zapędzał się w poszukiwaniu winnych Twojej sytuacji,tylko byś wiedział,że tylko i wyłącznie Ty odpowiadasz za swoje decyzje,działania,zachowania.....to nie jest po to,byś miał poczucie winy itd...źle to odbierasz......to jest po to,byś wobec tego szukał dalszych rozwiązań i prób wyjścia z sytuacji,byś więcej takich rzeczy nie robił - rozumiesz teraz?

po drugie-strasznie użalasz się nad sobą,to też cecha egocentryków....liczą sie tylko Twoje odczucia,emocje,stan,uczucia,bardzo lubisz o nie dbac,hołubić,oj bardzo......nawet tu na forum-więcej energii wkładasz w pouczanie nas i strofowanie,którym będziesz teraz dawal instrukjcę,jak rozmawiac z Tobą,by Cię przypadkiem nie zranić.....-niż w znalezienie sedna problemu,może tak przestań się cackać ze sobą i weź się za rozkminianie,jak ponaprawiac to,co zepsułeś?hmm?

po trzecie-zacznij od Spowiedzi Świętej,najlepiej takiej z całego życia....

http://www.spowiedz.pl/rach1.htm

w powyższym linku masz cały szereg opracowań,jak się do takiej spowiedzi przygotować....bo żal za grzechy to trochę za mało,jeszcze ważna jest jakaś poprawa zachowania-zaniechanie np. grzechu ciężkiego,w jakim się tkwi i zadośćuczynienie-czyli naprawienie krzywd....Bóg po to to wymyślił,właśnie dla nas,grzeszników........

Nirvanko, rozumiem Twój punkt widzenia i całkowicie się z nim zgadzam.....tyle,że ja nie pisałem o ogólnym problemie stwierdzania nieważności-mówię tylko o tym TU I TERAZ,w tym konkretnym przypadku,kiedy dodatkowo już z samych słów autora watku wynika,że przesłanki co do tej nieważności są.....oczywiście decyzja należy do Sądu...ale w tym konkretnym przypadku po prostu nie godzi się,by sztucznie utrzymywać jakiś stan,który nie wiadomo,czy zaistniał-trzeba to sprawdzić.pozdrawiam serdecznie. :)

Anonymous - 2014-08-02, 18:53

Pkt II.5 regulaminu forum to fikcja.
Anonymous - 2014-08-02, 19:47

Ale się narobiło.. Jeżeli zależy ci na żonie to myślę że to nie moment na naprawę czegokolwiek. Potrzebujesz izolacji od wszelakiej płci pięknej. Dziecko potrzebuje około roku żeby się nauczyć chodzić, coś tam mówić, odtawic smoczek i butelkę. Gwarantuje ze i ty jak chcesz to dasz radę. Może z własnym dzieckiem będziesz obchodził rocznicę normalnego życia. Ani ci nie zazdroszczę ani współczuję , lepszy nie byłem. Też jedne z pierwszych słów jakie tu usłyszałem to była"pycha". I rację mieli piszacy .
mocno i dużo się modl.pomozesz sobie, dziecku , pokrzywdzonym i tym których więcej nie skrzywdzisz.u
Uwierz ze będzie bolało. Czasami czuje jak bym dobrowolnie polewal się wrzatkim, ale idę dalej . Momentami zapominam jaki cel ale idę w ciemno. Uwierz se warto, po czasie i widzi się lepiej i słyszy a i sprawy się prostuja.

Anonymous - 2014-08-02, 22:18

Dabo napisał/a:
Uwierz se warto, po czasie i widzi się lepiej i słyszy a i sprawy się prostuja.

mogę tylko potwierdzić :-)
żeby coś zrozumieć, to niestety musi być ból, bo on nas oczyszcza

Anonymous - 2014-08-02, 23:00

Krytykować jest łatwo, ale by być cżłowiekiem czynu,trzeba wysiłku, ryzyka i odwagi na dokonanie zmian.
Anonymous - 2014-08-03, 00:06

Apate79 napisał/a:
by być cżłowiekiem czynu,trzeba wysiłku, ryzyka i odwagi na dokonanie zmian.


Moc w słabości się doskonali. Oddajesz temat Bogu, dostajesz z nawiązką to o czym piszesz. Wysiłek wkładasz sam, odwagę dostajesz, a ryzyko.... no właśnie - witamy wśród wierzących, to totalni ryzykanci :-)

Anonymous - 2014-08-03, 11:33

Nirwanna
Cytat:
a ryzyko.... no właśnie - witamy wśród wierzących, to totalni ryzykanci



Dla mnie , PRZECIWNIE . :mrgreen:
Ryzykujemy pare , parenaście czy kilkadziesiat co najwyżej lat ........ dla wieczności .
Czyli ryzykujemy mało aby dostać strasznie dużo .


To niewierzacy są ryzykantami .
Ryzykują wieczność dla niepewnej jutra chwili .

Bóg nie działa wbrew wszelkim naukom i prawom ,
które przecież sam stworzył ,
w tym ekonomii czy logice .



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group