To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - to już koniec wszystkiego

Anonymous - 2014-11-13, 20:34

kenya napisał/a:
najpierw się buntowali lub w niedowierzaniu kpili.

lub następowała eskalacja - z mojego doświadczenia

Anonymous - 2014-11-13, 22:52

Ja nie wiem, ja chyba wierzę w to co mówi o mnie żona, oczywiście nie do końca, bo jak mówi o faktach które nie zaistniały, lub pomija istnienie rzeczy, które zaistniały - to wiem (jeszcze wiem, jeju, wariuję :shock: ) że mówi nieprawdę.

A jeśli jednak coś we mnie chce postawić granicę, mówi, "nie", to słyszę od niej, że w takim razie musimy sie rozstać bo ona tego czy tamtego znosić nie będzie. Co mogę zrobić? Nie chcę, aby dzieci przez to znowu przechodziły.

Anonymous - 2014-11-14, 07:40

o :oops: jziwo kazdy ma z nas cechy po rodzicach nie takie to inne,ja np myslalam ze jestem taka inna od mamy a wypominac lubie,sarkazm niby w innej fprmnie a ten sam.Zona sie buntuje i manipuluje na jej korzysc,w ormalnym malozenstwie ludzie dziela sie obowiazkami i za uzgoda finansami,szanuja swoje przestzenie wolnosci.
Anonymous - 2014-11-14, 13:06

Witaj Zuf!
Mogę Ci zaproponować taki mały 'rachunek sumienia' - Twój wątek ma już 15 stron, otrzymałes różne porady, zadałes wiele pytań, zastanów się teraz ile u Ciebie ( nie u żony, nie na innym polu tlyko u Ciebie samego) się zmieniło - czy przypadkiem nie stoisz w miejscu? Myślę, że warto, bo możesz popaść w taką pułapkę: wątek zamieni się w wątek uskarżania i żalenia na żonę a nic u Ciebie samego nie zmieni ( jakoś mamy taką skłonność jako ludzie). Pozdrawiam serdecznie :)

Anonymous - 2014-11-17, 01:39

Mam nadzieje, że mój wątek nie jest odbierany jako pasmo żalenia się na żonę. Od początku szukałem tu pomocy i to co piszę temu służy - a pomoc otrzymuje i korzystam. Co u mnie się zmieniło, czy nie stoję w miejscu - oceń sama. Od początku wątku do chwili obecnej co się wydarzyło:
- przystąpiłem i korzystam dwa razy w miesiącu z dobrodziejstwa wspólnoty Sychar
- zapisałem się na program 12 kroków i od miesiąca "idę"
- odstawiłem całkowicie nikotynę oraz wszystkie poza jednym antydepresantem leki psychotropowe
- zapisałem się na terapię indywidualną z psychologiem
- przystąpiłem do spowiedzi generalnej
- nawiązałem kontakt z duchownym z JG, który przeprowadził mnie przez pojednanie z moją żoną
- podjąłem ciężką pracę fizyczną
- uczestniczę we Mszy św. częściej niż w niedziele i święta
- więcej modlę się, szczególnie za żonę i małżeństwo,
- mimo, że to trudne, staram się patrzeć na żonę i jej potrzeby poprzez miłość a nie na zasadzie co się komu w małżeństwie należy
- w miarę możliwości oglądam i słucham polecanych mi kazań

trochę już późno, więc może o czymś zapomniałem, ale tak na szybko tyle mi przyszło do głowy.

Myślę, a raczej czuję, że najważniejsze, co się we mnie zmieniło to radość z coraz pełniejszego obcowania z Panem Bogiem :-D . Daje mi to siłę na każdy kolejny dzień bo widzę, że ja sam po ludzku tych swoich dni bym nie uniósł.

Anonymous - 2014-11-17, 08:36

Cytat:
Myślę, a raczej czuję, że najważniejsze, co się we mnie zmieniło to radość z coraz pełniejszego obcowania z Panem Bogiem . Daje mi to siłę na każdy kolejny dzień bo widzę, że ja sam po ludzku tych swoich dni bym nie uniósł.


Bardzo się cieszę zuf, ze odkryłeś tę radość. :-)

Anonymous - 2014-11-17, 09:57

zuf jak się cieszę czytając to :-) :-) :-)
Anonymous - 2014-11-17, 12:51

Dzięki krokom jakie podjąłeś od momentu trafienia na Sychar jesteś już na innym etapie swego życia.
A co najważniejsze, jesteś innym człowiekiem niż wtedy gdy Cię poznałem, gdy byłeś przed tymi Twoimi zmianami.
Pomyśl, a za rok będzie jeszcze lepiej. Wyobrażasz to sobie? :-)

Anonymous - 2014-11-17, 16:41

Nie, nie wyobrażam sobie. Serio. Mimo, że czytam co napisałem i to faktycznie miało miejsce w moim życiu, to jakoś do mnie to nie dociera, nie czuję że się coś , czy ja, zmieniłem. Szczególnie w chwilach kiedy jest trudno, potrafią wracać autodestrukcyjne myśli. Dlatego nie odczuwam, żebym był innym człowiekiem. Nie wiem, może potrzeba czasu..
Anonymous - 2014-11-18, 00:14

A ja stoję z boku i widzę te zmiany u Ciebie :-D
Anonymous - 2014-11-18, 14:21

zuf napisał/a:
Dlatego nie odczuwam, żebym był innym człowiekiem.

Możesz zrobić sobie coś takiego: zobacz jakie owoce przynoszą te poczynania np. słuchanie kazań - czy jestes spokojniejszy czy bardziej nerwowy, czy słuchasz i czy wcielasz coś w życie, czy przestałeś się golic i jeść bo całe dnie słuchasz kazań :mrgreen: I zrób to Zuf dla siebie - nie musisz tu tego publikować bo to ma na celu żebyś TY widział swoje działania i ich efekty, a nie żeby ktoś Cię tu z nich rozliczał...

Anonymous - 2014-11-26, 23:18

Zuf nie przeczytałam całego twojego wątku, a na pewno wiele cennych i wartościowych informacji już dostałeś.

Napiszę ci tak od siebie, prosto z serca jako osoba, która była w depresji, że to wcale nie koniec, a dopiero początek, ale na tym etapie jeszcze tego nie rozumiesz.
Ja byłam kilka razy u psychologa, ale zrezygnowałam z wszelkich terapii, bo psycholog zamiast pomóc mi w cierpieniu dolewała oliwy do ognia w kwestiach mojego małżeństwa.

Tak zupełnie serio i szczerze - miałam depresję, taką, że nie mogłam wstawać z łóżka, zwyczajnie nie miałam siły i nie widziałam już dla siebie rozwiązań.
To co mi pomogło to
1. Ojcze nasz na dzień dobry każdego dnia i Koronka do miłosierdzia Bożego - serio pomaga.
2. Wylewanie z siebie emocji tu na forum i dwóm zaufanym przyjaciółkom
3. Wszystkie wykłady ks Pawlukiewicza
4. Świadectwa wierzących

Tak w tych punktach to brzmi sensownie i prosto, ale muszę ci powiedzieć, że było ciężko, hmm było MEGA CIĘŻKO, co wielu Sycharków zapewne pamięta. Upadałam, podnosiłam się i tak w kółko, ale z każdym kolejnym miesiącem był jakiś maleńki owoc, coś się we mnie zmieniało, a 2,5 roku jest dużo lżej, a ta praca nad sobą tak mi się spodobała, ze stała się moim nawykiem.
Dużo siły i wytrwałości życzę.

A Sycharkowie są super i zawsze ci rękę podadzą.

Anonymous - 2014-11-27, 11:07

mallgos napisał/a:
Tak zupełnie serio i szczerze - miałam depresję, taką, że nie mogłam wstawać z łóżka, zwyczajnie nie miałam siły i nie widziałam już dla siebie rozwiązań.
To co mi pomogło to
1. Ojcze nasz na dzień dobry każdego dnia i Koronka do miłosierdzia Bożego - serio pomaga.
2. Wylewanie z siebie emocji tu na forum i dwóm zaufanym przyjaciółkom
3. Wszystkie wykłady ks Pawlukiewicza
4. Świadectwa wierzących


Mam nadzieję że nie wszyscy chorujący na depresję wezmą sobie tę rade do serca, jako sposób na leczenie depresji.

Anonymous - 2014-11-27, 17:53

Grzegorzu napisałam o tym czego doświadczyłam, a kto weźmie to sobie do serca lub też wyśmieje to już nie mój problem. Wiadomo pewnie każdemu, że stopnie depresji są różne, a odnośnie zaufania Bogu nie będę się już wypowiadała. Swoją wypowiedzią ani nie ubliżyłam nikomu, ani tez nie naruszyłam regulaminu tego forum. A jeśli tobie ona nie odpowiada to wystarczy ją zignorować.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group