To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - to już koniec wszystkiego

Anonymous - 2014-10-07, 20:30

Slawomir napisał/a:
Do dzis jak cos powie to sie trzese przy niej.

Jak to sie stało Sławku, ze najpierw za nas wychodziły, a potem odrzucały? Gdzie tkwi problem? Czy jesteś świadom co złego robiłeś, albo co ona źle robiła, ze małżeństwo się rozpadło?

Anonymous - 2014-10-07, 20:33

zuf napisał/a:
Posłuchałem Was troszeczkę i robię swoje. Wprawdzie na piwo z kumplem nie chodzę, bo żona nie cierpi alkoholu i wyraźnie wiem, że to byłby


Witaj,

To jak wracasz wieczorem do domu po ciężkiej pracy polecam kazania ks. Marka Dziewieckiego. Nie musisz słuchać naszych świadectw ale z tej drogi nie ma powrotu..

Moj drogi witaj ponownie. Link do kazan :http://www.youtube.com/watch?v=M6FaotoITQs&index=1&list=PLobUwltc9GBYGHukIBt17QSzl8bGpxm3X

Szukaj grupy wsparcia Sychar w okolicy- jak dasz rade wybierzcie sie razem z zona.
Ciezka praca ustawia do pionu i nie tylko ta fizyczna ale i duchowa.

Daj znac o postepach. Sa tez inni ktorzy potrzebuja twojego swiadectwa.
Co do Eucharystii - tam jest cialo i krew Chrystusa z niego wyplywa uzdrowienie...
Walcz teraz i ustawiaj swoje zycie. Porzadkuj swoj harmonogram zajec wypelniaj je dobrymi planami. Planuj swoje zajecia i rozwoj osobisty.

Kazdy przechodzi zalamanie - nie ma mocnych. Trzymaj sie!!!
Dobrze ze wrociles.

Anonymous - 2014-10-07, 20:47

Cytat:
Jak to sie stało Sławku, ze najpierw za nas wychodziły, a potem odrzucały? Gdzie tkwi problem? Czy jesteś świadom co złego robiłeś, albo co ona źle robiła, ze małżeństwo się rozpadł


Witaj,

Tak - nie stawiałem granic przed zawarciem sakramentu małżeństwa. Byla ona wazniejsza od Boga dla mnie. Nie istnialem bez niej. Rezygnowalem ze swoich znajomosci, pasji aby byc z nia i dla niej. Nawet do sakramentu nie zgodzila sie aby swiadkiem byla moja siostra.
Nasz sakrament od poczatku byl sakramentem w kryzysie a ja dopiero to dostrzeglem po kilku latach...
Zgodzilem sie na zamieszkanie 70 km od miejsca pracy i codzienne dojazdy bo jej sie Gdansk podobal. W momencie kiedy powinienem byc w domu i zajmowac sie dziecmi spedzalem kilka godzin w podrozach ;-(
Slowem robilem cos wbrew rozumowi i logice. Brakowalo nam na zycie przy duzych kosztach dojazdow i zycia w Gdansku. Zamiast sie przeprowadzic moja malzonka brala kredyty na kartach ok 10. Wyszlo to w 2010 i padla propozycja ze albo skonsoliduje jej kredyty i wezme to na siebie albo mam sie wyprowadzic. Uzyla oczywiscie gorszych duzo slow. Zgodzilem sie zaczalem splacac ten kredyt...
po pol roku przestalismy mieszkac razem.
ja tez mam trudny charakter po ojcu alkoholiku. Bylem bardziej ulegly i mialem niska ocene swojej osoby.
Moja zona wysmiewala fakt ze ukonczylem z wyroznieniem studia. Tesciowa jak zamieszkala z nami wysmiewala jak rozmawialem po angielsku w domu z zagranicznymi partnerami..
Moja zona dziecko z niesakramentalnego zwiazku. Wychowana bez ojca. Jedynak.
Tesciowa tez nie do zniesienia do zycia wspolnego - przynajmniej dla mnie.
Moja mama przezyla brak widzenia wnukow bardzo. Od czterech lat ich nie widziala. Obaczala sie winą. nieudana proba samobojcza..

To tak po krotce. Trzymaj sie!

Anonymous - 2014-10-07, 21:03

Coś w tym musi być, znów znalazłem dużo analogi do zachowań, sytuacji, sposobu myślenia mojego i żony...i myślę, że w głównej mierze właśnie to stawianie żony na pierwszym miejscu przed Bogiem sprowadza tyle nieszczęść..

Slawomir napisał/a:
nie stawiałem granic
Slawomir napisał/a:
Byla ona wazniejsza od Boga dla mnie.
Slawomir napisał/a:
Nie istnialem bez niej.
Slawomir napisał/a:
Rezygnowalem ze swoich znajomosci, pasji aby byc z nia i dla niej.
Slawomir napisał/a:
robilem cos wbrew rozumowi i logice
Slawomir napisał/a:
Uzyla oczywiscie gorszych duzo slow
Slawomir napisał/a:
Zgodzilem sie
Slawomir napisał/a:
mam trudny charakter po ojcu alkoholiku
Slawomir napisał/a:
Bylem bardziej ulegly i mialem niska ocene swojej osoby.
Slawomir napisał/a:
Moja zona wysmiewala fakt


Dziękuję, Sławku, że odpisałeś

Anonymous - 2014-10-07, 21:16

zuf napisał/a:
Coś w tym musi być, znów znalazłem dużo analogi do zachowań, sytuacji, sposobu myślenia mojego i żony...i myślę, że w głównej mierze właśnie to stawianie żony na pierwszym miejscu przed Bogiem sprowadza tyle nieszczęść..



Witaj!

Tak to prawda ale to sie stalo. Teraz patrze i szukam jak mogę żyć lepiej. Zazdroszcze Ci mozliwosci odwozenia dzieci ze szkoly...
Pracuje nad swoim charakterem i slucham ks Marka Dziewieckiego a takze oddaje swoje zycie Bogu zeby je uswiecil.
Ciezko pracuje, modle sie uczestnicze w spotkaniach Sychara. Żyje i jest to fajne. Ciesze się z kazdego dnia.

Trzymaj się!

Anonymous - 2014-11-12, 20:03

A zapowiadało się tak pięknie. Byliśmy u Ojca Paulina, który doprowadził nas do pojednania. Wypowiedzieliśmy sobie wzajemne żale i krzywdy proszą jednocześnie o ich przebaczenie. Miało nas to uzdrowić, zostawić przeszłość za nami i żyć na nowo. Niestety nie minął tydzień a już padły oskarżenia i pomówienia, złość i nienawiść do mojej osoby. Czuję, że im więcej daję od siebie, tym więcej jest niezadowolenia i roszczenia ciągle rosną. Teraz już nie chodzi o to, żebym dawał pieniądze na życie, tylko o to ze mam za wszystko płacić i utrzymywać cały dom a ona będzie sobie zarabiać na „waciki”, bo jak twierdzi, wszyscy mężczyźni utrzymują swoje kobiety, zarabiają po 6-7 tys. zł i budują dla nich dom. A ja nie, więc nie obchodzi ją jak z tego co zarobię utrzymam wszystko, ale mam to zrobić. No i doszło jeszcze poza odbieraniem dzieci po szkole, także to, że mam je zawozić przed pracą. Czyli – reasumując – mam zarabiać i utrzymywać dom i rodzinę, oraz zajmować się dziećmi i domem w pełnym zakresie (czyli od gotowania do sprzątania). Jeśli tego nie zrobię, to , jak twierdzi żona, będę egoistą, który widzi tylko swój czubek nosa, nie ma serca no i przekracza jej granice swoim zachowaniem. Szukałem w internecie kursu, jak zostać supermenem i być w kilku miejscach na raz, ale nie znalazłem. Rozpoznałem że ona najbardziej się wścieka, kiedy coś robi, a ja nie – i tak wczoraj u teściów kazała mi zmywać, bo nie mogła wytrzymać, że siedzę przy stole z teściem i nic nie robię. Dostaliśmy od rodziców trochę wiejskiego chleba, ziemniaków i mięsa. Żona w domu wyceniła to na 200 zł i każe sobie za to zapłacić, bo to jest od jej rodziców. Gdybym zadzwonił do teściów i powiedział, to pewnie by mi nie uwierzyli. Separacja jest nieunikniona, szkoda tylko dzieci mi najbardziej.. córka dzisiaj płacze całe popołudnie i mówi, że nie wie dlaczego.. syn jest markotny i słaby…a ja płaczę z bezsilności.
Anonymous - 2014-11-12, 21:08

czasami musi coś upaść, umrzeć, aby narodziło się nowe, lepsze, oparte na Bogu, a On to już specjalista od cudów. tego się trzymaj.

zuf jestem z modlitwą...

Anonymous - 2014-11-12, 21:54

Poszukaj postów/kazań/tekstów o mądrym stawianiu granic w małżeństwie. I nie daj się sprowokować, nie wybuchnij gniewem. Ciężko tak żyć razem, ale jak będziecie oddzielnie trudniej Ci będzie dotrzeć do żony. Tak mi się przynajmniej wydaje. Żyję sam kilka miesięcy i nie mam wpływu (poza modlitwą) na to co się dzieje u mojej żony. Może wróci za miesiąc, może rok, a może nigdy. Nie mam pojęcia. Dlatego patrząc na siebie poleciłbym Ci cierpliwość, modlitwę i pokazywanie miłości czynami stawiając jednocześnie zdrowe granice.
Dużo sił i niezłomności wojowniku!

Anonymous - 2014-11-13, 12:19

uf czytam i slawku toksyczna mamusia zony co nie odciela pepowiny a zona jakos tez nie ma odwagi alebo jak ja nawet nie prubowala,ale ja odcielam.po przeczytaniu ksiazki toksyczni rodzice susan forward.
Anonymous - 2014-11-13, 13:08

Rubin...popieram
Anonymous - 2014-11-13, 17:46

sylwia1975 napisał/a:
uf czytam i slawku toksyczna mamusia zony co nie odciela pepowiny a zona jakos tez nie ma odwagi alebo jak ja nawet nie prubowala,ale ja odcielam.po przeczytaniu ksiazki toksyczni rodzice susan forward.


Książkę czytałem kilka - kilkanaście lat temu. Mama żony a moja zona to dwa inne światy i charaktery więc nie widzę związku. Ale fajnie, że ty przeczytałaś i odcięłaś.

PS. Nie jestem Sławek.

Rubin napisał/a:
Poszukaj postów/kazań/tekstów o mądrym stawianiu granic w małżeństwie. I nie daj się sprowokować, nie wybuchnij gniewem.


Mojej żonie nie da się stawiać granic, bo tam gdzie ja chciałbym postawić granicę słyszę że albo jestem egoistą zapatrzonym tylko na siebie, albo że jestem draniem, albo że ona się nie zgadza, albo ze to co ja chcę przekracza jej granice, albo po prostu że w tym domu tego się nie robi, albo że w małżeństwie to jest tak i tak jak to ona powiedziała, no bo tak po prostu jest w normalnych małżeństwach.

Ale czy naprawdę w normalnych małżeństwach mąż przy żonie nie może odebrać telefonu od kolegi i porozmawiać 8 minut??

Trudno tez nie wybuchnąć gniewem, ponieważ ja się czuję jak piec, do którego ona wrzuca i czeka, czeka, czeka aż wybuchnę, bo inaczej to będzie wrzucać i wrzucać, nigdy nie przestaje.

Może ktoś mnie oświeci - czy normalne małżeństwo to takie w którym mąż pracuje, zajmuje się dziećmi i domem (robi wszystko co trzeba od zakupów, zmywania, gotowania, zawożenia do szkoły odbierania ze szkoły, no wszystko), daje żonie wszystkie zarobione pieniądze, płaci za dom i na utrzymanie, a nie wolno mu np. w niedzielę obejrzeć telewizji, bo ona nie ogląda i nie akceptuje, bo tv to samo zło (przykład, chodzi o to, że mogę tylko siedzieć i patrzeć na nią, zero książki, komputera, mogę rozmawiać z dziećmi, mogę się modlić) a żona pracuje sobie, nie daje pieniędzy tylko pracuje dla siebie, i po pracy odpoczywa oraz coś tam sobie robi np. modli się całymi godzinami, nawet jak dzieci za nią w sobotę tęsknią?

Anonymous - 2014-11-13, 19:10

zuf napisał/a:
Może ktoś mnie oświeci -


nie Zuf, tak nie dzieje się w "normalnym" MAŁŻEŃSTWIE :idea:

Super, że piszesz...

Pogody DUCHA :mrgreen:

Anonymous - 2014-11-13, 19:22

zuf napisał/a:
Może ktoś mnie oświeci

na normalne to nie wygląda, gdzie Twoja żona widuje takie "normalne" małżeństwa????? ja osobiście nie znam ŻADNEJ takiej pary jak Wasze małżeństwo :shock:

Anonymous - 2014-11-13, 19:41

zuf pisze:
Cytat:
Mojej żonie nie da się stawiać granic, bo tam gdzie ja chciałbym postawić granicę słyszę że albo jestem egoistą zapatrzonym tylko na siebie, albo że jestem draniem, albo że ona się nie zgadza, albo.......



zuf, uczymy się stawiać granice, GŁÓWNIE dla siebie.
Granica, której we własnej, "koniecznej obronie", nikomu przekroczyć się nie pozwala.

I nie jest ostatecznie ważne jak żona skomentuje Twoje próby, wszyscy którym z różnych powodów granice stawiano najpierw się buntowali lub w niedowierzaniu kpili.

Zatem kluczowym jest czy Ty wierzysz że masz prawo tak postąpić, bo jeśli Twoja wiara zależy od akceptacji żony, to sorry.....ale nic z tego nie będzie. Twoje nastawienie jest istotne.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group