To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Odbudowa małżeństwa/ rodziny POMOCY

Anonymous - 2014-04-10, 11:44

kinga2 napisał/a:
Z punktu widzenia kobiety zniszczyłeś całkowicie poczucie bezpieczeństwa w Waszym związku poprzez wejście w bardzo ryzykowne zachowania prowadzące do uzależnień jak alkoholizm czy narkomania, ugodziłeś w samo serce zdradą, a do tego Twoja niestabilność psychiczna popycha cie do nieracjonalnych zachowań jak porzucenie dobrej pracy itd.


BINGO.. :!:

Poczucie bezpieczeństwa jest już u mnie priorytetem
i jednym słowem: jest rewelacja, bajki... w porównaniu
z tym, co było kiedyś. Męskimi emocjami można bardzo
Kobietę zgnieść. Jak ktoś mi powiedział: wartość Faceta
nie oceniamy po kasie, ale po tym, jak radzi sobie w kryzysie..

Anonymous - 2014-04-11, 06:45

bardzo za Toba tesknie KOCHANIE


http://deser.pl/deser/1,1...z_sprawil_.html

Anonymous - 2014-04-11, 16:11

Przeczytaj

"S@motność w sieci" Janusza Leona Wiśniewskiego..

znajdziesz tam wiele wskazówek, jak dotrzeć do Żony,

zanim zajmiemy się resztą.. ;)

Anonymous - 2014-04-12, 02:01

A co byś powiedziasł gdybyś resztę życia miał spędzić z żoną bez owego seksu? Takie całkowite zero cielesności, tylko czysto duchowa wspólnota.
Anonymous - 2014-04-12, 08:32

nie rozumiem co do czego. tu w ogóle nie chodzi o cielesność, miłość fizyczna i nie w tym problem. nie w ta strone wypowiedzi idą.
gdyby mi chodziło tylko o cielesność to bym skorzystał z usług nierządnicy prawda.
tu cjhodzi o odbudowe relacji duchowej, rozmowę trwanie przy sobie.
miłość fizyczna jest ukoronowaniem tego.

Tyle w temacie fizyczności.

Anonymous - 2014-04-12, 11:10

To ukoronowanie wystepuje jedynie w związku wiernych uczciwych względem siebie przez całe życie małżonków. To jest moje zdanie. Ale, żeby nie było, że spusuję Ciebie i Twoje małżeństwo na straty. Po prostu uważam, że ludzie tak poranieni, tak wykrzywieni normalną ścieżką iść już nie mogą. Trzeba zmienić swój sposób myślenia. Stąd to moje pytanie, czy jesteś w stanie dokonać pewnych przewartościowań.
Anonymous - 2014-04-12, 12:17

dalej nie rozumiem. po pierwsze każdy jest inny po drugie opisalem swoje bledy bo, to co mnie bolało przez kilka lat pusciłem w niepamięć.
po za tym temat założyłem po to by uzyskac odpowiedzi na to jak poradzic sobie z tym wszytkim.
a nie czy bede uprawiał miłość fizyczną.
nie o to walcze. jak juz pisalem.
"przewartościować " moim zdanie miłość do żony i dzieci. pragnienie pełnej rodziny. i wiara w rodzine to najwyższe wartości.
wiec o jakim przewartościowywaniu tu mowa.

Anonymous - 2014-04-12, 12:54

Orsz napisał/a:
A co byś powiedziasł gdybyś resztę życia miał spędzić z żoną bez owego seksu? Takie całkowite zero cielesności, tylko czysto duchowa wspólnota.


Orsz, błagam, zbastuj.

Mówisz, jak moja Mama, która jest chora na Schizofrenię Paranoidalną
o podłożu religijnym, wywołaną przez nerwicę eklezjogenną. Nie masz
żadnego tupetu, żadnej odpowiedzialności w sobie. Znajdź sobie jakieś
pożyteczne zajęcie i przestań dręczyć innych. Sobie wpierw pomóż,
potem dopiero pomagaj innym, zamiast szkodzić, zwłaszcza w Jego sytuacji.. :!: :!: :!:

Anonymous - 2014-04-12, 17:35

Wilkoo, każdy - dopóki nie łamie regulaminu - ma prawo do wypowiedzi. Macie co do tego obydwaj równe prawa.

Udowodnij, co złego jest w Orsza słowach, zamiast zarzucać mu potencjalną chorobę i stosować personalne wycieczki. A właściciel wątku wybierze to co mu rozeznanie podpowie, że jest najwłaściwsze w jego sytuacji.

Anonymous - 2014-04-12, 22:20

strzala8 napisał/a:
po pierwsze każdy jest inny

Zależy pod jakim względem. Np. godzinę urodzenia każdy ma inną. Genotyp o ile wiem już nie koniecznie. Liczbę włosów na głowie też możemu mieć identyczną z innymi.
Każdy z nas został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Więc nie wierzę w twierdzenie, że każdy jest inny. Każdy inaczej się wypacza, tak raczej trzebaby to ująć.
Kobietą i mężczyznąich stworzył. Jan Paweł II twierdził, że małżeństwo powinno jednoczyć się na wzór jedności Osób Boskich. To, że niektórzy tego nie czują nie oznacza że dobra dla którego żyją na ziemi nie ma. To, że Bożym Darem wzgardzili, nie oznacza że nie został on im ofiarowany.
Moje doświadczenie jest takie, że niesposób pewnych rzeczy odzyskać. Ucięte nogi nie odrastają. Owszem, Bóg czasem czyni cuda, ale cud nie jest standardową procedura służenia przez Boga ludziom. Nie można na to liczyć. Trzeba moim zdaniem wiedzieć o co prosić, czego oczekiwać. Świat jest nam dany i zadany, wraz z pewnymi prawidłowościami. Jedną z tych prawidłowiości jest fakt, że za cnotę warto oddawać życie. Tego naucza Kościół Katolicki. A my jak często popełniamy błędy, a potem chcemy by było tak jak dawniej. Niebędzie!
Czy Bóg nas wobec tego opuścił? Nie, myślę, że powinniśmy sie modlić by umieć walczyć z przeciwnościami.

Anonymous - 2014-04-13, 06:56

"Więc nie wierzę w twierdzenie, że każdy jest inny"

Właśnie że się nie zgodzę. Każdy z nas ma mózg i sam kieruje swoim życiem nie Bóg.
to widać po różnorodności ludzkiej.
Bóg zsyła nam różnorodne sytuacje, próby itp.
I to też udowadnia że każdy jest inny.
każdy człowiek rozwiązuje problemy, przeciwności inaczej.
Bóg nas stworzył na swoje podobieństwo, ale nie mentalnie, dał nam wolną wole.
jeżeli wszyscy byli by tacy sami to byli byśmy idealni. a nie o to chodzi.

" Każdy inaczej się wypacza, tak raczej trzebaby to ująć. "

Wypacza?? człowieku porównujesz wypaczenie do zbłądzenia, złego wyboru walki z przeciwnościami życia (problemami).
bo o tym mowa w tym wątku.


" Ucięte nogi nie odrastają. "

Fakt noga nie odrośnie, ale dzieki temu że każdy jest inny GENETYCZNIE. pozwoliło na to
że wynaleziono implant. i do tego nie trzeba cudu w dosłownym w dosłownym tego słowa znaczeniu.

"Jedną z tych prawidłowiości jest fakt, że za cnotę warto oddawać życie."

moim zdanie też źle postrzegasz znaczenie słowa "cnota" ciągle podkreślając kontakt fizyczny.

Miłość fizyczna (sex) jest czymś co także mamy zakodowanie genetycznie. I jeżeli człowiek nie wybiera ścieżki kapłańskiej, a wyrzeka się kontaktów fizycznych, wyrzeka sie tak na prawdę samego siebie.
cnota to nie tylko "wyrzeczenie sie kontaktów fizycznych z partnerem"
jeżeli masz problem z partnerką, na tle fizyczności zgłoś się do specjalisty. a po Twoich wypowiedziach widać że masz.
bo w moim wątku nie pisałem nigdzie jak zbliżyć się fizycznie do mojej ukochanej.
owszem brakuje mi tego, ale prosiłem o pomoc w pojednaniu dusz, nie ciał.

i zgodzę sie tutaj z wypowiedzią Wilkoo.
dlaczego.
Orsz- nie wnosisz do mojego wątku nic pożytecznego, po za wycieczkami na tle
miłości fizycznej. z która najprawdopodobniej masz problem.
Twoje wypowiedzi ni jak się maja do mojego problemu.

a cha a co do cnoty- do reasumując, żyje w celibacie. przestałem sobie radzić z
problemami uciekając w "używki".
a rozbite lustro da sie zawsze poskładać poddając je dobrej obróbce i cierpliwości.

A Tobie Wilkoo dziękuje. bo jak jedyna osoba na Tym forum "jak na razie" starasz mi sie pomóc i utrzymujesz ze mną kontakt.

droga Nirwanno, przeanalizuj wypowiedzi Orsz i zadaj sobie pytanie co wnosi ten człowiek do mojego problemu. jeżeli daj Boże pojednam się z moja żoną, moja miłością życia i będę miał problem na tle fizyczności to założę następny wątek. I na pewno nie będę brało po pod uwagę wypowiedzi Orsz. myślę ze osoba mająca sama problemy, jakąś złość do życia nie powinna pomagać innym do puki nie pomoże sobie.

Anonymous - 2014-04-13, 10:57

Strzala, najpierw zacznę od rzeczy "technicznych". Forum jest publiczne, co oznacza, że zakładając temat zgadzasz się na do, żeby każdy z forumowiczów mógł coś tu napisać. Jesteśmy ludźmi z przeżyciami okołokryzysowymi, tutaj dzielimy się tym co przeżyliśmy, bywa że nasze przeżycia, przemyślenia i wnioski pomagają innym. Do każdego czytającego należy wybór - co od kogo wezmą.
Jako gospodarz wątku masz prawo nie życzyć sobie, aby ktoś u Ciebie się wypowiadał. Masz prawo mu to zakomunikować, warunek jeden - w prawidłowej formie. Komunikujemy się tu bez krytykowania, oceniania i z zachowaniem netykiety. No i tak jak w realu - to gospodarz ma pierwsze i podstawowe prawo wybierać, kogo u siebie gości; to nie goście nawzajem wypraszają się z przyjęcia. Nad całokształtem czuwa moderacja, aby Regulamin forum (w tym zasady współżycia społecznego) był przestrzegany.

Wracając do Orsza - faktem jest, że w swoich wypowiedziach bywa radykalny i jednostronny. Nie raz to na forum usłyszał. Do niego samego należy refleksja, czy coś - i co - z tym zrobić. Podobnie jak do każdego innego człowieka - tu na forum uczymy się, że nie mamy wpływu na innego człowieka, mamy wpływ wyłącznie na siebie. Zasada też dotyczy Ciebie i Twojej żony.

Ja odebrałam wypowiedź Orsza jak sugestię zmiany perspektywy myślenia, popatrzenia na swoją sytuację z innego kierunku i z dużo większego dystansu. Chcesz bliskości i partnerstwa z żoną - świetnie! Tak być powinno w małżeństwie. Problem w tym, że - jak pisze Orsz - skoro już mocno z właściwej drogi zboczyliście, przy Twoim dużym udziale, to powrót na właściwą ścieżkę małżeńską autostradą prowadzić nie będzie. Raczej mocno kamienistą ścieżką, oby z Panem Bogiem jako przewodnikiem.
Czy jesteś w stanie dogłębnie, sercem i rozumem, przyjąć że Twoja żona ma zablokowane emocje i nie wiadomo kiedy się jej odblokują? Czy jesteś w stanie przyjąć jak wyżej, że bliskość, partnerstwo (i ukoronowanie - bliskość fizyczna) zależy od emocji kobiety, więc skoro Twoja żona ma je zablokowane na nie-wiadomo-ile, to nie wiadomo kiedy się tego doczekasz? I może być to niezależne od Twoich działań?
Czy wreszcie zdajesz sobie sprawę, że przyjmując Sakrament Małżeństwa przyrzekałeś żonie miłość, wierność i uczciwość małżeńską - bezwarunkowo? Co oznacza, że masz jej to teraz dawać niezależnie, czy dostajesz coś w zamian? I to do końca życia :-) Bo Ty odpowiadasz za swoją część przysięgi małżeńskiej - dopóki śmierć Was nie rozłączy.
Zmiana perspektywy z "chcę bliskości z żoną" na inną - "może być tak, że nie będą miał bliskości z żoną do końca życia"..... Fatalna, nie? Buntujesz się? A co - jeśli jednak to okaże się prawdziwa?

Na koniec Modlitwa o Pogodę Ducha, towarzyszy ona 12 Krokom, ale jest dla każdego człowieka na każdy dzień :-)
Boże, użycz mi pogody ducha
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić, .....(współmałżonka)
odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić, ......(siebie)
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Wspomnę o Tobie i Twojej żonie w modlitwie, dobrze że tu jesteś :-)

Anonymous - 2014-04-13, 11:14

Chcesz by Cię tylko głaskać po głowce, a jesteś facetem z krwi i kości, który twardo potrafi bronić swoich racji i nie popuści ani o milimetr i jak ktoś mu zajdzie za skórę pewnie i w mordę strzeli. I w cale nie uważam, że to niewłaściwe. Ale bycie mężczyzną to coś więcej.
Uraziłem Cię? Delikatniutki facecik, czy twardziel? A może po prostu mężczyzna, który powinien zacząć myśleć a nie dawać panoszyć sie emocjom i tylko łechtać swoje ego?
Nie piszę Ci tego by Cię atakować. To taka specyficzna forma pomocy. Skorzystasz lub nie, Twoja sprawa.
Brak autoreflekcji, brak zadumy i chyba wiedzy, np o znaczeniu dziewictwa, czystości, wierności.
Czy po to sięgniesz, Twoja sprawa. Ja swoje powiedziałem i niniejszym się wyłączam. No chyba, że coś mocno mnie zbulwersuje. Bo moim zdaniem to nie jest tylko Twój wątek, ale na forum publicznym jest w pewnej mierze publiczny. Jest to forum katalickie, to też ma znaczenie. Czytają to różni ludzie. Czasem trzeba warto coś wtrącić. Wcale nie twierdzę, że pozjadałęm wszystkie rozumy, ale uważam że dyskutować warto. Na kanwie Twojego przypadku też.

Anonymous - 2014-04-13, 11:59

Samboja napisał/a:
:( To smutne, ale chyba sie z tym nie zgodze. To nie czynnik czasu jest tu kluczowy a zrozumienie, chęć naprawy i ciężka praca nad sobą.



Dodałbym jeszcze, że w głowie musi zapaść decyzja "z tym człowiekiem (który mnie zawiódł) chcę spędzić resztę życia".
Jeśli ta decyzja zapadnie dlatego, że osoba mimo krzywd i zawodów zobaczy w małżonku jakieś dobro i wartość to moim zdaniem tzw odbudowa nie musi trwać długo.
Jeśli jedynymi motywami decyzji "będę z nim" są : sakrament, co ludzie powiedzą, boję się samotności, dzieci potrzebują ojca, lepszy rydz niz nic...
to latami można tak sobie dryfować. Niby coraz lepiej, bo spokojniej, bo można porozmawiac....ale od lepiej do dobrze daleko.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group