To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Nie umiem sobie poradzić po zdradzie żony

Anonymous - 2014-04-06, 17:23

Krawędź
Domyślałam się tego z Twoich wpisów. Ale nie śmiałam pytać.
Tak, jest to bardzo przykre być odrzuconą także jako kobieta. Gdyby mój mąż na prawdę chciał ratować to małżeństwo, to mogłoby się to udać. Ale to musiałoby być z głębi serca pragnienie. A on wrócił z poczucia obowiązku i z poczucia winy, a nie z poczucia serca. A to żadna motywacja. Żeby usprawiedliwić swoje działania i zmniejszyć poczucie winy, musiał na mnie przerzucić wszystkie negatywne emocje. Stąd tak totalna krytyka mojej osoby. Bo cały czas mówił, że to się "podziało poza nim" bo ja "nienawidzę wszystkich, a najbardziej..." Z taką oceną mojej osoby i bez motywacji z serca (a wcale nie chodzi mi o romantyczne uczucie) - to nie miało prawa się udać. I ja to dosyć szybko zrozumiałam, ale nie umiałam tego ... puścić.
Mój mąż nie ma kochanki, bo jego ojciec miał. Ale jest w nim ogromne pragnienie romantycznej miłości i znalezienia baśniowej "drugiej połówki". A jak wiadomo z dwóch połówek robi się tylko ... litr :-D No to chce mieć czyste konto na szukanie, albo już znalazł i ściemnia. I dlatego nie mogło się udać, bo on już mnie nie chce chcieć :-)

U Ciebie raczej wynikało to z tego, że kochanka zajęła Twoje miejsce niestety wszędzie. I zabrakło go dla Ciebie. I dlatego nie było pożądania i pragnienia dotyku. Dla Ciebie jest nadzieja, bo kochanka może Twojemu mężowi spowszednieć. I może wtedy znajdzie się miejsce dla Ciebie, które może się powiększać z czasem. Jeśli Ci zależy, to możesz poczekać. Jesteś jeszcze bardzo młoda.

Ja już czekać nie zamierzam, bo: po pierwsze - za długo (zanim znajdzie, pójdzie do łóżka, pomieszka i się znudzi), po drugie - mam 51 lat i czuję się zmęczona tragediami, które się w moim życiu wydarzyły, a po trzecie - wiele lat upłynie, zanim wybaczę wyrządzoną moim dzieciom krzywdę. Może nawet już zdążę... zejść 8-)

[ Dodano: 2014-04-06, 17:39 ]
Lolek

Półtora roku to bardzo długo. Ale jedyna rada, jaką mogę dać, to próba wzbudzania w jej sercu uczuć. Obojętnie jakich, byle ciepłych. I delikatne sugerowanie pójścia do psychologa. Ale w psychoterapii żona może odkryć, że Ciebie nie chce i jej ciało Ciebie dlatego odrzuca. Tak było, jak się domyślam z enigmatycznych uwag, w przypadku mojego męża. A odrzucenie boli, Ty wiesz jak bardzo boli.
Ja nie umiałam cierpliwie czekać. Nawet jak kilka dni taka byłam, to wybuchałam w kolejnym tygodniu. I takimi reakcjami tylko wszystko psułam.
Ale z drugiej strony mój mąż nie podjął wewnętrznie decyzji, aby ze mną być do końca życia. Nie przeczytał książki, która ułatwiłaby mu podjęcie takiej decyzji. A to świadczy tylko o tym, że wcale takiej decyzji nie zamierzał i nie chciał podejmować. Bo on już z pełnym przekonaniem wcześniej podjął decyzję, że mnie odrzuca. I przy tym trwa do dzisiaj.
Ma prawo do takiego wyboru i takiej decyzji, choć tak trudno się z tym pogodzić. A jeszcze trudniej z krzywdzeniem najbliższych. Ludzie to nie pionki na szachownicy, którymi niedojrzały człowiek może się bawić. I jest dla mnie ważne słowo ODPOWIEDZIALNOŚĆ za swoje wybory i decyzje i niestety występujący u mojego męża brak odpowiedzialności za dobrostan dzieci, a całkowite odrzucenie odpowiedzialności za żonę.

Anonymous - 2014-04-06, 20:39

Lolku, kiedyś ktoś tak podpisał się pod swoim nickiem

- nie bądź natrętny
- nie myśl o zemście
- nie godź się na role ofiary
- nie zrywaj kontaktu
- nie spiesz się z czekaniem na efekt
- zachowaj zimną krew
- daj czasowi czas

Anonymous - 2014-04-06, 21:51
Temat postu: Re: Nie umiem sobie poradzić po zdradzie żony
lolek66 napisał/a:
Boję się wychodzić z domu, Sam mam pretensję do siebie bo to tym wszystkim źle traktowałem zonę wyzywałem ją od najgorszych każdego dnia, biłem... Obawiam się że tego nie przetrwam. Może lepiej, zebym odszedł dla dobra jej i dzieci.. ja nie chce żyć, nie mam planów nic mnie nie cieszy.


Lolek!

Trafiles na forum to nie jest tak źle z tobą. Jest to forum katolickie i to Pan Bóg robi cuda. Z tego co piszesz to dostałeś niezłego "kopa" od życia.
Twoj stan to konsekwencja tego bo naturalnie, że organizm musi odreagować lub, żeby sie ocalić wrzucic "standby".
1. Czy żona cię wyrzuca lub ktoś inny z domu?
2. Czy robisz coś z agresją?
3. Obawiasz się o przetrwanie?

Żyjesz dla zony ale i dla dzieci. One ciebie potrzebuja ale ciebie normalnego i bez agresji. Musisz im zapewnic godziwy byt teraz i w przyszlosci. Piszesz że nic cię nie cieszy. W takich sytuacjach kiedy piszesz o agresji to dobrze ze cie to nie cieszy.

Napisz coś wiecej, nie rob tez glupstw. Zycie jest dlugie ale kiedy są dzieci to dostajesz wielka szanse zyc dla nich i dla wnukow, pra-wnukow.

Mogę ci jedno napisac ze Bóg mnie ocalił i wydobył z otchłani.

Anonymous - 2014-04-07, 21:20

Cierpliwy napisał/a:

Fakt jest mi ciężko z tym wszystkim. Chodzi mi po głowie ze brak seksu w naszym małżeństwie to efekt tkwienia żony emocjonalnie w zdradzie. Nie rozmawialismy o tym. Wyznaczylem jednak jasna granice. Bezwzgledne zerwanie kontaktow z kochankiem.


Powinniście porozmawiać. Albo może żona powinna porozmawiać z kimś trzecim, kto jej uświadomi co robi. Ksiądz, terapeuta, mądra przyjaciółka. Z tym koniecznie trzeba coś zrobić.
Twoja żona grzeszy odmawiając współżycia przez tak długi czas. Wystawia Cię na cierpienie, pokusy. Tak nie można. Jeśli jest jakiś problem, to trzeba coś robić w kierunku jego rozwiązania. Poza tym trzeba się nauczyć dawać. To podstawa każdego związku - robię nie tylko to na co mam ochotę, ale to czego pragnie osoba, która kocham.

Anonymous - 2014-04-07, 22:04

macko napisał/a:
Twoja żona grzeszy

Macko, tu na forum staramy się nie oceniać ani siebie wzajemnie, ani innych ludzi. Nie znamy całej sytuacji, nie znamy całych ich wnętrz, serc, to zna tylko Pan Bóg. Na pewno trzeba działać w kierunku rozwiązania problemu, byle z miłością, to Bóg wtedy dopomoże.

Anonymous - 2014-04-07, 22:22

Cierpliwy,

gratuluję, że udało Ci się wyzwolić z pornografii. Oby na całe życie!

Nie wiem, jak to traktowała Twoja żona i czy w ogóle o tym wiedziała. Ale fakty są takie, że pornografia męża to nie tylko trwanie w zdradzie (rzeczywistej zdradzie, żadna tam wersja light) i swoistej perwersji. Dewastujące dla małżeństwa, choćby obydwoje to akceptowali.

Uwolnienie od pornografii i zrozumienie, jakim ona naprawdę jest złem, to wielka łaska. Być może żeby ją otrzymać, musiałeś i sam doświadczyć zdrady ze strony żony?

A za pokutę, synu, pomódl się za te nieszczęsne kobiety - niewolnice zmuszone do pornografii, z którymi zdradzałeś żonę.

Ja się pomodlę dziś za Ciebie i Twoją Żonę :-) )

Feministka (katolicka)

... i nie gniewaj się, naprawdę Cię podziwiam!

Anonymous - 2014-04-08, 08:59

Nirwanna napisał/a:
macko napisał/a:
Twoja żona grzeszy

Macko, tu na forum staramy się nie oceniać ani siebie wzajemnie, ani innych ludzi. Nie znamy całej sytuacji, nie znamy całych ich wnętrz, serc, to zna tylko Pan Bóg. Na pewno trzeba działać w kierunku rozwiązania problemu, byle z miłością, to Bóg wtedy dopomoże.


Przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć.
Chciałem pomóc. Mojej żonie kiedyś ksiądz na spowiedzi powiedział, że taka odmowa to grzech, czego oboje sobie wcześniej nie uświadamialiśmy. Chciałem to przekazać dalej, nam to pomogło. Nam obojgu, nie tylko mnie.
To jest jeden z tym drobnych elementów, który nauczył nas dbać o siebie, dawać. Myślę, że to dlatego nasz związek jest szczęśliwy. To miała być rada z serca, nie krytyka.

Anonymous - 2014-04-08, 09:18

macko napisał/a:
Nirwanna napisał/a:
macko napisał/a:
Twoja żona grzeszy

Macko, tu na forum staramy się nie oceniać ani siebie wzajemnie, ani innych ludzi. Nie znamy całej sytuacji, nie znamy całych ich wnętrz, serc, to zna tylko Pan Bóg. Na pewno trzeba działać w kierunku rozwiązania problemu, byle z miłością, to Bóg wtedy dopomoże.


Przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć.
Chciałem pomóc. Mojej żonie kiedyś ksiądz na spowiedzi powiedział, że taka odmowa to grzech, czego oboje sobie wcześniej nie uświadamialiśmy. Chciałem to przekazać dalej, nam to pomogło. Nam obojgu, nie tylko mnie.
To jest jeden z tym drobnych elementów, który nauczył nas dbać o siebie, dawać. Myślę, że to dlatego nasz związek jest szczęśliwy. To miała być rada z serca, nie krytyka.

Myślę, ze coś w tym jest o czym pisze Macko.
Współżycie, intymnośc, "być ze sobą" - to element wzmacniający więź między małżonkami.
Przy jednym założeniu - że dla jednej ze stron, nie jest to niemiłe.
Co zrobić żeby nie było "niemiłe" ?

Lolek, jesteś w totalnym dołku.
Tak bywa.
Ale potem, z Bożą pomocą, znowu wychodzi słońce.
Z innej beczki : "co nas nie zabije, wzmocni nas" :)

Popatrz:
- żona wróciła do Ciebie, zostawiła Twojego "przyjaciela",
- masz dzecko, za chwile będziesz miał drugie.
- masz firmę, zdaje się w branży która moze przynieść dochody.
Masz komu się poświęcić, oni Ciebie potrzebują.
Zaufaj im, całej trójce ale trwajcie blisko Boga.
Będzie wszystko dobrze.

P.S.
Moza poradzisz sie kogoś kto zna sie na wizerunku firmy,
czy warto utrzymywać taką samą nazwę firmy jak firma istniejąca (była Twoja).
Myślę, ze moze to wprowadzac ludzi w błąd - jedni pomyślą że to Ty jesteś plagiatem, inni choc będą chcieli przyjść do Ciebie pomylą i pójdą do tej drugiej.
Pomyśl. jaką nazwę nadać, żeby byc dobrze "pozycjonowanym" w wyszukiwarce,
co być zmienił w zakładając starą firmę.
Powodzenia.

Anonymous - 2014-04-08, 09:25

GregAN napisał/a:

Współżycie, intymnośc, "być ze sobą" - to element wzmacniający więź między małżonkami.
Przy jednym założeniu - że dla jednej ze stron, nie jest to niemiłe.
Co zrobić żeby nie było "niemiłe" ?


Czy TO może być niemiłe jeśli ludzie się kochają?

Anonymous - 2014-04-08, 09:30

jezlei nie okazuja sobie tej miłosci to moze byc róznie...
Anonymous - 2014-04-08, 09:47

jeżeli sa po zranieniach, zradzie, pornografii itp. może być jeszcze bardziej roznie.............
Anonymous - 2014-04-08, 10:21

Z kobiecego punktu widzenia do zbliżenia potrzebna jest ufność i oddanie sercem mężowi. Taki stan umysłu, w którym kobieta czuje sie bezpieczna i kochana. Jeśli jest problem z osiągnięciem takiego stanu to przyczyna może tkwić w głowie kobiety (tutaj kalotka podaje przykłady) lub w zachowaniu mężczyzny. Jeżeli niemożliwe jest szczerze i radosne dzielenie się, gdzieś ukryty jest problem. Ja to tak rozumiem, bo nie ma problemu ze współżyciem, gdy wszystko jest dobrze miedzy małżonkami, wtedy jest to wspaniały dar jednoczący w miłości. Świeccy psycholodzy często mówią, że jakość naszego współżycia jest odzwierciedleniem naszych relacji małżeńskich. Może sadze banały, ale dla mnie brak współżycia oznacza kłopot i że należy się temu przyjrzeć.
Anonymous - 2014-04-08, 10:29

Lolek,

zachęcam do prywatnej korespondencji. Jeśli zechcesz, napiszesz..

Dla Panów, którzy borykają się z tym tematem,
bądź obawiają się, że to może nastąpić
w ich Małżeństwie...
polecam do przeczytania książkę

"S@motność w sieci" - Janusza Leona Wiśniewskiego.

Żadna książka tak nie tłumaczy tego zagadnienia..

Od strony psychologicznej? Carol Botwin - "Niewierne Żony"..

Tymczasem, zapewniam wsparcie.
Ale nie tu na Forum, prywatnie.
Pozdrawiam, życząc wytrwałości.

Anonymous - 2014-04-08, 10:33

katalotka72 napisał/a:
jeżeli sa po zranieniach, zradzie, pornografii itp. może być jeszcze bardziej roznie.............
Ale, na szczęście, jest Ktoś, Kto czuwa i może to wszystko odmienić... jeśli tylko powierzy Mu się wszystkie obszary naszej egzystencji...

Polecam: http://www.chce.org.pl/in...nia-si-jezusowi

Cierpliwy... szacun! :-D

Pogody Ducha dla wszystkich!!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group