To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Nie umiem sobie poradzić po zdradzie żony

Anonymous - 2014-04-05, 19:54
Temat postu: Nie umiem sobie poradzić po zdradzie żony
Witam, jesteśmy z żona 1,5 roku po ślubie, razem jesteśmy z sobą od 6 lat, mamy 2,5 letnią córeczkę, a w chwili obecnej żona jest w 7 miesiącu ciąży. 3 miesiące po slubie żona zaczeła mnie zdradzać z moim przyjacielem i wspólnikiem (razem prowadziliśmy firmę). Dowiedziałem się o tym 3 miesiące póxniej w wigilię Bożego Narodzenia ( najpodlejszy dzięń w moim życiu). Od tamtego czasu się wszystko się zmieniło, z naszego niegdyś wesołego życia mamy koszmar, każdy dzień to dla mnie udręka, próbowałem popełnić samobójstwo, każdy dzień to próba przetrwania, a kładąc się spać marzę o tym, aby się nie obudzić. Chodziliśmy do terapeuty, leczyłem się u psychiatry, psychologa spotykamy się wspólnie z żoną z księdzem. Nic kompletne dno. Nie umiem jej tego wybaczyć zaufać. Nie rozumiem po co się pobieraliśmy jak chwile póxniej wolała jeździć do innego pod moim nosem. Na chwile obecna jestem w bagnie, jak już w domu jest lepiej to w pracy się komplikuje i na odwrót. Codziennie jestem skazany patrzeć jak teraz jego firma się rozwija ( ma tą samą nazwę jak moja) Już nie wiem co mam robić, straciłem praktycznie wszystkich znajomych, odwrócili się, nawet nie wiem dlaczego. Boję się wychodzić z domu, Sam mam pretensję do siebie bo to tym wszystkim źle traktowałem zonę wyzywałem ją od najgorszych każdego dnia, biłem... Obawiam się że tego nie przetrwam. Może lepiej, zebym odszedł dla dobra jej i dzieci.. ja nie chce żyć, nie mam planów nic mnie nie cieszy.
Anonymous - 2014-04-05, 20:53

Dobry wieczór Lolek
Mnie też zdradziła żona... I to wtedy, kiedy zaczęliśmy realizować swoje marzenie - budowę domu, a nasz długooczekiwany syn zdrowo sobie rosną i zaczął chodzić do przedszkola. Po 12 latach sakramentalnego małżeństwa i kilku latach nażeczeństwa... BYŁO BARDZO CIĘŻKO... Miałem jednak szczęście. Otaczali mnie dobrzy ludzie - rodzice, teściowa i przyjaciele. Postanowiłem walczyć o żonę, o nasze małżeństwo.
Podstawa to zacząć od siebie - spowiedź, Komunia Święta, naprawa relacji z Panem Bogiem, pogłębienie życia duchowego, pielgrzymka piesza do Częstochowy. To mnie wzmocniło i dało fundament. Dzięki temu stałem się spokojny, poukładało mi się co w życiu jest bardziej i mniej ważne.
Po drugie aby jakoś funkcjonować trzeba sobie uświadomić, że kryzysowi w małżeństwie zawsze winne są obie strony (co oczywiście nie usprawiedliwia zdrady). Bywało że stresy wyładowywałem na żonie. Taka przemoc psychiczna.
Przyjaciel mi powiedział, że nie sądził iź poczucie winy może być łaską. Aby wytrwać w kryzysie trzeba codziennie pamiętać o pokorze i cierpliwości.
Ktoś powie, że mi łatwiej bo żona nie odeszła i też się stara naprawiać. Ale to nie tak! Trzeba się uzbroić w cierpliwość i codziennie starać się o realizowanie miłości z Hymnu o Miłości św. Pawła. Wszystko zawierzam Bogu. Pomaga różaniec, modlitwa "Tobie się zawierzam Jezu, troszcz się Ty" i cotygodniowa Komunia Św.
Mija 1,5 roku od chwili, kiedy dowiedziałem się o zdradzie żony. Żyję w czystości bo żona nie jest gotowa na seks ze mną. Tak mówi. Pozwala się tylko przytulić, pocałować w policzek. Dziękuję i za to jej i Bogu. Kiedyś pewnie obejrzałbym sobie filmik porno i sobie ulżył. Teraz wiem że byłem od pornografii uzależniony. Od 1,5 roku żyję w celibacie. To moja pokuta. Ofiaruję ją za nasze małżeństwo. Bywa ciężko ale mam nadzieję że kiedyś bedę kochał się z zoną jak dawniej.
Nie wiem co bedzie dalej... Wychowujemy syna kontynuujemy budowe domu. Wszystko zawierzylem Panu.
Lolek nie rób głupstw. Żyj walcz z Panem Bogiem

Anonymous - 2014-04-05, 21:14
Temat postu: Re: Nie umiem sobie poradzić po zdradzie żony
lolek66 napisał/a:
Chodziliśmy do terapeuty, leczyłem się u psychiatry, psychologa spotykamy się wspólnie z żoną z księdzem.


czyli Twojej żonie zależy na Tobie!

Czy to znaczy, że już się nie leczysz?
Czy lekarz stwierdził depresję? Pytam, bo u mnie tak było, a wygląda to podobnie.
Leczenie trwa zwykle dosyć długo i pomaga.

Cytat:
Może lepiej, zebym odszedł dla dobra jej i dzieci.. ja nie chce żyć, nie mam planów nic mnie nie cieszy.


Nie rób tego. Nie podejmuj teraz żadnych ważnych decyzji, nie rób niczego głupiego.
Rozumiem jak się czujesz. Jeśli to depresja, to mogę Ci powiedzieć i wiem, że będzie Ci teraz trudno w to uwierzyć, bo taka jest natura tej choroby, że wydaje się, że to się nigdy nie skończy, że już nigdy nie będziesz sobą, że już nigdy się nie uśmiechniesz, że już nic nie będzie takie jak było, ale to nie jest prawda! To minie!
A jak minie, to będziesz mocniejszy.

Wydaje mi się, że mam pojęcie o tym co czujesz. To są bardzo silne emocje, ale też jest to normalne co czujesz. Wiele osób przez to przeszło i wyszło z tego. To jest próba, ale dasz radę. Twoja rodzina Cie potrzebuje.

Potrzeba czasu, cierpliwości, miłości i modlitwy. I ja się za Ciebie pomodlę, jak kiedyś kilka osób modliło się za mnie.

Jeśli chciałbyś pogadać, to zapraszam na priv.

Anonymous - 2014-04-05, 22:29

Panowie słusznie piszą - nie rób niczego, czego mógłbyś żałować. Jeśli podejrzewasz u siebie depresję - czym prędzej do lekarza, to samo z siebie nie przechodzi.
No i najważniejsze - powierzyć siebie i swoje małżeństwo Bogu, tak aby On przez rafy i kryzysy je przeprowadził. Nie naprawi się od razu, ale to co zostanie naprawione po Bożemu - już trwałe będzie :-)

Anonymous - 2014-04-05, 23:34

lolek66 napisał/a:
a kładąc się spać marzę o tym, aby się nie obudzić.

rozumiem Cię, chyba wiele osób miało lub ma jeszcze - podobnie, ale trzeba żyć. Trzeba uwierzyć, że wszystko co dzieje sie w naaszym życiu jest po coś. Po co? jeszcze tego nie wiesz i może nie dowiesz sie tego tutaj na ziemi, ale warto życ!!!! Potrzebujesz przebaczyć, a to jest ŁASKA i trzeba o nią prosić. Powiem Ci tyle co sama doświadczylam - sam nie dasz rady.
zabieraj sie wiec do roboty :-D
tutaj znajdziesz pomocny materiał http://adonai.pl/modlitwy/?id=222
pozdrawiam

Anonymous - 2014-04-06, 10:56

Cierpliwy napisał/a:

Mija 1,5 roku od chwili, kiedy dowiedziałem się o zdradzie żony. Żyję w czystości bo żona nie jest gotowa na seks ze mną. Tak mówi. Pozwala się tylko przytulić, pocałować w policzek.


Cierpliwy, chciałem powiedzieć, że Twoja postawa jest godna szacunku. Twoja ofiara jest piękna.

Nie chcę tutaj nikogo krytykować, jednak uważam, że ktoś powinien Twoją żonę upomnieć.
Może spowiednik? Taka odmowa to grzech.
Jeśli Twoja żona nie jest gotowa, to powinna się trochę wysilić, zrobić to dla Ciebie, być może bez swojej pełnej satysfakcji. Na tym polega miłość, małżeństwo. Ofiarowanie kochanej osobie jest dobre, jest źródłem szczęścia. Jestem zadowolony jeśli zrobiłem coś co dało radość kochanej osobie. To jest proste :)

To co napisałem ma poparcie mojej żony, żeby nie było, że prezentuję wyłącznie męski punkt widzenia ;)

Anonymous - 2014-04-06, 13:13

Cierpliwy napisał/a:
Żyję w czystości bo żona nie jest gotowa na seks ze mną. Tak mówi. Pozwala się tylko przytulić, pocałować w policzek. Dziękuję i za to jej i Bogu. Kiedyś pewnie obejrzałbym sobie filmik porno i sobie ulżył. Teraz wiem że byłem od pornografii uzależniony. Od 1,5 roku żyję w celibacie. To moja pokuta. Ofiaruję ją za nasze małżeństwo.

To nie jest pokuta którą sam sobie wybrałeś, ale sytuacja wymuszona przez żonę, którą traktujesz jako pokutę dla siebie.
Za co ?
Za zdradę żony ?
Jaką ona przyjęła pokutę dla siebie ?

Myślę, że to nie jest sytuacja która napawa optymizmem, skoro żona nie jest gotowa do powrotu do małżeństwa po jej zdradzie.
Jakie stawiasz granice, by nie akceptować sytuacji "trójkąta".
Wydaje mi się, że brak gotowości do życia intymnego u żony, spowodowany jest tym, że nadal tkwi w zdradzie emocjonalnej.
Przynajmniej.

Czy zamierzacie coś z tym zrobić ?

Anonymous - 2014-04-06, 14:12

Co do spraw łoża, to pozwolę sobie też zabrać głos w tej delikatnej materii.
Mój mąż po nieudanej próbie powrotu do małżeństwa sam poprosił o osobną sypialnię, motywując to słowami " Chcę się oczyścić". Po tym co było naszym udziałem przez poprzednie miesiące (trójkąty, huśtawki, moje odtrącanie a następnie przyciąganie, jego zagubienie, jakiś kocioł..) przystałam na to z ulgą. Zresztą i tak powiedziałam mu że nie jestem absolutnie gotowa. A jeśli on się chce "oczyszczać" to się dobrze składa.

Zatem początek wyglądał dobrze, ale potem się sypnęło i mąż zamiast stopniowo zmniejszać dystans, zwiększał go. Okazało się, że nie bez powodu. Bo w końcu odszedł do tej drugiej, taki na dziś finał.

Ja jako strona zdradzona oczekiwałam zmniejszania dystansu. Stopniowo i powoli, ale zmniejszania. Nie potrafiłabym podać zakresu w tygodniach czy miesiącach, ale wektor strzałki miał być w tym dobrym kierunku. To nie nastąpiło, a raczej wektor był z drugiej strony strzałki. To był dla mnie dzwonek alarmowy.

Anonymous - 2014-04-06, 15:28

GregAN napisał/a:


Myślę, że to nie jest sytuacja która napawa optymizmem, skoro żona nie jest gotowa do powrotu do małżeństwa po jej zdradzie.


Ależ żona przecież wróciła do małżeństwa.
A seks? To chyba nie jest najważniejszy element sakramentalnego małżenstwa

Anonymous - 2014-04-06, 15:44

Cierpliwy napisał/a:

Po drugie aby jakoś funkcjonować trzeba sobie uświadomić, że kryzysowi w małżeństwie zawsze winne są obie strony (co oczywiście nie usprawiedliwia zdrady). Bywało że stresy wyładowywałem na żonie. Taka przemoc psychiczna.
...
Kiedyś pewnie obejrzałbym sobie filmik porno i sobie ulżył. Teraz wiem że byłem od pornografii uzależniony. Od 1,5 roku żyję w celibacie. To moja pokuta. Ofiaruję ją za nasze małżeństwo.


GregAN ja powyższe zrozumiałam zupełnie inaczej niż Ty. Raczej jako uświadomienie sobie swoich błędów i pokutę za SWOJE grzechy.
A uzależnienie od pornografii potrafi być bardzo niszczące dla miłości małżeńskiej...
Być może ten czas celibatu jest potrzebny obydwojgu na uporządkowanie własnych spraw i sumień.

Anonymous - 2014-04-06, 15:50

Ty tak trochę czasem Grzegorz napiszesz, że nie wiadomo "kpi czy o drogę pyta".
Małżeństwo ma być komunią, zjednoczeniem osób. Jak chcesz z tej komunii wyodrębnić jedną płaszczyznę i nadawać jej mniejszą rangę? "A będzie dwoje jako jedno ciało"

Czas powrotu z innego związku to ciężki trudny naszpikowany problemami okres, i może się różnie skończyć. Ale zakładanie, że małżonkowie będą po traumie zdrady żyli sobie w celibacie, bo "to nie takie ważne" - to coś bardzo dziwnego.

Posłuchaj dr. Guzewicza o roli mebla zwanego łóżkiem w małżeństwie.

Zresztą prywatnie sądzę, że kpisz. Bez urazy.

----------------------
Półtora roku to bardzo długo. Podziwiam Cierpliwego, że to wytrzymuje, ale nie umiem zrozumieć żony. To dodatkowa udręka dla męża i to w gestii powracającej żony leży załatwienie problemu (umówienie się do psychologa, seksuologa, nie wiem, cokolwiek aby ruszyć do przodu).

Anonymous - 2014-04-06, 15:50

No to i ja podzielę się swoim doświadczeniem w tej delikatnej materii. Mąż w styczniu ubiegłego roku odsunął mnie od siebie w nocy. Spaliśmy w jednym łóżku, ale ocean lodu był pomiędzy nami. We wrześniu powiedział, że mnie nie kocha i się wyprowadził. Po 6 tygodniach wrócił do domu. Intuicyjnie zapytałam, czy będziemy ze sobą sypiać. Oczywiście. W nocy spaliśmy przytuleni, jak brat z siostrą. W ciągu dwóch miesięcy były dwa nieudane podejścia. Potem powiedział, że ma problemy i żebym jemu pozostawiła inicjatywę. Przez 3 kolejne miesiące w nocy ciepło i bezpiecznie jak z bratem. Intuicyjnie czułam, że on nie widzi we mnie kobiety. Wczoraj odbyła się rozmowa rozwodowa (w obecności dzieci).
Podsumowując: mu mąż przestał mnie kochać, nie odczuwa pożądania. I choćbym założyła koronę Królowej angielskiej, to już nic się w nim fizycznie nie obudzi. Bo najpierw musiałoby drgnąć jego serce. Nie drgnęło, bo on tego nie chciał.

Anonymous - 2014-04-06, 15:54

renta111, to bardzo bolesny cios. Bardzo Ci współczuję, bardzo jestem z Tobą.
Wiem jak boli, bo też to przeżyłam. I słowa "mogę żyć z tobą jak brat z siostrą, ale nic więcej, i to mnie zabija, nie umiem nic z tym zrobić" - też słyszałam, i do dziś mnie to boli.

Mogę Ci tylko napisać, że niezbadane są ścieżki Pana. A to co nam się wydaje długie (rok, dwa lata, pięć) w Jego oczach jest jak mgnienie.

Anonymous - 2014-04-06, 16:03

Dziękuje za Wasze uwagi. Gregan ma chyba racje ze moj celibat to taka wymuszona sytuacja pokuta. Ale skoro jest taka sytuacja to tak ją traktuje. Przed zdrada dobrze nam sie ukladalo w lozku. Żona tak tez twierdzi. Mimo to codziennie ogladalem pornografię i to była jakaś forma oddalenia (zdrada w wersji light:-)). Stad ta moja mysl o pokucie....
Fakt jest mi ciężko z tym wszystkim. Chodzi mi po głowie ze brak seksu w naszym małżeństwie to efekt tkwienia żony emocjonalnie w zdradzie. Nie rozmawialismy o tym. Wyznaczylem jednak jasna granice. Bezwzgledne zerwanie kontaktow z kochankiem. Zona odeszla z pracy na gorsza posade bo do kontaktow z kochankiem dochodzilo w pracy. Jestem teraz na etapie w ktorym wygasza sie we mnie chęć bycia detektywem (sprawdzanie telefonu, dopytywanie itp). Tak jak pisze grzegorz widze wysiłki żony w naprawianiu malzenstwa i ufam Bogu ze na seks przyjdzie pora.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group