To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - POMOCY!!!

Anonymous - 2014-08-15, 19:35

Wiesz co jetsem zona czlowieka uzaleznionego do alkocholu i dumna czlonkininia AAL-ANONU i mnie nie glaskano po glowie i dobrze,gdyby glaskano dalej bym myslala ze jestem pepkiem swiatopoglodu,idz na 12 krokow bo oto znowusz nasptepna biedaczka blagajaca o ziarnko milosci..............kobieto gdzie TWOJA GODNOSC,czy myszlisz ze BOG nasz ojciec jest zadowolony widzac cie z brakiem poczucia wlasnej wartosci i godnosci,kop ci sie nalezy,obrazaj sie jesli chcesz .............ale w ten sposub nic nie osiagniesz,osoby uzaleznione tak maja jak i wspouzaleznione ze jedno mowia a drugie czynnia ,zalezy jak im pasuje,nie mozna cpunowi czy alkocholikowi ufac.ps moj maz np .w tej chwili udowadnia ze nie jest alkocholikem juz pol roku tak ciagnie :lol:ciekwe ile jeszcze/podody ducha
Anonymous - 2014-08-17, 15:38

Czy kiełkuje Mrówko to nie wiem- chyba nie, tylko nadzieja mnie uspokaja.
Poczucie winy mam straszne i szczerze, mam do siebie wiele żalu!
Nie rozumiem, jeszcze 2 tyg temu mówił, że kocha i chce naprawiać, że tab bardzo mu zależy a teraz, pewnej osobie powiedział, że wie, że o małżeństwo trzeba walczyć do końca ale u nas nie ma czego ratować już- nie rozuemiem tego. Czuję jakby to było wszystko moją winą, ja chcę i chciałam ratować- iść na terapię, jak namawiał mnie to ja wierzyłam-a teraz ?
On chce się ze mną po koleżeńsku czasem spotykać-a ja nie potrafię i nie zgodziłam się, bo rani mniue to, bo kocham- a może powinnam tak?
Tak samo jak mąż córkę odprowadza- nie mam siły widzieć jego uśmiechu i obojętności do mnie- robi to mój tata...

Anonymous - 2014-08-17, 20:21

ania..... napisał/a:
Ja nie wiem jak mam ratować to małżeństwo. Kocham Męża to wiem. Ale skoro on mnie nie chce, ani naszej rodziny to co ja mogę zrobić? Jak mogę to ratować?


Witaj!
Glowa do gory! Mezczyzni inaczej komunikuja niz kobiety. Rozmawiajcie ze soba wiecej. Moja droga macie Sakrament ktory was polaczyl na zawsze :-)

Trzymaj sie!

Anonymous - 2014-08-17, 21:15

Ania,przeczytaj dokładnie co dziś napisała aatka,zobacz jaka ona(ale również wiele innych osób z tego forum) postawę przyjeła,jak na poczatku musiała robić wszystko "na siłę",wbrew swoim uczuciom i to w bardzo duzym stopniu zadziałało na postawę jej męza wobec niej.

Aniu,ja też zachowywałam sie podobnie jak ty,kontrolowałam,wyrzuty były na porządku dziennym,tylko czekałam az mąż wróci z pracy,nie patrzyłam na to,ze on padał "na pysk"tylko jak codzień miałam kolejna porcję wymówek i żalów,no i oczywiście wyrzuty,że przez jego błędy nie idziemy do przodu,że długi coraz większe,ciągłe narzekanie i płacz i on wytrzymywał to do czasu,aż zamknął się w sobie i tak poleciało,aż doszło do momentu w którym musiałam sie otrząsnąc,bo nie miałam innego wyjścia i czuję się wspaniale z tą moja zmianą,z tym nowym patrzeniem na świat,nie ma paktycznie dnia abym narzekała,prawie ciągle sie usmiecham- fakt na początku robiłam to na siłę,całkowice wbrew sobie,przestałam sie całkowicie narzucac mężowi,teraz to on prosi abym czesciej pisała do niego miłe smski,czy dzwoniła cześciej-jest to naprawde bardzo miłe,juz nie ma miedzy nami takiej gęstej atmosfery gdzie kazde z nas się dusiło swoja obecnością.

W prawie kazym Twoim poscie Aniu piszesz,że wiesz,że jesteś zła,że to twoja wina,że nie możesz sobie wybaczyć i pewnie jest duzo twojej winy ale nie ma innej opcji abys wzieła sie jakoś w garść,sama musisz znależć na to sposób,bo nikt Ci tego nie da rady podpowiedzic,nie ma takiej mozliwości,MUSISZ ruszyć z miejsca,bo wtedy,bedzie szansa,że mąż to doceni,a jeśli on cię widzi ciągle smutną,zapłakaną-to ma poprostu dość i nie dziwię mu sie,bo w takej atmosferze nie da sie zyc.
Daj mu szansę aby zobaczył w Tobie dziewczynę w której się zakochał!

Anonymous - 2014-08-17, 21:49

Aniu, odpoweidz sobie (ale w absolutnych konkretach) co dla CIebie znaczy to 'ratowanie malzenstwa' o ktorym piszesz, ze tego chcesz. Czy nie jest aby czekanie az maz wroci i powie, ze chce z Toba byc, ze sie zmienil i chce zaczac od nowa itd? Jesli tak to pokaz mi gdzie tu jest TWOJ WKŁAD? Gdzie tu jest Twoje działanie na korzyśc tego małżeństwa? Czy ono ma polegać na tym, ze bedziesz biernie czekać?
Ania - pora działać! A jak? NIe tak, ze wydzwaniasz/wypisujesz itd do meza zeby wrocił itp - NIE! On wie, ze czekasz, wie gdzie mieszaksz i jak będzie chciał to wróci.
Ty masz pracowac nad SOBĄ! Ty masz się zmienić! Daj już spokój męzowi, pracuj Ania nad sobą.
Piszesz o poczuciu winy, ze żle robiłas itd. - to pracuj nad tymi wadami, które masz. Korzystaj z terapi! Otwórz się przed sama sobą :)
Pomyśł tez czego chcesz - chcesz zeby wrócił i dalej brał narkotyki, był nieodpowiedzialny, zachowywał się tak, jak opisywałaś w peirwszych postach? czy nieoczekuesz moze jednak czegoś więcej po swoim mężu i ojcu Twego dziecka? Jesli tak to tu też duzo pracy przed Toba, aby nauczyć sie stawiac granice ( ANia,wiem po sobie, ze tego w miesiac sie nie nauczysz), aby mieć siłe by wymagac, miec poczucie ze masz do tego prawo i jestes tego warta!
Pora ratowac to małżeństwo i zacząć masz od siebie - inaczej nie ruszysz z miejsca - nic się nie zmini albo będzie wręcz gorzej. Z Panem Bogiem!

Anonymous - 2014-08-18, 14:59

Witaj!
Glowa do gory! Mezczyzni inaczej komunikuja niz kobiety. Rozmawiajcie ze soba wiecej. Moja droga macie Sakrament ktory was polaczyl na zawsze :-)

Trzymaj sie![/quote]

Sławomirze ja chcę z moim Mężem rozmawiać-ale On nie. Mój Mąż jak wiesz wyprowadził się ( nie pierwszy raz- dlatego może tak wierzę, że wróci) w marcu, jak nie placił alimentów- wniosłam sprawę do sądu- o alimenty i separację- ale w sercu modliłam się o cud- i niby się taki stał- mąż odrzucił pozew i chcial naprawiać- ja owszem może i byłam podejrzliwa i płacząca ale bałam się bardzo, że tylko się zabawi - a Mąz mówił, że chce bardzo iść na terapię, że kocha, że odda te pieniądze co ukradl mi i zaległości ale niestety- zmienił po 3 tygodniach zdanie- oznajmił mi to przez telefon-a do domu po prostu nie przyszedł. Tak czułam się wtedy znów ponizona. Powiedzialam Mu, że ja chcę naprawiać małżeństwo, że zdaję sobie sprawę, że trzeba duzo pracy w nie włożyć, iść na terapię, uczyć się na nowo i ja nad sobą popracuję- a Mąż powiedział, że jestem śmieszna, że nie kocha i nie chce tego małżeństwa, bo nie ma o co walczyć.
Jest tak jak mówisz Lilia -tak marzyłam, ze przyjdzie i przeprosi i będzie dobrze- ale liczyłam też na jakieś czyny- a tego zabrakło.
Mrówko- ja staram się nad sobą pracować- nie wychodzi idealnie-albo wręcz wcale nie wychodzi bo już teraz zupełnie nic nie rozumoiem. Boję się spotkać męża- dla niego nie ma problemu, jemu jest tak dobrze i nie zmieni tego, a ja wolę nie widzieć tego- bo to boli. Wiem, że samą mofdlitwą nic nie zdziałam, ale to mi choć nadzieję daje. Nie rozuemiem po co wnosił o terapię ale nie pójdzie na nią.
Kocham Męża- on ma mnie za samolubną i egoistyczną znerwicowaną i złą totalnie osobę- która znidszczyła mu życie- nie mam odwagi patrzć mu w oczy- nie rozuemime tego. Bolały te słowa.

No właśnie nie wiem jak mogę ratować z wkładem wlasnym Mrówko- czekam, modlę się, jestem w każdej chwili gotowa aby wrócił , ale rani mnie to. Nie wiem jak to robić- próbuję pracować nad sobą ale z różnymi efektami.. Ten miesiąc jak był staralam się nie wypominać a zrozumieć dlaczego tak postapił na przyszłość- i tak żle...mówilam, że bardzo Go kocham i tęsknilam za Nim- a on teraz twierd\zi, że ja nie wiem jak to jest mieć męża i nigdy Go nie kochałam.

Anonymous - 2014-08-18, 19:24

Aniu, praca nad sobą to praca nad SOBĄ we WSZYSTKICH płaszczyznach - nie tylko relacji z mężem. Sama tę drogę dopiero zaczynam ale co mogę CI polecić oprócz terapii to:
a) dział psychologia na stronie sychar.org i zamieszczone oraz polecana tam pozycje np. urzekajaćą, krokodyl dla niej itp.
b) wszystkie konferencje p.Pulikowskiego, p.Guzewicza, ks.Dziewieckiego o kobiecie, o jej roli w małżeństwie i w życiu - na youtube masz tego całe zatrzęsienie! polecam też 'katolicki yt' czyli 2ryby.pl
c) moze program 12 kroków?
d) wszystkie konferencje o małżeństwie, żeby sobie ułożyć jak to powinno wyglądać
e) szczególnie książkę ' granice w relacjach małżeńskich'
f) na forum dział 'kącik psychologiczny'

Ania i w końcu zauważ, że to u Ciebie wygląda tak: mąż zorbił to, nie zorbił tego, nie chce ratowac małżeństwa, on to, on tamto - Ty nie masz na niego wpływu etraz, ale masz na siebie i tego sie trzymaj. Pracuj by być lepszą przede wszystkim kobietą, a za tym pójdzie bycie lepszą żoną, matką, córką, pracownikiem,koleżanką itd. TYLKO bycie lepszą to nie zanczy bardziej potulną ani taką, która więcej znisie itd. NIE! A co oznacza bycie lepszą? To już odsyłam do literatury poleconej powyżej i wytycznych własnego sumienia.
Widzę, że czerpiesz wiele sił z modliwty - proś Pana aby CI pokazał nad czym masz u siebie pracować :)

Przeczytaj raz jeszcze Twój własny wątek i wszystkie rady od forumowiczów - oni CI juz tu pisali jak nad sobą pracować. Poczytaj świadectwa innych.
I nastaw się na siebie,nie na męża. Na niego też przyjdzie czas i wtedy gdy wróci Ty musisz być już inna, żeby było na czym budować wspólną przyszłość.

Anonymous - 2014-08-18, 20:09

ania..... napisał/a:
en miesiąc jak był staralam się nie wypominać a zrozumieć dlaczego tak postapił na przyszłość- i tak żle...mówilam, że bardzo Go kocham i tęsknilam za Nim- a


Aniu!

Duzo emocji. Ten czas jest ci potrzebny i tak jak Mrówka pisze wykorzystaj go dla siebie. obok kroków wielu konferencji - jest tu rowniez na forum wiele osob bardzo doswiadczonych. Widzisz jako mezczyzna chcialbym bardzo z moja zona odbudowac malzenstwo ale ona nie chce. Nie chce rozmawiac, utrudnia mi spotkania z dziecmi. Ma tez "partnera".
Dokoncz sprawy ktore zaczelas np. placenie alimentow przez meza. Kobiety maja i latwiej i trudniej :-) . Mezczyzna dusi w sobie problemy a kobieta jest bardziej wylewna.
niemniej mnie osobiscie pomogl codzienny sport (bieganie, silownia, basen) + codzienna Eucharystia. Bardzo wazna jest Twoja relacja do Boga. Niech ona jest na pierwszym miejscu. niech Twoje serce zostanie otwarte na meza ale i tez zacznij dbac o siebie.

Rób co mozesz, bez zlosci (wazna jest intencja) pozwol dzialac Bogu w swoim zyciu. Slyszalem tutaj taka historie ze my zachowujemy sie tak jakbysmy chcieli upiec ciasto ale co chwile otwierali piekarnik i mieli pretensje dlaczego to ciasto jest takie niewyrosniete :-)

pozwol dzialac swemu Bogu ;-)

Trzymaj sie!

Anonymous - 2014-08-25, 13:35

Może jest tak Sławomirze jak piszesz- uciekam a nie chcę a inaczej nie umiem. Odciełam się od męża - nie widuje Go- Córkę mój tata odbiera wtedy.Nie jest niby łatwiej- ciągle ból, tęsknota, poczucie bycia gorszym ( słysząlam, że od dobrych ludzi małzonkowie nie odchodzą). Mąz poprosił panią mediator o spotkanie odnośnie rozstania- nie chcę iść na niego- to boli za bardzo a nie wiem czy muszę.Teraz tylko płaczę znów ciąglę i modlę na zmianę i nie rozumiem niczego. Wiem, że to głupie ale wolę sobie myśleć, że to nie koniec. Chodzę do psychologa, zapisałam się na 12 kroków i tylko czekanie mi pozostaje. Tak bardzo Was proszę o modlitwę- z sreca proszę.
Czy myślicie, że takie odizolowanie coś może dać- ja nie mam siły patrzeć jaki on jest teraz znów szczęśliwy i traktuje mnie jak obcą osobę(jakby nic się nie stało).
I po części nie rozumiem tego- bo wg Kościoła to nie jest grzech (opuszczenie żony) także nie wiem czy modlitwa ma sens. Czyli dla Boga jest wszystko ok.

Anonymous - 2014-08-25, 15:38

ania..... napisał/a:
I po części nie rozumiem tego- bo wg Kościoła to nie jest grzech (opuszczenie żony) także nie wiem czy modlitwa ma sens. Czyli dla Boga jest wszystko ok.
ania..... pewna jesteś?
A KODEKS PRAWA KANONICZNEGO O MAŁŻEŃSTWIE (kan. 1055-1153)

zwłaszcza Art. 2 Separacja podczas trwania węzła, Kan. 1153 - § 1.
Jeśli jedno z małżonków stanowi źródło poważnego niebezpieczeństwa dla duszy lub ciała drugiej strony albo dla potomstwa, lub w inny sposób czyni zbyt trudnym życie wspólne, tym samym daje drugiej stronie zgodną z prawem przyczynę odejścia, bądź na mocy dekretu ordynariusza miejsca, bądź też gdy niebezpieczeństwo jest bezpośrednie, również własną powagą.

Zachodzi cokolwiek z powyższego u Ciebie? Jeśli nie, to myślę, że stanowisko Kościoła jest jednoznaczne Mt 19,3-9

3 Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: "Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?" 4 On odpowiedział: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? 5 I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. 6 A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela". 7 Odparli Mu: "Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?" 8 Odpowiedział im: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. 9 A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo".

Anonymous - 2014-08-30, 10:26

GosiaH- nie wiem czy jestem pewna ale tak mi się wydaje- że jestem tak złą osobą, że Mąż ma prawo tak postępować. Nie poszłam do mediatora, a Mąż ma pretensje, jak to ujął, że nie potrafię w pokoju zakończyć małżeństwa- ale ja Go nie chcę kończyć!
Myślałam ostatnio, żeby napisać do Męża list- ale czy to coś pomoże? już nie wiem co robić.
Modlitwa pomaga na chwilę- ale myślę, że przecież Bóg nie może zmienić serca mojego Męża i nie powie mu- kochaj zonę, wróć do niej.
Bardzo mocno Was proszę o modlitwę.
Dziękuję za wsparcie

Anonymous - 2014-08-30, 17:38

ania..... napisał/a:
tak mi się wydaje- że jestem tak złą osobą, że Mąż ma prawo tak postępować.
Ania, przeczytaj na spokojnie co napisałaś.
Czy ja dobrze czytam, że dajesz mężowi prawo odchodzenia od żony 2 lata po ślubie, potem znów odchodzenia, niedbanie o jej potrzeby itp ?!
To wszystko wyczytałam z Twojego wątku – już pierwszy Twój wpis ... poczytaj raz jeszcze.
ania..... napisał/a:
,problemy zaczęły się 2 lata po slubie. Mąż mnie zostawił na 5miesięćy( narkotyki,zabawy itp).
[...]
pali(podpala)marihuane i srednio co pare miesiecy wychodzio,ze pali i klamal-
[...]
Po powrocie Jego do nas byly sytuacje po klotniach,ze odchodzil-na 2-7 dni-ale zawsze jakos wracal. Czulam sie kochana i niekochana zarazem- a teraz wyprowadzil sie i chce rozwodu

Aniu, a gdyby przyjaciółka zwierzała się Tobie, że tak ma w małżeństwie – uważałabyś, że to ok? Dla mnie to jest bardzo daleko od ok. A jeszcze bardziej od odpowiedzialności, wsparcia i MIŁOŚCI.
Jeśli nadal masz wątpliwości to porozmawiaj może z księdzem, który pomógł by Ci rozwiać Twoje wątpliwości.

Ja tu poczytałam raz jeszcze wszystko, co napisałaś w wątku. Wiem, że przez tę formę przekazu tutaj nie wszystko da się wyjaśnić, ale jak ja Ciebie czytam, to widzę kobietę bardzo współuzależnioną. Napisałaś, że masz depresję (masz leki?) - wcześniej napisałaś, że jesteś w terapii - jesteś? Nadal jesteś? Co na to, co powyżej napisałaś Twój terapeuta?
Nie musisz odpowiadać, ale przemyśl to! A już na pewno porozmawiaj z nim o tym!

Ania, ratuj siebie na początek - nikt, kto sam ze sobą nie ma poczucia bezpieczeństwa nie da go innym. A Tobie chyba go bardzo brakuje, co ?
Wierzę, Aniu, że jest bardzo ciężko, ale tylko praca nad sobą pomoże - ratuj siebie!

ania..... napisał/a:
Modlitwa pomaga na chwilę
to się módl częściej. Naprawdę! Różaniec w kieszeń i jak przychodzi zwątpienie to ... do modlitwy! A! I nie zapomnij wypłakać się Panu Jezusowi tak, by całe niebo słyszało, że jest Ci źle. On przyjdzie z pomocą. Na pewno.

ania..... napisał/a:
ale myślę, że przecież Bóg nie może zmienić serca mojego Męża i nie powie mu- kochaj zonę, wróć do niej.
a weź ty nie ograniczaj Go, co ? To jest Wielki Bóg, nawet nie wiesz co może uczynić ! Skoro On Zmartwychwstał to nie może zmienić serca twojego męża ? Ania, człowieku małej wiary, głowa do góry!

ania..... napisał/a:
Bardzo mocno Was proszę o modlitwę.
masz moją modlitwę
Anonymous - 2014-09-08, 12:53

Dziękuję Ci GosiuH za modlitwę-bardzo jej teraz potrzebuję. Chyba robię głupotę za głupotą a i nic dobrego nie wynika, a moje ratowanie na niczym nie polega. Nie kontaktuję się w ogóle z Mężem bo to boli bardzo- On teraz szczęśliwy jest, tylko ja na złą wychodzę. Bo nie odbieram telefonów od niego- jak do Córki dzwoni. Ale się widują. Przed rozpoczęciem roku szkolnego poszłam do spowiedzi i dużo się modliłam i postanowiłam napisać do Męża list i mu go daćwtedy. Napisałam- ale nie dałam. Do wyprawki się nie dołożył, tyty nawet Córce nie kupił a do mnie jak tylko zobaczył Córkę - czy większej nie było. Zignorowałam to i poszłam usiąść na salę- to podszedł i powiedział ,żebym przestała go robić w ci..a. Nie dalam tego listu, m\noszę go ciągle w torebce. Dziś napisał, że chce jechać w góry i czy przekażę mu inf dotyczące wywiadówki- odpisałam, że sam może je zdobyć i nikt mu przyjść nie broni.
Bardzo proszęWas o wskazówki jak powinnam robić aby próbowaćratować małżeństwo ale nie tracąc godności. Niep otrafię zachowywaćsie tak jakbym to akceptowała, wszystko się zawaliło. Ciągle płaczę znów i błagam o ratunek. A może ten pomysł z listem jest głupi? sama nie wiem.

Anonymous - 2014-09-08, 13:36

Ania,jesli chodzi o dziecko,to informowałabym męża o wszystki co chec wiedzieć,a widac,ze interesuje sie córeczką,nie mów mu ,ze jesli chce to sam moze sie dowiedziec,poinformuj go.
Jesli sie spotykacie razem to staraj sie z całych sil nie robic mu zadnych wymówek,zachowuj sie spokojnie i badz opanowana,zdystansowana ale miła.Nie narzucaj mu się ze swoimi emocjami,z smsami-to chyba juz zaczęłas wprowadzać w życie :) .Jesli nie chce z Toba rozmawiac na inne tematy,to nie poruszaj zadnych,niech zobaczy,że juz nie jesteś kobietą,która tylko czeka aby rozmawiać i wypytywać i ciągle płacze.Zobaczysz,opanowanie ,spokój i zadowolenie-on to zauważy,a nawet jesli nie zauważy,sama sobie takim postepowanie i postawą pomozesz :lol:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group