To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - POMOCY!!!

Anonymous - 2014-06-18, 14:42

coraz bardziej nie dociera do mnie, czuję, że źle zrobilam ,że złozyłam tę sprawę, ale czasem tłumaczę sobie to tak, że nie miałam i nie bede miała za co kredytu opłacić itp. Ale mimo wszystko mam nadzieje, że do niej nie dojdzie, że damy radę to poukładać. Ale mąż jest szczęśliwy i wiem- ma do tego prawo. Nie musi byc ze mną ani żyć-ale dalej nie rozumiem- czy porzucenie zony jest grzechem (gdy się nie zdradza?) - bo w Starym Testamencie pisze, że nie więc nie wiem czy taka modlitwa ma sens...
Bardzo mocno Was proszę o modlitwę.
Mirakulum- obejrzałam Twoje Swiadectwo- płakałam jak bóbr- ale w sumie niewiele teraz mi trzeba do płaczu.
Błagam Was o modlitwę a najmocnoiej tego 24 czerwca.
Chodzę i do psychologa i psychiatry ale nie pomaga to za bardzo- pomaga mysl, że Bóg pomoże i będziemy jeszcze razem( ale nie wiem jak- a moje poczucie winy już chyba apogeum sięgneło).

Anonymous - 2014-08-04, 15:34

Witajcie. Dość długo się nie odzywałam, bo działo sięstrasznie wiele. A teraz znowu płaczę i znowu bardzo proszęWas o radę bo nie wiem, czy na prawdę ze mną jest aż tak źle. Zacznę od początku.
Mąż w odpowiedzi na pozew- nie zgodził się na nią- chciał odbudowywać małżeństwo. Mimo to walczył by jak najmniej płacić na nas. pozwoliłam mu zostać z nami- ale kluczy nie dałam, bo są u mojego taty i umówiliśmy się ,że mąż weźmie kredyt, spłacimy rodziców i wtedy wezmę klucze (rodzice utrzymywali nas-mnie i córkę) ale teraz nagle mąż zmienił znadnie i postawił ultiumatum- najpierw klucze a potem go dopiero zobaczę. nie chce robić nic pochopnie i nie wiem co robić! przez ten miesiąc ciężko było między nami- mąż co inneo mówi a co innego robi i nie nie wiem sama... Poprosuiłam go, żebysmy porozmawiali najpierw, żeby przyjechał, bo zmienił całkowicie zdanie nie mówiąc mi o tym i ma do mnie pretensje to przestał odbierać ode mnie telefon i powiedział, że mam zadzwonić jak będę miała klucze...

Anonymous - 2014-08-04, 16:40

Kurcze, ale masz pokopaną sytuację.
Aniu, ja zaczęłam terapię. I naprawdę się cieszę, bo wyzwoliło mnie to z ciągłego poczucia winy. Popełniłam błedy, ok, kazdy je popełnia. Ale on też je popełnił i popełnia dalej. Winne są zawsze 2 osoby...
Dziwna jest postawa twojego męza. Żaluję, że nie jestem mądrzejsza, by Ci radzic. Ale mysle, ze póki co Ty powinnaś stawiac warunki. Tak mysle.

Anonymous - 2014-08-04, 19:01

Piszesz:
przez ten miesiąc ciężko było między nami- mąż co inneo mówi a co innego robi i nie nie wiem sama...
W takich sytuacjach ZAWSZE patrz na to co ROBI i z tego wyciągaj wnioski.
A na resztę to troszkę inaczej odpowiem - a Ty co byś chciała zrobić? Chcesz mu dać te klucze czy nie?

Anonymous - 2014-08-05, 14:10

ja chciałabym żeby mieszkal z anmi i dać mu te klucze.
ale chyba nie potrzebnie pisalam,- dziś jak się odezwał bo mu napisałam,że dam mu klucze wczoraj, powiedział mi, że jestem mu obojętna, nie żywi do mnie żadnych uczuć ale mieszkać chce z nami a ja nie wiem co robić- czuję się tak bardzo ponizona, przez ten miesiąc mówił, że kocha, przeprasza, żałuje itp a teraz czuje jakby to wszystko zaczynało się od początku.nawet łez znowu opanować nie mogę-a mój mąż się śmieje mi w twarz.

Anonymous - 2014-08-05, 15:04

Pomódl się aby Bóg bronił twego serce przed złem, aby nic złego nie miało dostępu do niego. Mi pomaga.
Anonymous - 2014-08-05, 15:39

Ania, piszesz:
a mój mąż się śmieje mi w twarz
bo sobie pozwalasz, ciągle, mimo tylu rad tutaj od mądrych ludzi.
Chcesz mu oddac klucze to po co się umawiasz ze ma je Twoj tata? Gdzie tu konsekwencja?
Chcesz zeby mieszkał z Toba a potem płacz, że żle CIe traktuje.... Mąż Cie zwodzi - ze kocha, ze sie zmieni , a gdy postanawiasz oddac mu klucze to pokazuje PRAWDZIWA twarz i intencje. Przeciez tonie pierwszy raz - pora się uczyć na błędach.
Piszesz ze chcesz zeby z Wami meiszkał - on też chce! WIec w czym problem?
Moze w tym ze jednak chcesz wiecej niz tlyko by z Toba mieszkal? Zastanów się, czego Ty chcesz - bo moze CI pasuje taki układ, że on mieszka z Wami ale jak sam mówi 'nie ma uczuc do CIebie' - taki wspólokator.
Druga rzecz to nikt za Ciebie decyzji podejmował nie będzie :) Jak na razie to wyglada troszkę tak kochana, że posłuchasz co tu Ci ludzie pisza ale ze sama NIE MASZ do tego przekonania to troszkę zrobisz jak CI radzą, troszkę po swojemu i znowu stoisz w miejscu.
A trzecia rzecz to jestes - co widac gołym okiem- w tak głębokim kryzysie, że nic Aniu teraz nie zdziałasz mądrego - zacznij w końcu pracę nad sobą - terapię przy poradni rodzinnej, może sycharowskie 12 kroków albo coś innego.
ANia pora na refleksję!

Anonymous - 2014-08-05, 19:00

chodzę na psychoterapię, ale chyba sobie wmawiam cały czas, że jestem dla męża ważna. On powiedział, że chce ze mną mieszkać ale mnie nie kocha, a mówił cały czas,że kocha ostatnio inawet tak się zachowywał, a teraz z tym swoim uśmiechem i pewnością i lekkościąmówi ,że nie kocha. Chciałabym walczyć ale nie umiem. Wiele we mnie było o przeszłość żalu, nie umiałam zapomnieć, nie wypominać, że np. przywłaszczył cały zwrot i kupił sobie nowy telefon podczas gdy my nie miałysmy pieniędzy, ja ten miesiąc był to mówił, że kocha, że mu zależy, że nie przestanie , nie odejdzie, a teraz znowu jestemu mu obojętna a to tak bardzo boli, dopiero co myslałaam, że znowu odzyskałam swojąrodzinę a już ją znoowu straciłam. Jak zaczynam postępować radyklanie i stawiać granice to ucieka ode mnie.
Anonymous - 2014-08-05, 19:07

czy da się walczyć skoro mąż nie kocha?
Anonymous - 2014-08-05, 21:05

Aniu ile razy w twoim poście jest użyte słowo walka

i po co walczyć ???
nie lepiej ratować ????
najpierw siebie
Ile jesteś w terapii ????
Nie ma sensu teraz pytać męża czy kocha.
Czy Ty wiesz, co to znaczy kochać, czy prosisz Boga by Cię uczył miłości ?

Anonymous - 2014-08-13, 15:31

Proszę Boga o to i nie wiem czy umiem kochać-wiem ,że miłość to dawanie siebie, pomoc tej drugiej stronie bezintersowna, bycie lojalnym i szczerym. Ale trudno to okazywać jak się tego nie ma z drugiej strony- wiem, ze miłość musi być bezinteresowna ale ja tak nie potrafię- nie potrafię okazywać uczuć i zaangażowania komuś, komu jestem obojętna, kto mnie wręcz nienawidzi.
Ja tego wszystkiego nie rozumiem i boli mnie to znów od początku wszystko. Znowu liczę dni na zasadzie- tydzień temu był i kochał a teraz znowu nie.
Nie rozumiem po co w sadzie tak bardzo chciał terapii i mediacji a teraz nie chce i separacja stanie się faktem. Nie rozumiem po co przekonywal mnie, że kocha, że będzie, żeby mnie znów od środka wszystko rozwalało? Znów nie potrafię płaczu opanować a ten prawie miesiąc jak był byłam inna- silniejsza. Wiedziałam, że chcę ratować i widziałam nadzieję. A teraz co- znów jestem złą matką, znów mnie nienawidzi (czekałam na niego w urodziny nie przyszedł- zadzwonił tylko, że życzy mi wszystkiego najlepszego- a jak zapytałam czy przyjedzie do mnie to powiedział ,że może na godzinkę wpaść ale nie zostanie). Znów siedzę w poczuciu winy- nie rozumiem dlaczego nie wyszło. Wiem, że źle zrobiłam wypominając mu, że bez pieniędzy nas zosatwił, że roztrwonił to wszystko i drogi tel sobie kupił, ale nie umialam inaczej chcialam żeby poniósł konseklwencję tego, żebyśmy oddali moim rodzicom te pieniądze.
Ja nie wiem jak mam ratować to małżeństwo. Kocham Męża to wiem. Ale skoro on mnie nie chce, ani naszej rodziny to co ja mogę zrobić? Jak mogę to ratować?

Anonymous - 2014-08-13, 17:53

Aniu, przeczytałam przed chwilą cały Twój wątek kolejny raz. I Ciebie zachęcam przeczytaj spokojnie swoje wpisy i rady forumowiczów. Nie dostrzegam , żebyś uwolniła się z uzależnienia od męża. Cały czas w centrum uwagi mąż, a Ty kręcisz się wokół niego. Byle tylko wrócił, byle tylko znowu kochał.
Aniu, najpierw Ty musisz pokochać samą siebie, musisz sobie samej przebaczyć swoje błędy i odciąć nieuzasadnione poczucie winy, które trzyma Cię w miejscu i nie pozwala ruszyć do przodu.
Dobrze, że chodzisz na psychoterapię. Mam nadzieję, że chodzisz do psychiatry i zażywasz leki cały czas, bo to podstawa. Ciągle piszesz o swojej winie, o tym jaka to zła byłaś, więc zapytam: czy byłaś z tym do spowiedzi? Jeśli uważasz, że coś zrobiłaś nie tak to wyspowiadaj się z tego i sprawa załatwiona. Bóg odpuszczonych grzechów nie pamięta, więc i Ty o nich zapomnij. Odetnij się od nich i co dzień zaczynaja od nowa ze świadomością, że jesteś umiłowaną Córką Boga i dziedziczką Jego Królestwa. I należy Ci się szacunek.
Jeśli Twój mąż nie przeszedł terapii, to naprawdę trudno uwierzyć , że nie bierze narkotyków i trudno oczekiwać , że będzie się sensownie zachowywał. Miałabym nawet obawy co do tego, żeby powierzać mu dziecko, to może być niebezpieczne. Skonsultuj to z kimś. Sądzę , że jego zmiana zachowania ( to, że niby chce znowu z wami mieszkać) jest spowodowana tym, że po prostu się przestraszył sądu i różnych konsekwencji. Zobaczył , że jednak jesteś zdolna do działania.
Myślę, że to Ty powinnaś mu postawić jasne i konkretne wymagania, co musi zrobić, żeby mógł wrócić. Może poczytasz posty Swallow, kiedyś dużo pisała na forum. Najpierw powinnaś mieć pewność , że coś robi ze swoim nałogiem, że Cię szanuje. A jeśli nie to separacja. On w moim pojęcia nie nadaje się teraz na dobrego ojca ani kochającego męża, zresztą sam powiedział, że nie chce nim być. Daj wam czas, a w tym czasie naucz się żyć sama z radością.

Anonymous - 2014-08-14, 14:47

Tak byłam u spowiedzi, ale nie pomogło.
Wybaczyć sobie nie mogę, czuję się gorsza od wszystkich i złą osobą. Bo od dobrych małżonkowie nie odchodzą, tylko je kochają a mnie się nie da. Mąż też twierdzi, że mnie się kochać nie da. Jak był ten miesiąc to mówił, że każde małżeństwo ma problemy, że trzeba je rozwiązywać a teraz poszedł bo miał mnie dość. Znow straciłam szansę. Był u spowiedzi i modlił się z Nami. Naprawdę wierzyłam, że już tak zostanie. A teraz znów ciągle płaczę i myslę. Próbuję oddać to Bogu ale nie pomaga to znów. Siedzę sama w poczuciu winy i czekam na karę kolejną dla mnie. Myślałam, że stał się cud i jużchciałam świadectwo pisać. Ja nie wiem co mam robić, tak bardzo chciałabym żeby to się już skończyło.
Dziękuję Wam bardzo za Wasze wsparcie i bardzo Was proszę o modlitwę.

Anonymous - 2014-08-15, 17:37

Ania, jak pisały Ci inne osoby - u Ciebie ciągle mąż mąż mąż, a musi być Ty Ty Ty, to dopiero ruszymy z miejsca :) piszesz, że miłośc to bezinteresowane dawanie siebie itd. posłuchaj na yt konferencji ks.Dziewieckiego 'czym miłość nie jest' i jak będzie o naiwności to odsłuchaj tyle razy, aż do Ciebie to kochanie przemówi.
I napisze nakoniec raz jeszcze- w Twojej sytuacji kolejnośc jest taka: najpierw musisz TY się zminić, ale NIE na taką, która więcej zniesie, ale właśniena taką, która stawia mądre granice! Jak już sił i wiary w siebie nabierzesz, to się zajmiesz swoim małżeństwem. Teraz nie da rady - teraz Aniu budujesz na piasku.
A już coś Anka kiełkuje, bo Twoje posty są troszkę spokojniejsze :)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group