To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - POMOCY!!!

Anonymous - 2014-03-27, 14:32

Wczoraj dziwnie spokojnie zasnełam, dziś same niespokojne mysli...już nawet nie na temat mojego małżeństwa ale na temat mojej córki, boję się,że mi ja sąd zabierze- spytacie aniby dlaczego-a dlatego,że przez tą sytuację 5 lat temu i póżnijesze zachowania męża oraz swoje popadłam w depresje. Bywały okresy,że często krzyczałam i budziła się córka w nocy i to pewnie pamięta-a mąż się z nią dużo bawi-a ja ostatnio tylko lezałam (chora byłam a wczesniej cała ta sprawa znowu z marihuana i dół,święta itp). Boję się...
Anonymous - 2014-03-27, 14:57

ania....., pomodle się dziś za ciebie. Wiem, że napewno jest ci bardzo ciężko bo sama tego doświadczam ale musimy wieżyć w moc Boga bo On zawsze wyciągnie dobro. Spędzaj dużo czasu z córką bo ona napewno odczuwa też tą sytuację a nawet jak tego nie okazuje to może w sobie to dusić. Bądź silna dla niej
Anonymous - 2014-03-27, 17:13

Aniu kochana! Na kolana to padaj przed prawdziwym Bogiem, naszym cudownym Ojcem, a przed mężem stań wyprostowana, z godnością, podnieś wreszcie głowę i traktuj go jak równego sobie, a nie jak Boga!
To wszystko co opisujesz, to ewidentne współuzależnienie, znam to wszystko i depresję też przechodziłam. Jak najszybciej udaj się na terapię dla współuzależnionych, poproś też o konsultację z psychiatrą, skoro podejrzewasz depresję, pewnie zapisze tabletki, warto się nimi wspomóc przez kilka miesięcy (piszę, bo niektórzy bardzo boją się uzależnienia od nich, ale jeśli czas ich stosowania nie przeciąga się w lata i równocześnie przechodzi się terapię, to nie ma się czego bać).

Jeśli chodzi o całe Twoje poczucie winy, napiszę tak - jest niewspółmierne do wyrządzonych krzywd. Oczywiście na pewno popełniałaś błędy, ale musisz zdać sobie sprawę, że miałaś prawo czuć się niespokojna, nieufna, niepewna w stosunku do męża, bo on przez cały czas zachowywał się nieodpowiedzialnie, nie troszczył się o Ciebie, nigdy nie zadośćuczynił Ci wyrządzonych krzywd, sam w sobie nic nie zmieniał, a tylko wymagał byś Ty była lepsza (czytaj bardziej wygodna dla niego, dawała mu komfort robienia głupot, nie wymagała odpowiedzialności i w dodatku w sekundę zapomniała o wszystkich ranach jakie Ci zadał) STOP! Przestań się zadręczać. Klasycznie zapętliliście się w uzależnieniu i współuzależnieniu. Teraz jest czas by zacząć trzeźwe patrzenie na siebie, męża i związek.
Wiem, że jest Ci trudno, bardzo byś chciała, by mąż wrócił i byś miała okazję być "jeszcze lepszą żoną", ale uwierz mi, to nie jest dla Ciebie dobre! Potrzebujesz tego dystansu. Jeśli on chce, niech mieszka osobno, a Ty staraj się ze wszystkich sił zatroszczyć się o siebie. Także po to, byś kiedyś potrafiła być naprawdę dobra żoną. Módl się wytrwale, a Pan Cię podniesie, na Niego skieruj swoją uwagę, bo On Cię kocha prawdziwie, zawsze, bezgranicznie i z ogromną radością przyjmie, gdy "obudzisz" Go w nocy, by z Nim pobyć :-) Zapewniam Cię, że jeśli tylko zechcesz, pozwolisz, by to On Cię prowadził, osiągniesz szczęście! Wiem, bo widzę w Tobie dawną siebie i wiem jak jest u mnie teraz. Także nie poddawaj się, spójrz w niebo i podejmij decyzję, by zatroszczyć się o swoją godność - godność Bożego Dziecka.

Anonymous - 2014-03-27, 22:03

Lil napisał/a:
Aniu kochana! Na kolana to padaj przed prawdziwym Bogiem, naszym cudownym Ojcem, a przed mężem stań wyprostowana, z godnością, podnieś wreszcie głowę i traktuj go jak równego sobie, a nie jak Boga!


Aniu podpisuję się pod tym co napisała Lil........... zadbaj o siebie ........... zrób coś tylko dla siebie........ taki zdrowy egoizm myślę że jest Ci potrzebny.......

Anonymous - 2014-03-28, 08:09

witam,
boję się iść do psychiatry- bo w sądzie może mi to zaszkodzić- gdyby chciał mi odebrać dziecko...

Anonymous - 2014-03-28, 08:22

ania..... napisał/a:
boję się iść do psychiatry- bo w sądzie może mi to zaszkodzić- gdyby chciał mi odebrać dziecko...


Aniu wydaje mi się że to chyba nie do końca tak działa............ psychiatra to też lekarz
a depresja to choroba z której można wyjść , tyle że samemu jest bardzo ciężko
bez pomocy zewnątrz.......... wydaje mi sie że psychiatra to nie "wyrocznia" , a osób które mają depresję jest coraz więcej i to nie tylko w małżeństwach w kryzysie ale i w "zdrowych" małżeństwach również............

jeżeli jednak tak bardzo boisz się iść do psychiatry to może terapia ?.........
pomyśl o tym...... będę pamiętać w modlitwie
Pogody Ducha

Anonymous - 2014-03-28, 10:20

Aniu, depresję da się leczyć. Dobrze ustawić się na dwóch frontach terapia i psychiatra. Dla sądu argument choroby psychicznej mógłby być groźny, ale skoro chora osoba poddaje sie leczeniu i jest "posłuszna" zaleceniom lekarskich, to moim zdaniem, to plus. Tym bardziej, że druga strona, uzależniona, nie dostrzega i nie leczy swojej choroby - bo uzależnienie to też choroba . Ja się leczę od 10 lat i stosuję się do polecen pani doktor. Mąż też zwalał swoje picie na mnie, że niby jest taki biedny , bo żyje z osobą chorą. Wiem, że z depresją da się żyć , trzeba ją "oswoić" i nie jest już taka straszna. Ja wiem co mi pomaga, odkryj co pomaga Tobie. I uwierz tak, jak ja kiedyś uwierzyłam, że żadne uczucie smutku, przygnębienia etc nie trwa wiecznie. Co do leków, Twój . Z Bogiem

[ Dodano: 2014-03-28, 10:29 ]
Uciekło jedno zdanie więc dopiszę. Co do leków, to odradzam benzodiazepiny , bo ja się od nich uzależniłam i dopiero terapia grupowa i AA mi pomogło. Poza tym te uspokajacze niby wyciszają emocje, ale smutek, który po nich się pojawia wydaje się nie do opanowania. Działają stymulująco na depresję. Są środki farmakologiczne, które nie uzależniają i tylko takie mi zapisuje lekarka. Mi Al-Anon niewiele pomógł. Byłam przyzwyczajona do wymagań w AA , a tutejszy Al-Anon polegał na wzajemnym głaskaniu. Może inni wiedzą , gdzie są grupy godne polecenia.
I jescze jedno, Aniu , uwierz, że żadne uczucie smutku , przygnębienia nie trwa wiecznie. Serio, serio. Ofiaruję dzisiaj Bogu w Twojej intencji moje uczestnictwo w Drodze Krzyżowej , chciałabym, abyś nie musiała przechodzić tak długiej drogi jak ja, żebyś odwaliła krzyże , które sobie na plecy sama wzięłaś, i , żebyś umiała nieść ten krzyż , który Ci daje Bóg. Z Bogiem

Anonymous - 2014-03-28, 12:15

najgorsze jest to,że przychodzi moment,że tęsknie tak strasznie za nim- widze swoje błędy-czepianie sięe, niedocenianie,obawa, smutek, rozdrażnienie.
Boję się, po pierwszym rozstaniu zamknełam sie w sobie- i na jego rodzinę i na dawnych znajomych, potem po głupiej sytuacji (jego siostra napisała do narzeczonego,że jestem ..................." -nie wiem dlaczego, bardzo mnie to zabolało, bo wcześnije myślalam,że się przyjaźnimy, powiedziałam o tym mężowi, ale on nic nie zrobił z tym.. bolało. Co jest ze mną nie tak... Wiem, zazdrościłam jej, ślubu pieknego, tego,że mój mąż ją szanuje, liczy się z jej zdaniem, i przez to sama zrobilam się zawistna, nie chciałam ,żeby mieli dobry kontakt( poza tym ostatnio wyszło,że to siostra też przywozila mu marihuanę)...Wstydzę się swoich zachowań i jest mi za nie naprawdęwstyd...

Anonymous - 2014-03-28, 12:24

Aniu rozumiem, że jesteś obecnie w bardzo trudnej sytuacji, ale jednak to jest forum katolickie i staramy się tutaj nie używać słów wulgarnych (nawet częściowo wykropkowanych). Pozwoliłem sobie całkowicie wykropkować ten wyraz w Twoim poście.
Anonymous - 2014-03-28, 12:35

przepraszam bardzo

[ Dodano: 2014-03-28, 14:02 ]
tak samo, jak widze teraz,że ograniczalam Go, nie lubiłam jak wychodził(bałam się,że znowu albo nie wróci,albo będzie palił), był moment,że to się ustabilizowało trochę (ale na krótko...), wiem,że nie miałam prawa na siłę go trzymać w domu- ale chciałam,żeby był...Po tym co było 5 lat temu całkowicie straciłam pewność siebie
A teraz-mąż jutro bierze resztę rzeczy, ja czuję się jakby mi świat się zawalił, ciaglę o tym mysle, mąż ma się świetnie i się cieszy( odczuwam to jako to,że się uwolnił od kogoś tak toksycznego jak ja), chce rozwodu, powiedział,że ze mną nie da się normalnie zyć... tak bardzo dużo myslę i się boję
Jutro mam o 6:30 rano mszę u księdza znajomego i się wybieram(tylko do innego Kościoła)

Anonymous - 2014-03-28, 14:39

Aniu nie wydaje mi się ze jak pójdziesz do psychiatry to on ci dziecko odbierze a dla mnie u Ciebie taka decyzja wydaje sie bardzo na miejscu. Ja jestem po drugiej wizycie i bardzo mi to pomaga i wierze ze w twoim przypadku było by podobnie.
W rozmowie z nią też wszytskie rzeczy zwalałam na siebie ona powiedziała, że jest to ogromna nierównowaga która wpędza mnie to stanu depresyjnego. Idź i pogadaj naprawde daje to dużo, nie wymaże całego smutku ale zaczynasz troche inaczej na to patrzeć

Anonymous - 2014-03-28, 15:31

wiem,że to dłupio zabrzmi, ale mam nadzieje,że jutro rano po tej mszy mój mąż wróci....wiem,że jestem dłupia i naiwna ale boję się ,że zabiezrze te rzeczy, że niepotrzebnie idę -bo będzie bolalo... czy mogę Was też prosić o modlitwę?? JA nie umiem się modlić... próbuję po swojemu ale nie umiem, byłam złą żoną to odszel- normalne.
Anonymous - 2014-03-28, 17:02

magdalena2013 napisał/a:
Dla sądu argument choroby psychicznej mógłby być groźny, ale skoro chora osoba poddaje sie leczeniu i jest "posłuszna" zaleceniom lekarskich, to moim zdaniem, to plus.
Też tak myślę. Jesteś chora, a to lepiej, gdy człowiek poddaje się leczeniu, niż udaje, że choroby nie ma. Skoro boisz się o dziecko, to tym bardziej podejmij terapię i leczenie byś potrafiła być lepszą mamą, bo inaczej choroba Cię pokona i dopiero możesz stracić wszystko...
Mnóstwo jest kobiet współuzależnionych, które popadały w depresję i jakoś nikt im masowo dzieci nie odbiera. Myślę, że dałaś się zastraszyć.

ania..... napisał/a:
JA nie umiem się modlić... próbuję po swojemu ale nie umiem
Proponuję różaniec. Ta modlitwa nie jest trudna, a owoce przynosi ogromne. Spróbuj, nawet jeśli zupełnie nie będziesz potrafiła się skupić, to nie rezygnuj, Maryja wysłuchuje. A początki zawsze są trudne. A może postanów sobie codzienną modlitwę w intencji męża? Ja tak zaczynałam i było to dla mnie mobilizujące, a wtedy jeszcze byłam bardzo daleko od Jezusa i nic nie rozumiałam...

ania..... napisał/a:
powiedział,że ze mną nie da się normalnie zyć...
Ile razy ja to słyszałam... Ale ostatnio powiedziałam, że się da, tylko to on nie potrafi. Przyznał rację:-)

ania..... napisał/a:
byłam złą żoną to odszel- normalne.
Aniu, to kolejne kłamstwo jakiemu uwierzyłaś. Pewnie, że popełniłaś swoje błędy, ale pamiętaj, że nie Ty jedna, on też nie był dobrym mężem. A wiesz w ogóle co to znaczy? Być dobrym mężem i żoną? Posłuchaj może kazań ks. Pawlukiewicza, czy konferencji (książek) pana Pulikowskiego na temat kobiet, mężczyzn i ich relacji. Bo mam wrażenie, że jak większość z nas na początku, nie orientujesz się jak powinno wyglądać zdrowe małżeństwo.
Anonymous - 2014-03-28, 19:20

ale kto wytrzymalby z kimś kto go kontroluje, upomina, nie chce żeby wychodził...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group