To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - A jednak, potrzebuję Waszej pomocy, Waszago wsparcia

Anonymous - 2014-03-07, 14:26

ezabel napisał/a:
Dziś w nocy jedziemy z dziećmi do Częstochowy-Wadowic_Krakowa-Łagiewnik, uskrzydli troszkę ten wyjazd

tzn jedziesz z mężem i dziećmi?

Anonymous - 2014-03-07, 14:29

Dorka chciałabym, ale tylko z dziećmi
Anonymous - 2014-03-07, 14:30

wiem, że byś chciała ja też bym bardzo chciała, ale to na tym etapie byłoby chore :-/
Anonymous - 2014-03-07, 14:33

ps dziś chyba po raz pierwszy dałam się ponieść emocjom i pokrzyczałam , wykrzyczałam Mu że jest zdrajcą i oszustem, że okłamywał i że jest tchórzem, nie żałuję, po prostu już nie mogłam tego dusić w sobie, poniosło mnie :oops:

[ Dodano: 2014-03-19, 09:35 ]
Czekając na pozew trwam w modlitwie i Ufam Panu całkowicie, bez reszty i nie jest to zrozumiałe tak po ludzku dla moich znajomych i rodziny. Mój Mąż zachowuje się teraz zupełnie nieracjonalnie i niezrozumiale dla mnie ale nie mam już siły i ochoty interpretować Jego zachowań. Po jednym "takim" zachowaniu postanowiłam przestać do Niego mówić, nie będę Nim rozmawiać, to taki kolejny krok myślę że w dobrą stronę, wie bo mu mówiłam wielokrotnie jakie są moje plany względem Niego, że jestem gotowa Mu wybaczyć ale On tego musi bardzo chcieć i uważam że następne słowa już nie mają sensu teraz. Jeśli postanowi coś zmienić to po pierwsze musi wycofać pozew i zerwać z Nią kontakty, a to jeszcze chyba nie ten czas, ale mam takie poczucie że Pan Jezus wie co robi i że to wszystko ma jakiś większy sens i tak musi być. Teraz zaczynam kwitnąć dla dzieci i siebie, teatr, kino z dziećmi, ładny makijaż i fryzura, uśmiech mimo bólu (fizycznie boli w klatce ale da się z tym żyć), niesamowita ilość ludzi którzy mnie wspierają, gdzieś zapraszają, coś oferują, mam cudownych przyjaciół i rodzinkę :) Pani psycholog dała mi do zrozumienia że nie potrzebuję terapii, działam bardzo rozsądnie i przemyślanie, oczywiście spotkam się z nią jeszcze kilka razy jak będę miała taką potrzebę, ale psychicznie jest ok, wszyscy się dziwią skąd ja, osoba bardzo delikatna i wrażliwa mam tyle siły i cierpliwości i wiary, no przecież to nie jest ludzka siła tylko Nasz ukochany Pan i Jego Mateczka i Aniołowie nam pomagają, byłam na Mszy z Modlitwą o uzdrowienie, dodał mi Pan Jezus siły i jest dużo lżej mi po takim przeżyciu (prawie 3 godzinki, byłam z dziećmi).
A co tam u Was kochane? Czekam na Was ok 22 podczas odmawiania Nowenny, teraz już odmawiamy część dziękczynną, mam nadzieję że u Was troszkę słonka też już w sercu jest, chociaż jeden promyczek :)
Miłego dnia

[ Dodano: 2014-03-24, 13:38 ]
Wczoraj postanowiliśmy dać sobie szansę, odbudować, naprawić, dać szansę naszemu małżeństwu. Mąż powrócił do mnie, mój ukochany. Nie wiem jak będzie trudno, ale Ufam że będzie dobrze, bardzo Go kocham, jest najważniejszym człowiekiem w moim życiu i wierzę bardzo mocno, że się uda, z Panem Bogiem kochani.
a od moich braci dostałam życzenia, podobne jakie się dostaje w Dniu Ślubu, na nową drogę życia :)

Anonymous - 2014-03-24, 13:45

nie spoczywaj na laurach, bo możesz się zawieść
dalej praca nad sobą i twarda milosc, on musi zapracować na Twoje zaufanie
nie nadskakuj, nie spiewaj hymnow pochwalnych, obserwuj, wyciągaj wnioski
oczywiście terapia malzenska i indywidualna dla każdego z Was, jak nie oprzecie na Bogu naprawy to nic się nie uda, rekolekcje malzenskie, wspólne modlitwy i Sakramenty
to moje zdanie, ale mysle, ze absolutnie nie powinnas wpadac w zachwyt i uwielbienie
pozdrawiam

Anonymous - 2014-03-24, 14:37

Dla mnie to dopiero początek bardzo trudnej drogi i niepewnej, boję się że nic się nie uda a jednocześnie mam nadzieję i wiarę i troszkę więcej radości w sercu chociaż ból pozostał a strach jest silny.
Anonymous - 2014-03-24, 19:55

Ezabel,jestem tego samego zdania co poprzedniczka,obserwuj i nie wpadaj w zbyt wielką euforię.Ja tak postapiłam i nie wiem...niby jest dobrze,ale nie czuję tego wszystkiego tak na 100%,tak jak było kiedyś,non stop towarzyszy mi taki dziwny niepokój,że cos jest w zanadrzu-obym sie myliła.W lipcu mąż postanowił wrócić,a ja poprostu rzuciłam się w to z taką łatwością,odrazu ciumkałam słodkie słówka,miłe smski-poprostu niczego nie wymagałam od niego,powiedziałam,ze zpominam co było,o nic nie pytam,chcę zacząć na nowo-bez wzgledu na to co było-do tej pory nie wiem,czy dobrze zrobiłam,ze nie chciałam wiedzieć co zaszło,do tej pory faktycznie nie wiem,a ten sms,który w swieta do niej wysłał,to poprostu nie daje mi normalnie funkcjonować i czuję,że coraz bardziej rodzi sie we mnie ozięłbłość w stosunku do męża,juz nawet nie potrzebuję aby do niego codziennie dzwonic,czy pisać-wczesniej to było nie do pomyslenia,nie wiem jak mam postepować,wiem,ze jak zacznę rozmowe z nim o tym to bedzie awantura,ze obiecałam nie wracac,a znowu pytam,uff...nie wiem ;(
Sądzę,ze kolejne 4 miesiące bedą dla nas rozstrzygające,mąż zjezdzaz zagranicy na min 3 mce,nie wiem co bedzie,ale wiem tylko jedno,ze bardzo sie tego boję.Siedzi we mnie juz takie postanowienie,że jesli zobacze,że mąż kontaktuje sie w jakiklowiek sposób z tą dziewczyną,to poprostu każe mu sie wyprowadzic,nie zniose takiej sytuacji-poraz kolejny.
Tak bardzo żałuje,że nie trafiłam tutaj wczesniej,tyle rzeczy mi sie w głowie rozjasniło.
Wiem poprostu,że za łatwo pozwoliłam mu wrócic,gdy z nim rozmawiałam o tej dziewczynie,to on to widzi tak,"ja nie czuje sie winny,bo nic miedzy nami nie było"-nie było słowa,ze mnie przeprasza,ze tyle musiąłm przejsc,że tyle wycierpiałam i nadal cierpię,on nadal widzi tylko siebie,nie widzi tego jaka krzywde mnie wyrzadził i póki co,to sie nie zmieniło-dlatego czuje ten niepokój w sobie.Na poczatku stwierdziła,że najwaznejsze,ze wrócił i dlatego godziłam sie na wszystko,nie umiałam jakos stawiać tych granic-taka głupia i naiwna byłam,dopiero teraz cos zaczyna mi switac w głowie jak faktycznie powinnam postapić,ale cóż...jestem w takim momencie na jaki sobie pozwoliłam i dopiero teraz bedzie sprawadzian dla mnie/nas,czy bedziemy umieli zdrowo poprowadzic to nasze małżeństwo.

[ Dodano: 2014-03-24, 20:15 ]
Postanowiłam równiez,że gdy maż przyjedzie,poprosze go aby chodził z nami na Mszę w niedzielę,jesli nie chce chodzic dla siebie samego,to zeby chodził dla dzieci-nie wiem jak zareaguje,ale wiem,ze gdy bywa na urlopie i przychodzi niedziela,a on zostaje sobie w domu jak ja z dziecmi ide do Kościoła to ta niedziela juz nie jest taka wspaniała jak zawsze gdy jestem sama z dziecmi i mamy ta niedziele fajnie poukładaną i zawsze w centrum tej niedzieli jest uczestnictwo we Mszy,a pózniej dopiero inne przyjemności,a gdy on zostaje w domu to wsztsko jakos pada,nie ma tej radości,nie umiem i nie chce aby kazdy dzien był taki sam,bo tak nie jest,niedziela jest waznym dniem,czy on tego sobie zyczy czy tez nie.Do tej pory nie odzywałam się,gdy zostawał w domu,ale jaki on daje wtedy przykład dla dzieci,a ja tak bardzo pragne jak najlepiej przekazc im wiarę na tyle na ile mi sił starczy,a jego zachowanie burzy ich postrzeganie uczestnictwa we Mszy.

P.S.przepraszam za zasmiecenie Twojego watku Ezabel

Anonymous - 2014-03-24, 20:15

Lila 83, Ezabel ja jestem w innym miejscu takich historii, bo mój mąż chce ode mnie tylko rozwodu i to najlepiej bez orzekania o winie...do tego dziecko z kochanką w drodze...
To jednak nie jest jego pierwsza zdrada. 9 lat temu zdradził mnie po raz 1-wszy.To była ,,tylko" zdrada emocjonalna i ja zachowałam się podobnie jak Ty Lila...nie czekałam na przeprosiny, zresztą on też jak Twój mąż nie czuł się winny...mówił, że przecież do niczego nie doszło i ,,wybrał" mnie, więc nie czuje się winny. Ja wybaczyłam i niestety nie otrzymałam żadnego zadośćuczynienia ani słowa przepraszam....Mąż chodził długo naburmuszony i wyalienowany z rodziny tak jakbym to ja zawiniła. Nie rozumiał, że ja przeszłam koszmar i cierpię.Jakoś się wszystko poukładało ale tylko pozornie....
Po 9 latach odsłona druga. Nawiasem mówiąc mój mąż też miał problemy z alkoholem a potem problemy z życiem bez alkoholu bo przeszedł terapię i od kilku lat nie pije.
Myślę, że nie można wybaczać, gdy ten kto krzywdzi o wybaczenie nie prosi, bo czy prędzej czy później może się to i tak obrócić przeciwko osobie skrzywdzonej.
Inne historie inni ludzie ale ostrożność i mocno ograniczony kredyt zaufania dla męża, rozwaga i dystans to na pewno nie zaszkodzi na drodze odbudowywania więzi.

Anonymous - 2014-03-24, 20:55

Usłyszałam słowo przepraszam ale to tylko słowo a ja powinnam chyba być bardziej ostrożna w wyrażaniu emocji, nie nadskakiwać a obserwować i czekać...dalej dużo się modlę, zaufałam mu wydaje mi się że przestał się z nią kontaktować, jest smutny ale spokojny, nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Robić swoje ;-) ;-) modlitwa sakramenty być czułą mamą i dobrą dla ludzi którzy mnie tak bardzo wspierają, czytam wątki ppowrotów ale już trochę się gubię w tym wszystkim, i każdą decyzję podejmuję z Duchem Świętym, na 1 miejscu Pan Bóg i koniec, jeśli Jego wola żebyśmy byli razem czy osobno to tak trzeba przyjąć i Ufać Ufać Ufać, piszcie mi tu kochane, bardzo bardzo dziękuję za ażde słowo :-)
Anonymous - 2014-03-24, 21:07

Wybaczcie Panie, ale
zapytam brutalnie i przewrotnie : jeśli facet słyszy "nie odchodź, bo nie dam sobie rady bez Ciebie", "zawsze będę Ci wierna" , "kocham Cię nad życie"...itp
to po co ma się starać i przepraszać?

Anonymous - 2014-03-24, 21:16

No widzisz Grzegorz,tak niektóre mają-teraz jestem juz pewna,ze inaczej bym postapiła,nie chce gdybać już co by było gdybym inaczej,bardziej stanowczo postapiła-nie postapiłam tak,więc musze sobie radzic teraz w sytuacji jaka jest,z moimi emocjami-trudne to i bolesne czasem bardzo :-(
Anonymous - 2014-03-24, 22:03

Jest smutny i to mnie martwi, żałuje? Chce do niej wrócić? Powinnam pozwolić mu odejść? Pomieszkać z nią i zmierzyć się z prozą życia? Ale jak już teraz chce spróbować odbudować nasz związek to czy ich uczucie byLo silne? Czy został ze mną tylko z poczucia obowiązku? Nie ma już w Nim tej czułości tylko smutek. Tak to jest przy powrotach? To chyba nie skończy się dobrze coś tak czuję, potrzebuję kochającego Męża
Anonymous - 2014-03-24, 22:41

Widzisz Ezabel,ja mam naprawde identyczne odczucia wobec mojego męza,niby wrócił ale to juz nie jest on,ja poprostu nie wiem jak powinnam postepować,zaczynam sie jakoś wycofywać,tylko nie wiem do czego to doprowadzi.Tez nie wiem juz czym sie kierował chcąc powrotu,czy to nie było poczucie obowiązku-tylko poczucie obowiązku i nic wiecej ze soba nie robi aby popracowac nad sobą,zawsze był zdania,ze mozna narobić syfu a ktos to posprzata i tak było zawsze,narobił długów-tato pospłacał i co za to dostał?-nawet marnego dziekuje sie nie doczekał,tarktuje ojca jak powietrze,wymysla jakies chore powody dla którego z nim nie ma ochoty rozmawiać.Wiem tylko tyle,że z nim nie jest dobrze i boje się,że to sie niestety odbije na mnie i na dzieciach-jak zwykle zresztą,bo nie wiem co moge zrobic aby zapobiec temu-jedyne co moge i to najlepsze wyjście.to powierzam tą sytuację Jezusowi,jeśli taka będzie Jego wola to nas uleczy.
Trzymaj sie Ezabel,doskonale rozumiem co sie kłebi w twojej głowie i co czujesz,u mnie minęło 8 mcy od powrotu i nadal czujetą niepewność,choć z drugiej strony może to juz 8 mcy jak jesteśmy znowu razem-może tak musze na to popatrzeć...

Anonymous - 2014-05-03, 20:23

Powrót męża do mnie trwał trzy dni, nasiliły się upokorzenia i straszne słowa, od trzech tygodni mieszka ze swoją kochanką. Jestem w zupełnie innym miejscu niż byłam kilka tygodni temu, teraz rozpacz powili ustępuje, a było niezwykle ciężko. Pani psycholog powoli wytłumaczyła mi jego chore zachowania, a niezwykle zadziwiające jest to że Mój Mąż wyprowadził się w dniu kiedy skończyłam odmawiać Nowennę Pompejańską. To prawda że ból stał się bardziej tępy a niezwykłe jest również to ilu wspaniałych ludzi Pan Bóg postawił mi na drodze, to jest tak że Ci moi kochani przyjaciele i rodzina jak to Kazia powiedziała trzymają za łokcie nie pozwalając upaść na kolana. Czekam na termin rozprawy r., nie tracę jednak wiary, dużo się modlę i dziękuję Panu za Łaskę którą mnie obdarzył pozwalając mi iść drogą miłości i przebaczenia ale i drogą rozsądku i wiary. Nie tracę nadziei że kiedyś nasze drogi znów się zejdą...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group