To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - A jednak, potrzebuję Waszej pomocy, Waszago wsparcia

Anonymous - 2014-02-18, 08:34
Temat postu: A jednak, potrzebuję Waszej pomocy, Waszago wsparcia
Najlepiej od początku. Poznałam Mojego Męża jak miałam 17 lat, był moim pierwszym, ukochanym, jedynym (nadal jest :) ). Po 3 latach zaszłam w ciążę, pobraliśmy się w 1999r. urodził się nasz syneczek, później córeczka. Pracowaliśmy, żyliśmy wiele lat szczęśliwie, zawsze z szacunkiem odnosiliśmy się do siebie. Mamy dom, coś tam jeszcze, kredyt, dzieci pięknie się uczą, wzorowe w szkole, przyjmują co tydzień Eucharystię, uczciwe i takie dojrzałe emocjonalnie bardzo bardzo i co teraz? Wiele lat temu potrafiłam Mojego Męża przekonać, aby poszedł ze mną na Mszę Świętą, aby się wyspowiadał, po ślubie już było trudniej, chodziłam do kościoła sama, z dziećmi, modliłam się za wszystkich wokół siebie tylko zbyt mało za męża. Mój ukochany Mąż chyba nie był na to gotowy. Miał większe potrzeby niż ja, zbyt mało czułości z mojej strony, egoizm mój, i jeszcze raz egoizm, tylko ja ja ja...W październiku wdał się w romans z moją znajomą, razem we trójkę trenujemy, spotykaliśmy się prawie codziennie. Ona, matka dwójki malutkich dzieci. Wczoraj zadzwoniła do mnie jej mama (bardzo ciepła osoba, zrozpaczona tą sytuacją), aby mi powiedzieć, że mój mąż i jej córka mają romans. Od października zauważyłam, że Mój Mąż nie rozstaje się z telefonem, chodzi sam na wielogodzinne spacery do lasu, rozmowy i nic. Na początku stycznia powiedział mi że chce rozwodu, ale zaraz potem to odwołał i powiedział, że jestem najważniejszą osobą w Jego życiu. Po kilku dniach sprawdziłam biling jego rozmów (dalej spał z telefonem) i okazało się że wysyłał po 10 smsów dziennie do jednej osoby, powiedział mi że to tylko koleżanka i że jestem najważniejszą osobą w Jego życiu. Na drugi dzień, 20 stycznie powiedział że chce odejść że nic do mnie nie czuje, że wszystko się skończyło, ale będzie się troszczył o dzieci itp., ja go wybłagałam Go, aby nie odchodził, zgodził się zostać. I w tym momencie popełniłam chyba największy błąd, upokarzałam się, prosiłam, narzucałam się też, straciłam szacunek do siebie...Mój Mąż po 2 tygodniach już tego nie wytrzymał i powiedział że to definitywny koniec. Nie odejdzie z domu jednak bo nie ma gdzie, nie chce mnie zostawić z tym wszystkim, będzie nadal odprowadzał dzieci do szkoły, pomagał. Zawsze starałam się z dziećmi być bardzo blisko Pana Boga, trwam w modlitwie do Świętej Rity, poprosiłam o modlitwę w naszej intencji chyba większość klasztorów w Polsce, wczoraj rozpoczęłam Nowennę Pompejańską. Nie wiem co robić, czy już powiedzieć dzieciom (15 i 12 lat), czy kazać się mężowi wyprowadzić, czy sprzedać wszystko i co dalej? Dziś otworzyłam Pismo Święte na fragmencie Listu do Galatów "Bracia, a gdyby komu przydarzył się jaki upadek, wy, którzy pozostajecie pod działaniem Ducha, w duchu łagodności sprowadźcie takiego na właściwą drogę", powiem Wam że niesamowicie działa Pan. Teraz jestem z dziećmi kilka dni u mamy, rozmawiałam z mężem o tym romansie wczoraj, powiedział, że już się z nią nie spotyka, nie dzwoni do niej(to sprawdziłam, mówił prawdę), ale nie chce być ze mną. Powiedziałam, że nie chcę aby moje dzieci chodziły z nią razem na trening, powiedziałam że lepiej będzie jak się wyprowadzi. Nie wiem co zrobi, wysłałam Mu smsa że moja miłość wszystko przetrzyma, że wszystko wybaczę ale musi mnie o to wybaczenie poprosić, ale ja też proszę o wybaczenie mojego egoizmu. I tak to wygląda, trwam w modlitwie, bardziej otworzę się na działanie Miłosierdzia Bożego, i tym sposobem chyba sama sobie odpowiedziałam na pytanie co robić dalej. Dziękuję, jeśli ktoś zechciałby się za nas pomodlić, Bóg zapłać za wszystkie rady jeśli ktoś znajdzie czas aby to przeczytać ;)
Anonymous - 2014-02-18, 10:44

Własnie przeczytałam twój wpis.Historia jak wielu z nas.Na dzień dzisiejszy jak sama z reszta piszesz to postawa czekania na meża,na jego decyzje.Myslę,że do niego nalezy teraz ruch.Powiedziałas mu pieknie ,ze twoja miłosc wszystko zniesienie-lepszej jak dla niego informacji nie mógł dostac.No cóz jeżeli znalazłaś drogę do tego forum to juz nie jestes sama.jest nas wielu,znajdziesz tu napewno wsparcie modlitewne,arady dla siebie odkryjesz czytając historie tu na forum innych ludzi.Sa one podobne lub nawet takie same.Trwaj z nami a przede wszystkim z Bogiem :lol:


Dziś jest piękna ewangelia (jak zawsze), a słowa Jezusa napełniają radością i nadzieją (ewangelia Mk 8, 14-21).
"Jeszcze nie rozumiesz,że zawsze jestem z tobą, że troszczę się o ciebie?" - z rozważań

Pozdrawiam i obiecuje modlitwe w intencji twojej rodziny.

Anonymous - 2014-02-18, 17:03

I jest ciąg dalszy, Mój Mąż przyznał się, że romans trwa od grudnia, dwa tygodnie przed Świętami, spotykali się w lesie, w samochodzie, ona nie chce się zajmować swoimi dziećmi, powiedziała do swojej mamy (mam z nią kontakt-wspieramy się) że żałuje że je urodziła. Radek prosił abym nie nastawiała naszych dzieci przeciwko niej, moje dzieci na razie nic nie wiedzą, co mam robić? Powinnam powiedzieć synowi? Córka się domyśla, zdrowie mi siada, nerwowo ledwo funkcjonuje (dziś to już chyba tylko Koronka o 15.00 mi pomogła), schudłam bardzo, nie śpię ale wierzę że będzie dobrze. czy powinnam powiedzieć rodzicom Męża? Czy powinnam powiedzieć moim dzieciom? Jak to zrobić? Dziś idę porozmawiać z księdzem, czy powinnam pozwolić na to aby moje dzieci widywały się z tą kobietą wiedząc jaki ona ma stosunek do swoich dzieci?
Bądź Wola Twoja
Jezu Ufam Tobie
Maryjo bądź ze mną

Anonymous - 2014-02-18, 18:03

Kolejny biedny miś ,który się zagubił...przepraszam za te słowa ale ja już po tym wszystkim ,co mnie spotkało i tu czytam, nie mam litości...Moja rada jest taka, nie kryj męża ,nie ukrywaj tego przed bliskimi, natomiast co do dzieci, to Ty najlepiej je znasz, może wyczujesz moment ,który będzie dobry, albo jak same zapytają...
Anonymous - 2014-02-18, 18:38

[b]czy powinnam pozwolić na to aby moje dzieci widywały się z tą kobietą.

Ja mówię nie ,moje dzieci się nie spotykają ,taką decyzję wydał sąd.

Anonymous - 2014-02-18, 20:21

Dziś lub jutro powiem o wszystkim rodzicom Mojego Męża, powiem prawdę, bo powinni wiedzieć, ksiądz powiedział mi że nie uniosę sama tego ciężaru. Dzieciom powiem za kilka dni, muszę się do tego przygotować, jestem teraz u mojej mamy z dziećmi a matka tej kobiety do mnie wydzwania, że oni są razem prawdopodobnie w naszym domu, Radek twierdzi że nie spotykają się w moim domu, mam teraz przerwać pobyt u mamy i wrócić? Najechać ich i nakryć? Czy razem z dziećmi jeszcze te kilka dni w spokoju z bliskimi odpocząć? Mąż na razie się nie wyprowadzi, jak więc to wszystko będzie wyglądać? Jak ja dam radę normalnie pracować? Opiekować się dziećmi? Co jeszcze przyniesie nam jutro?
Jakoś mi ciut lżej, wiedząc że nie jestem sama...

Anonymous - 2014-02-18, 20:32

Dasz radę ,kochana.Człowiek nawet nie wie ile jest w stanie znieść....Ja gdyby nie Sychar, i życzliwi ludzie wokół mnie, to nie wiem, gdzie bym teraz była...Czytaj polecane tu linki,i historie innych. I przede wszystkim nie błagaj męża , tylko bądź stanowcza, i pewna swego, gdy już coś postanowisz.
Anonymous - 2014-02-18, 20:52

I módl się, módl się, Pan Bóg Cię umocni w tych ciężkich chwilach...
Anonymous - 2014-02-19, 07:30

bosa napisał/a:
Czytaj polecane tu linki,i historie innych. I przede wszystkim nie błagaj męża , tylko bądź stanowcza, i pewna swego, gdy już coś postanowisz.


Najlepsza rada. Ja dojrzałam do tego dopiero po dwóch miesiacach, ty znalazłaś Sychar już na wstępie... Kochana, to wielki kapitał!

To o stanowczości, co napisała bosa - jest neizwykle ważne. Bądź konsekwentna i stanowcza. I nie traktuj tego jak karanie męża, tylko jak zdrowienie waszego małżeństwa. Granice. To dla mnei odkrycie. Granice. Ty jesteś odpowiedzialna, ponosisz konsekwencje. On też powinien być. Nie zrobi czegoś albo zrobi - musi liczyć sie z konsekwencjami. Nie takimi 'karalnymi', tylko naturalnei wynikajacymi z tego, co zawalił...

Anonymous - 2014-02-19, 07:39

Mam pytanie, czy powinnam pojechać teraz do domu czy zostać kilka dni u mamy? Dzieci tu odpoczywają, mają ferie i chcę aby miały trochę radości i odpoczęły, czy wracać i tam być przy mężu, który i tak będzie wychodził do lasu... Chyba jednak powinnam tu zostać dla dzieci, boję się tylko że oni to robią w naszym domu...
Anonymous - 2014-02-19, 07:45

Siedź i odpoczywaj :-) .Będziesz miała trochę czasu na poczytanie i dystans.
Anonymous - 2014-02-19, 07:53

Edit, co za literówki :)))))


Twój dom jest TWOIM domem. Nie mają tam prawa być razem. To nie ty masz się wstydzić, bać czy denerwować.

Tak mówili mi wszyscy, któzy znali moją historię. Ja się bałam doprowadzić do konfrontacji. Bo nie czułam się jeszcze na siłach... i nie konfrontowałam się.... i DOBRZE!. Teraz czuję się inaczej i wiem, że ci ludzie mieli rację. To ja jestem górą w tym układzie. Mimo, że to mnie tak mocno potargało... Już się nie boję. I nie miałabym problemu z konfrontacją. Ale nie robię tego na siłę. Bo wiem, że jeszcze nie czas. Już raz doszło do spotkania, ona poszła jak zmyta oglądając się na mnie spłoszona. Wczoraj natknęłam się na niego. To samo. Wiem, że jak przyjdzie czas, samo się skonfrontuje.

Więc nic nie rób. Po co miałabyś jechać? Żeby go pilnować, żeby męczyć się tym, że widzisz, że wychodzi? Zadzwoń może tylko i powiedz, że rozważasz przyjazd, skutecznie ją przepłoszysz i będziesz miała wewnętrzną satyskafkcję :)))

Zamiast jechać do domu, jedź do fryzjera. Takiego najlepszego, o którym wiesz, ze czyni cuda. Albo przyjedź do 3M, zaprowadzę cię do mojej fryzjerki ;) Piszesz, że mocno schudłaś - to cudownei! Popatrz w lustro - stajesz się mega atrakcyjną kobietą, zaczynasz nosić ciuchy, do których tylko wzdychałaś miesiąc temu!

Idź na zakupy, idź do fryzjera, albo umów się do spa i poleż mysląc wyłacznie o SOBIE. I modląc się.

W ciagu miesiąca schudłam 25 kilo. Nigdy w życiu nie nosiłam takiego rozmiaru ciuchów jak teraz. Moja fryzjerka zmieniła mnie w total-mega-bombę. Wczoraj mi się dość szeroki krąg osób przyznał, ze jak wyłaziliśmy ze spotkania byłam głównym tematem cmokań i zachwytów. Zresztą - że jestem od ponad miesiąca - ale na zbiorową i grupwoą skalę - wczoraj. I mimo, że wewnątrz dopiero się układam, a miesiąc temu to jeszcze byłam w proszku - to na zewnątrz nikt tego nie widzi. I to daje mega, total wielkiego kopa do tego, żeby mi sie chciało.

Plus Matka Boska, która otacza mnie ogromną opieką. Jej Syn, Bóg, Święta Rita, moja Babcia, mój Tata, Dziadek i Babcia mojego M. Oni wszyscy są ze mną. I trzymają mnie za rękę i podtrzymują za ramiona, jesli trzeba, i nie pozwalają zgiąć kolan, kiedy juz-już chcę to zrobić.

Jesteś dopiero na początku drogi. Zadbaj o siebie. Od tego zacznij. Zewnętrznie i wewnętrznie - duchowo.

Zacznie działać, tylko pozwól, zeby działało w czasie i miesjcu, które wybierze SAMO, ty czekaj, nie walcz, nie szarp się, nie wyznaczaj terminów i dat. CZEKAJ. Módl sie i rób, co... CHCE (Bóg)... :)

Anonymous - 2014-02-19, 08:09

Dołączę do swoich intencji podziękowanie za to forum, wiem że to dopiero początek mojej drogi, ale z Wami troszkę lżej, dziś byłam na porannej Mszy Świętej, też troszkę lżej...Zostanę u mamy, nie będę tam jechać, powiem tylko mamie tej kobiety (pewnie dzisiaj znów do mnie zadzwoni, że się spotykali), że przyjadę, niech się nie czują tak bezkarnie i swobodnie.
"I trzymają mnie za rękę i podtrzymują za ramiona, jesli trzeba, i nie pozwalają zgiąć kolan, kiedy juz-już chcę to zrobić. "
pięknie napisane, ;-)
dziękuję,
z Panem Bogiem

Anonymous - 2014-02-19, 08:16

Ezabel :->


Powiedz tej kobiecie, że jesteś z nią i się też za nią modlisz. I że możecie modlić się razem, ale żeby już nei informowała cię, gdzie są i co robią. Że Bóg jest wielki i tylko przez modlitwę mozecie coś zmienić. I żeby razem z tobą sie modliła. Spotkajcie się, wypijcie kawę, pomódlcie. Ale żeby juz przestała zatruwać cię informacjami, które cię będą ranić i zadawać podwójny ból...

Jeszcze jedno - jak zaczniesz wyświetlać sobei w głowie filmy - co teraz mogą robić, co pisać, gdzie być - zatrzymaj je. Nie są ci potrzebne. Jesli usłyszysz w głowie tzw. wewnętrznego lektora, który ci coś będzie opowiadał - jak to było, co utraciłaś, jaka jesteś biedna - natychmiast NA GŁOS powiedz mu - STOP. PRZESTAN MÓWIC! I przestanie. I tak jak najczęściej. Popatrz w lustro, powiedz - jesteś piękna, podziękuj Bogu za to doświadczenie, bo ono oznacza, że Bóg DAŁ CI OGROMNA SZANSĘ - naprawy wszystkiego. Nie znasz jego planu wobec siebie (w sensie końca drogi), ale już teraz wiesz, że DOTKNĄŁ cię swoją dłonią po to, zeby cię ratować. I tak to wszystko traktuj. Wyjdziesz z tego umocniona. Patrz tylko i bacznie słuchaj, co ci pokazuje i co mówi - za pośrednictwem znaków i innych ludzi. I idź za Nim. Poddaj się Jego woli - on jest Rzeką, połóż się an powierzchni i poddaj Nurtowi. Zobaczysz, wszystko się dzięki temu odmieni. Tylko płyń i się nie opieraj.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group