To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - "kopanie lezacego"

Anonymous - 2014-02-11, 23:05
Temat postu: "kopanie lezacego"
Myslalam, ze jestem w lepszym stanie psychicznym, ze mam wiecej sily, mylilam sie.
Od kilku miesiecy staramy sie poskladac nasze malzenstwo, po wieloletniej zdradzie mojego meza i to z nastolatka ...
Wiadomo jak jest, raz lepiej, raz gorzej, ale dzisiaj sie zalamalam ...
Po spokojnej kolacji, kiedy dzieci juz odeszly od stolu, maz spokojnym glosem powiedzial, jak zle teraz wygladam, po tym jak schudlam :-( , i ze teraz bedzie musial sobie wyobrazac wiekszy biust ...
Ledwie zaczelam lepiej o sobie myslec, a tu taki cios ...

Bardzo mi teraz trudno :cry:

Dodam na swoja obrone, ze bardzo sie staram dobrze wygladac, dbam o siebie i znajomi prawia mi komplementy, ale widac w oczach meza nie wytrzymuje konkurencji.

Prosze o modlitwe.

Anonymous - 2014-02-11, 23:25

EwaMewa napisał/a:
Po spokojnej kolacji, kiedy dzieci juz odeszly od stolu, maz spokojnym glosem powiedzial, jak zle teraz wygladam, po tym jak schudlam :-( , i ze teraz bedzie musial sobie wyobrazac wiekszy biust ...

Trzeba było się odgryźć i powiedzieć, że on też się trochę zużył i, że też sobie wyobrażałaś wiekszego.
Przepraszam, jeżeli jakiś moderator mnie przywoła do pionu, ale od razu mi się nasunęło takie porównanie. A tak na powaznie to przykre słyszec coś takiego od męża tym bardziej po ciosach, które Ci zadał. Ale pamietaj Ewo jesteś wartościowa i piekna taka jaka jesteś. A że schudłas, to wspaniale. ;-) Że biust trochę nie tego, no to są kremy pusch up... A poza tym możemy się zamienic. Ja mam miseczkę E i wolałabym dużo mniejszą.

Anonymous - 2014-02-11, 23:29

Cytat:
Po spokojnej kolacji, kiedy dzieci juz odeszly od stolu, maz spokojnym glosem powiedzial, jak zle teraz wygladam, po tym jak schudlam :-( , i ze teraz bedzie musial sobie wyobrazac wiekszy biust ...


.....a mnie ciekawi jak zareagowałaś?

Anonymous - 2014-02-11, 23:44

:evil: to cios prosto w ranę zadany z rozmysłem (tak mi się wydaje że z rozmysłem)

dla mnie było to bardzo trudne niezależnie od tego co sobie mówiłam i co czytałam
trudno wyrzucić z mózgu ten głos siedzący tam z tyłu i cały czas porównujący
obrzydliwy idiotyczny głos, ale odzywał się czy chciałam czy nie
porównywanie do niczego nie prowadzi, tylko do frustracji
nie miało sensu bo nic mi nie dawało
porównanie nie odzwierciedla niczego, przecież nie chodzi o wyniki porównań
dawało mi tylko ból
ja wiedziałam, że nie startuję w zawodach (!!!), że moja wartość we własnych oczach musi być moim skarbem niezależnie od tego co ktoś sobie pomyśli
a jednak głupi mózg wciąż uparcie porównywał :-?

nie zdradzeni mogą mieć trudności z wyobrażeniem sobie tego wymiaru traumy
zdradzający w ogóle tego pewnie nie ogarną
ale moim zdaniem mimo tego powinni być o tym informowani - twardo, uparcie, bez taryfy ulgowej. może nie poczują, ale nauczą się na pamięć...

wiem doskonale jakie to trudne zagłuszyć ten głos z mózgu - ja miałam i mam nadal z tym trudności, mimo taktownego zachowania męża, mimo ufnego zwracania się do Jezusa "Proszę zabierz to bo nie radzę sobie"
na pewno otrzymałam pomoc z Góry, bo głos tylko brzęczy niewyraźnie, ale jeszcze nie zamilkł..

a Tobie mąż zamiast pomagać przez to przejść, to jeszcze Ci głowę pod wodę głębiej wpycha..

dlaczego on Ci to robi?
czy Ty mu komunikujesz co Ci to robi z głową? jaką sieczkę z psychiki? (sorry że tak ostro, ale naprawdę ja mam sieczkę bez pomocy męża, to co Ty będziesz miała z jego "pomocą"..)

podpisuję się pod pytaniem leny
i pomodlę się za Ciebie, siostro.

Anonymous - 2014-02-12, 01:28

Dziekuje, za cieple slowa, bardzo tego potrzebowalam.

Jak zareagowalam: poniewaz maz bardzo sie stara, twierdzi, ze mnie kocha, zmienil swoje postepowanie; poswieca duzo czasu dzieciom, pomaga mi w obowiazkach domowych, zawsze tez prawil mi komplementy (niestety nawet te same co kochance :( ) nie spodziewalam sie takiego chamskiego wyznania, to bylo tak spokojnie powiedziane, ze bylam w szoku, a do tego takie wyznanie zupelnie nie w temacie..., wiec pewnie mialam bardzo zaskoczona mine, dopiero po kilku sekundach odpowiedzialam, ze dla mnie jest ok, a on wtedy, ze teraz bedzie musial uzywac wyobrazni. Wtedy to wstalam od stolu i wyszlam zajac sie dziecmi, ale mialam lzy w oczach, strasznie mnie to zabolalo.
Nie odzywalam sie caly wieczor, pozniej mnie przeprosil za swoje zachowanie, ale teraz to nie wiem czy za to, czy za pozniejszy incydent, kiedy to zdenerwowal sie, bo przewrocil sie synek, ktorego pilnowalam. To drugie to glupstwo.
Nie odezwalam sie do niego, bo postanowilam juz duzo wczesniej nie rozmawiac o waznych rzeczach w takich emocjach, i nie chcialam sie rozplakac.
Duzo ostatnio rozmawiamy, wiele sobie wyjasnilismy, ludzilam sie, ze nie jest takim okrutnym, cynicznym czlowiekiem, jakim go zobaczylam, gdy dowiedzialam sie o jego romansie.
Obawiam sie zbytnio otwierac przed nim, bo teraz wiem, ze wczesniej wykorzystywal wiedze o mnie przeciwko mnie. Albo wiedze ode mnie na rzecz kochnki. Jest inteligentny, a do tego swietnie mu idzie manipulowanie innymi :(

A jak waszym zadniem powinnam zareagowac? I dlaczego on tak sie zachowal? (pomijajac faktyczny stan mojego biustu ;) )

Anonymous - 2014-02-12, 02:11

EwaMewa napisał/a:
Myslalam, ze jestem w lepszym stanie psychicznym, ze mam wiecej sily, mylilam sie.
Od kilku miesiecy staramy sie poskladac nasze malzenstwo, po wieloletniej zdradzie mojego meza i to z nastolatka ...


Witaj,
to co napisałaś to zbyt mało, żebym mogła dokładnie się zorientować w sytuacji Twojego kryzysu, bo jeśli gdzieś jest dokładniejszy jego opis to jeszcze nie doczytałam, wybacz, ale nasunęła mi się taka myśl- jak próbujecie składać małżeństwo, na jakim gruncie?
Bo płaszczyzn powinno być parę na raz.
Płaszczyzna psychiczna- można chodzić na terapię małżeńską do psychologa lub korzystać ze spotkań małżeńskich i przynależności do wspólnoty- nigdy nie wychodzi się z kryzysu w pojedynkę, bo przeważnie błądzi się długo nim zacznie się leczenie, jeśli w ogóle się zacznie
Płaszczyzna duchowa-trzeba u boku Jezusa odzyskać : czystość ciała- mąż ( (4) We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg.(List do Hebrajczyków 13:4, Biblia Tysiąclecia)
czystość intencji-oboje-"Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci"- z przysięgi małżeńskiej
czystość wyobraźni-oboje ( (15) O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja, jak piękna, oczy twe jak gołębice! (16) Zaiste piękny jesteś, miły mój, o jakże uroczy! Łoże nasze z zieleni. (17) Belkami domu naszego są cedry, a cyprysy ścianami.(Pieśń nad pieśniami 1:15-17, Biblia Tysiąclecia)
czystość oczu i wspomnień-mąż ( (27) Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! (28) A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. (29) Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła.-(Ew. Mateusza 5:27-29, Biblia Tysiąclecia)
ty-( (23) Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, (24) zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!(Ew. Mateusza 5:23-24, Biblia Tysiąclecia) itd,
to wszystko najłatwiej jest zrozumieć i" przerobić " we wspólnocie Wspólnota Czystych serc dla małżeństw
płaszczyzna emocji- będzie leczona niejako przy okazji, bo Bóg leczy całościowo.
Bez takiego podejścia zło jakie zapuściło korzenie w waszym pożyciu będzie kiełkowało takimi zdarzeniami jakie opisałaś, rany zamiast się goić będą ropieć. Wasze małżeństwo nie może być odkurzone, ono musi stać się nowe i czyste. Analogicznie do spowiedzi po odejściu od konfesjonału nie jesteś nie tylko wykąpana we Krwi Baranka ale jesteś nowym człowiekiem w nowej szacie.
Cierpienie, które Cie dotyka jest wypadkową próby wejścia w stare przyzwyczajenia męża i jego oczekiwań wobec Ciebie (choćby fizycznych), Twoich zranień jakich doznałaś i nie wyleczyłaś z okresu zdrady, a więc i dystansu jaki stwarzasz wokół siebie( to zrozumiałe ) oraz braku umiejętności bycia ze sobą wspólnie i dla siebie na wzajem.
Nie da się więc przeskoczyć etapu leczenia, bo wszelkie skróty okrutnie odbiją się na waszym małżeństwie.
Ja tak odbieram sytuację jaką opisałaś.
Jako, że wczoraj było wspomnienie NMP z Lourdes polecam Was Jej opiece.
Pod Twoja obronę....

Anonymous - 2014-02-12, 02:57

Kinga2,
a zatem sytuacja mnie przerosla, myslalam, ze cos wiem, a tu jest dokladnie odwrotnie nic nie wiem!
Nigdzie wczesniej szczegolowo o swoim przypaku nie pisalam, nie wiem dlaczego, moze za bardzo boje sie wracac do przeszlosci.
Na pomoc psychologa (ktorej jak sadze bardzo potrzebuje) nie mam szans, mieszkam od niedawna za granica i zbyt slabo znam jezyk.
Bog jest obecny wnaszym zyciu, albo tak sadzilismy. Przez te wszystkie lata moj maz uczestniczyl w Eucharystii razem ze mna i dziecmi, do zadnej wspoloty nie nalezelismy.

Chcilam napisac cos o mezu, ale uswiadomilam sobie, ze ja go nieznam. On ciagle powtarza, ze wszystko sie ulozy, ze on jest optymista, ale chyba boi sie stanac w prawdzie. Uslyszal ode mnie wiele gorzkich slow i uznal, ze to wystarczy. On jest czlowiekiem sukcesu i chyba najtrudniejsze dla niego jest to, ze sie sprawa wydala. Njchetniej, by o wszystkim zapomnial...

Przepraszam, ze odpowiadam tak zdawkowo, ale moja historia jest strasznie dluga. Jeszcze nie jestem gotowa :( zeby pisac.
Widze, ze potrzebujemy pomocy, ale nie wiem gdzie jej szukac?

Anonymous - 2014-02-12, 09:13

Ewa, jeśli zdrada trwała kilka lat, dopiero od kilku miesięcy próbujecie odbudowywać małżeństwo to nic dziwnego , że jesteś w nienajlepszym stanie psychicznym. U mnie było odwrotnie , zdrada i to "tylko" emocjonalna trwała parę miesięcy , a ja byłam w ciężkim stanie przez 5 lat. Myślę, że potrzebujesz dystansu, do tego co robi i mówi mąż. Stój trochę z boku i się przyglądaj. Nie wchodź zbyt głęboko w relację, żeby ciosy nie robiły na Tobie tak dużego wrażenia. Twój mąż rzeczywiście powinien mocno popracować nad sobą, żeby w Tobie, swojej żonie zobaczyć oprócz ciała duszę i tą duszę pokochać prawdziwą miłością . A Ty stawiaj granice, pomóż mu osiągnąć wyższy poziom.

[ Dodano: 2014-02-12, 09:25 ]
Słyszałam ostatnio o mężu, który codzień od wielu lat spędza długie godziny przy łóżku żony w domu opieki, która jest bez kontaktu i na pewno pięknie nie wygląda. Troszczy się o nią, mówi do niej, a gdy stan się pogorszył i zabrano ją do szpitala natychmiast tam przyjechał, żeby o wszystko zadbać. Mówił , że są 30 lat po ślubie, jakby mógł ją teraz zostawić . Jestem pewna, że ten mąż kocha swoją żonę za to że jest i nie sądzę, żeby musiał sobie wyobrażać jej w innym stanie, on po prostu cały jest dla niej i to jest właśnie Miłość.

Anonymous - 2014-02-12, 09:37

EwoMewo,
Bardzo mi przykro, że cierpisz, i bardzo dobrze, że piszesz. Jeśli jesteś osamotniona tam za granicą, to tutaj są ludzie, którzy na ile mogą pomogą. Naprawdę można na odległość czerpać z tego wspaniałego źródła.
Napiszę, co mi się wydaje, bo mam podobnie u siebie. Mój mąż to typ, który mówi co myśli, czasem w formie grubiańskich żartów. I wielokrotnie też tak potrafił zranić. I też jestem sucharkiem, który z DD spadł na A!!! po trzech ciążach. Ma się więc za czym tęsknić i rozumiem jego żal, mi też żal. I problem takich wypowiadanych słów jest spory, gdy a) on nie wie, że rani b) temat żartów czy wypowiadanych zdań dotyczy sfery, z której Ty też nie jesteś zadowolona.
Teraz obiektywnie: co da sie zmienić.
Po pierwsze Twoje podejście do swojego ciała. Jesteś kim jesteś, czas leci, zmiany są nieuchronne. Można sobie robić operacje, ale kogo stać i czy to jest zdrowe? Jest zatem jak jest i trzeba pokochać swoje plusy i minusy. Jeżeli ja kocham swoje "sucharki" to on tez musi, bo poza nimi mam jeszcze milion pięćset atutów. I jeżeli on skupia moją kobiecość na przysłowiowym cycku to ja nie mam o czym z nim już gadać. Zapewne tak nie jest, jeśli spytasz męża, to na bank poda inne walory.
Zmiana zachowania męża: jeżeli wystarczająco często, a więc za każdym razem będziesz mu mówić, że Cię rani wyjaśniając co dokładnie i dlaczego rani a najlepiej starając się wprawić go w stan współczucia (a jak Ty bys się poczuł), to za jakimś razem załapie i przestanie. Czas zmian tez trwa, u jednych dłużej u drugich krócej.
Ale problem nie tkwi w tym jednym zachowaniu, które przelewa krople, ale w strachu przed otwarciem się. Mąż bardzo Cie zranił i boisz się mu ponownie zaufać, oddać swoje wnętrze. Uciekasz, boisz się, to naturalne. Moje zdanie jest takie: jeżeli obojgu Wam zależy na szczęśliwym małżeństwie, takim jakim zapewne byliście na początku, to mąż powinien wiedzieć co czujesz i dlaczego tak jest. Teraz to on musi się tak zachowywać, żebyś po jakimś długim czasie postanowiła mu ponownie bez obawy przed zranieniem oddać serce. Jego zachowania muszą być niezmiennie wykazujące troskę, opiekę, czułość, zainteresowanie, akceptację. Jeżeli taki nie będzie, nie będziesz chciała sie otworzyć. On musi to wiedzieć, że jeżeli on wykona tą ciężką pracę teraz to Ty będziesz miała ułatwione zadanie i zaufasz mu. A dlaczego on w temacie zaufania musi popracować, to chyba tłumaczyć, nie trzeba.
To tylko moje zdanie, wiem, co zadziałało u mnie. Jest ból, mówię, jest problem mówię, gadamy czy rezygnujemy, bo albo w jedną albo w drugą - nie ma zawieszenia. A ponieważ nikt nie chce rezygnować walczymy, ale jest o wiele trudniej, bo stare nawyki są mocno zakorzenione. Mówienie komuś co się myśli, w sposób który rani, bez zastanowienia się co ta druga osoba poczuje to też nawyk. Można go zmienić zawsze, jeżeli zacznie się byc bardziej empatycznym. Da się.

Anonymous - 2014-02-12, 11:02

witaj

EwaMewa Polecma na poczatek Małżeński poradnik Pierwszej pomocy- jest tu na forum

ja nie znajac go też dawałem się wciagac w bezsensowną kłótnie o pietruszke- to nie Twój mąż jest Twoim wrogiem
Skoro podjęłaś się próby ratowania swojego małżeństwa wbrew ludzkiej i światowej logice czyli wbrew woli szatana - to przeczytaj koniecznie na początek Małżeński Poradnik.

To szatan wykorzystuje Twojego mężą i innych aby odwieźć Cię od Twojego zamiaru, aby osłabić Twoja wolę walki aby Cie zranić i zadać ból! I tak już jesteś Wielka, ze mimo wszystko podjęłaś się walczyć. Stań się jeszcze wieksza- nie umiem powiedzieć co masz zrobić- zacisnąc usta i w pokorze przyjąć te ciosy-a bedzie ich jeszcze więcej- oddac swoje cierpienie za innych? Chciałbym dać Ci receptę ale nie umiem

jestes za granica więc macie wiekszy problem z dotarciem do "żywej" pomocy- może polska misja niedaleko- są wszędzie- moze pokierują na kogos kompetentnego- obejma modlitwą

Modlitwa Jezu Ty się tym zajmij- chyba na sam poczatek, potem (najlepiej równolegle) modlitwa przebaczenia- skoro chcesz ratować swoje małżeństwo- bez przebaczenia nic się nie da osiągnąć

Nie słuchaj wszytskich rad udzielanych tutaj- przemysl je dokładnie- patrz kto ich udziela- osoby które same sa w kryzysie-dlaczego one sa w kryzysie? (mnie też nie słuchaj bez przemyslenia)


Ja uważam że w moim zyciu i w moim małżeństwei nie dałem szansy Bogu-aby to zrozumieć musiałem dojsc aż tu. ale dostrzegłem to ze mimo tego że jest źle to jest dobrze ;-) a dążę do tego żeby było dobrze i dobrze ;-) (małżeństwo - Bóg)

Anonymous - 2014-02-12, 11:35

berlingo77 napisał/a:

Nie słuchaj wszytskich rad udzielanych tutaj- przemysl je dokładnie- patrz kto ich udziela- osoby które same sa w kryzysie-dlaczego one sa w kryzysie? (mnie też nie słuchaj bez przemyslenia)


To, że ktoś jest w kryzysie nie oznacza, że żyje w ciemnogrodzie. Kryzys ma ogromne "właściwości" uświadamiające, powodujące rozwój osobowości ulepszanie się, dążenie do tego, aby być lepszym. Kryzys jest tak silnym bodźcem, że może odmienić człowieka. Dlaczego uważasz, że nie należy ich słuchać? Ja chętnie słucham, kogoś, kto był tam gdzie ja i ma na ten temat jakieś przemyślenia i doświadczenia. Słucham i myślę, patrze na inny punkt widzenia, a na koniec i tak samemu sie podejmuje decyzję. Jestem w kryzysie tj. czasie wielkiej przemiany i czuje się nieco dotknięta takim określeniem - tak jakby wszyscy, którzy są w kryzysie nic nie wiedzieli i nie mogli podzielić sie swoimi przemyśleniami. Bardzo to krzywdzące. No chyba, że Cię opatrzne zrozumiałam.

Anonymous - 2014-02-12, 12:13

EwaMewa napisał/a:
Na pomoc psychologa (ktorej jak sadze bardzo potrzebuje) nie mam szans, mieszkam od niedawna za granica i zbyt slabo znam jezyk.


Nie wiem Ewo gdzie mieszkasz, ale jeśli w kraju, gdzie jest już dużo polaków to prawdopodobnie znajduje sie też tam już kościól dla nich, jakaś polska wspólnota. Moze więc warto poszukać takiego miejsca spróbować porozmawiać z tamtym duchownym, może będzie wiedział gdzie znaleźć potrzebną Wam pomoc lub sam w będzie potrafił pomóc w sferze duchowej.
Możecie też sprubować zapisać się na 12 kroków tutaj na forum (myślę, że już wkrótce będą prowadzone zapisy do następnej edycji).

Anonymous - 2014-02-12, 12:23

Ale ja napisałem nie słuchaj wszystkich rad-a nie nie słuchaj żadnych rad

Ja sam jestem w kryzysie i w 1000% procentach się z Toba zgodzę, ze
Samboja napisał/a:
ryzys ma ogromne "właściwości" uświadamiające, powodujące rozwój osobowości ulepszanie się, dążenie do tego, aby być lepszym. Kryzys jest tak silnym bodźcem, że może odmienić człowieka


ale tutaj padały tez słowa żeby agresja odpowiedzieć na agresje- to nie jest droga ku dobremu.
A i tak wszystko musimy rozważyć w swoim sercu

ja tez czerpię z tego forum- Bóg podsyłam mi wskazówki i Tutaj i w świecie rzeczywistym

Naprawdę podziwiam EweMewe za jej chęć- ale szatan czuwa i łatwo nie da za wygraną
Na szczęście Bóg jest mocniejszy i wystarczy nam się schronić u niego i z jego pomocą pokonamy szatana.
ale tego jeszcze trzeba sie nauczyć-albo jak dziecko przyjąć to z pełną ufnością że tak jest na pewno

Naprawdę napisałem ze NIE WSZYSTKICH RAD-mając na myśli żeby słuchać tylko te właściwe,

Ja nie dokładnie czytając wszystkie odpowiedzi w temacie- Ty nie właściwie zrozumiałaś moją uwagę. i już mamy gotowy przepis na kryzys ;-)

Nie chciałem sprawic nikomu przykrości ani nie uważam że Bracia i Siostry tu wypowiadający sie szkodzą- bo gdyby tak było nie chciałbym tu być- ja też tu szukam pomocy i wsparcia w trudnym dla mnie czasie

Anonymous - 2014-02-12, 12:37

Witamy Cię na forum,
Każdy ma tutaj swoją historię, swoje przeżycia, swoje upadki ...
Czytam twój post i jest mi bardzo smutno. Moja historia jest trochę inna , nie umiem nawet wyobrazić sobie twojego bólu.
Ja nie umiała bym wrócić do męża po zdradzie, wiem to napewno...
Nie umiałabym nawet podjąć takiej próby.
Mam sąsiadkię 20 lat po ślubie . Awantury, bicie , kochanki i wóda...
Wigilię zjadł u zawodowej k... a dzisiaj patrzę już wrócił do żony i domu...
Boże mój pamiętam jak on ją wyzywał w domu, w pracy ...
I teraz powrót cichy, bezwstydny...
I tak proceder trwa prawie 20 lat...
Nie każda próba ratowania małżeństwa kończy się tak.
Boże mój GDZIE JEST GRANICA,
ILE ILE MOŻNA CIERPIEĆ



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group