Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Do trzech małżeństw sztuka ?
Autor Wiadomość
abcd
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-18, 22:51   

Mare,
piszesz, że "może w dwójkę szczęście byłoby większe" i przytaczasz szereg argumentów za tym.

Według mnie oceniasz więc, że lepsze jest życie we dwójkę niż osobno. Dla mnie brzmi to jak zasada, od której nie ma wyjątków. Landis napisała, że jest szczęśliwa sama, podała przykład innej kobiety, która też jest szczęśliwa sama.

Sam widzisz zatem, że nie jest konieczna druga osoba do tego by być szczęśliwym, że szczęście jest możliwe bez drugiej osoby.

Zestawiłeś mój post z postem landis, ale niezasadnie, bo ona nie pisała nic innego niż ja. Stwierdziła, że można być szczęśliwym samemu, z czym ja całkowicie się zgadzam.

mare1966 napisał/a:
Owszem to jakby takie "nawrócenie do Boga" ,
ale co to ma wspólnego z małżeństwem ?
I jakby nawrócenie ale tylko takie jakie ktoś sam określił .
To przyjmuję a tego już nie .
Zatem ?


Nawrócenie do Boga ma wiele wspólnego z małżeństwem. Jeżeli przedkładasz inną osobę ponad Boga, to nie jest to właściwe. Jeżeli uważasz, że życie jest niespełnione/złe/nieszczęśliwe dopóki małżonek nie wróci, to nie jest to właściwe.
Dlaczego niewłaściwe? Bo jest wbrew 1. przykazaniu.

Nie ma czegoś takiego jak "różne nawrócenia". Piszesz, że "to przyjmuję a tamtego już nie". Albo ktoś nawraca się do Boga, albo odwraca.

mare1966 napisał/a:
Chyba za bardzo uczepiłeś się słowa - nawrócony .
I tak wszyscy jesteśmy grzesznikami .


Otóż to.
Zatem dlaczego ja - grzesznik, mam mówić małżonkowi - drugiemu grzesznikowi, co on/ona powinien robić, czyli z jakiej racji ma wracać. Bo "sporo rzeczy przemawia za powrotem - choćby wspólne dzieci , właściwie wszystko"?

Jedna, ale najważniejsza rzecz przemawia za tym, że MOŻE nie wrócić - wolna wola małżonka.

[ Dodano: 2013-09-18, 22:54 ]
mare1966 napisał/a:
To nawet logiczne - skoro jesteśmy jednym ciałem ,
to jakos trudno aby jedno szło do nieba a drugie do piekła .


A skąd to założenie, że to powinno pójść do piekła?

A skąd założenie, że od jednego małżonka zależy zbawienie drugiego małżonka? Tak jakby dźwigało się na sobie odpowiedzialność za zbawienie drugiej osoby.

Według mnie są to założenia błędne.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 00:16   

Mnie bardzo nurtuje problem, który porusza Mare - z czego wywodzimy, że sakrament zaistniał. Trafia do mnie porównanie dwóch powołań - do kapłaństwa i do małżeństwa, przy czym kandydaci na małżonków nie przechodzą z reguły żadnej formacji, tylko skaczą na główkę, wierząc, że będą żyli długo i szczęśliwie.

Zaczynam podejrzewać, że większość małżeństw nie spełnia kryterium właściwego rozeznania co do istoty sakramentu przez powszechną obecnie niedojrzałość, wielość zaburzeń z obszaru narcyzmu i pleniący się egocentryzm. Takie cechy wykluczają wzajemne niesienie sobie dojrzałej miłości. Ludzie w fazie zakochania nie widzą oznak tego typu cech u drugiego, a właśnie wtedy decydują się na ślub. Ważny jest ten sakrament, czy nie?

Co do przykładu z żoną alkoholika, która wierzy, że go zmieni - ja bym upatrywała przesłanek nieważności w tej właśnie wierze - niedojrzałość.

Może i większość z nas jest stadna, a może tak się nam tylko wydaje, bo taki jest wzorzec - studia, ślub, dzieci. Nie każdy jednak pewnie do tego wzorca się nadaje. Te rozpady niekoniecznie mogą oznaczać mieszanie Złego, może oznaczają, że wypełnia się Wola Boża i ludzie niezdatni do małżeństwa zaczynają żyć samemu.

Ale mogę się mylić.

Podobno dobre małżeństwa można porównać do dwóch diamentów wrzuconych do woreczka i potrząsanych - po latach z diamentów powstają oszlifowane brylanty. Pytanie, co jeśli do woreczka trafi jeden diament i jedno szkiełko, lub dwa szkiełka?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 11:26   

Filomena napisał/a:
Te rozpady niekoniecznie mogą oznaczać mieszanie Złego, może oznaczają, że wypełnia się Wola Boża i ludzie niezdatni do małżeństwa zaczynają żyć samemu.


Idąc tym tokiem myślenia idźmy dalej: a ludzie "zdatni" zawierają związek niesakramentalny.... Tak? ;-)


Społeczeństwo jest coraz słabsze psychicznie, to jest naukowo udowodnione, kanon 1095 powstał przecież dopiero, kiedy psychologia się "rozwinęła".
:roll:


Myślę, że warto zwrócić się do Bożej Opatrzności i zapytać samego Stwórcę jaki ma dalszy plan - na pewno odczytamy w sercu pierwszą rzecz, by upodobniać się do Boga Ojca, by być lepszym człowiekiem, by uczyć się przebaczać, by się rozwijać. Uzdrowienia małżeństw sakramentalnych po kryzysie są coraz częstsze, więc naprawdę może uwierzmy w moc Bożą. Tego życzę wszystkim utrudzonym i mam nadzieję, że nawet pan Robert, prezenter i piosenkarz, od którego wszystko się zaczęło, wstąpi do RWS, skoro nie ma już przeszkód w nowym związku małżeńskim, tym aktualnym, sakramentalnym. I może kiedyś napisze swoje świadectwo jak p.Radosław Pazura??!
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 11:32   

abcd ,
widzę pomiędzy naszymi pogladami dużo rozbieżności .
Oczywiście stanowi to tylko pole do wymiany tychże .

Nie ma w tym niczego dziwnego ,
zachęcam jeszcze raz do przeczytania całości spod linku .

_____________________________________________________________

Cytat:
Według mnie oceniasz więc, że lepsze jest życie we dwójkę niż osobno. Dla mnie brzmi to jak zasada, od której nie ma wyjątków. Landis napisała, że jest szczęśliwa sama, podała przykład innej kobiety, która też jest szczęśliwa sama.

Sam widzisz zatem, że nie jest konieczna druga osoba do tego by być szczęśliwym, że szczęście jest możliwe bez drugiej osoby.


Owszem , "mężczyzną i kobietą stworzył ich" .
Tą ZASADĘ , w zasadzie małżeństwo wymyślił Bóg .
Wzajemne "przyciąganie" zachodzi na wielu polach .
A ......... i dodał jeszcze " niedobrze człowiekowi być samemu" .
Jeżeli ktoś nie odczuwa tego "ciągu" - to coś z nim nie tak
i warto dojść przyczyn .

Ta kobieta nie wybrała samotności .
Weszła w związek małżeński . To postawa męża spowodowała
że żyje w samotności .
Myślę , że pewność obranej drogi daje jej to szczęście ,
ale dużo bardziej szczęśliwa była by w szczęśliwym małżeństwie .

UWAGA :
Cytat:
Było kilka motywów, dzięki którym na początku nie uznawano skuteczności zbawczej małżeństwa, chociaż uznawano je za sakrament. Kanoniści, walczący przeciwko symonii, napotykali ogromne trudności, aby uznać, że małżeństwo, otoczone całą gamą interesów posagowych i finansowych pomiędzy rodzinami, mogło być skutecznym znakiem łaski. Teologowie mieli inne trudności: łaska zależy od Boga, a w małżeństwie wzajemna zgoda zależy od ludzi. Z drugiej strony, w jaki sposób małżeństwo, pojmowane wówczas jako środek przeciwko pożądliwości może być sakramentalnym źródłem łaski? Jako sakrament małżeństwo jest tylko lekarstwem dla tych, którzy nie mogą żyć w czystości; z punktu widzenia łaski ma jedynie znaczenie negatywne 33.

W pierwszej połowie XIII wieku ostatecznie rozwiązuje się ten problem. Pomiędzy 1220 a 1245 r., szczególnie w Paryżu, syntetyzuje się całą dotychczasową pracę na temat małżeństwa oraz precyzuje się niektóre sprawy. W tym czasie przekształca się także negatywną formułę małżeństwa, jako środka na pożądliwość na znaczenie pozytywne, jako źródło zbawienia i jako skuteczny znak łaski.


................ jak widzisz , były i inne zapatrywania w przeszłości na małżeństwo :mrgreen:


_____________________________________________________________________


Cytat:
Nawrócenie do Boga ma wiele wspólnego z małżeństwem. Jeżeli przedkładasz inną osobę ponad Boga, to nie jest to właściwe. Jeżeli uważasz, że życie jest niespełnione/złe/nieszczęśliwe dopóki małżonek nie wróci, to nie jest to właściwe.
Dlaczego niewłaściwe? Bo jest wbrew 1. przykazaniu.


No i patrz wyżej .
Wyjdzie na to , że małżeństwo jest "be" bo oddala od wyłącznej mysli o Bogu ,
a stąd płciowość też jest zła , a stad pozycie tylko dla prokreacji .
Takie koncepcje już były .


_________________________________________________________________________


Cytat:
Nie ma czegoś takiego jak "różne nawrócenia". Piszesz, że "to przyjmuję a tamtego już nie". Albo ktoś nawraca się do Boga, albo odwraca.


No to sam widzisz .
Konsekwencją nawrócenia powinien być powrót , naprawienie krzywd itd.


_____________________________________________________________


Cytat:
Otóż to.
Zatem dlaczego ja - grzesznik, mam mówić małżonkowi - drugiemu grzesznikowi, co on/ona powinien robić


Bo Jezus powiedział " idźcie i nauczajcie" i to się tyczy wszystkich , Kościół jest z natury misyjny .
A kimże byli apostołowie - jeśli nie grzesznikami .
Więcej - byli wprost bezczelni :mrgreen:
wygłaszając "kazania" do tłumów .

Taki tok rozumowania prowadzi do tego :
ponieważ jestem grzeszny nie mam prawa nikogo napominać .
Taka zakamuflowana pycha .


_______________________________________________________________


Cytat:
A skąd założenie, że od jednego małżonka zależy zbawienie drugiego małżonka? Tak jakby dźwigało się na sobie odpowiedzialność za zbawienie drugiej osoby.


Małżeństwo jest taką współną podóżą do nieba .
Dobrze byłoby to ustalić przed ślubem , niestety .
Mają się w tej drodze wspierać , a poza tym we dwójkę weselej i milej
być powinno , w końcu możemy sobie wybrać towarzysza tej podróży .
:"jedni drugich brzemiona noście" ( nie pisze nawet że bliskich )
cokolwiek uczynicie itd.
miłość nie kończy się na milości siebie samego
Miłość nie jest głupia tylko madra , a mądry jest odpowiedzialny .

Owszem , każdy sam jako jednostka wybiera ostatecznie ,
ale my odpowiemy za to co zrobiliśmy albo i nie zrobiliśmy ,
powiedzieli itd.


========================================================

Filomena :
Cytat:
Zaczynam podejrzewać, że większość małżeństw nie spełnia kryterium właściwego rozeznania co do istoty sakramentu przez powszechną obecnie niedojrzałość, wielość zaburzeń z obszaru narcyzmu i pleniący się egocentryzm. Takie cechy wykluczają wzajemne niesienie sobie dojrzałej miłości. Ludzie w fazie zakochania nie widzą oznak tego typu cech u drugiego, a właśnie wtedy decydują się na ślub. Ważny jest ten sakrament, czy nie?


No i cały czas o to pytam ,
w zasadzie jest to pytanie o ISTOTĘ sakramentu małżeństwa .

Cytat:
Może i większość z nas jest stadna, a może tak się nam tylko wydaje, bo taki jest wzorzec - studia, ślub, dzieci. Nie każdy jednak pewnie do tego wzorca się nadaje. Te rozpady niekoniecznie mogą oznaczać mieszanie Złego, może oznaczają, że wypełnia się Wola Boża i ludzie niezdatni do małżeństwa zaczynają żyć samemu.


Nic nam się nie wydaje .
Wystarczy spuścić głowę .
Męzczyzna i kobietą stworzył ich - co tu kombinować ? :mrgreen:

Takie bzdury o wzorcu kulturowym , idiotyzmy
właśnie teraz się wprowadza i do nas ( patrz GENDER ) .
Proszę się zainteresować - to oficjalne dokumenty .
Gender się wykłada na wielu uczelniach również w Polsce .

Ludzie są niezdatni , ale nie z woli Boga ,
ale z tego że sami próbują określać " co dobre a co złe" .
Nic nowego - jak w raju .
Samotność sama w sobie nie jest żadnym powołaniem , a tym bardziej wolą Boga .
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 11:43   

Nie idę dalej twierdząc, że zdatni zawierają związek niesakramentalny. Zdatni wierzący zawierają trwałe małżeństwo. Czasem jedna osoba w związku jest zdatna, a druga nie. To jak z niewierzącym mężem uświęcanym przez wierzącą żonę. Może go uświęci, uzdatni, ale co jeśli jej się nie uda?

Zdatni do trwałego współżycia i bliskości z drugim człowiekiem, a niewierzący/niepraktykujący pozostają w związku niesakramentalnym. Jeżeli teraz i tutaj otworzymy kolejny temat związków niesakramentalnych, to się utopimy w wielości problemów. Na razie mnie naprawdę nurtuje to samo, co Mare.


Nie wiem i nikt nie wie, które małżeństwo jest ważne, poza samym Bogiem.

Ja mogę czuć, że jest ważne, ale uczucia się zmieniają. Poziom wglądu w samego siebie i oceny drugiego człowieka z przeszłości i teraz też się zmienia. Powiedzmy, że dostajemy nowe dane o tym, co było kiedyś, a precyzyjniej, jaki współmałżonek naprawdę był, jest i będzie. Czy mamy utrzymać swoją ocenę na bazie starych danych, czy zmienić?

Ludzie często nie są szczerzy sami ze sobą i sami przed sobą. Ta szczerość i zrozumienie własnych działań przychodzi wraz z dojrzewaniem, czasami bolesnym.

Mare, czy z tego, że jest kobieta i mężczyzna wynika, że każdy jest stadny? Co z pustelnikami? Co z ludźmi, którzy świadomie poświęcają się pracy, pasji i są uczciwi widząc, że druga osoba nie będzie w stanie konkurować z pasją, więc pozostają sami. Czy samotni? Nie wiem.

Mare, gender nie jest straszny sam w sobie, raczej to, co ludzie z tym robią. To połączenie socjologii płci, studiów kulturowych, antropologii, historii. Z każdą eklektyczną dyscypliną mogą być problemy. Akurat analiza historii, literatury, gospodarki, społeczeństwa z perspektywy kobiecej według mnie jest równie użyteczna, jak z męskiej. To, że niektórzy idą za daleko i postulują wykluczenie płciowości z dyskursu publicznego (rodzic A i rodzic B, nie matka i ojciec) jest natomiast aberracją.
Ostatnio zmieniony przez Filomena 2013-09-19, 11:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 11:46   

mare1966 napisał/a:
Ludzie są niezdatni , ale nie z woli Boga


cytat
całość: http://www.nonpossumus.pl/ps/Mt/19.php
'Dobrowolna bezżenność
10 Rzekli Mu uczniowie: "Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić". 11 Lecz On im odpowiedział: "Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. 12 Bo są

niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili;
i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili;


a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!"
Ostatnio zmieniony przez Elżbieta 2013-09-19, 11:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 11:48   

Elżbieta, dziękuję za ten cytat - bardzo adekwatny. Ten właśnie mi przyświecał, kiedy pisałam swój post.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 11:55   

Filomena napisał/a:
Może go uświęci, uzdatni, ale co jeśli jej się nie uda?


Bo skąd wiesz, żono, że zbawisz męża? I skąd wiesz, mężu, że zbawisz żonę?
- 1 Kor 7, 16


Wtedy pstryczek w nos... :idea: ważne chyba, że próbowałaś, tak :?: :!:
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 12:05   

Elżbieta napisał/a:
Filomena napisał/a:
Może go uświęci, uzdatni, ale co jeśli jej się nie uda?


Bo skąd wiesz, żono, że zbawisz męża? I skąd wiesz, mężu, że zbawisz żonę?
- 1 Kor 7, 16


Wtedy pstryczek w nos... :idea: ważne chyba, że próbowałaś, tak :?: :!:


Czytasz mi w myślach doborem cytatów :-)

Ja próbowałam, a teraz idę za Ezechielem.

"Ja sprawię, że język twój przylgnie ci do podniebienia i będziesz niemy. I nie będziesz dla nich mężem strofującym, są bowiem ludem buntowniczym." Ez 3, 26
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 12:14   

polecam " O. Jacek Salij powołanie do życia w samotności"
http://www.opoka.org.pl/b.../samotnosc.html
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 12:36   

Elżbieto i Filomeno ,
to ze istnieją wyjątki ,
nie podważa samej zasady .

Rozważając problem skupiamy się na wyjatkach
czy na ogólnych zasadach .

Jestem na lotnisku , ale zastanawiam się czy wsiąść do samolotu .
Czasem przecież zdarzają się katastrofy lotnicze , samoloty spadają .
Tak się nad tym skupiam - że nie wsiadam , bo przecież spadają .

Temat i tak jest wystarczająco trudny i złozomy ,
żeby jeszcze zajmować się szczegółami ,
pustelnikami , wadami genetycznymi , zaburzeniami psychicznymi a urodzenia czy nabycia .

Filomeno , myślę że praca i pasja nie stanowi przeszkody do związania się z drugą osobą .
Mówię o zasadzie , typowym przypadkach .
Z reguły istnieją jakieś przeszkody w psychice , braki .
Praca często stanowi ucieczkę , wymówkę .

___________________________________________________________


Co to zaistnienia sakramentu - chyba musi być Filomeno
jakaś prostsza zasada , to co POTEM , po ślubie
nie ma znaczenia dla ZAISTNIENIA samego węzła . :roll:


______________________________________________________


GENDER -
Cytat:
Mare, gender nie jest straszny sam w sobie, raczej to, co ludzie z tym robią.

........ no i właśnie obserwuję CO ROBIĄ

Podobnie było z komunizmem i faszyzmem .


Jeżeli ubiorę się w sukienkę , to nie stanę się kobietą
i nie zacznę rodzić dzieci .
Gender to ideologia zagrażająca istnieniu gatunku .
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 14:34   

Elżbieta napisał/a:
Bo skąd wiesz, żono, że zbawisz męża? I skąd wiesz, mężu, że zbawisz żonę?
- 1 Kor 7, 16


Wtedy pstryczek w nos... ważne chyba, że próbowałaś, tak


załączę całość:

i podkreślę coś ważnego

ODPOWIEDZI DOTYCZĄCE POSZCZEGÓLNYCH STANÓW

SPRAWY ŚWIĘTEJ SPOŁECZNOŚCI

Małżeństwo

1 Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest mężczyźnie nie łączyć się z kobietą. 2 Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża. 3 Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. 4 Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. 5 Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby – wskutek niewstrzemięźliwości waszej – nie kusił was szatan. 6 To, co mówię, pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu.
7 Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja sam, lecz każdy jest obdarowany przez Boga inaczej: jeden tak, a drugi tak. 8 Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. 9 Lecz jeśliby nie potrafili zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć. 10 Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! 11 Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotna albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony. 12 Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala. 13 Podobnie jeśli jakaś żona ma nie- wierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje. 14 Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak uświęca się niewierząca żona przez „brata”. W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte. 15 Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani „brat”, ani „siostra” w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. 16 A skądże zresztą możesz wiedzieć, żono, że zbawisz twego męża? Albo czy jesteś pewien, mężu, że zbawisz twoją żonę?



I tak mi się wydaje zresztą to czego tu się nie przyjmuje.
Że na Sycharze jakoś to jest modyfikowane dla własnych potrzeb.
a mianowicie??
gdy rozpada się sakramentalny związek tu na forum przyjmuje się jedna jedyna ewentualność

wina człowieka....a skoro człowieka to zaraz w ruch....
CO BÓG ............................itd.

Jak takie klapki, oczywiście nie dopuszczając do myśli że
jest jednak w tym i jakaś wola Boża.

abcd: przecież pisze wprost
został sam szanując wole innego
,taki jest jego wybór
zapewne ciężki w powstaniu(bo to wiele przemyśleń).
Co robi??
Przyjmuje ten fakt i wszystko składa na wole drugiego człowieka i wole Boga.
Jak będzie dalej ???
tego wszak nie wie-tak jak i my nie wiemy.
A mało tu na forum faktów w tych oczekiwaniach???

po -10....13....15.....20 lat.
dalej abcd.
Nie mataczy hasłami, nie wchodzi w patologie idei(o nawracaniu współmałżonka).
a raczej podchodzi do tematu prosto:
jest taka wola -zatem pozostał sam.

Czemu tak czasem trudno przyjąć fakty???
ludzie czasami maja problemy z przyjęciem faktów a szczególnie prawdy, i zazwyczaj tak sobie dobierają myśli ( tego co jest ,bądź pozostało)
by nadal zagłuszać swój rzeczywisty świat.
Wszystko by tylko nie przyznać:
rozpadło się moje małżeństwo, widocznie nie spełniało tego co powinno
spełniać.

Za to pojawiła się dość ciekawa moda:
jam się nawrócił, jam dojrzał błędy, jam naprawił siebie, jam zabrał się do scalania związku,
wreszcie jam zabrał się za nawracanie współmałżonka.
Wniosek prosty byłem egoista.. jestem egoista i zapewne pozostanę egoistą.
A Bóg to wciąż widzi :lol: :lol: :lol:

p.s

abcd .....
próbujesz przebrnąć przez gąszcz ("S")
-jaki jest trudny do przejścia!!!!
personalnie cieszę się że jesteś w swoich prywatnych sprawach w miejscu w jakim winieneś być. ;-) ;-) ;-)
 
     
abcd
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 15:23   

Miodzio ;-)

Chyba mija mi ochota na pokonywanie tego gąszczu. Przecież jak ktoś chce w gąszczu pozostawać, to w końcu wolna wola. A o wolnej woli obaj pisaliśmy.

Ja mam takie zdanie, ktoś ma inne... A że ktoś się męczy próbując zaklinać rzeczywistość? I męczy się, że nikt nie rozumie, że ta rzeczywistość to przecież powinna się zmienić! Wolna wola :)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 16:57   

Ktoś napisał :
Cytat:
próbujesz przebrnąć przez gąszcz ("S")

Cytat:
Chyba mija mi ochota na pokonywanie tego gąszczu.


Czy nie jest to postawa wyższości ?
Oto JA "oświecony" a tam ........ gąszcz . :mrgreen:

____________________________________________________________

Miodzio , wytłuściłeś ten fragment :
Cytat:
15 Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani „brat”, ani „siostra” w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg.


strona niewierząca - oznaczała u Pawła osobę nieochrzczoną z tego co wiem
Więc pytam - ile tu takich małżeństw na "S" ?
Ilu odeszło "niewierzących" ?
Masz dalej - takich niewierzacych nie nazwał mężem czy zoną ale "bratem " i "siostrą" .


Cytat:
Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest mężczyźnie nie łączyć się z kobietą. 2 Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża.


A wiadomo nam , co oni piszali ?
Paweł odpowieda na ich list , którego nie znamy .
Wyobrażam sobie , że ci chrześcijanie żyli w jakiejś większej grupie , jakby komunie .
Prawdopodobnie wielu tam było "singli" :mrgreen:
stąd "niebezpieczeństwo rozpusty" .

Oczywiście , słowa Pawła zadziwiają ,
no bo niby dlaczego dobrze nie łączyć się z kobietą ?
On tu wyraźnie mówi o współżyciu .
........... ja jestem innego zdania :mrgreen:
co tam ja - chyba sam Bóg

No i wybacz Pawle , ale jakby panie usłyszały ,
ze bierze się je za żony wyłącznie z powodu niebezpieczeństwa rozpusty ......

Coś tu nie tak .
Oczywiście , małżeństwo kiedyś wygladało zupełnie inaczej jak dziś ,
znaczy dziś w "kulturze zachodniej" , bo i u nas 200 lat temu czy nawet 100 to inaczej wygladało .


__________________________________________________________________


Abcd , Miodzio
jesteście wyznawcami "wolnej woli" , jej prymatu ,
ale nie potraficie jakoś udowodnić słuszności tej idei .
No i dwóch to trochę mało .

Coś w tej wolnej woli jest , ale czy akurat to co tu przedstawiacie ?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8