Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy powinnam się na to godzić?
Autor Wiadomość
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 13:45   

Jesteśmy razem. Choć pojawiały się u mnie myśli, że łatwiej byłoby mi poradzić sobie z tą jego "cechą", gdybyśmy nie byli (bo nie dotykałyby mnie bezpośrednio i na codzień).
Nie wiem, czy tak byłoby faktycznie, na dzień dzisiejszy nie roztrząsam tego.
Mąż chyba próbuje mi pokazać, że coś z tym robi, bo ostatnio np. powiedział mi, że chciał zrobić coś tam i ukryć przede mną, ale pomyślał że to nie ma sensu, że za dużo kombinowania z ukrywaniem kłamstwa, więc odstąpił od tego pomysłu.
Pożyjemy, zobaczymy "po owocach ich poznacie..." :->
 
     
nunana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 14:17   

dorotakm napisał/a:
Ostro Nuanko, ale dobrze. Dzięki. Czasem zimny prysznic jest potrzebny.

[ Dodano: 2013-09-16, 13:11 ]
Największy problem jest w tym, że ja mu kompletnie nie wierzę. To jest człowiek chory na klamstwo. Zresztą kiedyś razem byliśmy u księdza psychologa i on sam po długiej rozmowie powiedział mi, że mój mąż wykazuje wszystkie symptomy kłamcy patologicznego (wyniósł to z domu - jego matka cały czas kłamała, wzrastal w klamstwie, tym go 'żywili" na codzień).
I teraz pytanie: a jak on kiedyś rzeczywiście mówiłby prawdę a ja zawsze będę uważała że on klamie?


Dorka, nie wiem czy ostro - i tak sie hamowalam ;-)
U mnie nie ma tolerancji na oszustwa, zbyt cenie sobie szczerosc i tym sie w zyciu kieruje.
Bo coz to za zycie w obludzie ?? To jakas iluzja nie zycie.
A podeszlam do Twojego problemu moze nazbyt emocjonalnie ale po czesci on rowniez i mnie dotyczy niestety. Ja takze na dzis nie ufam mojemu mezowi. Pokazal jak potrafi bajki pisac nie mrugajac przy tym okiem ! Przed zdrada takze nie byl jak krysztal jesli chodzi o prawdomownosc, z tym ze moze nie na taka skale ale jednak. Nie wiem czy kiedykolwiek bede mu ufac, mysle ze nawet jesli, to nigdy juz tak jak kiedys. Wyciagnelam gorzka lekcje z doswiadczen. Przeszkadza mi to we wspolnym zyciu dlatego nie wiem czy dlugo dam rade tak zyc. Na dzis jest u nas podobnie jak u ja_tez. Maz byl u psychologa, podobno pracuje nad soba i nie klamie ( ????? ) nawet w drobnych tematach. Ja nie zamierzam go sprawdzac, w pewnym stopniu stal mi sie obojetny ale sam na to sobie "zapracowal". Mysle wiec ze w ostatecznym rezultacie klamca krzywdzi sam siebie bo ktoz powaznie bedzie traktowal klamce ???? i ktoz chce aby go traktowac niepowaznie ???
Ja zerwalam wszelkie tzw. wazne rozmowy z nim, poniewaz doszlam do wniosku ze sa bez sensu skoro i tak nie przyswajam tego co on do mnie mowi.
Nie mam pojecia ile potrwa ten stan i jak sie zakonczy. Czy sie jakos w tym odnajdziemy czy rozstaniemy...
Jedno wiem na dzis na pewno: nie ja mam mu udowadniac jego klamstwa tylko ON MI SWOJA UCZCIWOSC. Trudne zadanie, wiem, ale taka droge dla siebie wybral.

I tak Dorka, rowniez moge "podziekowac" swojej tesciowej za takiego meza. Podobna sytuacja jak u Ciebie- wyniosl to z domu. Klamstwa "chronily" go w dziecinstwie przed konsekwencjami ze strony rodzicow. Moja tesciowa do dzis klamie ale tez lubi byc oklamywana. Woli slodkie klamstwa niz prawde ktorej moze nie akceptowac badz sie nia zestresowac :mrgreen:
Po prostu lubi oszukiwac innych i... siebie.
Jej tez nikt w rodzinie nie traktuje juz powaznie.
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 14:47   

Ja uważam, że w naszym przypadku kłamstwo, chorobliwe kłamstwo mojego meża było główna przyczyną powstania naszego kryzysu. Czasem mam wrażenie, że mój mąż sam już nie wie kiedy kłamie a kiedy mówi prawdę. On ma świadomość tego, ale nigdy nic nie chciał z tym zrobic. I tak właśnie sie zastanawiam, że jeśli on mnie nadal oszukuje (bo czemu niby nie chce mi dać adresu? to byłby pierwszy poważny dowód z jego strony, którym powinien wręcz chcieć się pochwalić) a ja będę mu wytwarzać taką ciepłą i miłą rodzinną atmosferkę, to on mnie rzeczywiście nigdy nie zacznie traktować poważnie.
Z drugiej strony szkoda mi tych dzieci, które będą się ciągle wałęsac po galeriach jak nie pozwolę na spotkania w domu. Bo mój mąż niestety nie ma nigdy pieniędzy i nie jest w stnie zapewnić im jakiś atrakcji typu basen, kino, itp...
I co mam godzić się na chodzenie przez 6 godzin po galerii i zwiedzanie witryn sklepowych? Właśnie dlatego zastanawiam się nad tym wszystkim, bo osobiście nie mam absolutnie ochoty na takie wspólne obiadki i kawki.
 
     
Lil
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 14:57   

dorotakm napisał/a:
(...) ich rodzice jak się spotkają zachowują się wobec siebie w miarę możliwości normalnie?
A dlaczego rodzice mają zachowywać się wobec siebie normalnie, skoro sytuacja normalna nie jest? To brzmi jak nowoczesne rozstawanie się w "przyjaźni"... U mnie zrodził sie pewien bunt, gdy przeczytałam o obiadku. Skoro mąż nocuje u rodziców, to dlaczego nie może u nich zjeść obiadu? Zresztą restauracje też istnieją. Dodatkowe koszty to raczej dobra nauczka. A dzieci dlaczego nie mogą na ten czas jechać z tatą do dziadków, abyś Ty mogła czuć sie komfortowo w swoim domu? Ja akurat wolę odpoczywać w domu i nie odpowiadałaby mi konieczność uciekania z niego przed mężem. Nie wiem, ale jak dla mnie to on ma za dobrze :-) Jedak uprzedzam, że tu mogą brać górę moje emocje i wciąż żywy żal do męża.

dorotakm napisał/a:
Największy problem jest w tym, że ja mu kompletnie nie wierzę.
To żaden problem, wolałabyś siebie oszukiwać?
dorotakm napisał/a:
I teraz pytanie: a jak on kiedyś rzeczywiście mówiłby prawdę a ja zawsze będę uważała że on klamie?
Nie martw się za bardzo tym co będzie kiedyś. Ja ufam, że w takiej sytuacji będziesz miała pewność.

O, a teraz przeczytałam dalej i zgadzam sie z nunaną.
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 15:01   

Lil on nie może jechać z dziećmi do swoich rodziców, bo ostatnio kiedy moje dzieci tam były, teść zachował się delikatnie mówiąc karygodnie i nie jestem w stanie tolerować takiego jego wręcz chamskiego zachowania wobec moich dzieci.
 
     
nunana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 15:03   

Dorka, dzieci zawsze w takich sytuacjach szkoda. I czy one z nim w Twoim domu beda sie spotykaly czy w galeriach Ciebie i tak serce bedzie bolalo ze dzieci ojca na codzien nie maja, a w zasadzie ze tego ojca wcale nie ma, bo nie ma.
Twoj stosunek do Twoich dzieci sie nie zmienil, nadal jestes dla nich matka, jestes przy nich, z nimi, dla nich. I tylko tego sie trzymaj- Twojej roli matki !
Rola ojca jest rola ojca. A ojciec Twoich dzieci wybral jak wybral.
Ty nie mozesz za niego myslec, postepowac, wybiegac na przeciw, drogi torowac.
Zostaw ta role jemu.
On ma sie tym zajac i tyle.
A jesli on moze dzieciom zaproponowac jedynie chodzenie po galeriach to jest jego ojcostwo i jego sumienie i to one- dzieci go z tego kiedys rozlicza.
Nie daj sobie po glowie chodzic dla ich "dobra" bo wypaczasz ten obraz.
Oczywiscie nie na wszystko powinnas sie godzic ale powinnas raczej obserwowac z boku i reagowac w skrajnych sytuacjach- kiedy dzieciom faktycznie krzywda by sie dziala.
Chodzenie po galeriach nie jest moze rozrywka gornych lotow, ale tez nie jest wielka krzywda.
 
     
Lil
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 15:46   

Rozumiem...
Jendak nadal uważam, że to mąż powinien się troszczyć o miejsce spotkania z dziećmi i nie musisz sie godzić, by to był Twój dom.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 09:48   

Dorotko, rozumiem Twoje rozterki. To bardzo trudne pokazać brak akceptacji przy jednoczesnym przebywaniu w tym samym miejscu, w obecności dzieci.

Ja sądzę, że spotkania powinny odbywać się poza Twoim domem, chyba, że istotne czynniki to uniemożliwiają - pogoda, choroba dziecka. Nie wiem, ile godzin trwa spotkanie i czy poza galerią nie ma innych atrakcji w Twoim miejscu zamieszkania. Nie wiem też na ile mąż jest w stanie przyjąć sugestię innej, niż runda po galerii organizacji czasu z dziećmi.

Czasem zastanawiam się, czy w ogóle nie jest zdrowiej zobojętnieć na to, co robi współmałżonek i przestać się zastanawiać, czy moje zachowanie zostanie odczytane jako przyzwolenie, brak akceptacji, naiwność, czy cokolwiek innego. Przecież Ty sama wiesz, jak to odbierasz, więc może zastanów się, jak Ty sama chciałabyś zareagować. Jeżeli gra w poprawne stosunki jest dla Ciebie nie na miejscu, to powinnaś ją przerwać i jasno powiedzieć: bez pełnej wiedzy o relacjach męża z innymi kobietami w chwili obecnej nie zamierzasz bawić się z nim w weekendową rodzinę.

Co do tego karnisza: pytanie, czy naprawił go, bo poczuwa się do pomocy żonie, czy naprawił go, bo poczuwa się do pomocy ale zarazem daje mu to możliwość widzenia samego siebie, jako porządnego faceta.

Inna sprawa, czy wymagało to wiele wysiłku, jeżeli tak, to pewnie raczej chodzi o tę pierwszą możliwość. Ale to tylko moja opinia.
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 11:36   

Własnie mój maż napisał mi smsa, że to że nie jest już ze mną to najlepsze co go w zyciu spotkało. A jak spytałam kiedy dopłaci mi resztę alimentów (termin minął 10 września), to uslyszałam wulgarne słowo zaczynające się na "s". Mam naprawde go dość i dziś cieszę się że sama mogę wychowywać dzieci. Bo on by je "zepsuł", zabiłby w nich wartości wpajane przeze mnie.
A ja się parę dni temu zastanawiałam czy dawć mu obiadek, częstować kawką i pozwalać być w domu z dziećmi. To jest naprawdę chore. Pewnych ludzi moim zdaniem nie da sie zmienic. Moj mąż ma zmienne nastroje, on jest typowym DDA, dzieckiem które nigdy nie widziało żeby jego ojciec szanował swoją zonę. Więc czego ja wymagam?
Z perspektywy czasu to czuję, że dopiero teraz zaczynam spokojnie żyć. A jego zostawiam Bogu. Choć uważam, że aby Bóg mógł dokonać przemiany człowieka to ten człowiek musi tego sam chcieć. A ja nie wierzę w takie intencje mojego małżonka.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 11:39   

dorotakm napisał/a:
Z drugiej strony szkoda mi tych dzieci, które będą się ciągle wałęsac po galeriach jak nie pozwolę na spotkania w domu. Bo mój mąż niestety nie ma nigdy pieniędzy i nie jest w stnie zapewnić im jakiś atrakcji typu basen, kino, itp...
I co mam godzić się na chodzenie przez 6 godzin po galerii i zwiedzanie witryn sklepowych? Właśnie dlatego zastanawiam się nad tym wszystkim, bo osobiście nie mam absolutnie ochoty na takie wspólne obiadki i kawki.


Możesz wyjść do innego pomieszczenia. Możesz?

Galeria - pewnie, że odpada na dłuższą metę, ale czasem nie zaszkodzi. Kieruj się SERCEM matki. Najlepiej wiesz, co dobre dla dzieci, poproś Ducha Świętego o wyciszenie, zadzwoń do przyjaciółki w tym czasie, porozmawiaj o czymś nie związanym z tą trudną sytuacją - np. zadzwoń do Mamy?
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 12:12   

Dorota, ja nie wiem, co wisi w powietrzu. Albo się pomylili, albo jak się rozstali, to najlepsze, co w życiu zrobili...

Wiem, jak to boli, usłyszeć coś takiego. Trzymaj się.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 12:17   

Cytat:
Własnie mój maż napisał mi smsa, że to że nie jest już ze mną to najlepsze co go w zyciu spotkało. A jak spytałam kiedy dopłaci mi resztę alimentów (termin minął 10 września), to uslyszałam wulgarne słowo zaczynające się na "s".


To jest chyba z jego strony szczyt pogardy i lekceważenia ciebie i dzieci. Pozwalałaś mu na coraz więcej, on zachowywał się beznadziejnie, a ty go częstowałaś kawą i obiadem... i zastanawiasz się czy go wpuszczać do domu. Może jeszcze jego potrzeby seksualne trzeba zaspokoić, bo to przecież mąż i 'obowiązek małżeński' nadal istnieje? Straszne to jest, dziewczynkom wpaja się jakieś stare wzorce z minionych epok, kobiety uległej i posłusznej mężowi, bez którego nie mogłaby istnieć. To jest oczywiście wygodne dla mężczyzn ale świat idzie do przodu, kobieta ma swoje prawa. Ja bym do domu nie wpuściła i nie przekazywała dalej takich wzorców swoim dzieciom.
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 12:17   

Wiesz dla mnie to typowa niedojrzałość emocjonalna. I taki człowiek miałby dobrze wychować dzieci? Jaki dałby im wzór? Naprawdę może nie powinnam tak pisac, ale z dnia na dzień widzę coraz więcej plusów tego co sie wydarzyło. Z takim człowiekiem jakim teraz jest mój mąż nie zbudowałabym niczego na skale. A na piasku nie mam ochoty nic stawiać.

[ Dodano: 2013-09-19, 12:19 ]
porzucona_33 napisał/a:
Ja bym do domu nie wpuściła i nie przekazywała dalej takich wzorców swoim dzieciom.

Tak właśnie sam mi pomógł w tych moich rozterkach. Koniec. Do mnie do domu już nie wejdzie, po tym co usłyszałam od niego.
 
     
JOHAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-19, 15:30   

widzę Dorota ,że przeszłaś szybki cykl szkolenia w temacie " czy utrzymywać aktywnie kontakt ze zdradzaczem"

ja przeszedłem dokładnie takie samo szkolenie :lol:

najpierw rozmowy o dzieciach,wręcz radzenie się w pewnych kwestiach dotyczących synów-rozmowy sms-ami jak gdyby "nigdy nic" się nie stało-no prawie sielanka

komfort dla żony,która gdzieś z kochankiem-niebywały wręcz jak patrze z perspektywy czasu-jakbym pozwolił przychodzić do domu na widzenia z dziećmi-śmigała by jak ta lala

takie widzenia w rodzinnym domu to dla nich wsparcie twierdzenia ,że wszystko jest ok,ludzie się przecież rozstają,ale ja(czyli żona)-dbam o kontakty z dziećmi,jestem wręcz przykładną matką i prawie wcale rodzina na tym nie ucierpiała....tralalalala

do momentu gdy ... chodzi o pieniądze-upominasz się o alimenty i mina rzednie ,słyszysz słowa na "s" i cała atmosferka wokół domowych obiadków pryska jak mydlana bańka

moja żona z nad morza , z pobytu z kochankiem napisała sms-ka - alimenty przyślę potem :lol: ,bo mam kłopot z karta kredytową

to ja na drugi dzień do komornika,bo drugie spóźnienie ponad tydzień,a tam słonko,morze,piasek-a tu kaski nie ma dla synów bo bal nad morzem w najlepsze

i co? i słyszę tak jak Ty -"najgorsze co mnie mogło spotkać to małżeństwo z toba,teraz to mam chłopaka,a nie taką dupę jak ty :lol: "


i trochę mocniejszych wyzwisk ,które definitywnie zakończyły moje kontakty z żoną,w których nie ukrywam,że naiwnie doszukiwałem się cienia opamiętania z jej strony-na próżno,choć życie trwa dalej...


Widocznie tak musi być-każdy na swojej skórze musi doświadczyć tego PUNKTU PRZEGIĘCIA-DOJŚCIA DO ŚCIANY by powiedzieć sobie ....stop-nie gram więcej w te gierki-izoluję się i nie dam się krzywdzić!

Proponuję naprawdę wariant uproszczony trwania w małżeństwie będącym w kryzysie z powodu zdrady-izolacja,modlitwa za współmałżonka i życie z dala od drugiej połowy dopóki nie nastąpi szczera chęć poprawy poparta czynami ze strony zdradzacza rozciągniętymi w czasie (nie dzień,nie tydzień,nie miesiąc) -jest duża krzywda-mają być duuuże starania poprawy-jeśli takich nie ma- wątpliwe intencje

dowodem miłości z naszej strony niech będzie modlitwa,trwanie w sakramencie-bez poniżania się i zbędnego cierpienia
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8