Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
i co dalej??
Autor Wiadomość
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-01, 20:40   i co dalej??

Witam,
|Od dłuższego czasu czytam Wasze posty, chodzę do grupy rozwojowo terapeutycznej dla osób współuzależnionych, pracuję nad sobą bo muszę się zmienić....
dzisiaj znowu zostałam okłamana prosto w oczy przez męża, nie chcę dłużej tego znosić, na to pozwalać......za długo to trwa.

tak szybko coś o mnie....od dwóch lat mąż mnie zdradza z inną kobietą. rok temu wyprowadził się z domu niby do wynajętego mieszkania kolegi. byłam pewa że do niej i nie myliłam się. złożył pozew o rozwód zaprzeczająć jakiemukolwiek romansowi. moją odpowiedzią było odrzucenie pozwu, mamy dwójkę małych dzieci 4 i 2 lata. nie byłam w stanie zrozumieć jak można się tak zmienic i kłamać. Wcześniej nigdy nie oszukiwał, nigdy mnie nie okłamywał. w pżdzierniku wyprowadziłam się z dziećmi z domu teściów bo tam mieszkaliśmy, nigdy nie czułam się tam jak u siebie, nie byłam w stanie wyrazić swojego zdania. Walczyłam razem z teściami o to żeby maż poświęcał dzieciom więcej czasu, kiedyś były dla nigo całym światem, córka mocno przeżyła jego rozstanie. Jedynym moim warunkiem było że spędza ten czas u teściów w domu które dzieci znają, a nie w mieszkaniu kochanki nie podając adresu przebywania dzieci. Sprawa tak się przeciągała do grudnia, raz lepiej raz gorzej kiedy to mąż wyraził chęć powrotu. Strasznie żałuję, że nie miałam wtedy takiej wiedzy jak dzisiaj, przyjełam go bez mrugnięcia okiem, byłam szczęsliwa myśląc że będzie dobrze. Nie chciałam wracać do teściów, chciałam żebyśmy pobyli razem ze sobą, nadskakiwałam mu....organizwoałam czas. doszło do tego nadużywanie alkoholu... mąż zazwyczaj wypijał dwa piwa wieczorem, teraz było już to 4 i coś mocniejszego, kiedy prosiłam żeby ograniczył pił w ukryciu. kochanka ciągle wydzwaniała, nie dawała spokoju, dodam że razem pracują. Twierdził, że między nimi koniec, ale znowu zaczeło się ukrywanie telefonu, długie wychodzenie na papierosa.....no i tak w lutym mąż oświadczył że chyba za szybko chcieliśmy wczystko naprawić i że przenosi się do rodziców, poprosił żeby dzieci połowe czasu spędzały z nim u dziadków a my w między czasie będziemy nas odbudowywać. tak dużo było we mnie cech osoby współuzaleznionej że zgdzałam się na wszystko żeby mieć chociaż cząstkę jego. Zaraz w ;utym pod nieobecność teściów sprowadzał sobie kochankę do domu, mnie wypierająć się że to nie prawda...........ciągłe kłamstwa i kłamstwa....a ja tylko myślałam to przecież nie można aż tak kłamać!!!!

Zabiegałam o to żeby dzieci nie miały kontaktu z kochanką, mąż zdecydował że już nigdy ze sobą nie będziemy i nie mogę ograniczać jego kontaktów. Przestał ją ukrywać, Tydzień temu zabrał dzieci na wakacje twierdząc ze jadzie ze znajomymi na cztery samochody, ona też tam będzie ze swoim dzieckiem ale że będą mieli osobne pokoje i nie będzie się zachowywał w sposó jaki to robił rok temu kiedy trzy letnie dziecko potrafiło powiedzieć że tata przytulał i całował się z koleżanką!

no i co....dzisiaj po powrocie okazało się że mieli jeden pokój, i nie pojechał naszym samochodem tylko wszyscy razem jednym tzn on, dzieci, kochanka po rozwodzie i jej dziecko.
nie wiem co mam dalej robić ...jedyne co mi się nasuwa to złożyć sprawę w sądzie rodzinnym i uregulować prawnie sprawy dzieci bo ze mną ustala co innego a i tak robi inaczej wbrew mojej woli. dodam jeszcze że dwa miesiące temu napisałam plan rodzicielski na który się zgodził, było w nim zawarte że dzieci nie będą miały w chwili obecnej kontaktów z nowymi partnerami, o każdym wyjezdzie za Kraków każdy z rodziców będzie poinformowany( 3 tyg temu zorganizował sobie wycieczkę do Inwałdu wraz z dziećmi i kochanką) dowiedziałam się o tym po fakcie. nie wiem już jak mam z nim rozmawaić, postępować.......nie chcę być ciągle okłamywana, oszukiwana, chcę wyznaczyć twarde granice i oczekuję odrobiny szacunku do dwojej osoby. Przeraża mnie wizja sądu ale inaczej to się chyba już nie da.........Prosze o rady

[ Dodano: 2013-09-01, 20:47 ]
zamoniałam dodać że w grudniu mąż wycofał pozew rozwodowy argumentując, że rodzina jest dla niego najważniejsza i dołoży wszelkich starań żeby ją ratować, nawet nie wykluczał terapi rodzinnej. Tak było tylko na piśmie bo do psychologa nie chciał iść, teraz twierdzi że rozwód nie jest mu do niczego potrzebny. boję się tego że jak złożę sprawę w sądzie rodzinnym to jego odpowiedzią będzie sprawa rozwodowa bo już kiedyż rozmowa taka była...... no i co dalej?
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-01, 21:21   

annezcka napisał/a:
boję się tego że jak złożę sprawę w sądzie rodzinnym to jego odpowiedzią będzie sprawa rozwodowa bo już kiedyż rozmowa taka była...... no i co dalej?

Niech on sobie sprawę założy. Ty na rozwód nie wyraź zgody. Odpowiedz na pozew znajdziesz na stronie głównej Sycharu.
Ostatnio, kiedy byłam u rodziców przez kilka dni mój madry, kochany brat uswiadomił mi jedną rzecz: najbardziej nie cierpię ja i moje zdeptane uczucia.... najbardziej, choc tego nie okazauje, cierpi moja córka. I to mi pomogło. Kiedy wróciłam do domu, byłam już inna, spokojniejsza i zdecydowana na wiele, jeżeli mąz nie poprawi swojego zachowania.
Nie mam w tej chwili tak trudnej sytuacji jak Ty... Ale wiem, że kiedy jest najgorzej pomaga modlitwa. I ona jak latarnia morska rozjasnia umysł pośród skał. Dzieki modlitwie nie rozbijesz się i nie utoniesz. Trzymaj się. Dziś w paciorku i Ciebie wspomne. Choc tyle mogę.
 
     
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-01, 21:44   

Dziękuję za modlitwę, ja też ciągle w niej trwam i daje mi ona wiele spokoju.....chociaż pewnie wciąż za mało.

Ciągle patrzę na dobro dzieci, nie ograniczam kontaktów z ojcem, zgodziłam sie na podział opieki "pół na pół" bo dzieci powinny miec oboje rodziców. Tylko co z tego jak nie mam zaufania do męża, okłamuje mnie w podstawowych tematach dotyczących dzieci a ja w jaki sposób mam egzekwować zmianę nie powodując kolejnych rewolucji w ich życiu...... Szczerze mówiąc nie mam juz na to pomysłu, jaki dzieci otrzymają wzorzec że kłamstwo jest ok, że składan obietnice i słowa nic nie znaczą........ojjj cięzko strasznie podjać decyzję
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-01, 22:01   

ja mam taką sprawę za sobą - tzn wniosłam do Sądu Rejonowego o ustalenie kontaktów męża z dziećmi -wiek przedszkolny (również zaczął zabierać dzieci do kochanki, a miał ich wieleee, także nieślubne dziecko ma którego nie wychowuje), rozprawa się odbyła, ja wnioskowałam o to aby widzenia odbywały się wyłącznie u mnie w domu, bez możliwości zabierania dzieci poza miejsce zamieszkania, Sąd przychylił się do tego-wszystko na jednej rozprawie, mąż wściekły ale wyrok wyrokiem a życie życiem.
Krótko mąż liczył się ze zdaniem Sądu, ja niestety ze względu na charakter pracy nie miałam możliwości bycia w domu w weekendy kiedy wypadały mężowi na opiece nad dziećmi, później doszło do tego że wcale nie miałam ochoty przebywać z mężem w jednym domu bo źle zachowywał się w stosunku do mnie przy dzieciach i wolałam go unikać a dzieci bardzo tęskniły za tatą, mąż z kochanka sprawili sobie małego pieska i nasze dzieci zakochały się w nim i teraz lecą do mieszkania taty i kochanki jak na skrzydłach...Przykro mi jest, ale chyba na tą chwilę nic już więcej nie mogę zrobić.
Pisałam do ks. Drzewieckiego czy przyzwalać na te kontakty, odp że tak, że nie mam na to za bardzo wpływu (mąż i tak robi co chce) dopóki dzieciom krzywda się nie dzieję tzn nie narzekają na złe ich traktowanie.
 
     
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-02, 07:48   

wszystko jestem w stanie zrozumiec ale przerażają mnie kłamstwa i ich skala. Postanowiłam porozmawiac z mężem i oswiadczyc że dzieci nie będą u niego nocowac do chwili aż nie zmieni swojego postępowaniai nie przestnie kłamac, a co z tego wyjdzie to się okaże bo i tak robi co chce... O jakbardzo brakuje mi stanowczosci i konsekwencji. DObrze że wreszcie zdałam sobie z tego sprawę i chcę to zmieniac...

[ Dodano: 2013-09-02, 12:40 ]
landis czy na tej samej sprawie można załatwic alimenty? W tej kwesti nie ma problemu bo płaci, ale tak pytam.. brdzo bym chciała uniknąc sądu i szarpaniny.......ojjj znowu pojawiają si wątpliwosci. Proszę o wsparcie :(
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-02, 15:11   

ja rozprawę o alimenty miałam 2 lata wcześniej przy okazji separacji, ale w Sądzie Rejonowym możesz złożyć podanie o alimenty i ustalenie kontaktów ojca z dziećmi. Jak będziesz miała wyrok że mąż nie może zabierać dzieci do siebie i masz możliwość bycia przy wizytach męża u dzieci to myślę że nie ma się co na zapas martwić :)
Myślę też że nie należy oglądać się na męża i zastanawiać co mąż pomyśli, jest dorosły, wie co robi, zwłaszcza że to już "recydywa" a nie chwilowe zauroczenie.
 
     
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-02, 15:24   

dziękuję za odpowiedz, w rozmowach z nim brak mi własnie takiej stanowczosci ....zobacze co bdzie po najbliższej rozmowie... Chociaż wiele się nie spodziewam

[ Dodano: 2013-09-03, 08:06 ]
miałam wczoraj rozmowę z mężem i tak jak przewidziałam nie była ona owocna. Mąż nie widzi potrzeby inforowania mnie co robi kiedy jest z dziecmi, nie widzi problemu w tym że mnie okłamuje. Powiedział że gdyby mi o wszystkim mowił to bym się na wiele rzeczy nie zgodziła. Nie wyobrażam sobie wychowywania dzieci bez zaufania i zasad......zamierza złożyc sprawę do sądu, razem z rozwodem za jednym razem. Ciężkie to życie:(

[ Dodano: 2013-09-03, 11:02 ]
czy możecie mi polecic jakiegos adwokata, ktory potrafi zrozumiec chęc ratowania małżenstwa pomimo wszystko. Chciałabym jedynie uregulowac sprawy dzieci. Jestem z Krakowa. Z gory dziękuję za odpowiedz

[ Dodano: 2013-09-05, 06:27 ]
kochani powiedzcie proszę jak jest u Was.... Czy dając dzieci drugiemu rodzicowi w tzw ich dni lub weekendy jestescie informowani gdzie dzieci będą i co będą robic? Mąż zapisał dzieci na basen i będą chodzic z kochanką i jej dzieckiem...mąż ubiera corkę w rzeczy po jej dziecku a mnie ogarnia wewnętrzny szał.....nie potrafię sobie z tym poradzic

[ Dodano: 2013-09-09, 08:24 ]
takie mi przyszły przemyslenia po weekendzie..że może odpuscic, przestac się miotac, dzwonic, interesowac.......z mojej strony jest to przecież kontrolowanie, ciągłe podkreslanie swojego istnienia. Z drugiej strony boję się tej pustki, straty tej namiastki....ale przez moje zachowanie ciągle jest gorzej.... Modlę się codziennie za nasze małżenstwo ktorego przecież od roku już praktycznie nie ma i oczekuję super szybkich zmian.......ehh najpierw zrobię, potem pomyslę i ciągle tylko gorzej:(
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-11, 13:36   

annezcka napisał/a:
czy możecie mi polecic jakiegos adwokata, ktory potrafi zrozumiec chęc ratowania małżenstwa pomimo wszystko. Chciałabym jedynie uregulowac sprawy dzieci. Jestem z Krakowa. Z gory dziękuję za odpowiedz



http://sychar.org/archidiecezja-krakowska/

W Krakowie masz dwa OGNISKA:

Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej w Archidiecezji krakowskiej

1. Kraków – Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, Łagiewniki >> http://krakow-lagiewniki.sychar.org/
2. Kraków – kościół św. Barbary, ul. Mały Rynek 8 >> http://krakow-barbary.sychar.org/
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-11, 14:18   

annezcka napisał/a:
........Modlę się codziennie za nasze małżenstwo ktorego przecież od roku już praktycznie nie ma i oczekuję super szybkich zmian.......ehh najpierw zrobię, potem pomyslę i ciągle tylko gorzej:(

Nie oczekuję zmian. Zwłaszcza szybkich. Ostatnio chciałem przyspieszyć parę rzeczy i skończyło sie to dla mnie nieciekawie. Staram sie pracować nad sobą i działać.... i jak najmniej myśleć o przyszłości.... chociaż takie tam marzenia mam :)
Ale nie projektuję, nie myśle, co kto powinien i kiedy.... Nie mam na to wpływu. Mam wpływ tylko na siebie to staram się działać. Program 12 kroków i terapia indywidualna mi pomagają na bieżąco.
 
     
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-11, 14:54   

wiem, że nie powinnam myslec o przyszłosci bo wszystko jest inaczej niż sobie planuję. jestem mistrzynią teorii z praktyką to już nieco gorzej..... Więc jak sobie z tym poradzic? prosę podpowied....zapisałam się na 12 krokow, zaczynam jakos w pazdierniku, byle tylko dotrwc bez większych burz.......potem liczę że będzie lepiej bo jak na razie to zlee mi samej ze sobą
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-11, 15:12   

annezcka napisał/a:
wiem, że nie powinnam myslec o przyszłosci


Powinnaś myśleć o przyszłości....swojej i dzieci
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-12, 07:18   

grzegorz_ napisał/a:
annezcka napisał/a:
wiem, że nie powinnam myslec o przyszłosci


Powinnaś myśleć o przyszłości....swojej i dzieci

Gdzieś wczoraj wpadło mi coś o przyszłości....
Mniej więcej sens: podwaliny do przyszłości układam dziś.
Więc juz dziś zajmuję się.... no przynajmniej się staram bieżącymi sprawami, które mi życie podsuwa. Np przedwczoraj podsunęło mi w kwestii mojego zdrowia psychicznego taką jakąś dziwną terapię.... sam nie wiem, co o niej myśleć. Ale mam zaufanie do ludzi się tym zajmujących profesjonalnie, więc się chyba skuszę...co ja mówię- już się zdecydowałem. Zaczynam od poniedziałku. Na razie nazwę ją Terapią Nadzoru Osobistego :) Żeby za bardzo nie odlecieć w samouwielbienie, do czego mam ciągotki zauważyłem... A dziś się umawiam z żoną, żeby pobyć z dziećmi w weekend... takie podtrzymanie kontaktu, żeby w przyszłości się nie dziwiły co to za pan zawraca głowę mamie :)
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-12, 07:47   

Jędrek, mógłbyś coś więcej napisać, co to za dziwna terapia? :->
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-12, 07:51   

ja_tez napisał/a:
Jędrek, mógłbyś coś więcej napisać, co to za dziwna terapia?

A co mam napisać, jak dopiero na nią od poniedziałku idę? :)
Sam nie wiem czego się spodziewać.... Spodziewam się, że znowu dostane jakieś wskazówki... z doświadczenia innych.
Prowadzi ją terapeutka, z która miałem zajęcia cztery lata temu... i która jak zauważyłem jest bardzo zaangażowana w to co robi.... no i myślę, że dobrze to robi... taka mała ocena :(
No ale kiedyś tak sobie oceniałem, żeby komuś móc zaufać chociaż troszkę.... Bo ja nie ufałem nikomu oprócz siebie. Aż straciłem do siebie zaufanie. Jak wylądowałem na Oddziale Zamkniętym Szpitala Psychiatrycznego po zapiciu psychotropów.
I nie zostało mi nic. To było moje dno.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9