Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Napisałeś , że seks nie buduje bliskości z czym większość rozmówców się nie zgadza.
Może do tego się odniesiesz zamiast sprowadzać dyskusję na manowce
językoznawstwa i gdybania czy słowa "seks" jest gorsze od słowa "współżycie"
Chyba w tym wszystkim nie o słowa chodzi, prawda?
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-05, 17:01
Cytat:
Strasznie wszystko szufladkujesz
bo jestem facetem i lubię mieć poukładany świat i porzadek
i uważasz, że jak ludzie mają inne poglądy niż ty to coś z nimi nie tak.
...........a gdzie tak napisałem ?
Jestem pewna, że dużo osób żyje bez współżycia, bez powodu i co z tego. Tak lubią, to tak sobie żyją.
.............. ok , skoro tak "lubią"
Są mężczyźni, którzy nie odczuwają pociągu do kobiet, chociażby homoseksualiści :)
......... był juz taki wątek ......... strasznie biedni faceci
Wiele osób żyje bez seksu bo po prostu nie ma partnera
......... no to jest powód - nie ma partnera
, a do domu publicznego nie pójdą. Świat nie jest biało czarny, tylko ma różne odcienie szarości.
Dla mnie świat jest KOLOROWY , a nie w odcieniach szarości .
Napisałeś , że seks nie buduje bliskości z czym większość rozmówców się nie zgadza.
Może do tego się odniesiesz zamiast sprowadzać dyskusję na manowce
językoznawstwa i gdybania czy słowa "seks" jest gorsze od słowa "współżycie"
Chyba w tym wszystkim nie o słowa chodzi, prawda?
......... owszem , przecież cały czas spieramy się własnie o słowo SEKS
i jego rozumienie
Czy zgodzisz się na wersję ?
Współżycie małżeńskie buduje bliskość
........... bo seks to można mieć z każdą kobietą
( jak się zgodzi , albo jej zapłacisz w przybytku )
A propos ,
wyświetliłeś te obrazki ?
Widzisz różnicę czy nie ?
Gdzie pojawia się np, pornografia ?
i nawet owszem blisko będzie
ale chyba nie o taką bliskość ci szło ?
A jak wpiszesz sex - to juz prawie wyłącznie strony pornograficzne .
MonikaKoszalin [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-06, 17:50
a tu mamy stanowisko Kościoła:
Youcat 417:
"Jaki sens ma pożycie seksualne w małżeństwie?
Zgodnie z wolą Bożą mężczyzna i kobieta mają rozkoszować się swoją płciowością, aby coraz ściślej jednoczyć się w miłości i wydać ze swej miłości potomstwo. [2362-2367]"
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-07, 16:19
Znalazłem taki tekst :
Cytat:
O jedności psychicznej i duchowej
Cały ten rozdział poświęcony został potrzebom erotycznym. Winniśmy sobie zdawać sprawę, że nie są one tylko trywialnym przejawem fizjologii organizmu, lecz wyrazem dążenia do jedności w trzech wymiarach. Na poziomie duchowym, psychicznym i cielesnym. Przy czym zespolenie cielesne powinno wynikać z dwóch pierwszych. Jeżeli zabraknie choćby jednej z tych płaszczyzn, miłość nie osiągnie swojej pełni. Ponieważ dopiero w małżeństwie miłość erotyczna, przynajmniej teoretycznie, nie zagraża psychicznie i ekonomicznie kobiecie i potomstwu, to siłą rzeczy, trudno mówić o pełni miłości poza stadłem.
Dlaczego najpierw powinno się zadbać o jedność psychiczną i duchową? Na to pytanie dobrą odpowiedź przynosi psychologia i życie. Seks w swej istocie jest dopełnieniem i wypełnieniem bardzo wielu potrzeb ludzkich; ciepła, czułości, miłości, akceptacji, poczucia wartości itd. Jeśli rozpocznie się współżycie przed wytworzeniem róznorakich więzi, to seks stworzy złudzenie ich funkcjonowania i wypełnienia, podczas gdy tak naprawdę panuje między parą pustka. Stąd właśnie tyle problemów po ślubie, podczas gdy w okresie narzeczeńskim wszystko było niby "dobrze". Problem leży w tym, że przed ślubem oprócz seksu niczego nie było.
Początek małżeństwa to ogromne wyzwanie. Człowiek nie tylko podejmuje odpowiedzialność życiową, emocjonalną i finansową za współmałżonka, lecz wchodzi w nowe, nieznane mu do tej pory role małżonka, rodzica, zięcia, synowej. Co więcej, małżeństwo, to nie tylko połączenie się dwojga ludzi, lecz połączenie dwóch obcych do tej pory sobie rodzin. Skala problemów przed jakimi stają młodzi małżonkowie jest więc ogromna. Jeżeli do tej pory nie zdołali oni stworzyć dobrej wielopoziomowej więzi, to szanse na zbudowanie i utrzymanie dojrzałej więzi małżenskiej są dość nikłe.
Czym natomiast jest jedność duchowa? Najogólniej rzecz biorąc, to jedność wiary w Chrystusa - oboje małżonkowie powinni być wierzący.
Dlaczego zatem Kościół dopuszcza małżeństwa z osobami niewierzącymi ?
Zespolenia duchowego nie bedzie zatem co to za miłość ?
............. przypomniało mi się
Ksiądz Dziewiecki głosi wprost - osoba niewierząca nie może kochać .
Zatem ?
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-07, 22:57
Ale ty to Mare fajnie piszesz, prawie też tak odleciałem.
Ale wczoraj wieczorem - i rano robiłem za przyzwoitkę i kierowcę paru kuzynów. Zawiozlem ich i potem zcholowałem do domu.
Od jakichś 18 lat nie byłem w dyskotece do tego trzeżwy i bez intencji.
Obawiam się ze nasze doszukiwanie się prawdy ,winy, powodów itp, jest tylko i wyłącznie naszym problemem. Ludzią 20 letnim takie gadanie jest :lotto.
Byc może za kilka lat ,też będą tu na forum łzy wyciskać, ale dziś się bawią.
Kiedy próbowałem młodemu wytłumaczyć że to bez sensu, żeby dopiero poznanej małolacie obiecuje gruszki na wierzbie ,a ona cieszy się jak muzyn blaszką bo dopiero co żucił ją inny. Dom wariatów!!!!
Najgorsze że 30 % to wieloryby w moim wieku też pewnie pocharatane przez zycie ale intensywnie szukające swojej połówki. I tam pewnie nikt nie miał myśli o przyszłym czy też byłym Sakramencie /
Śmiechu kupa i żal tych ludzi.
Ale my trwajmy!!
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-07, 23:46
Rozumiem Dabo ,,
ewangelizacja
nie jest łatwa , ale to zadanie każdego , Twoje też ,
na każdym polu ,
próbuj dalej .......... może jedno Twoje zdanie
uratuje komuś życie ?
Może jakby Ciebie ktoś ostrzegł ?
Chciałbyś mieć taką okazję kiedyś ?
Ile byś za to dał ?
Kiedyś widziałem w życiu więcej zła
dziś wiecej dobra ,
a Bóg co stwarzał mówił - dobre .
To może jednak ?
A czy Ciebie interesują problemy 70-latków ?
A ty żyjesz sobie ............ w kompletnej niewiedzy .
............ a fakt hospicjum
Lea [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-08, 10:02
mare1966 napisał/a:
Ksiądz Dziewiecki głosi wprost - osoba niewierząca nie może kochać .
mare1966,
a kto to wierzący /niewierzący/?
Katolik? Protestant? Adwentysta Dnia Siódmego? Chrześcijanin innej denominacji?
Żyd? Muzułmanin? Buddysta?
Człowiek jeszcze innego wyznania?
Kto z nich może kochać?
Niewierzący
Nie może kochać?
Skoro poganin może być zbawiony, to i niewierzący może kochać.
Skoro każdy człowiek stworzony jest na obraz i podobieństwo Boga,
to i każdy może kochać, bo nosi w sobie, czy ma tego świadomość czy nie,
podobieństwo Boga - który jest Miłością - zdolność do kochania.
pozdrawiam
Lea
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-08, 13:29
Nie wiem Lea .
Ja powiem tak , bo w czym problem .
Kościół ( księża ogólnie ) zdecydowanie
za mało uwagi poświęca
i chrztom i pierwszej komunii i zwłaszcza ślubom .
Odstawiają cyrk - oczywiście i sami ludzie są winni .
Trochę się to zmienia , ale bardzo mało i powoli .
Z tego co pamiętam , matka pyta księdza co robić .
Córka chce wyjść za mąż za ateistę .
Czy i jak jej to wybić z głowy ?
........... coś takiego
Dziewiecki tłumaczy pewnym wywodem .
Całość ma 2 godziny , warto wysłuchać
........ może ktoś poda konkretne minuty
mam : ...26.30 - 32.10
Co do meritum - MOŻE czy nie
ja nie zastanawiałem się .
Mam jednak swoje zdanie - zawieranie małżeństwa
z ateistą , takim wierzącym - niewierzącym ,
jest BARDZO wysoce ryzykowne .
I w tym sensie PRAKTYKI , Dziewiecki ma rację na pewno .
............. a wyjatki ?
potwierdzają tylko regułę
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-09, 09:17
Mare,
"Ksiądz Dziewiecki głosi wprost - osoba niewierząca nie może kochać "
Myślę, że to zdanie wyrwane z kontekstu.
Nie sądze aby poważny ksiądz mógł coś takeigo napisać
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-09, 11:21
grzegorz
posta wcześniej napisałem :
Cytat:
Ten wywód Dziewieckiego ma pewien kontekst .
Kryzys małżeński - pytania i odpowiedzi
Z tego co pamiętam , matka pyta księdza co robić .
Córka chce wyjść za mąż za ateistę .
Czy i jak jej to wybić z głowy ?
........... coś takiego
Dziewiecki tłumaczy pewnym wywodem .
Całość ma 2 godziny , warto wysłuchać
........ może ktoś poda konkretne minuty
mam : ...26.30 - 32.10
Wchodzisz na zapodanego linka .
Przesuwasz suwaczek na 26 minut 30 sekund
i słuchasz .
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-09, 11:47
Lea pisze:
Cytat:
Skoro każdy człowiek stworzony jest na obraz i podobieństwo Boga,
to i każdy może kochać, bo nosi w sobie, czy ma tego świadomość czy nie,
podobieństwo Boga - który jest Miłością - zdolność do kochania.
Pięknie Lea napisłaś.
mare,
Bezkrytyczne podążanie za naukami "guru" odbiera człowiekowi możliwość prawdziwego poznania, ktore wynika tylko i wyłącznie z osobistego doświadczenia na drodze rozwoju świadomości jednostki.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-09, 15:13
Zasadniczym problemem jaki zasygnalizowałem
było nie to czy niewierzący może kochać czy nie ,
tylko czy warto podejmować to zwiększone ZNACZNIE ryzyko
i wiązać się z taką osobą przy ołtarzu .
Czy może kochać - pisałem
nie zastanawiałem się , nie wiem .
Najpierw trzeba by ustalić - co kto rozumie pod słowem "kochać" .
Owszem , wywód Leji wydaje się logiczny , zgrabnie ułożony w słowa .
________________________________________________
Ktoś tu na forum ma zdaje się takie "motto" :
niedobrze by było założyć , że istnieje tylko jedna jedyna droga do poznania Boga
( coś takiego )
Kenya ,
znasz mnie na tyle , żeby wiedzieć
że mam za mało pokory aby poddać się jakiemuś "guru"
Cytat:
prawdziwego poznania, ktore wynika tylko i wyłącznie z osobistego doświadczenia na drodze rozwoju świadomości jednostki.
A to tak STANOWCZE ( tylko i wyłącznie ) twierdzenie jakiego "guru" ?
......... bo przyznasz , sama tego chyba nie wymyśliłaś
Widzę na tej drodze poznania pewne niebezpieczeństwo .
Samotność - nie ma komu zweryfikować rezultatów
Zbytnie zapatrzenie w siebie .
Taka droga
wydaje się być ponadto
drogą dostępną dla nielicznych .
Ludzie są zwykle dużo mniej ambitni .
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-09, 16:59
Cytat:
A to tak STANOWCZE ( tylko i wyłącznie ) twierdzenie jakiego "guru" ?
.........
Kod:
bo przyznasz , sama tego chyba nie wymyśliłaś
mare, to tylko 1 zdanie złożone z około 20 wyrazów!!! Nic też odkrywczego uważam, aż nazbyt oczywiste.
Póki co samodzielnie formułuję zdania, które wyrażają moje odczucia.
Jeżeli posługuję się czyimś poglądem uznając go za spójny z moim, nie omieszam nigdy cytatu zaopatrzyć w nazwisko autora.
Cytat:
Widzę na tej drodze poznania pewne niebezpieczeństwo .
Samotność - nie ma komu zweryfikować rezultatów
A kto weryfikuje przemyślenia "guru"? Tam wspomniane niebezpieczeństwo nie istnieje?
[ Dodano: 2013-09-09, 17:05 ]
Cytat:
Najpierw trzeba by ustalić - co kto rozumie pod słowem "kochać" .
uważasz, że miłość jest możliwa do zdefiniowania? Kto by miał to ustalać i wg jakich kryteriów.
Kryteria ewentualnie mogą stonowić o postawie miłości, która wynika z miłości, choć samą miłością nie jest.
To moja opinia.:)
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-09, 18:13
Kenya ,
słownictwo , używane pojęcia , frazy , motta
to wszystko wiele o Nas mówi .
Czytamy , słuchamy , rozmawiamy , docierają do nas przeróżne treści ,
własne przeżycia i My to wszystko jakoś obrabiamy .
"Nasze" ( Twoje , moje ) poglądy
stanowią taki zbitek tych wszystkich doświadczeń .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.