Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy jestem przesadnie zazdrosna?
Autor Wiadomość
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-26, 20:36   

MonikaMaria3 napisał/a:
bo po kilkugodzinnym słuchaniu

Kilkugodzinnym?? ... Łał... :shock:
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-26, 20:53   

Nirwanna napisał/a:
Kilkugodzinnym??

Tak Nirwanno, to była moja wielka wada i jest do tej pory... Kilkugodzinne monologi na temat jaki to mąż zły. Ale pracuję nad tym od dłuższego czasu. Staram się mówic konkretnie, jasno i w razie czego wychodzę...
Trudno wierzyc po moich przejściach, że koleżanka to tylko koleżanka, tym bardziej jak w głupich sprawach mąż ściemniał na jej temat. Żebym się niby nie wściekała... Ale ja gorzej szalałam, jak kłamstewko wychodziło na jaw. I żeby to jakieś konkrety były... Same głupoty, ale zaufania tak się nie buduje. No i najgorsze było to, że jak sobie coś wyjasnilismy i było ok, to znowu wydarzył się dziwny " przypadek", który niszczył mój spokój. Działanie złego? Nie mam pojęcia
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-26, 21:00   

Też nie mam pojęcia, choć jest to możliwe. On z upodobaniem gra na ludzkich emocjach.
Ja wciąż w zadziwieniu tkwię i podziwie niemal dla Was. Dla Twoich możliwości wokalnych (choć w niefajnych celu wykorzystywanych), bo mi po kilku godzinach gadania spokojnego i o rzeczach które lubię - siada głos niemal całkowicie. A dla Twego męża - bo kilka godzin słuchać tego, to musi mieć anielską doprawdy cierpliwość....
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-26, 21:33   

Nirwanna napisał/a:
Kilkugodzinnym?? ... Łał...

No ma chłop zdrowie, ja to bym sie dawno teleportował do jakiegoś baru.
Z drugiej strony do dałaś mi poznać że dzięki mojemu piłowaniu struny żonie w zimie i na wiosnę( też nieraz kilku godzinnym) Babka się teleportowała gdzie jej nikt nie piłuje.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-26, 22:14   

Nirwanna napisał/a:
Dla Twoich możliwości wokalnych

głos mam cwiczony, spiewałam w chórze dosyc długo i do tego w sopranach :mrgreen:
Ale szczerze, gdybym miała znowu spiewac, wolałabym gospel... To tak na marginesie.
Dabo napisał/a:
Z drugiej strony do dałaś mi poznać że dzięki mojemu piłowaniu struny żonie w zimie i na wiosnę( też nieraz kilku godzinnym) Babka się teleportowała gdzie jej nikt nie piłuje.

Bo tak własnie jest z tymi emocjami.... Niełatwo nad nimi panowac Dabo i ja Cię rozumiem. najgorsze, kiedy mowisz, a po tej drugiej osobie jakby splywa. Teraz już skończyłam piłowac. czy da to jakiś efekt, zobaczymy....
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-26, 22:45   

MonikaMaria3 napisał/a:
Teraz już skończyłam piłowac. czy da to jakiś efekt, zobaczymy....

Pewnie że da: Tobie samej. Bo tym gadaniem to sama sobie szkodziłaś a jemu tylko podkęcałaś jaka pogięta jesteś. To ja się cały dzień nakręcałem co powiedzieć żeby źle nie było ale aby zrozumiała, teraz się nakręcałem że pewnie coś jednak powiedziałem nie tak. Ale gdzieś ostatnio ktoś mi podpowiedział że to tylko ja siebie nabijałem jakimiś emocjami, wyobrażeniami, pragnieniami i z tąd noce nieprzespane, wycie do księzyca itp.
Tym ludziom w takim stanie ducha i z takim podejściem do nas ,niestety zamkneły się klapki na oczach , mają swój świat i swoje pragnienia czy wyobrazenia o życiu. Z regóły odmienne od naszych.
I to że ty myślisz co nagadac, potem nagadasz to ci powiem tylko twój problem nie jego. Sami siebie pogrązamy takim gadaniem.
Teraz wiem że milczenie złotem a mowa srebrem.
Ale nie żałuje swoje popiłowałem. ;-)
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 07:09   

MonikaMaria3 napisał/a:
głos mam cwiczony, spiewałam w chórze dosyc długo i do tego w sopranach :mrgreen:

No no - sopran w gospel :mrgreen: Masz dobrą intuicję; choć ja niećwiczony alt, to widzę że wypluskanie emocji wokalnie przy gitarze działa cuda. A gospel to przecież duuużo emocji ;-)
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 09:29   

Czy ktos mi wyjasni prostą sytuację? Bo ju nie wiem, co myslec.
Wczoraj mąż wracał z pracy po 1 w nocy. Było już 1 40 kiedy się obudziłam, a jego nie było. Zadzwoniłam. Miał zajete... jak rzadko miał zajete. Kiedy wszedł do domu spytałam go do kogo dzwonił. Normalnie i bez nerwów. On powiedział, że do mnie. Odparłam, że nie dostałam smsa z orange ze się próbował połączyc, a tylko, że zakończył rozmowę. Poprosiłam go by podał mi gest odblokowujący telefon i pokazał, że dzwonił faktycznie do mnie. Zaczął mnie wyzywac. Od słowa do słowa wyszła awantura. Stwierdziłam, że skoro nie chce mi udowodnic że dzwonił do mnie, to na pewno dzwonił do kogoś innego. Może do tamtej koleżanki. I zaczęło się znowu piłowanie.... W końcu stwierdziłam, że tak dalej byc nie może. Że w końcu albo ja albo on powinniśmy się wyprowazic, bo skoro jest szczery i naprawdę chce naprawiac nasze małżeństwo, to czemu nie chce mi tego pokazac...
Rano najpierw mąż wziął telefon. Coś tam porobił i potem mi pokazał. Nie było żadnego połaczenia, że z kims rozmawiał, za to był 1 usuniety sms z godziny 20,00 od tamtej koleżanki. Czy telefon może się aż tak psuc? Sądzę, że skoro nie pokazał mi od razu, to usunął dowody. Ale niby zachowałam się fair, przeprosiłam za podejrzenia i co było do przewidzenia mój mąż zaczął zalac winę na mnie, że to ja chora jestem, że on sobie w końcu odejdzie. Spokojnie stwierdziłam wolna droga. ja go nie zatrzymam.... Nie chcę takiego małżeństwa z człowiekiem, który nie pokazuje, że warto mu ufac... Bardzo przewidywalny ten mój mąż.
Sądze, że mnie okłamał i perfidnie próbuje grac na moich uczuciach. Nie wierzę, że jest szczery... Ale może ktoś umie to wyjasnic? nie tak, że mąż zły, albo dobry, tylko po prostu dlaczego taki jest?
 
     
Lonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 09:52   

Typowe zachowanie ....
Krzyk! obrona przez atak, tez tak u mnie było..
Nic na siłę , nie da się nikogo zmusić do bycia uczciwym, głupie tłumaczenie ,że to czy tamto i wprowadzanie hasła, blokady do komputera, telefonu..
osoba która ma czyste sumienie nie robi tak!
Mąż mój tez w tym czasie do mnie wrzeszczał ,że czuje się inwigilowany i co ?
wymodliłam, sam się "zinwigilował " podczas rozmowy czułej, miłosnej z nią z ukrywanego telefonu, jego drugi telefon dotykowy sam zadzwonił do mnie, słyszałam ich rozmowę, myślałam ,że zwariuję !! Była awantura, krzyk, on się wyprowadzał i dużo by było do pisania, po tym wszystkim niby z nią skończył a nie skończył i dalej się spotykał i potem po kolejnych 3 miesiącach kolejna wpadka z mailem miłosnym do niej

Bez inwigilowania, wszystko wyszło!
Bóg mi w tym pomógł- wymodliłam to, prosiłam Boga że o ile mąż mnie oszukuje , niech to wyjdzie i wyszło!

Było tragicznie, myślałam,że nie przeżyję tego, potem też było ciężko, teraz też nie jest lekko ale lżej...
Mój mąż zachowuje się w stosunku do mnie dużo lepiej, a było tragicznie, myślałam,że nic się nie da zrobić. Był po prostu jak nienormalny, nie patrzył na mnie na dzieci na nic!
Ech nawet nie chcę wspominać, trauma niesamowita dla mnie , dzieci i całej mojej rodziny.
Ja teraz odzyskałam spokój, zero nerwów, nie szukam nie sprawdzam, wszystko powierzyłam Bogu.
w razie w. muszę sobie itak ze wszystkim poradzić

Ale ażeby dojść do takiego stanu trzeba czasu.Czas leczy rany i to jest prawda
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 10:03   

Lonia napisał/a:
Było tragicznie, myślałam,że nie przeżyję tego, potem też było ciężko, teraz też nie jest lekko ale lżej...
Mój mąż zachowuje się w stosunku do mnie dużo lepiej, a było tragicznie, myślałam,że nic się nie da zrobić. Był po prostu jak nienormalny, nie patrzył na mnie na dzieci na nic!

Szczerze u mnie jest podobnie. Z tym, że wcale nie zachowuje się dobrze... tak jakbym chciała i tak jakbym mogła mu wierzyc.
Czy myslisz, że wyprowadzka pmoże? ja naprawdę nie chcę z nim życ. uważam, że mnie oszukuje i to już nie są paranoje. Też byłam w takim stanie, że nic nie sprawdzałam. Ale znowu mnie oszukał i zaczęło się. Kobiety to czują... Po prostu. To chyba jakiś dar od Boga: "Słuchaj, coś jest nie tak. reaguj."
 
     
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 11:01   

Z jednej strony po wyprowadzce męża na pewno jest ogromny spokój, nie ma codziennego nakręcania bo on zrobił lub nie zrobił tego czy tamtego. Ale jest też świadomość pewnej nieodwracalności faktów...nie mam już kompletnie wpływu na męża. Jednak faktem niezaprzeczalnym jest też to, że gdy był ze mną to też niewielki miałam wpływ na to co w końcu wybrał.

MonikoMario trudno tak jednoznacznie powiedzieć jak będzie lepiej w Twojej konkretnej sytuacji. Na pewno oszukiwanie i kłamstwa męża nie działają na plus dla Waszego małżeństwa. Ile można żyć przeszukując portfel i sprawdzając telefon...?To chyba jednak droga donikąd. A zazwyczaj mężowie wypierają się - jak widać z wielu tu opisanych historii- do samego końca, który albo będzie opamiętaniem delikwenta albo zakończeniem bycia razem ( tak jak to się stało u mnie).

Moja sytuacja jest jeszcze bardziej zagmatwana bo u nas oprócz zdrad ogromną rolę destrukcyjną miały nałogi męża. Zresztą obecna ,,koleżanka" wzięła się z połączenia jednego z drugim. Poznał ją grając maniakalnie w grę online. a z jedną z córek rozmawiał głownie na temat postępów w
grze :shock: .Z drugą nie rozmawiał prawie w ogóle.

Jedno jest pewne: po tym wszystkim co mi zgotował przez ostatnie kilka lat mój mąż, czuję się teraz, już po jego odejściu, trochę tak jakbym wyszła z ciasnej klatki. Chyba powoli, bardzo powoli ale,, rozprostowuję skrzydła".Co nie znaczy, że to prostowanie nie boli....Dlatego MonikoMario musisz dobrze rozważyć co w tej sytuacji będzie dla Ciebie najlepsze. Nikt nie zdecyduje lepiej niż Ty sama bo znasz siebie i Waszą sytuację tak od podszewki.
 
     
majola
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 11:06   

U mnie było podobnie. Mąż mnie oszukiwał, chował telefon, ukrywał hasła do maila, fb itp. choć moje hasła znał. Jak siadałam obok kiedy był przy komputerze to minimalizował lub zamykał stronę (głównie fb) itp. Jak chciałam żeby mi coś pokazał, to krzyk że go kontroluje. Okłamywał mnie w żywe oczy, a jak wychodziło to jego tłumaczenie było takie, że wiedział że będę zła, dlatego wolał poprzekręcać albo ukryć. Pytanie - skoro wiedział, że będę zła to dlaczego i tak to robił? Lepiej zrobić i okłamać żonę, niż być uczciwym i nie musieć kłamać.
A ja znałam mojego męża i dobrze wiedziałam kiedy kłamie. On też wiedział, że wiem i w końcu się przyznawał. Dobrze wiedział, że ja i tak się dowiem i będzie mnie bolało, że mnie zrani i że z każdym kłamstwem będzie gorzej między nami. Przeważnie i tak wybierał kłamstwo.
Jedna z najbardziej przykrych sytuacji miała miejsce, kiedy podjęliśmy decyzję o naprawianiu związku. Poprosiłam męża, żeby ograniczył kontakty z tą kobietą do jedynie niezbędnych służbowych (razem pracowali) i żeby absolutnie nie mówił jej, że jestem o nią tak zazdrosna, bo to będzie dla niej satysfakcja a dla mnie upokorzenie. Mąż obiecał.
Pracował w swoim rodzinnym mieście 40 km od tego gdzie aktualnie mieszkaliśmy no i pomieszkiwał tam u mamy, bo zepsuł się samochód. Był tak perfidny, że okłamał mnie że po pracy idzie z kumplem na basen, jeszcze zadzwonił po wyjściu z pracy. Okazało się, że nie szedł na basen, ale spotkał się z nią, żeby niby jej powiedzieć że nie mogą mieć takich relacji, bo ja nie chcę i oczywiście powiedział to o co prosiłam żeby absolutnie jej nie mówił. Ważniejsze żeby ona się czuła komfortowo, nieważne jak ja się poczułam. On uważał, że to nic takiego, ale chyba skoro go o to prosiłam to widocznie dla mnie było to ważne, tak? A chyba komfort żony powinien być dla niego ważniejszy niż "przyjaciółki". I ta sytuacja była tak naprawdę początkiem końca.

Boli do dziś jak sobie pomyślę ile razy i jak perfidnie mąż mnie okłamywał. Jeszcze niedawno płakałam i nie robiłam praktycznie nic innego jak myślenie o tym, żeby on wrócił. Na dzień dzisiejszy czuję, że nie potrafiłabym z nim w tym momencie być. Myślałam, że mu wybaczyłam, że gdyby wrócił przyjęłabym go z otwartymi ramionami. Teraz przestałam obwiniać siebie za rozpad małżeństwa, a zaczęłam bardziej dostrzegać też jego winy. Tak jak gdzieś Dabo napisał, że za zdradę odpowiada wyłącznie zdradzający. Dzisiaj czuję złość na męża i żal i wiem, że nie wybaczyłam, że nasz związek na tym etapie nie ma szans na odbudowę. Dlatego Bóg jeszcze mnie nie wysłuchał.
Ja głupia chciałam "już teraz natychmiast bo dłużej bez niego nie wytrzymam, Boże niech mój mąż się odezwie, przyjedzie, wróci" i "czemu mnie nie słuchasz". Teraz rozumiem czemu. I potrafię się znowu do Niego uśmiechać.

I tak sobie myślę, że to chyba zasługa i czytania tego forum i moich modlitw, że to zrozumiałam. Teraz wiem, że nawet gdyby mąż chciał wrócić, to nie mogłoby to się odbyć tak jak niedawno marzyłam., że po prostu wraca i żyjemy długo i szczęśliwie. Musiałby się mocno postarać. Musiałby zrozumieć jak on mnie skrzywdził, a nie ja jego. I udowodnić, że mogę mu zaufać, a nie tylko o zaufaniu mówić i zarzucać że nie ufam. Jak miałam ufać wiedząc, że mnie okłamuje. Bez zaufania NIE DA SIĘ zbudować zdrowego, szczęśliwego związku. Nie mogę mówić, że ja już dojrzałam i jestem super. Jeszcze sporo pracy i kryzysów przede mną. Ale widzę, że mój mąż jest mocno niedojrzałym egoistą. I nie wiem czy kiedyś się zmieni.

Nie żyję już myślą o powrocie męża. Mam mnóstwo innych problemów i innych radości. I mam Boga. I to on zaczyna być na pierwszym miejscu. A podobno wtedy wszystko zaczyna być na właściwym miejscu :-) Amen ;-)
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 11:15   

MonikaMaria3 napisał/a:
Poprosiłam go by podał mi gest odblokowujący telefon i pokazał, że dzwonił faktycznie do mnie. Zaczął mnie wyzywac. Od słowa do słowa wyszła awantura.

Lonia napisał/a:
Typowe zachowanie ....
Krzyk! obrona przez atak, tez tak u mnie było..

No cóż. Ja tam staram się nie generalizować.... Kiedyś uważałem, że wszyscy piją... i piłem bez skrępowania.
A odnośnie kontroli to mnie do szału doprowadzało kiedy moja żona mnie podejrzewała o zdrady, a ja na tamten czas uważałem że jej nie zdradzam. Uważałem, bo:
1. dziś wiem, że alkohol było u mnie na pierwszym miejscu...
2. miałem taką koleżankę w pracy, z którą rozmawiałem dużo.... Jak się ostatecznie żona pierwszy raz wyprowadziła to nawet chodziliśmy na piwo... i użalaliśmy się wzajemnie......... Szczerze powiedziawszy to były wprost idealne sytuacje do zdrady, ale jakoś się nie zdarzyła.... za to za każdym razem pijany w sztok wracałem do domu... alkohol był u mnie z reguły na pierwszym miejscu :).... No czyli dziś wiem, że moje użalanie sie nad brakiem zrozumienia z żoną nic mi nie dawało- tylko dalsze rozdrawpywanie i pogłębienie frustracji.... miałem nawet plany, żeby śledzić żonę dlaczego jest taka wredna...." Bo napewno ma kogoś na boku".... ostatecznie zrezygnowałem z tego, bo... chyba, bo wolałem pić niż się mordować z problemami z żoną.... piłem 3 latka codziennie mniej lub więcej.....
A swoją drogą do szału z samego założenia doprowadzała mnie podejrzliwość żony wogóle.... Czy byłem winny, czy nie winny zawsze wybuchałem i byłem wściekły, że nie ma do mnie zaufania. Najbardziej bolało, gdy nie czułem się winny. Ale dzis wiem, że poczucie winy wisiało nademną w tamtym okresie notorycznie... bo ja sobie nie dawałem rady...wiele rzeczy wiedziałem że źle robię, ale inaczej nie potrafiłem.... zwłaszcza to, że się mnie dzieci bały najbardziej bolało.
Kiedyś miałem wizje i plany wspaniałej przyszłości. Ale do ciężkiej cholery nie chciały się po mojemu ziścić. No to przy wielu niespełnionych oczekiwaniach się wściekałem o byle co.... i piłem alkohol...
Ostatnio zmieniony przez Jędrek 2013-08-27, 11:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 11:22   

Powiem tak; typowe zachowanie. Moj mąż, gdy do niego dzwoniłam zawsze mial zajęte i zawsze natychmiast do mnie oddzwaniał (miał funkcję w telefonie, że widział że dzwonię). Zawsze! wmawiał mi że z nikim nie rozmawiał, że ja mam omamy. Zawsze! gdy sprawdzałam mial wykasowane połączenia. Ja też wiedziałam, ze mnie klamie, ale gdzieś w podświadomości miałam nadzieję, ze może sie mylę. I tak rok on bawił się mną, a ja myślałam, że zwariuję. W końcu się wyprowadził. Dla mnie to był szok, dramat, tragedia niedoopisania. Myślałam, że to koniec, że się nie podniosę już nigdy, że moje życie się skończyło. Najpierw niesamowity żal do Boga, czemu ja? czemu moje dzieci? czemu Boże Ty na to pozwolileś.
Mąż wyprowadził się do innego miasta i nadal klamał, przysiegał że mieszka sam.
I w końcu pojechałam do Częstochowy do Matki Bożej. Tak strasznie błagałam Ją żeby wtuliła mnie w swój matczyny płaszcz, żeby pokazala mi całą prawdę, bo ja już bylam na granicy jakiejś wariacji.

I CUD !!!!! Tydzień po moim wyjeżdzie wyszła na jaw cała prawda. BóG i Kochana Mateńka postawili na mojej drodze przypadkowych ludzi, którzy wyjawili mi całą prawdę. Mój mąż mieszka z kochanką i jej córką (sam zostawił 3 małych dzieci). Ten ich romans trwal od roku, czyli dokładnie tyle ile ja miałam podejrzenia.
Dziś patrzę na to zupełnie inaczej choć mineło dopiero pół roku. Ja juz nie mam żalu do Boga, ja mu codziennie dziękuję że tak się stało. Jestem , staję się zupelnie kimś innym. Dziś inaczej widzę świat, wiarę, codzienne życie. Wiem, że nasze małżeństwo było złe, że ja też nie byłam idealna, że dawałam mężowi przyzolenie na trwanie w złu. Dlaczego? Bo nie byłam na tyle silna i wierna Bogu. Teraz wiem, że ta cała zmiana zaczyna się ode mnie. A to, czy mąż bedzie chciał dołączyć do mnie to jego wola i plan Boży.
Powinnaś modlić się o poznanie prawdy, nawet najgorszej. Budowanie małżeństwa na kłamstwie jest porównywalne do domku z kart, który w każdej chwili można zburzyć.
Uwierz, głęboka modlitwa, całkowite oddanie spraw Bogu, całkowite zaufanie przynosi cuda i niesamowite łaski.
Nie kombinuj za dużo sama, mow:"Jezu Ty się tym zajmij". A Ty się zajmij sobą, swoim spokojem, bo jest on bezcenny
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9