Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy jestem przesadnie zazdrosna?
Autor Wiadomość
MonikaMaria3
[Usunięty]

  Wysłany: 2013-08-24, 17:01   Czy jestem przesadnie zazdrosna?

Witam ponownie...
jak wiecie wszyscy jestem w głębokim kryzysie z moim mężem już prawie dwa lata. Ale było też tak dobrze, że już myslałam, że kryzys się skończył. Umieliśmy się oboje dogadac i było między nami wspaniale... nawet myslelismy o drugim dziecku. Ale pojawiła się kolejna koleżanka, która wzbudziła mój wielki niepokój.
Przede wszystkim jestem zazdrośnicą, ale gdyby mój mąż nie dawał mi powodów sądzę, że zaakceptowałabym to, że ma jakieś koleżanki. Ale nie rozumiem, skoro ich intencje są czyste to czemu usuwa smy, kłamie o połączeniach i traktuje mnie jak najgorszą szmatę. Tamta jest wspaniała, jej broni i o nią się troszczy... A przecież to mężatka. Ja jestem ta zła, co ciągle się czepia o nią... Bo się czepiam. Bo nie rozumiem jakim cudem znajduję kobiecą literkę K w jego portfelu, a ona ma imię na K. czemu lata z jej mężem remontowac mieszkanie dla nich, a nasze stoi ugorem. I czemu co najgorsze ostatnio wracał nad ranemw stanie nietrzeźwym przez kilka tygodni i podczas jednej z takich awantur wypomniał mi, że żyga naszym małżeństwem, że jestem jego największym problemem, że mnie nienawidzi... A potem znalazłam jej zdjęcie w portfelu. Niby tłumaczył, że do skanowania mu dała i o tym zapomniał. Na komórkę załozył blokadę pinem. I mało tego ona potrafiła przyjechac do nas sama, jak mnie nie było. A do tego wszystkiego mąż się wypiera, że ich coś łączy. razem pracują, razem jeździ z ich zespołem i pomaga rozstawiac sprzęt. A dziś ona przyjechała po niego i kiedy chciałam wyjasnic obecnośc jej zdjęcia w jego portfelu, to ona chamskim tonem stwierdziła, ze nie będzie ze mną rozmawiac. Potraktowała mnie wrednie, a mój mąż nawet nie zareagował.
Nie wierzę mu ani jej. Juz rozwaliła jeno małżeństwo. Bierze się za kolejne... Z tym meżem co teraz ma ślub kościelny, ale bardzo się kłóca....
czy ja przesadzam? czesto było tak, że sama o nią robiłąm awantury i nawet jak mąz szczerze mówił o niej, to się wściekałam. Ale kompletnie nie rozumiem, czemu ona się nie odsunie od naszego małżeństwa, a mąż nie pokaże mi, że naprawdę mu zależy. Co mam robic? odejśc czy byc i trwac w cieniu ich kłamstw....
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 21:36   

Ja w takim zakłamaniu żyłam półtora roku. Też wydawało mi się, że jestem zazdrośnicą. Mąż zachowywał się identycznie jak Twój, tzn. kasował smsy, połączenia, uwielbiał wieczorne spacery z psem (wcześniej nigdy nie chciał na nie chodzić!), podczas których zawsze miał zajęty telefon jak dzwoniłam. Wypierał się, kłamał w żywe oczy, potrafił klękać i przysięgać ze nie ma nikogo. Ja nie wierzyłam, cały czas czułam podświadomie że mnie oszukuje. Z drugiej strony sama siebie obwiniałam, że może za bardzo sprawdzam, śledzę, ze może przesadzam. Też w nerwach mówił, że mnie nienawidzi a nasze małżeństwo to pomyłka. W końcu posunął się do tego, że stwierdził że mam chorobę psychiczną i wysyłał mnie do psychiatry. A ja już tego nie wytrzymywałam. Miotałam się a on świadomie niszczył mnie psychicznie. W końcu 8 marca postanowił mi zrobić niespodziankę. Tak mi powiedział, gdy wychodziłam rano do pracy. Ta "niespodzianka" to jego nagła wyprowadzka. Szok dla mnie i dla dzieci. Rozpacz. I jego dalsza perfidna gra nami. Powiedział mi podczas rozmowy telefonicznej, że wyjechał do Warszawy do pracy, że musimy od siebie odpocząć. Zapewniał mnie i dzieci , że mieszka tam sam. I tak bawił się nami 3 miesiące. Aż w końcu pojechałam do niego pod zdobyty przypadkiem ( a może nie przypadkiem tylko Ktoś Wielki mi go podsunął)adres. I szok...! Mieszka z kobietą i jej dzieckiem. Przyznał się, ze właśnie przez półtora roku utrzymywał z nią kontakt, a ich miłość dojrzewała.
To co przeżyłam wiem tylko ja. Minęło już pół roku. Dzięki bardzo gorącej modlitwie mojej i wielu osób dziś jestem bardzo silna i już rozumiem, że mój mąż mnie niszczył. Teraz pracuję nad sobą. Zmieniam się i bardzo ufam Bogu. Wiem, ze On na pewno zawsze!!! będzie mi wierny. I dlatego chce mi się żyć i dzięki Niemu odnajduję szczęście każdego dnia.
Tobie też daję jedną podstawową rade: zaufaj Temu komu możesz zaufać bezgranicznie, poproś Boga o poznanie prawdy.
Z Bogiem
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-25, 18:12   

MonikaMaria3 napisał/a:
czy ja przesadzam? czesto było tak, że sama o nią robiłąm awantury i nawet jak mąz szczerze mówił o niej, to się wściekałam. Ale kompletnie nie rozumiem, czemu ona się nie odsunie od naszego małżeństwa, a mąż nie pokaże mi, że naprawdę mu zależy. Co mam robic? odejśc czy byc i trwac w cieniu ich kłamstw....

och
Każda sprzeczka, kłótnia czy awantura z moją żoną tylko mnie utwierdzała w chorym przekonaniu, że mam wredną, upierdliwą, zazdrosną, nietolerancyjną i egoistyczną .... kobietę za żonę.....
I każda była pretekstem, żebym szedł pić i użalać się nad sobą i swoją "niedolą".... sam albo w czyimś towarzystwie.
Każda kolejna awantura coraz bardziej zniechęcała mnie do jakiegokolwiek zaangażowania w małżeństwo i w porozumienie z żoną....
Doszło do tego, że znienawidziłem moją żonę i wręcz nie byłem w stanie z nią rozmawiać. Zacząłem milczeć w domu....
Kiedy ona poszła do Al- Anon i zastosowała coś, co jej tam ... przekazano zmieniło się moje jej odbieranie. Skończyły się preteksty... no dobra- ograniczyły się preteksty do trzaskania drzwiami i wychodzenia na piwo.
... zastanawiało mnie to coraz bardziej i w efekcie doprowadziło, do tego, że postanowiłem przestać pić.... na początku żeby jej pokazać, że potrafię nie pić. Kiedy bez alkoholu wytrzymałem tylko 20 parę dni i zapiłem leki uspokajające znajdując się na detoksie zaczęła się zmieniać moja świadomość.... na początku w zakresie tego, co zmarnowałem w swoim życiu.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-25, 18:26   

Wiesz co Jedrek straszysz te dziewuchy jak babke pradem,
Też pochodzilem troche do aa, ale właśnie tak fantycznie chore podejście większości tam odstrasza mnie na tyle skutecznie, że wolę teorię 12 kroków przerabiac na Sycharze. Nie każdy i nie wszystcy są tak źli. Wiem że trzeba zmieniać siebie itp. Ale ja jestem realista," znowu w życiu mi nie wyszło" ale to nie taki powód żeby siebie wbrew naturze przerabiać, usprawiedliwiając niewłaściwe kroki innych tym że ja mam się kolejny raz podporzadkować. Czasami niestety jest tak że to ktoś robi niewłaściwie i to ja mam mu powiedzieć -robisz źle, a nie skakac z teoriami że moje wyobrażenie o życiu było inne. Czarne to czarne, białe to białe. Sory tak jest
Pozdrawiam
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-25, 18:39   

Dabo napisał/a:
Ale ja jestem realista," znowu w życiu mi nie wyszło" ale to nie taki powód żeby siebie wbrew naturze przerabiać, usprawiedliwiając niewłaściwe kroki innych tym że ja mam się kolejny raz podporzadkować.

każdy ma swoje zdanie...
Ja od stycznia modlę się zwłaszcza o to:
„Boże....Uwolnij mnie ode mnie samego, abym mógł lepiej spełniać Twoją wolę” (Anonimowi Alkoholicy, str.54)
I uważam, że próby mojego powierzania, chociaż nieudolne, pomagają mi żyć bardziej spokojnie i stabilniej rozwiązywać sprawy do załatwienia w moim życiu....
zasadniczo to ja pierwszy raz w życiu próbuję się tak naprawdę podporządkować :)
Dotąd kombinowałem jak tego nie robić.

[ Dodano: 2013-08-25, 18:43 ]
Cytat:
Wiesz co Jedrek straszysz te dziewuchy jak babke pradem,

nikogo nie zamierzam straszyć. Dzielę się tylko swoim doświadczeniem... z okresu życia do którego nie chcę wrócić :(
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-25, 19:26   

Spoko chłopie ,lubie cię i szanuje, jesteś jak większość fanatyków u mnie na grupie.
Ale nawet im podpowiadam że są ludzie którzy nie odeszli aż tak daleko od Boga czy koscioła ,żeby tak drastycznie i brutalnie wpierać im swoje aktualne fanabelie.
Wyobraż sobie że masa ludzi jak wiesz pogubiła się i zatraciła. Ale są wyjątki, z których jak sam kiedys opowiadałeś drwiłeś, byli, są i pewnie bedą koło kościoła, Boga,.
Ich ty nie nawracałaś, ani oni ciebie- mimo że pewnie był czas kiedy powinni.
Tam była , jest i bedzie masa ludzi, którzy nie przez ciężkie doswiadczenia życiowe, tylko ze zwykłego wychowania religijnego są i będą i oni sie pewnie modlą za takich jak my.
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-25, 19:37   

Dabo napisał/a:

1. Spoko chłopie ,lubie cię i szanuje, jesteś jak większość fanatyków u mnie na grupie.
2. Ale nawet im podpowiadam że są ludzie którzy nie odeszli aż tak daleko od Boga.....


1. fanatyk
a. «osoba żarliwie wyznająca jakąś ideę lub religię, skrajnie nietolerancyjna w stosunku do zwolenników innych poglądów»

b. «o kimś, kto z pasją oddaje się jakiemuś zajęciu lub jest czyimś zagorzałym wielbicielem»
myślę, że nie masz na myśli pierwszego znaczenia (ale mogę się mylić).... a drugie jest bliższe prawdy. Widzę dobre strony w powierzeniu się Bogu i odpuszczeniu wpływania na rzeczy, na które nie mam wpływu. Zwłaszcza z egoistycznego punktu widzenia, że MNIE się żyje lepiej :) A być może dzięki temu, że ja, jako ten zadowolony z życia, będę mniej kłótliwy i drażliwy i uda mi się porozumieć z żoną :)
2. Nie uważam wcale, że wszyscy tak jak ja zaślepili się uciekaniem od życia w alkohol.

Spoko, spoko :)
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-25, 19:55   

Sory ziomek źle się wyraziłem.
Jeżeli obraziłem to przepraszam.
Po prostu nieraz czyjeś nadgorliwe podejście do sprawy odbierane jest nie tak jak by on sam tego oczekiwał. I tu sprawdza się powiedzenie że czsami nadgorliwośc jest gorsza jak faszyzm. To powiedzienie będąc członkiem aa weź głęboko pod ROZSĄDEK. Tak samo tez myślę o wypowiedziach innych osób na forum.: wiara, wiedza i rozsądek. Nieraz mam wrazenie że pcha się ludzi ale i sam popadam w skrajności wiary ,ale i to jest niebezpieczne moim zdaniem. Z krawędzi można łatwo spaść.
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-25, 20:05   

Dabo napisał/a:
To powiedzienie będąc członkiem aa weź głęboko pod ROZSĄDEK

Pisząc:
"Każda sprzeczka, kłótnia czy awantura z moją żoną tylko mnie utwierdzała w chorym przekonaniu, że mam wredną, upierdliwą, zazdrosną, nietolerancyjną i egoistyczną .... kobietę za żonę.....
I każda była pretekstem, żebym szedł pić i użalać się nad sobą i swoją "niedolą".... sam albo w czyimś towarzystwie.
Każda kolejna awantura coraz bardziej zniechęcała mnie do jakiegokolwiek zaangażowania w małżeństwo i w porozumienie z żoną....
Doszło do tego, że znienawidziłem moją żonę i wręcz nie byłem w stanie z nią rozmawiać. Zacząłem milczeć w domu...."
miałem na myśli to, że okres kłótni, złości i awantur przeplatany złośliwościami i udowadnianiem wzajemnym sobie win doprowadził u mnie do rozpadu małżeństwa- zwłaszcza nienawiści i dystansu z mojej strony. W efekcie prawie rok nie mieszkamy razem.
No więc uważam, że to wszystko było bezsensowną stratą energii. I cała moja nadgorliwość wykazania, że winna jest moja żona też była bezsensem, bo pracując na programie 12 kroków doszedłem do tego, że w wielu przypadkach oskarżałem ją o to, co sam praktykowałem....
 
     
Magda Kartacz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-25, 20:23   

MonikaMaria3,
Nie sądzę byś przesadzała z zazdrością w takiej sytuacji. Oczywiście możesz być "przesadnie" zazdosna ale z tego co piszesz wynika, że twoja zazdrośc jest bardzo głęboko uzasadniona.
Ja również przeżyłam podobne zachowania męza, chowanie telefonu, czyszczenie sms, nerwowowośc gdy ktoś (ona) dzwonił, kłamstwa wieczne z kim gdzieś wychodzi, no i gdy na 5 minut nawet wychodził wiecznie zajęty telefon.
Mój mąż ma dość specyficzny charakter, z każdą kobietą się od razu kumplował, wymieniał telefonami, otwarcie flirtował.Jest przystojny, lubiany i nigdy nie miał problemów z zawieraniem "przyjażni" z kobietami. Zawsze też wmawiał mi, że przesadzam, że on nic złego nie robi, po prostu jest towarzyski a to nie jest wada.
Nawet próbował mi wmówić, że mam paranoję gdy ostro reagowałam na zbyt bezczelne zachowania w mojej obecnści.
Po wykryciu pierwszej zdrady gdy wypytałam go o wszystko okazało się, że te kontakty z jego "kumpelkami" wcale nie były takie niewinne. Z niektórymi bardzo ostro flirtował, było też parę zdrad emocjonalnych, kilka otwartych propozycji sexu a największą bombą było odkrycie, że jego najlepsza koleżanka ( znam ją bardzo dobrze) która bywała u nas w domu była nie tylko koleżanką i ostro flirtowali a kiedyś ze sobą sypiali (twierdzi, że przed ślubem ale nie wiem czy w to wierzyć) mi zawsze mówił, że nigdy między nimi nic nie było.

Mój mąż kłamał cały czas, kręcił, wypierał się prosto w oczy, sugerował że wariuję od takiego myślenia. Patrząc na to co piszą forumowiczki, każdy mąż wypiera się w żywe oczy do samego końca (poza mężem Swallow).
Myślę, że powinnaś wyjaśnić wszystkie wątpliwości z mężem a jeśli się nie uda to z nią. Jeśli nie ma w ich znajomości nic złego to chyba nie powinni oboje się tak zachowywać. A kasowanie sms, połączeń, noszenie jej zdjęcia może ( nie musi) oznaczać że łączy ich coś więcej. Najlepiej byłoby to wyjaśnić z obydwojgiem, może jakoś z zaskoczenia nawet. Porozmawiaj też z mężem o tym jak bardzo boli cię ta znajomość i nie chcesz by ją kontynuował. Praca jest pracą ale jakiekolwiek stosunki poza nią bardzo żle na ciebie działają i odbijają się na waszym małżeństwie.
Ja chyba byłam zbyt tolerancyjna i zbyt łatwowierna, gdy zaczynał mówić, że wariuję, że nic się nie dzieje, przysięgał, że to tylko pisanie dla zabicia czasu to dawałam spokój i wierzyłam? że mówi prawdę. To był błąd jak widać ponieważ flirtował dalej, proponiwał koleżankom sex a wreszcie znalazł sobie taką i do pisania i do spędzania czasu i do sexu. Trwało to 1,5 roku przez który cały czas mnie okłamywał.
Moim zdaniem powinnaś reagować póki jeszcze możesz.
Takie relacje z inną osobą niż żona, remontowanie jej domu, ukrywanie połączeń, kasowanie sms, noszenie jej zdjęcia nie są przecież normalne.
Można oczywiście mieć przyjaciół, koleżanki, poświęcać im swój czas ale to powinny być zdrowe relacje, bez ukrywania czegokolwiek i bez kłótni małżeńskich o to.
Jeśli nie ma nic do ukrycia to po co zadawać sobie jakikolwiek trud by coś ukrywać?
A tłumaczenie bo ty jesteś zazdrosna bardzo, bo ty wszaystko wyolbrzymiasz i zawsze sobie coś ubzdurasz ( ja takie słyszałam) sa chyba niewystarczające w tej sytuacji.
Gdybym ja reagowała wcześniej, tłumaczyła mu, że nie powinien tyle czasu poświęcać koleżankom może nie posuwał się coraz dalej i dalej i może nie doszło by do zdrady.

Pozdrawiam
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-26, 14:50   

Magda Kartacz napisał/a:
Takie relacje z inną osobą niż żona, remontowanie jej domu, ukrywanie połączeń, kasowanie sms, noszenie jej zdjęcia nie są przecież normalne.
Można oczywiście mieć przyjaciół, koleżanki, poświęcać im swój czas ale to powinny być zdrowe relacje, bez ukrywania czegokolwiek i bez kłótni małżeńskich o to.

Zgadzam się z Tobą madziu. tak nie powinno byc.
Zdjęcie wytłumaczyła tym, że dała mu do zeskanowania jak jechał na kurs, bo potrzebowała do dokumentów. Potem się nie widzieli i to akurat prawda, bo miała kilka dni wolnego, a Tomek o tym zapomniał. Wie, że potrafię mu sprawdzic portfel, więc nie sądze by był na tyle głupi, by nosic to zdjęcie... Ale zawsze jest jakies ALE i to mnie martwi.
Nie ufam mu i nie wierzę w nic, co mówią oboje. Bo uważam, że prawda jeste taka, szkoro koleżanka jest mniej wazna od małżeństwa, to niech skupi sie na małżeństwie, a ją odstawi w kat. I skoro ona nic do niego nie ma, jak twierdzi, to niech po prostu zrezygnuje z tej znajomosci. Dla mnie to tyle w kwestii koleżanki. obiecałam, że do końca wrzesnia będę starała się skleic to małżeństwo, zrozumiec go i siebie lepiej. Ale bez obecności koleżanki. A jeżeli nic się nie zmieni, złoże pozew o separację. Separację Kościół dopuszcza bo na takich zasadach, jak teraz nie wyobrażam sobie zycia z moim mężem.
 
     
Lonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-26, 15:36   

Ja do mojego męża miałam stu procentowe zaufanie i nie byłam zazdrosna bo nie miałam powodów, kochał mnie i szanował.

Ale... jak się zakochał w Pani i od pierwszych dni zaczął się inaczej zachowywać, to pytałam co się dzieje?, odpowiadał tak jak każdy kto ma "koleżankę" na boku ,że to ja mam urojenia

Nakrywany na kłamstwach i oszustwach wypierał się, a potem tłumaczył,że ja niczego nie rozumiem, że to tylko koleżanka do rozmów...

NIE MA PRZYJAŹNI DAMSKO MĘSKIEJ W TAJEMNICY PRZED MĘŻEM CZY ŻONĄ!

Nie dajcie sobie wmówić!
Ja też nie wierzyłam,że mój mąż mógłby mnie zdradzać i co ?
głupia byłam i naiwna.. zdradzał i kłamał mnie w żywe oczy, ale nie wychodziły mu te oszustwa kompletnie.Jego kłamstwa co rusz wychodziły, po wyjściu z domu jego telefon nie miał zasięgu, przekładał kartę, potem miał już drugi telefon i nie musiał przekładać karty.
Co rusz coś wykryłam a jemu się wydawało że fajnie mu to idzie Dzisiaj niejednej bym otworzyła oczy ... tak mężowie oszukują( żony też)
Ale wcześniej czy później to draństwo wychodzi....
Nie da się kłamać w nieskończoność, przychodzi taki moment że ma się wszystko czarno na białym.
Nie wierzę,że krzywdząc żonę i dzieci można być szczęśliwym,niejeden potem żałuje, ale krzywda jest krzywdą i z pozbieraniem się długo schodzi..
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-26, 19:39   

MonikoMario3, doszła do Ciebie wiadomość? Bo widzę, że byłaś zalogowana, a odpowiedź na Twoją wiadomość mam ciągle w folderze "Do wysłania". Pozdrawiam ciepło. :)
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-26, 20:32   

dorotakm napisał/a:
Tobie też daję jedną podstawową rade: zaufaj Temu komu możesz zaufać bezgranicznie, poproś Boga o poznanie prawdy.
Z Bogiem

Próbuję ufac, ale ciężko. I próbuję prosic o pomoc.
Tak, mąż powiedział, że odblokowanie gestem, bo takie sobie założył może mi podac kiedy tylko zechcę. Oczywiście ja stwierdziłąm, że nie potrzebuję, bo też chcę się wyleczyc z manii sprawdzania telefonu.Tłumaczył to tym, że telefon mu się co chwila odblokowywał i włączały się rózne aplikacje... Nie usprawiedliwiam go, fakt był faktem, co chwila miał załączone coś, czego nie chciał.
Czy coś się zmieniło... Na pewno wiem, że kiedy jesteśmy razem koleżanka już nie pisze. Mąż powiedział, że ja jestem dla niego ważniejsza. Ale nie ufam mu i jej ani trochę. Póki co modlę się....I staram się byc stanowcza.
Za swoje zachowanie przeprosił. On zawsze twierdzi, że jemu zalezy i nie chce rozwodu, ale to ja co chwila o tym mówię. A kiedy jest zły nie panuje nad sobą, bo po kilkugodzinnym słuchaniu, że ma romans, to szlag go trafia. Póki co skończyły się powroty nad ranem. I próbuje ze mną rozmawiac o planach, o uczuciach, o pracy.... Ale i tak mu nie ufam.
Wiem, że wielkie wsparcie mam w rodzinie zarówno jego jak i mojej. Nie pochwalają jego zachowania. Tesciowa go ostatnio "ochrzaniła" i to nieźle. Jak gówniarza bo tak się zachowywał.
Nie wiem, jak to dalej się potoczy. Tak bardzo chciałabym, by ta dziewczyna zniknęłą z życia naszego małżeństwa. Byłabym dużo spokojniejsza. A przede wszystkim chciałabym, by mój mąż się nawrócił. I modlę się o to od wielu dni....
Mój mąz nie jest już centrum mojego świata. czasami myslę, że nawet łatwiej byłoby mi samej niż z nim. Ale to mój mąż. I chcę mu byc wierna aż do śmierci. Tylko, że szkoda, że taki tępy
Swallow napisał/a:
MonikoMario3, doszła do Ciebie wiadomość? Bo widzę, że byłaś zalogowana, a odpowiedź na Twoją wiadomość mam ciągle w folderze "Do wysłania". Pozdrawiam ciepło. :)

Nie nie doszła. Czekam z niecierpliwością.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8