Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Gość Niedzielny "Sakrament do śmierci"
Autor Wiadomość
abcd
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-08, 15:23   

miodzio63 napisał/a:
to co wewnątrz wyczuwalne jest na zewnątrz.....

Też tak wyczuwam.

Filomeno, nic dodać, nic ująć... :-)
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-08, 18:02   

Filomena napisał/a:
Sama się nad własną postawą zastanawiałam i ja nie czuję satysfakcji, dumy, nie stawiam się na cokole. Mi jest po prostu bardzo smutno.


Filomeno zatem życze ci tego co w słowach tej piosenki....

http://www.tekstowo.pl/pi...ed_is_love.html


:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-08, 20:01   

Filomena napisał/a:
Nie do końca rozumiem o co ten spór.

Witam:)

Tak mnie to ujęło...Wyrażenie różnych opinii na dany temat czy koniecznie jest sporem?

Tak śledząc temat myślę sobie ,że problem jest bardzo ważny dotyczy, prawidłowego pojmowania uszanowania wolnej woli małżonka. Pięknie o tym wspomina ks.Marek Dziewiecki w rekolekcjach , są dostępne na forum. Hm...:) bardzo mi się tam podobało porównanie małżonków jako "wzajemnego sejfu dla siebie nawzajem"... i teraz tę wolną wolę dorzucić trzeba w realizowaniu przysięgi małżeńskiej. Bo czy ta wola jest wolna kiedy "zapomina" o tym co jest priorytetem, czy już raczej zniewolona?

Filomenko dziękuję za ważne przypomnienie...w drodze do nieba nie ma lepszych i gorszych, są ludzie grzeszni na różnych etapach życia.

pozdrawiam+
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-08, 20:13   

Mirela, chodziło mi o to, że każda ze stron przypisuje drugiej jakieś intencje, stąd chyba wzajemne niezrozumienie, albo też wyszła moja wada (?), że nie za bardzo lubię (?) wymiany zdań, kiedy wydaje mi się, że wszystko zostało powiedziane, a znowu temat wraca. Ale to mój problem :-)

Temat w istocie ważny, więc może jednak warto dalej go pogłębiać.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-08, 21:00   

Filomena napisał/a:
Mirela, chodziło mi o to, że każda ze stron przypisuje drugiej jakieś intencje, stąd chyba wzajemne niezrozumienie, albo też wyszła moja wada (?), że nie za bardzo lubię (?) wymiany zdań, kiedy wydaje mi się, że wszystko zostało powiedziane, a znowu temat wraca. Ale to mój problem :-)

Temat w istocie ważny, więc może jednak warto dalej go pogłębiać.

Filomenko bardzo dobrze ,że zwracasz na to uwagę. Zawsze jest czas uczyć się wzajemnie cierpliwości , a jednocześnie kultury w dyskusji. Chociaż rozumiem skąd pojawiają się te postawy o których wspominasz ...trafiają tutaj ludzie z bagażem na różnym etapie.

pozdrawiam+
Błogosławionej nocy:)
Apel Jasnogórski.... 21:)
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-09, 10:42   

Jesteśmy w dziale SAKRAMENT MAŁŻEŃTWA. Chwała Panu!

Czym jest sakrament małżeństwa? :-)
To pytanie retoryczne, bo rzecz o czym innym.

Co Pan Jezus powiedział:
"Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było."

więc zatwardziałość czy wolna wola... oto pytanie - i dotyczy ono chyba porzucających, a nie porzuconych.

Porzuceni związani w nowym związku - to efekt braku wsparcia od wielu lat jakie jest zaniedbaniem Naszego Kościoła,
bo zapytał ktoś dawno temu ojca Łusiaka: "ile to stworzył duszpasterstw dla małżonków sakramentalnych będących w kryzysie zanim stworzył duszpasterstwa dla małżonków niesakramentalnych" (będących w kryzysie --> stąd napisał tekst rok temu o tym, by się nie rozwiedli.. Zapytam więc czemu nie napisał tego dla małżonków sakramentalnych w kryzysie, by się nie rozwiedli :?: ) Czemu wszystko jest za późno i po czasie?
Czekamy z niecierpliwością na odpowiedź Ojca Świętego Franciszka - obiecał odpowiedzieć w październiku - na temat poruszony w Gościu Niedzielnym pt. "Sakrament do śmierci".
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-10, 07:42   

abcd napisał/a:
Obserwuję Sychar znacznie dłużej niż od 4 lutego 2013, jak Swallow.


No i widzisz, nawet w tak błahej sprawie możesz "stworzyć" sobie fakt, a potem do tego faktu dorabiać cała teorię. Co mam powiedzieć, patrząc na Twoją datę dołączenia do forum? Skąd wiesz zatem, od kiedy ja obserwuję forum i czy nie jest to dłużej od Ciebie? To jest jakieś istotne dla sprawy? To mnie dyskredytuje? No więc - proszę. jesteś dłużej, jesteś bardziej obeznany, uprzejmie proszę, wskaż mi jeden cytat, post, wypowiedź, chociaż JEDNĄ, która by potwierdzała Twoje argumenty.

Zarówno Ty, jak i Norbert macie szczególny sposób dyskutowania. Jeśli brak argumentów, to od razu jakaś wycieczka osobista w kierunku dyskutanta. Oraz brak odpowiedzi na kluczowe pytania. Wiem, wiem - tak wygodniej dyskutować, bo na ogólnikach. W trakcie wyszło, że jednak nie cały Sychar, tylko niektórzy, nie zawsze, ale czasami i tak wyszło, że rzeczywiście chodziło tylko o poawanturowanie się, a nie jakąś konkretną zmianę, bo w zasadzie, to właściwie nie ma sprawy.

W dalszym ciągu też nie widzę fragmentu z Pisma Świętego, które wskazywałoby na to, że związki niesakramentalne również podobają się Bogu i On im sprzyja, by trwały.

Chętnie zmienię swój punkt widzenia - bo tylko krowa nie zmienia poglądów. Może nie znam jakiegoś fragmentu Biblii, nie jestem alfą i omegą - więc grzecznie czekam :mrgreen: na jakieś argumenty. Nie przepychanki słowne, nie przekomarzania się i własne jakieś teorie, każdy ma swoje. Ja czekam na argument rzeczowy.

W przeciwnym razie - zapytam jeszcze raz (może być tym razem retorycznie) o co więc ta cała awantura i podważanie sensu motta forum, które jest jak najbardziej prawdziwe.

Nie brzmi: każde trudne małżeństwo zostanie uratowane.

Brzmi: każde trudne małżeństwo jest do uratowania.

To przecież zdanie warunkowe. Jest warunek, nic samo nie przychodzi. Bóg nam stawia warunki - jeśli chcemy z Nim być, musimy wypełniać Jego przykazania, słuchać Jego nauk, podążać Jego śladami.


Jest do uratowania - tak jak woda jest zamieniona w wino. Jest - pod warunkiem, że wypełni się stągwie wodą do pełna, nie czekając na efekt, nie szukając poklasku. Jeśli zaś ktoś udaje, że wypełnia i pokazuje wszem i wobec, ile wysiłku go kosztuje noszenie stągwi, gdzie wody jest lekko na dnie, to nie powinien się dziwić, że woda się w wino nie zamienia.

Norbert - biorąc pod uwagę, że poprzez swoje pisanie mocno pokazujesz swój charakter - to, że lekceważysz regulaminy (przy każdorazowej rejestracji klikasz, że akceptujesz regulamin), przez te wszystkie Twoje kłótnie z niemal każdym już na tym forum, przez Twoje obrażanie ludzi, z którymi rozmawiasz, wręcz chamskie w wydźwięku (piszę o całokształcie) przecież mocno widać, że masz jakieś wady, nad którymi nie pracujesz, lub których nie zauważasz bądź wymagasz od innych (także żony), by je akceptowała. Guzik prawda - nikt nie musi akceptować naszych wad. Jeśli jesteśmy wredni, zapalczywi, nerwowi, impulsywni, szybciej gadamy, niż myślimy, to nie dziwmy się, że małżonkowie nie chcą z nami być. I wtedy nasza wierność i inne zalety są mało istotne dla nich. Mają się rzucać nam w ramiona, bo łaskawie jesteśmy wierni i czekamy?

Nie obruszaj się zatem na to forum i Admina, do którego się czepiasz jak rzep za każdym razem, bo to już nudne się robi - tylko wreszcie coś postanów, co z tym Twoim życiem. Masz moją modlitwę, prosto z serca, zanim jeszcze pójdę do pracy. :)

Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
 
     
abcd
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-10, 08:53   

Wiesz, Swallow, jakoś nie zauważyłem, żeby ktoś zanegował moje wypowiedzi w tym wątku, a z uogólnienia "cały Sychar" wycofałem się na rzecz stwierdzenia "czasami", bo takie uogólnienie jest mało konkretne. Ale bardzo widoczny jest nacisk na jak najszybszy powrót współmałżonka. Dlatego pisałem, że hasła "czekaj nie czekając" i "pracuj nad sobą", albo, że "zrobiło się z małżonka bożka" są jak najbardziej właściwe, ale na samym Sycharze są dla wielu najtrudniejsze do spełnienia. Dla wielu, w tym dla tych, którzy to forum i wspólnotę prowadzą. Dowodem na to jest właśnie stosunek do istnienia duszpasterstw niesakramentalnych.

Nie uważam, żebym robił jakąś awanturę, raczej Twój ton odbieram jako napastliwy.

Pisałem tylko o tym, że nastawienie polegające na tym, że gdzieś w głębi ciągle uważa się, że życie musi być niespełnione bez drugiej osoby jest nastawieniem niewłaściwym i szkodliwym. I na Sycharze takie nastawienie ma wiele osób (czego nie koryguje się). Takie samo nastawienie mają niesakramentalni, którzy nie mogą zrezygnować z drugiej osoby.

A jak chcesz dokładniejszej podpowiedzi z Pisma Świętego, to podpowiadam, że ci pierwsi, Sycharki, nie grzeszą 6 i 9 przykazaniem, ale razem z niesakramentalnymi grzeszą 1 przykazaniem, bo wszyscy przedkładają drugiego człowieka lub konkretne okoliczności życiowe - tj. szczęśliwe małżeństwo - nad Boga. I tak wszyscy kręcą się w kółko. O tym pisałem. Dlatego skupianie się na tym, że "oni cudzołożą, a my nie" po prostu niczego nie wyjaśnia.

To, co napisałem wyżej doskonale wyjaśnia Augustyn Pelanowski w książce "Wolni od niemocy". Zdaje się, że ta książka jest polecana w broszurze sycharowskiej, ale niestety link do broszury nie działa.

Na marginesie link do filmiku "bum bum bum" też zniknął na facebooku :-) . Czyli admin czyta i reaguje, ale milczy.

Zatem nie są to tylko moje teorie, a uśmieszki " :mrgreen: " czy słowa "nie jestem alfą i omegą" brzmią po prostu pretensjonalnie.

Uważam, że warto tłumaczyć te sprawy, aby spełniony był cel tego forum: "Celem tego forum jest pomoc małżonkom przeżywającym kryzys w ratowaniu sakramentalnego małżeństwa."

"Forum ma charakter katolicki, jednak jest otwarte dla wszystkich, przede wszystkim jednak ma być wsparciem dla tych małżonków, którzy chcą pozostać wierni złożonej przysiędze sakramentalnej i wierzą, że każde trudne małżeństwo sakramentalne dzięki współpracy z łaską sakramentu małżeństwa ma szanse być uratowane."

Jak słusznie zauważyłaś:
Nie brzmi: każde trudne małżeństwo zostanie uratowane.
Brzmi: każde trudne małżeństwo jest do uratowania.

Zatem zamiast na Woli Boga, forum skupia się na "szansach ratowania małżeństwa" czyli na tym, żeby małżeństwo było razem. A nie zawsze tak musi być. Czyli coś co jest - owszem piękne i Boże - stawia się jednak ponad Boga. Bo On być może zechciał na pewnym etapie życia zezwolić na to, by jedno odeszło, a drugie musiało sobie radzić w sytuacji tego odejścia.

A skoro, Swallow, jesteś związana z Sycharem bardzo długo, a nie trafia do Ciebie to co napisałem, to tym bardziej jestem przekonany, że dobrze robię pisząc takie słowa.

Bo jak tutaj się ładnie pisze: "jak Bóg jest na 1 miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu". Czego sobie i wszystkim życzę.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-10, 10:44   

Witam serdecznie!
Myślę sobie ,że to szalenie ważne
"Mówienie prawdy innym o nich: nasze krytyki i pochwały innych

Czy możemy mówić o innych wszystko, co nam przychodzi do głowy? Czy wypowiadanie opinii na temat innych osób, czyli krytykowanie ich, bądź chwalenie zawsze wtedy, kiedy mamy ochotę – jest wskazane jako poprawiające jakość życia społecznego? Czy to jest mówienie prawdy niosące dobro, zmianę? A może to chęć dania upustu swoim emocjom, złości, chęci do narzekania, potrzebie władzy bądź kontroli? Może chcemy takiej zmiany zachowania drugiej osoby na jakiej nam zależy?

Udzielanie drugiej osobie rad prawdziwie „od serca”, dotyczących często życia osobistego, szczególnie gdy osoba ta o rady nie prosi, jest naruszeniem jej prywatności, ingerencją w jej „przestrzeń psychologiczną”. Ludzie czasem wypowiadają swoje opinie na temat innych zakładając jednocześnie, że to oni „mają patent na prawdę”, i że to, co mówią, powinno być przyjęte i zastosowane. Obdarowany opinią, radą, „prawdą” może odbierać to jako atak agresji, a nawet próbę manipulowania czy wręcz rozkazywania. Zwykle pojawia się tu pytanie o intencje, motywy krytykującego czy chwalącego. Pojawia się też refleksja, jak te opinie przekazywać, żeby tworzyły one dobro, zachęcały do pozytywnej zmiany i dodawały skrzydeł?

Mówienie innym prawdy o sobie

Prawda o sobie u niektórych osób stanowi często upojenie ekshibicjonistyczne. Prawdy na swój temat, ale także na temat innych osób – zawarte w pamiętnikach, blogach, udzielanych wywiadach do gazet, to ostatnio rewia „manii szczerości bez granic”. Na tak rozumianą odwagę szczerości (szczerość aż do bólu, ale także szczerość aż do zakłamania) odważyło się wielu autorów. Jerzy Andrzejewski w Miazdze napisał: „Wciąż nie wiem, czy szczerość musi doprowadzać do obnażania się. Może w przemilczeniach kryje się ludzka kondycja? Może skrajna, więc do końca doprowadzona szczerość jest tylko wynikiem słabości i rozpaczy?”. Istnieje zatem szczerość i maska szczerości, a granica między nimi nie zawsze jest łatwa do ustalenia.

Szczerość wobec innych i na temat innych, choć także na swój temat wobec innych – może być próbą rozładowania własnej agresji, pognębienia innych, poniżenia ich, jak również próbą dowartościowania siebie. Bywa również, że w taki właśnie sposób człowiek zaspokaja potrzebę wywyższania się, dominowania, bycia osobą ważną. Toteż warto uświadomić sobie motywy, jakimi kierujemy się, „wygłaszając” drugiej osobie prawdy o niej czy też o sobie.

Jak „nasze prawdy” przekazywać?

Czy powinniśmy wyrażać własne opinie wtedy, gdy wiemy, że wywołają one cierpienie osób z naszego otoczenia? Myślę, że jeżeli nasze motywy i intencje są pozytywne, a nie destrukcyjne, i jeżeli nasze opinie przedstawiamy jako jedne z wielu punktów widzenia – czyli dajemy prawo innym do posiadania ich opinii, nie negując ich odmiennego postrzegania i rozumienia rzeczy, to mamy dużą szansę na porozumienie i dobre współżycie społeczne. Samokontrola jest niezbędna do życia w społeczeństwie. Kultura bycia polega również na „ugryzieniu się w język” i hamowaniu własnych impulsów. Szacunek dla drugiego człowieka to także nieingerowanie w jego życie bez zaproszenia.

Wymuszanie rozmów, a właściwie często zmuszanie do wysłuchiwania naszych monologów, „wychowywanie” na siłę poprzez jednokierunkowe głoszenie „prawd”, mówienie jak naszym zdaniem („bo taki już jestem szczery”) powinieneś się zachowywać, to najszybsza i najkrótsza droga do zerwania prawdziwego porozumienia. Celem rozmowy nie powinno być bowiem wykazanie drugiemu, że jest gorszy, ani zrobienie mu krzywdy. Jeżeli zakładamy chęć pomocy, warto nauczyć się efektywnego porozumiewania się. Warto też wiedzieć, że nawet wtedy, gdy sądzimy, że mamy rację (czyli chcemy mówić prawdę i być szczerzy), jest to nasza prawda, często bardzo subiektywna. Nasze widzenie zawodzi; filtr percepcyjny polega na tym, że widzimy to, co chcemy zobaczyć, słyszymy to, co chcemy usłyszeć, i często informacje docierają do naszej świadomości zupełnie inaczej niż zostały nadane. Zatem przekazując prawdę innym – bądźmy świadomi, że to nasza „subiektywność” i dobrze jest pomyśleć, że inne osoby mają takie samo prawo do swoich prawd, subiektywności na te same tematy, w tych samych zakresach, co my. I, że te osobiste, subiektywne prawdy są do rozważenia, do dyskusji…

Zakłócenia w komunikowaniu się, efektywnym współżyciu społecznym – to także sprzeczność między dwoma sposobami przekazywania prawdy. Werbalny, słowny przekaz jest inny niż informacje płynące z mowy ciała. Słownie przekazujemy chociażby pozytywną prawdę – zapewnienie przyjaźni, miłości, a mięśnie twarzy są napięte, pięści zaciśnięte, mina groźna; słowa nie niosą tu zatem prawdy. Osoba słuchająca jest wprowadzona w błąd, ma wątpliwość co do wiarygodności rozmówcy. Agresywne w treści teksty prawdy przekazywane przymilnym głosem są często próbą manipulowania drugą osobą, rozkazywania, aby zachowywała się w taki sposób, jak my tego oczekujemy. Nie jest ważne, co dla tej osoby jest dobre, ważne jest, czego ja chcę, co dla mnie jest wygodne."
http://www.katolik.pl/pra...416,cz.html?s=1

Witaj abcd

Poruszyłeś bardzo wiele ważnych spraw, bardzo ważnych. Bardzo się z tego cieszę .
Dla Twojej wiadomości zastanowić się możesz jakie uczucia towarzyszyły Tobie pisząc ten post.
Postaram się tak po kolei jak ja to odebrałam przekazać Tobie i mój punkt patrzenia ( niekoniecznie krystaliczny).
Cytat:

Dlatego pisałem, że hasła "czekaj nie czekając" i "pracuj nad sobą", albo, że "zrobiło się z małżonka bożka" są jak najbardziej właściwe, ale na samym Sycharze są dla wielu najtrudniejsze do spełnienia. Dla wielu, w tym dla tych, którzy to forum i wspólnotę prowadzą. Dowodem na to jest właśnie stosunek do istnienia duszpasterstw niesakramentalnych

Zdaję sobie sprawę bardzo mocno ,że są osoby dla których te komunikaty są suche i nic nie mówią , a wywołują np rozgoryczenie z odczucia niezrozumienia, lub z innych świadomych lub nieuświadomionych stanów emocjonalnych. Natomiast dowód jaki przedstawiasz jest nieprawdziwy, ale jest to Twoje zdanie na ten temat. Dojdziemy do tego dalej dlaczego w moim przekonaniu nieprawdziwe.

Dalej piszesz
Cytat:
Pisałem tylko o tym, że nastawienie polegające na tym, że gdzieś w głębi ciągle uważa się, że życie[b] musi być niespełnione bez drugiej osoby jest nastawieniem niewłaściwym i szkodliwym. I na Sycharze takie nastawienie ma wiele osób (czego nie koryguje się). Takie samo nastawienie mają niesakramentalni, którzy nie mogą zrezygnować z drugiej osoby
.

W Bogu jest spełnienie...
Nie wiem jakie mają nastawienie niesakramentalni , z całą pewnością doświadczają i radości i cierpienia jak my wszyscy. Obyśmy wszyscy nie cierpieli z niespełnienia w Bogu.

Cytat:
A jak chcesz dokładniejszej podpowiedzi z Pisma Świętego, to podpowiadam, że ci pierwsi, Sycharki, nie grzeszą 6 i 9 przykazaniem, ale razem z niesakramentalnymi grzeszą 1 przykazaniem, bo wszyscy przedkładają drugiego człowieka lub konkretne okoliczności życiowe - tj. szczęśliwe małżeństwo - nad Boga.[/b] I tak wszyscy kręcą się w kółko. O tym pisałem. Dlatego skupianie się na tym, że "oni cudzołożą, a my nie" po prostu niczego nie wyjaśnia.


Hm... czasem tez zauważam i doświadczam brak pokory...
Jednak to bardzo uproszczone patrzenie, zwie się powierzchownością i warto o tym wspomnieć kapłanowi w konfesjonale, ponieważ to Bóg zna nasze serca z Księgi Królewskiej chyba 2 , nie pamiętam rozdziału , pamiętam werset 16b, ( mowa o wyborze Dawida na Króla).

Cytat:
To, co napisałem wyżej doskonale wyjaśnia Augustyn Pelanowski w książce "Wolni od niemocy". Zdaje się, że ta książka jest polecana w broszurze sycharowskiej, ale niestety link do broszury nie działa.

Na marginesie link do filmiku "bum bum bum" też zniknął na facebooku :-) . Czyli admin czyta i reaguje, ale milczy.


Czytałam tę książkę , często wracam...wyjaśnia wiele spraw a przede wszystkim ,że JEZUS CHRYSTUS JEST ZBAWICIELEM, nie człowiek.
Natomiast jeśli coś nie działa , albo jak wspominasz już czegoś gdzieś nie ma to zwyczajnie można zgłosić do moderatora do administratora i postaramy się zmodyfikować.
Myślę sobie nawet ,że sporo radości otrzymałbyś poświęcając swój czas na odnalezienie aktualnego linku i wsparcia nas w pracy. Każde ręce są potrzebne...Twoje też :), łatwiej oceniać , trudniej coś zrobić, pora to zmienić...

]
Cytat:
Zatem zamiast na Woli Boga, forum skupia[/b] się na "szansach ratowania małżeństwa" czyli na tym, żeby małżeństwo było razem. A nie zawsze tak musi być. Czyli coś co jest - owszem piękne i Boże - stawia się jednak ponad Boga. Bo On być może zechciał na pewnym etapie życia zezwolić na to, by jedno odeszło, a drugie musiało sobie radzić w sytuacji tego odejścia.


To jest Twoje rozumowanie, postrzeganie...skąd tak ...musiałbyś wejrzeć w głąb siebie.
Wolą Pana Boga są zjednoczeni małżonkowie na każdej płaszczyźnie życia .
Są sytuacje w których niestety na ten moment trudno o jedność np przemoc fizyczna,dopuszcza sie separacje i kościelną i cywilną w szczególnych przypadkach.
Czy to wola Boża? Bóg nieustannie uczy nas miłości do samych siebie i tak mamy kochać swoich bliskich. Bóg ciągle walczy o człowieka i różne okoliczności wykorzysta do jego zbawienia. Nie jest to usprawiedliwienie dla związków niesakramentalnych z przeszkodami.
Na Sycharze bardzo mówi się o szczególnym rozwiązaniu w trudnych sytuacjach tj. separacja.

Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam +
Pomódl się za mnie
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-10, 13:15   

cytat z art."Co Bóg złączył..."
Arleta Wencwel




"............W naszym kraju obserwuje się gwałtowny wzrost liczby rozwodów i tak np. w 2011 roku zawarto około 210 tysięcy ślubów, a w tym samym czasie rozwiodło się około 70 tysięcy par.
Wynika z tego, iż jedna trzecia małżeństw kończy się rozwodem.

Przyczyn jest wiele, jednak wiodącymi powodami rozejścia się małżonków są w głównej mierze: niezgodność charakterów,
zdrada,
nadużywanie alkoholu,
nieodpowiedni stosunek do innych członków rodziny oraz problemy finansowe,
a ostatnio także emigracja zarobkowa.

Przerażające jest to, że w internecie nie brakuje stron, które ułatwiają ludziom przeprowadzenie rozwodu. Istnieją strony, które podpowiadają, jak skutecznie i poprawnie napisać pozew, przybliżają niuanse orzekania o winie, o przyznanie alimentów itd.

Znalazłam też strony, które proponują zorganizowanie imprezy rozwodowej itd.


Na szczęście są też organizacje, które pomagają małżonkom w ich kryzysie, pomagają przezwyciężać czasami chwilowe problemy, by od razu nie zaważyły na podjęciu decyzji o rozwodzie. Są to strony, które promują małżeństwo, których celem jest dążenie do uzdrowienia sakramentalnego małżeństwa, które przeżywa kryzys. Wystarczy wpisać w przeglądarkę słowo „sychar”, a pokażą nam się linki www.ogniska.sychar.org www.sychar.org www.kryzys.org Strony prowadzone są przez Wspólnotę Trudnych Małżeństw Sychar.

Miłość równa się przebaczenie

Wspólnota Sychar jest wspólnotą wiernej miłości małżeńskiej, którą założyli sakramentalni małżonkowie. jej współzałożycielem jest ks. Jan Pałyga SAC. Natomiast krajowym duszpasterzem wspólnoty mianowanym przez Episkopat Polski jest ks. Paweł Dubowik. I to właśnie on został zaproszony na pierwszoczwartkową modlitwę z konferencją na temat: „Każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania!” - o pomocy, jaką małżeństwom w kryzysie udziela Kościół na podstawie doświadczenia Wspólnoty Trudnych Małżeństw. Rozpoczynając konferencję ks. Paweł poprosił wszystkich, aby zadali sobie pytanie: jak wygląda miłość i przebaczenie w naszych małżeństwach i rodzinach. - Nie ma miłości bez przebaczenia, ale też nie ma przebaczenia bez miłości. Między miłością i przebaczeniem trzeba postawić znak równości - powiedział ks. Paweł. By ta miłość i przebaczenie w rodzinie były podstawą potrzebne są trzy filary, na których się oprzemy. Pierwszym jest świadomość tego, że małżeństwo jest sakramentem, że małżonkowie w dniu zawarcia sakramentu zaprosili Jezusa Chrystusa do swojego życia, by z nimi był, zawarli przymierze z sobą i Panem Bogiem. Dlatego niezwykle ważna jest modlitwa rodzinna, małżeńska, podczas której małżonkowie klękają razem i modlą się. Ważne jest, aby umieć znaleźć czas na wspólną modlitwę, wspólną Eucharystię.

Drugim filarem przebaczenia w rodzinie jest rozmowa, dialog małżeński.
Brakuje dziś wspólnej rozmowy. Warto, by małżonkowie umieli znaleźć czas na rozmowę, do której będą potrafili zaprosić Pana Jezusa.

Trzecim filarem jest pokora.
Małżeństwo rodzi się w pokorze i musi żyć w pokorze. Bez pokory małżeństwo nie może istnieć. I dopiero gdy małżonkowie zrozumieją, jak bardzo potrzebny jest Jezus w ich związku, dopiero wtedy ich małżeństwo może być szczęśliwe.

Reasumując, każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania wtedy, gdy będzie się je budować na modlitwie, na relacji z Jezusem Chrystusem, jeżeli będzie się pracować nad sobą, kiedy będzie się korzystać z daru rozmowy, ale w pokorze, to wtedy będą dziać się cuda."
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 345
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-10, 13:38   

abcd napisał/a:
Wiesz, Swallow, jakoś nie zauważyłem, żeby ktoś zanegował moje wypowiedzi w tym wątku, a z uogólnienia "cały Sychar" wycofałem się na rzecz stwierdzenia "czasami", bo takie uogólnienie jest mało konkretne. Ale bardzo widoczny jest nacisk na jak najszybszy powrót współmałżonka. Dlatego pisałem, że hasła "czekaj nie czekając" i "pracuj nad sobą", albo, że "zrobiło się z małżonka bożka" są jak najbardziej właściwe, ale na samym Sycharze są dla wielu najtrudniejsze do spełnienia. Dla wielu, w tym dla tych, którzy to forum i wspólnotę prowadzą. Dowodem na to jest właśnie stosunek do istnienia duszpasterstw niesakramentalnych.


Widzisz, Sychar wskazuje drogę uświęcania się poprzez zacieśnianie relacji z Bogiem, rozwój duchowy, emocjonalny, intelektualny, fizyczny ku pełni życia. Aby niezależnie od sytuacji np. od tego czy małżonek wróci czy nie, być człowiekiem szczęśliwym, spełnionym. I w takim rozwoju proponowanym nie tylko przez Sychar, ale przez sam Kościół i jego nauczanie, jest zawsze miejsce dla nadziei, że współmałżonek zechce kiedyś się nawrócić i powrócić na miejsce swojego małżeńskiego powołania, czyli do wypełniania tego, co przysięgał przed Bogiem, małżonkiem i całym Kościołem. Na tym polega postawa "Czekać, nie czekając".

Taka droga dla wielu małżonków przeżywających kryzys w swoim małżeństwie jest trudna i wymaga czasu, wysiłku i pracy nad sobą. Temu służą spotkania w Ogniskach, rekolekcje, warsztaty 12 krokowe "Wreszcie żyć", etc. Wszystkie duszpasterstwa w Kościele katolickim maja pomagać w nawracaniu się, życiu zgodnie z Ewangelią, także duszpasterstwa dla małżonków sakramentalnych żyjących w związkach niesakramentalnych. Jeśli w tym duchu są prowadzone to ok. Natomiast jeśli mają gorszyć, stwarzać komfort duchowy życia w grzechu (np. "...pomagam ludziom, by nie rozwiedli się po raz drugi. By przynajmniej to drugie małżeństwo im się udało" - to tu będzie zawsze sprzeciw. Mówił o tego rodzaju nieprawidłowościach niezgodnych z nauczaniem Kościoła katolickiego ks. Marek Dziewiecki - krajowy duszpasterz powołań podczas naszych rekolekcji w Porszewicach. Ksiądz Marek mówił o tym podczas konferencji:
"Kryzys małżeński - sytuacje najtrudniejsze" - http://youtu.be/M6FaotoITQs

Polecam również inne nagrania związane z tym tematem:

ks. Marka Dziewieckiego:
http://archive.org/details/2013.05.21przysiega
http://www.youtube.com/pl...t17QSzl8bGpxm3X

ks. bpa Andrzeja Siemieniewskiego:
http://www.youtube.com/wa...CSYsfS6&index=3

prof. Jana Gosfelda:
http://www.youtube.com/wa...CSYsfS6&index=4

ks. Piotra Pawlukiewicza:
http://www.youtube.com/wa...CSYsfS6&index=5
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki
www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
 
 
     
abcd
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-10, 14:10   

Właśnie tak Mirelo, w Bogu jest spełnienie. Jezus zbawia, a nie inny człowiek i nie szczęśliwe małżeństwo.
Mirela napisał/a:
Dla Twojej wiadomości zastanowić się możesz jakie uczucia towarzyszyły Tobie pisząc ten post.

Dziękuję pięknie za radę :-)

Adminie,
wyjaśnij proszę Mireli dlaczego był link do filmu "Głupi mądry 6" na fb, a teraz zniknął. Czy to aby nie pod wpływem mojego postu wcześniej? Bo z postu Mireli wynika, że to jakiś błąd tylko, że linku nie ma. A moim zdaniem to celowe usunięcie tego filmiku.

Z postu Elżbiety, tego co jest napisane zielonymi, dużymi literami, nie wynika nic ponad to, że do małżeństwa trzeba dwojga. Bo małżeństwo może być szczęśliwe tylko, jeżeli oboje małżonkowie opierają się na relacji z Jezusem, a jeżeli tylko jedno z nich, to .... może być różnie. I wracamy do punktu wyjścia - że ten, który nie chce ma wolną wolę.

A wpływ, jak to się tutaj słusznie zauważa, każdy ma tylko na siebie samego, nie na małżonka.

To "jak powinno być" różni się od tego "jak jest". Można się zaklinać: "gdyby on/ona współpracowała z Jezusem, to małżeństwo będzie uzdrowione". Ale jeżeli nie współpracuje? To wracamy do punktu wyjścia - każdy z nas ma wpływ tylko na samego siebie.

Ja nie wiem jak jest w duszpasterstwach niesakramentalnych i jakie są tam nieprawidłowości. Pisałem tylko o tym, żeby od razu nie krytykować postaw innych ludzi, którzy bywają pogubieni z pozycji tych, którzy czują się dobrze, bo przyjmują sakramenty.

Andrzej napisał/a:
I w takim rozwoju proponowanym nie tylko przez Sychar, ale przez sam Kościół i jego nauczanie jest zawsze miejsce dla nadziei, że współmałżonek zechce kiedyś się nawrócić i powrócić na miejsce swojego małżeńskiego powołania,


(Od razu poproszę: bądź uprzejmy Andrzeju nie kasować i nie edytować swojego posta jak przeczytasz mój post, co zwykle robisz)

To jest właśnie ta szkodliwa postawa, o której mówię:
1) małżonek jest 'nienawrócony" - z czego wynika, że "ja jestem nawrócony" - czyli bez grzechu,
2) małżonek MUSI wrócić,
3) małżonek jest nie na miejscu, z czego wynika, że "ja jestem na miejscu"


Tymczasem 1J 1,8:
"Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu,
to samych siebie oszukujemy
i nie ma w nas prawdy."

A w 1 Kor 7, 10-11 napisane jest:
"Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem."

Czyli z samego Pisma Świętego wynika wybór: albo samemu albo pojednanie.

Jeżeli zatem "zielony" Andrzej - moderator itd. pisze coś co jest niezgodne z Pismem Świętym, to czy ja uogólniam pisząc o tego rodzaju błędach, że cały "Sychar" je popełnia? Przykład idzie, zdaje się, z góry.
Ostatnio zmieniony przez abcd 2013-09-10, 14:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-10, 14:50   

Jesteśmy w dziale SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA. Cieszmy się więc uzdrowieniem małżeństwa sakramentalnego: http://www.kryzys.org/vie...p=278610#278610
Chwała Panu Bogu. :-D
 
     
abcd
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-10, 14:59   

Super świadectwo. Chwała Panu :-D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 6