Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Serdecznie proszę o podpowiedź
Autor Wiadomość
JooW70
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 11:26   Serdecznie proszę o podpowiedź

Kochani, bardzo proszę Was o poradę.
Komu mignęły przed oczami moje posty, ten już trochę wie, co u mnie w trawie piszczy.
Ja nadal mocno "chora", mąż "chory", a nasze małżeństwo na włosku.
Separacja trwa. Od kiedy mąż wrócił z zagranicy, spokój i radość, które udało mi się wypracować dzięki - jak wierzę wsparciu Jezusa Chrystusa, prysły.
Bliskość męża, spotaknie z nim oraz rozmowy telefoniczne wytrącają mnie z równowagi. Zdaję sobie sprawę, że to efekt jeszcze słabych efektów pracy nad sobą.
Mąż powtarza na okrągło - od dwóch lat - że mnie nie kocha, że męczę go i on męczy się przy mnie, że nie może ze mną być, że nic ze mną nie zbuduję, że go drażnię, że nie szanuję i nie potrafię zaakceptować jego przemyślanej decyzji o naszym rozstaniu, że on chce rozwodu i takie tam, bez końca ...
Wczoraj znów mieliśmy trudną rozmowę. Usłyszałam, że mąż ma na mnie alergię. Przyznał też w końcu, że utrzymuje kontakt esemesowy i to z kilkoma kobietami naraz, ale w związku nie jest, więc jest w porządku.
Według mojego męża, problem mam ja, a nie on, gdyż nie potrafię uszanować i zaakceptować jego decyzji o odejściu od nas i się tylko pogrążam.
Wczoraj popełniłam ponownie ten sam błąd. Próbowałam - pomimo strasznie raniacych słów z jego strony - nakłonić go do przemyślenia dojrzalej naszej sytuacji i aby podjął - mimo wszystko i razem ze mną - próbę ratowania naszego małżeństwa. Grochem o ścianę.
Spodziewam się, że wkrótce znów usłyszę od niego raniace słowa.
Poradźcie mi, proszę, jak mam reagować, co mam mówić, gdy on je wypowiada? Jak mam reagować na wypowiadane ze spokojem słowa; nie kocham cię i przyjmij to wreszcie do wiadomości. MOJA DECYZJA JEST NIEODWOŁALNA. Obawiam się, że one wkrótce znów wypłyną z jego ust.
Błągam, podpowiedźcie mi coś, bo błądzę, błądzę ...
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 11:59   

JooW70
Mimo ze jestem facetem słyszę to samo, i czuję podobnie.
Może to u mnie krucej trwa ale puki co jestem zacięty i nie odpuszczam.
T.z. Staram się nie kontaktowac, oprócz koniecznych spraw,(choć tesknie za byle glupim smsem), unikam rozmów, wizyty wykluczyłem całkowicie
Mnie już nie ma. jest ona i on i pech chciał moje dziecko.
A niech sie bawi dziewucha, przez 15 lat nie szło na potupankę zaciągnąc czy na pizze , a teraz pani parkietu,(nie ze mną)
To widocznie ma zakochanie w sobie że nie widzi miłości, i nie rozróżnia postawy milości od amoku. Albo taka słodka zemsta.
Paznokcie gryzę co robi i dlaczego skoro ja taki anioł, a ona wybrała innego.
Widocznie tak miało być. Ja ze spokojem i pobłażliwością przyjmuje jej słowa, bo wydaje mi sie ,że to nie sa jej słowa A myślę że znając żonę od 15 lat wiem co myśli i jak mówi. Po prostu się zakochała i tyle. Tylko że mysmy też kiedyś byli zakochani przez kilka lat , a potem byliśmy poprosu normalnym malrzeństwem. Więc w koncu i jej klapki spadną z oczu i przejrzy. Przykre że na to trzeba mi poczekać, a zły jestem i niechce mi sie niemilosiernie.
Ale ślubowałem
A co do tych ich decyzji nieodwołalnych, to :zarzekała się żaba blota.
Spokojnie poczekaj , nie powiem ile bo sam nie wiem ale przyjdzie czas ,to bedziemy wiedzieli wszystcy.
Jest takie powiedzenie :pij piwo i obseruj gości. - tak robię. Poczekam, cierpliwość ponoć jest cnotą.
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 12:52   Re: Serdecznie proszę o podpowiedź

JooW70 napisał/a:
....... Jak mam reagować na wypowiadane ze spokojem słowa; nie kocham cię i przyjmij to wreszcie do wiadomości. MOJA DECYZJA JEST NIEODWOŁALNA. Obawiam się, że one wkrótce znów wypłyną z jego ust. ...

Zanim moja żona się wyniosła usłyszałem, że jestem najgorszym na świecie mężem i ojcem.... że nie wiem czego chcę.... że jestem potworem.... pomimo realizowanych zaleceń i uzgodnień. Starałem się być szczery, uczynny, nie pyskować, nie obrażać się.... unikałem kłótni... i wychodziło ....jak zwykle.
Jak się wyprowadzili jeszcze nosiłem się z żalami i frustracjami i urazą do żony.......
Ale musiałem przyznać się do bezsilności wobec niej. obecnie kończę 4 krok na programie i dał mi on dużo stabilności i spokoju. Zdaję sobie sprawę z wielu moich wad.... ale także i zalet. Postanowiłem sobie nie zamiatać problemów pod dywan, tylko rozwiązywać na bieżąco.
Mojej żony nie zmienię. Myśli i mówi co tam uważa. Ale ja chciałbym być sobą. Nie chcę znowu zakładać jakichś masek uczynnego, starającego się.... i wściekać się w duchu, że ona tego nie zauważa. Po prostu chcę być sobą i nastawiłem się, żeby nie mieć oczekiwań w stosunku do mojej żony.... bo bardzo rzadko się spełniały te moje wyobrażenia tego jako to powinna mi być wdzięczna za moje starania.... tak mile by mnie to połechtało... moją prtóżność... i EGO by rosło... a tu psinco. Brak spełnienia oczekiwań burzył jeszcze moją pogodę ducha. A po co mi to? Ja mam mieć czyste sumienie i ja mam dać z siebie co potrafię najlepszego. A jak kto to przyjmie to już nie mój problem.... Miło będzie jak będzie miło :)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 13:01   Re: Serdecznie proszę o podpowiedź

JooW70 napisał/a:
Kochani, bardzo proszę Was o poradę.
Komu mignęły przed oczami moje posty, ten już trochę wie, co u mnie w trawie piszczy.
Ja nadal mocno "chora", mąż "chory", a nasze małżeństwo na włosku.
Separacja trwa. Od kiedy mąż wrócił z zagranicy, spokój i radość, które udało mi się wypracować dzięki - jak wierzę wsparciu Jezusa Chrystusa, prysły.
Bliskość męża, spotaknie z nim oraz rozmowy telefoniczne wytrącają mnie z równowagi. Zdaję sobie sprawę, że to efekt jeszcze słabych efektów pracy nad sobą.
Mąż powtarza na okrągło - od dwóch lat - że mnie nie kocha, że męczę go i on męczy się przy mnie, że nie może ze mną być, że nic ze mną nie zbuduję, że go drażnię, że nie szanuję i nie potrafię zaakceptować jego przemyślanej decyzji o naszym rozstaniu, że on chce rozwodu i takie tam, bez końca ...
Wczoraj znów mieliśmy trudną rozmowę. Usłyszałam, że mąż ma na mnie alergię. Przyznał też w końcu, że utrzymuje kontakt esemesowy i to z kilkoma kobietami naraz, ale w związku nie jest, więc jest w porządku.
Według mojego męża, problem mam ja, a nie on, gdyż nie potrafię uszanować i zaakceptować jego decyzji o odejściu od nas i się tylko pogrążam.
Wczoraj popełniłam ponownie ten sam błąd. Próbowałam - pomimo strasznie raniacych słów z jego strony - nakłonić go do przemyślenia dojrzalej naszej sytuacji i aby podjął - mimo wszystko i razem ze mną - próbę ratowania naszego małżeństwa. Grochem o ścianę.
Spodziewam się, że wkrótce znów usłyszę od niego raniace słowa.
Poradźcie mi, proszę, jak mam reagować, co mam mówić, gdy on je wypowiada? Jak mam reagować na wypowiadane ze spokojem słowa; nie kocham cię i przyjmij to wreszcie do wiadomości. MOJA DECYZJA JEST NIEODWOŁALNA. Obawiam się, że one wkrótce znów wypłyną z jego ust.
Błągam, podpowiedźcie mi coś, bo błądzę, błądzę ...


Może czasem trzeba przyjać ze jak facet mowi NIE to znaczy NIE, a nie ..."moze nie, moze tak..." sytuacja u ciebie trwa długo więc nie są to pewnie takie chwilowe fanaberie i gierki męża
 
     
JooW70
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 13:34   

Dabo, Jędrek, Grzegorz - dziękuję za Wasze opinie.
Grzegorzu, a jeśli jego NIE jest złe. Wprowadza tak wilelki zamęt w życie naszej rodziny, naszych dzieci. Od kiedy to trwa, syn, który ma obecnie 17 lat, ma problemy z emocjami coraz większe. Nie potrafię mu pomóc, bo sama często jestem w rozsypce. Nie zabraniam kontaktów z ojcem, gdyż widzę, jak dzieci są głodne kontaktu z nim, a on jest dla nich dobry, choć wiele jego zachowań bardzo nas rani.
No i podstawowa sprawa - ze mną już nie chce być....
Jak mam tworzyć rodzinę, bez niego, bez ojca?
Mam spokojnie patrzeć na to, jak szuka sobie baby? Jak spokojnie czeka, aż dzieci dojdą do pełnoletności i wtedy już w ogóle będzie ze mną święty spokój?
Mam spokojnie patrzeć, jak toniemy coraz bardziej, bo mój mąż nie potrafi okazać cienia skruchy i w całym jego osobistym zranieniu przyznać rację, że i on dokładał do tego pieca ile wlezie
Ja jestem winna, bo jestem jaka jestem i zachowuję się jak zachowuję, czyli w sposób nieznośny dla niego, o on ma poczucie winy wobec mnie, że nie przerwał tego wcześniej, że pozwolił sobie tkiwć przez lata w tym błocie bycia ze mną.
Mamy za sobą 23 lata związku. Trudno przyjmować słowa, że te 23 lata temu, kiedy spotkał mnie pierwszy raz, pomylił się. Że zabrałam mu kawał jego zycia i on nie ma zamiaru tracić ani chwili więcej.
Trudno żyć z dwojgiem dorastających dzieci, u progu dorosłości, głodnych ojca i patrzeć spokojnie na to, jak mój mąż wikła się w romans i nie ma najmniejszej ochoty stanąć również w prawdzie o sobie. Trudno mieć 43 lata prawie i poczucie, że facet zostawił mnie w niełątwym dla kobiety okresie życia. U progu klimakterium, starzenia się, ze świadomością, że dzieci za chwilę wyfruną z gniazda. I co?
Co ja mam zrobić? Jak mam żyć? Przyjać to ze spokojem?
Rozkminił mnie ten jego pworót do Polski. Nabrałam sił, ale znów jestem w dołku.
jest mi bardzi ciężko
proszę Was o modlitwę
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 15:00   

Joo
nie twierdze ze to Nie jest dobre.
dobrze,jest gdy ludzie sie kochaja i tworza piekna rodzine....kazdy tak chce.
on mowi Nie co oznacza Nie, takie,sa fakty.
Sila go zmusisz aby powiedzial Tak? padniesz do nog i on powie,Tak?
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 19:37   

Jeźeli mąż jest w podobnym wieku co ty,to prawdopodobnie przeżywa kryzys wieku średniego.Więc cierpi,a jak cierpi to się zamyka.W tym wieku gromadzą się problemy,które cisną i trzeba sobie poradzić,ale łatwiej uciec zwalając całą winę za wszystko na żonę.Zostaw go,zajmij się sobą ,rozwiązaniem swoich problemów.Niech dzieci widzą choć u jednego z rodziców,źe problemy się rozwiązuje a nie od nich ucieka.wtedy będziesz wsparciem dla dzieci.,one Ciebie potrzebują
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 12:49   

Na tym forum dużo osób było zostawionych w trudnym okresie życia. Ja np. miałam wtedy kilkumiesięczne dziecko i drugie, starsze i ktoś się mnie pytał czy dam sobie radę? Mojego męża to w najmniejszym stopniu nie obchodziło. Tak samo powiedział, że chce odejść i odszedł i tyle, muszę się dziećmi zająć i w większej mierze je utrzymywać. Ale czy warto się tak oszukiwać, że on pobłądził i tak naprawdę tego nie chce i rozmyślać, wróci nie wróci, mówi na serio czy nie? Nie lepiej przyjąć prawdę "na klatę" i jakoś żyć dalej? Czasami nie ma wyboru, swoje trzeba przeżyć, bo boli strasznie.

Cytat:
Jak mam tworzyć rodzinę, bez niego, bez ojca?
Mam spokojnie patrzeć na to, jak szuka sobie baby? Jak spokojnie czeka, aż dzieci dojdą do pełnoletności i wtedy już w ogóle będzie ze mną święty spokój?


Ja też się nad tym zastanawiam... i widzę jaką krzywdę zrobił moim dzieciom przez to, że będą się wychowywać w niepełnej rodzinie. Jak tworzyć rodzinę? trzeba być i matką i ojcem, po prostu, żyć dalej i starać się być jak najlepszym człowiekiem. Na pozostałe rzeczy nie ma wpływu, jak będzie chciał żyć z inną babą to będzie, jak go powstrzymasz. wiem że boli bardzo, ale chyba lepiej przejść szybko przez ten trudny czas akceptacji bieżącej sytuacji i nauczyć się żyć na nowo.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 17:09   

tereska napisała:
Cytat:
Jeźeli mąż jest w podobnym wieku co ty,to prawdopodobnie przeżywa kryzys wieku średniego.Więc cierpi,a jak cierpi to się zamyka.W tym wieku gromadzą się problemy,które cisną i trzeba sobie poradzić,


No jestem ciekawa, czym jest TEN "osławiony" i niemal tłumaczący szereg zaskakujących zachowań męskich "kryzys wieku średniego" ?
Skąd się bierze owo wzniosłe cierpienie kryzysowców?
Jakiż to jest ciężar gatunkowy tych cierpień, że biedni "starzy, mali, chłopcy, w przebraniach dorosłych mężczyzn" nie mogą sobie z tym poradzić?
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 17:17   

Wiem, że jest Ci cięzko, bo sama to przerabiałam. I wtedy mądrzy ludzie doradzili mi tak: Daj czas czasowi, nie płaszcz sie, odtrąc go lekko, zajmij się soba.
Przecież ty go na siłę nie uzdrowisz. Modlitwa działa cuda, więc módl sie. Bóg zadziała. Ale najpierw zajmij się soba.
Im bardziej go gonisz, tym bardziej ucieka. I uciekac będzie nadal. Zdziecinniał jak wielu przed nim i wielu po nim.
 
     
Mobka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 17:50   

o kryzysie wieku średniego:

kryzys wieku średniego

szansa na dojrzewanie, wzrost duchowy

uważam że mój mąż dokładnie coś takiego przechodzi ... jako nastolatek nie przechodził żadnego buntu, to teraz nadrabia ...
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 19:40   

Nie ma znaczenia, czy jako nastolatek przechodziło się bunt, kryzys wieku średniego dopadnie wcześniej czy później. Zastanawiam się tylko, czy są faceci, których to świństwo omija...
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 20:59   

ja_tez napisał/a:
Nie ma znaczenia, czy jako nastolatek przechodziło się bunt, kryzys wieku średniego dopadnie wcześniej czy później. Zastanawiam się tylko, czy są faceci, których to świństwo omija...


W mądrych książkach piszą, że :
- okres podsumowań związanych z pewnym wiekiem dopada wszytskich (nie tylko mężczyzn)
- powyższe podsumowania tylko czasami prowadzą do kryzysu
- jeśli facet żyje w szcześliwym związku, w którym czuje się mężczyzną, a nie tylko ojcem i głową rodziny, to w ramach radzenia sobie z kryzysem co najwyżej kupi sobie motocykl, albo zacznie chodzić na siłownie;)


ps. ostatnio strasznie modne jest popadanie w schematy myślowe...
jak facet ma 40 i zdradza...to kryzys wieku średniego
jak ma problemy z komunikacją to na pewno DDA
jak oglada porno to pewnie seksoholik ....
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 21:24   

Cytat:
- jeśli facet żyje w szcześliwym związku, w którym czuje się mężczyzną, a nie tylko ojcem i głową rodziny, to w ramach radzenia sobie z kryzysem co najwyżej kupi sobie motocykl, albo zacznie chodzić na siłownie;)
Myślę, że jest w tym dużo prawdy. Tyle, że czasami dopiero taki kryzys uświadamia, że w związku coś szwankuje.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4