Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Powrót do rodziców po rozwodzie
Autor Wiadomość
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-08, 12:07   Powrót do rodziców po rozwodzie

Czy ktoś z Was przeprowadził się do rodziców po rozwodzie? Mam taki problem, w wyniku rozstania z mężem musiałam sprzedać dotychczasowy dom i przeprowadzić się do rodziców. Planuję jakieś swoje mieszkanie ale na to potrzeba trochę czasu, muszę odłożyć pieniądze. Nie wiedziałam, że powrót do domu rodzinnego będzie taki trudny. Trzeba się na nowo podporządkować po paru latach mieszkania samodzielnego. Rodzice wyznaczają zasady, chcą mną kierować jak nastolatką, mama jest nadopiekuńcza... Kocham moich rodziców i czuję się trochę jak niewdzięczna córka. Przecież dali mi dach nad głową. To jest bardzo trudne i bardzo mi ciężko:(
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 08:28   

porzucona_33 napisał/a:
Kocham moich rodziców i czuję się trochę jak niewdzięczna córka.

Obawiam się, że za dużo we mnie pychy....nie poradziłbym sobie.... mieszkam z moją mamą w jednym domu i nie mogę znieść jej "dobrych rad" z epoki gierkowskiej :(
No ale ja się uczę pokory .... a czy się nauczę?? Chyba powinienem....bo mi z tym za każdym razem źle... zostaje i kisi się wyrzut, że odpyskowałem, albo coś..... a ileż można przepraszać?
Żona kiedyś powiedziała, żebym ciągle nie przepraszał.... przestałem... odeszła :(
Chyba jestem też zbyt dosłowny.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 11:29   

Jędrek napisał/a:
nie mogę znieść jej "dobrych rad" z epoki gierkowskiej
Jędrek nie rozumiem tego co napisałeś, proszę wyjaśnij dokładniej o jakie rady chodzi.

Druga strona medalu czy prawdy chrześcijańskie tak bardzo zmieniły się od 2000 lat?
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 12:46   

Tolek52 napisał/a:
Jędrek napisał/a:
nie mogę znieść jej "dobrych rad" z epoki gierkowskiej
Jędrek nie rozumiem tego co napisałeś, proszę wyjaśnij dokładniej o jakie rady chodzi.

Druga strona medalu czy prawdy chrześcijańskie tak bardzo zmieniły się od 2000 lat?

Rady chrześcijańskie oszem...zwłaszcza przykazania.
Chodzi o życie codzienne i tematy jak to pielęgniarka doradza technikowi co trzeba zrobić z piecem c.o...., i powołuje się na dziadka, który nawet nie miał pieca c.o., ale jak wezwał kominiarza, to było ok.
Ale głównie chodzi o fakt radzenia komuś czegoś, podczas gdy radzący sobie sam ze sobą nie radzi i nie przyjmuje żadnych rad (nawet zaleceń lekarzy)... Jaki tu autorytet? Jaki wzór do naśladowania? "Nie słyszę, co do mnie mówisz. Twoje czyny krzyczą do mnie" (Trzeźwe Myśli).
Ale od kogoś się też w sumie nauczyłem ustawiania innych.... niestety....
I teraz słyszę, że "nie jestem sobą!!!". A ja po prostu nie jestem nią i szukam swojej drogi.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 16:51   

Jędrek napisał/a:
Jaki tu autorytet? Jaki wzór do naśladowania?
Jędrek a ile ma Twoja mama lat?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 22:04   

http://www.ppp.opole.pl/d...-rodzicow-.html

Boże, Zbawicielu nasz najłaskawszy,
któryś rozkazał czcić ojca i matkę,
Jezu najpokorniejszy, wzorze posłuszeństwa synowskiego,
któryś umierając na krzyżu, pociechę i opiekę Matce swej obmyślił,
natchnij mnie cnotą przykładnej miłości i czci dla mych rodziców.
Błogosław ich dobrym zamiarom i postanowieniom,
daj im zdrowie i umysł swobodny, wesoły i szczęście prawdziwe.
Spraw, proszę, abym za dobrodziejstwa, którymi mnie obsypują,
wywdzięczyć im się zdołał. Niech nigdy z mej przyczyny,
ani gniewu ani zmartwienia nie doznają, ale owszem,
niech się stanę dla nich pociechą i w starości podporą.
O Boże, użycz mi łaski Twojej,
abym rodziców szanował, był im posłuszny, abym przywiązaniem swoim,
troską o nich i cnotliwym życiem choć w części wynagrodził ich trudy,
jakie dla mnie ponosili i ponoszą.
Dozwól im doczekać czerstwej i sędziwej starości,
a gdy ich powołasz przed oblicze Twoje,
okaż im miłosierdzie i przyjmij do chwały swojej.
Przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
Amen.
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-10, 07:15   

Tolek52 napisał/a:
Jędrek a ile ma Twoja mama lat?

70 i właśnie wyjechała do pracy na dwa miesiące....
Elżbieta napisał/a:
któryś rozkazał czcić ojca i matkę,

No tak. To też jest dla mnie jasne.
Co w przypadku, gdy matka przychodzi do naszego mieszkania (mojego z żoną) i przycina kwiatki, bo jej nie odpowiadają?.... albo doradza synowej jak ma karmić synusia i co ma robić dla niego.... bo matka wie najlepiej jak dogodzić synusiowi...
No a potem słyszę między innymi od żony, że kocham bardziej matkę niż ją, bo nie wierzę żonie tylko matce... no i siostra do tego jeszcze się wmieszała....
W czwartym roku małżeństwa już tak miałem namieszane w w głowie od tych kobiet, że je wszystkie znienawidziłem i trzymałem sie na dystans. Pijąc... bo jak tu z babami wytrzymać?
Elżbieta napisał/a:
Spraw, proszę, abym za dobrodziejstwa, którymi mnie obsypują,
wywdzięczyć im się zdołał.

No tak. Dobrodziejstwa.
No cóż. Myślę, że gdyby nie to zamieszanie 7 lat temu, nie byłbym tu gdzie teraz jestem.
Ale uraza do matki jest równie duża jak do żony..... chociaż do żony już zmalała... bo kurdesz mieszka gdzie indziej, a matka w tym samym domu.
Jak zrobię porządek ze sobą, to zabiorę się za otoczenie... W sumie już sie zabieram powoli.... ostrożnie, żeby znowu czegoś nie .... zepsuć.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-10, 08:33   

Jędrek napisał/a:
70 i właśnie wyjechała do pracy na dwa miesiące....
Jęduś no widzisz energia ją rozpiera. Pozwól jej robić różne dziwne rzeczy Twoim zdaniem a Ty spokojnie rób swoje.
Jędrek napisał/a:
bo jak tu z babami wytrzymać?
;-) Wiem ciężko ale nie jest to niemożliwe. Może spróbuj wykorzystać mój stary sposób. W pracy jak miałem kontrolę to dawałem kontrolującemu jakiś ochłap na odczepnego (czyli podsuwałem jaką nieprawidłowość ale taką co była niegrożna dla mnie i łatwa do usunięcia) i ten człowiek był zadowolony że coś znalazł i ja byłem zadowolony.
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-10, 08:45   

Tolek52 napisał/a:
dawałem kontrolującemu jakiś ochłap na odczepnego

nie rozumiem.... jakoś mi się to nie mieści w kategoriach pojmowania tego, co sie uczę.
Uczciwość, otwartość umysłu i dobra wola sa najważniejsze (podobno)... i tak mi się to coraz częściej sprawdza....
nie od ręki.... ale z uczciwego postępowania dostaję satysfakcjonujące mnie zwroty od życia....
z otwartym umysłem to różnie bywa, bo ciągle wiem lepiej :)....ale modlę sie do Boga o uwolnienie mnie ode mnie samego.... myślę, że są tam jakieś postępy....
No i co najważniejsze, już teraz chcę tego. Chcę zrobić ze sobą porządek. I chcę żyć szczęśliwie z innymi....
mam dość cierpienia.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-10, 09:06   

Jędrek,
podoba mi sie to co piszesz !!!!!!!!
tak trzymaj
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-10, 12:12   

Cytat:
A ja po prostu nie jestem nią i szukam swojej drogi.


O właśnie, trafiłeś w samo sedno! Nie chodzi o to, żeby rodzic nie doradził, jak najbardziej - nie wiem wszystkiego i chętnie skorzystam z rady. Z rady - nie nakazu. Bo chcę mieć możliwość wyboru własnej drogi, własnego postępowania, realizacji swoich potrzeb - a nie marzeń rodziców. Moi rodzice są wspaniali, niezastąpieni, ale niestety mimo że mam 33 lata nadal chcieliby żebym była taka jak sobie wymyślili. Być może to co mówią jest lepsze od moich pomysłów - ale chciałabym mieć możliwość wyboru i nawet popełnienia błędu. Nie jestem taka, jaką chcieliby mnie widzieć. Wolę spędzać czas z dziećmi na placu zabaw niż 'robić karierę' w tym czasie siedząc po godzinach. Lubię moją pracę i nie czuję potrzeby "pięcia się wyżej". Cieszy mnie to co mam. Jestem uczuciowa i nie zawsze wiem co zrobić w danej sytuacji. Córka za dużo siedzi przed telewizorem i mamy bałagan w pokoju. Ale to jest moje życie i nie chcę żeby ktoś przychodził i mówił mi co mam kiedy robić, jakie decyzje podejmować i co dla mnie najlepsze. Ech.. może jakoś z czasem się ułoży. Najlepsze wyjście to chyba podejść do tego bardziej na luzie i mówiąc brzydko pewne rzeczy 'olać'.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-10, 12:29   

Ten proces Twojego "przebudzenia" Jędrek właśnie trwa:). Miło się czyta jak budzi się czysta ŚWIADOMOŚĆ.:)
Konkluzja :" mam dość cierpienia" jest zazwyczaj początkiem innego życia, pod warunkiem że mówi to twoje wewnętrzne JA, a nie małe ja, czyli ego. Cierpię dopóki nie uznam, że mam już tego dość, to jest zawsze nasz wybór.
Owszem okoliczności zewnętrzne mogą stwarzać iluzję, że owo cierpienie pochodzi głównie z zewnątrz, jego twórcami są inni, a my nie mamy z nim nic wspólnego poza bycia ofiarą.
To by znaczyło, że dopóki inni się nie zmienią my nie mamy szans uzyskać wewnętrznego spokoju, a tak przecież nie jest.
Celem jest uwolnienie się od ego, głównego sprawcy nieświadomości, poprzez jego konceptualne postrzeganie rzeczywistości.
Jesteś na dobrej drodze:)
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-10, 12:42   

Relacje z rodzicami bywają ogromnie trudne. Szczególnie z takimi co to nie dojrzeli do dorosłości swoich dzieci. Nie potrafią uznać, że ich dzieci są odrębnym od nich bytem i mają prawo do własnych wyborów i błędów. Ingerencja rodziców w życie małżeńskie ich ukochanego dziecka bywa często "gwoździem do trumny dla tego małżeństwa". Jeżeli małżonek mający takich rodziców miota się między wpojonym mu posłuszeństwem, szacunkiem i poczuciem winy względem rodziców a swoim męże/żoną to nic dobrego z tego nie wyniknie. Trudno oczekiwać by taki rodzic, który nie odciął pępowiny zrozumiał, że powinien dać dziecku wolność wyboru. Trudno też oczekiwać by małżonek zaakceptował, że ma drugie miejsce we własnym domu po teściach. I niestety decyzja o odcięciu się od rodziców należy do ich dziecka. Obok przykazania o szanowaniu rodziców są też słowa o odejściu od ojca i matki swojej. Poza tym to, że dokona się wyboru żony/męża nie oznacza, że nie ma się szacunku do rodziców. To, że Jędrek, w swojej sytuacji powiedziałby mamie, by nie przycinała kwiatów jego żony bądź nie doradzała jej jak gotować dla niego nie miałby by nic wspólnego z brakiem szacunku dla mamy. Mama poczułaby się urażona, ale to niestety byłby jej problem, że nie może zaakceptować faktu, że skoro ona ma swój dom, swoją kuchnię i kwiatki, żona jej syna ma prawo do tego samego. Dojrzałość Jędrka ujawniłaby się w tym, że uznałby naturalną kolej rzeczy, mama ma swój dom, oni z żoną swój. A nauczyć musiałby się uwolnienia od zbędnego balastu winy wobec mamy. No chyba, że mama urodziła go dla siebie.
Między matkami i żonami alkoholików bardzo często dochodzi do konfliktu. Matce bowiem trudno pogodzić się z tym, że jej dziecko pije i ból jej jest tak wielki, że szuka winnych. Najbliżej jest synowa, jej więc przypisuje winę za alkoholizm syna, bo przecież syn nie pił jak miał 11 lat. Żona też może sobie z tym obwinianiem nie dać rady, więc przyjmuje, że to wychowanie przez matkę miało wpływ na to, że jej mąż pije. I się nakręca. Jakby zrozumiały, że w tej chorobie nie ma winnych jakże mogłoby być inaczej.
Tak w ogóle to tymi niefajnymi relacjami kieruje strach. Strach żony, że mąż wybierze matkę i strach matki, że syn ją zostawi dla żony.
Porzucona, takie powroty zawsze są trudne. Zasady panujące w domu rodziców musisz szanować. Z traktowaniem Ciebie jak nastolatki już nie do końca musisz się godzić. Porozmawiaj z mamą i powiedz jej delikatnie, z czym Ci ciężko i poproś, żeby dla dobra wnuków traktowała Cię jak dorosłą. Kiedyś miałam taką sytuację, że wróciłam do domu po studiach i był to dla nas wszystkich szok. Bo nie wróciłam już taka jak wyszłam. Porozmawiałam z mamą, o tym co mi przeszkadza, żeby zaakceptowała, że dorosłam z wszystkimi konsekwencjami. Dałam jej pieniądze za mieszkanie, udzielałam się w pracach domowych ale chciałam braku takiej jak kiedyś kontroli. Moja mama stosowała taktykę obrażania się, nie odzywania. Dobrze ją znałam więc trochę za nią pochodziłam:), ale zdania nie zmieniłam. I ona zaakceptowała fakt, że dam sobie radę i do dzisiaj nie zmieniła zdania. Poszłam na swoje i jest dobrze w relacjach z rodzicami.
Zrobili jedną cudowną rzecz. Przed ślubem każdego z dzieci brali nas na rozmowę. W tej rozmowie powiedzieli o zagrożeniach w związku z tą osobą, to co zauważyli niedobrego. Mi mówili, że o dobrych cechach mówić nie będą bo je znam ale o tych złych, żebym to wzięła pod uwagę i przemyślała. Powiedzieli też, że to taka jedyna rozmowa i nigdy do niej nie wrócą, bez względu na to co się będzie działo. I tak zrobili. Nigdy złego słowa o żadnym z naszych małżonków nie powiedzieli. A mieli rację....Nigdy nikomu z nas nie powiedzieli....a nie mówiliśmy. W sytuacji kryzysu w małżeństwach naszych, jak widzieli, że to taka tam sobie kłótnia, wysłuchali i kazali wracać do męża/ żony. Uważali, że nie ma sensu się wtrącać, bo małżonkowie się pogodzą a oni co? O zięciach mówią "synu" o synowych "córko". I mają "pełną chatę". Jestem im bardzo wdzięczna za to, że nie kazali mi nigdy wybierać.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-10, 13:17   

Cytat:
Zrobili jedną cudowną rzecz. Przed ślubem każdego z dzieci brali nas na rozmowę. W tej rozmowie powiedzieli o zagrożeniach w związku z tą osobą, to co zauważyli niedobrego. Mi mówili, że o dobrych cechach mówić nie będą bo je znam ale o tych złych, żebym to wzięła pod uwagę i przemyślała.


Ja też miałam dzień przed ślubem taką rozmowę. Rodzice powiedzieli, że jak nie jestem pewna, mam wątpliwości, a miałam ogromne, to żebym zrezygnowała... Nie zrezygnowałam. I mimo wszystko nie żałuję. Spróbowałam, nie wyszło ale wiem jak było, jakbym zrezygnowała do dzisiaj mogłabym się zastanawiać: a dlaczego wtedy....:) Jestem w tym samym miejscu co przed ślubem: u rodziców, sama, ale mam dwójkę dzieci i pewne doświadczenie życiowe. Jak mówią: jak zaryzykujesz i wygrasz zyskasz szczęście, jak przegrasz zyskasz mądrość.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4