Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
skrzywdziłam mego męża i dzieci....
Autor Wiadomość
orzech
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-07, 17:07   skrzywdziłam mego męża i dzieci....

Jestem mężatką od 8 lat. Zrobiłam coś czego nie mogę sobie wybaczyć, mąż nie potrafi z tym żyć, mówi że nigdy mi nie wybaczy mojej zdrady :( Tak zdradziłam swego męża, teraz jak go tracę czuję się jak wrak, nikomu nie potrzebny śmieć... Mąż o wszystkim dowiedział się 25 lutego tego roku. Postawił mnie pod ścianą powiedziałam mu o wszystkim chociaż nie od razu, ale jak powiedział ze tylko prawda nas uratuje... zdobyłam się na odwagę i powiedziałam o wszystkim. do tego czasu było róznie najgorzej na początku .... byliśmy na rekolekcjach dla małżensw, ustaliliśmy ze będziemy próbować, mamy 3 dzieci. Bardzo kocham swego meza, on po tym wszystkim tez powiedział ze mnie kocha, że tak naprawdę oprócz nas niema nikogo... 4 tygodnie temu pojechał na terapię alkoholową, gdyż jest uzależniony... w naszym małżeństwie była przemoc i alkohol :( (z jego strony) Ale zepostanowiliśmy zacząć od nowaon pojechal na te leczenie. Wczoraj oznajmił mi że chce rozwodu i jużniemaodwrotu... że on nie da rady że nie może ... na nowo usłyszałam wiele przykrych słów pod swoim adresem.... ale na to zasłużyłam. Powiedził że musi zrobić coś dla siebie bo tego nauczył się na terapii i uznał ze rozwód i rozstanie będzie najlepszym wyjściem dla niego :( Nie wiem co mam robić chodzę jak kłębek nerwów. Nic mi się nie chce skupiamsie na modlitwie ale dla dzieci poświęcam za mało czasu, ciągle się rozklejam ...dzieci widzą ...
PROSZE BŁAGAM O MODLITWE
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-07, 19:27   

Witaj :-) Dobrze, że tu trafiłaś :-)
Rozgość się u nas, pozaglądaj w różne ważne nasze kąty, szczególnie są godne polecenia:
1. dział świadectw - http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3
2. rekolekcje, wszystkie po kolei - http://www.rekolekcje.sychar.org/
3. kącik filmowy, gdzie na początek polecam film "Ognioodporny" - http://pl.gloria.tv/?media=297261
wreszcie
4. link z nagraniem Mieczysława Guzewicza "Zdrada małżeńska i rozstanie": http://www.youtube.com/watch?v=aYAJIiY7xWk

Tak na pierwszy rzut oka zastanowiła mnie ta decyzja Twojego męża o rozwodzie podjęta tuż po terapii. Sądzę, że powinnaś trochę poczytać o alkoholiźmie i wychodzeniu z niego. Z tego co ja wiem - terapia trwa długo, i zawsze podczas niej jest zalecane i powtarzane do znudzenia "podczas terapii nie podejmuj żadnych ważnych życiowo decyzji".... Jakoś tak mi się zdaje, że nie przerobiliście należycie tematu kryzysu i zdrady, kryzys wciąż u Was trwa....

Bardzo gorąco Cię przytulam i pamiętam w modlitwie!
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-07, 21:26   

orzech napisał/a:
Wczoraj oznajmił mi że chce rozwodu i jużniemaodwrotu... że on nie da rady że nie może ... na nowo usłyszałam wiele przykrych słów pod swoim adresem....

Ja na terapii usłyszałem, że najpierw rzeczy najważniejsze. A najważniejsze było moje zdrowie psychiczne. Byłem tak nafaszerowany urazami do żony, że ją znienawidziłem.... Miałem się zająć sobą: swoim leczeniem i zdrowieniem- zwłaszcza zdrowieniem z moich chorych dążeń i zapatrywań. Bo alkohol wypaczył mój sposób myślenia masakrycznie.
 
     
orzech
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-08, 09:39   

mąż na terapii usłyszał, że musi zrobić coś dla siebie i uznał że właśnie rozwód, rozstanie się będzie tym krokiem... on wciąż tam jest wraca 23 lipca strasznie się boję tego powrotu... Jego terapeutka powiedziała ze mi też potrzebna jest pomoc psychologiczna... wydaje się mi ze w męża głowie jest teraz dużo negatywnych uczuć w związku z cierpieniem jakie mu zadałam i chyba sam nie wie co ma robić...
powiedział ze jak odejdzie nie będzie już powrotu, ze jest jeszcze młody i przed nim cale zycie... Ja mu powiedziałam ze jeśli dojdzie do rozstania to ja postanowiłam ze nikogo nie będę szukać, z nikim się wiązać, on chyba w to nie wierzy... nie wiem czy mam go zatrzymywać, prosić żeby nie odszedł czy może dać temu wszystkiemu czas i powierzyć wszystko Bogu ...? Naprawdę nie wiem? Z kolei jak go nie proszę nie zapewniam on uważa ze mi nie zależy skoro nic nie mówię... ale jak długo można mówić coś skoro za każdym razem słyszę że on i tak mi nie ufa...

[ Dodano: 2013-07-08, 09:45 ]
Próbę ogniową oglądaliśmy razem po tym wszystkim co się stało ja wyniosłam z tego filmu to że sakrament małżeństwa jest na zawsze, chcę się zmienić, a mąż podczas filmu tylko mnie osądzał ze ona jednak nie zdradziła swego męża ...
 
     
Australia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-08, 20:44   

Witaj i wybacz od razu jeśli jestem w blędzie ale czy przypadkiem nie będzie lepiej jeśli poszukacie z mężem terapeuty ds uzależnień katolickiego , kilkanaście lat pracowałam w osrodku monarowskim i wiem jakie są metody , nikt nie liczy się tam z twoją religią. a jednym z najczęsciej padających stwierdzeń jest by zmienić swoje dotychczasowe życie tzn odciąć się od niego. bardzo często pada również na rodzinę. mogę tylko podejrzewać że Twój mąż wspomnial o Twojej zdradzie i zostało to potraktowane jako potencjalne zagrożenie, czyli dalszy związek z Tobą może tworzyć sytuacje zagrożeniowe. Są w Polsce ośrodki katolickie , spróbujcie tam poszukać pomocy.

Wina leży po dwóch stronach, Twój mąż jest równie odpowiedzialny za wasz kryzys jak i Ty.co w żaden sposób nie tłumaczy tej drugiej strony. tzn to że on pił to ty mogłas go zdradzic i na odwrót...

moja rada?
powierz wszystko Bogu i Matce Bożej Nieustającej Pomocy, ale tak od początku do końca . nie na 99%
i zaufaj na 100% aż w srodku poczujesz...i módl się

wiem co mówię ... każdy dzień spędzam z Bogiem i Matką Przenajświętszą poświęciłam Im i zawierzyłam moje życie , zrezygnowalam z mojego związku niesakramentalnego z domu z dotychczasowego komfortu. Oddałam Bogu wszystko... Bo tylko On potrafi prawdziwie wybaczyć i nigdy nas nie opuszcza. Więc zaufaj Bogu tak jak On ufa tobie

Jestem z Tobą w modlitwie i niech Matuchna Najświętsza otrze Twoje łzy
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-08, 23:41   

orzech napisał/a:

Próbę ogniową oglądaliśmy razem po tym wszystkim co się stało ja wyniosłam z tego filmu to że sakrament małżeństwa jest na zawsze, chcę się zmienić, a mąż podczas filmu tylko mnie osądzał ze ona jednak nie zdradziła swego męża ...

Czyli Ty wyniosłaś z filmu coś konstruktywnego, zaś mąż destruktywnego ?
to chciałaś powiedzieć ?
Jeżeli tak, to pozwól że stwierdzę że miał prawo powiedzieć to co go zabolało w kontekście zdrady.
Zaakceptuj fakt, że on mocno to przeżywa.
Ucierpiało jego poczucie wartości, jego zaufanie do świata, a szczególnie do soby której na tym świecie wierzył najbardziej, może budzi się w nocy z powodu projekcji z udziałem Twoim i kochanka, po prostu nie radzi sobie z natłokiem natrętnych myśli, spostrzeżen które dopadaja go w najmniej spodziewanej chwili.
Może boi się że w towarzystwie któś żuci dowcipem o rogaczu...
To jest w nim, to będzie w nim dopóki nie zostanie odbudowane zaufanie do Ciebie.
To nie ma nic wspólnego z wybaczeniem.
Mozna wybaczyć, ale zapomnieć się nie da.
Nie masz prawa wymagać od niego żeby zamilkł, nie mówił więcej na te temat, nie pytał Ciebie.
To zadziala wręcz przeciwnie.
Problem przemilczny, na siłę nie wypowiedziany zacznie buszować w głowie.
Przegajcie do nudzenia, po tysiąckrość to co będzie chiał, bądź szczera pozwól mu na hustawkę nastojów, Ty walcz o związek, jego proś by nie przeszkadzał.
Zaakceptuj fakt, że runęły filary : szczerość, zaufanie, szacunek.
Dlatego walcz o jego zaufanie poprzez szczerość,
Nie wywyższaj się, że teraz Ty lepiej orabiasz lekcje bo wyciągasz lepsze wnioski z filmu, z poradników niż on.
Nie porównuj kto z Was jest teraz lepszy, nie tędy droga.
Albo wygracie - razem, bez lepszych i gorszych,
albo wygra jedno z Was bo przegracie razem.
 
     
orzech
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 01:01   

Skrzywdziłam swego męża bardzo, bardziej się nie dało, ale nie jest tak ze się wywyższam jemu o tym nic nie mówiłam jak ja odebrałam ten film. Cały czas proszę go by mi uwierzył zaufał, dopiero teraz zaczynam rozumieć jak go zraniłam, że nie miałam takiego prawa Wszystko powierzam Jezusowi, bo wiem ze tylko On może nam pomóc. Jednak mąż uważa i mówi ze nieźle to sobie wymyśliłam z tym Bogiem, ze jestem cwana. Nie raz sama mam chwile załamania i zwątpienia i nie wiem czy nie lepiej dać temu spokój, nie wiem jak już mam go prosić, przekonywać? Od stycznia kiedy się dowiedział o wszystkim było między nami już lepiej potem nagle wszystko do niego wraca jak bumerang... :-(
Zrobiliśmy wspólnie taki dekalog życia co chcielibyśmy zmienić co nowego wprowadzić w nasze małżeństwo... postanowiliśmy ze będziemy próbować. Przed wyjazdem usłyszałam od niego ze mnie kocha :-D Tydzień temu byłam u niego w odwiedzinach bo dostał przepustkę. Spędziliśmy najcudowniejszy weekend jaki mogłam sobie wymarzyć... a tu nagle on dzwoni nie wiem po co i dlaczego do tego faceta z którym Go zdradziłam i nakręca się niepotrzebnie chociaż terapeutka mówiła mu żeby to wszystko zakopał głęboko i nie paprał się w tym wszystkim.... Teraz tylko ma w głowie rozwód i nic więcej ... sama nie wiem co mam myśleć i robić, czy dzwonić do niego, czy pisać sms-y? nie wiem po prostu nie wiem ... On uważa i dziś mi to powiedział ze tylko rozwodząc się ja poniosę karę... oko za oko...
Ale GregAN dziękuję Ci za te sugestie, dały mi siłę do działania.
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 08:16   

orzech napisał/a:
Jednak mąż uważa i mówi ze nieźle to sobie wymyśliłam z tym Bogiem

Nigdy nie wierzyłem innym na słowo.... bardzo rzadko.
"Nie słysze co mówisz, bo Twoje czyny krzyczą do mnie" :)
Ja pracuję nad sobą po to, żeby:
1. wreszcie poczuc spokój wewnętrzny i szczęście... bo człowiek się po to urodził jak kiedyś słyszałem;
2. Przestać wkładać maski i grać kogoś kim nie jestem.... i tym samym przeczyć czynami.... Bo gadać to ja se mogę. A później pokrycia w czynach nie ma, albo jest cząstkowe.... , bo ktoś..., albo bo coś... :(
orzech napisał/a:
On uważa i dziś mi to powiedział ze tylko rozwodząc się ja poniosę karę

"Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień"..... chcę skończyć oceniać innych, bo sam mam tyle wad, że jakby mnie ktoś ocenił to by mnie brakło...poza tym nie lubię jak mi ktoś wytyka ...i krytykuje mnie.
Więc "nie rób drugiemu, co Tobie nie miło"
Zajmuję się sobą i dobrze mi z tym. ...Coraz lepiej...
A w stosunku do innych staram sie być użyteczny...
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 08:36   

Oj te maski... Wkładane, noszone przez wiele lat potrafią tak się wtopić w cialo, że ich odrywanie sprawia ogromny ból. Dlatego to takie trudne i nie każdy chce przez to przejść...
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 08:54   

ja_tez napisał/a:
Oj te maski... Wkładane, noszone przez wiele lat potrafią tak się wtopić w cialo, że ich odrywanie sprawia ogromny ból. Dlatego to takie trudne i nie każdy chce przez to przejść...

Że trudne to fakt. Ale ja ich nie odrywam z ciałem do kości. Próbuję się zgodzić, aby mi Bóg je zabrał.... Tylko fakt. Siła przyzwyczajenia... :( wyłażą jak się nie spodziewam. Ale to podobno proces. Więc spokojnie robię swoje.... mam nadzieję, że dobrze :)
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 09:00   

cos tu jest nie tak...

skoro jest na terapii nie moze podejmowac radykalnych decyzji- takie jest główne założenie, wiec ta taerapia moim zdaniem cos tu szwankuje

po drugie- skoro jest na terapii powinien skupic sie na problemie ktory ma on- czyli alkohol i probowac tutaj dzialac a nie on zaczyna wywalac swoje zycie do gory nogami, czyli bardziej bałaganic niz jest
rozwód nie załatwi mu problemu z alkoholem, a tylko narazi go na wieksze straty emocjonalne
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 09:07   

Bety,
my to wiemy, ale on w swoim zacietrzewieniu i slepocie nie :-(
 
     
orzech
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 14:17   

Dziś sama byłam u psychologa... i zrobiło mi się lepiej czytając Wasze posty też jest mi lepiej. Rozmawiałam z mężem jemu też mija okres rozdrapywania tego wszystkiego, ciekawe na jak długo.... a jeszcze rano dostałam smsa zebym poniosła kare za swoje czyny on musi zrobić to samo...
Modlitwa działa musze tylko być silna i nie przestawać wierzyć
Jego terapeutka zaproponowala mu żeby został dluzej 2 tygodnie .... a mąż powiedział ze to nic nie zmieni...a ja sama nie wiem co będzie lepsze, tesknie już za nim bardzo....
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 14:40   

nie chce sie wymądrzac, ale dla mnie to wygląda tak: na tej terapii cos zoabzcył w sobie, co mu sie nie podoba, co musi przepracowac, widział może ze za zdrade zony i on ponosi czesc winy
nie jest w stanie tego udzwignąć wiec mąci coraz bardziej i wyolbrzmia winę zony, zeby czasem nie dopuscic głosu sumienia, ze niestety on w swoim alkoholizmie świety nie jest a jeszcze daleka droga przed nim

dobrzez by było jakims sposobem powstrzymac go od decyzji rozwodu- on jest teraz w silnych emocjach

moze np. powiedz tak: jeśli chcesz rozwodu to przynajmniej poczekaj pare tygodni(miesiecy) jak mina wakacje (albo cos takiego).
On potrzebuje czasu....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4